• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego rodzice "przeładowują" dzieci dodatkowymi zajęciami?

Piotr Kallalas
15 marca 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (180)

Od przedszkola aż do ukończenia szkoły średniej nieprzerwanie trwa "edukacyjny wyścig zbrojeń", czyli zapisywanie dzieci i młodzieży na szereg rozmaitych zajęć dodatkowych, pozalekcyjnych i kursów. - Mamy poczucie, że dla dziecka teraz jest ten czas, który musimy wykorzystać, myślimy też o tym, że "ja przecież sam nie miałem takich możliwości". Tymczasem dzieci nie mają realizować naszych niespełnionych marzeń, to nie może być przymus - mówi Ewa Wojaczek, psycholog dziecięcy z Naszej Bazy, z którą próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie, czy można przesadzić z dodatkową aktywnością i edukacją i jak wsłuchać się w zainteresowania dziecka.



Jak często twoje dziecko chodzi na zajęcia pozalekcyjne?

Dlaczego rodzice wciąż wymyślają dzieciom nowe zajęcia dodatkowe, czasami w liczbie uniemożliwiającej jakikolwiek wypoczynek?

Ewa Wojaczek, psycholog: Myślę, że motywacja rodziców jest różna w zależności od wieku dziecka. U rodziców dzieci funkcjonuje coś takiego, że żaden rodzic nie chce "przegapić szansy, zmarnować czasu". Mamy poczucie, że dla dziecka teraz jest ten czas, który musimy wykorzystać, myślimy też o tym, że "ja przecież sam nie miałem takich możliwości". Tymczasem dzieci nie mają realizować naszych niezrealizowanych marzeń, to nie może być przymus. Dodatkowo rodzice patrzą na to wszystko, jak na inwestycję w przyszłość. Myślą, że gdy dziecko teraz zacznie się uczyć angielskiego np. w przedszkolu, to pójdzie do szkoły, znając język, i będzie mu łatwiej. U dzieci w wieku szkolnym ma jeszcze znacznie kwestia poziomu nauczania w szkole, potrzeba rodziców, by windować poziom wiedzy lub nadrabiać zaległości. Część zajęć dodatkowych to przecież korepetycje.

Czy dziecko powinno mieć telefon na lekcji? Czy dziecko powinno mieć telefon na lekcji?
Od samego początku powinniśmy mieć świadomość, że tak naprawdę nie wiemy, jak dana przygoda z zajęciami się zakończy i czy dziecko się zaaklimatyzuje.
To jednak nie są jedyne motywatory.

Kolejną rzeczą jest fakt, że wszyscy inni rodzice wysyłają pociechy, "to przecież ja nie będę gorszy" i "nie zrobię krzywdy dziecku" i koło się zamyka. To zresztą funkcjonuje również wśród dzieci - koledzy i koleżanki chodzą, to ja też chcę i oczywiście nie ma w tym nic złego. Fajnie, jeśli dziecko może być na różnych zajęciach, może sprawdzić, czy lepiej czuje się w zajęciach grupowych, czy indywidualnych, czy woli uprawiać sport, czy uczyć się gry na instrumencie. Trzeba jednak analizować zachowanie dziecka i wsłuchiwać się w jego zainteresowania.

Czasem dziecko traci jednak zapał i nie chce już chodzić.

Takie sytuacja się zdarzają. Dla rodziców jest to również trudne, bo niekiedy płacą za zajęcia z góry za pół roku czy za miesiąc. Opiekunowie czują, że ponieśli koszt, albo kupili płetwy czy strój piłkarski, czasem pojawia się wręcz frustracja z tego tytułu, gdy słyszymy: "Tato, ale ja nie chcę na to chodzić, znudziło mi się, nie podoba mi się".


Co wtedy powinniśmy zrobić?

Od samego początku powinniśmy mieć świadomość, że tak naprawdę nie wiemy, jak dana przygoda z zajęciami się zakończy i czy dziecko się zaaklimatyzuje. Dobrze jest się przyglądać i samodzielnie podrążyć, sprawdzić, jakie są problemy, czynniki wpływające na takie zachowanie. Dziecko w takich sytuacjach również widzi, że jesteśmy zaangażowani, że próbujemy pomóc. Spróbujmy również zrozumieć, że problemy, które sygnalizuje z naszej perspektywy, są błahe, jednak dla dziecka mogą być nie do przejścia, np. ktoś mu depcze po nogach podczas tańców. Naszą rolą jest, aby takie sytuacje wyłapać, przeanalizować i znaleźć rozwiązanie.

Często nie chcemy jednak rezygnować, żeby nauczyć dziecko bycia konsekwentnym.

Mylimy to ze słomianym zapałem, bo jako dorośli staramy się podejmować racjonalne i odpowiedzialne decyzje. Rozmawiajmy o tym z dzieckiem, natomiast miejmy też świadomość, że nasza pociecha dopiero doświadczając czegoś, może zweryfikować, co jest dla niej odpowiednie. Tak samo dorośli, gdy idą do pracy, to dopiero po kilku dniach czy tygodniach wiedzą, czy takie obowiązki, atmosfera, ludzie odpowiadają im na dłuższą metę. Natomiast jeśli dziecko mówi, że nie chce, a ja mówię, że "musisz, bo już wybrałaś", to daję sygnał, że nie można nic zmienić, i to ma później swoje psychologiczne konsekwencje. Kiedy dziecko będzie już starsze, to może tkwić w swojej pracy, choć mu się nie podoba, tylko dlatego, że kiedyś tak zdecydowało.

Prywatna szkoła dla dziecka. Kiedy rekrutacja i jak ją wybrać? Prywatna szkoła dla dziecka. Kiedy rekrutacja i jak ją wybrać?
Czy zdarza się, że dzieci są przeładowane?

Tak, zdarza się, że wśród moich pacjentów są dzieci mające całkowicie wypełniony grafik. Przyczyny są różne, czasem rodzice są zapracowani i wypełniają dziecku czas różnymi wartościowymi aktywnościami, aby nie siedziało przed komputerem czy się nudziło. Pewnie to działa, natomiast chyba nie tędy droga. Nuda też jest potrzebna, bo daje przestrzeń do pewnej kreatywności. Ponadto musimy mieć na uwadze, że zajęcia dodatkowe wiążą się ze zmęczeniem porównywalnym z byciem w szkole. Nie jest dobrze, kiedy dziecko przez cały dzień nie ma tego oddechu od obowiązków, nie ma jak odpocząć.

Nie ma czasu wręcz skoczyć na plac zabaw.

Gubimy świadomość, że czas przedszkolny, wczesnoszkolny to czas, kiedy dzieci mają uczyć się relacji i bycia razem. Najfajniejsza jest swobodna zabawa, aby być z innymi np. na trzepakach, na placach zabawach. Spędzają tam czas właśnie dzieci, które nie mają codziennie zajęć. Inne natomiast patrzą, że o tej 17:30 świeci jeszcze słońce, ale nie mogę wyjść na dwór, bo muszę być np. na akrobatyce. Tymczasem dzieci muszą rozwijać również pozaedukacyjne zainteresowania.


Jak w takim razie podejść do zajęć dodatkowych?

Trzeba się zastanowić, dlaczego szukam tych zajęć, czy dziecko coś mi sygnalizuje, czy dlatego, bo wszyscy chodzą albo bo po prostu powinnam. Ważne jest nauczenie dziecka dokonywania wyborów (jedne zajęcia odbywają się kosztem innych) i pokazanie, jakie są możliwości, a w razie problemów wyjaśnienie i wspólne poszukiwania rozwiązania. To czasami nie będzie zakończenie kursu, bo może uda się razem wypracować wyjście z tej sytuacji. Bardzo fajną inicjatywą są też okresy próbne, które często są darmowe lub po po prostu tańsze. Zanim ostatecznie się zdeklarujemy, dziecko ma możliwość sprawdzenia, czy w ogóle interesuje się zajęciami.

Miejsca

Opinie (180) 7 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • Opinia wyróżniona

    Przerabialismy to. (5)

    Judo, basen, karate, robotyka, zajęcia plastyczne, klocki, piłka, angielski i kilka innych. Na przestrzeni kiku lat. Syn szedł kilka razy i już nie chciał. Platnosc zwykle za semestr z góry. Ostatecznie angielskiego nauczył się prawie sam, ogląda filmy i bajki po angielsku, pisze tez bez większych błędów. Jeździ na rowerze, hulajnodze, rolkach, gra w piłkę z kumplami, nic nie musi na czas, robi to, co lubi i tak jest lepiej. Ma prawie 11 lat.

    • 129 9

    • Podziwiam rodziców, którzy przed szkołą i po ciągle gdzieś wożą swoje dzieci. Znam jedną taką ambitną panią nie pracującą. Jej dziecko raczej słabo się uczy, ale nie ma się co dziwić jak nie ma kiedy sie uczyć ani odrobić lekcje. Ciągle tylko zajęcia, 2 języki obce, szachy, basen, piłka nożna judo, tenis, jakieś zajęcia w różnych domach kultury typu zajęcia plastyczne, a w następnym miesiącu muzyczne itd. Non stop coś. Wieczorem po powrocie do domu to dziecko nie ma siły na cokolwiek, a już na pewno nie na naukę. W dodatku dzieciak musi brać udział we wszystkich konkursach organizowanych przez szkołę. W ferie i w wakacje też dba żeby ciągle miało jakieś zajęcia. Obłęd!!!

      • 1 1

    • 500+ pobierasz

      i przekazujesz młodemu na dalszy rozwój?

      • 4 8

    • Wow, jeździ na tylu sprzętach..

      A umie też jeść i oddychać?

      • 5 12

    • Brawo że go do niczego nie zmuszacie

      • 28 2

    • zazdro bezobsługowej wersji.

      • 26 2

  • Bełkot ...

    "Gubimy świadomość, że czas przedszkolny, wczesnoszkolny to czas, kiedy dzieci mają uczyć się relacji i bycia razem. Najfajniejsza jest swobodna zabawa, aby być z innymi np. na trzepakach, na placach zabawach. Spędzają tam czas właśnie dzieci, które nie mają codziennie zajęć." - autorka tekstu chyba urwała się z choinki, a przynajmniej z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Dzieci wczesnoszkolne spędzają ten czas w przeładowanych do granic nieprzyzwoitości świetlicach szkolnych, a te starsze w ramach "kreatywności" wybierają tablety, telefony i komputery kiedy rodzice są w pracy. To dlatego rodzice zapisują pociechy na zajęcia dodatkowe.

    A co do tytułu ... To rodzice nie przeładowują dzieci zajęciami dodatkowymi. Max 2-3 zajęcia w tygodniu po 45 minut to nie jest przeładowanie. Przeładowuje dzieci szkoła i absurdalna ilość obowiazków, które narzuca na dzieci (i na rodziców) po opuszczeniu jej murów popołudniu- niekończąca się sterta prac domowych, sprawdzianów, prac klasowych, wypracowań, zadań dodatkowych, lektur i oczywiście do bycia przygotowanym na każdą z siedmiu lekcji dziennie na perfekt do odpytania- bo inaczej "jedyneczka" wpadnie. Nie obracajcie kota ogonem i nie wińcie rodziców za przeładowanie i obciążanie dzieci. To się nazywa dopiero HEJT. Tylko ubrany w kulturalne słownictwo.

    • 0 0

  • Rodzice za wszelka cenę chcą by ich dzieci realizowały ich chore ambicje. (1)

    Na przykład nastolatek musi się dostac do jak najlepszego liceum oczywiście do klasy matematyczno fizycznej.Dalej musi jak najlepiej zdać maturę i dostac się na najbardziej prestiżowy kierunek na najlepszej uczelni.Dziecko oczywiście musi doskonale znac przynajmniej dwa jezyk obce. Oczywistym tez jest fakt, powinno uprawiać sport na niezłym poziomie ( tenis?), przydałaby się tez umiejetność gry na jednym instrumencie( np. Skrzypce,pianino).Efekt jest taki, ze przeciętnie zdolne dzieciaki już prawie od kołyski objuczone są ogromna ilością zajec dodatkowych, korepetycje z matematyki, angielskiego, polskiego, treningi sportowe itp.Do tego dochodzi często ogromna frustracja i stres ,ze osiągane wyniki są bardzo odległe od samooceny i aspiracji rodziców.mStad już prosta droga do depresji i rożnego rodzaju zaburzeń psychicznych.

    • 1 0

    • Cwiczenia niesymetryczne (gdzie jedna strona ciala jest dominujaca, jak np w tenisie) sa niewskazane.

      • 1 0

  • Czasem trzeba posyłać na korepetycje (3)

    Mam porównanie. Moich rodziców nie było na nie stać. Mój mąż chodził na matematykę i angielski. Niestety ja nie dostałam się na informatykę a on tak. W efekcie skończyłam studia w zawodzie małopłatnym, którego nie lubię. Potem jak się ma kredyt i dzieci, ciężko się przekwalifikować. Moje dzieci chodzą do szkoły, gdzie jest dość dobry poziom nauczania i na razie korepetycje nie są potrzebne. Niestety jak się widzi te progi punktowe do szkół a dzieci chcą do nich chodzić, to czasem rodzic nie ma wyboru. I nie piszę tu o top liceach. Takie czasy.

    • 2 1

    • Na korepetycje? A po co? Maturę zdałam bardzo dobrze, żadne prestiżowe liceum , studia na Politechnice, końcowa ocena 5. Staż za granicą, certyfikaty, szkolenia. Jestem informatykiem specjalistą , menadżerem. Własna działalność. Systematyczna nauka, nie tylko z podręczników licealnych.

      • 1 1

    • Skoro potrzebowałas korepetycji na poziomie liceum

      To i tak nie dałabyś sobie rady na tych studiach, uwierz mi

      • 3 0

    • w punkt

      • 1 1

  • żeby nie siedziały same w domu. Gdzie mają wyjść? pobiegać po skrzyżowaniach? Betoncity. (3)

    • 11 2

    • (1)

      Pretensje mniej do siebie, jak glosujesz tak masz.

      • 0 1

      • Ja głosuje dobrze, moze ty tak glosujesz?

        • 0 1

    • A dlaczego same w domu nie mogą posiedzieć? To jakaś tragedia życiowa? A poza tym, jak się chce, to zawsze znajdzie się miejsce do biegania, niech te dzieciaki nie będą takimi niedorajdami. Te wychowane w latach 80-tych, 90-tych i wcześniej nie były tak niesamodzielne.

      • 0 1

  • Zapominaja o jednym (7)

    Najbardziej wartosciowy jest czas dzieci z rodzicami.

    • 45 4

    • Lecz muszą to być rodzice, a nie. "suwereni"!

      • 1 0

    • (1)

      A to ciekawe spostrzeżenie. Z moich doświaddczeń wynika, że dzieciaki mają gdzieś czas spędzony z rodzicami. Ich interesują rodzice jedynie w kwestii dania pieniędzy na coś tam, a potem za plecami rodziców można o nich mówić "starzy" albo jeszcze gorzej. Dzieciaka interesuje czas spędzany z rówieśnikami, to oni są dla dzieciaka jakimś guru, a rodzice służą do zapewnienia potomkowi gadżetów, którymi mógłby owym rówieśnikom szpanować. A jeśli nie rówieśnik, to przecież jest smartfon czy komputer pełen gier czy filmów do zapewnienia towarzystwa, spokojnie. Z rodzicami to tylko obciach, nieprawdaż?

      • 2 4

      • Zalezy jakich masz rodzicow.

        • 3 1

    • Nie muszą mówić, taka jest prawda. Przekonasz się z czasem. No chyba, że masz patologiczne klimaty w rodzinie to inny temat

      • 3 0

    • tak mówili na wsiach, zebyś za starych zaiwaniał później na starość. (2)

      • 2 13

      • Nie, tak mówią psycholodzy (1)

        • 9 3

        • nie, tak nie mówią.

          • 4 8

  • (6)

    Dlaczego? żeby dziecko nie zawracało głowy "zajętym" rodzicom

    • 36 11

    • Tak, rodzice są zajęci bo to oni pracują by dzieciaka utrzymać (przy wydatnej pomocy podatników oczywiście), a poza tym wszystko w domu ogarniają ponieważ w dzisiejszych czasach dzieciaki obowiązków domowych nie mają. Jest tylko szkoła, zajęcia dodatkowe i zabawa.

      • 1 0

    • bzdury... (1)

      tylko bezdzietny potrafi takie kocopoły napisać. Na zajęcia dodatkowe trzeba zaprowadzić i przyprowadzić, a podczas nich zazwyczaj czekać pod drzwiami, bo wracać do domu się nie opłaca.

      • 2 5

      • Trzeba?! To ten wasz dzieciak to taka niedorajda, że trzeba go wszędzie zawieść a potem zabrać z powrotem? I jeszcze czekacie pod drzwiami? To jest dopiero niańczenie i strata waszego czasu. Sami już swojego życia nie macie, jest tylko dzieciak i dzieciak. A potem na stare lata i tak was kopnie w d***, będzie wiecznie zajęty swoimi sprawami, a na was czasu nie będzie miał. Tymczasem teraz wy tracicie wasz czas. Róbcie zresztą jak chcecie, ale potem nie biadolcie.

        • 1 1

    • Opinia twoja to opinia kogoś kto dzieci nie ma (1)

      Te zajęcia zajmują więcej czasu rodzicom niż gdyby ich nie było. No ale trzeba mieć własne dzieci aby to wiedzieć.

      • 11 14

      • Tak, bo musicie dzieciaka wszędzie wozić a potem odbierać go. Dlatego wam te ich dodatkowe zajęcia tyle czasu zajmują. Sami wychowujecie niedorajdy życiowe. Zamiast wytłumaczyć dzieciakowi, jak dojechać autobusem/tramwajem/metrem to wy służycie mu jako darmowy szofer. Dzieciak w lot ogarnie, jak obsługiwać smartfon, a nie ogarnie na którym przystanku wsiąść i gdzie wysiąść?!

        • 3 0

    • zgadza się również, w czym problem?

      chcesz kogos zawstydzić ?

      • 1 0

  • (1)

    W szkole wf prowadzi wychowawca, więc trzeba zapisać na jakąś sekcję sportową.
    Nauka języka w szkole to kpina - potrzebne dodatkowe zajęcia językowe.
    To samo z matematyką.
    To samo z innymi przedmiotami.

    Tracimy dodatkowy czas dla siebie i dzieci, płacimy dodatkowe pieniądze, ale większość dalej jest szczęśliwa, że edukacja jest bezpłatna :D

    • 5 9

    • A ty oczywiscie rece umywasz. Przez 4 lata podstawowki mama mnie pilnowala przy odrabianiu lekcji. Potem w szkole i na studiach mialam same 5 i 6 bez zadnych zajec dodatkowych, a korepetycji z matmy sama kuzynce i koledze udzielalam (ja bylam w liceum a kuzynka na studiach na UW).

      • 1 0

  • Jak byłam dzieciakiem (rocznik '90) (30)

    To miałam sporo zajęć dodatkowych, ale głównie dlatego, że chciałam próbować wielu rzeczy. A to tańce, chór, jakieś zajęcia plastyczne w domu kultury, piłka nożna, kółko teatralne, angielski i inne.
    Do końca liceum został ze mną tylko angielski 2x w tygodniu.
    Rodzice pozwalali mi rezygnować, jeśli czegoś mi się już nie chciało robić.
    Dziś żałuję, że jak mama namawiała mnie na szkołę muzyczną, to w ogóle nie zaczęłam - wolałam biegać z kolegami po podwórku.

    • 41 3

    • Nie żałuj. Straciłem 12 lat w szkole muzycznej. Zero dzieciństwa i zabawy. (9)

      Zniszczona psychika. Obiady w fast foodach albo kebabie. Nic z tego nie mam poza straconym czasem który naprawdę wolałbym poświęcić na zabawę.

      • 17 4

      • Nie wszystko jest dla każdego (8)

        Jeden się cieszy z tego, inny nie

        • 5 1

        • Ale to był obiektywnie stracony czas (7)

          Zamiast spędzać czas z rodzicami i rówieśnikami siedziałem w ławach i uczyłem się zbędnej teorii, jadłem fast foody zamiast obiady w domu, na wszystko jest czas i miejsce a dziecki wystarczy te 6-7 godzin w normalnej szkole, po co dokładać mu obowiązków?

          • 7 4

          • Jeśli traktowałeś tę szkołę jak przykry obowiązek (6)

            to tak też było. Wszystko zależy od nastawienia. Znam osoby, które by ze szkoły muzycznej nie wychodziły i czerpią ogromne zyski zarówno edukacyjne jak i społeczne. Ta szkoła po prostu nie była dla ciebie. Ale nie oznacza to, że nie jest dla każdego.

            • 4 1

            • Ogromne zyski to bym czerpał, gdyby nauczyli mnie tam czegolowiek z muzyki współczesnej (5)

              Np. chociażby robienie bitów dla raperow na czym zarabia się ogromne pieniądze. Ale szkoła muzyczna jest skostniałą instytucją która zatrzymała się mentalnie w XIX wieku i jest zupełnie zamknięta na muzykę XXI wieku. Kończysz zarabiając śmieszne pieniądze w jakiejś orkiestrze zamiast tworzyć coś na co taktycznie jest popyt i co przynosi realne zyski

              • 2 2

              • Tak czytając twoje wypowiedzi mam poważne wątpliwości czy faktycznie kończyłeś szkołę muzyczną. (4)

                • 3 4

              • Niestety. I stopnia im Grażyny Bacewicz na Dmowskiego (3)

                II stopnia na partyzantów koło Manhattanu w starej synagodze. Stare śmierdzące budynki, instytucje postkomunistyczne. Jedyne co dobrze wspominam to chór, fajny prowadzący i fajni ludzie, pozdrawiam serdecznie chór sm ii st z partyzantow z lat 2004-2008, niestety nazwiska Pana prowadzącego nie pamiętam, ale to był facet który potrafił faktycznie zaangażować i zmotywować.

                • 6 1

              • rozumiem, że męczyłeś się robiąc I stopień (2)

                po kiego poszedłeś do II stopnia???? tego nie mogę pojąć z Twojej wypowiedzi.

                • 2 0

              • Mama mnie szantażowała (1)

                Że jak nie pójdę to będę musiał iść do pracy (13 latek) i dorabiać do budżetu bo nieroba nie będą utrzymywać

                • 0 0

              • To straszne, że matka tak ci muzykę obrzydziła.

                Ja skończyłam 1 st. Też na Dmowskiego w 1992 i wspaniale wspominam ten czas. Chór Też był super no i całą ekipę uczniów miałam super. Moja córka też 6 lat temu skończyła i Też bardzo miło wspomina i twierdzi, że mnóstwo zagadnień z muzyki tzn. teorii wykorzystuje np. w teraźniejszej szkole.

                • 2 0

    • Nie żałuj (2)

      Nie żałuj, czasu nie cofniesz. Jeśli masz talent i ochotę, to możesz podjąć naukę gry już teraz. Wirtuozem nie będziesz, ale żeby zagrać sto lat czy kolędę przy wigilijnym stole to wystarczy. Zresztą ilu muzyków żyje z muzyki? Niewielu, lepiej robić w życiu coś innego. Pozdrawiam serdecznie

      • 7 0

      • W wieku 65 nauczyłam się na ukulele, dla siebie chałturze hahaha , bardzo miłe uczucie , zawsze marzyłam a mi się nie chciało

        • 2 0

      • Faktycznie , jest satysfakcja. 10 lat nauki.

        I gramy "sto lat" albo "Dzisiaj w Betlejem" u cioci.

        • 1 0

    • Pamiętaj, że zawody artystyczne są owszem (13)

      bardzo popłatne i satysfakcjonujące dla 1% ich praktykujących. Reszta hałturzy na umowach o dzieło często niepłaconych i mających ze sztuką nic wspólnego.

      • 12 7

      • Nie o to chodzi, by zarabiać na muzyce po szkole muzycznej. Najważniejsze, że (10)

        szkoła muzyczna (ogólnie nauka gry na instrumentach) bardzo mocno rozwija pamięć i ogólne funkcjonowanie mózgu - to świetny trening, dzięki czemu nauka w dalszych etapach edukacji jest znacznie prostsza. Nie mówię tu już o nawykach dyscypliny, konsekwencji czy umiejętności skupienia uwagi (co dziś u przebodźcowanych nastolatków stanowi zmorę).

        • 18 6

        • Zgadza się, muzyka rozwija a jak w przyszłości spotka się paru równolatków i postanowi stworzyć super kapele to radość dla społeczeństwa i chluba dla społeczeństwa

          • 1 0

        • Szkoła muzyczna przede wszystkim zabiera dziecku czas na prawdziwe pasje (2)

          Szkoła muzyczna zabiera dziecku jego życie. Nie wysyłajcie dzieci do tej instytucji, błagam. Już lepiej wysłać na naukę gry na instrumencie.

          A co do rozwoju pamięci - mi 12 lat szkoły muzycznej zniszczyło mózg zaśmiecając go zbędnymi informacjami i nie pozwalając rozwinąć się prawidłowo na relacjach z rówieśnikami. Więc z tym funkcjonowaniem mózgu to jakaś mongolska teoria bo nikt nie dostrzega ile prywatnego czasu które powinno poświęcić na zabawę w najlepszych latach życia dziecko traci na siedzenie w szkolnych ławach

          • 12 6

          • a co jeżeli pasją dziecka jest właśnie muzyka??

            • 4 0

          • to przykre, że tak zakończyłaś swoją historię z muzyką

            ja skończyłam szkołę muz. 1. stopnia, córka też i obie uwielbiamy grać amatorsko; Córka nawet trochę żałuje, że nie poszła do 2 stopnia, choć miała b. duże szanse na dostanie się, bo 1 stopień skończyła z wyróżnieniem

            • 6 1

        • Nie musisz mi tego mówić (2)

          bo skończyłem średnią muzyczną oraz Asp. Jednak życie jest brutalne więc jeśli chce się zarabiać , to hałtura jest nieunikniona. Vide "Wodzirej" z genialną rolą Sztura.

          • 7 1

          • ale przynajmniej masz możliwość żeby hałturzyć

            a ja po ogólniaku mogę dorabiać klepiąc nadgodziny w korpo.

            • 1 0

          • Ale skąd od razu pomysł, że musisz zarabiać własnie na muzyce?

            Bo skoczyłeś szkołę muzyczną? Sam taką skończyłem, lecz zarabiam zupełnie na czymś innym.

            • 6 3

        • Znany raper O.S.T.R. (ukończona szkoła muzyczna I i II stopnia i akademia muzyczna) (1)

          "Czy to prawda, że już w szkole muzycznej ktoś podciął panu struny przed konkursem?

          Szkołę muzyczną również wspominam niechętnie.

          A akademię muzyczną?

          Jeszcze gorzej. To miejsce, w którym powinno się zaszczepiać w ludziach miłość do muzyki. U mnie tę miłość zabili. "
          Tyle w temacie.

          • 11 3

          • On ogólnie niezbyt lubił naukę.

            Sam przyznawał, że nie zdał z 13 przedmiotów. Jedynie skrzypce zaliczył, więc to tak jakby pytać Kononowicza czy lubił szkołę.

            • 7 3

        • Dokładnie, bardzo trafna wypowiedź

          • 3 1

      • Zależy co nazywasz sztuką.

        • 0 0

      • A co do mojej wypowiedzi mają zawody artystyczne?

        Tu chodzi o zajęcia dodatkowe, jakieś zainteresowania.

        • 10 2

    • Tez żałuje ze nie byli konsekwentni i pozwolili mi zrezygnowac z czegoś, a ja z kolei nie posłuchałam mamy , no trudno już się tego nie odrobi, dlatego rodzice jeżeli dziecko jest w czymś dobre, bądźcie konsekwentni. Warto inwestować i chuchać i dmuchać i podtrzymywać na duchu. Bo nikt się nie zainteresuje waszym dzieckiem jak wy. A inne sprawy odpuścić!!

      • 0 0

    • (1)

      Rozumiem o czym mówisz, sama wiesz najlepiej co dla ciebie najlepsze. Ale trudno mi pojąć, jak można żałować tego, co w dzieciństwie czy młodości było najlepsze :)

      • 2 0

      • Na tamten moment robiłam wszystko

        Co dla mnie było najlepsze - wiadomo :)

        • 0 0

  • Opinia wyróżniona

    Harcerstwo (10)

    U mojego syna zostało tylko harcerstwo. Zaczął na początku szkoły i tak leci 10 rok. Jestem bardzo zadowolona. Tam nauczy się więcej niż na dziesiątkach zajęć dodatkowych. Poza tym - wszyscy harcerze i harcerki świetnie wyglądają w mundurach. Jeśli ktoś ma okazje niech zachęca dzieci to tej aktywności.

    • 50 22

    • a jak harcerki wyglądają pod mundurem....

      • 0 1

    • zależy od drużyny, jako dzieciak byłem w takiej gdzie się siedziało przy świeczce w kółeczku (1)

      jak i takiej, gdzie mieliśmy prawdziwe "niedźwiedzie mięso" stawiając obóz od całkowitego zera, czyli wywiercenie studni, budowa zaplecza sanitarnego, ziemianki na żywność, wyposażenia namiotów (stare wojskowe dziesiątki i NSy) w postaci zbijanych z żerdzi pryczy i regałów na sprzęt. Zajęcia obozowe to były różne marsze na orientacje, bytowanie w terenie nawet dwójkami jak i pojedynczo, zjazdy na linach, itd. Na etapie podstawówka/gimnazjum to było świetne doświadczenie.

      • 0 0

      • przepisy są takie, że coraz trudniej organizować takie obozy

        • 0 0

    • Znajomej dzieci uczęszczają do harcerstwa od ok.dwoch lat (chłopiec 8 lat, dziewczyna 10 lat) i z tego co mi wiadomo są zadowoleni. Dodatkowo dziewczynka chodzi na rysunek. W domu nie trenuje, ale na same zajęcia chodzi bo "pani jest miła" Wiem też, że dziecko miało epizod gry na klawiszach. Trwało to kilka miesięcy, ale nie znam rezultatu. Raczej szału nie było. I chyba taniec czy jakaś rytmika po drodze miała miejsce, ale tu też dziewczynka nie złapała bakcyla.

      • 0 0

    • A syn?

      A czy syn też jest zadowolony czy tylko pani?

      • 6 0

    • I właśnie o tym jest ten artykuł (2)

      Dzieci świetnie wyglądają w mundurach, jestem bardzo zadowolona. Ani słowa o tym czy dziecko tego chce, czy to lubi. Pierwszy komentarz i od razu piekny przykład rodzica z artykułu.

      • 29 8

      • (1)

        Jak by nie chciało to by chyba nie chodzilo

        • 6 9

        • Hahaha

          W idealnym świecie tak. Nawet nie wiesz ile znam osób, które chodziły na dodatkowe zajęcia, chociaż nie chciały.

          • 15 1

    • (1)

      Argument o mundurach - serio?

      • 25 14

      • Czytanie ze zrozumieniem to umiejętność, której tobie brakuje. Serio.

        • 9 20

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane