• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Żłobek, a może opiekunka. Co lepsze dla dziecka?

Anna Żukowska
26 stycznia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Co zrobić z dzieckiem, gdy kończy się nam urlop opiekuńczo-wychowawczy? Posłać je do żłobka czy zorganizować indywidualną opiekę w domu? Co zrobić z dzieckiem, gdy kończy się nam urlop opiekuńczo-wychowawczy? Posłać je do żłobka czy zorganizować indywidualną opiekę w domu?

Kiedy kończy się roczny urlop rodzicielski czas pomyśleć, co dalej: czy opiekować się dzieckiem samodzielnie na bezpłatnym urlopie wychowawczym, czy może wrócić do pracy a dziecko posłać do żłobka?



Czy twoje dziecko chodzi/chodziło do żłobka?

Wielu rodzicom, kiedy z różnych powodów muszą wrócić do pracy po rocznym urlopie rodzicielskim, trudno jest wyobrazić sobie dziecko w żłobku. Zazwyczaj po wykorzystaniu zaległego urlopu maluch ma ok. 14-15 miesięcy. Oddanie go do żłobka bywa więc trudną decyzją. Dla tych, którzy na takie rozwiązanie się nie zdecydują zostaje jeszcze inna możliwość: opieka niani lub babci.

Kiedy okazało się, że pani Magda, nauczycielka z Gdyni, musi we wrześniu wrócić do pracy, bo inaczej nie będzie tam dla niej miejsca, zaczęło się intensywne poszukiwanie opieki dla syna.

- W chwili, gdy oddawałam swojego synka do żłobka, miał 20 miesięcy - mówi pani Magda, mama Tymoteusza. - Już wtedy mówił, był dosyć dobrze rozwinięty fizycznie i miał za sobą pierwsze próby odpieluchowania. Interesowały go zabawki i inne dzieci, czułam więc, że nie będzie tak źle.
Czytaj również: Niania: pracownik "adoptowany"

Jednym z minusów tego rozwiązania, zdaniem pany Magdy, była duża liczba dzieci w żłobkowych grupach. Zdecydowanym plusem otrzymanie miejsca w żłobku samorządowym, dzięki czemu opłaty za opiekę zamykały się w ok. trzystu złotych miesięcznie. Opcja opiekunki ani babci nie wchodziła tu w grę.

- Jestem zadowolona z tej decyzji, Tymek wiele się nauczył od innych dzieci, jeszcze przed drugim rokiem życia zaczął korzystać z nocnika. Bardzo też rozwinęło się u niego słownictwo - opowiada pani Magda. - Wielkim minusem tego rozwiązania w naszym przypadku były częste choroby, które zaczęły się już w drugim tygodniu pobytu w żłobku, a co za tym idzie, częste zwolnienia, które musiałam brać z pracy.

"Nie ma jak przemyślana decyzja"

Psychologowie zwracają uwagę na to, by dobrze przemyśleć decyzję o sposobie sprawowania opieki nad dzieckiem. Mechanizmem, który pozwala dziecku czuć się bezpiecznie, jest m.in. zbudowanie więzi z jednym opiekunem. Nie musi to być wcale matka, może to być tata, babcia lub niania. Najczęściej jest to osoba, która spędza z dzieckiem najwięcej czasu. Relacja dziecka z jednym, głównym opiekunem, zaczyna się od momentu poczęcia i swoje apogeum osiąga w wieku ok. trzech lat.

- Kiedy zastanawiamy się, co zrobić z dzieckiem w chwili, gdy nasz urlop macierzyński dobiega końca lub gdy wyraźnie czujemy, że nie chcemy dłużej zajmować się dzieckiem i wolimy wrócić do pracy - powinniśmy zdać sobie sprawę z wagi wczesnej relacji dziecka z głównym opiekunem i świadomie wybrać rozwiązanie najbardziej odpowiadające nam i dziecku - wyjaśnia Justyna Świerczyńska, psycholożka specjalizująca się w pracy z dziećmi.
Jeśli więc rodzic podejmuje decyzję o zatrudnieniu niani, powinien pamiętać, że to właśnie zatrudniona osoba będzie przez większą część dnia głównym opiekunem dziecka i będzie kształtowała nie tylko jego charakter, ale i model relacji przywiązania.

- W przypadku dzieci oddanych do żłobka relacja z jednym głównym opiekunem nadal trwa, zostaje jednak przeniesiona na inne osoby, z którymi dziecko przebywa przez większość czasu. W tym wypadku jest to pani przedszkolanka, która uspakaja dziecko, opiekuje się nim i stanowi o jego poczuciu bezpieczeństwa. Kiedy grupa żłobkowa jest zbyt duża i pani nie może zagwarantować dziecku wystarczającej uwagi, często zdarza się, że funkcję głównego opiekuna przejmuje inne dziecko - dodaje psycholog Świerczyńska.
Nie ma jednej, dobrej odpowiedzi na pytanie, czy dobrze jest oddać dziecko do żłobka czy nie. Zdaniem niektórych to jedyne słuszne rozwiązanie w sytuacji, gdy w ogóle chcemy je oddać pod czyjąś opiekę. Argumentów przemawiających za tym rozwiązaniem jest kilka: dobrą, zaufaną nianię trudno znaleźć, poza tym to bardzo kosztowne. Żłobek mniej obciąża domowy budżet, a co ważniejsze, dziecko lepiej się w nim rozwija i ma stały kontakt z rówieśnikami.

- Każde rozwiązanie ma swoje zalety i wady - mówi Magdalena Giers, psycholożka dziecięca z Centrum Teraz. - Na korzyść żłobka przemawia obecność innych dzieci, jednakże nie jest to argument koronny. Na tym etapie rozwoju dzieci i tak nie nawiązują trwałych przyjaźni, a dominuje typ zabawy równoległej, indywidualnej. Dzieci raczej bawią się obok siebie niż z sobą. Owszem, kontakt z innymi dziećmi jest ważny, aczkolwiek w celach rozwojowych wystarczą systematyczne spotkania na placu zabaw lub na zorganizowanych zajęciach.
Z kolei Alicja, mama 2,5-letniej Weroniki, opcji żłobka nie brała nawet pod uwagę.

- Moja mama opiekowała się mną do czasu, aż poszłam do przedszkola, miałam wtedy trzy i pół roku - tłumaczy. - Chciałam swojej córce dać to samo. A że możemy żyć z jednej pensji męża, zdecydowaliśmy, że zostanę z nią aż do czasu, kiedy trafi do przedszkola. W żłobkach przeraża mnie, że na całą grupę dzieci są tylko dwie lub trzy panie. Nie mogą każdemu poświęcić tyle uwagi, ile maluch potrzebuje. Chciałabym, żeby moja córka czuła się bezpiecznie i żeby czas, który ze mną spędziła, był dla niej bazą w życiu dorosłym. Nie potępiam mam, które dzieci oddają do żłobka, są przecież różne sytuacje życiowe. Jednak uważam, że jeśli tylko się da, warto pierwsze lata spędzić z dzieckiem.
Pamiętajmy, żeby zawsze zwracać uwagę na indywidualne potrzeby dzieci. To, czy jakieś rozwiązanie jest dla dziecka dobre czy nie, zależy od jego predyspozycji. Jedno może się lepiej czuć w żłobku, pośród grupy rówieśników, inne od początku będzie potrzebowało większej opieki ze strony rodziców.

Miejsca

Opinie (118) 3 zablokowane

  • Złobek i przedszkole są ok. (14)

    Gdyby nie jedno "ale" : choroby. Co zrobić z dzieckiem, gdy pracuje oboje rodziców, którzy nie mogą brać średnio tygodnia urlopu w miesiącu, a dziadkowie są daleko?

    • 78 4

    • (13)

      Jak nie w żłobku i przedszkolu to w szkole, w końcu musi zacząć chorować, a im później tym gorzej, tak już jest. Jest to dla rodziców często trudne i męczące, ale im szybciej się dziecko uodporni tym lepiej dla niego.

      • 30 5

      • (2)

        Uważam że fajnie by było gdyby żłobki przedszkola współpracowały z nianiami właśnie kiedy wypadają choroby dziecka

        • 13 4

        • It (1)

          Tylko kto wtedy by płacił prywatnym opiekunkom ,raczej nie żłobek .

          • 6 0

          • Mogłoby być tak, że rodzic z placówką dzielą się kosztami.

            • 3 7

      • (5)

        Racja,czzy w zlobku czy w przedszkoku swoje odchorowac musi.ale lepiej jak odchorowuje w przedszkolu czy w zerowce.majac dwoje "odchowanych"(jedno szkolne i jedno przedszkolne,oboje odchowani w domu do 3rż) uwazam ze duzo lepiej jak dziecko jednak nie odchorowuje w wieku roku czy dwoch.dziecko zdobywa swoja odpornosc poprzez spacery,kontakty zz dziecmi znajomych,wizyty na wsi itp. Wole zeby odchorowalo po 3 roku zycia bo wtedy dziecko "latwiej wyleczyc". Rozumie ze trzzeba wziac syrop,wiele lekow mozna stosowac dopiero po 3rż... Ja uwazam ze jesli kobieta moze i przede wszystkim chce to powinna zostac z dzieckiem do monentu pojscia do przedszola.

        • 20 5

        • (4)

          Zgadza się. Z tym "im wcześniej tym lepiej" to rzeczywiście trochę przesadziłem, przedszkole to "najlepsza" pora.

          • 7 1

          • (3)

            Znam dziecko które poszło do przedszkola po wychowywaniu w domu do 3 rż. Dziewczynka jest wiecznie chora, nie mogą jej wyleczyć. W przedszkolu jest raz na 2-3 miesiące. Jak przychodzi do jakiś uroczystości czy nawet do śpiewania piosenek itd to dziecko automatycznie jest odsunięte od grupy bo po prostu nie umie i nie integruje się z grupą

            • 8 10

            • (1)

              A wyobrażasz sobie taką sytuację w szkole? To byłaby masakra.

              • 5 2

              • Bez przesady !!!

                Bez przesady, ja zaczynałam od zerówki i tez chorowałam w szkole dużo. I nikt mnie nie izolowałam, brałam czynny udział w każdej akademii i przedstawieniu. !!!

                • 8 3

            • bo niektórzy izolują dzieciaka od innych, aby przypadkiem katarku nie złapało hehe

              • 8 0

      • nie do końca tak jest, bo nie przez częste chorowanie dziecko nabywa odporność (3)

        znam wiele dzieci nie chodzących do przedszkola, tj.pozostających w domu pod opieką babci i nie chorujących później w szkole

        • 11 2

        • choroby

          No właśnie , z tymi chorobami to lekka przesada. Mi ciągle wmawiano , że dzieci zaczną chorować i.... żadne nie chorowało , ani w żłobku, ani w przedszkolu, ani w szkole. O sorry, miały ospę w przedszkolu, czyli chorowały raz.

          Odporność to styl życia i jeśli od urodzenia hartuje się dziecko, dba się o jego rozwój fizyczny, uprawia się sporty to dzieciak nie choruje.
          Moja sąsiadka nie dała dzieciaka do żłobka, bo mówiła, że będzie chorowało. I co ? Nie chodziło do żłobka, a i tak chorowało.

          • 15 5

        • immunologia się kłania

          układ odpornościowy dziecka do mniej więcej 5-6 roku życia nie jest jeszcze w pełni wykształcony. Oczywiście można ten system w różny sposób wspomagać, nie mnie jednak eksponowanie tak małego dziecka na częste i intensywne kontakty z patogenami to igranie z losem

          • 3 5

        • Moja poszla do przedszkola w wieku 3 lat. Wczesniej izolowana od zakatarzonych dzieci, dużych skupisk. Przez 5 miesięcy z powodu choroby opuscila 5 dni. Wiec szalu nie ma.

          • 2 0

  • Co by było gdyby zamiast bezpłatnych studiów wprowadzić bezpłatne przedszkola. (4)

    Często mówi się o 6-latkach w szkole. Ale po co 6-latków pchać do szkoły skoro mogłyby one chodzić do obowiązkowego, bezpłatnego przedszkola. Takiego w godzinach 8-12, leżakowanie i zajęcia popołudniowe byłyby darmowe ale już nieobowiązkowe.
    Czy lepiej pomóc młodym rodzicom na dorobku, czy też rodzicom po 40-ce którzy wysyłają swoje pociechy na studia.
    I tak ze studiami mamy przerost magistrów. Lepiej by było gdyby ta kasa ze studiów poszła na przedszkola, a najwyżej dla 2% populacji fundować stypendia państwowe.
    Sądzę że kasy se studiów starczyłoby także na wydłużenie urlopów macierzyńskich, tak aby nie było konieczności korzystania ze żłobków.
    Byłoby jasne że edukacja bezpłatna to 3-6 - przedszkole, 7-10 nauczanie początkowe, 11-18 szkoła o profilu ogólnym. Później zawodówka lub studia, na które składa zapotrzebowanie PRACODAWCA.

    • 54 12

    • Skoro kołderka budżetowa za krótka to lepiej otulić przedszkolaków niż starych koni na balangach studenckich

      • 20 4

    • 11-18 - szkola o profilu ogolnym I ZAWODOWYM (1)

      czemu do pelnoletniosci nie maja sie niczego sensownego nauczyc?

      • 2 0

      • Dlaczego szkoła ma decydować o rynku pracy?

        • 0 0

    • Nie ma bezpłatnych przywilejów.

      • 0 0

  • Co lepsze dla dziecka? (3)

    A to nie ustalono że najlepsze dla dziecka jest 500 zł ?

    • 29 10

    • Z plusem!

      Nie zapominaj o plusie!

      • 9 3

    • Spadaj stąd z politykowaniem.

      • 4 4

    • Dla większości społeczeństwa jednak nie jest to najczęśliwszy pomysł i pewnie szybko z niego zrezygnują. Daję maksymalnie dwa lata na przetrwanie programu 500+ i zobaczycie jak szybko się niego wycofają.

      • 7 1

  • Co lepsze? Żłobek czy opiekunka? To zależy, kto ma być beneficjentem, czy dziecko czy tata dziecka.

    • 25 3

  • 20 + 20 + 20 + 20 = średnio 80 lat życia. (2)

    Przez 20 lat jako dzieci korzystamy ze środków.
    Później przez 40 lat wypracowujemy środki.
    Na koniec przez 20 lat znowu korzystamy ze środków.
    Tak się kulturowo złożyło, że przez 40 lat wytwarzania środków też odkładamy na ostatnie 20. A pierwsze 20 lat fundują nam rodzice.
    Ale korzystając z refleksji Korczaka, wiemy że los dzieci jest różny i często niesprawiedliwy.
    Dlaczego fundujemy emeryturę dla 60-80 latków, a często pozostawiamy bez środków 1-20 latków?
    Czy przysłowiowe 500zł na dziecko czy typowe alimenty nie powinny trafiać bezpośrednio do dziecka, a nie do kieszeni rodzica, który niestety często odetnie sobie kupon dla siebie.
    Dlatego zamiast kasy, dzieci (wszystkie) powinny mieć zagwarantowane przedszkole, podręczniki w szkole, jeden ciepły posiłek.
    Różnic nie zlikwidujemy, ale kasy nie dawałbym nigdy rodzicom.

    • 50 6

    • (1)

      Bardzo ciekawe spojrzenie. Niestety, jak to często bywa, nie znajdzie nigdy odzwierciedlenia w rzeczywistości.

      • 9 0

      • Państwowa emerytura też nie odzwierciedla stanu naturalnego, a istnieje.
        Można by wyobrazić sobie społeczeństwo w którym dzieci dostają "emeryturę" a dziadkami obligatoryjnie zajmują się ich dzieci. Takie przenicowanie obecnego systemu.

        • 0 0

  • Co lepsze ... (15)

    żłobków jest za mało, aby oddać dziecko do państwowego zapomnij no chyba, że masz znajomości a prywatny jak jest to koszt mniej więcej 800zł + wyżywienie i jeszcze nie przyjmą Ci dziecka od razu też trzeba czekać ... Dodając, że niektórzy zarabiają najniższą krajową czyli 1355zł netto miesięcznie więc ja się pytam jak żyć w takim kraju .... ??? Te 500zł powinno być dopłacane do żłobków a nie dawać rodzicom do ręki bo wiadomo na co w niejednej rodzinie zostanie to wydane ...

    • 35 9

    • (4)

      Zadnych doplat. Niech panstwo nie podpierdala tyle w podatkach to bedzie nas stac na wiecej.

      • 11 4

      • (3)

        Kolejny Balcerowicz się znalazł... Wiekowo zapewne maks. 20 lat.

        • 4 7

        • I pewnie na garnuszku rodziców.

          • 3 6

        • (1)

          A ty to pewnie biedak co to od 1go do 1go i z przyjemnoscia by dostal cos od panstwa ? Moze mieszkanie? Typowy stary buc

          • 5 1

          • No, jeśli dla Ciebie 30 lat to starość, to...

            • 2 2

    • Polityki prorodzinnej brak! (1)

      Dosłownie, jest tak jak piszesz. Setki rodzin to przechodzi: odwieczna lista kolejkowa do państwowego, prywatny za duże pieniądze. Do tego dziecko często choruje więc koszty leków dochodzą plus ktoś na zwolnieniu czyli mniejsza wypłata. A i jeszcze co niektóre "mądre głowy" powiedzą, ze jak się decydowałeś na dziecko to wiedziałeś co i jak i teraz cierp. W tym kraj brak sensownej polityki prorodzinnej, po prostu brak miejsc w żłobkach państwowych. Powinno być tak że 90% dzieci ma zapewnione miejsce w żłobku i to w swoim rejonie; wówczas sprawa byłaby łatwiejsza: taki żłobek jest tańszy, zatem nawet w przypadku choroby dziecka są mniejsze koszty.

      • 14 2

      • I najlepsze w tym wszystkim jest namawianie przez żądzących kasiastych cwaniaków do płodzenia dzieci, bo nie będzie miał kto pracować :-)

        • 8 1

    • Ja znalazłem żłobek za 500 zł + wyzywienie 6,5 zł dziennie. (2)

      I to wcale nie jakaś lewizna , ale normalnie zgłoszony w urzędzie i działający ze wszystkimi pozwoleniami.

      • 3 2

      • Brawo Ty :-) (1)

        A tak na serio, to - jak już wcześniej napisano - posłanie dziecka do żłobka wcale nie rozwiązuje problemów.

        • 4 1

        • No jasne że nie.

          Ledwo poszedł na początku grudnia to zachorował.
          Teraz też w styczniu chory.
          Z całych dwóch miesięcy jak był tam dwa tygodnie to wszystko.

          • 4 1

    • (4)

      słuchaj , jedna sprawa - pomoc pomocą, ale racjonalny człowiek zarabiając najniższą krajową razy dwoje rodziców nie decyduje się na dziecko - sprawa prosta - nie ma się co oszukiwać. Bo później wszyscy płaczą po forach że nie mają kasy na żłobek a do pracy trzeba wracać i jak żyć?? Chyba wiedziałaś jedna z drugą że z pensji męża nie pociągniecie a na prywatny was nie będzie stać? NA co liczyłaś? Dobrze wiesz w jakim kraju mieszkasz. Dziecko to nie jest słodki bobas w wózku tylko ogromne zobowiązanie i to bardzo kosztowne - natura nautrą ale nikt jeszcze samą miłością nie żyje. Trzeba myśleć i kalkulować - w takim właśnie świecie żyjesz . I nie ma się co obrażać tylko chłodno spojrzeć na sytuacje.

      • 12 8

      • (1)

        To co, przestajemy dzieci rodzić?

        • 4 3

        • z meblami już wymyślili jak kupić, nawet jak Cię nie stać, ale dziecko brać na raty raczej nie bardzo się da - więc jak nie stać Cię to lepiej sobie darować i nie rodzić no chyba że lubicie kanapki z chlebem i mieszkanie u rodziców. Tylko nie pytać innych jak żyć - boście wiedzieli gdzie żyjecie.

          • 5 5

      • (1)

        W sumie fajna opinia. Ale mimo wszystko jest to słodki kosztowny bobas :) i warto mieć. Problemem nie jest żadna racjonalność bo tak ludzkość wymrze, ale sensowna polityka prorodzinna i ogólnie dziki kapitalizm jaki uraczył młodych Polaków (kredyty sredyty). Czytaj ze zrozumiem dobry człowieku :) I nie, nie wiedzieliśmy co nas czeka :). Jakie są miejsca do żłobka- to przecież dopiero się pokazuje jak masz pesel dziecka i się logujesz. No! Ale to trzeba przeżyć samemu żeby się wypowiadać.

        • 6 1

        • ja nie mając dzieci w kółko słyszę że nie ma placów zabaw, przedszkoli i żłobków i najlepiej wszystko za darmo. To jak Wyście sie uchowali to nie wiem??? Dziki kapitalizm tu był, jest i jeszcze trochę będzie i uważam że decydując się na potomstwo, trzeba mieć tego świadomość w co się człowiek ładuje. Bo później jest wielkie rozczarowanie płacz i zgrzytanie zębów - zupełnie niepotrzebne stresy, które bardzo często odbijają się na całej rodzinie. A co do polityki prorodzinnej - to nie wiem dlaczego wszyscy tak bardzo na nią liczycie - nie można powoływać na świat nowego życia i ciągle liczyć że a to babcia pomoże a to państwo - jak pomogą to super i fajnie ale trzeba zawsze liczyć przede wszystkim na swoje siły. Co nie zmienia faktu, że trzeba o to walczyć, ale na pewno nie opierać się.

          • 5 0

  • mama

    Najlepsza Mama...

    • 53 7

  • (3)

    Jesli nie mama czy chetna babcia stawiam na nianie.u mnie sie przez 3 lata sprawdzila,do niczego sie nie wtracala,dziecko nie chorowalo duzo i ja na zwolnieniach tez nie siedzialam,ale tez prawie cala pensje jej oddawalam.szkoda ze nie wszystkich stac na taki luksus

    • 21 2

    • (2)

      Myśleliśmy o opiekunce. Niestety, tak jak piszesz, to finansowo rzecz nie do udźwignięcia.

      • 4 0

      • (1)

        ostatnio policzyłam i doszłam do wniosku, że jeśli syn nie dostanie się do żłobka państwowego, to zostaniemy przy naszej opiekunce, bo przy ok. 5 godzinach dziennie zapłacę jej tyle samo, co za prywatny żłobek, a przynajmniej mały będzie jadł to, co ja będę chciała no i nie odpadnie mi 1/4 pensji na zwolnienia z powodu chorób przyniesionych od innych dzieci. bilans równa sie 0.

        • 4 0

        • to mało jej płacicie.... jaka płaca taka praca

          • 1 3

  • nic nie zastąpi dziecku matki (12)

    dla prawidłowego rozwoju dziecka najważniejsza jest obecność fizyczna i psychiczna matki, bliskość. Nie panie w żłobku czy opiekunki. Dziecko nie jest przedmiotem do posiadania.

    • 34 9

    • (8)

      Z jednej strony masz całkowitą rację. Z drugiej - codzienny kontakt dziecka z rówieśnikami ma bardzi dobry wpłtw na jego rozwój.

      • 9 4

      • ...ale nie zaspakaja elementarnej potrzeby bezpieczeństwa (5)

        Braki w tym zakresie przekładają się niestety na deficyty emocjonalne w późniejszym wieku, z dorosłością włącznie. Na inicjację stadną nigdy nie jest za późno.

        • 6 6

        • " Na inicjację stadną nigdy nie jest za późno."

          No a potem slychac te zawodzenia trzydziestek-czterdziestek "nam nikt nigdy nie powiedzial"...

          poza tym potrzeba bezpieczenstwa to nie jest potrzeba emocjonalna! To jest podstawowa potrzeba ktora zapewniaja rodzice. Pewnie chodzi ci o poczucie bezpieczenstwa. To zupelnie co innego.

          • 5 1

        • no bardzo ciekawe... (3)

          Czyli lepiej żeby matka rzuciła swoją pracę i ambicję na rzecz potrzeby bezpieczeństwa swojego dziecka?
          Bez przesady...
          Moi rodzice mnie i mojego brata wysłali do żłobka z którego odbierały nas babcie (były starsze więc nie mogły zajmować się nami cały dzień) . Rodziców mieliśmy wieczorem i weekendy ale na 100%.
          Czas spędzony razem był wówczas bardzo efektywny, oni stęsknieni za nami po całym dniu niewidzenia faktycznie poświęcali nam mnóstwo uwagi! I ani ja ani mój brat w dorosłym życiu nie mamy deficytów miłości czy bezpieczeństwa.
          Jedynie moi rodzice mają wielką potrzebę otoczenia kogoś opieką więc dobrze dla mnie- gdy doczekam się dziecka będę mogła wrócić do pracy wiedząc, ze dziadkowie z wielką ochotą się nimi zajmą. Czyli historia zatoczy koło.

          Reasumując, z własnego doświadczenia wiem, że lepsi rodzice której ale na 100% niż stłamszona, siedząca w domu kilka lat matka mająca dość wszystkiego...

          • 18 5

          • Uogólniasz,

            bo nie wszystkie matki w domu siedzą , marudzą i nic nie robią,
            i nie wszystkie matki odbierające dzieci po południu są super matkami ( nie raz chcę mieć "spokój" i dziecko sadzają przed tv albo komp)

            w obu sytuacjach nie ma szablonu

            • 9 1

          • (1)

            "Czyli lepiej żeby matka rzuciła swoją pracę i ambicję na rzecz potrzeby bezpieczeństwa swojego dziecka?" - czy Ty przeczytalas co napisalas? Ambicje matki - ok. Ale dla kazdej matki dobro dziecka jest najwazniejsze. Z Twojego wpisu wynika cos i innego... 

            • 7 4

            • chyba nie zrozumiałaś prostego tekstu

              • 1 2

      • mama "siedząca" w domu z maluchem tez codziennei wychodzi na dwór (1)

        na plac zabaw, gdzie są inne dzieci,
        a także na zajęcia z maluchem,
        gdzie dokładnie właśnie uczy się bawić i być z innymi dziećmi,
        no a jak ma rodzeństwo to już na pewno jest pro-społeczny

        • 4 4

        • ale niestety często taka matka po kilku latach jest zupełnie aspołeczna.

          • 8 2

    • A potem wyrośnie taki mami cyc.

      • 9 13

    • ale nie każdych rodziców stać,

      żeby mama siedziała przez dwa lata w domu i nie prawcowała

      • 8 0

    • Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeżeli jesteś typem kobiety która lubi siedzieć w domu, robić obiady, pranie i sprzątanie i nie męczy cię bycie z dzieckiem 24h na dobę to jasne- zrób sobie kolejną trójkę. Natura ma jednak to do siebie że mamy różnorodność i ludzie są różni, są zatem kobiety które lubią "gonić króliczka" w pracy i są szczęśliwe jeżeli mogą realizować swoje cele i rozwijać się nie tylko przy lepieniu pierogów. A dziecko jest zadowolone mając babcię blisko na co dzień a rodziców popołudniami i w weekendy. a do żłobka albo do grup na spotkania to można spokojnie od 1,5-2 lat brać żeby nie było rozpieszczonym dzikusem.

      • 1 0

  • Myślę, że mimo wszystko lepszy żłobek. (3)

    Dzieci im szybciej będą przebywać w towarzystwie różnych osób / innych dzieci, tym będą bardziej śmiałe i przystosowane do życia w społeczeństwie.

    Niektóre dzieci spędzając cały dzień niemal wyłącznie z mamą lub opiekunką bardzo źle znoszą pierwszy rok/dwa w przedszkolu. Jak dzikusy, które nigdy nie widziały innych ludzi.

    • 22 18

    • moja córka chodzi do żłobka i mimo kilku przeziębień uważam, że warto było. Dziecko się szybciej uczy, lepiej współpracuje z dziećmi podczas zabaw, jest mniej strachliwe i płaczliwe względem innych ludzi. Dodatkowo szybciej uczy się samodzielnie jeść oraz używać nocnika.
      Do domu przynosi tańce i zabawy więc lepsze to niż 8-10 godzin z obcą nianią sam na sam w domu.

      • 6 0

    • (1)

      Masz racje ale jak patrze na dzieciaki siedzace po 10h w zlobku to jest ich mi zal. I to nie zawsze z przymusu... niestety...

      • 1 3

      • nie przesadzaj

        p.s. gdzie patrzysz na takie dzieci? uważasz, że rodzic powinien siedzieć w domu i nie pracować?!

        • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (5 opinii)

(5 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (1 opinia)

(1 opinia)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane