• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Quantum Trio i Morze. Recenzje nowych płyt z Trójmiasta

Jarosław Kowal
30 lipca 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Quantum Trio to jeden z wielu przykładów z ostatnich lat, kiedy jazz związany z Trójmiastem wchodzi na światowy poziom. Quantum Trio to jeden z wielu przykładów z ostatnich lat, kiedy jazz związany z Trójmiastem wchodzi na światowy poziom.

Eksperymentować z dźwiękiem można na przeróżne sposoby - czasami z naciskiem na technikę, kiedy indziej stawiając na hałas, a Quantum Trio i Morze reprezentują te dwa podejścia. Oto kolejny odcinek cyklu Recenzje nowych płyt z Trójmiasta.



Quantum Trio - "Red Fog" (Emme Records)



Polsko-chilijskie trio wydało już w tym roku jeden album - zarejestrowane na żywo w Warszawie "Quality Studio Live", gdzie można było usłyszeć między innymi elektryczne klawisze czy różnego rodzaju przestery. "Red Fog" z kolei - chociaż okraszone okładką przypominającą albumy post-metalowe - jest nieco bardziej stonowane i nagrane wyłącznie przy użyciu instrumentów akustycznych.

Koncerty w Trójmieście


Wątek metalowy może nie ma odzwierciedlenia w brzmieniu, ale czasami unosi się w atmosferze, przybierając ponurą, agresywną formę. Najlepszy przykład to "Liquid Fire", gdzie Luis Mora Matus dosłownie katuje zestaw perkusyjny z iście metalową pasją, choć ze zdecydowanie jazzową techniką. Kamil Zawiślak dogrywa do tego kilka posępnych, powtarzających się przez cały utwór akordów i tylko Michał Jan Ciesielski od czasu do czasu wpuszcza odrobinę światła pogodniejszymi partiami saksofonowymi. Najintensywniejszy moment to ten najbardziej "free", czyli solówki, którym z jednej strony nie brak wirtuozerskiego kunsztu, a z drugiej nie są popisem oderwanym od kontekstu i doskonale budują nastrój kompozycji.

"Red Fog" ma wiele oblicz i tuż po szaleństwie w "Liquid Fire" zespół drastycznie zmniejsza dynamikę, wchodzi w ton balladowy, a momentami głośniejsze od samych dźwięków saksofonu są dmuchnięcia w ustnik. Przywołuje to intymną, kameralną atmosferę i skojarzenia - pewnie nieco stereotypowe - z ciemnym, zadymionym (choć dziś już takich nie ma) klubem, ale nie na modłę chicagowską, a bardziej europejską.

Trzecie wydawnictwo Quantrum Trio to kolejny dowód na to, że rodzimy jazz jest w stanie najbardziej imponującego rozkwitu od lat. Nie mogę napisać, że w ich dyskografii to najmocniejsza pozycja, ponieważ każda prezentuje się rewelacyjnie. Na pewno jest to natomiast album odmienny i zdaje się, że właśnie potrzeba rozwijania się napędza zespół do tworzenia coraz bardziej zaskakujących kompozycji.


Morze - "Zgrzyty" (Nasiono Records)



Piotra Czerskiego znałem dotąd jako poetę i recytatora własnej poezji w ramach projektu Towary Zastępcze, który od dłuższego czasu pozostaje w zawieszeniu. Po Morzu automatycznie spodziewałem się czegoś podobnego, ale już informacja o tym, że tym razem Czerski zamienił struny głosowe na gitarowe wzbudzała podejrzenia. Ostatecznie okazało się, że "Zgrzyty" to muzyka instrumentalna, a gdyby szukać dla niej poetyckiego ekwiwalentu, byłoby to pewnie coś na miarę brudnych i zadziornych wierszy Bukowskiego.



Trio uzupełniają perkusista Jacek Jewuła oraz basista Paweł Wojciechowski, a gościnnie w części utworów wspierają ich Karol Schwarz (gitarzysta i twórca wytwórni Nasiono) i Tomek Gadecki, saksofonista Lonker See. To właśnie do transowych eksperymentów zespołu ostatniego z wymienionych Morzu jest najbliżej, bo na EP-ce "Zgrzyty" liczba utworów również jest skromna, za to czas odsłuchiwania wcale nie tak krótki - cztery ścieżki i aż trzydzieści pięć minut muzyki. Tego rodzaju hipnotyczne kompozycje zawsze mają początek, rozwinięcie i zakończenie, skonstruowane są na bardzo powolnym crescendo, co w pełni skupionego na dźwiękach słuchacza również stopniowo coraz intensywniej angażuje.

Tym, co Morze wyróżnia jest natomiast nie całkiem porzucona więź z bardziej uporządkowanym graniem, hałaśliwym, momentami kojarzącym się z instrumentalnym wydaniem Sonic Youth, ale we fragmentach zdatnym do zanucenia. Pod tym względem wyróżnia się mój faworyt - znakomite "Ryby chciały latać", gdzie na noise'owy tygiel Schwarz dodaje dosłownie kilka wysokich dźwięków gitarowych i natychmiast sprawia, że tak rozbudowany utwór (najdłuższy na EP-ce) potrafi siedzieć w głowie całymi dniami.

Nie jestem pewien, jakie jest źródło pochodzenia innego zaskakującego odgłosu, ale brzmi jak nieco przesterowana wiertarka, co z jednej strony pozwala mu doskonale wpasować się w tło akustyczne, a z drugiej może uciąć żarty niektórych rodziców, jakoby muzyka słuchana przez ich dzieci przypominała prace budowlane. "Zgrzyty" przypominają prace budowlane i należy to odnotować na plus.

Opinie (5) 7 zablokowanych

  • utopić w morzu (3)

    kto słucha takiej muzyki jak to morze? Czy każda recenzja muzyczna to musi być od razu pochwała?

    • 2 3

    • W Trójmieście wychodzi mnóstwo płyt, podejrzewam, że te, których nie warto chwalić odpadają już na etapie selekcji

      • 0 0

    • ja słucham np. bardzo dobry album więc pochwała zasłużona.

      • 1 0

    • ja słucham :) Super!

      • 0 0

  • Cieniutko

    • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (4 opinie)

(4 opinie)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane