• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Spędzają dzień w szkole, a potem długie godziny za biurkiem. Czy prace domowe są potrzebne?

Dominika Majewska
3 kwietnia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Prace domowe - spełniają swoje funkcje, a może powinny zostać ograniczone? Za sprawą Rzecznika Praw Dziecka sprawa po raz kolejny została poddana pod rozwagę. Prace domowe - spełniają swoje funkcje, a może powinny zostać ograniczone? Za sprawą Rzecznika Praw Dziecka sprawa po raz kolejny została poddana pod rozwagę.

Zabierają wolny czas i zniechęcają do nauki, czy uczą obowiązkowości - prace domowe, bo o nich mowa, być może odejdą w niepamięć. Rzecznik Praw Dziecka, pod naporem skarg od rodziców i uczniów, wystąpił z oficjalną prośbą do minister edukacji o pochylenie się nad tematem nadmiernej ilości prac domowych. Jednak nawet jeśli zmiany będą brane pod uwagę, łatwo nie będzie. Większość nauczycieli ciągle uważa, że prace domowe przynoszą więcej pożytku niż szkody.



Czy nauczyciele zadają za dużo prac domowych uczniom?

- Uczniowie są przemęczeni, zniechęceni do zajęć szkolnych, nie mają możliwości odpoczynku oraz szans na realizowanie i rozwijanie pasji. Nauczyciel zadający obszerną pracę domową zwykle nie wie o pracach zadawanych z innych przedmiotów, czego efektem jest wielogodzinne spędzanie czasu przeznaczonego na odpoczynek - na nauce, nawet do późnych godzin wieczornych - twierdzi Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka (RPD).
Obawy RPD nie są bezpodstawne. Obecnie, jak wynika z analizy przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych (IBE), odrabianie prac domowych pochłania lwią część czasu wolnego uczniów. Średnio na uporanie się tylko z zadaniami z języka polskiego i matematyki dzieci i młodzież przeznaczają po pół godziny dziennie. Jeśli doliczyć do tego prace domowe z innych przedmiotów, czas spędzony po szkole przy biurku znacznie się wydłuża.

Propozycja RPD skierowana do szefowej resortu edukacji z prośbą o podjęcie dyskusji na temat zasadności zadawania prac domowych, wywołała lawinę komentarzy. Z konfrontacji zwolenników i przeciwników na razie obronną ręką wychodzą ci pierwsi, ale coraz więcej osób zaczyna sobie wyobrażać system edukacyjny pozbawiony zadań domowych.

Prace domowe okiem uczniów

Jak argumentują przeciwnicy prac domowych, ich odrabianie w niektórych uczniach wyrabia złe nawyki. Żeby zyskać chwile wolnego czasu dla siebie, dzieci, szczególnie nastoletnie, ten szkolny obowiązek traktują po macoszemu, a zadania przepisują np. od kolegów tuż przed zajęciami.

- W starszych klasach pojawia się np. kombinowanie. Polega to np. na przepisywaniu zadań domowych na przerwie od kolegów. Niektórzy zupełnie sobie odpuszczają i prac domowych po prostu nie robią. To często nie jest kwestia lenistwa, uczniowie chcą w ten sposób wyłuskać trochę wolnego czasu dla siebie. Czasem trudno się im dziwić. Nauczyciele naprawdę potrafią z dnia na dzień nałożyć na uczniów nadmiernie dużo obowiązków - opowiada Maja Kaniewska, psycholog dziecięcy, która od wielu lat na co dzień pracuje w jednym z trójmiejskich gimnazjów .
Nie oznacza to jednak, że prace domowe postrzegane są przez uczniów tylko i wyłącznie jako przykry obowiązek.

- Nauczyciele zadają nam tyle prac domowych, ile uważają za stosowne, a ja i większość moich kolegów ze szkoły to w pełni akceptujemy. Zdajemy sobie sprawę, że prace domowe mają jakiś cel i sens - wykonywanie zadań w domu ma nas przecież lepiej przygotować do dalszej edukacji. Nie widzę powodu, żeby się przeciwko temu buntować. I choć odrobienie prac domowych zajmuje mi dziennie średnio dwie-trzy godziny, to wiem, że w przyszłości ten wysiłek nie pójdzie na marne - mówi Paweł, uczeń I Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku.
Szkoły bez prac domowych to nie fikcja

W większości trójmiejskich publicznych szkół zadawanie prac domowych jest na porządku dziennym, ale już w niektórych prywatnych placówkach oświatowych odchodzi się od tego zwyczaju. I choć w badaniu przeprowadzonym przez Instytut Badań Edukacyjnych nauczyciele wskazywali, że nie wyobrażają sobie edukacji bez zadawania prac domowych, to coraz bardziej widoczne są próby zerwania z tym schematem. Tak jest m.in. w szkołach posiłkujących się w nauczaniu metodą Montessori.

- W naszej szkole nie ma czegoś takiego jak "praca domowa" w tradycyjnym tego słowa rozumieniu. Krótko mówiąc, chodzi o to, żeby zwrócić czas wolny dzieciom. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której uczeń wychodzi ze szkoły np. o godz. 15, potem stoi w korkach w drodze do domu, a po przekroczeniu progu swojego pokoju zasiada prosto do prac domowych. Dziecko ma prawo do wypoczynku po szkole i relaksu w weekend - tłumaczy Mariusz Patok, wychowawca IV klasy w Chrześcijańskiej Szkole Montessori w Gdańsku.
Nauczyciele przyznają, że nadmierne obciążanie uczniów obowiązkami może mieć poważne konsekwencje.

- Niektórzy uczniowie w związku ze zbyt dużą ilością obowiązków przeżywają traumę. Trudne doświadczenia w młodym wieku, stres związany z oczekiwaniami, zasypywanie pracami domowymi, często pociągają za sobą dotkliwe konsekwencje. To ogromne emocjonalne obciążenie, któremu nie wszyscy młodzi ludzie są w stanie sprostać - podkreśla Patok.
Nie mają czasu na bieganie po podwórku

Z kolei zdania rodziców są podzielone. Podczas gdy jedni uważają, że dzieciom potrzeba więcej pozalekcyjnej swobody, inni twierdzą, że odrabianie zadań domowych wyrabia w uczniach pożądane cechy tj. obowiązkowość czy sumienność.

- Kiedy patrzę na moje dziecko, które od świtu do wieczora siedzi w szkole, na zajęciach dodatkowych, a potem jeszcze wraca do domu i zasiada do odrabiania pracy domowej, to robię się najczęściej zła. Dzisiejsze dzieci są tak samo zaganiane jak dorośli i nie miałabym nic przeciwko, gdyby prace domowe zostały zlikwidowane, albo chociaż ograniczone do minimum. Zresztą, gdyby te prace miały jakiś sens, ale najczęściej, z tego co obserwuję, sprowadza się to do prostego zakuwania i klepania formułek na pamięć - mówi mama 13-letniego Kamila z Gdyni.
- To prawda, że zadań domowych bywa za dużo. Nie mam jednak poczucia, że prace domowe to samo zło, co najlepiej widzę po swoich dzieciach. To rozwijające zajęcie, które wyrabia w uczniach np. zdolność samodzielnego myślenia. O ile oczywiście rodzice nie wtrącają się do odrabiania takich prac, bo z takimi przypadkami też się często stykam rozmawiając z innymi mamami - ocenia z kolei Ania z Gdańska, mama 10-letniej Magdy i 15-letniego Bartka.
Dominika Majewska

Miejsca

Opinie (164) 1 zablokowana

  • Prace domowe

    Moim zdaniem nauczyciele powinni lepiej się zorganizować.Materiał powinien być przerobiony na lekcji.Zadań domowych nie powinno być.Nauczyciele najpierw zadają a potem narzekają,że muszą zeszyty sprawdzać.Rozumiem jeszcze jedno zadanie z przedmiotu(choć kiedy dziecko ma 8 lekcji,to i tak ma już 8 zadań).Jednak kiedy widzę,że w szkole przez 45min.lekcji zrobione zostały 2 zadania a do domu dziecko dostaje 4,6 i więcej,to zdecydowanie jest to przesada.

    • 0 0

  • Paca domowa

    Nauczyciele zadają zbyt dużo zadań do domu. W szkole nauczycielowi najlepiej przerobić mało materiału a resztę zwalić na barki dzieci. Drodzy rodzice czas podniesc alarm że tak nie może być. Dzieci mają prawo do czasu wolnego

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (7 opinii)

(7 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane