Od 7 lipca 2017 r. program 500 plus działa na zmienionych zasadach. Zmiany odczują przede wszystkim samotni rodzice. Świadczenie otrzymają tylko ci, którzy uregulują sprawy alimentacyjne. W przeciwnym razie pieniądze na dziecko przepadają. Część osób wybiera polubowną ścieżkę i zamiast do sądu, idzie do mediatora. Rozwiązanie ma wiele zalet. Jakich?
tak, tym bardziej, że zdarzało się wiele przypadków wyłudzeń
75%
tak, ale nie powinno się zakładać z góry, że rodzice to wyłudzacze
11%
nie, to dowód braku zaufania dla rodziców
14%
Zgodnie z zapowiedziami, ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej uszczelnia system i nie chce dopuścić do sytuacji, w której osoba pozostająca w nieformalnym związku otrzymuje świadczenie z tytułu samotnego wychowywania dziecka. Podobnych przypadków nie brakowało przy okazji I tury 500 plus.
Nowe regulacje mają zagwarantować, że pieniądze trafią tylko do osób upoważnionych do tego rodzaju wsparcia. Wcześniej wyrok sądu lub ugoda mediacyjna nie były koniecznością, a przy składaniu wniosku o 500 plus urzędnicy wymagali jedynie deklaracji samotnego wychowywania dziecka. Dzięki temu samotni rodzice, dostawali dodatkowe środki finansowe również na pierwsze dziecko.
Samotni rodzice, od 1 sierpnia 2017 roku zobowiązani są do przedłożenia wyroku poświadczającego zasądzenie alimentów na rzecz dzieci. Mogą to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy zakłada wizytę w sądzie, która kończy się wyrokiem, drugi - znacznie korzystniejszy dla rodziców, polega na wizycie u mediatora i zawarciu ugody dotyczącej alimentacji.
- Ugoda zawarta przed mediatorem, po jej zatwierdzeniu przez sąd, ma moc prawną ugody zawartej przed sądem. Ugoda zawarta przed mediatorem, którą zatwierdzono przez nadanie jej klauzuli wykonalności jest tytułem wykonawczym - tego właśnie oczekują urzędnicy przy składaniu wniosku o świadczenie z programu 500 plus. Zawierając więc ugodę mediacyjną, która zostanie zatwierdzona przez sąd, naprawdę zyskuje się tak samo ważny i skuteczny dokument, jak w przypadku rozstrzygnięcia przez sąd wyrokiem - tłumaczy tłumaczy Magdalena Grabarczyk - Bródka z Gdańskiego Centrum Mediacji prowadzonego przez Fundację Inicjatyw Społecznie Odpowiedzialnych. Wiele osób obawia się jednak, że wizyta u mediatora wydłuży proces zatwierdzenia ugody alimentacyjnej. Nie potwierdza tego praktyka. Jak przekonują mediatorzy z Gdańskiego Centrum Mediacji, procedura odbywa się w ekspresowym tempie, a zawarta ugoda zostaje zatwierdzona przez sąd zazwyczaj w przeciągu dwóch tygodni.
Mediacje sposobem na szybsze i sprawniejsze załatwienie spraw rodzinnychNa czym polega ugoda mediacyjna? - Mediacja jest to sposób rozwiązywania sporów, gdzie mediator - osoba neutralna i bezstronna, pomaga stronom w wypracowaniu wspólnie akceptowalnego, satysfakcjonującego i realnego porozumienia. Może być też pierwszym krokiem umożliwiającym skuteczne, zgodne z prawem rozwiązanie określonego problemu, tj. jak ustalenie alimentów - tłumaczy Magdalena Grabarczyk - BródkaUzyskanie zgody na mediację, to początek pracy. Potem w poufności i bezstronności wobec stron mediator doprowadza do ustaleń, które na końcu całego procesu zyskują kształt pisemnej ugody. Dopiero tak wypracowane porozumienie przekazywane jest do sądu.
Ugoda zawarta w obecności mediatora posiada wiele zalet - jedną z nich jest to, że skonfliktowane strony nie mają obowiązku spotykać się w sądzie. Rozwiązanie ma również tę przewagę nad wyrokiem sądowym, że jest stworzone przez obydwie strony, zawarte jest dobrowolnie i świadomie, dzięki czemu zdecydowanie częściej jest realizowana. Zazwyczaj jej wypracowanie trwa też krócej niż sądowe potyczki, co pozwala zaoszczędzić na czasie i nabrać przekonania, że skonfliktowane strony są w stanie rozmawiać samodzielnie.
- Oprócz spraw związanych z ustaleniem alimentów, Gdańskie Centrum Mediacji od 10 lat zajmuje się prowadzeniem mediacji w sprawach rodzinnych tj. rozwody, podział majątku, sposób wychowania i opieki nad dziećmi czy sporach sąsiedzkich dotyczącymi np. zalań lub nadmiernego hałasu, a także w sprawach gospodarczych, np. w przypadku, kiedy dojdzie do złamania warunków umowy - mówi Magdalena Grabarczyk-Bródka.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy