• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przestrzeń publiczna również dla dzieci

Katarzyna Mikołajczyk
15 lipca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Od dziecka, szczególnie małego, ciężko jest wymagać, by było grzeczne i w pełni posłuszne. Jeśli jednak maluch zakłóca wyraźnie spokój innych, np. podczas wizyty w restauracji (krzyczy, płacze, biega wokół stolików innych gości) rodzic zobowiązany jest zareagować. Od dziecka, szczególnie małego, ciężko jest wymagać, by było grzeczne i w pełni posłuszne. Jeśli jednak maluch zakłóca wyraźnie spokój innych, np. podczas wizyty w restauracji (krzyczy, płacze, biega wokół stolików innych gości) rodzic zobowiązany jest zareagować.

Dziecko w przestrzeni publicznej niektórym działa na nerwy. Kiedy w spokoju chcemy kontemplować muzykę podczas koncertu, przespać się w podróży, skupić się na spektaklu, zrobić szybkie zakupy, zjeść w spokoju posiłek w restauracji, a obok krzyczy jakiś maluch, budzi się w nas frustracja.



Czy obecność dzieci w przestrzeni publicznej cię irytuje?

W niektórych sytuacjach irytacja dorosłych jest uzasadniona, np. gdy scena rozgrywa się w okolicznościach, w których dziecko nie powinno się znaleźć. Czasem jednak dorosły mógłby zacisnąć zęby i pogodzić się z faktem, że dzieci istnieją i nie można ich trzymać w odosobnieniu.

Czytaj również: Karmienie piersią w miejscach publicznych - zwykła sprawa czy fanaberia?

Maluchy w autobusie, na basenie, w operze, na meczu - nie ma problemu, pod warunkiem, że rodzic opiekuje się dzieckiem i ma świadomość, że odpowiada za nie. Jeśli więc jego zachowanie wykracza poza przyjęte w danym miejscu normy, oznacza to, że jest za wcześnie na wspólne odwiedzanie takich miejsc.

Dziecko ma swoje prawa

Ludzie, szczególnie ci bezdzietni, często skarżą się na wszechobecność dzieci. Podkreślają, że są one wszędzie - w samolotach, hotelach, na basenach, w teatrze i w restauracji. A do tego intensywnie zaznaczają swoją obecność.

- Rozwój polega na eksplorowaniu. Żeby zrozumieć potrzeby dziecka warto postawić się w jego sytuacji, spojrzeć na świat jego oczami. Nie musimy posiadać narzędzi w postaci wiedzy psychologicznej: żeby zrozumieć malucha wystarczy popatrzeć z jego perspektywy, zacząć "poruszać się po jego świecie" - tłumaczy psycholog Agnieszka Dżaman z Trójmiejskiej Przystani Psychologicznej. - Wychowanie polega na wytyczaniu granic i egzekwowaniu ich, a nie na oczekiwaniu, aby młody człowiek mówił i zachowywał się jak dorosły. Pozwólmy dziecku stosownie do wieku przejść przez wszystkie etapy rozwojowe, a wychowamy zintegrowanego, zdrowego psychicznie młodego dorosłego.

Czytaj również: Karmiąca piersią matka upomniana przez kelnera w restauracji

Maluchy są częścią rzeczywistości

Są miejsca, w których możemy się spodziewać obecności dzieci i powinniśmy liczyć się z tym, że zachowywać się będą w sposób właściwy dla siebie. Zazwyczaj nie wynika to ze złej woli, ale np. z kiepskiego samopoczucia (choćby w autobusie) lub nudy (np. podczas uroczystego obiadu w eleganckiej restauracji).

- Kiedy jadące ze mną w pociągu w tym samym przedziale dziecko zaczęło się nudzić, miałam ochotę przenieść się na korytarz. Widziałam jednak, że rodzice stają na głowie, żeby czymś je zająć w sposób jak najmniej zakłócający spokój pasażerów. Byłam poirytowana, ale rozumiałam, że to tylko mój problem, bo dziecko ma prawo tam być - mówi 30-letnia Karolina z Gdańska.

Wystarczy pomyśleć

Warto uważnie dobierać okoliczności, z którymi chcemy malucha skonfrontować. Teatr? Znakomicie, ale przedstawienie dla dzieci. Okazuje się to wcale nieoczywiste, bo zdarzają się rodzice dzielący się z potomstwem dobrodziejstwem kultury ze zbyt dużym rozmachem.

- Element spontaniczności jest wpisany w granie przedstawień dla dzieci. Kiedy gramy dla najmłodszych z góry zakładamy, że dzieci nie będą siedzieć sztywno. Bardzo fajnie, kiedy wyrażają swoje emocje, kiedy czujemy "odzew" z widowni - mówi Małgorzata Brajner, aktorka Teatru Wybrzeże. - Inaczej jest, gdy na spektakl ewidentnie przeznaczony dla dorosłego widza, rodzice zabierają dzieci. Dla nas, aktorów, jest to sytuacja krępująca. Choć w repertuarze jest informacja, że spektakl jest sugerowany np. dla widzów mających powyżej 15 czy 18 lat, kwestią wrażliwości i odpowiedzialności rodzica pozostaje, czy zastosuje się do tych wskazań.

Duże zakupy, których czas przerasta możliwości malucha, koncert trudnej muzyki, wizyta w hotelowym SPA, kolacja w ekskluzywnej restauracji - m.in. do tych miejsc z całą pewnością warto się wybrać bez dziecka. Nie tylko dla komfortu innych uczestników zdarzenia, ale i własnego.

Czytaj również: Dzieci na koncertach, czyli jak wychować melomana?

- Niedawno na koncercie w Operze Leśnej siedziałam blisko mamy i jej dwójki dzieci. Starszy chłopiec był zasłuchany, młodsza, kilkuletnia dziewczynka wręcz przeciwnie. Próbowała wciągnąć brata do zabawy głośno przywołując go całą gamą dźwięków. Mama siedziała nieporuszona, jakby to nie było jej dziecko - opowiada 40-letnia Kasia z Gdańska. - Rozumiem, że chciała posłuchać tego koncertu, ale przecież inni widzowie też po to tam przyszli. Ci, którzy siedzieli najbliżej na pewno nie słyszeli zbyt wiele z tego, co działo się na scenie.

Nic na siłę

Nie trzeba się szczególnie wysilić, żeby znaleźć mnóstwo propozycji adresowanych specjalnie dla dzieci i ich opiekunów, wśród nich restauracje, koncerty, imprezy sportowe, spektakle, festyny i wiele innych. Wystarczy, aby stymulować rozwój dziecka bez zakłócania spokoju innym.

- Zdarza się, że rodzice mają nierealistyczne oczekiwania względem swoich dzieci. Na siłę chcą dzieci rozwijać, "przebodźcowują" je. Zapominają, że zdrowy rozwój to rozwój harmonijny. Takie pchanie do przodu sprawia, że owszem, dziecko rozwija się szybciej w jednej sferze, najczęściej poznawczej, natomiast inne obszary pozostają w dużej dysproporcji. Często emocje nie nadążają za intelektem. Wtedy pojawiają się problemy - ostrzega psycholog Agnieszka Dżaman. - To, czego oczekujemy powinno być dostosowane do wieku dziecka. Wtedy łatwiej mu przestrzegać zasad, z którymi zapoznaliśmy je zawczasu, a rodzicom je egzekwować.

Tolerancja mile widziana

Kiedy wiadomo, że na widowni będą dzieci, trzeba tak zaplanować koncert, żeby się nie nudziły: odpowiednio dobrać repertuar, również pod względem długości utworów (im więcej klaskania, tym lepiej).

- Moim zadaniem jest grać tak, aby przyciągnąć uwagę słuchaczy, w tym dzieci - mówi Alicja Wieczorek, pianistka i nauczyciel Zespołu Szkół Muzycznych oraz starszy wykładowca Akademii Muzycznej w Gdańsku. - Jestem za tym, by zabierać na koncerty nawet te dzieci, po których nie spodziewamy się zainteresowania muzyką. Zadaniem wykonawców natomiast jest poruszyć zakątki duszy i budzić emocje nawet najmłodszych słuchaczy. Kiedy mi się to nie udaje, szukam winy w sobie. Oczywiście zdarzają się ekstremalne przypadki dzieci, które nie mają hamulców, ale częściej bardziej niż zachowanie maluchów przeszkadzają artystom skrzypiące na widowni krzesła.

Restauratorzy zasypują małych gości kolorowankami, linie lotnicze mają przygotowane zestawy drobnych zabawek, organizatorzy imprez dla dorosłych wynajmują animatorów, którzy zajmą się dziećmi. Podejmowane kroki mają sprawić, by obecność malca nie budziła sprzeciwu otoczenia. Takie działania sprawiają też, że rodzice małych dzieci nie czują się wykluczeni, a mali goście, których obecność w świecie dorosłych uwzględniono, mogą zająć się tym, co właściwe dla ich wieku.

- Rodzicom może być trudno ze zmianami, jakie niesie rodzicielstwo. Dodatkowo mogą czuć się wykluczani ze wspólnej przestrzeni, gdyż ciągle za mało jest miejsc, w których można czuć się z dzieckiem swobodnie. Jednak w takich momentach, gdy zastanawiamy się, czy zabrać dziecko ze sobą na koncert, w góry, do teatru lub w jakiekolwiek inne miejsce przeznaczone raczej dla dorosłych warto zastanowić się, czyją potrzebę realizujemy przede wszystkim: swoją czy dziecka i czy może nie jest trudno nam uznać, że dziecko ma inne potrzeby, niekoniecznie pokrywające się z potrzebami rodzica - podsumowuje Agnieszka Ślebioda, psycholog i psychoterapeuta z Kolektywu Terapeutycznego Dzieci i Młodzież z Gdyni.

Miejsca

Opinie (39) 8 zablokowanych

  • Dzieci to przyszłość. (11)

    I rozwój państwa... Niestety rząd nie pomaga rodzinom.

    • 14 28

    • kłamią jak z nut - tylko głupcy im jeszcze wierzą (8)

      polityka prorodzinna ?? chyba w innych krajach , bo na pewno nie w Polsce - nawet o becikowe trzeba żebrać , dosłownie żebrać !!! - odpuściłęm sobie po wypełnieniu 15 wniosków w MOPsie

      • 8 11

      • Trochę zmyślasz. Jedna kolejeczka, jeden wniosek, potem czekanie na przelew na konto.

        • 9 1

      • (5)

        Dlatego ja jestem za obcięciem wszelkich świadczeń socjalnych. Aby ludzie nauczyli się zarabiać na swoje potrzeby i nie musieli żebrać.

        • 14 1

        • pajacu, te dzieci beda pracowaly na twoja emeryture!! (4)

          i dlatego ci co wychowuja teraz dzieci powinni miec ulgi, bo ponosza koszta ichutrzymania.

          • 1 10

          • (1)

            Pijawki społeczne zwykle charakteryzują się nerwowymi wypowiedziami.

            A to z tymi emeryturami to nieźle mnie rozbawiło, ktoś jeszcze wierzy w takie bajki?

            • 6 0

            • Opinia została zablokowana przez moderatora

          • (1)

            chcą mieć dzieci to niech je utrzymują!

            • 5 0

            • Opinia została zablokowana przez moderatora

      • nie klep przekazu pani Szydlo

        to jest nudne,mędzące i głupie. Tyle ile się zmieniło w polityce prorodzinnej przez ostatnie lata, to nazwać raczej należy małą rewolucją.

        • 4 1

    • Publiczna tak, ale nie prywatna

      Od miesiąca nie mogę okna otworzyć na noc bo sąsiad o 7 rano wyprowadza swojego bachora do ogródka. Od rana drze japę jak wrona. Tyle że do wrony można strzelić z wiatrówki, a w tym przypadku jestem bezradny.

      • 6 4

    • Ale za to od 8 lat świetna propaganda partyjna!

      • 1 1

  • (1)

    Z yorkami przebranymi za klauna ludzie domagają się wszechdostępu, a tu dyskusja czy dzieci mogą być? Pogięło kogoś?
    Fakt, że patrząc na niektórych rodziców zastanawiam się czemu ich nie wysterylizował jeszcze i w podstawówce, ale dyskusją nad tym czy dziecko może być w sklepie, restauracji czy innym miejscu publicznym to na kpinę zakrawa.
    Więcej bym wymagał od dorosłych - np. kultury osobistej, mienia na uwadze innych, i nie wpitzielania jak świnia z koryta - zwłaszcza od nawalonych turystów.

    • 40 10

    • Brawoooo! Zagadzam sie w 100%

      • 2 2

  • Bardzo dobry artykuł.

    Oby tylko rodzice posłuchali paru rad. Ale patrząc na zidiocenie społeczeństwa, roszczeniowość i bezczelność, to jestem raczej sceptyczny. Teraz każdy patrzy na siebie i obowiązuje zasada "dziecko musi płakać" "pies musi szczekać" A w ogóle to won ode mnie bo ja wiem wszystko najlepiej.

    • 25 1

  • Dzieci (2)

    Przedwczoraj byłam z synami w kinie. Za nami siedzieli rodzice z 3 dzieci ciut mniejszymi od moich. Przez cały film dzieci głośno zadawały pytania a rodzice odpowiadali i tłumaczyli dzieciom cały film i jego sens. Nie dało się oglądać filmu. Ja chodzę z moimi dzieciakami w różne miejsca: do kina, teatru, muzeum, restauracji, hotelu etc. Synowie są bardzo żywi, głośni i absorbujący dlatego staram się im i otoczeniu początkowo dawkować takie atrakcje, upewniam się najpierw czy rozumieją zasady panujące w danym miejscu ana samym początku jestem przygotowana zrezygnować i wyjść jeśli ich zachowanie będzie mogło przeszkadzać innym użytkownikom i tyle :)

    • 45 3

    • nie każdego da się tak pięknie

      uwarunkować, wychować i przysposobić jak robi to Pani, może zdarzyć się przypadek, że nie da sie zapanować nad czyimiś emocjami mimo że ta młoda osoba zna zasady panujace w danym miejscu. ludzie dorośli też nie są wytresowani według szablonu i również różnorodnie wychowują swoje pociechy - jedni karcać inni pozwalając wchodzić na łeb, itd. itd.

      jeśli miałbym wyjść z kina bo dziecko nieco za głosno zadawało pytania w czasie filmu czy za głosno sie smialo, czy szelesciło 110minut papierami od popcornu, to musiałbym tylko współczuć sobie takiej decyzji że zabieram dziecku ulotną chwilę ciekawości, radości, jarania się spalonym popcornem.

      Każdy ma swoją miarkę, ale załozenie nie szkodzić innym jest słuszne, tylko trzeba znależc jeszcze równowagę z tym, co ludziom przeszkadza - czasami takie d*perele, że trzeba w życiu trzymać palec prosto w d..pie i się jeszcze uśmiechać do nich.

      • 4 17

    • A wiecie, że w Gdyni jest prywatna porodówka?

      :-)

      • 0 0

  • Korczak mówi: (1)

    "Nie ma dzieci, są ludzie".

    • 11 8

    • ja mówię: "nie ma dzieci, jest dobrze."

      • 1 4

  • Jeśli dziecko biega po restauracji i drze japę, a rodzic nie zwraca na to uwagi, to miejsce obojga jest na zewnątrz! (3)

    • 54 4

    • a jak dziecko biega i drze japę (2)

      a rodzic zwraca uwagę, że tak nie wolno robić, a dziecko nadal drze japę, i ten rodzic podchodzi do twojego stolika i przeprasza za zachowanie dziecka, a dziecko nadal drze japę, to... które z nich wtedy wywalasz na zewnątrz?

      • 2 9

      • całą wasza trójkę! (1)

        • 8 2

        • a ja też tam byłem?

          ale darłem japę czy jak?

          • 1 3

  • (6)

    Uważam, że faktycznie nie powinno zabierać się dzieci w miejsca nie dla nich, tam gdzie zwyczajnie będą się nudzić itd. To nawet nie jest kwestia wykluczenia ale co to za przyjemność iść do restauracji, gdzie nie ma kącika dla dzieci lub czegoś co je zainteresuje i stresować się. Dziecko szybko zacznie przeszkadzać otoczeniu ale i nam samym. Ile razy widzę umordowana mamę wyciągającą z rączek przedmioty tyleż pociągające dla malucha co niebezpieczne lub cenne. Czy też rodziców jedzących na "raty" i ganiających za dzieckiem...inaczej jest, gdy takiego wyjścia nie da się uniknąć wtedy rodzice muszą zadbać, by zarówno dla dziecka jak i otoczenia było to jak najmniej dotkliwe. I niestety z tym jest różnie mimo że sama mam syna i lubię dzieci to irytuje mnie częsty brak jakiejkolwiek reakcji ze strony rodziców na niewłaściwe zachowanie ich dzieci np. stukanie wózkiem sklepowym w poprzedzającą osobę, krzyki bez opamiętania, włażenie gdzie nie wolno, podglądanie w przymierzalni innych osób, generalne puszczenie latorośli samopas na zasadzie niech inni się dostosują albo on/ona jest malutka i co się takiego wielkiego stało...A przecież takie wyjście jeśli nie można go było uniknąć może być miejscem wyznaczania granic, pokazywania, że na łące można biegać i śpiewać ale u lekarza, w muzeum już nie itd.

    • 16 2

    • wow (1)

      syn będzie poukładany, być może pozostanie mu tylko łąka, a lekarza i muzeum nigdy nie zobaczy. takie dziecięce centralne sterowanie jak z gospodarką w komunie. a co będzie jak syn zrobi kiedyś psikusa i obsika kolumnę koryncką w muzeum, mama otworzy sobie żyły że wychowała takiego niepoczciwego człowieka bez kultury?

      • 1 5

      • Jak kiedyś obsika kolumnę koryncką w muzeum a będzie już dorosły poniesie tego konsekwencje osobiście, ode mnie dowiedział się, że takie potrzeby załatwia się w łazience, bo nawet nie pod drzewem w parku (tolerowane w przypadku bardzo małych dzieci). Ciąć się nie zamierzam. Jeśli zaś zrobi to będąc jeszcze nieletnim to ja pokryje koszty ale on będzie o tym wiedział i poniesie konsekwencje "psikusa" w stosownym zakresie. i tu ciąć się nie zamierzam ;)! Lekarza niestety każdy kiedyś odwiedzi a w Polsce to nawet nasiedzi się w poczekalni ale przy tej okazji można właśnie dziecku pokazać różnice w swobodzie zachowania w różnych miejscach. Choć dzieciom można i trzeba wiele wybaczyć, bo się uczą, poznają, doświadczają, to już w stosunku do rodziców nie można tej taryfy ulgowej stosować, gdy nawet nie starają się młodemu człowiekowi stawiać granic, wskazywać co wolno a czego nie.

        • 5 0

    • Czyli z dzieckiem tylko siedziec w domu albo na wybiegu na łące? (3)

      Jak zapewnić dziecku odpowiednie spędzenie czasu na spacerach itp jeśli trzeba siedzieć w domu i przygotowywać obiad, bo oczywiście do restaruracji z dzieckiem wejść nie wolno? Jak zapewnić dziecku zdrowie jeśli do lekarza nie można się wybrać? Często wybieram się z żoną do restauracji, ale idziemy do innej jeśli idziemy z dziećmi a do innej jeśli sami chcemy spędzić chwilę. Gdy idziemy z dziećmi do "restauracji" typu np. naleśnikarnia to zajmujemy się dziećmi i szczerze to mam gdzieś to że komuś obok przeszkadza że 2latki wydają głośne dzwieki. Ja się nie czepiam, że jakaś 30latka piszczy mi stolik obok.

      • 3 5

      • (2)

        Czy ja gdzieś napisałam, że z dzieckiem tylko na łące albo, że nie można iść z nim do lekarza, do restauracji?! Napisałam tylko, że z punktu widzenia rodzica i dziecka chodzenie do miejsc dla dziecka nieprzyjaznych i niedostosowanych do wieku (opera z repertuarem dla dorosłego melomana, do restauracji bez kącika dla dziecka a często i bez menu dla malucha itd.) jest męczące i pozbawione sensu. Co do "restauracji" typu naleśnikarnia to owszem panuje tam większy luz i dziecko może tam zachowywać się "swobodnie" ale podejście, że" ma się gdzieś, że komuś przeszkadza, że 2 latki wydają głośne dźwięki" też nie jest dobre. Bo z dwulatki wyrośnie piszcząca stolik obok 30 latka, której nikt w wieku 2 lat nie mówił, że może komuś to przeszkadzać. Empatia i wczucie się w innych, że jednak może to komuś przeszkadzać też jest wskazana. Czy swoboda i dobra zabawa dziecka musi kojarzyć się z piskiem, wyciem, tupaniem, bieganiem przy stolikach...przecież dziecko biegnąc może wpaść w kelnera z talerzami, które się na nie posypią, oblać się gorącą kawą lub herbatą ze stołu sąsiada. Przecież wskazywanie dziecku co wolno, kiedy i gdzie to bogactwo dla tego dziecka na przyszłość. Łąkę do biegania podałam jako przykład w odróżnieniu od korytarza w przychodni lub restauracji. Jeżeli wychowamy człowieka szanującego innych, znającego zasady, potrafiącego zachować się adekwatnie do sytuacji to chyba nie błąd tylko sukces. Oczywiście od dzieci trzeba wymagać stosownie do ich wieku ale jeśli tego nie będziemy robić wcale, jeśli będziemy mieć "gdzieś" to potem nie miejmy pretensji, że młodzież w autobusach gada na cały głos przez komórkę, sąsiad słucha ulubionej muzyki na maxa, gościu pod blokiem piłuje silnik od godziny...

        • 7 0

        • ok ok (1)

          Nie lećmy po skrajnościach. Napisałem przecież, że dziećmi się cał czas zajmujemy. Przy haśle, że mam coś gdzieś - miałem na myśli np. gdy dziecko siedzi w foteliku i podczas jedzenia śpiewa sobie, albo wymienia kolory wszystkiego do okoła. A czesto spotykam się wtedy z cichymi kometarzami pod nosem lub spojrzeniami jakbym komuś matke zamordował. To samo tyczy się samolotu i innych miejsc. Dorośli którym dzieci przeszkadzają też powinni wybierać miejsca w które chcą się wybrać lub wykazać się odrobiną empatii. Mnie samego też irytują inne dzieci :) i zgadzam się, że rodzice powinni im poświęcać więcej uwagi a nie zabierać np. na plac zabaw i godzinę sprzedać przy pudelku na telefonie, ale jak juz na poczatku napisalem - nie jedzmy po skrajnościach.

          • 1 1

          • dokładnie tak żadnych skrajności tylko wzajemny szacunek...nie zrozumiem ludzi idących np. na mszę typowa dla dzieci i mających pretensje, że te dzieci tam są, kręcą się, klaszczą, śpiewają albo płaczą ale też mogę zrozumieć irytację gdy dzieci przeszkadzają lub zdominują koncert ewidentnie dla nich nieprzewidziany. Wiem, że często rodzice nie maja z kim zostawić dziecka a zakupy same do domu nie przyjdą, urząd sam się nie załatwi itd. dlatego dzieci siłą rzeczy są w takich mało przychylnych dla nich miejscach obecne i jak widzę, że taka mama lub tata spoceni próbują okiełznać maluch, który się nudzi, by nie wchodził na głowę innym, puszczam ich przodem...każdy się spieszy ale maluch nie rozumie, że trzeba odbyć tę wizytę, wykazać się cierpliwością. Tak jest lepiej dla wszystkich dla dziecka, rodziców i naszych zmęczonych krzykami uszu ;). Jednak już 8 - 10 latek może poczekać a uczenie cierpliwości mu nie zaszkodzi...Każda sytuacja może być właśnie formą nauki wychowania na istotę społeczną a czas "wykluczenia" rodziców tak szybko mija, bo dzieci rosną, zostają same w domu, nie chcą już z nami wyjeżdżać, chodzić po sklepach...wtedy wracamy do gry tyle, że łezka się kręci jak pomyśleć, że teraz ten wyższy od nas dryblas popłakał się w kinie/restauracji i trzeba było z nim wyjść i jechać do domu ;))

            • 1 1

  • Pierdu pierdu

    Sama mam roczne dziecko. Wszędzie jej pełno, aczkolwiek w podróży i na imprezach, w restauracjach itd. Jest bardzo grzeczna. Wiadomo - dziecko sobie poznaje świat :) ale ten artykuł i stwierdzenia typu "maluchy są częścią rzeczywistości" - to takie pisanie o oczywistej oczywistości... Nie wiem, czemu ten artykuł ma służyć i co wnosi do życia czytających, bo jest jak dla mnie takim tekstem jakby pani autorka pisała wypracowanie w szkole pt. "mama i tata mają dzidziusia". Masakra.

    • 10 5

  • Koncert w katedrze Oliwskiej

    Byłam na koncercie w katedrze Oliwskiej, cenę ulgowa miały rodziny. To prawdopodobnie zachęciło młode małżeństwo z małym dzieckiem na udział w koncercie. Początkowo dzieciaczek tylko biegał, potem zaczął wydawać dźwięki. Organista zaczekał, aż się uciszy zanim zaczął. Niestety nie dało to do myślenia rodzicom, bo gdy już grał i dziecko znowu zaczęło krzyczeć podczas koncertu (dźwięki pięknie się w katedrze roznoszą) rodzice nie reagowali. Za koncert przecież zapłacili. Na szczęście chyba organizatorzy zwrócili im uwagę, bo koncertu nie dało się słuchać. Nie jestem przeciwna prowadzeniem dzieci w miejsca publiczne, ale trzeba dobrać miejsce do wieku i zachowania dziecka, a w razie konieczności wyjść, by dziecko nauczyć, że nie wszędzie można robić co się chce. Udział na koncercie to nie zabawa w piaskownicy.

    • 26 2

  • Z dzieciakami to jak np. z psem. (4)

    Pies nie jest winny swojego zachowania a jego właściciel.

    • 19 3

    • tyle tylko, ze pies to najwiekszy pasożyt ;)

      • 1 4

    • (2)

      takie dobra przypowiastka amerykańskiego pisarza, Roberta Heinleina - "masz małego szczeniaczka; jeśli on robi pod siebie gdzie popadnie, możesz mu czasem wsadzić łeb w kałużę tego co narobił, żeby się nauczył tak nie postępować; jeśli to nie pomoże, to psa trzeba uśpić; z dziećmi tak samo."

      • 0 0

      • To jak żeś się ostał ? - ciesz się że twoja mama nie miała podobnych poglądów - była by to wielka strata dla forum Trojmiasto.pl

        • 0 0

      • ty bezrobotny jestes?

        • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (4 opinie)

(4 opinie)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane