• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Podwórkowe kłótnie dzieci a interwencja rodziców

Elżbieta Michalak-Witkowska
2 sierpnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Konflikty między dziećmi istniały zawsze. Tyle że kiedyś wszystko rozgrywało się między dziećmi. Dziś bywa z tym różnie. Konflikty między dziećmi istniały zawsze. Tyle że kiedyś wszystko rozgrywało się między dziećmi. Dziś bywa z tym różnie.

Lato sprzyja zabawom na świeżym powietrzu, co widać m.in. na zapełnionych placach zabaw i osiedlowych podwórkach. To przestrzeń, na której dochodzi do próby charakterów - tu nawiązują się przyjaźnie, ale też rodzą konflikty i powstają zwalczające się grupki. Czy wszystko, co dzieje się między dziećmi powinno być rozwiązywane przez nie, czy czasem do akcji musi jednak wkroczyć rodzic?



Czy wtrącasz się w kłótnie między dziećmi?

Chyba każdy z nas ma swoje miłe i te mniej miłe doświadczenia z zabawy i czasu spędzonego na podwórku, pod tzw. blokiem. Kłóciliśmy się, godziliśmy, były grupki zwalczające się nawzajem, czasem z płaczem i złością wracało się do domu. Wiadomo. Jak to na podwórku. Zwykle wszystko rozgrywało się między dziećmi. Dziś coraz częściej do akcji wkraczają rodzice.

- Ostatnio na mojej ulicy konflikt podwórkowy między dziećmi zakończył się interwencją policji - pisze w liście do redakcji pani Anna, mieszkanka Chełmu. - A zaczęło się od tego, że tata jednej dziewczynki nakrzyczał na drugą. Ta poskarżyła się rodzicom, w to wmieszała się jeszcze sąsiadka. Wspólnie naskoczyli na ojca, który nakrzyczał, a ten wezwał policję, ponieważ uznał, że mu grożono. Czy tak powinno się rozwiązywać konflikty między dziećmi?

Dorośli w świecie dzieci



Czy rodzic powinien wtrącać się w sprawy dzieci, czy raczej pozwolić im dogadać się po swojemu? O to, kiedy interweniować, a kiedy zdecydowanie odpuścić zapytaliśmy trójmiejskich psychologów dziecięcych i społecznych.

- Kiedy jesteśmy świadkami kłótni podwórkowych, zdecydowanie nie powinniśmy reagować zbyt szybko, bo w ten sposób nie pozwolimy dziecku na samodzielność. Początkowo należy jedynie obserwować sytuację - mówi prof. Hanna Brycz z Zakładu Psychologii Społecznej Uniwersytetu Gdańskiego. - Podejmowanie przez dziecko samodzielnych decyzji w interakcjach społecznych uczy je rozwiązywania konfliktów. To bardzo ważna umiejętność. Warto też, by rodzic pamiętał o tym, że nieraz porażki uczą więcej niż sukcesy - dodaje.
Anna Kańciurzewska, psycholog dziecięcy z Gdańska również przekonuje, że nie warto od razu reagować i pomagać dzieciom w sytuacjach konfliktowych.

- Próba samodzielnego rozwiązania problemu to świetny trening umiejętności społecznych, który na pewno zaowocuje w przyszłości - mówi Anna Kańciurzewska. - W takiej sytuacji lepiej stanąć z boku i obserwować, by w razie czego interweniować. Reagować należy wówczas, gdy konflikt robi się niebezpieczny lub dzieci po wielu próbach nie mogą dojść do porozumienia - przekonuje.
- Wkraczamy do akcji, gdy sytuacja ewidentnie grozi zdrowiu fizycznemu lub psychicznemu - dodaje prof. Hanna Brycz.

Silniejszy wygrywa?



Czy na podwórku, podobnie jak w przyrodzie, wygrywać powinien najsilniejszy? Co w przypadku dzieci, które nie potrafią walczyć o swoje, są strachliwe, nieśmiałe, boją się konfrontacji, a przez to wycofują się z "niebezpiecznej", choć wspólnej przestrzeni?

- Jeśli nasze dziecko nagle nie chce wychodzić na dwór, bo obawia się "ataków" ze strony rówieśników należy zapytać go, dlaczego tak się dzieje. Czy jest źle traktowane, może szykanowane? Najważniejsze to poświęcanie jak największej uwagi i możliwie dużo czasu swemu dziecku - tłumaczy prof. Brycz.
- Przede wszystkim trzeba z dzieckiem rozmawiać. Warto wyjaśnić mu całą sytuację, której się obawia. Można wytłumaczyć, jak w przyszłości radzić sobie z podobną sytuacją. To zbuduje jego pewność siebie - dodaje psycholog Anna Kańciurzewska.

W obronie swojego dziecka. Rodzic kontra rodzic



Wsparcie rodzica nie zawsze wystarcza. Dzieci potrafią być bardzo bezpośrednie i brutalne, kiedy postanowią wykluczyć kogoś ze swojego kręgu, konsekwentnie dążą do celu. Czy rodzic "atakowanego" dziecka powinien zwrócić uwagę "napastnikom", a może w jego obronie powinien sam zaatakować słownie cudze dziecko lub po prostu udać się na rozmowę do jego rodziców?

- Może udać się na rozmowę do rodzica drugiego dziecka. Na ile jednak obrona swego dziecka, połączona z obwinianiem innego dziecka przed jego rodzicami będzie skuteczna? - pyta prof. Brycz. - Natomiast każdy atak dorosłego na inne dziecko jest niedobry i absolutnie niedozwolony.
- Rodzic nie ma prawa atakować cudzych dzieci. Jest to nie tylko nieeleganckie, ale również karalne. Atakując cudze dzieci daje też zły przykład własnemu maluchowi. Najlepszym rozwiązaniem jest spokojna rozmowa z rodzicami dziecka - dodaje Kańciurzewska. - Warto, by ta rozmowa odbyła się nie w formie skargi, tylko próby znalezienia najlepszego rozwiązania.

Miejsca

Opinie (86) ponad 10 zablokowanych

  • (4)

    Raz widziałem jak dwie matki zaczeły sie szarpac, stwierdziłem ze czas wkroczyc. Podszedlem i zapytalem czy moge dodac kislu - bedzie ciekawiej. Przestały od razu.

    • 83 4

    • kiesielu

      kisielu

      • 28 0

    • Ale z ciebie samiec-szyderca, doprawdy.

      • 6 2

    • Kisielu debilku

      • 3 9

    • wyczuły zboczeńca

      • 0 0

  • Ja tam lubię patrzeć, jak te kalectwa się biją i później drą wniebogłosy, bo dostały mocniej :D

    • 17 7

  • Jednym zdaniem (7)

    Kiedyś konflikty rozwiązywały dzieci same, dziś rodzice sobie z tym nie radzą.

    • 67 2

    • (4)

      Ale ci rodzice to sobie z tym nie radzą To są właśnie te dzieci które kiedyś te konflikt rozwiązywały same.

      • 10 0

      • (3)

        Ale widzisz tutaj konkretnie jakiś związek przyczynowo-skutkowy? Uważasz ze osoby które same rozwiązywały konflikty to teraz nie są w stanie tej wiedzy skutecznie przekazać własnym dzieciom? Czy ze raczej to był błąd iż sami musieli rozwiązywać konflikt i teraz tego modelu nie chcą powielać w kolejnym pokoleniu bo uważają ze to rodzice są od rozwiązywania kwestii problematycznych. W czym sęk?

        • 4 3

        • przepraszam ale zagrzały mi sie zwoje (1)

          jako typowa kobieta nie potrafie tak wniknac w sprawe a moja percepcja zatrzymuje sie na ogolnych frazesach. przepraszam

          • 2 2

          • Ja uwazam ze wielu rodziców nie jest emocjonalnie gotowych spojrzeć na chwilowe „cierpienie” swojego dziecka i za wszelka cenechca tego unikać „chroniąc dziecko” przed takimi sytuacjami lub wręcz wyręczają je w takich sytuacjach. W prostym schemacie mówiąc wychowują tzw pierdołę na własne życzenie. Nie popieram tego schematu. Ktoś tu pisał o babci szarpiącej za rękę dziecko w obronie kijka wnuczka, to jest ten przykład schematyczny. Pozdrawiam!

            • 6 0

        • Mam na uwadze Twoją wypowiedź. Myśle jednak że nie jestem odosobnionym przypadkiem, że nie pamiętam dokładnie tego co się działo na podwórku! Czasy się zmieniają, ludzie, pogoda również! Prawda jest taka że każde pokolenie ma inne i te same problemy! Zmienia nas presja otoczenia, wyścig szczurów, a nawet i pogoda.

          • 3 0

    • Kiedyś dzieci same rozwiązywały konflikty, dziś rodzice sobie z tym nie radzą. (1)

      Kiedyś dzieci po prostu same tlukly sie po pysku i taki byl sposob rozwiązywania konfliktow. Ilez to razy dzieciaki w szkole mialy poobijane i posiniaczone policzki albo podbite lima? Nie moga tak postepowac dziś juz jako rodzice. No jak by to wyglądalo?

      • 0 1

      • Rozwiązywanie konfliktów poprzez użycie siły fizycznej? Tylko takie konflikty fizyczne znasz? Zastanów się człowieku zanim sprowadzić temat wyłącznie do rowiesniczej bójki na boisku. Współczuje ludziom którzy lubią zawężać tematy do ekstremów albo od razu zarzucają komuś coś czego nie powiedzieli i nie pomyśleli. Biedny jest ten internet. Przejdź na trzecia stronę tego wątku tam tez zobaczysz nawoływanie do przemocy, prawda?

        • 0 0

  • Ruskojezyczne dzieciaki sa kompletnie (5)

    ..samolubne i niewychowane.. - nad morzem ich pelno.

    • 40 11

    • A polakówojezyczne (3)

      To są bardziej wychowane

      • 13 7

      • (2)

        A już najlepiej to małe Dżesiki, Brajany, Andżeliki i Oliwiery.

        • 12 1

        • i jeszcze Sasze, Aleksandry i Władimiry, Olegi,

          • 3 4

        • Ludzie tu nie jest istotne kto jak ma na imię! Niech bedzie to nawet Kunegunda albo Saturnin!(oczywiście bez obrazy)! Ważne żeby zamiast jednego neuronu mieli kilka dodatkowych! Wyśmiewanie Januszy i Grażyn serio już jest nudne. Mam propozycję...Może wymyślicie imię z którego ktoś bedzie się śmiał za 1000 lat?

          • 4 1

    • A co to ma do artykulu?????

      • 0 0

  • (6)

    problem to darcie ryja pod blokami!

    • 50 20

    • To musisz szeptem się nauczyć mówić do rówieśników, to powinno pomóc.

      • 15 4

    • Bo ty nie darłeś tobie gębę kneblowali (1)

      • 19 10

      • Wtedy poprzednie pokolenie miało z tym problem

        Circle of Life...

        • 1 0

    • Takie jest prawo dziecka, a jak tobie przeszkadza to wyprowadz sie z bloku na wies!!! (1)

      • 1 4

      • a kiedy "prawo" dziecka przestaje być "prawem" dziecka? jaka jest granica? 6 lat? 12? 18?

        • 3 0

    • lepsze szczekanie?

      stara spocona panno

      • 1 4

  • (1)

    Eee większość matek z nosem w smartfonie na placu zabaw. To co one tam widzą...

    • 60 3

    • A ojcowie? Wzór?

      • 1 2

  • Jest nawet o tym całkiem niezły film, nazywa sie "Rzeź" a nakręcił go Polański.

    • 22 2

  • (3)

    Brajan i Kuentin chodzą na plac zabaw z ochroniarzem mojego męża biznesmena

    • 15 6

    • (1)

      Zieeeew

      • 10 0

      • A jeszcze lepiej "Kłentina" :-)

        • 3 0

    • A to nowość

      "Kuentina" pierwszy raz widzę. Ale to chyba żart, czegoś takiego nie wymyslilaby nawet mamuśka Brajana i Dżesiki.

      • 8 0

  • Trudna sprawa... (11)

    Jeśli 9 letni syn kłóci się z kolegą z klasy na boisku lub placu zabaw to ja nie mam nic przeciwko aby chłopcy załatwili to między sobą, kolegów syna znam, wiem na co ich stać, najwyżej się na siebie obrażą, głupio poprzezywają. Ale na plac zabaw wychodzi również chłopiec z babcią, młodszy o 3 lata, z którym syn bawić się nie chce, bo tamten przeklina, stwarza niebezpieczne sytuacje, wymachuje kijem przed oczami, wulgarnie się odzywa...tylko interwencja dorosłych powoduje, że konflikty udaje się zażegnywać....inaczej ktoś jest poszkodowany a młodszy chłopiec często niszczy dzieciakom zabawki i wymaga od nich bawienia się tylko w to co on wymyśli, w rezultacie dzieci w jego wieku i starsze uciekają od niego...

    • 44 3

    • (4)

      W przyszłości to on będzie zarządzał zespołem w firmie z sektora BPO, a reszta ucieknie zagranicę.

      • 26 2

      • Kiedyś czytałem, że mały Adolf też tak się zachowywał. (1)

        I nie skończył w BPO tylko w nsdap.
        Choć sumie to niewielka różnica.

        • 7 2

        • Czuje ironię ale porównanie jest niefortunne.

          • 1 0

      • radek masz schizofrenid (1)

        • 0 5

        • Dziękuję za diagnozę

          • 4 0

    • Zastanawiam się tylko.... (5)

      Czy to jakieś dysfunkcje w rodzinie, chorobą chłopca czy nieudolne wychowywanie, babcia z tych postawnych, jeszcze sprawnych, stanowczych ale też drących się na dzieciaka, być może z bezsilności.

      • 4 1

      • (4)

        Asia, wszystko o czym wspominasz może mieć niewątpliwie wpływ, trudno wyrokować w czym precyzyjnie leży problem z chłopcem, ale czynników kształtujących jego postawy i zachowania może być wiele. Spróbuj może kiedyś przyzabawie pogadać z tą babcia,może odkryjesz jakieś konkretne przyczyny dzięki tej rozmowie i to rzuci jakieś konkretne światło na przyczyny tych zachowań. Trzymaj się!

        • 3 0

        • To będzie niezwykle trudne.... (3)

          Babcia z tych raczej niepaplających, a ja dodatkowo wśród okolicznych kum mam opinię (prawdopodobnie) wtracajacej się w nieswoje sprawy, gdy miałam czelność zwrócić innej babci uwagę aby nie klapala wnuczki w piaskownicy (80 cm od nosa mojego 2 latka) bo to karalne w naszym kraju.

          • 0 0

          • (2)

            No rozumiem sytuacje, ale może kiedyś nadarzy się okazja to ją po prostu wykorzystaj. Tez nie ograniczaj swoich działań na podstawie własnej projekcji tego co inni o Tobie myślą, tego do końca nie wiesz, może Twoja reakcja zaskarbiła sympatie tych którzy nigdy sami nie odważyliby się zareagować w takiej sytuacji, a pomyśleli tak jak Ty, że to niewłaściwe i naganne. Ostatecznie, życie napisze scenariusz, sama zobaczysz jak będzie, nie musisz w każdym razie nic robić na siłę, na siłę też świata nie naprawisz.

            • 3 0

            • O fajnie że ktoś myśli podobnie jak ja... (1)

              A Ty jesteś na pewno facetem? Bo nie znam zbyt wielu mężczyzn (mój mąż jest takim wyjątkiem), którzy by w ten sposób analizowali wychowywanie (własnych) dzieci. Krzepiące! Pozdrawiam!

              • 1 0

              • :) jestem. Uwazam ze wychowanie dzieci to szalenie ważna i szalenie trudna, skomplikowana współcześnie kwestia i w dodatku czasami obciążona przez rodziców intelektualnie i emocjonalnie, ponieważ komplikuje to fakt, ze my rodzice byliśmy wychowani w innych czasach, a nasze dzieci podlegają wpływowi innych dynamicznych przemian. Na przykład ja jestem z pokolenia gdzie autorytetem był JP2 z krwi i kości, a wiem, ze dla wielu nastolatków współcześnie autorytetem są nie ludzie, lecz wirtualne avatary wyłącznie.

                Nie mniej jednak zachęcam żeby nie dać się zwariować wyłącznie społecznym schematom i stereotypom oraz nie popadać w ograniczenia tam, gdzie ich faktycznie nie ma, dlategopogadalbym z ta babcia na podwórku gdyby ta kwestia nie dawałaby mi spokoju i na pewno znalazłbym sposób żeby ten plan zrealizować i dowiedzieć się dlaczego jest jak jest. Powodzenia:) i pozdrów męża, faceci zaangażowani w wychowanie dzieci są ekstra.

                • 2 0

  • WIęcej interwencji! (3)

    "Rodzic nie ma prawa atakować cudzych dzieci. Jest to nie tylko nieeleganckie, ale również karalne."

    Co to znaczy atakować? Zwrócić uwagę? Trzepnąć w ucho? Pani psycholog nie tylko nie zna prawa, ale jeszcze wspiera znieczulicę. Jak widzimy dziecko, które rozrabia, to koniecznie trzeba reagować, a nie zastanawiać się, gdzie jego rodzice...

    • 80 8

    • Umiar (1)

      We wszystkim musi być umiar. Jeśli inne dziecko np. będzie sypać piaskiem w oczy innych dzieci to wiadomo że rodzice muszą interweniować i wytłumaczyć że tak nie wolno. Gorzej jest jak nadgorliwa babcia karci inne dzieci, które chcą się dołączyć do zabawy z jej wnukami, myśląc że plac zabaw jest jej prywatnym terenem. Uwierzcie mi że takie sytuacje się zdarzają! Mój 1,5 roczny synek za zabranie zwykłego patyczka z drzewa (jakich na placu zabaw pełno) został z całej siły pociągnięty za rękę i upomniany! To nic że dzieciom to nie przeszkadzało. Ważne że nie było to zachowanie po myśli babci ;) szok!

      • 20 0

      • i niedowierzanie.

        • 6 0

    • ...

      Nie masz prawa dotykać cudzych dzieci a co dopiero "trzepnąć ich w ucho".

      • 1 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane