• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po chorobie do przedszkola nie tak łatwo

Anna Żukowska
12 listopada 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Niektóre przedszkola żądają od dzieci wracających do placówki po chorobie zaświadczeń lekarskich mówiących o tym, że dziecko jest zdrowe. Nie ma jednak żadnych przepisów prawnych, które tego wymagają. Niektóre przedszkola żądają od dzieci wracających do placówki po chorobie zaświadczeń lekarskich mówiących o tym, że dziecko jest zdrowe. Nie ma jednak żadnych przepisów prawnych, które tego wymagają.

Kiedy nasz przedszkolak zachoruje, robimy wszystko, żeby jak najszybciej wyzdrowiał. Biegniemy do lekarza, potem do apteki, a osoby, które pracują, muszą wziąć zwolnienie. Kiedy więc maluch zdrowieje, z ulgą myślimy, że on wróci do przedszkola, a my do pracy. Ale w niektórych przedszkolach to, że dziecko jest zdrowe, trzeba udowodnić.



- Moim zdaniem to nie ma sensu - denerwuje się Monika, mama czteroletniego Antka. - Nie rozumiem, dlaczego mam ciągnąć zdrowe już dziecko do przychodni i czekać w kolejce z chorymi dziećmi, żeby lekarz przyznał, że syn jest zdrowy. Po takiej wizycie, w poczekalni pełnej wirusów, na pewno przyniesie do domu coś nowego. I znów pożegnamy się z przedszkolem na tydzień lub dwa. Syn pani Moniki chodzi do przedszkola państwowego, w którym jednak takich zaświadczeń nie wymagają.

Są jednak przedszkola w Trójmieście, które żądają przyniesienia opinii lekarza o tym, że dziecko może uczęszczać na zajęcia. I nie wszyscy rodzice są przeciwni okazywaniu takich "zaświadczeń o zdrowiu".

Czy twoje dziecko wracając po chorobie do przedszkola musi mieć zaświadczenie lekarskie?

- Mój syn nie dostał się do przedszkola państwowego, więc musiałam go posłać do prywatnego - mówi Alicja, mama trzyletniego Wiktora. - Słyszałam o tym, że niektórzy dyrektorowie proszą o takie zaświadczenia i żałuję, że u nas w przedszkolu się tego nie stosuje. Przychodzę z dzieckiem po dwóch tygodniach w domu, w końcu wyleczonym po zapaleniu oskrzeli i już w szatni spotykam dziecko z zielonymi gilami do pasa. Wiem, że to tylko kwestia czasu, kiedy synek znów się czymś zarazi.

Wielu rodziców, którzy posyłają dzieci do przedszkola boi się przede wszystkim częstych chorób. To wiąże się oczywiście z koniecznością opieki nad dzieckiem w domu. Niektórzy tak bardzo nie chcą opuszczać dni w pracy, że próbują "podrzucić" do przedszkola podziębione dziecko. - Takie sytuacje rzadko, ale się zdarzają - mówi Barbara Rzepiak, dyrektor Przedszkola Samorządowego nr 24 w Gdyni. - Jeśli podejrzewamy, że dziecko może mieć podwyższoną temperaturę, mierzymy ją i jeśli faktycznie jest wysoka, natychmiast dzwonimy do rodzica i prosimy go, żeby zabrał malucha do lekarza. Jeśli nie udałoby nam się dodzwonić do rodziców, a dziecko czułoby się naprawdę źle, prawdopodobnie musielibyśmy zadzwonić po służby medyczne. Takiego przypadku jednak nie mieliśmy. W tym przedszkolu rodzice nie muszą przynosić zaświadczeń o tym, że dziecko jest już zdrowe. Zresztą, jak podkreśla Barbara Rzepiak, wysyłanie do przedszkola chorego dziecka zwyczajnie się rodzicom nie opłaca, bo i tak będą musieli je odebrać.

W Przedszkolu Samorządowym nr 7 w Gdyni kilka lat temu stosowano politykę proszenia o zaświadczenia o zdrowiu dzieci wracających na zajęcia po chorobie. - Pięć lat temu, a może i wcześniej, zrezygnowaliśmy z tego - wyjaśnia Beata Miętus, wicedyrektorka przedszkola. - Okazało się, że kreatywni rodzice potrafili dla nie do końca zdrowego dziecka takie zaświadczenia zdobywać u znajomych lekarzy. Teraz po prostu obserwujemy dzieci. Dziecko powinno być zdrowe, bez kataru i kaszlu. Jeśli zauważymy, że maluch źle się czuje, to zawiadamiamy rodziców i prosimy, żeby go odebrali. Rzadko się zdarza, że rodzice podrzucają chore dziecko.

W Przedszkolu nr 1 w Sopocie również zdarzają się przypadki przyprowadzania na zajęcia chorych dzieci. - Nie jest to częste, ale bywają nieuczciwi rodzice, którzy myślą, że nie zauważymy, że maluch jest chory - potwierdza Bożena Narkowicz, dyrektorka przedszkola. - Czasami przychodzą nawet dzieci, które np. są jeszcze w takcie kuracji antybiotykowej. Jeśli tylko zauważymy, że dziecko się źle czuje, prosimy rodzica o zabranie dziecka do lekarza lub do domu. Generalnie od rodziców nie wymagamy zaświadczeń o tym, że maluch jest zdrowy. Jeśli jednak dziecko wygląda na chore, a rodzic twierdzi, że tak nie jest - wtedy prosimy o potwierdzenie tego przez lekarza.

W niektórych przedszkolach jednak "zaświadczenia o zdrowiu" są wymagane. - Od kilku lat stosujemy taką praktykę, że po przebytej chorobie prosimy rodziców o przyniesienie zaświadczenia lekarskiego, że dziecko jest zdrowe - mówi Bernadeta Kosecka, dyrektor Przedszkola nr 32 w Gdańsku. - Po chorobie zakaźnej, takiej jak ospa, różyczka czy szkarlatyna, jest to bezwzględnie egzekwowane. Po przeziębieniach i innych, lżejszych chorobach, prosimy rodziców o przyniesienie karteczki od lekarza z informacją, że dziecko może uczęszczać do przedszkola. Robimy to ze względu na zdrowie i bezpieczeństwo innych dzieci, a rodzice rozumieją to i bez większych problemów przynoszą zaświadczenia.

Podobna sytuacja jest w Przedszkolu nr 17 w Gdańsku. - Po chorobach zakaźnych wymagamy przyniesienia zaświadczenia od lekarza, że dziecko może uczęszczać na zajęcia - mówi Dorota Wierzchowska-Konopa, dyrektor przedszkola. - Jeśli jednak dziecko chorowało np. na zapalenie oskrzeli lub było przeziębione, nie żądamy opinii lekarza. Jak wszędzie, zdarzają się rodzice, którzy próbują przyprowadzić chore dziecko, ale wtedy szybko reagujemy i prosimy, żeby rodzic odebrał malucha.

W różnych przedszkolach stosowana jest różna polityka dotycząca zaświadczeń. Dyrektorzy przedszkoli, którzy żądają zaświadczeń o zdrowiu, powołują się na troskę o zdrowie danego dziecka i pozostałych dzieci w grupie, które mogą zostać zarażone oraz zdrowie nauczycieli. Bezsprzecznie rodzice, którzy próbują oszukać przedszkole i przyprowadzają do niego chore dzieci, bo np. muszą iść do pracy, zachowują się nieodpowiedzialnie. Jednak żądanie przez przedszkole zaświadczeń o zdrowiu wydawanych przez lekarza nie jest poparte żadnymi przepisami prawnymi.

- Nie ma takich przepisów, które pozwalają żądać od rodziców zaświadczeń o zdrowiu dziecka - potwierdza Justyna SedlakMinisterstwa Edukacji Narodowej, któremu podlegają przedszkola. - Dyrektor jest co prawda odpowiedzialny za bezpieczeństwo dzieci w przedszkolu, ale może zareagować tylko w wyjątkowej sytuacji. Np. kiedy przyprowadzone dziecko ma ewidentne objawy choroby zakaźnej takiej jak ospa, może poprosić rodzica o udanie się z dzieckiem do lekarza. Co więcej - nie ma również przepisów, na podstawie których dyrektor może nie wpuścić dziecka na zajęcia przedszkolne.

Przepisy przepisami, ale tak naprawdę to my, rodzice, jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby nasze dziecko było zdrowe i bezpieczne. Nikt trzeźwo myślący nie wyśle przecież do przedszkola dziecka naprawdę chorego. Podziębione czy osłabione dziecko jest bardziej narażone na różne infekcje, a to znaczy, że tak czy tak będziemy musieli wziąć zwolnienie i przeczekać czas choroby w domu.

Miejsca

Opinie (67)

  • Bardzo dobrze (3)

    To nie jest obowiazek wymierzony w dzieci zeby utrudniac im powrot do przedszkola, ale orez w walce ze zidiocialymi rodzicami.
    Niestety wiekszosc traktuje przedszkole nie jak poczatek drogi edukacji dziecka, tylko jak przechowalnie, ignorujac objawy np przeziebienia odstawia malucha i ten zaraza dwadziescioro nastepnych.
    W przedszkolu do ktorego oddajemy córkę tez wprowadzono taki obowiazek.
    Skoro dorosli ludzie nie maja w sobie za grosz wlasnych zasad, trzeba ich niestety wyreczac przepisami.

    • 60 18

    • Brawo (1)

      Amen, lepiej bym tego nie ujął. Dziecko ledwo co stoi na nogach, jest blade z zasinionymi oczami od choroby i kaszlu ,a mamusia wypindrzona, zaróżowiona oddaje je do placówki byle się go pozbyc i polecieć do pracy, a potem do galerii

      • 10 4

      • Ciebie się tak pozbywali rodzice?

        Takie wrażenie mam.

        • 2 9

    • Zdecydowanie zgadzam się z tą opinią! Rodzice są kompletnie nie odpowiedzialni i regularnie przyprowadzają przeziębione i chore dzieci do przedszkola. Najpopularniejsze "zwroty i określenia rodziców", które próbują przekonać innych, że ich dziecko nie jest chore: TO JEST TYLKO KASZEL PRZEDSZKOLNY, KASZEL ALERGICZNY :) Teraz każde dziecko kaszlące to alergik!

      • 2 3

  • durni rodzice (6)

    W szkole jest tak samo, zwłaszcza w klasach I-III, dziecko przychodzi z gilami do pasa, kaszle lub ma biegunkę i tak owym sposobem zaraża wokól dzieci i nauczycieli. Że też nie ma jakiegoś paragrafu na takich rodziców, mnie by było szkoda takiego dziecka, nie mogłabym pracować myśląc , że ono na lekcji się męczy, bo napewno w tym momecnie się nie uczy, tylko cierpi. Więc rodzice nie przyprowadajcie chorych dzieci do szkół. Sami też nie chcielibyście aby wasze dziecko było zarażane przez inne !!!!

    • 37 11

    • sam jesteś durny (5)

      • 1 12

      • ? (4)

        jeżeli uważasz rodzica dającego chore dziecko do placówki oświatowej, to jak go nazwiesz?!!!!

        • 4 0

        • np. rodzic samotnie wychowujący dziecko (3)

          albo rodzic bojący się utraty pracy

          • 6 12

          • Są ludzie ważni i ważniejsi? (1)

            Czyli jak ktos boi sie utraty pracy i oddaje notoryczne zasmarkane dziecko zeby zarazalo innych jest usprawiedliwiony? Idiotyczne... A co mają zrobić rodzice zdrowych dzieci, którzy dostają w prezencie w przedszkolu wirusa? oni to ni musza chodzić do pracy?

            • 11 2

            • dziękować Bogu, że mają zdrowe dzieci

              • 0 2

          • utraty pracy?? a utraty dziecka sie nie boi ??

            • 6 2

  • galerii wtedy nie było, a jak chorowałem zajmowała się mną ciocia lub zaprzyjaźniona sąsiadka

    • 5 2

  • choroba chorobie nie równa (8)

    Niestety w Polsce w pojęcie choroby wrzuca się wszystko : katar i związany z tym kaszel jak i zapalenie płuc czy gruźlicę. Katar to nie choroba i nie zawsze jest objawem grypy. Tylko u nas nie posyła się dzieci z katarem do szkoły czy przedszkola. W przedszkolu u mojej córki przedszkolanki notorycznie nagabywały dzieci, że z katarkiem czy kaszelkiem to nie można przychodzić. Doprowadziły do tego, że mała wpadała w panikę w drodze do placówki bo raz zakaszlała. My niestety często mamy katar i a co za tym idzie pojawia się kaszel. Lecz na tym nasze chorowanie się kończy. Ma cztery lata i tylko raz brała antybiotyk będąc jeszcze niemowlakiem. Mój pediatra uważa, że dziecko z katarem powinno chodzić do przedszkola bo zostawianie go w domu z takiego powodu a jeszcze dawanie najlepiej antybiotyków ( co w Polsce jest dość częste) jest ogromnym błędem. W ten sposób buduje się odporność. W Norwegii dzieci jak to napisano w artykule biegają z gilami do pasa, a panie przedszkolanki tylko przypominają o wycieraniu nosa. I jakoś ich chorowanie na tym się kończy. Reasumując : nie popadajmy w paranoje. Trzymajmy dzieci w domu tylko w naprawdę uzasadnionych przypadkach takich jak zapalenie płuc, angina. A na katar dobre krople i actifed. Pomaga w 100%.
    PS : A do wszystkich Pań przedszkolanek, uwagi dotyczące zdrowia dzieci proszę kierować do nas rodziców, bo to my decydujemy o tym czy dziecko pójdzie do przedszkola czy nie.

    • 59 16

    • KOBIETO!!! Egoistka z Ciebie! To nie Ty decydujesz o tym, czy wejdziesz do przedszkola. To że czesto macie katar to Wasz problem!!!!! Zacznij go leczyc, cieplej sie ubierajcie, bierzcie leki, witaminy... chodzcie do lekarza. To ze Wam katar i kaszel nie przeszkadza, nie znaczy, ze nie pozrażacie innych. Np. dla dziecka z astmą katar oznacza wstęp do duszności. Nie jesteś sama na świecie, myśl o innych. Niektorzy moga wyladowac w szpitalu przez czyjąs nieodpowiedzialność i wygodnictwo!!!!!!!

      • 5 26

    • katar nie zwsze równa się choroba (1)

      mój syn podonie jak bbb ma katar, wiecznie i za żadne chiny ludowe nie mozemy się go pozbyć, ma katar i kaszel. Chodzę z min do lekarza i co . . . nic mu nie dolega, a katar ma alergiczny a za nim kaszel... zrobiłam nawet badania na bakterie, czy nie ma, czy nie zaraża, wtrosce o niego i o inne dzieci z którymi przebywa. Czy w takim przypadku tez go powinna pozostawić w domu ? Bo przecież ma kaszel i katar. . . paranoja . . .

      • 14 4

      • katar

        Ja zrobiłam dokładnie tak jak ty. Skonsultowałam się z pediatrą w przychodni, poszłam prywatnie i opinia ta sama nic nam nie jest. Badania o.k.

        • 4 3

    • katar też zaraża

      Super, że u was chorowanie kończy się na katarze. U mnie niestety nie! Jeżeli twoje dziecko zarazi katarem moje, to ja jestem tydzień na zwolnieniu, bo po dwóch dniach mój syn kaszle i ma gorączkę. Warto spojrzeć poz czubek własnego nosa!!!

      • 2 4

    • (1)

      Nie ma pań przedszkolanek.Są wychowawczynie lub nauczyciele wychowania przedszkolnego. A katar katarowi nierówny i jeśli dziecko przez tydzień chodzi z zielonymi gęstymi świeczkami w nosie, na dodatek nie potrafi go wydmuchać, ja wysłuchuję pretensji, dlaczego dziecko ma brudny nosek ... A z drugiej strony wysłuchuję pretensji od innych rodziców, dlaczego delikwent taki zakatarzony jest w przedszkolu? Między młotem i kowadłem.Nie mam na to ani czasu, ani ochoty, bo jestem tam po to, aby bawić się z dziećmi i je i uczyć, a nie zajmować się kaszlem i katarem. A tak przy okazji- ataki kaszlu, kichanie, smarkanie, wędrówki po chusteczki- bardzo dezorganizują zajęcia. Zwyczajnie i po ludzku. Są przerywane co chwilę,a moment skupienia maluchów to i tak parę minut.Każdy kij ma dwa końce.Oby ten nie był wbitym w mrowisko.Pozdrawiam.

      • 1 3

      • Pragnę tylko przypomnieć, że Pani praca niestety nie ogranicza się tylko do nauki i zabawy. Dzieci spędzają dzisiaj całe dnie w przedszkolach i jest Pani dla nich ogromnym autorytetem jak również w czasie pobytu w placówce w jakimś stopniu zastępuje im Pani mamę i tatę. A wycieranie nosa to również element nauki tzw. samoobsługi. A jak denerwują Panią dzieci chodzące co chwilę po chusteczki to wystarczy obok takiego dziecka postawić choćby na ziemi pudełko z chusteczkami, gorąco polecam. Po wielu latach pracy z dziećmi metoda sprawdzona. Po za tym skoro nie ma Pani ochoty zajmować się nimi lub nazywa dzieci delikwentami to proponuję zmianę pracy. Chyba już czas.

        • 6 0

    • Przykro mi czytać takie komentarze. Czasami zastanawiam się czy rodzice tacy jak Pani myślą o kimkolwiek innym niżeli o sobie, bo o dziecku Pani na pewno nie myśli.
      Jeżeli jest tak jak Pani pisze, że katar jest alergiczny to wystarczy nauczycielowi dostarczyć zaświadczenie o takim stanie rzeczy. Często jednak katar zwany, przez rodziców alergicznym, nim nie jest. świadczy o tym choćby kolor "gili".
      Kolejną sprawą jest zarażanie innych i to niestety nie dotyczy tylko dzieci, ale również nauczycieli i pracowników obsługi. O nich już Pani nie myśli przyprowadzając chore dziecko. Później są tylko pretensje, że nauczyciela nie ma i że dziecko trafia do innej grupy, albo ma zastępstwo z inną nauczycielką...
      A "Panie przedszkolanki" jak to Pani nazwała, póki co mogą decydować o tym czy dziecko wejdzie do sali czy nie, gdyż mają na uwadze zdrowie pozostałych dzieci i swoje również.

      • 0 1

    • Nie droga mamo - mój syn ma astmę i ma słąbą odporność, i jak się zarazi od jakiegoś dziecka katarem, to idze mu to na kaszel, na oskrzela. Więc moja droga mamo - dzieci się powinno od małego uczyc, ze jak się jest chorym to w domu, do wyzdrowienia, a nie zarażać innych.Do cholery jasnej!!!!

      • 0 2

  • (4)

    Ale ja z naszego kataru nie robię problemu!!! Jest to jest, dajemy radę. Na poprawę odporności łykamy tran i mamy nadzieję, że to pomoże zmniejszyć jego częstotliwość. Myślę o innych, a jeżeli jakieś dziecko z powodu kataru ląduje w szpitalu ( bo do tego ma astmę ) z całym szacunkiem, ale to ono ma egoistycznych rodziców. Posyłając takie dziecko do przedszkola narażają je na bardzo częste infekcje. A katar w przedszkolu rzecz normalna.

    • 17 3

    • ??

      to przepraszam, ja-mając dziecko z astmą- mam go nie posyłać do przedszkola, tylko dlatego że jest podwójnie narażone na infekcje i to przez dzieci a raczej nieodpowiedzialnych rodziców, którzy przyprowadzają swoje chore czy nawet przeziębione dzieci do przedszkola?? Nie trzeba mieć astmy,zeby móc się zarazić.. I nie zaraża się innych tylko ospą czy anginą-zwykły katar czy kaszel niestety tez w postaci wirusa przenosi sie na innych- i dzieci i dorosłych. Takze miejscie troche rozumu rodzice i litości-dla innych jak i swoich własnych dzieci

      • 4 3

    • (1)

      czyli do szkoły astmatyka też nie mogę posłać, bo przecież katar w szkole to też normalna rzecz???

      • 0 3

      • Idąc twoim tokiem rozumowania to dzieci mające chroniczny katar nie powinny wogóle chodzić do szkoły. A katar w naszej strefie klimatycznej , od jesieni poprzez wiosnę a i często lato, tak to rzecz normalna. I nie mam tu na myśli kataru będącego elementem grypy czy innej poważnej choroby.

        • 3 0

    • bbbb - jesteś po prostu nienormalna!!! Egoistka na całego. Ciesz się, że astmy nie masz. I tak - skoro macie katar i kaszel (nawet alergiczny,) to siedzcie w domu. Skoro astmatykowi każesz, to i Wy siedzcie. Bo to nie astmatyk zaraża, tylko zakatarzone dziecko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

      • 0 5

  • Rodzice przyprowadzajacy chore dzieci do przedszkoli i szkoł to PATOLOGIA (1)

    ktora powinna byc tępiona i wręcz karana.

    • 16 10

    • piszesz o tym co najmniej jak o jakimś przestępstwie . . . nie wkładaj wszystkich rodziców, wszystkie katary i kaszle do jednego WORA.

      • 3 3

  • Katar (1)

    Laryngolog do którego chodzimy z dzieckiem już trzeci rok ( od 4 roku zycia) powiedział że katar to nie choroba i dziecko jest zdrowe , ma chodzić do przedszkola , teraz już szkoły . Są choroby i choroby , ciekawe czy wszyscy krzykacze na forum jak mają katar lub lekki kaszel zostają w domu czy chodzą do pracy.

    pozdrawiam

    • 32 8

    • !!

      no bynajmniej powinni!!!

      • 1 1

  • kaszel (4)

    mój syn chodzi do przedszkola, jest alergikiem więc miewa kaszel alergiczny, na początku panie przedszkolanki patrzyły na mnie jak na jakąś wyrodną matkę, że dziecko kaszle a ja je do przedszkola przyprowadzam, dopiero jak im powiedziałam, że no zdażać się napewno będzie kaszel u niego bo ma alergię, to już się przestały tak patrzeć, natomiast jakiś czas temu przyprowadzałam syna do przedszkola noi miał kaszel, jakaś mama patrzy na mnie i mówi z takim kaszlem pani dziecko przyprowadza?! ja na to a wie pani co to jest alergia? z resztą przestałam się tłumaczyć bo to bez sensu,

    • 6 9

    • REKONWALESCENT

      Po przeziębieniu kaszel ma prawo się utrzymywać przez 3tygodnie nawet. Zwłaszcza jeśli wejdzie się z zimnego dworu do ciepłego, suchego pomieszczenia.

      • 6 1

    • (2)

      Po co tlumaczyc, skoro ma alergie to orzekl ja lekarz i pewnie wydal odpowiednie zaswiadczenie na pismie, wystarczy je przedstawic w przedszkolu.

      • 4 0

      • (1)

        Ja w takich przypadkach proszę o zaświadczenie od alergologa.Jeszcze się nie zdarzyło, aby rodzic, którego dziecko rzeczywiście ma alergię nie przyniósł zaświadczenia z poradni alergologicznej.Bez problemu i z pełnym zrozumieniem.Wyklucza to moje pytania o kaszel dziecka,a mama "nie musi się tłumaczyć".Proszę też zrozumieć nauczyciela, który jest z kolei bombardowany dziesiątkami pytań od innych rodziców- dlaczego to dziecko jest w przedszkolu, skoro tak kaszle? Jeżeli jest zaświadczenie, a nie chamskie stwierdzenie pt."wie pani, co to jest alergia?", to nie ma problemu, bo odpowiadam, że wszystko jest w porządku, a dziecko jest pod opieką poradni alergologicznej. I nikt do nikogo nie ma pretensji.

        • 0 2

        • To gratuluję podejścia! W moim przedszkolu panie WYCHOWAWCZYNIE nie mają na tyle cywilnej odwagi i uwagami co do zdrowia dzieci nękają właśnie je! W przypadku maluchów słowa Pani są święte i doprowadza to do ogromnego stresu u dzieci. Często kiedy po drodze do przedszkola zdarzy się mojej córce zakaszleć wpada w panikę i lamęt, że Pani mówi, że z kaszelkiem do przedszkola nie wolno. Ważna jest forma przekazywania tego typu inf. jak i odpowiednia droga. Najpierw rodzic bo to on przyprowadza dziecko i to on decyduje czy dzisiaj je puści czy nie.

          • 4 0

  • zaświadczenia (2)

    Co prawda jestem z innego miasta, ale też miałam "kłopoty" z dostarczaniem do żłobka, a później do przedszkola zaświadczeń od lekarza, że dziecko jest zdrowe.
    Moja przychodnia za wystawienie takiego zaświadczenia żądała 20 zł.
    Dodatkowo w przychodni lekarze nie chcą żeby po chorobie dzieci przychodziły na wizyty kontrolne - bo jest ryzyko, że się zarażą od innych dzieci (jeśli dziecku po podaniu leków jest coraz lepiej i choroba ustępuje)

    • 6 1

    • (1)

      istnieje coś takiego jak poradnia dzieci zdrowych. My jeśli widzimy, że jest ok, rejestrujemy się właśnie do dzieci zdrowych. Pan doktor dla porządku osłucha, obejrzy i wypisuje karteczkę.

      • 3 1

      • terminy..

        Na termin wizyty w poradni dzieci zdrowych czeka się miesiąc.

        • 1 0

  • Wizyta kontrolna

    Kiedyś zawsze się chodziło na wizytę kontrolną. To jest dobre nawet dla samego dziecka i rodziców. Wiadomo czym grozi nie do końca wyleczona choroba - w skrajnych przypadkach nawet śmiercią. To chyba dobrze sprawdzić czy dziecko wyleczone jest już całkowicie.

    • 11 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (4 opinie)

(4 opinie)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane