• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Urodzinowe dylematy przedszkolaków

Katarzyna Mikołajczyk
10 listopada 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
To, że nie wszystkich zaprasza się na urodziny oczywiste jest dla osób dorosłych. Zdarza się, że brak zaproszenia, podczas gdy wszyscy wokół przeżywają nadchodzące przyjęcie, może wywołać u dziecka przykre i trudne do przyjęcia uczucia. To, że nie wszystkich zaprasza się na urodziny oczywiste jest dla osób dorosłych. Zdarza się, że brak zaproszenia, podczas gdy wszyscy wokół przeżywają nadchodzące przyjęcie, może wywołać u dziecka przykre i trudne do przyjęcia uczucia.

Niełatwo być przedszkolakiem. Jak ogromne są to emocje i jak trudne bywa dorastanie wiedzą rodzice maluszków, które mierząc się z przedszkolną rzeczywistością zawierają pierwsze przyjaźnie i przeżywają pierwsze rozczarowania i zawody. Hucznie organizowane przyjęcia urodzinowe dla kolegów bywają powodem do radości, ale też przyczyną łez.




Czy na urodziny swojego przedszkolaka zapraszasz całą grupę?

Moda na wielkie imprezy z okazji urodzin, często organizowane poza domem: w parkach rozrywki, kinach, na placach zabaw i w wielu innych atrakcyjnych miejscach sprawia, że zaproszenia na nie są wielce pożądane. Mało którego rodzica stać jednak, by imprezę, której koszt wynosi od 20 nawet do 50 lub więcej złotych za jednego małego gościa organizować dla całej 20-osobowej grupy z przedszkola.

- Niepokoi mnie zwyczaj zapraszania dzieci na imprezy urodzinowe poza przedszkolem. Dlaczego? Zwykle rodzice nie decydują się wyprawić spotkania dla całej grupy maluchów, pewnie z uwagi na koszty. Kończy się tym, że zaprasza się wąskie grono i po kryjomu dystrybuuje zaproszenia dla wybranych - mówi pani Anna, mama pięcioletniej Kasi. - Niestety, przed czy po imprezie maluchy rozmawiają o tym. Czasem się licytują, kto kogo zaprosi, a kto kogo nie i dlaczego.

Urodziny w przedszkolu - pierwsza lekcja życia



- W przedszkolu mojego synka nigdy nie było problemu z urodzinami. Po prostu dzieci zapraszają tych kolegów, z którymi bardziej się lubią, to normalne - mówi Agnieszka z Gdańska, mama pięcioletniego Ignasia. - Moje dziecko nie ma problemu z tym, że nie przez wszystkich kolegów jest zapraszane na imprezę, rozumie też, że i ja nie mogę zaprosić wszystkich dzieci z jego grupy, bo zwyczajnie mnie na to nie stać.
Sytuacja, kiedy dziecko po raz pierwszy styka się z problemem odrzucenia może być okazją do wytłumaczenia mu, że to, że nie wszystkie dzieci zostały zaproszone nie oznacza, że ci nie zaproszeni są gorsi. Są różne powody, dlaczego nie wszystkich z przedszkola możemy ugościć poza nim i to dobra okazja, by te powody przedstawić

- Rodzice powinni w takich okolicznościach być dla dziecka wsparciem i wytłumaczyć sytuację - mówi psycholog Karina Drewczyńska z Kolektywu Terapeutycznego Dzieci i Młodzież z Gdyni. - Pierwszy raz bywa bardzo przykry, dzieci są okrutne w swojej radości z zaproszenia. Dla malucha, który został pominięty ta sytuacja może być bardzo bolesna, choć w życiu przecież nie do uniknięcia. Dlatego kiedy organizujemy urodziny swojemu dziecku ważne jest unikanie sytuacji, kiedy bez zaproszenia zostałoby jedno dziecko z grupy.

Jak wyglądają urodziny w przedszkolu?



Są przedszkola, które na miejscu organizują "przyjęcie" dla dziecka, które obchodzi urodziny. To sposób, dzięki któremu w zabawie uczestniczyć może cała grupa.

- W przedszkolu mojej córeczki jubilat jest królem na tronie, a panie organizują tańce przy muzyce dla wszystkich gości - opowiada Ewa z Gdańska, mama trzyletniej Poli. - Kwestię indywidualnych zaproszeń na imprezy "domowe" załatwiamy w ten sposób, że rodzice zostawiają je w szafkach wybranych dzieci lub przekazują wychowawczyniom z prośbą o doręczenie ich bezpośrednio rodzicom. Ale zdarzają się sytuacje, kiedy dzieci przeżywają zbliżające się urodziny kolegi czy koleżanki i tym, które nie zostały zaproszone jest wtedy naprawdę przykro. Próbujemy z rodzicami znaleźć jakieś rozwiązanie.

Urodziny w przedszkolu a brak zaproszenia



Zdaniem niektórych rodziców przedszkole to nie miejsce na uświadamianie dzieci, że nie wszyscy muszą się lubić.

- Moim zdaniem zdecydowanie lepszym miejscem na takie uświadamianie jest szkoła. Im
dziecko starsze, tym łatwiej to zniesie i nie odbierze braku zaproszenia jako odrzucenie czy wykluczenie - tłumaczy pani Anna, mama Kasi. - Ja od początku przyjęłam zasadę, że
urodziny dla dzieci z grupy przedszkolnej organizuję w przedszkolu. Jest tort i niespodzianki dla wszystkich maluchów.

A jak pocieszyć malucha, który przejął się barkiem zaproszenia? Choć trudno osuszyć łzy zawodu, rodzice imają się różnych sposobów.

- Zazwyczaj mój syn nie przeżywał takich afrontów boleśnie. Kiedyś jednak zdarzyło się, że nie zaprosił go na imprezę urodzinową jeden z bliższych kolegów - wspomina Joanna z Gdyni, mama 5-letniego Janka. - Ponieważ nie działały żadne tradycyjne sposoby pocieszenia, zaproponowałam, że możemy kupić jakiś drobiazg zamiast prezentu, który musielibyśmy kupić jubilatowi idąc na jego imprezę. Jako jednorazową pociechę w szczególnych sytuacjach, naprawdę polecam taki sposób.

Miejsca

Opinie (85) 3 zablokowane

  • (8)

    Może nie do końca na temat, ale największa beka jest jak upośledzeni umysłowo rodzice organizują małym dzieciom imprezę urodzinową w przybytku typu McDonald's. Nie wiem czy bardziej chce mi się wtedy śmiać czy płakać.

    • 70 14

    • Masz rację, lepiej od razu "we warsiawie", najlepiej jedno atelier zarezerwować (6)

      albo foodtruck, wzgl. inne vegańskie wynalazki. Małe dzieci uwielbiaj wręcz zieloną breję jako shake i racuszki selerowe w bezglutenowej bułce żytniej z dodatkiem tofu.

      • 28 9

      • (5)

        Przepraszam bardzo, ale co to jest "warsiawa"? Nic o niej nie pisałem i nawet nie miałem na myśli stolicy, bo dla mnie to jest obecnie jeden wielki zlepek słoików, które swoje wiejskie zwyczaje przywiozły do pięknego niegdyś miasta. Dzisiaj po tamtym mieście pozostały jedynie wspomnienia. Nie chciałbym w nim mieszkać nawet za dużą dopłatą.

        Wracając do tematu urodzin - chodziło mi o to, że głupotą jest uczenie małych dzieci stołowania się w g*wnianych fast foodach. Za chwilę spaślaki będą prosiły rodziców o zwolnienie z WF-u, bo się grubasom ćwiczyć nie będzie chciało albo będą mieli jakieś kompleksy z powodu opony na brzuchu. Już nie wspominając o społecznych kosztach leczenia otyłości i związanych z nią chorób. Jak kogoś nie stać na restaurację z prawdziwego zdarzenia i ze zdrową żywnością to już lepiej będzie jak zorganizuje małe przyjęcie w domu.

        • 17 12

        • do "znawcy"

          ekhm... pan widzę pełen uprzedzeń. Rozumiem, że McDonald's to może nie najlepszy sposób, ale przy okazji swojej "inteligentnej" wypowiedzi obraził pan osoby upośledzone umysłowo, podał przymiotnik "wiejski" w znaczeniu obraźliwym (w domyśle: ludzie ze wsi są żenujący) i w dodatku wygłosił negatywną opinię na temat innego miasta. uch, uch. jaki ten świat wokół mnie jest brzydki i beznadziejny. pozdrawiam i życzę więcej pozytywnych emocji

          • 22 11

        • Moje dzieci kilka razy były gośćmi (1)

          w McDonalds. Były zadowolone. Były baloniki konfetti itp. Jest wytypowany pracownik do tych dzieci. Nie widzę nic strasznego w takich urodzinach. Jak raz na jakiś czas zjedzą fasta nic sie nie stanie. A za bardzo nie wyobrażam sobie impry np w zdrowszym barze mlecznym.

          • 15 11

          • LOL. Co za poziom.

            • 4 6

        • To wiesz czy nie wiesz czym jest "warsiawa"?1

          • 0 5

        • Rozumiem, że po kolei odgryzają kawałki Zamku? Malują po obrazach w muzeach?!

          • 3 5

    • od kilku lat nie widziałem urodzin w McD. Chyba większośc lokali ma już zlikwidowane specjalne pomieszczenia przeznaczone na urodzinowe przyjęcia.

      • 3 0

  • Nie stać cię zachować się odpowiednio, to nic nie rób! (9)

    Jeżeli nie stać mnie na zaproszenie całej grupy, to po prostu nie organizuję tego typu urodzin. Dzieci po zajęciach widzą zaproszenia na niektórych półeczkach i jest im bardzo źle z tym, ze nie zostały zaproszone. Takie urodziny to nie obowiązek, wystarczy, że dziecko przyniesie do przedszkola cukierki i usłyszy życzenia od kolegów i koleżanek. Po prostu: nie stać mnie, to nie robię, a nie dziaduję i "uczę" w ten sposób życia jakiegoś maluszka...

    • 77 47

    • (4)

      A jak pan miał 18 lat, to zaprosił pan całą klasę na imprezę? Dzieci też mogą kogoś lubić bardziej, kogoś mniej, chcieć mieć urodziny. A mają nie mieć przyjęcia z paroma kolegami, bo ich rodziców nie stać na zaproszenie całego przedszkola? Czyli rodzic ma "uczyć" życia swoje dziecko: jesteś biedny, to nie będziesz w ogóle obchodził urodzin? Wystarczy po prostu inaczej rozegrać rozdawanie zaproszeń.

      • 31 8

      • A może dziecka wcale nie trzeba tak "uczyć" życia? (3)

        Jak miałem 18 lat, to nie chodziłem do przedszkola i nie przeżywałem urodzin kolegów, tak jak to robią pięciolatki. Porównywanie uczuć malucha z osobą dorosłą nie jest miarodajne. Czego ma nauczyć małe dziecko to, że z jakiegoś powodu dzieci akurat wolą inne towarzystwo? Niestety, ale najczęściej jest tak, że zaproszeń nie dostają dzieci biedniejsze, mniej uśmiechnięte, czasami z problemami (chociażby z tego powodu, że ich rodzice nie organizują urodzin z braku finansów i co za tym idzie, dzieci nie dostają zaproszenie w ramach rewanżu). Ja zorganizowałem dziecku urodziny i zaprosiłem całą grupę. O dziwo nie przyszła tylko jedna osoba z 25 i to z powodu choroby, czyli można przypuszczać, że każde dziecko bardzo chce pójść, nawet jeśli nie lubi solenizanta, ale chce być z grupą, a nowe zwyczaje rodziców mają go "nauczyć", że życie nie jest bajką. Po co to robić małym dzieciom?

        • 19 16

        • No dobrze (1)

          A jak w piaskownicy z Twoimi dziećmi nie będą chciały bawić się inne dzieci to żeby zaoszczędzić swojemu potomstwu "przeżyć" zmusisz wstrętnych g*wniarzy, żeby i tak się z nimi bawili? A może wniesiesz petycję o likwidację piaskownicy?

          • 22 5

          • tak, wtedy na pewno napisze petycję, bo albo bawią się wszyscy z jego dziecmi albo nie ma piaskownicy

            • 11 3

        • solenizant to ma imieniny, urodziny ma JUBILAT

          • 7 5

    • A potem wyrosnie roztrzesione dziecko, ktore bedzie chodzic na terapie z powodu odrzucenia przez grupe bo nagle w gimnazjum ktos smie nie zaprosic go na urodziny. Robicie tym krzywde swoim dzieciom niestety. I te wszystkie urodziny na pokaz to niestety ale tylko igrzyska dla rodzicow.

      • 17 4

    • Tato malucha oddaj już lepiej to wychowywanie w ręce mamy.

      • 5 1

    • pitolenie

      syn ma za 2 tygodnie taką imprezę i sam decydował, kogo chce zaprosić - i jak się okazuje, kryterium wcale nie była zamożność rodziców zapraszanego dziecka, wygląd tego dziecka, zachowanie czy to czy to dziecko zaprosiło mojego syna czy nie..
      po prostu zaprosił kogo chciał, kogo lubił i tyle
      przykro mi, ale dla mnie ważniejsze jest szczęście mojego dziecka niż innych dzieci...
      i tego będę Go uczył - żeby umiał dbać o sobie i o swoje dobro, a nie za wszelką cenę dogodzić innym

      • 16 6

    • nawet trzylatki mają swoje sympatie i antypatie. co prawda w przedszkolu moich dzieci szła proszonych urodzin ruszył w "pięciolatkach" . zaproszenia było zostawiane nauczycielce i one dawały je rodzicom. nie wszystkie dzieci się lubią, nie muszą. równie przykro byłoby dziecku gdyby połowa zaproszonej grupy nie przyszła, z różnych przyczyn.
      moje dzieci miały urodziny w sali zabaw po jednym razie. zaproszone były tylko dzieci, które lubili i z którymi się bawili. poza dziećmi z przedszkola były też koleżanki i koledzy spoza przedszkola.

      • 9 2

  • Jeśli zapraszać to (5)

    Wszystkich! Co to za durny zwyczaj zostawiania zaproszeń w szafkach wybranych dzieci? Wstyd ze i przedszkolaki dają się w takie akcje wplatac. Jak chcecie robić dzieciom ur w przedszkolu przyniesie tort i juz. Trzeba od razu startować "na bogato"?

    • 58 36

    • Ta, najlepiej cala szkole. Idiotyzm ma dwie nogi.

      • 14 3

    • Rozumiem, że na ślub też mam zaprosić całą rodzinę, co do sztuki, czy lubię czy nie lubię, bo jak zapraszać to wszystkich?

      • 11 3

    • Przedszkole

      To nie instytuacja wyprawiajaca urodziny dzieciom.

      • 5 1

    • jak wyprawiac wesele, to zapraszac cala rodzice, co za durny pomysl zapraszac ylko tych, ktorych sie lubi i z ktorymi utrzymuje sie kontakt.

      • 1 3

    • do przedszkola

      do przedszkola można przynieść tort, ale zjedzą go panie, bo jest zakazane podawanie dzieciom pożywienie "nie sprawdzonego".

      • 0 0

  • fajnie gdzieś wyjść ale mnie nie stać i mały ma (3)

    Zawsze w domku. Dorośli przy stole sobie a dzieci w małym pokoju.

    • 42 3

    • dorosli przy stole czyli.,. (2)

      Wóda sie leje strumieniami,śledzie,skrzydełka na ostro i koreczki, a dzieci zdane na siebie robią na co mają ochotę

      • 5 24

      • do brawo

        Dziękujemy za informacje o tym, jak to u Ciebie jest.

        • 14 2

      • A co mają z dziećmi pić pikolo?

        • 7 1

  • (7)

    zaproszenia rozdane nawet po ciuchu po zajeciach , nic nie daja bo dzieci i tak sa podekscytowane wydarzeniem beda rozmawiać o tych urodzinach przy innych dzieciach, ktorym moze byc przykro... z drugiej strony - tak wyglada zycie i moze trzeba uczyć dzieci , ze zycie to nie sielanka.

    • 26 5

    • (5)

      Tak mi się wydaje. Dzieciom może być przykro, ale z drugiej strony dlaczego rodzice mają się wszystkim przejmować? Że jednemu dziecku zrobi się przykro, ponieważ jest do przedszkola odwożone używanym Fiatem podczas gdy jego kolega nowym BMW? To samo dotyczy ubioru, jakichś elektronicznych gadżetów czy zaproszenia na jedną czy drugą imprezę. Jeśli rodzice dzieci, którym "przykro" nie potrafią wytłumaczyć o co chodzi to wybaczcie, ale to jest jakaś farsa, a nie wychowanie.

      • 13 3

      • (3)

        Rodzice nie muszą się przejmować dopóki się nie jest to ich dziecko. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ...
        Dorosły to wszystko rozumie, dziecko nie. Czuje się odrzucone inie lubiane.

        • 9 4

        • (2)

          Jeśli nie potrafisz z dzieckiem rozmawiać to faktycznie tak się będzie czuło. Moje dzieci nigdy nie miały z tym problemu. Ale... my z nimi ROZMAWIAMY,

          • 9 3

          • (1)

            Ja mówię o pierwszym odczuciu u 3 latka. A nie o tym jak reagują na taką sytuację rodzice, bo to oczywiste że sie dziecku tłumaczy sytuację.
            I wątpię żeby pani dzieciom zwyczajnie nie było przykro w danym momencie.

            • 3 0

            • Tak, było tak przykro, że zaprowadziłam je do psychologa bo sobie nie potrafiło dać rady z tymi uczuciami.
              Na miłość boską, no i co z tego, że przez chwile było mu przykro. dziecko kiedyś musi się nauczyć pewnych uczuć, zachowań Tylko trzeba z nim potem o tym ROZMAWIAĆ!!!
              Poza tym z moich obserwacji i doświadczeń (mam 8, 5 i 3 latka) wynika, że pierwsze urodzinki tego typu organizuje się w wieku 5 lat. Ani u córki ani u syna w przedszkolu rodzice tego typu imprez wczesniej nie organizowali. A 5 latek doskonale już wszystko rozumie.

              • 6 2

      • rodzice czesto nawet dzien dobry nie odpowiedza, a oczekuja zaproszen, bo ich krysia czy basia bedzie sie smucic. Najpierw nauczmy sie zyc w grupie, a pozniej oczekujmy cudow. JA na imprezy tez nie zapraszam wszystkich znajomych.

        • 5 0

    • Uczyć życia 4 latka jeszcze się nacierpi w tym swoim życiu

      • 0 0

  • Niby mamy XIX wiek a jak widzę w większości Przedszkoli i wychowawcy (11)

    ... i rodzice nie potrafią w sposób banalny rozwiązać takich sytuacji. U nas w Przedszkolu jest to proste - na początku roku rodzice z każdej grupy wpisują na listę swoje adresy e-mailowe. Dzięki temu zaproszenia są rozsyłane tak, aby nie stanowiło to powszechnej przyczyny awantur w szatni. Czego oczy nie widzą tego duszy nie żal. Proste!

    Jednocześnie nie uważam, aby zapraszać należało wszystkich. Dzieci mają swoje upodobania, swoich bliskich kolegów i koleżanki. Każdy ma brawo bawić się na własnej imprezie z tym z kim che,a nie z tym kim musi!

    • 33 21

    • Brawo! (8)

      I to jest właśnie najpowszechniejsze mniemanie, że skoro mnie przekonują moje poglądy, to tak jest i basta. Reszta chyba tylko przez złośliwość uważa, że coś jest nie tak.
      Proszę zwrócić uwagę na kilka dla mnie oczywistych prawd, które na pewno nazwiesz czepianiem się Twoich już zatwierdzonych poglądów:
      - czy warunkiem przyjęcia do przedszkola było posiadanie adresu e-mail? Naprawdę nie każdy maluszek może poszczycić się rodzicem wyposażonym w różne technologie. Są maluchy w przedszkolach, które nie zawsze mają prąd w domach, ale mają np. dużo alkoholu. Twoje argumenty oczywiście tych dzieci nie obejmują, bo tak nisko nie patrzysz... A zapomniałem: te dzieci "uczą" się życia.
      - kolejnym słabym punktem jest to, że dzieci rozmawiają ze sobą. Naprawdę, pomimo ubogiego jeszcze słownictwa potrafią wymienić między sobą informację, że idą na czyjeś urodziny, pomimo całej dyskrecji przy wręczaniu zaproszenia.

      - uważasz, że nie należy zapraszać wszystkich bo.... Bardzo dobrze! Konkretne poglądy i przemyślenia osobiste! Brawo! I jeszcze tylko dobrze byłoby to powiedzieć prosto w twarz np. pięcioletniej dziewczynki, która płacze z powodu Twoich poglądów, które właśnie podzieliły jej grupę rówieśników na lepszych i gorszych wg. Twojego widzimisię i sympatii Twojego małego solenizanta (która de facto zmienia się w tym wieku jak w kalejdoskopie)

      • 12 18

      • Kochany! (5)

        Jak widać my Polacy potrafimy ze wszystkiego zrobić problem. Dla przykładu z faktu, że ktoś nie ma adresu e-mail (darmowego, powszechnego i bardziej dostępnego niż opieka zdrowotna)... no ale niech tam... nie da się, bo przecież w Polsce nic się nie da!

        Natomiast punkt drugi i trzeci (zwłaszcza trzeci) jest jak rozumiem wynikiem Pana osobistych doświadczeń związanych z odrzuceniem. Współczuję, ale takie jest życie warto to zaakceptować. My rodzice powinniśmy uczyć nasze dzieci jak sobie z tymi emocjami radzić - co też nieustannie czynię bowiem będąc ojcem dwóch przedszkolaków nieustannie jestem w sytuacji kiedy jedno z nich jest zapraszane a drugie nie. To nie jest takie trudne i to, że kosztuje mnie to czas i energię nie powoduje, że domagam się od innych bezwzględnego zapraszania wszystkich.

        Jednocześnie czytając Pana komentarz zalecałbym spotkanie z terapeutą. Siła i skala negatywnych emocji, które biją z tej wypowiedzi ewidentnie świadczą, że nie poradził Pan sobie z traumami z dzieciństwa. Współczuję i liczę, że uda się Panu wreszcie zamknąć ten rozdział. Niestety nie jest Pan jedynym przypadkiem rodzica bardziej rozhisteryzowanego od swoich dzieci - bowiem dzieci wbrew pozorom są dużo mądrzejsze niż się nam wydaje i dużo lepiej wiele rzeczy rozumieją tylko nie nalezy ich traktować jak idiotów.

        • 16 6

        • (3)

          Tyle napisałem, że już mi się nie chce drugi raz przedstawiać tak prostej sprawy. Nie zrozumiał Pan kontekstu, a jedynie część zdań złożonych. Dał mi Pan skierowanie do terapeuty i jeszcze ponarzekał na Polskę (chociaż nic nie było o tym w tekście). Nie odczuwałem nigdy odrzucenia i nie jest to dla mnie problemem.
          Dla swojej córki zorganizowałem urodziny dla całej grupy z przedszkola + kilkoro dzieci znajomych. Moja córka była zapraszana (pewnie w ramach rewanżu) na wszystkie urodziny w grupie jakie organizowano, więc nic jej nie musiałem tłumaczyć, ale bardzo, bardzo nie podobało mi się to, że na tych urodzinach (w wersji ekonomicznej dla kilkorga maluchów), kiedy my byliśmy gośćmi, nie było dzieci, które były i pewnie są nadal wyjątkowo sympatyczne, ale jakoś rodzice kazali dziecku dokonać wyboru i one się tam nie znalazły. Tych urodzin po prostu nie powinno być.

          Nadal jestem zdania, że jak na coś nie stać, to nie należy tego robić byle jak i to można rzeczywiście wytłumaczyć dziecku i ono to zrozumie bez zbędnych emocji.

          Proszę tez zwrócić uwagę, na niepotrzebne emocje, jakie Pan buduje. Gdybym napisał: nie stać Cię, to pracuj więcej i nie szukaj wymówek itp. to jeszcze rozumiem, ale tak, to dziwią mnie te porady i osobiste wycieczki... Spokojnie, każdy może mieć swoją opinię, ale czasami warto dopuścić do siebie, że może nie działamy całkiem słusznie i może zbyt łatwo usprawiedliwiamy swoje postępowania. To co rodzice dają dzieciom, to wszystko zostaje przez nie dalej przekazane w świat.

          • 2 8

          • czyli jeśli mnie stać na zaproszenie tylko dziesięciorga dzieci a nie 30 to już nie mam prawa zorganizować urodzin mojemu dziecku, bo ktoś poczuje się urażony? No sorry...

            • 8 1

          • jak dobrze, ze mnie stac i mam wybor, moge zaprosic kogo chce. Takich gosci jak ty, z mysleniem, ze mnie stac i musze dogodzic wszystkim, omijam szerokim lukiem.

            • 2 0

          • otoz to, co rodzic daje, w dziecku zostaje. Hodujesz coreczke, ktore nigdy nie bedze asertywna, nigdy nie bedzie potrafila cieszyc sie soba, tym co ona lubi, bo zawsze bedzie dogadzala innym wbrew sobie. Sama sie nie ubierze, bo mamusi sie nie spodoba, meza sobie nie wybierze, bo co tatus powie, chlopak gorzej wyksztacony, mezalians, co ludzie powiedza. Wez wychowaj dziecko, ktore bedzie sobie potrafilo poradzic z odrzuceniem, brakiem zaproszen, ktore bedzie decydowalo o sobie, a nie ogladalo sie na innych, zeby tylko komus przykrosci nie zrobic. No chyba, ze hodujesz kolejna matke terenie.

            • 4 0

        • zgadzam się w pełnej rozciągłości :)

          • 0 0

      • (1)

        co za belkot. Ja mam sie tlumaczyc 5letniej dziewczynce z tego, ze moje dziecko nie chce jej na urodzinach? Ty sie dobrze czujesz? Chyba byles kiedys tym 5letnim dzieckiem, nigdzie niezapraszanym i teraz wylewasz swoje zale. Co mnie interesuja inne dzieci. Skoro moje dziecko bawi sie z 10-15, z nimi utrzymuje kontakt, o z jakiej racji ja mam zapraszac cala 30? Bo komus sie przykro zrobi? A jak Twoi znajomi umawiaja sie miedzy soba na kawe, to tez ci mowia prosto w twarz czemu ciebie nie zaprosili? Wez przestan sie kompromitowac.

        • 6 0

        • dodam jeszcze, ze moje dziecko nie chce niektorych dzieci, bo np. brzydko mowia, bija innych, szarpia, nie potrafia sie bawic. Nie widze powodu, zeby na sile uszczesliwiac inne dzieci, a robic wbrew mojemu. To jego impreza i zaprasza kogo chce, a nie kogo musi czy wypada.

          • 5 0

    • (1)

      Mamy XXI (dwudziesty pierwszy) wiek, a nie XIX (dziewiętnasty). Niestety ten wiek ma to do siebie, że daję dostęp do publicznego wyrażania opinii nie zawsze wymagając od oratora solidnych filarów wykształcenia.

      • 9 5

      • Tak, rzeczywiście mój błąd...

        ... a tak na marginesie mam pytanie - czy wytykając mi błąd poczuła się Pani / poczuł się Pan lepiej? Czy choć przez chwilę tlące się w Pani / Panu kompleksy przestały, aż tak bardzo doskwierać?

        Jeżeli tak to się cieszę, że mogłem Pani / Panu sprawić radość! Cała przyjemność po mojej stronie!

        • 7 8

  • ehhh.... (1)

    kiedyś urodziny dziecka robiło się w domu albo w ogrodzie. Trochę samodzielnie przygotowanych smakołyków, balony, jakieś gry i zabawy i wszyscy byli zadowoleni. Teraz trzeba wynająć modną salę zabaw dla całego przedszkola plus część kawiarnianą dla rodziców. Przekąski obowiązkowo ekologiczne, bezglutenowe, słodzone stewią jeśli już...Inaczej jesteś dziad a Twoje dziecko będzie obiektem drwin...

    • 39 3

    • kiedys sie robilo w domu, bo nie bylo placow zabaw. Teraz fundujesz pakiet w cenie 25-40 zl/w zaleznosci od zasobow, masz impreze, animatorow, a w domu porzadek, nie musisz sie martwic o program dla dzieci, dzieci sa szczesliwe, a ty masz swiety spokoj. Czasy sie zmieniaja, nie widze nic zlego w takich urodzinkach. Nawet te ekonomiczne pakiety sa super. My tez czesto chodzimy i naprawde do tej pory zadne dziecko nie narzekalo, ze malo, ze nudno. Wszystkie byly przejete impreza, a pozniej zachwycone przebiegiem. Niewazne, gdzie byly organizowane. Wsrod naszych znajomych nie panuje przekonanie, ze urodzinki ylko firmowe, bo inaczej dziad. Raczej w druga strone. Urodzinki firmowe, po prostu z wygody i komfortu. Srednio 300-400 zl wychodzi taki pakiet, przeciez w domu tez trzebaby za tyle wyprawic. To ani drozej, ani taniej nie wychodzi.

      • 3 2

  • Pierwszy z etapów hodowli roszczeniowych i nieodpornych egoistów. (3)

    • 26 1

    • Po prostu prawda objawiona! (2)

      W sumie masz rację, dziecko od małego trzeba uczyć odporności na chamstwo itp. Niech wie, a nie zawraca sobie głowę jakąś zabawą, czy wiarą, że świat jest dobry, więc i ono ma być dobre. A roszczeniowość... no to już szczyt bezczelności, która potem zaowocuje żądaniem pensji, która pozwoli na samodzielną egzystencję bez pomocy rodziców. A tak w ogóle to dzieci są straszne, bo nie wiadomo co z nich wyrośnie!
      PS.
      Najczęściej wyrośnie, to co sami je nauczymy. Ty masz szansę wychować dorosłego bez roszczeń i odpornego na wszystko... Na osiemnastkę zafunduj mu bilet do Korei Północnej.

      • 3 11

      • a ty masz szanse wyhodowac, bo nie wychowac, dziecko, kore nie bedzie patrzylo na siebie, swoje potrzeby, tylko bedzie wiecznie dogadzalo innym, byle kogos nie urazic. Takie cos nazywa sie toksycznym wychowaniem dziecka. Dziecko nie bedzie podejmowalo decyzji zgodnie ze swoimi pogladami, sympatia, tylko wiecznie a co powiedza, a co wypada, czy ktos sie nie obrazi, czy nie bedzie mu smutno?

        • 4 1

      • czy w ogóle masz dzieci ?

        czy w ogóle masz dzieci czy tylko teoretyzujesz ?

        • 0 0

  • Problemy pierwszego swiata w trzecim swiecie

    • 14 2

  • Urodziny (4)

    Jestem mama dwojki (syn 6, corka 2). Zawsze organizujemy urodziny w gronie najblizszych. Dzieciaki zachwycony, jest tort, balony, jest wesolo. Syn widzac urodziny u innych- wlasnie na takich placach- zapytal mnie rok temu, czy tez takie bedzie mial. Powiedzielismy mu, ze nie mamy tyle pieniedzy, zeby wydac taka sume na 2-godzinna zabawe. Wiecie co powiedzial?? "Dobrze mamusiu, najwazniejsze, ze bedziemy razem"
    Na pilki tez poszlismy, zeby sie wyszalal. Bylo super.

    • 45 1

    • (2)

      Możesz być mega dumna z syna. Ma mądra mamę.

      • 8 0

      • co się rzadko zdarza... (1)

        Osobiście odnoszę wrażenie, że to "Mamuśki" bardziej to wszystko przeżywają niż same dzieci. A wiem co mówię- mam trójkę. Dziecko, już nawet 3-latek wie, że nie stać mnie na robienie imprez dla całego przedszkola, a jeszcze lepiej wie kogo lubi, a kogo nie!
        Cały ten cyrk jest festiwalem próżności rodziców, dzieciaki wiedzą z kim chcą się bawić, a jeszcze się w historii ludzkości nie zdarzyło, żeby wszyscy wszystkich lubili...

        • 8 0

        • dokladnie, bo to jest wlasnie ugodzenie w dume rodzica, jak to moje dziecko nie zostalo zaproszone? A w czym jest gorsze? A jak juz maja kase to jeszcze lepiej, bo w czym oni sa lepsi, ze nas bogatych nie zaproszono? Niezla polewka.

          • 4 1

    • i to jest przyklad dobrze wychowanego dziecka, a nie rozhisteryzowanego, roszczeniowego gowniarza, ktory uwaza, ze za przeproszeniem piernie, a wszystko dostani. Uczmy dzieci milosci i sztuki dokonywania wyboru od malego. Brawo.

      • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (4 opinie)

(4 opinie)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane