• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Titanic, CIA i Bollywood, czyli zagraniczni filmowcy w Trójmieście

Tomasz Zacharczuk
19 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
"Mersal" to bollywoodzki film, do którego niektóre zdjęcia zrealizowano w 2017 roku w Gdańsku. "Mersal" to bollywoodzki film, do którego niektóre zdjęcia zrealizowano w 2017 roku w Gdańsku.

Steven Spielberg kręcił w Krakowie i we Wrocławiu, bohaterów "Opowieści z Narnii" można było spotkać w Górach Stołowych i Puszczy Białowieskiej, Steven Seagal repertuar swoich śmiercionośnych ciosów demonstrował na warszawskiej starówce, a David Lynch z kamerą penetrował zaułki Łodzi. W Trójmieście takich filmowych osobistości nie gościliśmy, co nie oznacza, że zagraniczni twórcy nie korzystali z lokalnych plenerów. Gdańskimi uliczkami przechadzali się m.in. Donald Sutherland czy Omar Sharif, a w Gdyni kręcono ujęcia do "Titanica", na pokład którego Leonardo DiCaprio raczej by nie wszedł.



Widokówki z Polski to wciąż rzadkość w hollywoodzkich produkcjach, choć w ostatnich latach zainteresowanie zagranicznych filmowców naszym krajem niewątpliwie wzrosło. Doskonale znane lokalizacje służyły dotąd głównie jako tło historycznych dramatów ("Lista Schindlera", "Pianista") lub jako epizodyczne plenery w produkcjach fantasy ("Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa", serial "Wiedźmin"). W kategorii kina akcji z kolei nadal pozostaje nam zazdrośnie spoglądać w kierunku Czechów, którzy gościli choćby Jamesa Bonda ("Casino Royal") czy agenta Ethana Hunta ("Mission Impossible: Ghost Protocol"). Podczas gdy nad Wisłą wątpliwej jakości rozróbę organizowali podstarzały Steven Seagal ("Poza zasięgiem", "Cudzoziemiec") lub młody Dylan O'Brien ("American Assassin").

Cykl Filmowe Trójmiasto



Jeszcze skromniej prezentuje się trójmiejski wkład w międzynarodową kinematografię, co nie oznacza, że Gdańsk czy Gdynia nie gościły zagranicznych ekip filmowych. Przyjeżdżali i grali tu między innymi Donald Sutherland czy Omar Sharif, a dwukrotnie plan zdjęciowy nad Motławą rozstawiał Volker Schlöndorff. Filmowy Gdańsk pełnił rolę tajnej bazy CIA i pojawił się w egzotycznej produkcji rodem z Bollywood. W okupowanej przez Niemców Gdyni natomiast nakręcono nawet "Titanica", choć to znacznie mniej chlubna karta w historii kinematografii niż słynne dzieło Jamesa Camerona z Kate Winslet i Leonardo DiCaprio.

Kadr, który wywołał spore oburzenie w Polsce, a szczególnie w Gdańsku. Twórcy filmu "Wróg numer jeden" zasugerowali, że to właśnie nad Motławą funkcjonowała jedna z tajnych baz CIA, w których przesłuchiwano więźniów powiązanych z Al-Kaidą. Kadr, który wywołał spore oburzenie w Polsce, a szczególnie w Gdańsku. Twórcy filmu "Wróg numer jeden" zasugerowali, że to właśnie nad Motławą funkcjonowała jedna z tajnych baz CIA, w których przesłuchiwano więźniów powiązanych z Al-Kaidą.

Tajna baza CIA w Gdańsku



Nominowany do Oscara film Kathryn Bigelow to bodaj najbardziej dochodowa produkcja, którą realizowano w Gdańsku. I przy okazji najbardziej kontrowersyjna. Do tego stopnia, że po polskiej premierze obrazu w 2013 r. władze miasta musiały wydać specjalne oświadczenie, a pomruk niezadowolenia słychać było nie tylko nad Motławą, ale i w całym kraju. Wszystko za sprawą jednego kadru, w którym fragment gdańskiego portu opisano jako tajną bazę CIA. Następnie widzowie zobaczyli, jak amerykańska agentka na pokładzie zacumowanego przy nabrzeżu statku przesłuchuje afgańskiego więźnia. Twórcy filmu zasugerowali w ten sposób, że to właśnie w Gdańsku funkcjonowało jedno z "pływających więzień" CIA, których istnienie ujawniono w 2008 r.

"Wróg numer jeden" opowiadał o kulisach poszukiwań i ujęcia Osamy bin Ladena. Film na całym świecie zarobił ponad 130 mln dolarów. Pozornie ekspozycję Gdańska w takiej produkcji można byłoby więc potraktować jako całkiem niezłą promocję w skali globalnej. Biorąc jednak pod uwagę wydźwięk "gdańskiej" sceny, nie o taką reklamę Polski i grodu Neptuna chodziło. Również za oceanem "Wróg ..." wywołał dość skrajne emocje, co ostatecznie zaważyło na tym, że Kathryn Bigelow nie doczekała się drugiego w karierze Oscara. Pomimo pięciu nominacji film nagrodzono tylko jedną statuetką - za montaż dźwięku. Wydźwięk natomiast został dyplomatycznie przemilczany.

Dwa oblicza Schlöndorffa



Ponad 30 lat wcześniej najważniejszą filmową nagrodę za najlepszy zagraniczny film zdobył Volker Schlöndorff, który w 1979 r. zekranizował powieść gdańskiego noblisty Guntera Grassa. Zdjęcia do "Blaszanego bębenka", co zrozumiałe, biorąc pod uwagę literacki pierwowzór, realizowano w głównej mierze w Gdańsku. Między innymi przy Katowni, na Długim Targu czy w okolicach Złotej Bramy. Oprócz zagranicznych aktorów zagrali także polscy artyści na czele z Danielem Olbrychskim. W obsadzie nie brakowało także aktorskich nazwisk związanych z Trójmiastem. Na dalszym planie pojawili się urodzona w Gdańsku Beata Poźniak czy występujący na deskach Teatru Wybrzeże Stanisław Michalski i Jerzy Łapiński.

Filmową historię Oskara Matzeratha nagrodzono nie tylko w Los Angeles, ale także Złotą Palmą w Cannes. O kunszcie Schlöndorffa polscy widzowie mogli się jednak przekonać dopiero 13 lat po oficjalnej premierze. Peerelowska cenzura skutecznie przez ten czas tłumiła "Blaszany bębenek".

W 2005 roku Volker Schlondorff kolejny raz realizował zdjęcia w Gdańsku, tym razem do filmu "Strajk", którego inspiracją była "Solidarność" i postać Anny Walentynowicz. W 2005 roku Volker Schlondorff kolejny raz realizował zdjęcia w Gdańsku, tym razem do filmu "Strajk", którego inspiracją była "Solidarność" i postać Anny Walentynowicz.
Problemu z polską dystrybucją nie było za to w 2006 r., gdy na ekrany kin wszedł kolejny film Schlöndorffa realizowany w Gdańsku. Tym razem niemiecki reżyser zainspirował się historią "Solidarności" i losami Anny Walentynowicz. To właśnie słynna działaczka opozycyjnego podziemia była pierwowzorem ekranowej Agnieszki Kowalskiej. Ekipa zdjęciowa "Strajku" gościła w Gdańsku jesienią 2005 r. i spędziła tu ponad miesiąc. Głównie kręcąc na terenie stoczni z udziałem przeszło 300 statystów, którzy nieraz przy minusowych temperaturach (zdjęcia realizowano na przełomie października i listopada) musieli odgrywać sceny sierpniowych manifestacji.

I tym razem Schlöndorff korzystał ze wsparcia polskich - w tym trójmiejskich - aktorów. Epizodyczne role zagrali m.in. związani z Wybrzeżem Dorota Kolak, Marta Kalmus czy Krzysztof Gordon. "Strajk" nie wywołał już w światowych kinach takiego entuzjazmu jak w przypadku "Blaszanego bębenka". Zamiast nominacji do Oscara były nominacje do... polskich Orłów. Za scenografię i kostiumy. "Strajk" ostrajkowała też Anna Walentynowicz, która po premierze filmu, delikatnie mówiąc, nie wyraziła aprobaty dla wysiłku filmowców, zarzucając im przeinaczanie historycznych faktów i propagowanie krzywdzącego wizerunku gdańskich stoczniowców.

Ulica Mariacka była planem filmu "Złodziej tęczy"/prod. Vincent Winter. Ulica Mariacka była planem filmu "Złodziej tęczy"/prod. Vincent Winter.

Sutherland i Sharif lądują w Gdańsku



W obu filmach Schlöndorffa, poza polskimi aktorami, trudno było raczej doszukać się znanych nazwisk w obsadzie. W przeciwieństwie do dwóch produkcji realizowanych w Trójmieście na początku lat 90. Wówczas z ambitnymi filmowymi projektami, a przy okazji z wielkimi aktorskimi tuzami, przyjechali nad Bałtyk Alejandro JodorovskyJohn Irvin. Pierwszy z nich głównie w Gdańsku realizował "Złodzieja tęczy". Chilijczyk w światowej kinematografii zasłynął obrazami dość mocno nasączonymi surrealizmem. Nakręcony nad Motławą film z Omarem Sharifem, Peterem O'ToolemChristopherem Lee miał wpisywać się w dotychczasową filmografię cenionego twórcy. Skończyło się totalnym fiaskiem, a "Złodziej tęczy" (poza Francją) nie doczekał się nawet kinowej dystrybucji.

Filmowe Trójmiasto: "Złodziej tęczy"



Z perspektywy trójmiejskiego widza to jednak intrygująca filmowa retrospektywa Gdańska z początku lat 90. Wraz z wcielającym się w postać kloszarda Omarem Sharifem włóczymy się po Długim Pobrzeżu, Mariackiej czy Długim Targu, zaglądamy na perony gdańskiego dworca i obserwujemy niemal potopową scenę, którą nakręcono na Polance Redłowskiej. Egipski gwiazdor był zresztą jedynym aktorem ze słynnego tria zaangażowanego w realizację "Złodzieja tęczy", który pracował w Trójmieście. Sekwencje z O'Toolem i Lee nakręcono bowiem za granicą, w studiu filmowym. Ekranowego doktora Żywago tymczasem mogły na żywo podziwiać setki gdańskich statystów.

Omar Sharif na Długim Targu w filmie "Złodziej tęczy" z 1990 roku w reżyserii Alejandro Jodorovsky'ego. Omar Sharif na Długim Targu w filmie "Złodziej tęczy" z 1990 roku w reżyserii Alejandro Jodorovsky'ego.
W podobnym okresie Trójmiasto odwiedził inny gwiazdor światowego kina. Donald Sutherland zagrał główną rolę w filmie "Prominent" Johna Irvina. Reżyser specjalizujący się głównie w kinie akcji postanowił tym razem zaangażować się w bardziej ambitny projekt opowiadający o losach peerelowskiego urzędnika, który niespodziewanie zostaje pozbawiony stanowiska i społecznych przywilejów. Film w całości niemal nakręcono w Warszawie, ale pojedyncze ujęcia zrealizowano w gdańskim porcie. Trójmiejskie plenery widać choćby na początku filmu podczas wodowania okrętu.

"Prominent" do porywających i wbijających w fotel produkcji raczej nie należy, ale z zaciekawieniem można obserwować grę Sutherlanda w otoczeniu polskich aktorów: Marka Kondrata, Janusza Bukowskiego, Witolda Dębickiego czy związanego zawodowo z Trójmiastem Igora Michalskiego, aktualnego dyrektora Teatru Muzycznego w Gdyni.

"Outlanders": Trójmiasto w migawkach



Trójmiasto pojawiło się także w niskobudżetowym angielskim filmie "Outlanders", którego reżyser Dominic Lees opowiada historię dwóch braci uwikłanych w przemyt nielegalnych pracowników na Wyspy Brytyjskie. Znaczną część filmu twórcy osadzili w przestrzeniach Londynu, lecz szczególnie w początkowym fragmencie dominują sceny nakręcone w Trójmieście. Pojawiają się kadry z gdańskiego portu i okolic stoczni, można także dostrzec migawki z Gdyni czy Sopotu, gdzie nakręcono scenę pogrzebu ojca głównego bohatera.

Ujęcie Gdańska z lotu ptaka w czołówce filmu "Outlanders" z 2007 roku. Ujęcie Gdańska z lotu ptaka w czołówce filmu "Outlanders" z 2007 roku.
To właśnie strata bliskiej osoby motywuje Adama (Jakub Tolak) do wyjazdu za granicę w poszukiwaniu starszego brata Jana (Przemysław Sadowski). Na uwagę zasługuje imponująca panorama Gdańska z lotu ptaka, którą możemy dostrzec w pierwszych minutach filmu. W "Outlanders" drobny epizod zagrał również Andrzej Popiel, wieloletni aktor Teatru Muzycznego w Gdyni.

Roztańczony Bollywood w "Paryżu"



W dość monochromatyczne barwy filmowego Trójmiasta nareszcie trochę świeżości, egzotycznej energii i przebojowości wlali twórcy z Bollywood, którzy cztery lata temu odwiedzili Gdańsk przy okazji produkcji filmu "Mersal". Co prawda w niemal trzygodzinnym dziele trójmiejskie plenery widać przez ledwie kilkadziesiąt sekund, pomimo to filmowcom z Indii należą się słowa uznania, bo w zgrabny, widowiskowy i - jak przystało na Bollywood - taneczny sposób zaprezentowali najbardziej charakterystyczne miejsca Gdańska, jak koło widokowe, stadion w Letnicy, Długi Targ, a także Dom Zdrojowy w Sopocie.

Trójmiejskie atrakcje można oczywiście rozpoznać w mgnieniu oka, ale kilka kadrów z pewnością wzbudzi co najmniej zdziwienie. Hinduscy twórcy postanowili bowiem w kilku przypadkach nieco "udekorować" przestrzeń Gdańska, dlatego w niektórych ujęciach widzimy "doklejone" komputerowo budynki, wśród których taneczne popisy daje gwiazdor bollywoodzkiego kina Joseph Vijay. Pomimo dodatkowych ozdób efekt końcowy, choćby w postaci klipu promującego "Mersal" (teledysk w całości składa się z gdańskich scen), trzeba uznać za niezwykle udany. I to nawet pomimo faktu, że Gdańsk w orientalnej produkcji tak naprawdę udawał... Paryż.

Jak "Titanic" tonął w Gdyni...



W mistyfikacji, a przede wszystkim w propagandzie, specjalizowali się na pewno nazistowscy filmowcy, którzy w 1942 r. postanowili przedstawić własną wersję tragicznego rejsu Titanica. W efekcie powstał nasączony hitlerowską indoktrynacją film o niekompetentnych i winnych katastrofy Brytyjczykach oraz jedynym dzielnym i odpowiedzialnym pasażerze, który w pojedynkę próbował zapobiec zderzeniu z górą lodową. Nie trzeba chyba dodawać, iż ów śmiałek był naturalnie niemieckim oficerem.

Początkowo zdjęcia do filmu kręcono w studiu w Berlinie. Poprzeczka poszła w górę, gdy ekipa musiała już przystąpić do scen obrazujących wypłynięcie i zatopienie Titanica. W tym celu zbudowano pochylnię i 6-metrowy model statku. Rolę Atlantyku miało zagrać jedno z niemieckich jezior. Reżyserujący obraz Herbert Selpin był jednak ponoć tak niezadowolony z efektów, że osobiście poprosił o prawdziwy transatlantyk i zmianę lokalizacji zdjęć.

Propagandowy "Titanic" nie spełnił swojej roli, bo nie został dopuszczony do powszechnej dystrybucji. Nakręcone m.in. w gdyńskim porcie sceny widzowie obejrzeli dopiero po wojnie. Propagandowy "Titanic" nie spełnił swojej roli, bo nie został dopuszczony do powszechnej dystrybucji. Nakręcone m.in. w gdyńskim porcie sceny widzowie obejrzeli dopiero po wojnie.
Wybrano Gdynię, bo w ówczesnym porcie stał okręt koszarowy Cap Arcona, idealnie nadający się do prac zdjęciowych. Podobno sam Goebbels wyraził zgodę na przemianowanie statku na filmowego Titanica. Ekipa zjechała do sopockiego Grand Hotelu, a w gdyńskim porcie rozpoczęły się kulminacyjne ujęcia filmu. Nie trwały jednak długo, bo Selpinowi co rusz przeszkadzały warkoty silników innych statków, portowe syreny, tłumy gapiów i zakaz nocnych zdjęć. Sfrustrowany reżyser zaczął wyżywać się nie tylko na aktorach, lecz również na współpracownikach. Jeden z nich skrupulatnie wszystko spisał i doniósł na wieloletniego przyjaciela. Selpin niedługo potem skończył w celi, z której już nie wyszedł żywy.

Film udało się dokończyć, ale końcowy efekt nie spodobał się Goebbelsowi, dlatego nie dopuszczono "Titanica" do powszechnej dystrybucji. Większość widzów obejrzała propagandówkę dopiero po wojnie. Tymczasem historia ekranowego Titanica okazała się równie tragiczna jak w przypadku prawdziwego transatlantyku. Pod koniec wojny Cap Arconę ściągnięto do Niemiec, następnie załadowano jednostkę więźniami z obozu pod Hamburgiem i wystawiono na nalot brytyjskich samolotów. Fikcyjny "Titanic" zatonął z tysiącami ofiar na pokładzie.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (18)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane