Choć oprawa artystyczna muzycznego show Little Big Club pozostawia wiele do życzenia, to wciąż fajna i kolorowa weekendowa atrakcja dla dziecka. Maluchy niewychowywane na telewizyjnych bajkach mogą się jednak nudzić. Przedstawienie można zobaczyć jeszcze dwukrotnie w niedzielę w Hali Gdynia.
Pomysł na show Little Big Club jest prosty. Czwórka kolorowo ubranych i roześmianych aktorów udaje muzyków popowego zespołu i zaprasza publiczność na swój koncert. W kolejnych piosenkach na scenie pojawią się na kilkanaście minut bohaterowie popularnych bajek telewizyjnych.
Tańczą, śpiewają, wygłupiają się i oczywiście starają się wciągnąć do zabawy dzieciaki z publiczności, zapraszając "do przygody".
Jak to w bajkach bywa, nie może zabraknąć przemyconego gdzieś między słowami morału. Dlatego
Strażak Sam ostrzega przed zabawami z ogniem i nieuwagą na drodze,
ciuchcia Tomek dowiaduje się od przyjaciół, że jest najważniejszy i przestaje się bać, myszka
Andżelina Balerina uczy tańca, a różowy dinozaur
Barney muzykowania. Na scenie pojawia się jeszcze pingwinek
Pin Gu i
Bob Budowniczy.
Wszystko trwa niecałe 90 minut, łącznie z kwadransem przerwy. Organizatorzy nie zapomnieli oczywiście o stoiskach z popcornem, słodyczami i bajkowymi gadżetami, a nawet specjalnym wydzielonym kącikiem do zabawy.
Dzieciaki nie powinny więc czuć się znużone. Na wieczornym spektaklu w sobotę było kilkaset osób, więc mogąca pomieścić kilka tysięcy osób hala świeciła pustkami.
Nie warto było jednak kupować najdroższych biletów na miejsca pod sceną. Dzieci siedzące na najtańszych miejscach na trybunach, po kilkunastu minutach, gdy zabawa się rozkręciła, również schodziły pod scenę skakać i klaskach tuż przed swoimi idolami.
Na scenie jest wesoło, głośno i kolorowo, jednak od strony artystycznej Little Big Club wypada marnie.
Bardzo skromna jest oprawa scenograficzna - jedna, niezmieniająca się przez cały show tekturowa dekoracja. Razi tylko jeden mały telebim, na którym wyświetlany jest obraz publiczności i wydarzeń na scenie. Kompetencje operatora pozostawiają jednak wiele do życzenia.
Niestety dubbing i piosenki puszczone z taśmy odzierają widowisko z jakiejkolwiek spontaniczności. Dzieciaki mogą czuć się również zawiedzione, że ich idole nie zejdą do nich ze sceny, a nawet nie chcą przybić piątki z wyciągającymi ręce maluchami.
Little Big Club w
Hali Gdynia 
będzie można zobaczyć jeszcze dwukrotnie - w niedzielę o godz. 11 (pokaz przeniesiony z godz. 18) i o godz. 14.30. Bilety w cenie od 45 zł do 135 zł (bez względu na wiek).
Jeśli nasz maluch nie może żyć bez telewizyjnych bajek i stać nas na dość spory wydatek, warto się wybrać.
Jeśli tak nie jest, lepiej zafundujmy dziecku (i sobie) któryś ze spektakli gdańskiego Teatru Miniatura.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
Filmy