- 1 Jak dorośli wspominają dzieciństwo? (37 opinii)
- 2 Gdańsk: restauracje przyjazne dzieciom (94 opinie)
- 3 Widowiskowy spektakl w Teatrze Wybrzeże (5 opinii)
- 4 Kolejna grupa przedszkolna nie otworzy się w Gdyni? Winny niż demograficzny (24 opinie)
- 5 Dzieci w Forum pokolorowały Trójmiasto! (4 opinie)
- 6 Kiedyś tego nie lubiliśmy, dzisiaj tęsknimy (107 opinii)
Wyjątkowy spektakl w Teatrze Miniatura. Osobliwe historie wysp z "Atlasu wysp odległych"
Nieudane ekspedycje, okrutni zdobywcy, rozbite statki, zagubione samoloty, tajemnicze śmierci. Odkrywanie nowych światów to nie bułka z masłem. A tym bardziej wtedy, gdy chce się podbić ląd oddalony od cywilizacji o kilkaset lub kilka tysięcy kilometrów, w dodatku umiejscowiony na środku oceanu. Wyspy. Tajemnicze, odległe, fascynujące i niebezpieczne. To o nich opowiada w swojej niezwykłej i nagradzanej książce Judith Schalansky. Na deski sceniczne zaadaptował ją właśnie gdański Teatru Miniatura. Spektakl pt. "Atlas wysp odległych", którego premiera miała miejsce w sobotę, 18 marca, to swoisty artystyczny eksperyment, którego efekty mogą zaskoczyć niejednego widza.
Obecny sezon teatralny w Teatrze Miniatura upływa pod hasłem #podróżemałeiduże. Wszystkie premiery tego sezonu odnoszą się metaforycznie lub dosłownie do motywu podróży. W drugiej połowie zeszłego roku do repertuaru teatru dołączył spektakl "Przypływ", inspirowany Morzem Bałtyckim, jego florą i fauną, adresowany do najmłodszych dzieci, a następnie przedstawienie pt. "Zmień się!" dla widzów 4+. Teraz przyszła pora na trzecią - ale nie ostatnią - premierę pod tym hasłem, tym razem dla starszych widzów.

50 wysp na 5 oceanach
Autorka książki "Atlas wysp odległych" (wyd. Dwie Siostry) - niemiecka pisarka, projektantka książek i redaktorka - Judith Schalansky opisała "pięćdziesiąt wysp, na których nigdy nie była i nigdy nie będzie". Tak powstał wysmakowany album, w którym literatura łączy się z kartografią, poezja z prozą, historia z literaturą i nauką. Jak mówi wydawca książki: "Portretując pięćdziesiąt odległych wysp rozsianych na pięciu oceanach, Judith Schalansky udowadnia, że atlas geograficzny to najbardziej poetycka z książek."
Jest w tym stwierdzeniu wiele racji, bowiem pisarka stworzyła swoiste literackie miniatury, portrety wysp, które wraz z całostronicowymi mapami tworzą wyjątkową całość - to z jednej strony surowy atlas, a z drugiej wysublimowany poemat. "Atlas wysp odległych" zdobył zresztą tytuł "Najpiękniejszej Niemieckiej Książki Roku".
Teatr dokumentalny i teatr formy
Piszę o tym nie bez kozery, bowiem już sama książka posiada formę, od której trudno byłoby uciec. Realizacja tego spektaklu była wobec tego niesamowitym wyzwaniem dla twórców. Spektakl łączy teatr dokumentalny - jest oparty na faktach, a wszystkie opisane historie zdarzyły się naprawdę, z teatrem formy, teatrem plastycznym.
Jak mówiła sama autorka w jednym z wywiadów i słowa te również padają w spektaklu: "Te cząstki lądu na morzach są jak naturalne królestwa, małe kontynenty, światy w miniaturze. Jeśli masz wyspę, masz cały świat." Tym samym opowieść ta staje się niezwykle metaforyczna, niemalże szekspirowska (trudno nie pomyśleć tu choćby o "Burzy").
Realizacji "Atlasu..." na scenę podjął się Marek Zákostelecký - czeski artysta ceniony na całym świecie, który brał udział w tworzeniu ponad 130 spektakli jako scenograf i ponad 30 jako reżyser. Był wielokrotnie nagradzany za scenografię i reżyserię, w ubiegłym roku otrzymał m.in Nagrodę Teatralną Marszałka Województwa Pomorskiego "za zachwycającą koncepcję i przygotowanie scenografii oraz lalek do spektaklu "Co u diabła"". Tym razem stworzył spektakl w zupełnie innej estetyce.

10 niezwykłych historii w pięknej formie wizualnej
Jak pisała autorka w Przedmowie do książki "kawałek ziemi otoczony wodą zdaje się doskonałą przestrzenią do przeprowadzania utopijnych eksperymentów i zakładania ziemskich rajów". I tak, jak pokazała historia, rzeczywiście się działo. Twórcy spektaklu wybrali dziesięć z pięćdziesięciu, opisanych przez autorkę wysp i stworzyli wokół nich wyjątkowe, oryginalne widowisko, które jest niezwykle spójne w formie i treści.
Wybrano bardzo różne historie z różnych czasów, tym samym zachowując różnorodność tematów i nastroju opowieści - od bardzo brutalnych po zabawne czy refleksyjne. Wykorzystano między innymi historię o słynnej pilotce Amelii Earhart, która zaginęła na Oceanie Spokojnym w pobliżu Wyspy Howland podczas próby okrążenia Ziemi wzdłuż równika, opowiedziano o dramatycznej wyprawie Ferdynanda Magellana w 1520 roku, a także o wyprawie "miłośników" i badaczy ptaków na Wyspę Niedźwiedzią (brutalna i piękna zarazem scena polowania na ptaki) czy polowaniach w zatoce wielorybników na Wyspie Zwodniczej.
Teatry w Trójmieście
Złowrogie, nieprzyjazne i tajemnicze
Większość opisywanych i przedstawionych w spektaklu wysp nie ma nic wspólnego z wyobrażeniem raju, jaki często pokutuje w popkulturze. Jest dokładnie odwrotnie. Wyspy są nieprzyjazne, nieatrakcyjne, a na niektórych z nich jest gorzej niż w odległym kosmosie - okazuje się, że więcej osób było na Księżycu niż na brzegach niektórych z nich. Trudno do nich dotrzeć, a potem ciężko zacumować, a nawet gdy się to uda, to wyspa rozczarowuje swoim pustynnym krajobrazem lub nieprzychylnym klimatem czy niedogodnymi warunkami do życia. Jak pisał w raporcie z ekspedycji jeden z kapitanów: "To najżałośniejsze miejsce przymusowego wygnania, jakie można sobie wyobrazić." I w zasadzie takie wrażenia się powtarzają u wielu podróżników.
Jak to pokazać? Jak opowiedzieć o takich nieprzyjemnych, a wręcz złowrogich miejscach? Powiem szczerze, że forma, na jaką zdecydował się reżyser i scenograf w jednej osobie jest zaskakująca. Początkowo może być nieco niezrozumiała dla młodszych widzów (wstępnie planowano spektakl dla widzów od lat 10, ale o tym powiem za chwilę). Jednak im dłużej się ogląda spektakl, tym bardziej się zawierza tej formie i ją rozumie. Ba, nawet mam wrażenie, że inna forma nie byłaby tak odpowiednia jak ta, którą wybrał Zákostelecký.
Teatr cieni XXI wieku
Spektakl rozgrywany jest na małej scenie, gdzie zrezygnowano z podziału na widownię i scenę (oddzielono to symbolicznie innym rodzajem podłogi). Ograniczona została również widownia. Widzowie siedzą na poduszkach tuż przy strefie gry oraz częściowo na krzesłach z tyłu. Spektakl z tego względu staje się bardzo kameralny, wręcz intymny. Jesteśmy na wyciągnięcie ręki z aktorami, którzy - ubrani w jakby techniczne stroje (czarne spodnie, bluzy i trampki) - są tutaj jednocześnie animatorami, narratorami - opowiadaczami, jak i niektórymi postaciami, a także samymi sobą (np. scena komentowania zdjęcia).
Trudno tu mówić osobno o aktorstwie czy scenografii, bo wszystkie elementy spektaklu tworzą całość. Aktorzy (Magdalena Bednarek, Magdalena Gładysiewicz, Kamil Marek Kowalski, Jacek Majok, Piotr Srebrowski na zmianę z Jakubem Ehrlichem) tworzą tu kreację zbiorową, a nie indywidualne postaci. Forma jest niezwykle przemyślana i oryginalna, a co najistotniejsze - oddaje klimat opisywanych miejsc i historii. Sceniczne miniatury tworzone są na żywo oczach widzów z zastosowaniem planszet, teatru cieni, efektów iluzji i kamer. Jednak nie są to zwykłe projekcje, do których przyzwyczaił nas już teatr.
Przestrzeń gry, która również jest monochromatyczna, przypominająca nieco osobliwe laboratorium, składa się głównie z trzech stanowisk - dwóch stolików z lampkami po bokach sceny i jednego dużego stołu na jej środku, za którym wyświetlane są projekcje. Są to stoły do projekcji diaskopowych. Technika ta polega na tym, że przedmioty kładzie się na stole projekcyjnym i nimi porusza, a tak stworzona animacja wyświetla się na ekranie. Jest to bardzo teatralna technika, której bliżej do teatru cieni niż współczesnych projekcji. Zresztą teatr cieni również jest w spektaklu wykorzystywany. Użyto tutaj lalek teatru cieni poruszanych za pomocą kijów, widzialnych na oświetlonym ekranie.
Udany artystyczny eksperyment
Ten swoisty artystyczny eksperyment stylistycznie przywodzi na myśl z jednej strony absurdalne grafiki Rolanda Topora (planszety z postaciami są narysowane w podobnej estetyce), z drugiej z kolei kojarzy się z książkami Wolfa Erlbrucha, zwłaszcza z "Gęś, śmierć i tulipan", gdzie surowy minimalizm graficzny koresponduje z tematyką śmierci, przemijania i kruchości naszego życia. Podobną wymowę ma spektakl Zákostelecký`ego. Jest w nim jednak żonglowanie nastrojem i balansowanie na granicy śmiechu i strachu - od scen zabawnych (jak ta ostatnia z "System offline"), brutalnych (sceny polowań na ptaki i wieloryby), strasznych (sceny z Ufo czy scena z podróżnikiem zadziobanym przez pingwiny) po absurdalne (historia języka).
Przedstawienie powstawało z myślą o widzach od lat 10, jednak po próbach generalnych i odbiorze pierwszych widzów, zdecydowano się podnieść wiek odbiorcy do 13 lat. Bardzo dobrze się stało, bowiem spektakl - choć niedługi, bo trwający około godzinę - jest zdecydowanie trudny w odbiorze (nie tylko dlatego, że na poduchach jest niewygodnie). Na pewno dla młodego, nieobytego w technikach teatralnych widza może być to zbyt duże wyzwanie. Jednak zdecydowanie polecam dojrzalszym widzom (nawet 10+, o ile są przygotowani i obyci już z formami teatralnymi). "Atlas wysp..." jest bowiem niecodziennym widowiskiem, które naprawdę warto zobaczyć.
Muzykę do spektaklu skomponował Martin Husovský, pochodzący ze Słowacji muzyk, współzałożyciel i frontman zespołu Komajota, nagradzany kompozytor muzyki teatralnej i filmowej. Dramaturgicznie przy przedstawieniu współpracowała kierowniczka literacka Miniatury Agnieszka Kochanowska.
Kolejne pokazy zaplanowano na: 19 marca o godz. 15.00, 21 marca o godz. 10.00 i 12.00, 22 marca o godz. 10.00 i 12.00, 24 marca o godz. 18.00, 25 marca o godz. 12.00 i 15.00, 26 marca o godz. 15.00, 1 i 2 kwietnia o godz. 15.00. Spektaklowi 26 marca będą towarzyszyły warsztaty rodzinne zatytułowane "Kierunek: mapy uczuć".
Spektakl
Atlas wysp odległych
Katalog.trojmiasto.pl - Miejsca
Spektakle
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (8)
-
2023-03-20 15:56
Opinia wyróżniona
Bylam z moją 16 latką na spektaklu. (1)
Poruszająca sztuka. Tylko co robiły tam male dzieci?
- 3 0
-
2023-03-21 13:57
To pytanie do ich rodziców. Aczkolwiek spektakl był robiony z myślą o widzach od lat 10. Komunikat o zmianie wieku wyszedł tuż przed premierą i zapewne nie dotarł do wszystkich na czas. Choć były na widowni dzieci młodsze...
- 0 0
-
2023-03-19 13:21
Opinia wyróżniona
Bardzo ciekawy, nietypowy spektakl. Byliśmy z 10-latkiem, bo tak pierwotnie był spektakl adresowany. Bardzo się nam podobał - i dorosłym i dziecku. Zdecydowanie nie polecam młodszym widzom.
- 9 5
Wszystkie opinie
-
2023-03-19 13:21
Opinia wyróżniona
Bardzo ciekawy, nietypowy spektakl. Byliśmy z 10-latkiem, bo tak pierwotnie był spektakl adresowany. Bardzo się nam podobał - i dorosłym i dziecku. Zdecydowanie nie polecam młodszym widzom.
- 9 5
-
2023-03-19 15:40
Potem wszyscy sie dziwią, ze na sreberku brakuje miejsc
Dla dzieci, jak rodzice każą im takie coś oglądać
- 7 11
-
2023-03-19 20:14
Miniatura to nic w porownaniu z Maksimem
- 1 1
-
2023-03-20 08:26
Teatr miniatura to jest ten (1)
który dyskryminuje za narodowość? Cena biletów z tego co pamiętam zależy od posiadanej narodowości?
- 4 9
-
2023-03-20 13:32
Może za wiek też..?
- 0 0
-
2023-03-20 15:56
Opinia wyróżniona
Bylam z moją 16 latką na spektaklu. (1)
Poruszająca sztuka. Tylko co robiły tam male dzieci?
- 3 0
-
2023-03-21 13:57
To pytanie do ich rodziców. Aczkolwiek spektakl był robiony z myślą o widzach od lat 10. Komunikat o zmianie wieku wyszedł tuż przed premierą i zapewne nie dotarł do wszystkich na czas. Choć były na widowni dzieci młodsze...
- 0 0
-
2023-03-20 18:33
Uwielbiam określenie "teatr formy". Oznacza teatr w który nie umieją robić lalek i nie umieją grać lalkami.
- 2 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.