• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ta dzisiejsza młodzież, czyli polowanie na czarownice

Borys Kossakowski
13 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Złe dzieci? Źli rodzice? Zły system? Czy faktycznie "kiedyś było lepiej"? Złe dzieci? Źli rodzice? Zły system? Czy faktycznie "kiedyś było lepiej"?

Niezaradne, niedojrzałe, o wybujałych żądaniach i niezdolne do wysiłku. Czy rzeczywiście dzieci XXI wieku są aż takie nieudane? Sposób wychowania i system edukacyjny zmienił się przez ostatnie lata nie do poznania. Jak to wpływa na dzieci?



Mój wychowawca w szkole średniej twierdził, że najwięcej kłopotów ma nie z uczniami, ale z rodzicami. Coś w tym jest, bo dziecko nie dojrzewa w próżni. Samo swoich problemów nie "produkuje". Ale zwalanie winy na rodziców też niczego nie rozwiązuje. Zacznijmy może jednak od pytania:

Dzisiejsza młodzież:

Czy faktycznie "kiedyś to były inne czasy"? Było lepiej?

- W mojej pracy mogę zaobserwować pewną tendencję zmian - mówi Halina Weiss, pedagog szkolny z IV Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku. - Młodzież coraz częściej jest jakby z kruchego szkła, łatwo ją potłuc. Rośnie poziom neurotyzmu. Nie mówię tu o zaburzeniach, ale pewnego rodzaju nadwrażliwości, braku wytrwałości, odporności. Ale to porażka nasza - dorosłych i systemu, który wypracowaliśmy.

Czy faktycznie "cackamy się z dziećmi jak ze zgniłymi jajami" - jak mawia pokolenie wojenne? W mojej podstawówce na dyktandzie obowiązywała sztywna reguła: trzy błędy - pała. Dzisiaj połowa uczniów wykręca się dysgrafiami, dysleksjami, a reszta najchętniej korzystałaby wyłącznie z autokorekty na smartfonie. A przecież szkoła musi się zmieniać - czy ktoś chciałby wrócić do tej sprzed pięćdziesięciu lat, w której nauczyciele tłukli linijką po łapach, a na przerwach trzeba było chodzić po korytarzu jak po więziennym spacerniaku?

Dzisiaj nikt nikomu nie ufa. W związku z tym pojawiły się setki przepisów, regulaminów, obostrzeń. I zaczęła się kontrola, podejrzliwość, inwigilacja, rozliczanie
- Szkoła się zmieniła bardzo. W jednym na lepsze, w innym na gorsze - mówi Robert, ojciec dwójki dzieci z gdyńskiej podstawówki. - Z jednej strony otwiera się na uczniów i rodziców, dzięki temu jest bardziej przyjazna. Z drugiej strony mam wrażenie, że straciła swój autorytet. Rodzice nie szanują nauczycieli, o wszystkim chcą sami decydować i kontrolować. A szkoła temu ulega - ciągle jestem proszony o pomoc w jakiejś kwestii! Chciałbym oddać dziecko do szkoły i zająć się swoimi sprawami, tymczasem szkoła ciągle mnie "potrzebuje". Choć mam wrażenie, że niektórzy rodzice wręcz uwielbiają angażować się w życie szkoły.
Zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza

- Dawniej wychowanie opierało się na zasadach zdroworozsądkowych - mówi Halina Weiss. - Rodzic oddawał ucznia pod opiekę nauczyciela czy wychowawcy kolonijnego i miał zaufanie do niego, że będzie postępował zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Dzisiaj tego zaufania już prawie nie ma. W związku z tym pojawiły się setki przepisów, regulaminów, obostrzeń. I zaczęła się kontrola, podejrzliwość, inwigilacja, rozliczanie.

Boimy się przy tym coraz bardziej. Prawda oczywista: media nakręcają spiralę strachu. Każdy o tym wie, ale wiedza nie chroni przed strachem. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych dzieci od pierwszej klasy same chodziły do szkoły. Dziś to niemożliwe.

Rodzice często dają przyzwolenie na "nie chce mi się" dziecka. Usprawiedliwianie nieobecności, papiery na dysleksję, zwolnienie z wuefu, bo w czasie gry w siatkówkę mogą się połamać tipsy

Boimy się zboczeńców, złodziei, wyłudzaczy, boimy się powodzi, ulew, piorunów, katastrof, wypadków, szaleńców jeżdżących samochodem po Monte Cassino. Albo taki obrazek: stoimy przed szkołą, dzieciaki wsiadają do autobusu i szykują się do wyjazdu na wycieczkę. Kolega wyjmuje z kieszeni alkomat. Sprawdzamy kierowcę?

- Niektórzy rodzice próbują kontrolować wszystko - mówi Daniel Kochanowski z firmy Poszukiwacze Przygód, organizator letnich obozów dla dzieci. - Rodzic ma prawo wezwać policję i sprawdzić stan trzeźwości kierowcy oraz sprawność autokaru. A rodzice na następnym przystanku, w innym mieście, czekają wściekli, bo opóźnienie jest coraz większe. Tymczasem autokary większości firm przewozowych tego samego dnia rano jadą na specjalny parking, gdzie są sprawdzane przez policję i dostają specjalny dokument dopuszczający do ruchu. Ale rodzice nie wierzą. Muszą sprawdzić sami.

Czyżbyśmy mieli ogólny kryzys zaufania? Politycy? Kłamią. Media? Kłamią, bo związane z polityką. Lekarzom nie wierzymy, bo chodzą na smyczy firm farmaceutycznych. Szkole nie wierzymy, urzędnikom nie wierzymy, banki też nas, frankowiczów, zrobiły na szaro. W internecie oszuści, na ulicach też. Rodzice nie wierzą dzieciom i nie wierzą w dzieci. Nie wierzą, że dziecko sobie po prostu poradzi.

Komfort i... poczucie winy

XXI wiek to wiek komfortu. Wszystko ma być łatwiejsze, szybsze, przyjemniejsze. Zakupy, surfowanie po internecie, branie kredytów, chudnięcie, sukces finansowy. Wszystko ma przyjść bez wysiłku.

Rodzicom coraz częściej się wydaje, że tego właśnie oczekują od nich dzieci.

- Co to znaczy, że dziecko jest zadbane? - pyta Halina Weiss. - To znaczy, że nic go nie uwiera, nic nie przeszkadza, że ma wygodnie. I okazuje się, że dziecko nie może pojechać w góry pod namiot, bo może być niewygodnie. Na to niestety często nakłada się poczucie winy, bo rodzicom się wydaje, że sami za wszystko są odpowiedzialni. I próbują wszystko zabezpieczyć dziecku, wszystko kontrolować. Nauczyciele ostatnio mniej chętnie jeżdżą na wycieczki szkolne, bo jeden taki rodzic potrafi życie zamienić w koszmar.

My, rodzice, chcielibyśmy dać dziecku wszystko. Żeby miało dobrze, żeby miało wygodnie. Tylko czy potem będzie zdolne do podejmowania wysiłku? Skoro wszystko ma podane na tacy, czy potem, w dorosłości, będzie gotowe, by "wyszarpać" życiu swoje? By powalczyć?

- Rodzice często dają przyzwolenie na "nie chce mi się" dziecka - mówi Halina Weiss. - Usprawiedliwianie nieobecności, papiery na dysleksję, zwolnienie z wuefu, bo w czasie gry w siatkówkę mogą się połamać.

Psychologowie twierdzą, że powinniśmy "chwalić" dziecko za podejmowanie wysiłku, za pracę. Ale chwalimy raczej za sukcesy. Dzieciaki uczą się więc sprytu - lepiej odnieść sukces bez wysiłku (ściągnąć i dostać piątkę), niż narobić się na marne (kuć w pocie czoła i dostać tróję). W dorosłym życiu jednak nic nie przychodzi bez wysiłku.

Polowanie na czarownice

Szukanie winnego jest jak polowanie na czarownice. Efektowne - płonący stos to piękne widowisko. Ale zupełnie nieefektywne. Nie pozwala nawet zdiagnozować problemu, nie mówiąc już o rozwiązaniu.

Media lubią demonizować. Kierowcy autobusów - pijani, rodzice - nadopiekuńczy (lub wręcz przeciwnie), dzieci - leniwe i "pierdołowate", nauczyciele - bezradni, system edukacyjny - przeterminowany, do wymiany. Wszystko źle. Widzimy rzeczywistość tak, jak chcemy ją widzieć.

- Zdarzają się rodzice awanturujący się, że na terenie obozu nie ma zasięgu komórkowego jednej z sieci - mówi Daniel Kochanowski z Poszukiwaczy Przygód. - Z tego urosła nawet swego rodzaju anegdota, którą ludzie sobie opowiadają. Ale prawda jest taka, że to przypadki odosobnione. Większość rodziców się cieszy, że zasięgu nie ma i dzieciaki nie będą siedzieć w nosem w telefonie.

Miejsca

Opinie (94)

  • (8)

    Niestety slabo. Poziom nauczania denny, niczym sie nie interesuja (poza fejsem).

    • 20 5

    • (6)

      Powiedzieć "interesują się Fejsem" to tak, jakby powiedzieć "interesują się Mozillą". Coś tam się chyba na tym Fejsie dzieje i tym się interesują, nie? Czy uważasz, że tylko tak sobie bez sensu siedzą i klikają?

      • 4 3

      • Na fejsie (4)

        Właśnie są pierdoły miedzynastolatkowe, to synonim słowa "fejs". No ale gdzieś muszą wymieniać te swoje głupiomądre mody, szkoda że nie w realu...

        • 0 0

        • (3)

          Nie ma już "realu" i "wirtualu", to są dwie części tego samego świata. Podział ten żyje w głowach pokolenia pamiętającego czasy sprzed internetu, dla których nadal jest on jakimś dodatkiem, bez którego kiedyś dało się żyć. Młodzi już tak nie mają. To, że na spotkaniu towarzyskim klepią w telefony nie oznacza, że w nim nie uczestniczą. Po prostu w spotkaniu uczestniczy więcej osób, tylko z niektórymi rozmowa toczy się zdalnie. Starzy tego nie rozumieją, bo nie mają ani tego rodzaju podzielności uwagi ani biegłości w korzystaniu z urządzeń, które poznawali zbyt późno.

          Klasyczne niezrozumienie międzypokoleniowe.

          • 2 1

          • Prosze cię o jakiej podzielnosi uwagi piszesz? (2)

            tak się składa że w branży it pracuję od lat 20 i uwierz mi że na działaniu urządzeń systemów itd wiem wiele więcej od tej młodzieży, oni często nawet nie wiedzą że w przeglądarce można wyświetlić co innego oprócz fejsa bo tacy właśnie pacjęci się już zdarzają.Zachowania podczas rozmowy o których piszesz nie mają nic wspólnego z nowoczesnością, a są jedynie przejawem braku szacunku a nawet chamstwa względem drugiej strony spotkania, no chyba że obie strony się na to godzą ale to już inna sprawa. Co się tyczy zaś podzielności uwagi to doskonale widać ją np. podczas wypadku samochodowego gdzie młody z podzielną uwagą musiał koniecznie napisać SMS do pana ministra.
            Co się tyczy zaś kolejnych generacji smartfonów to jest to odpowiednik kolorowych koralików którymi mamiło się i zniewalało ludy pierwotne.

            • 0 0

            • A ja twierdzę, że ludzie ewoluują (1)

              I starsze pokolenie nie rozumie młodszego, bo ma fizyczne i psychiczne bariery w absorbowaniu nowości. U wielu ludzi nie do przeskoczenia.

              Dla mnie nie do pojęcia jest np. to, że studenci na zajęciach robią notatki na smartfonach - są w stanie z sensem klepać na tych dotykowych ekranikach w czasie rzeczywistym. Dla mnie to jest poziom, którego nigdy nie osiągnę, choćbym lata poświęcił na katorżnicze treningi. Dalej - robiłem 3 razy podejście do Facebooka i dałem sobie z nim spokój. Z mojego punktu widzenia jest on zaprzeczeniem wszelkiej ergonomii i funkcjonalności, dla młodych - najwyraźniej jest odwrotnie.

              Czyli - jeszcze raz: ludzie ewoluują. Młodzi wykształcają umiejętności, których starsi nie mają i mieć nie będą. I, czy to z zawiści, czy z powodu wąskich horyzontów, na wszelki wypadek, negują, nie rozumiejąc. Istotą konfliktu pokoleń jest niezrozumienie a nie to, że poprzednie pokolenia są jakoś lepsze a następne - gorsze.

              • 0 0

              • jestem skłonny częściowo się z tobą zgodzić

                jednakże to że są wstanie wcisnąć sobie wszystko nawet nie ergonomiczne i się do tego dostosować świadczy tylko wyłącznie o tym że łykają to wszystko jak pelikany a ty jako osoba rozumna rozważasz czy coś ma sens czy nie i dla ciebie walka z tą nieergonomicznością nie jest na tyle opłacalna by ją podejmowac po prostu.To tak jak by twierdzić że są lepiej przystosowani bo wolą pozwalają sobie podwiązać lewą nogę i zamiast chodzić skaczą na prawej , ty byś tez potrafił ale po pierwsze po co a po drugie nie dasz jej sobie nawet podwiązać.
                Natomiast pisanie notatek na smartfonie jest dla mnie objawem mosachizmu, to mi przypomina moją dziewczynę która milion lat temu gdy ją poznałem używała tylko touchpada ale po tym ja dałem jej mysz już nigdy go nie używa

                • 0 0

      • no tu jest problem

        bo faktycznie siedza i bezmyślnie klikaja

        • 0 0

    • Zależy które

      • 3 2

  • temat o wiele bardziej złożony niż udało się to zawrzeć w artykule, a obwinianie tylko dzieci jest bardzo niesprawiedliwe, (1)

    każde pokolenie ma ten sam "problem" czyli starsi narzekają na młodsze pokolenie że jest inne niż oni itd,
    no taka jest kolej rzeczy :)
    dzieci czyli kolejne pokolenia, zawsze są odbiciem starszego pokolenia,
    i nie chodzi tu o tzw "bezstresowe" wychowanie (chociaż osobiście nie lubię mylić pojęć "bezstresowe" z "brakiem" wychowania) którego każdy się teraz czepia, nie zdając sobie sprawy z tego jakie szkody dla człowieka miały "stresowe" techniki (wystarczy popatrzeć na dorosłych starszych i jak oni "radzą" sobie z emocjami)
    dorośli oczekują szacunku ale sami go niestety nikomu nie dają, to tak jakby mówili "dyscyplina musi być a ty dziecko jesteś tu po to aby połechtać moje ego", więc co się dziwić że dzieci nie nauczone szacunku też go nikomu nie dają,

    • 4 0

    • Z mojego doświadczenia wynika,

      że najbardziej chamscy są ludzie w średnim wieku i starsi.

      W młodym wieku oczywiście jest jakiś margines patologii, ale w średnim chamsy potrafią być pozornie przeciętni, normalnie żyjący ludzie.

      Powszechnie uprzejmych 50+ poznałem dopiero za granicą. Stresowe wychowanie, dzikie lata PRLu i młodego polskiego kapitalizmu jednak odcisnęły swoje piętno. U nas długo jeszcze nie będzie normalnie.

      • 0 0

  • ww (4)

    w mojej firmie w ostatnim czasie,przyjeli klilku nowych,wiek(18-22)wykonujemy prace fizyczno-umyslowa,przyznaje,ze w nowiki technologicze maja w jednym paluszku, i to wszystko co można dobrego powiedzieć,oczu nie odrywają od swoich smartfonow,szybka się mecza sa nie dokładni i niechlujni o porządku chyba nigdy nie słyszeli mysla tylko o przerwie i odliczają czas do fajrantu,o podwyzke pytaja już po tygodniu pracy jeśli to co wykonują można nazwac praca, ja 50 latek robie więcej niż 5 takich mlokosow-sa nic nie warci a najgorsze nie można lepszych znalesc,jesli przyjmować do pracy to takich po 30 roku zycia,tylko niestety na rynku pracy takich nie ma.

    • 7 5

    • Nowe pokolenie to Europejczycy

      Pracują tak jak się pracuje na zachodzie, a nie zap... po polsku za miskę ryżu dla swojego pana

      • 0 1

    • zgadzam się z tym, że byle jak pracują (1)

      ale nie można uogólniać, że "są nic nie warci"- bo to nieprawda

      • 2 1

      • pracują normalnie

        To my, starzy na gwizdniecie Pana gotowi jesteśmy żyły sobie wypruć i nadgodziny nieplatne, za dziękuję (moze) i firma Cie potrzebuje...

        • 2 2

    • Przestań płakać. Jak się będziesz denerwował, to trafisz do lekarza. Przyjmij te zmiany, zaakceptuj młodych. Inaczej już nie będzie.

      • 5 2

  • Praqdziwe

    Dobry ależ i jak prawdziwy artykuł,

    • 0 1

  • co za bzdury niektórzy tu piszą ,że młodzież jest zła (7)

    młodzież jest różna ,a wszystko co robią wynoszą z domu ,a więc są odbiciem mamy lub taty.

    • 41 3

    • Idiotyczne uproszczenie. (3)

      Ja i mój brat jesteśmy skrajnie różnymi ludźmi. Poza fizycznym podobieństwem dzieli nas wszystko - system wartości, styl życia, wrażliwość. To samo u mojej żony i jej brata. Ten sam dom, ci sami rodzice. Jak to się ma do tej teorii?

      • 11 2

      • Rzadko dzieci są wychowywane tak samo

        Uwierz mi. Mogliście o "dziedziczyć" inne cechy po rodzicach.

        • 0 0

      • jesteście wyjątkami potwierdzającymi regułę

        • 1 1

      • Po prostu ty byłeś rozpieszczonym oczkiem w głowie, a twojego brata nie kochali.

        • 2 2

    • Nieprawda (1)

      Są 2 możliwości, albo idziemy w ślady rodziców ,powielamy ich błędy, albo jesteśmy ich całkowitym przeciwieństwem,ja na szczęśćcie wybrałam to drugie ....

      • 3 1

      • a ja naśladuję część zachowań rodziców ( oszczędzanie, pracowitość)

        a część odrzuciłam ( niemoralność)

        • 0 0

    • Dokładnie tak

      Są tak samo różni jak rodzice, którzy ich wychowują i jak wartości, które im przekazują (albo właśnie powinni przekazywać, a tego nie robią)

      • 11 1

  • Podobno średnia długość życia Polaków się wydłuża. (9)

    Widząc sposób odżywiania dzisiejszej młodzieży może nastąpić gwałtowne tąpnięcie w tych wynikach.

    • 36 1

    • Nieprawda.
      Średnia wieku umieralności spada w populacji o 10 lat na pokolenie.
      Dziadkowie urodzeni na przełomie XIX/XX w - 80 lat
      Ich dzieci - pokolenie lat 30-40 - 70 lat
      Pokolenie lat 50-60 - 60 lat

      Przejdźcie się po cmentarzach jak nie wierzycie - tam są daty...

      • 2 0

    • Ostatnie badania mowia (5)

      ze pierwszy raz od kiedy sa prowadzone badania dzisiejsze mlode pokolenie bedzie zylo krocej od swoich rodzicow, czyli cos z tym zywieniem i stylem zycia trzeba zrobic, bo zle to sie skonczy.

      • 6 4

      • to rola rodziców

        to od nas zależy czy domowy obiad będzie na stole, czy damy na Mc D

        • 2 0

      • to pokaż mi te ostatnie badania (3)

        słyszałaś coś kątem ucha w radiu przy obieraniu ziemniaków?

        • 3 9

        • WHO (2)

          Mowi ci to cos?

          • 4 2

          • Nie ma badania z takim wnioskiem, odnośnie żywienia. Za to są dotyczące smogu i zanieczyszczonej wody. Wiec nie siej fermentu.

            • 1 0

          • Kto? ;)

            • 3 0

    • Ach, ta średnia... średnio to ja i mój pies mamy trzy nogi. (1)

      Opcjonalnie, ja i mój szef zarabiamy po 5000 na rękę.

      • 7 2

      • To malo ten twoj szef zarabia. Powinien ci obciac pensje i sobie dolozyc.

        • 4 1

  • lwp (2)

    Wojsko musi być i po d*pie nalać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 5 4

    • (1)

      tak tak. A w Powstaniu Warszawskim ginęli ludzie.

      • 1 0

      • A pod Wiedniem apel

        • 0 0

  • O tempora, o mores! (4)

    Jak ja skończyłem liceum, to nauczyciele mówili, że po nas, to już młodzież nie taka. To samo mówił wykładowca ze studiów, że teraz to studenci nie chcą wiedzy zdobywać, że roszczeniowi, że głupi... Tak, tak, to o was było, dzisiejsi 50-latkowie. Co o dzisiejszych 30-latkach mówiono, lepiej nie wspominać. Gdyby jednak prawdą było, że świat zmierza ku upadkowi, a prawda te jest głoszona od z górą 2500 lat ( na to mamy zapisy) to dziś dawno powinno go nie być. Chyli się więc ten nasz świat, młodzież z pokolenia na pokolenie gorsza, a jakoś cywilizacja się sama rozwija, ktoś postępu dokonuje, na ulicach większość zachowuje się normalnie. Pojawiają się nowe trendy, którw są nie w smak starym zgredom, a młodość łyka wszystko, czy dobre, czy złe. Najwięcej na "dzisiejszą młodzież" narzekają ci, którzy już mają się za dojrzałych i doświadczonych, a jeszcze własnych dzieci do szkół nie puścili. A narzekacie na siebie, na swoich rodziców.

    • 15 1

    • Postępu dużego, poza techniką, nie ma (1)

      a wystarczy brak prądu i nic nie można zrobić: nawet najprostszego zabiegu,
      samoloty nie latają,
      szpital na SORze nawet chorych nie przyjmuje bo mu system siada ( notorycznie w Klinicznym Centrum)
      Ludzie nadal umierają na grypę, gruźlica w świecie w rozkwicie (więcej zachorowań statystycznie na 1000 ludzi niż 50 lat temu),
      wojny,
      brak szacunku człowieka do człowieka- na pewno bardziej odczuwalny niż 30 lat temu

      • 1 1

      • Właśnie! Panie, nawet zemby blombują tak jak kiedyś!

        • 0 0

    • Racja.

      Do tego jeszcze bym dodał, że traktują młodych jak monolit, jednolitą grupę. Najpierw trafią na młodego drecha złodzieja, a potem za to wyżywają się na normalnych młodych ludziach.

      • 4 0

    • Chociaż jeden normalny :)

      • 9 0

  • dzisiejsza mlodziez czyli polowanie na czarownice (1)

    Dzisiejsza mlodziez w wiekszosci jest przez rodzicow zaniedbana we wszystko im sie wierzy a wystarczy tych samych mlodych ludzi spotkac np.w tramwaju to calkowita masakra zachowanie po nizej krytyki zachowuja sie i sa nastawieni roszczeniowo wszystko jest dla nich i basta w tym sa prymusami i zawsze sobie pkradza ale sa tez wyjatki i i chwala im za to ja 65 latka chyle przednimi czolo ale to sa nasze rodzynki.

    • 19 3

    • Ale to nie ich wina, tylko ich rodziców czyli dzieci Pani pokolenia... Pretensje ma się tylko do młodzieży ale ktoś ich wychował i ich rodziców też ktoś wychowywał...

      • 0 0

  • Dzieci są takie jak ich rodzice wychowują!!A obecnie pokolenie rodziców to gimbusy (1)

    To pokolenie rodziców wychowujących bez stresowo!! Kazdy bachor może robić co mu sie podoba i nikt jiema prawa nawet mu zwrócić uwagi bo albo zostanie zwyzywany albo cie opluje albo nawet pobije a ty masz prawo tylko nadstawić drugi policzek.Dlatego rodzice nieitreresuja sie własnymi dziecmi bo nic im niewolno moga tylko dawac kase na kaprysy dzieciaka i pilnować by nie miała starszego smartfona niz koledzy w klasie!Naturalnie g*wniarz moze palic i pic nawet w komunikacji miejskiej albo dzwonic ze podłozył bombę w szpitalu bo nim mu za to nie grozi!!

    • 47 8

    • Jak słyszę nagonke na bez stresowe wychowanie to mi się nóż w kieszeni otwiera! Bo bez stresowe wychowanie to nie jest wychowanie róbta ci chceta tylko wychowanie że stawianie granic i uczenia tego co dobre i złe, ale bez bicia, poniżania itp. To jest bez stresowe wychowanie. To o czy jest napisane powyżej to nie jest żadne wychowanie! A dziecko potrzebuje stawiania granic bo inaczej się gubi i potem są problemy.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane