• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Matka w podróży: Zacznijcie wychowywać swoje dzieci

Małgorzata
7 sierpnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Jeśli podróżujemy z dzieckiem to pilnujmy, aby przebojowość i otwartość naszego dziecka nie stała się utrapieniem dla innych podróżnych. Jeśli podróżujemy z dzieckiem to pilnujmy, aby przebojowość i otwartość naszego dziecka nie stała się utrapieniem dla innych podróżnych.

Wpadające w histerię dzieci, spożywanie śmierdzącego jedzenia, zdejmowanie butów, kładzenie nóg na przeciwległe siedzenie, zajmowanie innego miejsca niż przypisane na bilecie - przykłady tego, co denerwuje nas w podróży, można by podawać bez końca. - Dlaczego zatem, choć mamy świadomość tego, które z zachowań są denerwujące, nie tylko sami się ich dopuszczamy, ale wręcz prowokujemy do niewłaściwych zachowań nasze dzieci? - zastanawia się w liście do naszej redakcji pani Małgorzata.



"Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - mówi stare porzekadło. Wydaje się jednak, że jest ono już tak stare, że całkowicie się zdezaktualizowało. - Przekonałam się o tym dobitnie, odbywając kilka wakacyjnych podróży różnymi środkami transportu i na różnych trasach - pisze do naszej redakcji Małgorzata.

Niefrasobliwi rodzice utrapieniem podróżnych



Czy masz coś przeciwko podróżowaniu w towarzystwie dzieci?

Podróż z dzieckiem nigdy nie stanowiła dla mnie problemu. Miałam szczęście, bo kiedy moja córka była mała, w pociągach funkcjonowały wydzielone strefy dla mam z dziećmi do lat 4. Niejednokrotnie zdarzało się, że dzieci - podróżując w towarzystwie rówieśników - tak dobrze się ze sobą bawiły, że podróż mijała w mgnieniu oka. Obywało się przy tym bez niepokojenia osób postronnych.

Kilka lat temu na trasie, którą zazwyczaj podróżuję, wprowadzono miejscówki. Nie ma więc potrzeby organizowania przedziałów specjalnych, bo dla mam i ich dzieci miejsce siedzące się znajdzie. W przedziale z dorosłymi pasażerami. Po tym, co przeżyłam w ciągu ostatnich miesięcy, konieczność dzielenia przestrzeni z dzieckiem, znajdującym się niejednokrotnie pod opieką rodziców bez fantazji, napełnia mnie grozą.

"Mojemu dziecku wolno wszystko"



Wsiadam do pociągu, podchodzę do miejsca, które mam przydzielone, a tam wygodnie rozłożyła się trzyletnia dziewczynka. Proszę jej mamę, żeby zabrała dziecko, a ona mi na to "przecież gdzieś siedzieć musi" (dziecko jechało za darmo pod warunkiem, że nie będzie zajmowało dodatkowego miejsca). Wróciłam z kierownikiem pociągu, który kategorycznie kazał miejsce zwolnić. Obrażona mamuśka poszła do wagonu restauracyjnego i siedziała tam godzinę. Kiedy wróciła, zobaczyła, że na jej miejscu siedzi młoda dziewczyna - miejscówki zostały wyprzedane, więc dziewczyna takiej nie posiadała i liczyła się z tym, że prędzej czy później będzie musiała ustąpić to miejsce. Zanim jednak zdążyła to zrobić, mamuśka narobiła takiego rabanu, że jej własne dziecko się wystraszyło i rozpłakało.

Jeśli ktoś podróżuje z dzieckiem, to często kieruje się zasadą, że jego dziecku wolno wszystko. I tak, jechałam już z cudzymi stópkami na swoich kolanach, dzieci wyjadały mi paluszki czy herbatniki ("Patrzysz się, jakie pyszności ma pani? Na pewno cię poczęstuje"), udzielałam odpowiedzi na miliardy idiotycznych pytań ("Dlaczego masz taki stary telefon, a nie taki ładny, jak ja? Ile zębów ma słoń? Jak będzie po angielsku "fosforyzujące zęby wampira", etc.).

Systematycznie zdarza się też, że ktoś wydaje polecenia mojemu dziecku - "Zobacz, jakie dziewczynka ma piękne książeczki, na pewno ci jedną pokaże", "Dziewczynka jest duża i nie musi siedzieć przy okienku, więc na pewno się z tobą zamieni na miejsce", "Dziewczynka ogląda bajeczkę, może chcesz pooglądać z nią?" W takiej sytuacji mam ochotę zamienić się z córką miejscami i odpalić na swoim telefonie bajkę o przyjaciołach z pewnego wesołego lasu, którzy prowadzą życie pełne nietuzinkowych niespodzianek. Dodam, że ostatnia z opisywanych mam, po tym, jak jej dziecko objadło wszystkich współpasażerów, wyjęła swoją obszerną wałówkę, nie częstując nikogo.

Podróż z dzieckiem - teatr jednego aktora



Dziecko jest pępkiem świata, dlatego trzeba do niego mówić dużo i głośno. "A gdzie Matyldzia ma oczko, gdzie Matyldzia ma nosek, gdzie Matyldzia ma kolanko" i kiedy już cały wagon jest obeznany z anatomią Matyldzi, leci set odzieżowy: "Skąd Matyldzia ma bluzeczkę, skąd spodenki, kto Matyldzi dał skarpetki". Zwariować można. Kiedy podgłośniłam dźwięk w słuchawkach na maksa, żeby w tym koszmarku nie uczestniczyć, to oburzona mama Matyldzi zwróciła mi uwagę, że to ciężka muzyka i jej córka może się tego wystraszyć, dlatego niezwłocznie mam ściszyć, a najlepiej wyłączyć. Kiedy to zrobiłam odpaliła "powrót do przeszłości": "bo wiesz, Matyldziu, kiedyś to ludzie byli mili i kulturalni, w pociągu ze sobą rozmawiali, a teraz widzisz, zero kultury - słuchawki, książki, drugi człowiek to dla nich nic nie znaczy".

Dwie godziny bez internetu? Dla wielu dzieci podróżujących samolotem to nie do wytrzymania. Dwie godziny bez internetu? Dla wielu dzieci podróżujących samolotem to nie do wytrzymania.

Nie dajmy się terroryzować dzieciom



Podczas mojego niedawnego lotu z Londynu nastąpiła kumulacja. Dwoje dzieci zaczęło płakać jeszcze przed startem samolotu, bo internetu w komórce nie było, a one chciały Świnkę Peppę na YouTube. Potem rozryczała się dwójka kolejnych, bo też chcieli Peppę. Prawdziwy cyrk rozegrał się, kiedy okazało się, że jakieś dziecko siedzące z przodu samolotu ogląda Świnkę Peppę, bo ma tę bajkę zgraną, ale z nikim innym oglądać nie będzie, bo chce samo. Zresztą samolot był wypełniony do ostatniego miejsca, więc i tak nie byłoby takiej możliwości.

W tym czasie wódka na pokładzie samolotu lała się strumieniami, więc lot upłynął przy dźwiękach płaczących dzieci i w oparach alkoholu. Koniec lotu nie oznaczał końca koszmaru - jeszcze większy cyrk rozegrał się na lotnisku, bo trzeba było cierpliwie czekać w kolejce do wyjścia, a przecież każde dziecko po dwugodzinnym siedzeniu na tyłku nagle bolały nóżki. A tu trzeba było stać bite 15 minut. Kiedy widziałam, jak ośmioletnie dziecko zmusza się do płaczu, żeby mama wzięła je na ręce, to coś mną wstrząsnęło.

Chcesz uczyć dziecko postaw społecznych? Zacznij to robić w domu



Mój list nie ma na celu obrażania kogokolwiek. To prośba o refleksję i zmianę podejścia do dzieci, póki jeszcze możemy to zrobić. Na kogo wyrosną, jeśli będziemy im na wszystko pozwalali? Jak nauczą się funkcjonowania w społeczeństwie, kiedy rodzice na każdym kroku rozkładają nad nimi parasol ochronny? W jaki sposób nabiorą szacunku do innego człowieka, skoro rodzice na każdym kroku wykazują się jego brakiem? Nauczmy się szanować przestrzeń osobistą innych podróżnych, jeśli chcemy, żeby oni uszanowali naszą.

Przestrzeń publiczna nie jest miejscem do eksperymentów i nauki dobrego zachowania. Takie lekcje powinno przeprowadzać się w domu. Wiadomo, że jeśli dziecku na co dzień wolno wszystko, kiedy w samolocie, po raz pierwszy w życiu, ktoś zabroni mu oglądania ulubionej bajki, będzie histeria. Bądźmy również bardziej stanowczy w egzekwowaniu nakazów i zakazów, zanim nasza pobłażliwość doprowadzi do tragedii. Niedawno, dla przykładu, spotkałam mamę idącą z dwojgiem kilkuletnich dzieci. Młodsze spacerowało środkiem ścieżki rowerowej przy ul. Kartuskiej, vis a vis Szpitala Wojewódzkiego zobacz na mapie Gdańska. Jaka była reakcja mamy? "Kochanie, proszę podejść do mnie. Nie wolno samemu tak chodzić. Zapraszam słoneczko." Etc. Nie wytrzymałam i zwróciłam uwagę (pierwszy raz w życiu ), że jeśli natychmiast nie chwyci tego dwuletniego dziecka za rękę i nie będzie go trzymała blisko siebie, to jego spacer po ścieżce rowerowej może skończyć się tragicznie. Natężenie ruchu, szczególnie w godzinach porannego szczytu, jest tam przecież ogromne.
Małgorzata

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (226) ponad 10 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • BRAWO!

    Ktoś to w końcu porządnie ujął....

    • 0 0

  • (1)

    A rozumiem, ze Ty do dziecka bezposrednio prosby skierowac nie mogles? Tylko musisz do 'wlasciciela'?
    Jestem przekonana, ze gdyby dziecko uslyszalo "hej, widze ze chcesz pospiewac, ale jestem zmeczony i bardzo by mi zalezalo na ciszy" to dziecko by się wykazało większą empatią niż niejeden rodzic.

    • 0 2

    • Nie... nie powinno sie zaczepiac cudzych dzieci... dobrze zrobila autorka listu

      I uwagi - jesli juz - powinna wnosic tylko do takiej wspanialej mamuski.

      • 1 0

  • Zacznij od siebie

    Sorry, ale autorka tekstu nie lepsza. Jak można nawoływać do stawiania dziecku granic, jeśli samemu pozwala się na takie zachowania obcych dzieci wobec siebie i takie zachowania dorosłych wobec siebie. Żeby być tak bezradnym, żeby czyjeś dziecko trzymało na mnie nogi albo wyjadało moje jedzenie? Ten tekst bardziej pokazał mi problem autorki z asertywnością niż jakieś wyjątkowe zdziczenie dzieci. Dzieci będą płakać i histryzować, są dziećmi i tak na razie potrafią mówić o swoich potrzebach.

    • 1 4

  • Nigdy nie przepraszaj za swoje dziecko. (8)

    Mam corke 2 latka i bardzo czesto podrozujemy.Leciala samolotem juz 10 razy,a najdluzszy lot byl 8 godzin z londynu do dubaju.W liniach emirates nauczylem sie ze na lot dla dziecka zawsze trzeba miec caly zestaw nowych naklejek i oczywiscie nagrane na telefon kilka odcinkow Peppy.Jako rodzic zawsze staram sie zajac moje dziecko,ale pomimo prob czasami placze i nie mam na to wplywu.Mysle,ze ludzie bez dzieci sa lekko znieczuleni i nie wiedza ile wysilku kosztuje podrozowanie z dzieckiem.Nigdy nie pozwalam corce latac po restauracji ,ani kopac siedzenia przed nia w samolocie,ale jak placze i nie chce przestac to nie zamierzam nikogo za to przepraszac.Za to ze robi balagan w restauracji tez nie przepraszam.Dziecko to dziecko i tez ma swoje prawa.To nie dorosly i nie rozumie wszystkiego.

    • 10 59

    • Tragedia w liniach emirates (1)

      Szczególnie ważny Sebixie był fakt, że leciałeś do Dubaju- po samym tytule widać, że jest gruby splendor, bogactwo, dzi.wki, koks, strzelanina, trawa i jeżdżenie z zapiekankami z ketchupem na przednim siedzeniu taryfą... :) tragedia

      • 6 0

      • Nie znam takich okreslen,ale ladnie nam sie tutaj przedstawiles.

        Dziekuje za komentarz i wspolczuje glupoty.

        • 0 0

    • Współczuję dziecku takiego rodzica. Egoizm? (2)

      Czy nie warto dla dziecka zrezygnować z kilku lat dalekich podróży? Takie podróże są dla dzieci bardzo męczące. Dziecko najlepiej, najszczęśliwiej i najbezpieczniej czuje się w domu.

      • 11 7

      • Nie warto.Zycie jest zeby zyc.Mam wegetowac tylko dlatego,ze mam dziecko.

        Nawet nie jestes w stanie sobie wyobrazic jak dziecko jest szczesliwe bedac na wakacjach majac dwoje rodzicow przy sobie i pelno atrakcji.

        • 0 0

      • To szydera? :)

        • 1 2

    • (1)

      "Za to ze robi balagan w restauracji tez nie przepraszam" ale syfiarz... jak twoja curunia robi bajzel u znajomych też nie przepraszasz i po niej nie sprzątasz?

      • 21 2

      • Nie robi bajzlu u znajomych bo nie chodzimy po znajomych.

        Nie mamy na to czasu.

        • 1 1

    • tylko współczuć pasażerom

      trzasnąć bachora solidnie to się zamknie
      ja bym to zrobił i ciebie nie przeprosił

      • 7 4

  • wychowujcie dzieci , nie ma czegoś takiego jak bezstresowe wychowanie dzieci , ale dzieci się wychowuje nie tresuje , kocha , ale mądrze , kiedyś ciebie mamusiu nie będzie i kto nakrzyczy i kto obroni ,gdy będzie niegrzeczne,może lepiej nauczyć je grzeczności przyda się

    • 2 0

  • i**otka (3)

    Co d**ilny artykol. Dzieci jakie sa takie sa jak mu czegos zabronisz to sie rzwrzeszczy i zle jak mi duzo mowisz tez zle najlepiej zeby nikt nic nie mowil do siebie a w pociagu siedzialy same manekiny. Ta pani to zwykla hipokrytka i najglupsza faszystka jaka slyszalem

    • 1 33

    • Tw twój tytuł świadczy już o tym jaki poziom reprezentujesz , nie potrafisz słuchać tylko przezywać tych , którzy mają inne zdanie , jak ktoś taki jak ty miałby wychować dziecko, na człowieka , które będzie w przyszłości radziło sobie w życiu

      • 0 0

    • (1)

      Jeśli nauczysz dziecko, że egzekwowanie wszystkiego możliwe jest tylko krzykiem i płaczem, to bardzooooooo współczuje, bo rośnie mały potwór z którym za chwile nikt nie da sobie rady. To sprawi, że w dorosłym życiu będzie człowiekiem niezdolnym do funkcjonowania.

      • 8 0

      • najwidoczniej jego rodzice tak właśnie wychowali i teraz próbuje "ryjem" dyskutować w necie.

        • 5 0

  • Dzieci są zawsze udręką (1)

    • 16 2

    • dzieci są radością tego świata

      tylko trzeba z nimi mądrze postępować

      • 1 1

  • (4)

    Mój wylot na wakacje okazał się istnym koszmarem - przez 3 bite godziny dziecko siedzące z tyłu kopało mnie w fotel. Nie wspomne o piskach, wrzaskach, czytaniu na głos książeczek i śpiewaniu piosenek.
    Po pierwszej godzinie poprosiłam matkę o uspokojenie dziecka, na co usłyszałam "A co ja mam niby zrobic!?" Po czym pani nawet nie spróbowała w żaden sposob zwrocic się do córki z taką prośbą.
    Po 2 godzinie poprosiłam po raz kolejny - obrażona madka udała, że nie słyszy, a po chwili na złość włożyła swoje stopy w szczelinę pomiędzy oknem a moim siedzeniem - dokladnie na moim podłokietniku. Poprosiłam o zdjęcie stóp, uslyszalam "przecież siedzę w swoim rzędzie, o co ci chodzi".
    Wezwałam więc stewardessę prosząc o pomoc w opisanej sytuacji, na co usłyszałam "No co pani? przeciez to dziecko? na pewno nie ma pani dzieci, tutaj nie da sie nic zrobić"

    nie mam więcej pytań.

    • 59 6

    • trzeba było opuścić fotel do pozycji spania

      przecięż siedzę na swoim fotelu, o co Ci? Pani? (czy byłyście na Ty) chodzi?

      • 1 0

    • A jakie to miałaś pytanie ze już więcej nie masz?

      • 1 5

    • współczuję

      jeśli tak to wyglądało, to ręce opadają :/

      • 9 0

    • Da się.

      Można nie wpuszczać do samolotu.

      • 17 1

  • "kładzenie nóg na przeciwległe siedzenie" - ja akurat lubie, jak młoda podrózniczka połozy obok mnie swoje zadbane stópki:) (1)

    maria

    • 4 31

    • coś z Tobą nie tak?

      • 1 0

  • (4)

    Kiedyś rozwydrzony dzieciak ryzykowal choć tym że wkurzony rodzic da mu klapsa w tyłek, teraz w zasadzie nie ryzykuje niczym. Co robić w sytuacji gdy argumenty słowne nie działają? Wezwać policję, straż miejską, a może strażaków?

    • 33 8

    • GROM li i jedynie ;) (3)

      Nie, wcale nie do dzieci. Do rodziców, bo zachowania milusińskich to przede wszystkim ich wina.

      • 19 0

      • (2)

        Ok, ale co ma zrobić rodzic który sobie w takiej sytuacji nie radzi?

        • 0 8

        • są książki, internet... poszukaj sobie

          jeśli do tej pory nikt Ciebie nie wychował

          • 0 0

        • Poszukać fachowej pomocy, podłubać we własnym umyśle (retrospekcja) i nauczyć się konsekwencji & samokontroli.

          Nie ma zmiłuj - dzieci są naszym odbiciem. Jeśli coś u nich nie gra (nie dotyczy zaburzeń rozwoju typu autyzm itp.) , to źródło kłopotów leży głównie w głowach najbliższych.

          • 20 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane