• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Porody rodzinne coraz popularniejsze, ale... "nie wszyscy panowie wytrzymują"

Dominika Majewska
14 marca 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Porody rodzinne stały się regułą. Również na trójmiejskich porodówkach. Porody rodzinne stały się regułą. Również na trójmiejskich porodówkach.

Z roku na rok na porodówkach robi się coraz tłoczniej, a widok osoby towarzyszącej przy rodzącej kobiecie nikogo już nie dziwi. Najczęściej wsparcia udziela przyszły tata. I choć eksperci ostrzegają, że udział nieprzygotowanego mężczyzny w narodzinach dziecka może niekorzystnie wpłynąć na intymne relacje rodziców to moda na rodzinne porody się nie kończy. Również w Trójmieście stało się to regułą.



Czy zdecydował(a)byś się na poród rodzinny?

Ubiegły rok na trójmiejskich porodówkach lekarze uznali za udany. Szczególne poruszenie panowało na oddziale położniczo-ginekologicznym Szpitala im. Świętego Wojciecha w Gdańsku, gdzie urodziło się aż 3480 dzieci. W szpitalu im. Mikołaja Kopernika doliczono się ponad 1976 noworodków, a na porodówce na ul. Klinicznej odebrano ponad 2600 porodów. Wzrostem i większą liczbą maluchów w 2016 roku mógł się też pochwalić Szpital Morski im. PCK w Gdyni, gdzie na świat przyszło ponad 2800 noworodków. I co ciekawe, w większości przypadków kobiety decydowały się na poród rodzinny.

- Dzisiaj tak właściwie zdecydowana większość porodów, jakie się u nas odbywają ma charakter porodów rodzinnych. Ze statystyk za ubiegły rok wynika, że na taki rodzaj porodu decydowało się 70 proc. kobiet. Ten trend widoczny jest już od kilku dobrych lat - mówi dr Andrzej Płoszyński, kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Morskim im. PCK w Gdyni.
Podobnie jest w szpitalu Św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie, gdzie w ubiegłym roku na świat przyszła rekordowa liczba dzieci.

- Tak właściwie bez zaglądania w statystyki mogę stwierdzić, że prawie 100 proc. porodów, jakie odbieramy na oddziale, to porody rodzinne. Dziennie w asyście dodatkowej osoby na sali porodowej rodzi się u nas dziesięcioro dzieci. Najczęściej kobietom w ciąży towarzyszą przyszli ojcowie - opowiada Jerzy Zabul, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego.
Podobną tendencję widać też m.in. w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku, gdzie w ubiegłym roku odbyło się aż 1298 porodów rodzinnych.

Porody rodzinne stają się regułą

Moda na porody rodzinne pojawiła się już kilka lat temu. Razem ze zmianą standardów na porodówkach i lepszą opieką okołoporodową rodzące kobiety zyskały możliwość wprowadzenia osób towarzyszących na salę porodową. Teraz era przyszłych ojców nerwowo przechadzających się po szpitalnym korytarzu bezpowrotnie minęła.

- Pamiętam, że kiedy zaczynałem swoją pracę, to było nie do pomyślenia. Porodówki były zamknięte i nikt, oprócz personelu medycznego, nie miał prawa przekraczać progu oddziału - wspomina kierownik oddziału ginekologicznego-położniczego ze szpitala Św. Wojciecha.
Nie idą na ochotnika?

Wizyta na sali porodowej dla osoby towarzyszącej to często wielkie przeżycie, ale i duża odpowiedzialność. Jak opowiada położna Anna Bulczak ze szkoły rodzenia "Zaufaj Położnej", mimo tego, że partnerzy coraz częściej uczestniczą w przyjściu dziecka na świat, większość przyszłych ojców nie idzie na porodówkę na ochotnika.

- Zdarzają się przypadki, że przyszły tata od samego początku zakłada swoją obecność na sali porodowej, ale większość partnerów idzie na porodówkę raczej z poczucia obowiązku - mówi.
Nieco inaczej sprawę widzi Dagmara Cheda ze Szkoły Rodzenia Brzuchatkowo.

- Na przestrzeni ostatnich lat zaszły olbrzymie zmiany w sposobie postrzegania rodzicielstwa. Mężczyźni od samego początku angażują się w ten proces, chodzą m.in. do szkoły rodzenia i aktywnie uczestniczą w procesie przygotowania do porodu. Dawniej było tak, że to kobieta rodziła, teraz podczas zajęć słyszę coraz częściej, jak pary mówią: "my rodzimy". To duża i zauważalna różnica w podejściu - podkreśla.
Po co mężczyzna na porodówce?

Jak zauważają położne, rola osób towarzyszących kobiecie podczas porodu bywa nie do przecenienia.

- Zdarza się tak, że kobieta w chwili wielkiego bólu oraz stresu zapomina np. o prawidłowym oddychaniu. Wówczas partnerzy służą pomocą i mobilizują rodzącą. Podobnie jest w przypadku, kiedy kobieta chce się napić lub kiedy trzeba podać wilgotny ręcznik. Panowie wykonują w trakcie porodu mnóstwo drobnych, ale ważnych zadań - uważa Cheda.
Coraz większy udział partnerów w porodach nie oznacza jednak, że pary nie mają obaw związanych z konsekwencjami takiej decyzji. Pojawia się m.in. pytanie o to, czy obecność partnera na sali porodowej nie wpłynie negatywnie na ich intymne relacje. Niektórzy eksperci uważają wręcz, że nieprzygotowany mężczyzna nie powinien brać udziału w porodzie.

- Decyzja o uczestnictwie w porodzie musi być wcześniej przedyskutowana i dobrze przemyślana przez parę. Ważna jest szczerość, wzajemne zaufanie, zrozumienie i poszanowanie własnych granic. Przypadki, kiedy rodzinny poród staje się traumą są marginalne. Osobiście zetknęłam się z jednym takim przypadkiem, kiedy obecność partnera na sali miała negatywne konsekwencje w sferze intymnej. W większości przypadków, kiedy decyzja o wspólnym porodzie jest podjęta przez partnerów świadomie, wydarzenie wnosi nową jakość do związku i sprzyja budowaniu rodzinnych więzi - mówi Magdalena Małkiewicz, psycholog.
Większe obawy mają kobiety

Tego samego zdania jest Daniel Cysarz, seksuolog, do którego co jakiś czas zgłaszają się pary zastanawiające się nad rodzinnym porodem. Z obserwacji specjalisty wynika, że wbrew obiegowej opinii, to kobiety często miewają więcej obaw przed konsekwencjami wspólnej wizyty na porodówce.

- To kobiety odczuwały niepokój związany z tym, że kiedy partner będzie świadkiem narodzin dziecka, to w konsekwencji przestaną być dla niego atrakcyjne. Mężczyźni tych obaw natomiast nie podzielali - relacjonuje seksuolog. - W większości przypadków, które znam, wspólny poród był jednak budującym doświadczeniem dla par - dodaje.
- To może być jakiś uraz, jeśli mężczyzna spojrzy nie tam, gdzie trzeba, ale zwykle panowie stoją tak, że nie mają dostępu do miejsc intymnych i wówczas to nie rzutuje w żaden sposób na relacje - dodaje dr Płoszyński.
Na trójmiejskich porodówkach do rzadkości nie należą też sytuacje, w których partnerzy z nadmiaru emocji sami opuszczają salę.

- To się zdarza. Mężczyzna wychodzi i mówi, że "nie da rady", "nie wytrzyma". Zważywszy na wyjątkowe okoliczności, podobne zachowanie jest zrozumiałe - mówi kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego w redłowskim szpitalu.
Dominika Majewska

Miejsca

Opinie (59) ponad 10 zablokowanych

  • Niech facet sam zdecyduje (2)

    Ja od razu powiedziałam, że mąż ma sam zdecydować czy chce czy nie być przy porodzie i uprzedzić wcześniej żebym ewentualnie z kimś innym sie umówiła (np. z przyjaciółką). Dobrze jest mieć kogoś, kogokolwiek. Mam porównanie - poród z mężem i potem bez męża (był za granicą, nie miał szans zdążyć, choć bardzo chciał być). Mąż był dzielny. Mówił, że to nic strasznego, nie ma żadnego urazu, wstrętu do mnie czy seksu czy inne bzdury. Porządny facet, stanął na wysokości zadania, a nie tchórz ;p

    • 89 18

    • Też tak miałem. Bardzo ciekawe doświadczenie. I szacunek dla żony za to ile ją to kosztowało.

      • 25 4

    • Właśnie zaprzeczyłaś sobie samej.

      najpierw mówisz, że sam powinien decydować, a dwa zdania dalej piszesz, że oziębłość po takiej traumie to "bzdury", a facet, który nie chciałby uczestniczyć przy porodzie to "tchórz".
      Oczywiście mąż nie był w żaden sposób naciskany, a podróż zagraniczna za drugim razem dokładnie w dniu porodu to czysty przypadek (założę się, że dzwonił tuż przed porodem i zapewniał, jak bardzo pragnie widzieć cię rodzącą), LOL.

      • 7 2

  • To są spore emocje!

    • 24 3

  • Byłem i rodzilismy razem (4)

    Każdy facet powinien być przy narodzinach własnego dziecka. To jest niesamowite przeżycie. Ponadto to facet towarzyszy temu dziecku dopóki nie poskladają matki. To taki czas dla nas Panowie.
    Mój syn jest moim przyjacielem i zaraz będzie miał roczek. Kolejnej akcji też nie przepuszcze.

    • 83 20

    • Nie lubie jak ktoś mówi, że każdy powinien bo każdy jest inny i nie zawsze będzie to dobre dla matki i dla ojca (1)

      Byłem, ale widziałem, że niektórzy faceci wprowadzają zamęt i nerwową atmosferę.

      • 39 7

      • A właśnie że każdy

        A właśnie że każdy powinien. Że nie wytrzyma, że za słaby psychicznie, ze nie da rady i uciekać.... Ja też tak miałam i uciekać chciałam ale niestety się nie dało i trzeba było urodzić. Musi być równouprawnienie dla obojga sprawców ciąży.

        • 7 5

    • Daj spokój, nie ma na co patrzeć

      • 8 7

    • chyba, że akurat jest mecz lehji

      • 2 2

  • Nie tylko dla Orłów

    Każdy ojciec powinien być przy narodzinach swojego dziecka i wspomagać swoją partnerkę w tych trudnych chwilach. Zawsze to dodatkowe wsparcie i bliska osoba na której można polegać. Polecam wszystkim poród rodzinny.

    • 45 16

  • jeśli

    jeśli facet to baba powinien być razem z babami. Nawet do kibla babskiego powinien chodzić i siadać jak chce się wysikać, czemu ni?

    • 21 53

  • Mój mąż też był ze mną na porodówce, ale myśle ze dobra byłaby jakakolwiek bliska osoba. To wielki stres rodzić w bólu samotnie

    • 41 4

  • (5)

    Każdy kto był choć raz na porodówce wie, ze facet jest tam niezbędny. Począwszy od zawiezienia, zarejestrowania, wniesienia i wypakowania toreb/walizki (do poczekalni, na sale porodową, na sale poporodową- a nie jest to bagaż podręczny z Wizzaira tylko torba matki, torba dziecka i bonusy), poprzez składną odpowiedz przy wypełnianiu dokumentów przed porodem (żona już dawno jest w krainie muminków), wsparcie techniczno-szkoleniowe podczas porodu, ogarnięcie dziecka podczas składania matki po porodzie, po fizyczną pomoc przy wstaniu do kibla czy wejściu pod prysznic. Poza tym ojciec ma chyba prawo uczestniczyć w porodzie wspólnego dziecka.
    Jak słyszę, że facet "nie da rady", albo "Beatka uzgodniła ze mną że mam zostać w domu" to Wam kobietki takich menów trochę współczuję.

    • 131 19

    • Wsparcie techniczno-szkoleniowe (2)

      Podczas porodu... To żeś pojechał :D
      "Dajesz mała, lewa noga wyżej, szerszy rozkrok, tak jak w szkole rodzenia u pani Jadzi, pamiętasz?" Wystarczy żebyś stal z boku i nie przeszkadzał, naprawdę...

      • 25 11

      • A to może być:

        "- nie słyszę serca,
        - ja też przestałem słyszeć, idę po położną"?

        Ogarniasz?

        A może nawet nie masz pojęcia o co chodzi ale się wypowiadasz?

        • 30 6

      • Nie każda rodzi w 10 minut. Zdziwiłbyś się jak bardzo różne rzeczy od tego co powinny robić robią kobiety podczas porodu. Podniesienie prawej nogi wymaga nieraz 5min toku myślowego- która to prawa, która to noga, podnosi się w górę czy w dół, albo może w bok- tylko który...

        • 10 2

    • Moja rodziła bez znieczulenia, byłem podczas porodu ale nie zaglądałem na dół co najważniejsze. Co chwile chciała pić wody i samej cieżko byłoby sie nawet napić jak pod koniec miała skurcze co niecała minutę ...
      Nie żałuje i przy każdym porodzie jeśli bedzie chciałbym być i ją wspierać

      • 18 1

    • Ja bylam dwa razy i tak szczerze to potrzebny jest do zawiezienia i zawolania lekarza, przypilnowania torby. Potem czlowiek tylko mysli zeby bylo po wszystkim. A kochamy sie bardzo.

      • 8 0

  • (3)

    Podziwiam wszystkich facetow/mamy/przyjaciółki itp . Sama rodziłam 2 razy więc moją obecność była konieczna. Ale gdybym została poproszona o obecność przy porodzie mojej siostry itp chyba bym się nie zdecydowała :)

    • 18 8

    • ale w czym problem? (2)

      • 2 1

      • (1)

        Ja bym sie czuła skrępowana że mam uczestniczyc w tak intymnym wydarzeniu, gdzie jest krew, kupa i całe podwozie na widoku. Sama również bym nie chciała żeby siostra czy jakaś przyjaciólka była koło mnie w takim momencie, dla mnie to naruszenie mojej prywatności i prawa do intymności. Tak jak z wizytą w toalecie, nie wyobrażam sobie żeby ktoś był przy tym i patrzył, co robię.

        • 2 0

        • jaka kupa?

          lewatywę robią przed

          • 0 1

  • (1)

    Porodówka to pikuś w porównaniu do tego, co trzeba przejść na izbie przyjęć. "Co z tego, że Pani rodzi, jest kolejka, proszę czekać na swoją kolej, to lekarz zdecyduje".

    • 80 4

    • to wszystko pikus!

      to wszystko pikus...przy tym co trzeba przejsc z kobieta gdy ta juz wroci do domu przez nastepne lata.

      • 7 12

  • moj maz byl ze mna , obiecal ze bedzie do czasu az nie poczuje sie osoba przeszkadzajaca czy cos podobnego,
    przeciez nie kaza mu zagladac w krocze i sprawdzac rozwarcia.

    byl do konca i najchetniej nie zostawilby nas w szpitalu samych.

    nie wymagalam tego od niego troche porozmawialismy itp.

    fakt taki ze zmienil spojrzenie na moja kobiecosc, i na pewno nie zarzuci mi ze sie tam popsulam.

    czy facet jest niezbedny- nie
    wszystko za-lezy od konkretnej pary

    • 25 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane