- 1 Festyny, dinozaury, pociągi, a może zwiedzanie? Majówka 2024 z dziećmi (12 opinii)
- 2 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (61 opinii)
- 3 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (32 opinie)
- 4 Egzamin ósmoklasisty coraz bliżej. Z matematyką pomagają licealistki
- 5 Krztusiec bije rekordy w kwietniu (125 opinii)
- 6 Coraz więcej rodziców odmawiających szczepienia dzieci (281 opinii)
- Chciałabym wiedzieć, czy żyje - Ewa szuka córki, której nie widziała 18 lat
Czy biologiczna matka ma szansę na odnalezienie swojego dziecka, które trafiło do rodziny adopcyjnej? To pytanie od 18 lat zadaje sobie pani Ewa. Urodziła córkę w 2006 r., kiedy przebywała w Schronisku dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi w Gdańsku. - Liczyłam na wsparcie ze strony instytucji, które pomagają biednym stanąć na nogi, a tej pomocy nie uzyskałam. Dziś chciałabym tylko wiedzieć, co stało się z moim dzieckiem - mówi kobieta.
Anita, bo takie dała jej imię, urodziła się w 2006 r. w Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Nowe Ogrody w Gdańsku.
- Byłam wtedy w trudnej sytuacji materialnej. Przebywałam w ośrodku dla bezdomnych kobiet przy ul. Sucharskiego. Niedługo po urodzeniu zabrano mi ją - opowiada kobieta.
Jak do tego doszło?
Podczas karmienia dziewczynka zakrztusiła się mlekiem. Ośrodek wezwał pogotowie.
- Córeczce nic się nie stało, ale trafiła do szpitala na badania. Jeździłam do niej w odwiedziny. Wszystko było w porządku. Jednak któregoś dnia, gdy przyjechałam, okazało się, że dziecka już nie ma. Zabrano ją i trafiła do rodziny zastępczej - opowiada.
Pani Ewa miała wtedy 28 lat.
- Mój przypadek nie był odosobniony. Dzieci odbierano też w podobny sposób innym kobietom z ośrodka - dodaje.
"To były sprawy z przeszłości"
W ośrodku, w którym przebywała pani Ewa, jej sytuację opiniowało kilka osób, w tym psycholog.
- Badano stare sprawy z mojej przeszłości, choć moim zdaniem nie mogło to już wpłynąć na opiekę nad dzieckiem. Dawno już nie zadawałam się z ludźmi, których kiedyś znałam. To było już nieaktualne, ale zostało odgrzebane. Wystawiono mi złą opinię, że obracam się w środowisku patologicznym, że nadużywam alkoholu. A ja w tamtym czasie już nie piłam, nie piłam też alkoholu w czasie ciąży - zaznacza pani Ewa.
"Chciałam wychować swoją córkę"
Kobieta trafiła do ośrodka przy ul. Sucharskiego, będąc już w ciąży. Partner zostawił ją, nie przyznając się do dziecka.
Dziewczynka urodziła się zdrowa. Dostała na imię Anita.
- Chciałam urodzić i wychować swoje dziecko. Poszłam do ośrodka, bo myślałam, że tam uzyskam pomoc. Nie było wcześniej sygnałów, że mogą odebrać mi dziecko, a po urodzeniu też nie było sytuacji, która mogłaby wskazywać na to, że tak się może stać. Po urodzeniu nigdy jej nie zostawiałam samej. W ośrodku były kontrole, badano nas także alkomatem. Do mnie nigdy nie było żadnych zastrzeżeń - zaznacza kobieta.
Widzenia w ośrodku i odebranie praw rodzicielskich
Kiedy dziecko trafiło ze szpitala do rodziny zastępczej, pani Ewa miała możliwość widzenia się z małą. Spotkania odbywały się w ośrodku przedadopcyjnym na Zaspie. W tym czasie dziewczynka mieszkała z rodzicami zastępczymi poza Gdańskiem.
- Starałam się odzyskać dziecko. Przychodziłam na widzenia, rozmawiałam z rodziną zastępczą. Spotkań było kilka. Byłam przekonana, że odzyskam małą. Udało mi się podjąć pracę w Szpitalu Kolejowym, miałam źródło utrzymania. Moja sytuacja się poprawiła i myślałam, że sąd da mi jeszcze szansę, i że nie pozbawi mnie praw rodzicielskich.
Jesienią tamtego roku odbyła się rozprawa w sądzie. Pani Ewa straciła wówczas prawa rodzicielskie. Po decyzji sądu dziewczynka trafiła do adopcji.
Brak informacji
Taka decyzja często oznacza, że rodzic biologiczny traci możliwość kontaktu z dzieckiem. Jego dane są anonimizowane, dochodzi nawet do zmiany numeru PESEL. Ma to na celę ochronę dziecka i jego nowych rodziców. Niezwykle trudne, wręcz niemożliwe byłoby zbudowanie nowej więzi, gdyby w życiu malucha pojawiali się nowi i starzy rodzice.
Mimo to kobieta próbowała się czegoś dowiedzieć o córce.
- Pisałam do sądu, ale odpowiedzieli, że nie mogą mi udzielać żadnych informacji o córce. Podobnie w ośrodku. Tam także usłyszałam, że skoro nie mam już praw rodzicielskich, żadnych informacji na temat córki nie mogą mi przekazać.
Ponieważ w marcu tego roku mija 18. rocznica urodzin córki, pani Ewa ponownie zdecydowała się na poszukiwania dziecka.
- Cały czas o niej myślę. Może ona sama chciałaby wiedzieć, kto jest jej matką? Skąd pochodzi? Jaka jest jej historia? Jeśli w ogóle wie, że jest adoptowana - zastanawia się pani Ewa. - Moja sytuacja przez lata znacznie się poprawiła, zaczęłam wyjeżdżać do pracy do Niemiec. Dużo więcej zarabiałam, nawet chciałam wynająć detektywa, ale to sprawa tego typu, że nikt nie chciał się jej podjąć. Zwłaszcza że dotyczyła osoby do niedawna nieletniej - dodaje kobieta.
Gdzie jest moje dziecko?
Kobieta mieszka w Gdańsku, nie ma dzieci, nie założyła rodziny. Ma prawie 47 lat. Jest przekonana, że poszukiwanie córki nie jest sprawą nie do rozwiązania, ale ma świadomość, że nie jest też łatwa.
- Dziś córka jest pełnoletnia. Gdybym ją spotkała, to ona by zdecydowała, czy chciałaby utrzymywać ze mną kontakt. Nic na siłę, ale bardzo bardzo bym chciała się dowiedzieć, co się z nią stało, co się z nią teraz dzieje. Czy żyje, czy nie żyje - bo przecież różnie bywa. Nie chcę się narzucać, tylko wiedzieć, co z nią jest.
- pojawiły się różne przeszkody uniemożliwiające pełnienie władzy rodzicielskiej i przeszkody te mają charakter trwały,
- opiekunowie nadużywają przysługującym ich praw,
- rodzice rażąco zaniedbują swoje obowiązki względem dziecka.
Każde postępowanie ma charakter indywidualny. Duży wpływ na liczbę rozpraw ma przede wszystkim stopień skomplikowania konkretnego przypadku. W niektórych sytuacjach sąd ma jasne dowody wskazujące na nadużywanie praw, co godzi w dobro dziecka. Zdarzają się również przypadki, kiedy wszczęte postępowanie wymaga dokładnego przeanalizowania w celu wydania jak najlepszej oceny. Szacowany czas trwania mieści się w przedziale kilku miesięcy, a nawet kilku lat.
Opinie wybrane
-
2024-03-17 09:30
(19)
Z perspektywy adopcyjnego rodzica: wzruszyła mnie twoja historia. Pięknie to opowiedziałaś ale 18 lat temu tak to nie wyglądało. Nie odbiera się dzieci tylko rodzic dostaję kilka szans na ich odzyskanie. Postępowanie o pozbawienie praw rodzicielskich trwa miesiącami i sąd wzywa biologiczną matkę do opowiedzenia się czy chce wychowywać swoje
Z perspektywy adopcyjnego rodzica: wzruszyła mnie twoja historia. Pięknie to opowiedziałaś ale 18 lat temu tak to nie wyglądało. Nie odbiera się dzieci tylko rodzic dostaję kilka szans na ich odzyskanie. Postępowanie o pozbawienie praw rodzicielskich trwa miesiącami i sąd wzywa biologiczną matkę do opowiedzenia się czy chce wychowywać swoje dziecko.
Wystarczy przyjść na rozprawę i dziecko trafi czasowo do domu dziecka lub rodziny zastępczej, do czasu aż pozbierasz się życiowo.
Miałaś to dziecko, krótko mówiąc, w czterech literach. A dziś się użalasz. Wtedy myślałaś tylko o sobie i dziś tak samo. Pomyśl ilu osobom namieszasz w życiu: córce, rodzicom adopcyjnym, rodzinie adopcyjnej. Bo teraz ci się włączyły uczucia...- 390 126
-
2024-03-18 09:18
Jak nie wyglądało? Kilka lat temu przecież był to głośny temat jak to rząd kończył z odbieraniem dzieci
wyłącznie z powodu biedy. To mi w pełni wygląda na taki przypadek, zresztą takich przypadków było wtedy wiele.
- 6 6
-
2024-03-17 19:54
Córka może nie wie, że jest adoptowana, może jest szczęśliwa z adopcyjnymi rodzicami. Ja osobiście nie chciałabym się dowiedzieć, że mam nn ojca, a matką była patologia. Nawet jak bym wiedziała, to bym takiej matki nie szukała. Może by chciała teraz ode mnie jakiś alimentów? Najlepiej czas pieluch i trudnego dorastania mieć za sobą to można chcieć teraz córkę?
- 22 11
-
2024-03-17 17:57
(1)
Jeżeli jesteś rodzicem adopcyjnym i ukrywasz to przed dzieckiem. Wierz mi ze odwróci się to przeciwko Tobie.
Mam nadzieje ze teraz to normalna praktyka ze obchodzi się i urodziny i dzień adopcji w tych rodzinach bo to łatwe i proste do wyjaśnienia . Jak twoje adoptowane dziecko się do wie w dorosłości ze było adoptowane to dopiero runie mu świat a Ty stracisz wiarygodność.- 24 15
-
2024-03-19 07:46
dlatego lepiej nigdy nie mówić dziecku
- 0 2
-
2024-03-17 16:43
Dokładnie, egoizm.
- 13 5
-
2024-03-17 13:54
(1)
...akta sprawy chyba jeszcze istnieja... Jakis dziennikarz mogly wyjasnic...
- 30 11
-
2024-03-18 07:55
Polecam Rachonia, albo Holecką. Bo na bank im się uda w to Tuska jakoś wkręcić i zaskomleć o wpłaty od widzów.
- 6 8
-
2024-03-17 12:53
Jest też kwestia alimentów. (1)
Pewna znana mi kobieta (dość burzliwe życie w tamtym czasie) celowo w rubryce "ojciec" podała nieznany, żeby potem dziad nie ubiegał się od dziecka alimentów. A tu, w tym przypadku z artykułu mam takie podejrzenia, że może o alimenty chodzić.
- 46 12
-
2024-03-17 16:36
ani rodzic biologiczny ani dziecko nie maja do siebie żadnych praw, w przypadku adopcji (pełnej)
- 20 3
-
2024-03-17 12:37
(2)
Różne są sytuacje a Pani z w.w historii wyszła na prostą. Ja gdybym był adoptowany to chciałbym wiedzieć jak się mają moi biologiczni rodzice i wtedy zdecydowalbym czy należy im się szansa na poznanie mnie czy nie. Czasami nie warto a czami tak. To już kwestia indywidualna.
- 29 11
-
2024-03-19 07:48
tak Pan jako adoptowany ma takie prawo
ale nie matka biologiczna, która może zniszczyć życie dziecku ujawniając się
- 1 0
-
2024-03-17 15:27
Ja podchodzę sceptycznie.
Ostatnio na forum Zabiankowym przypadkiem chłopiec prosił o pomoc. Chciał, aby dzieci mogły brać że szkoły klucze i grać na szkolnym boisku. Kilka dni po tym dziękował radnemu gdańskiemu, której mu pomógł w tej sprawie. Jakoś mi to. Się nie zgrywa w kampanii wyborczej. Itd itd potem sobie sztabu dziękowali i spijali z dziubków. Dziwny zbieg
Ostatnio na forum Zabiankowym przypadkiem chłopiec prosił o pomoc. Chciał, aby dzieci mogły brać że szkoły klucze i grać na szkolnym boisku. Kilka dni po tym dziękował radnemu gdańskiemu, której mu pomógł w tej sprawie. Jakoś mi to. Się nie zgrywa w kampanii wyborczej. Itd itd potem sobie sztabu dziękowali i spijali z dziubków. Dziwny zbieg okoliczności. Zawsze mi się włącza wtedy lampka. I to dziecko z podstawówki piszące okragłymi, rozwiniętymi zdaniami. Słowa z encyklopedii, przecinki gdzie trzeba. Może źle oceniłam, ale na tego radnego już nie zagłosuję.
- 13 6
-
2024-03-17 12:25
(1)
A skąd TY wiesz jak było w tym przypadku? Nie staję po niczyjej stronie, może faktycznie pani po latach sobie przypomniala o córce i tworzy teraz historię, ale na podstawie swoich doświadczeń nie oceniaj z góry, jak było. Nie pierwszy raz państwo zawodzi jednostki, i nie działa tak jak powinno. Rozumiem, że są procedury, które dają szansę na odzyskanie dziecka biologicznym rodzicom, ale jestem w stanie uwierzyć, że historia tej pani naprawdę miała miejsce.
- 21 14
-
2024-03-17 20:54
Panstwo bardzo czesto zawodzi w takich przypadkach
Ale zawodzi zazwyczaj dlatego, że za późno odbiera dziecko, dając kolejne szanse "matkom" które na to określenie nie zasługują.
Niestety zawodzi właśnie Małe bezbronne dzieci, które nie potrafią się same bronić.- 12 2
-
2024-03-17 11:27
Pytanie, czy tak było
- 22 2
-
2024-03-17 11:16
Gdzie był ojciec dziecka ? czy on też ma takie pragnienie , po tylu latach nawiązać lub nie ponowienie więzi . (2)
Czy córka ma takie pragnienie , mieć kontakt z biologiczną matką? nie ważne kto urodził , ważne kto wychował.
- 42 18
-
2024-03-19 07:49
dokładnie tak - ważne kto wychował !!!
- 0 0
-
2024-03-17 21:27
Wyświechtany, naiwny banał
i to promujący egoistyczne potrzeby tylko jednej strony.
Tymczasem liczą się geny a dziecko ma prawo do tożsamości. Ma prawo wiedzieć po kim ma takie a takie zachowania, cechy, nawet skłonność do chorób czy talenty, szczególne zdolności i zainteresowania. W przyszłości, gdy będzie chciało mieć dziecko, ma prawo wierzyć, że będzie dobrym rodzicem, bo i samo było kochane przez biologiczną matkę, której się noga w życiu powinęła a nie która je przypalała papierosami czy gwałciła.- 3 13
-
2024-03-17 10:42
W punkt
- 35 6
-
2024-03-17 19:41
Egoizm adopcyjny
Jestem za tym, żeby każde dziecko mogło poznac historie swojego pochodzenia, znało korzenie, to bardzo waznr. Przecież w rodzinie mogą być choroby dziedziczone, niech taka dziewczyna wie, czy chce zachodzić w ciążę czy np jest jakieś ryzyko w związku z tym.
- 28 10
-
2024-03-17 10:37
Bardzo Pani współczuje (1)
Myślę, że tak właśnie wygląda ta historia dziś z Pani perspektywy. Pewnie 18 lat temu , było trochę inaczej , ale czas wiele w takich przypadkach zmienia. Myślę, że gdyby córka Pani chciała odnaleźć matkę, to będzie jej szukać, jeśli tego nie chce , to proszę dać jej lepiej żyć własnym życiem, a pamięć o niej pielęgnować w sercu
- 49 6
-
2024-03-18 10:57
Trzeba było myśleć wcześniej.
Każdy ponosi konsekwencje swoich czynów. Jak to się mówi: co się stało to się nie odstanie.
- 5 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.