- 1 16 chętnych na budowę nowej szkoły w dzielnicy Piecki-Migowo (19 opinii)
- 2 Coraz więcej rodziców odmawiających szczepienia dzieci (195 opinii)
- 3 Kicia Kocia, Lego, Park Ewolucji, a może atrakcje w Akwarium? Planujemy weekend
- 4 Niemal 180 marzeń do spełnienia. Czekają podopieczni hospicjum (13 opinii)
- 5 Dom Samotnej Matki daje nadzieję. "Czasami mama trafia do nas prosto z dworca" (73 opinie)
- 6 Kizo pokazał swoje nieznane oblicze (60 opinii)
Każde dziecko powinno wiedzieć, że w trudnej sytuacji życiowej może liczyć na pomoc dorosłych. Aby pokazać, że osierocone dzieci nie są ze swym smutkiem same, powstają w Trójmieście różne inicjatywy, których zadaniem jest pomoc dzieciom i ich bliskim w przetrwaniu trudnych chwil.
W piątek w Europejskim Centrum Solidarności, w ramach wiosennej kampanii "Hospicjum to też Życie" poświęconej problemowi osierocenia dzieci i młodzieży, odbyło się wspólne czytanie bajek dzieciom. Swojego głosu użyczyli: Mirosław Baka, aktor Teatru Wybrzeże, Michał Kaczorowski, redaktor naczelny portalu Trojmiasto.pl, a także Piotr Kowalczuk - wiceprezydent Gdańska ds. Polityki Społecznej.
Zapomniani żałobnicy
Co pół godziny któreś dziecko w Polsce, będące poniżej 20. roku życia, staje się sierotą. O takich dzieciach specjaliści mówią "zapomniani żałobnicy". Dzieci żałobę przeżywają inaczej niż my, dorośli.
Dla nich właśnie powstał Fundusz Dzieci Osieroconych, działający przy Fundacji Hospicyjnej. Pod jego opiekę trafiają najmłodsi żałobnicy, którzy utracili rodzica, rodzeństwo, dziadków, czy np. ukochaną ciocię, która była im najbliższa.
Przywrócić poczucie bezpieczeństwa
- Wspólnie z blisko 50 hospicjami z całej Polski wspieramy te dzieci materialnie. To jest pierwszy krok. Zapewnić elementarne poczucie bezpieczeństwa, uświadomić, że chociaż zdarzył się w ich życiu dramat, nie zostają same - mówi Alicja Stolarczyk, prezes Fundacji Hospicyjnej.
Tak samo ważne w procesie przywracania poczucia bezpieczeństwa jest wsparcie psychologiczne. Każde dziecko, czy to dwu-, czy osiemnastolatek, powinno być otoczone opieką psychologa, gdy umiera bliska mu osoba.
- Chory rodzic to chora rodzina - podkreśla Danuta Orłowska koordynująca działalność Ośrodka Opieki Nad Osieroconymi przy Gdyńskim Hospicjum Św. Wawrzyńca. - Gdy chora osoba przebywa pod opieką hospicjum domowego, dziecko często jest świadkiem jej odejścia. Trudno nawet wyobrazić sobie, co musi przeżywać. Mały żałobnik powinien być stawiany na pierwszym miejscu i wraz z resztą rodziny otoczony opieką psychologa, bo im lepiej ze stratą poradzi sobie dorosły opiekun, tym większa szansa, że skuteczniej pomoże przejść żałobę także dziecku.
Pomoc w Internecie
Pod skrzydła instytucji pomagających w przypadku utraty bliskich najprościej trafić, gdy zmarły przebywał pod opieką hospicjum. Co zaś w sytuacji, gdy dziecko traci kogoś nagle - np. w wypadku lub w szpitalu, po gwałtownej chorobie? Niestety, wciąż brak zintegrowanego systemu, dzięki któremu pomoc w takich przypadkach udzielana byłaby od pierwszej chwili. Rodzina zmarłego często nie jest w stanie o taką pomoc poprosić. A im mniejsze dziecko, tym mniejsza szansa, że poszuka jej samo.
Dlatego między innymi powstał serwis internetowy www.tumbopomaga.pl, na którym zgromadzona jest niezbędna wiedza skierowana do opiekunów, nauczycieli i bezpośrednio do dzieci dotkniętych utratą bliskiej osoby. Można napisać lub skorzystać z bezpłatnej linii wsparcia: 800 111 123. Serwis jest przejrzysty i przyjazny zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, które w adresowanej do nich zakładce od pierwszej chwili poczują, że po drugiej stronie monitora jest ktoś gotów do udzielenia im pomocy od razu. To ważne, bo szukanie pomocy w żałobie często prowadzone jest po omacku, a Internet to medium, z którego dzieci korzystają w coraz szerszym zakresie.
Sieć specjalistów
By skutecznie pomagać, kompetentne muszą być osoby, do których trafią dotknięte stratą dzieci.
- Prowadzimy szkolenia i warsztaty dla nauczycieli, pedagogów i psychologów. Chcemy stworzyć sieć instytucji, w której byliby specjaliści od żałoby. Stawiamy pierwsze kroki, starając się przede wszystkim dotrzeć do szkół, przedszkoli, ponieważ to właśnie tam dzieci spędzają bardzo dużo czasu - wymienia Alicja Stolarczyk.
W przypadku uczniów, taką pierwszą pomoc świadczy zazwyczaj wychowawca, szkolny pedagog lub psycholog.
- Kiedy otrzymuję sygnał o rodzinnej tragedii, w pierwszej kolejności kontaktuję się z rodziną ucznia i daję sygnał, że jestem do dyspozycji. Subtelnie też podpowiadam pewne praktyczne rozwiązania, jak np. możliwość skorzystania z zasiłku szkolnego, pośredniczę między klasą osieroconego ucznia a jego rodziną w sprawach dotyczących organizacji pogrzebu itp. - wymienia Halina Weiss, pedagog szkolny z Gimnazjum nr 34 w Nowym Porcie. - Gdy uczeń wraca do szkoły, proponuję mu kontakt, rozmowę, deklaruję otwartość na jego potrzeby. Wielu uczniów korzysta z tej możliwości, bo osierocone dzieci często nie potrafią poradzić sobie z sytuacją, gdy z dnia na dzień zaczynają czuć się inne. Nie wiedzą, jak się zachowywać, czy wolno im się bawić, śmiać, wygłupiać, mają wyrzuty sumienia, że nie są dość smutne, a przecież umarł tata. W trudnej sytuacji są także dzieci, po których nie widać zmiany: nadal dobrze się uczą, są miłe, wywiązują się z obowiązków. Dorosłym często wydaje się wówczas, że nie ma problemu, podczas, gdy w środku takie dzieci przeżywają dramat.
W kryzysowej sytuacji ważne jest nie tylko, żeby pomagać, ale by wiedzieć, jak to robić. Niektórzy będą potrzebowali kogoś, kto ich wysłucha, innym pomoże świadomość, że mogą liczyć na pomoc materialną i rzeczową.
- "Naszym" osieroconym dzieciom organizujemy m.in. paczki na Dzień Dziecka, wyprawki do szkoły, pomoc żywnościową, staramy się wspierać rodzinę w żałobie w każdy możliwy sposób. To bardzo ważne, by także dorosły opiekun osieroconego malucha wiedział, że może liczyć na pomoc, także doraźną, choćby w zakupie butów dla dziecka - mówi Danuta Orłowska.
Dzieci radzą sobie same tylko w bajkach
Kampania "Dzieci radzą sobie same tylko w bajkach" powstała po to, by uświadomić dorosłym, jak ważna jest ich rola w trudnym procesie żałoby przeżywanej przez dziecko.
- Odwołujemy się do bajek, na których większość z nas się wychowała, i w których problem osierocenia i żałoby występuje wiele razy i na różne sposoby, więc jakoś w naszą świadomości wpisany jest od dawna - mówi Alicja Stolarczyk. - To właśnie my, dorośli, powinniśmy pomóc naszym dzieciom przejść ciemny las dramatu osierocenia i żałoby. Proponujemy konkretne narzędzia i metody pomocy. Żałoba nie jest chorobą. Jest kryzysem, który kieruje się pewnymi prawami, przez który można przejść i rozpocząć dalsze szczęśliwe życie.
Kolejne "Spotkanie z Bajką" w ramach wiosennej kampanii "Hospicjum to też Życie" poświęconej problemowi osierocenia dzieci i młodzieży, odbyła się w piątek w Europejskim Centrum Solidarności. Bajki czytali dzieciom: Mirosław Baka, aktor Teatru Wybrzeże, Michał Kaczorowski, redaktor naczelny portalu Trojmiasto.pl, a także Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska.
Bajka "Jaś i Małgosia" służyć miała za pretekst do podjęcia trudnych tematów. Podczas prowadzonych przy okazji warsztatów omawiany był też problem i wskazywane osoby, do których dzieci mogą zwrócić się o pomoc.
Miejsca
Opinie (13) 1 zablokowana
-
2016-04-09 11:03
Czyli świat jeszcze nie zszedł na dno
Fajnie że ludziom, nawet tym znanym, chce się jeszcze robić coś dla innych
- 51 1
-
2016-04-09 22:45
ale dalczego tak trudno jest adoptować? (7)
Niby tyle osieroconych dzieci, a jak zgłosiliśmy się z mężem do ośrodka adopcyjnego, to dowiedzieliśmy się, że cała procedura adopcyjna rozpocznie się dopiero jak ukończymy kurs, a kurs... najwcześniej za rok. Pytam, dlaczego tak późno, chętnie rozpoczniemy kurs już teraz, pada odpowiedź - nie ma po co robić wcześniej, bo jest bardzo dużo chętnych rodzin do adopcji, a relatywnie mało dzieci, stąd też nie ma sensu robić kursu wcześniej, bo czas oczekiwania na dziecko to i tak co najmniej 2 lata.
To gdzie te wszystkie sieroty?- 49 0
-
2016-04-09 23:33
Że chętnych do adopcji dużo (2)
to jedno... a drugie to że połowa pewnie odpada przy szkoleniu czy testach psychologicznych, więc powinni na dzień dobry zrobić testy i wtedy dalej kwalifikować, a tak człowiek czeka nie wiadomo ile czasu i potem się okazuje że jednak nie nadaje się bo coś tam...
- 13 0
-
2016-04-10 06:50
Pamietac trzeba tez o tym, ze sporo osob chce tez niemowleta i mniejsze dzieciaki.
- 12 0
-
2016-04-10 09:20
testy to pikuś
przy statucie materialnym
- 11 1
-
2016-04-10 09:40
Mam nadzieję, że uda Wam się jak najszybciej i bezproblemowo przejść całą procedurę adopcyjną.
- 11 0
-
2016-04-10 13:53
Kapitan Panstwo
czuwa, poza tym pewnie ktos czeka na lapowke
- 6 0
-
2016-04-10 20:50
Artykuł nieprecyzyjny... sierota to również dziecko z jednym żyjącym rodzicem
- 8 0
-
2016-04-11 17:07
100% racji
Najdziwniejsze jest to, że rodzic biologiczny nie musi przechodzić żadnych kursów ani tłumaczyć się z wysokości dochodów, więc dlaczego tak "męczą" adopcyjnych. Wystarczyłoby pare spotkań z psychologiem. Przecież te wywiady nic nie dają. Rodzic adopcyjny podobnie jak biologiczny może zachorować, stracić pracę, mieszkanie itp. Przecież tego nikt nie przewidzi.
- 3 0
-
2016-04-10 13:52
WSZYSTKIE dzieci sa szczegolnie czy sa osierocone, czy biedne
kij mnie obchodzi co histeryczne nazi-feministyki wykrzykuja.
- 1 11
-
2016-04-10 21:02
(2)
To PiS i Epidiaskop się nimi nie zajmuje??? Myślałem, że skoro walczą o te ledwie poczęte, to potem każdy poseł PIS i ksiundz (choć to chyba nie najlepszy pomysł) ma zaadoptowane choć jedno dziecko...
- 12 3
-
2016-04-11 09:34
Bys sie dzwilia, naziolko-feministko (1)
ile sierocincow Kosciol prowadzi i PiSowcy wspieraja finansowo.
- 1 6
-
2016-04-11 14:30
a pozniej w tv wychodzi jak np zakonnice prowadza takie domy dziecka
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.