• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Adopcja dziecka? W Trójmieście poczekasz średnio dwa lata

Ilona Raczyńska
12 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
W roku ubiegłym, dzięki pracy trójmiejskich ośrodków adopcyjnych, 175 dzieci znalazło nowe rodziny. W roku ubiegłym, dzięki pracy trójmiejskich ośrodków adopcyjnych, 175 dzieci znalazło nowe rodziny.

Ponad dwa lata - tyle średnio trwa proces przygotowania do adopcji dziecka w Trójmieście. Czas kwalifikacji zależy od indywidualnych predyspozycji kandydatów oraz liczby zgłaszających się chętnych. Ta długa droga wymaga cierpliwości, ale jest to ważny i intensywnie spędzony czas, w którym rodzice m.in. uczą się, jak przysposobić nowego członka rodziny oraz przygotowują się do rodzicielstwa adopcyjnego.



Czy był(a)byś w stanie zaadoptować cudze dziecko?


W województwie pomorskim działają dwa ośrodki adopcyjne - Pomorski Ośrodek Adopcyjny w Gdańsku oraz Ośrodek Adopcyjny Fundacji "Dla Rodziny". Tylko w ubiegłym roku dzięki pracy tych placówek 175 dzieci zostało adoptowanych.

- W roku 2012 liczba przeprowadzonych procedur adopcyjnych zakończonych przysposobieniem dzieci wynosiła 126, rok później 169, a w 2014 roku 203 - mówi Katarzyna Weremko, zastępca dyrektora Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej. - Tendencja jest wzrostowa, a jeśli jest spadek tej liczby, to tylko dlatego, że czasem postępowania w sądach się przedłużają.
Co ważne, dzieci zgłaszanych do adopcji jest coraz mniej.

- To dlatego, że po zmianie przepisów od 2012 r. wszystkie dzieci z uregulowaną sytuacją prawną muszą być zgłaszane do ośrodków adopcyjnych. W pierwszych latach zgłaszane były dzieci, które już od pewnego czasu przebywały w pieczy zastępczej. Doszliśmy w końcu do momentu, w którym dzieci są zgłaszane na bieżąco po uregulowaniu ich sytuacji prawnej - tłumaczy Joanna Bartoszewska, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego. - W 2015 roku zgłoszonych do adopcji zostało 250 dzieci i choć jest ich mniej, to wciąż o 250 za dużo.
Dyrektorki obu gdańskich ośrodków uważają, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o tym, czy ustawa o in vitro będzie miała wpływ na liczbę adopcji.

- I tak większość kandydatów trafiających do ośrodków najpierw poszukuje biologicznego rodzicielstwa na wszystkie możliwe sposoby. Jeszcze zanim weszła ustawa kandydaci przechodzili procedury in vitro czy inseminacji - mówi Joanna Bartoszewska. - Rodziny chcące mieć dziecko najczęściej próbują wszystkich metod, ale jeśli biologiczne rodzicielstwo nie jest im dane, decydują się na adopcję.
Od czego zacząć?

Decyzja o adopcji dziecka to bardzo poważny krok, który wymaga maksymalnego zaangażowania w sprawę oraz wielkiej cierpliwości, bo procedury mogą potrwać nawet kilka lat.

- Procedury adopcyjne są szczegółowo określone przez ustawę o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej oraz kodeks rodzinny i opiekuńczy - tłumaczy Joanna Bartoszewska. - W myśl przepisów przysposobić dziecko może osoba pełnoletnia, mająca pełną zdolność do czynności prawnych, której kwalifikacje osobiste uzasadniają, że będzie należycie wywiązywała się z obowiązków oraz posiada opinię kwalifikacyjną i świadectwo ukończenia szkolenia organizowanego przez ośrodek adopcyjny.
W praktyce wygląda to tak, że jeśli w ogóle myślimy o adopcji, to pierwszym krokiem, który należy wykonać jest umówienie się na spotkanie w jednym z ośrodków adopcyjnych. Na taką wizytę nie trzeba zabierać żadnych dokumentów, ewentualnie listę pytań.

- Na spotkaniu informacyjnym opowiadamy o procedurach i jednocześnie poznajemy wstępnie rodzinę. Jeśli są wciąż zainteresowani adopcją, wówczas wydajemy formularze oraz prosimy o dostarczenie kompletu dokumentów - mówi Joanna Skurska, dyrektor Fundacji "Dla Rodziny".
Wśród wymaganych dokumentów znajduje się m.in. zaświadczenie o niekaralności, stanie zdrowia czy dochodach, ale także życiorys. Po ich skompletowaniu następuje proces kwalifikacyjno-diagnostyczny, który trwa ok. pół roku.

- Pracownicy ośrodka przeprowadzają wywiad adopcyjny w miejscu zamieszkania kandydatów. Badają sytuację rodzinną, mieszkaniową. Następnie odbywa się kilka spotkań z psychologiem i pedagogiem. Ich liczba zależna jest od indywidualnej sytuacji - tłumaczy Joanna Bartoszewska. - Następnie wydajemy wstępną ocenę - pozytywną lub negatywną. Wpływ na nią mają m.in.: motywacja, sytuacja rodzinna, zdrowotna, materialna i predyspozycje do opieki nad dzieckiem.
Jeśli ocena jest pozytywna, a przyszli rodzice nie chcą przerywać procesu, wówczas następuje kwalifikacja do szkolenia, na które czeka się średnio kolejne pół roku.

Szkolenie adopcyjne

Szkolenie jest prowadzone w oparciu o program edukacyjny, który ma na celu wszechstronne przygotowanie kandydatów do pełnienia roli rodzica i stworzenia dziecku lub dzieciom przysposobionym możliwości wzrastania w stabilnym środowisku rodzinnym.

Niektórzy twierdzą, że to kubeł zimnej wody dla osób, którym dzieci kojarzą się z różowymi bobaskami o twarzy aniołka.

- Czasem podczas szkolenia bywa naprawdę emocjonalnie ciężko, bo trzeba sobie uświadomić wiele spraw. Ale jeśli komuś zależy na stworzeniu pełnej rodziny, to jest w stanie przejść wszystko - mówi Dagmara z Gdyni, która niedawno ukończyła szkolenie.
Na koniec szkolenia kandydaci wspólnie z trenerami decydują, co dalej.

- Szkolenie to czas dla nas i dla rodziny, a bardzo często także weryfikowanie oczekiwań - tłumaczy Joanna Skurska. - Dlatego po nim czasem rodzice rezygnują, ale rzadko się to zdarza.
Oczekiwanie na dziecko

Po przebytym szkoleniu następuje czas oczekiwania na dziecko. Jest on różny w zależności od oczekiwań rodziców. Najdłużej czeka się oczywiście na najmniejsze dzieci - ok. roku, a nawet i dwóch lat.

- Jeśli rodziny są otwarte i chętne na przyjęcie dzieci w wieku szkolnym, z rodzeństwem czy dysfunkcjami, to zdarza się, że zaraz po szkoleniu otrzymują propozycję. Ale niestety wciąż mało jest takich rodzin. - mówi Joanna Skurska.
Ośrodki dobierają dzieci do rodzin pod kątem potrzeb dziecka. W przypadku samotnych kobiet starających się o adopcję zazwyczaj brane są pod uwagę dzieci już kilkuletnie.

Po wytypowaniu kandydaci na rodziców poznają sytuację prawną, zdrowotną i opinię psychologa na temat dziecka. Następnie mogą udać się do placówki, w której malec przebywa. Podczas takich spotkań dzieci i rodziny oswajają się, uczą siebie. Zdarza się jednak, że rodziny rezygnują z danego dziecka. Nie ma w tym nic złego, jeśli powód jest istotny, ale jeśli rodzina nie chcę przyjąć dziecka np. ze względu na kolor oczu czy włosów, to wówczas proces może być nawet zawieszony.

- Jeśli jednak rodzinie i dziecku udaje się nawiązać więź, wówczas z pomocą ośrodka składany jest wniosek do sądu rejonowego o decyzję o przysposobieniu. To moment przełomowy - mówi Joanna Skurska.
W trakcie sprawy o przysposobienie sąd wyznacza okres preadopcyjny - powierzenie pieczy nad dzieckiem w miejscu zamieszkania rodziny. W tym czasie pracownik ośrodka odwiedza rodzinę i informuje sąd o przebiegu preadopcji. Jeśli wszystko przebiega poprawnie, następuje decyzja o adopcji.

Szukamy osób, którym udało się zaadoptować ukochane dziecko!

Jeśli jesteś osobą, która z pomocą trójmiejskich ośrodków zdecydowała się zaadoptować dziecko i chciał(a)byś podzielić się swoimi doświadczeniami, napisz do nas. Szukamy ludzi, którzy przeszli proces adopcji i chciałyby na łamach naszego portalu (w reportażu wzbogaconym galerią z waszymi zdjęciami) opowiedzieć o swoich doświadczeniach, a tym samym pomóc innym, którzy rozważają takie rozwiązanie. Zachęcamy do kontaktu pod adresem: dziecko@trojmiasto.pl

Miejsca

Opinie (127) 1 zablokowana

  • (15)

    W życiu nie adoptowałabym dziecka.

    już się dosyć naoglądałam w podstawówce i gimnazjum jaka patologia wyrasta z wychowanków domu dziecka - wielbiące przemoc,agresję,kradzieże potwory.
    no i do tego często gęsto zaciążone małolaty w wieku 14-15 lat .

    w podstawówce notorycznie zaczepiał mnie jeden z wychowanków domu dziecka (pozostawiony zresztą w szpitalu przez jakąś młodocianą ćpunkę). Dyrekcja/wychowawczyni zamiatali sprawe pod dywan, bo kubuś taki biedny sierota...

    któregoś dnia moja babcia (niestety już nie żyje) złapała to niewychowane coś za kołnierz na chodniku pod szkołą i wykrzyczała mu prosto w gębę zdanie, które pamiętam nadal mimo upływu lat :

    "ty pie...Dolony znajdo, zostaw moją wnuczkę w spokoju!
    podziałało.

    • 15 53

    • Nie miał kto go wychować, nie miał z kogo brać odpowiednich wzorców postępowania, (1)

      nie jego wina, że był "znajdą".
      Niewychowana to jest twoja babcia. Do tego wulgarna. Też znajda?! ...bo postępowanie niegodne, jakby nie miała również odpowiednich wzorców postępowania.

      • 26 3

      • Broniła mnie po prostu, bo widziała,że dyrekcja/wychowawczyni z podstawówki mają w to głęboko wywal...ne.

        • 3 20

    • (12)

      Mam wrażenie że sama jesteś patologią, zdrowy normalny człowiek czuje empatię, zdaje sobie sprawę że nie wszystkich los potraktował po równo i często nie jest to wina takiego człowieka. Już sobie wyobrażam twoje zachowanie w szkole w stosunku właśnie do tych dzieci. Ale to też nie twoja wina tylko dysfunkcyjnej twojej rodziny której przedstawicielką była twoja śp. Babcia. prawdopodobnie tam należy szukać źródeł twojej patologii.

      • 24 7

      • (11)

        Wybacz, która babcia by wytrzymała wiedząc,że jej wnuk/wnuczka jest atakowana przez jakiegoś bachora z domu dziecka? Powymieniać Wam co to g...wno mi zrobiło?

        - bluzka zalana atramentem (wziął hugo wie skąd butelkę z atramentem - tak o, po prostu podszedł i na mnie wylał). Ubranie do wyrzucenia.
        - zniszczył mi plecak warty około 80zł
        - uporczywe wyzywanie po nazwisku
        - próba kradzieży telefonu (szósta klasa podstawówki, rok 2004, jako jedna z nielicznych miałam pożądaną w tych czasach Nokię 3510i)

        Ponadto, był tak niezdyscyplinowany,,że pracownica Domu Dziecka kilkukrotnie po prostu przychodziła na lekcje i siadała razem z nim w ławce. No zachowywał się jak dzikie zwierzę.

        Pomijam już pewną sytuację w gimnazjum kiedy Policja wynosiła go ze szkoły siłą, bo wrzucił petardę do toalety i groził innym uczniom pobiciem. (gimnazjum rejonowe).

        Aniołeczek co nie? Dzieciątko nieskalane.

        A ja po prostu jestem jedynaczką z dosyć dobrze zarabiającej rodziny. Kierowała nim zazdrość i nienawiść. No żesz, miałam czuć empatię w kierunku dzikiego zwierzęcia w skórze wychowanka Domu Dziecka?

        • 7 26

        • (8)

          Każda wypowiedź mówi mi o tobie coraz więcej (i nie chodzi tu o status materialny) i uważam że masz problem z samą sobą. Świat nie jest idealny: dalekie od ideału było zachowanie opisywanej przez ciebie osoby ale twoje słowa też nie świadczą o tobie dobrze. Opisujesz tu chłopaka z domu dziecka, który nie miał rodziny nie tylko pełnej ale żadnej, od życia otrzymywał tylko kopniaki, to była jego reakcja. To że był w domu dziecka oznacza że go nie adoptowano a skoro było to już w gimnazjum oznacza że szanse na adopcje miał niewielkie (w zasadzie zerowe). Może byłby zupełnie innym człowiekiem gdyby go adoptowano dano mu dom, miłość stabilizację. Zezwierzęceniem nazywam mówienie o kimś g..o. I o ile dla niego jakimś usprawiedliwieniem może być jego parszywy los to dla ciebie usprawiedliwieniem może być jedynie wychowywanie się w patologicznej rodzinie - tak tak patologia to nie tylko alkohol czy narkotyki

          • 24 6

          • (7)

            Lecz się człowieku. Ciekawe czy chciałbyś, żeby tak broniony przez Ciebie Kubuś groził Ci podpaleniem włosów (to właśnie były te groźby z gimnazjum) wymachując przed Tobą zapalniczką benzynową.

            Mam prawie 24 lata i czytając te potępiające mnie komentarze czuję nadal więcej empatii w kierunku własnego psa niż w kierunku tego znajdora.

            • 3 24

            • (1)

              A ja się przyglądam waszej dyskusji i myślę, że oboje po części macie rację. Ale temu Kubusiowi, czy jak on się tam zwał nie trzeba było "pluć" w twarz słowami, bo to boli najbardziej. Masz rację, bo mogłaś się wkur*** za takie zachowanie, ale są inne skuteczne sposoby. Jeżeli dom dziecka na to nie reagował to trzeba było zgłosić to wyżej, jestem pewna ze zaraz uznaliby, ze wychowawcy tego dziecka są niezdolni wychowawczo. Jednak uważam, że Ty Natalio również nie jesteś bez winy.

              • 7 8

              • Patrycjo, w sprawie tego "aniołka" Kubusia było składane pismo do sądu. Nawet to nie pomogło.

                • 4 13

            • (4)

              To zacznijmy od nowa, wyobraź sobie siebie, że jesteś w domu dziecka (to ze Kuba w nim się znalazł nie było jego wyborem ani jego winą), jesteś sama na tym świecie jak palec widzisz szczęśliwe zadbane dzieci, mające rodziców, dziadków którzy Cię wyzywają od znajd twoi rówieśnicy traktują Cię jak g...o. Często dzieciaki z bidula spotykają się z jeszcze gorszymi rzeczami których ty sobie nawet wyobrazić nie jesteś w stanie. Mam wrażenie że skoro zachowanie Kuby (a może nie tylko) potrafiło z ciebie zrobić taką wydmuszkę moralną to sprawy o których ja mówię skierowałyby Cię do rynsztoka. A wracając do początku dyskusji Panno Natalio życzę Ci by kiedy życie rzuci Cię na dno, gdy Cię spotka krzywda od losu, znalazł się ktoś kto by Ci zechciał okazać człowieczeństwo, podał rękę i z bagna Cię wyciągnął zamiast zetrzeć twoje szczątki z buta i pójść dalej.

              • 15 1

              • (3)

                Na szczęście mam dobrą pracę, narzeczonego i w nikogo wczuwać sie nie musze.

                Ps. Bidulowa patologia generuje kolejne pokolenie patologicznych Brajanów, Samant, Dżesik i długo by tak jeszcze wymieniać te "imiona" rodem z Harlequina. I tylko stoją w MOPSie jazgocząc o zapomogi na fajki i wódę.

                • 1 16

              • (2)

                Życzę ci by już tak zostało. Dużo życia przed tobą nie zazdroszczę tylko mężowi taką wydmuszkę mieć w domu. Na koniec powtórzę Ci co mój ojciec mówił do mnie "W życiu jest tak że co rzucisz za siebie to znajdziesz przed sobą - nie rzucaj więc kamieni bo głowę swą rozwalisz."

                • 12 2

              • (1)

                Narzeczony zna historię o Kubusiu i twierdzi, że gdyby mnie znał wcześniej to od razu by go "naprawił".

                Nie oceniaj mnie na podstawie moich sarkastycznych opinii, bo w internecie każdy może sobie pokrzyczeć a w życiu prywatnym być inną osobą. Wszak każda potwora znajdzie swego amatora.

                Narzeczony lubi mój charakterek i wie,że potrafię być złośliwa. Jakoś go to nie odstrasza.

                • 1 15

              • Nazwanie kogoś g..nem czy znajdziorem to nie złośliwość tylko chamstwo a to zupełnie inne rzeczy - nie łudź się.

                • 10 1

        • Lepiej być już "dzikim zwierzęciem" (1)

          niż atencyjnym, niewychowanym, totalnym pustakiem - jakim ty niewątpliwie jesteś Natalko. Do tego fakt, iż masz obecnie ok. 25 lat i tak postrzegasz świat - jeszcze bardziej Cię pogrąża.

          • 25 6

          • ta cała Natalia,to zwyczajnie

            .....troll albo ,co gorsza,zwykłe zero:). Rozpuszczone i głupie,ale nie bójcie się,jeszcze dostanie po nosie od życia:).A "babunia cud miód malina"?Wiocha.Najdelikatniej mówiąc.

            • 0 2

  • To nie jest prawda (4)

    Niedawno zgłosiliśmy się z mężem do ośrodka "Dar rodziny" i powiedziano nam, że wstępne dokumenty owszem możemy złożyć, ale na samo szkolenie czeka się rok i do tego czasu nic zupełnie się nie dzieje. Dopiero jak się szkolenie zacznie, to ruszy cała procedura, która i tak bardzo długo trwa. Nie mam pojęcia, a chciałabym wiedzieć - dlaczego szkoleń nie można robić częściej? Rok czasu w oczekiwaniu na nic. Szkoda :( i w imię czego?

    • 18 3

    • .

      Nawet nazwy ośrodka nie znasz więc pewno byłaś tylko na 1 spotkaniu i już Cię zniechęciło. Par zdecydowanych na adopcję jest więcej niż dzieci, które są wolne prawnie. Ośrodki zrobiłyby 5x więcej szkoleń gdyby to tylko miało jakiś sens.

      • 2 4

    • w imię czego?

      jak to w imię czego? W imię tego, że na końcu tej drogi znajdziesz swoje dziecko, które gdzieś jest, gdzieś czeka na swoją Mamę i Tatę... Rok czekania nie ma znaczenia, liczą się lata, które spędzicie razem jak już przejdziesz całą tę drogę. Czy nie warto czekać na swoje cudowne jedyne dziecko nawet 5 lat???

      • 4 4

    • na " swoje " dziecko też trzeba czekać najpierw trzeba je zrobić a to nie zawsze tak wychodzi za pierwszym razem a później 9 miesięcy ciąży więc nie wiem o co afera ?dziecko to nie maskotka ze sklepu zabrana z półki w ciągu kilku minut potem trochę zabawy a jak się znudzi to można komuś oddać. 2-3 lata to z perspektywy całego życia bardzo mało!!!

      • 5 5

    • Oczekiwanie.

      Szkolenia są bardzo czesto- jedno się kończy, drugie zaczyna. Ale kolejka oczekujących jest bardzo długa, a dzieci uwolnionych prawnie, przy działaniu naszych sądów, niewiele. Lepiej czekać na szkolenie, a potem w ciągu pół roku dostać dziecko niż zrobić szkolenie, a potem z rozochoconym sercem czekać w nieskończoność na dziecko. Czeka się długo, ale warto :-) To dobra fundacja :-)

      • 4 1

  • Paranoja

    Rodziców "płodnych" nikt nie szkoli, nie bada czy mogą mieć potomstwo, nie sprawdza warunków itp. Rozumiem, że są sytuacje gdy dziecko adoptowane czuje trochę... inaczej ale gdyby procedura trwała 2 miesiące a nie 2 lata, to takie nowo narodzone dziecko nie zdążyłoby się nauczyć innego życia.

    • 19 0

  • Dziecko adoptowane to nie zabawka czy zeierzak

    Calym sercem popieram system adopcji - dlugosc procesu adekwatna. Pol wieku temu wygladalo to inaczej, a dzieci adopcyjne skutki odczuwaja do dzis - wielu pseudo rodzicow z tamtego okresu nigdy nie powinna miec pelnej rodziny, ale zyla maksyma "co ludzie powiedza" bez wzgledu na to czy sie nadawali na rodzicow. Psycholog i wywiad byly fikcja

    • 9 6

  • Jabłoń , która nie daje jabłek to ją się wycina . A ta matka , która nie urodzi nie powinna sie nazywać matką .

    • 1 52

  • Czy tobie "figo" wydaje się, że ciąża, urodzenie, to jakieś spektakularne osiągnięcie?

    a bycie matką to jakiś chwalebny wyczyn? Muszę cię zmartwić: nic z tych rzeczy! Tobie natomiast, nawet nie pomoże wycięcie mózgu, bo go nie posiadasz.

    • 24 1

  • Ankieta o adopcji

    Tak, zaadoptowała bym cudze dziecko mając już swoje własne

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane