• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Drobne jesienne przyjemności. Nie tylko kulinarne

Anna Włodarczyk
27 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać - w kuchni polskiej kasztany były znane już przed wojną. W starych książkach kucharskich można znaleźć receptury na leguminy (desery) z ich dodatkiem, na kasztany przecierane czy duszone. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać - w kuchni polskiej kasztany były znane już przed wojną. W starych książkach kucharskich można znaleźć receptury na leguminy (desery) z ich dodatkiem, na kasztany przecierane czy duszone.

Życie robi się znośniejsze, jeśli umiemy wyłuskiwać z codzienności momenty przynoszące nam radość. Mistrzem wyłapywania takich drobiazgów jest autor książki "Pierwszy łyk piwa i inne przyjemności", Philippe Delerm, piszący o takich radosnych okruszkach właśnie. Jeśli się zastanowić, każdy ma swoją listę ulubionych momentów, moja jest długa i zmienia się razem z porami roku. W kolejnym odcinku cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" Ania Włodarczyk opowiada o jesiennych przyjemnościach, które pomagają podczas szarych dni. W poprzednim zdradziła swoje ulubione jesienne inspiracje w kuchni.



W czołówce moich jesiennych drobnych przyjemności jest obracanie w dłoniach świeżych kasztanów. Idę o zakład, że nie jestem w tym drobnym dziwactwie osamotniona, wystarczy spojrzeć na wszystkich zbieraczy koczujących pod kasztanowcami jesienią. Takie świeżutkie kasztany są idealnie gładkie i delikatne. Lubię trzymać je w kieszeni. Gdy byłam dzieckiem, rozcinałam kasztany i przyglądałam się ich wnętrzu, bardzo intrygował mnie ich kolor. Przyjemnie żółty, wyglądał jak cukierek albo nadzienie czekoladki. Miałam ochotę go zjeść i kiedyś nawet podjęłam taką próbę, która skończyła się tym, że gorycz wykrzywiła mi twarz. Zdziwiło mnie to, bo słyszałam, że są jadalne, a tu klops.

Przed wojną kasztanowce jadalne rosły... we Wrzeszczu. (...) Na zboczu Wzgórza Sobótka (okolice ulicy Traugutta) był park liczący trzydzieści dwa gatunki drzew, w tym 400-letnie dęby, lipy i kasztany jadalne!
Kilkanaście lat później poznałam prawdziwy smak jadalnych kasztanów i pojęłam, czym różnią się od "naszych". Gorące pieczone kulki wyjadane z papierowej tutki miały słodkawy, lekko mączysty smak. Trochę przypominały mi ziemniaki i tak naprawdę same w sobie nie byłyby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie otoczenie, w jakim ich próbowałam.

Było to na jarmarku bożonarodzeniowym we Wrocławiu. W mroźny grudniowy wieczór w mieście panował przedświąteczny harmider, ciemność rozświetlały setki choinkowych lampek, a w powietrzu pachniało grzanym winem. Kasztany parzyły mnie w palce jak małe węgielki i smakowały najlepiej na świecie. Kolejny raz jadłam je w Rzymie, wprost w piecyka rozstawionego na jednej z klimatycznych uliczek.

Nie wiem, czy to kwestia polskiego klimatu (raczej nie, o czym za chwilę) czy też braku zapotrzebowania na jadalne kasztany, ale faktem jest, że ciężko u nas znaleźć te rośliny. Owszem, w sezonie (czyli około listopada) można je kupić w marketach, ale nie są to polskie produkty. Tymczasem - wbrew temu, co mogłoby się wydawać - w kuchni polskiej kasztany były znane już przed wojną. W starych książkach kucharskich można znaleźć receptury na leguminy (desery) z ich dodatkiem, na kasztany przecierane czy duszone. O tym, że nie jest to nowinka kulinarna ostatnich lat świadczy również fakt, że przed wojną kasztanowce jadalne rosły... we Wrzeszczu. Wyczytałam kiedyś, że na zboczu Wzgórza Sobótka (okolice ulicy Traugutta) był park liczący trzydzieści dwa gatunki drzew, w tym 400-letnie dęby, lipy i kasztany jadalne! Z kolei w jego sąsiedztwie, tam gdzie obecnie stoją akademiki Politechniki, znajdował się sad z dwudziestoma trzema drzewami orzecha włoskiego. Swoją drogą, wyłuskiwanie z miękkich łupinek świeżych, soczystych orzechów włoskich to kolejna z moich drobnych przyjemności jesiennych...

  • Nie wiem, czy to kwestia polskiego klimatu, czy też braku zapotrzebowania na jadalne kasztany, ale faktem jest, że ciężko u nas znaleźć te rośliny. Owszem, w sezonie (czyli około listopada) można je kupić w marketach, ale nie są to polskie produkty.
  • Gorące pieczone kulki wyjadane z papierowej tutki miały słodkawy, lekko mączysty smak. Trochę przypominały mi ziemniaki i tak naprawdę same w sobie nie byłyby niczym nadzwyczajnym, gdyby nie otoczenie, w jakim ich próbowałam.
  • Przed wojną, tam gdzie obecnie stoją akademiki Politechniki, znajdował się sad z dwudziestoma trzema drzewami orzecha włoskiego.
  • Swoją drogą, wyłuskiwanie z miękkich łupinek świeżych, soczystych orzechów włoskich to kolejna z moich drobnych przyjemności jesiennych...
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do jadalnych kasztanów. Te świeże, w łupinkach, należy przed upieczeniem naciąć od góry. Wówczas ładnie pękną i będą się dobrze obierać. Pamiętajcie jednak, by robić to w rękawiczkach - kiedyś zrobiłam to bez nich i pokaleczyłam ręce twardą skórką, która kłuła jak setki igiełek. Wracając do kasztanów: pieczemy je w piekarniku, gdy zaczną pstrykać i skórka z wierzchu ładnie się wygnie, będą gotowe. Z kolei przez cały rok możecie kupić zapuszkowane kasztany bez skórki. Można nimi faszerować kurczęta, dodawać je do ciast, a nawet sałatek. Pamiętam ładny jesienny przepis Nigelli Lawson, w którym połączyła karmelizowaną brukselkę z kasztanami właśnie. Brzmi dobrze, prawda?

A gdy już zdobędziecie porcję pieczonych kasztanów, polecam umilić sobie nimi spacer po wzgórzu Sobótka, które jesienią jest równie piękne, co latem lub wybrać się do Parku Oliwskiego - właśnie tam rośnie kasztanowiec jadalny.

Smaki deluxe: pieczone kasztany

O autorze

autor

Anna Włodarczyk

miłośniczka dobrego jedzenia, autorka bloga Strawberriesfrompoland oraz książek "Zapach truskawek. Rodzinne opowieści" i "Retro kuchnia". Od lat zakochana w Trójmieście. W swoim cyklu "Trójmiejskie historie kulinarne" oprowadza nas po swoich ulubionych smakach i miejscach.

Miejsca

Opinie (18) 1 zablokowana

  • Ciekawa nazwa bloga ;)

    • 5 1

  • (1)

    ja tam klej robiłem

    • 5 1

    • Na windowni z wora?

      • 1 2

  • Nigdy nie jadłam prażonych kasztanów jadalnych - chętnie na spacerze bym spróbowała. Może komuś brakuje pomysłu na mały pierwszy biznes?

    • 13 1

  • kasztan to raczej orzech, nie roslina - bo to brzmi dziwacznie (choć naet drzewo jest rosliną) (2)

    - no i bez przesady z rekawiczkami... jesli kasztan jest dobrze naciety i dobrze upieczony, to skórka zwykle odchodzi bez trudu

    nacina się nie dlatego zeby było łatwiej obierac, ale by nie wybuchł, bo zacjhowa sie jak prazona kukurydza - jest to i niebezpieczne i nic z kasztana nie zostanie na końcu

    w zasadzie powinny być pieczone na ogniu (stąd na zdjęciu te 'patelnie' z dziurkami), wtedy łupka miejscami się przypieka i jeszcze bardziej kruszy, ale ja ostatnio też wsadziłem pod grill do piekarnika i tez dobrze wyszły (mam taka patelnię, ale nie chciało mi się przy niej stać)

    wybierać jak największe - sa łatwiejsze w obsłudze i ogólnie najlepsze

    co do kasztanów jako drzew, moga rosnąc na 100% w Polsce zwłaszcza u nas na wybrzeżu. Ja pierwszy kontakt z kasztanem miałem za czasów PRLu w Warszawie, bo w ogrodzie botanicznym jeden taki tam rosnie

    gdyby ktoś chciał je zebrac,m to tu przydadzą się rękawice, bo to co widać te kolce sa bardzo kłujace, w kazdym 'owocniku'/łupie znajdują się 3 orzechy, jeden duzy i dwa mniejsze - ale samo zbieranie (amatorskie) nie jest trudne, bo mozna po prostu łupę odgiąć butem

    co prawda sa z południa, ale we Włoszech rosna na terenach górzystych (w szwajcarii też), wiec zima nie jest dla nich aż tak straszna (tym bardziej ze w Warszawie jest o wieole mroźniej niż u nas)

    szkoda, że ich nie ma u nas - ja usiłowałem zasadzić w paru miejscach, ale podejrzewam, ze te z handlu moga być czyms traktowane, zeby w transporcie nie kombinowały i nic z nich nie wyrosnie

    szkoda tylko, ze w Polsce sa tak drogie - 25-30PLN za kilogram w hipermarkecie to trochę dużo, poza tym raczej bywaja niż sa regularnie

    kasztany sa także uzywane w cukiernictwie, w Piemoncie (Włochy) znane jest marron glasse (kandyzowany mniej więcej), używa sie takze maki kasztanowej, zwykle do ciast, choc do mnie na słodko nie przemawiają

    • 19 2

    • na Sobótce nadal kilkanaście rośnie. Znalazłem dzisiaj, niestety, bardzo małe orzechy (1)

      • 1 0

      • to masz szczęscie - w Gdyni żadnego nie widziałem

        • 0 0

  • -W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle.
    -Zuzanna lubi je tylko jesienią, przesyła Ci świeżą partię.

    • 15 3

  • No i znowu uczyliśmy Francuzów.

    • 9 0

  • A ja wlasnie piwo z kasztanow pije Pietra (1)

    • 0 0

    • U nas w sklepie sprzedaj maronni, ktore wlasnie tak robia, sa nawet slodkie

      • 0 0

  • Bez problemu można kupić kasztany jadalne w sklepach Auchan i uprażyć je sobie w domu.

    • 2 1

  • Kasztany

    Teraz to nami rzadza kasztany ......

    • 3 1

  • kasztan i kasztanowiec to dwa różne gatunki i nie można ich używać zastępczo

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane