• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy szkoła może być demokratyczna? Ta jest

Katarzyna Mikołajczyk
16 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Zdecydowanie niestandardowe lekcje, duża swoboda, brak dzienników, ocen, dzwonków, sal klasowych - czy szkoła demokratyczna to dobra alternatywa dla typowych placówek edukacyjnych? Zdecydowanie niestandardowe lekcje, duża swoboda, brak dzienników, ocen, dzwonków, sal klasowych - czy szkoła demokratyczna to dobra alternatywa dla typowych placówek edukacyjnych?

Nowinki edukacyjne zawsze budzą zainteresowanie wśród rodziców. Kiedy przyzwyczailiśmy się do szkół bez dzwonków, autorskich programów nauczania, braku ocen, pojawiają się kolejne propozycje. W szkołach demokratycznych dzieci uczą się same i same decydują o tym, czym się zająć.



Czy uważasz, że dzieci mogą uczyć się same?

Jednym z głównych założeń Szkoły Demokratycznej Kalejdoskop, która działa w Gdańsku od września 2014 r. przy ul. Hubala zobacz na mapie Gdańska w Strzyży, jest to, by dzieci uczyły się same.

W zasadzie placówka nie jest typową szkołą, a propozycją dla rodziców, którzy zdecydowali się na nauczanie dzieci w domu. Nie muszą jednak robić tego w ścianach własnego mieszkania. Formalnie bowiem młodzież uczęszczająca do szkoły demokratycznej realizuje obowiązek szkolny w trybie edukacji pozaszkolnej - jest zapisana do szkoły tradycyjnej i przystępuje tam do egzaminów semestralnych i rocznych.

Czytaj również: Oni uczą się bez dzwonków i lekcji. Edukacja domowa

Szkoła nie ma dyrektora (jest nim struktura demokratyczna, a organem decyzyjnym i ustawodawczym zebranie szkolne, czyli dzieci i kadra). Nie ma tu także dzwonków ani lekcji - chyba, że dzieci zdecydują inaczej. Uczą się tego, co jest im akurat potrzebne, czyli spędzają czas robiąc to, na co mają ochotę.

- W szkołach demokratycznych zwykle dominuje edukacja nieformalna. Dziecko obiera sobie cel i zdobywa takie umiejętności, które pomogą mu ten cel osiągnąć - tłumaczy współzałożycielka Kalejdoskopu, Magdalena Saja. - Ciekawym przykładem jest czytanie i pisanie. Jeśli ktoś chce samodzielnie zgłosić swój temat na zebranie szkolne (służą temu specjalne formularze), musi nauczyć się pisać. Jeśli chce wiedzieć, co się kiedy w szkole dzieje, widzi, że bez umiejętności czytania nie będzie łatwo (szkoły są zwykle oblepione karteczkami z informacjami na temat różnych wydarzeń, zasad, ogłoszeń). Obie te umiejętności może opanować samodzielnie lub indywidualnie, z pomocą kadry. A jeśli dziecko tak zdecyduje - również podczas lekcji. Najczęściej jednak dzieci obywają się w tych sprawach bez pomocy dorosłych, wystarcza im silna wewnętrzna motywacja warunkowana autentyczną potrzebą.

Czytaj też: Zamiast w szkole uczą się w domu

Materiały edukacyjne, z których korzysta szkoła, są równie niekonwencjonalne, jak cały system. Ucząc się dzieci korzystają ze wszystkich dostępnych źródeł informacji - nie są ograniczone jakimikolwiek podręcznikiem.

Placówka ta z założenia tworzyć ma środowisko edukacyjne przyjazne dziecku i jego rozwojowi. Jej fundamentem jest przekonanie, że tradycyjny system nauczania ogranicza dziecko, nie pozwalając mu rozwijać się w jego własnym (często szybszym niż przewiduje program) tempie.

W szkole demokratycznej dziecko może uczyć się nawet do matury, jeśli oczywiście pomyślnie zdaje egzaminy.

Kalejdoskop działa pod skrzydłami sopockiego Stowarzyszenia Dla Przyszłości. W szkole uczy się obecnie siedmioro dzieci: sześcioro pierwszaków i jeden czwartoklasista.

Dorosłym, przyzwyczajonym do tradycyjnego modelu, trudno to sobie nawet wyobrazić.

- Nie jestem przekonana, że dobrym pomysłem jest zostawianie dzieciom w wieku wczesnoszkolnym dowolności co do tego, czym miałyby się zająć i co miałyby robić - mówi Kamila, mama pięcioletniej Igi. - Nie wiem, czy moje dziecko odnalazłoby się takiej szkole. Wątpię, że samo usiadłoby do czytania, pisania, czy np. rozwiązywania zadań z matematyki.

- Być może to fajna inicjatywa, ale bałabym się chyba posłać dziecko do takiej szkoły. Wolę, jak uczy się ono w tradycyjnej szkole, z określonym programem, w klasie, nad którą czuwa nauczyciel - mówi Marta, mama szóstoklasisty.

Dlatego założyciele szkół demokratycznych podkreślają, że ich placówki są dla wszystkich dzieci, ale nie dla wszystkich dorosłych.

Jak w szkole demokratycznej radzą sobie dzieci?

- Na początku maluchy, które trafiły do Kalejdoskopu z normalnych przedszkoli, były trochę zdziwione tym, że nikt nie mówi im, co mają robić. Czekały na inicjatywę ze strony dorosłych - opowiada wrażenia po pierwszym semestrze Magdalena Saja. - Teraz mogę powiedzieć, że pierwszym sukcesem jest to, że dzieci zaczęły tworzyć swoją rzeczywistość, wyznaczają sobie cele, realizują własne plany.

Szkoła demokratyczna nie jest jedynym sposobem na niekonwencjonalne podejście do edukacji. W Trójmieście funkcjonują też placówki takie jak Chrześcijańska Szkoła Montessori, w której dzieci także cieszą się dużą swobodą w dokonywaniu odkryć i przyswajaniu wiedzy. Prowadzą samodzielne badania, organizują wycieczki, podczas których zbierają potrzebne informacje, realizują projekty. Nie ma w niej grupowych lekcji prowadzonych przez nauczyciela, jest za to wolność tworzenia i uczenie się od siebie nawzajem, czemu sprzyja tworzenie grup wiekowych (np. 6-8, 9-11). Czytaj więcej: Nauka i wychowanie. O szkołach katolickich w Trójmieście

Miejsca

Opinie (95)

  • Edukacja domowa - tak, pseudoszkoły - nie (2)

    O ile gorąco popieram edukację pozaszkolną (w przypadku rodzin czujących się na siłach sprostać temu niełatwemu zadaniu), o tyle ta "szkoła" wydaje mi się jakimś bzdurnym kuriozum. Skąd pierwszoklasista ma wiedzieć jaki sposób nauki jest dla niego najlepszy, skoro jeszcze nie ma pojęcia czym uczenie się w ogóle jest? Jak ma wiedzieć, które z zagadnień pozornie nudnych i niepotrzebnych są tak naprawdę niezbędnym fundamentem do dalszego zdobywania wiedzy?
    Dzieci są dziećmi i w normalnym świecie rolą dorosłych - rodziców, nauczycieli, wychowawców - zawsze powinno być wskazywanie dzieciom drogi, pokazywanie im świata zgodnie z nabytym już przez lata doświadczeniem.
    Idąc dalej tokiem myślenia twórców tej szkoły, dzieci mogłyby równie dobrze same decydować o tym, co jedzą. A że po jedzeniu np. wyłącznie słodyczy dzieci miałyby problemy z nadwagą, próchnicą, niedoborem witamin, itp.? Przecież same tak, w pełni demokratycznie, zdecydowały!

    • 28 14

    • doskonałe podsumowanie, zgadzam się w 100%

      • 5 4

    • Nie doceniasz dzieci, tym samym krzywdzisz je. Do dalszego zdobywania wiedzy potrzeba jest tylko ciekawość, a tą człowiek ma genetycznie wszczepioną :).
      Dziecko nie jest takie leniwe jak większość dorosłych. Chce poznawać wszystko dookoła, ale jeżeli uważasz, że najważniejsze w życiu dziecka jest realizowanie założeń podręcznika od deski do deski i tak przez 20 lat to współczuję Twojemu dziecku.

      • 12 3

  • szkoła powinna uczyć zasad a nie wyróżniać dzieci na lepsze lub gorsze albo biedne i bogate życie i tak je w życiu zweryfikuje bez psełdo rodziców

    • 4 5

  • To jest chyba jakaś odmiana kształcenia domowego (1)

    Tylko dla tych rodziców którzy nie chcą mieć dzieciaka na głowie 24/h dobę.
    Bo nauczyć wszystkiego trzeba bedzie i tak w domu.
    Takie przedszkole dla dzieci w wieku szkolnym.

    • 12 6

    • Jak to cudownie

      wypowiadać się na temat, na który nie ma się bladego pojęcia, którego się nawet nie liznęło. "Nie znam się więc się wypowiem" - BRAWO.
      Polecam filmy o Summerhill i Sudbury dostępne na youtube na początek - a potem może jakieś monografie. Summerhill istnieje od 1921 roku więc chociażby o nim sporo już napisano.
      Nikt niczego nie musi dzieci uczyć - dzieci chcą się uczyć i jeżeli nikt tej chęci nie niszczy (jak tzw. tradycyjna szkoła) uczą się znacznie więcej i znacznie dogłębniej od swych rówieśników uwięzionych w systemie. I co najlepsze ta nauka je uszczęśliwia - z jakiegoś niepojętego powodu wielu to bardzo boli.

      • 1 0

  • opinia (1)

    Polska szkoła jest narzędziem ogłupiania i zniewalania.
    Należy znieść przymus szkolny, ale na to "układ" zniewalający nigdy się nie zgodzi.
    Zwróćcie uwagę, że żaden polski polityk nie posyła swoich dzieci do szkoły publicznej!

    • 12 8

    • Bo nie wypada . Na cały świecie dzieci ,,elyt'' chodzą do szkół prywatnych - nie zawsze elitarnych .

      • 1 0

  • Zamiast zadawać pytanie o demokrację,najpierw zapytajmy o świeckość.

    Szkoła zamiast uczyć, ogłupia.

    • 8 4

  • hmm

    Czy nie można by otworzyć jakiejś szkoły prywatnej na Złotej Karczmie lub Matarnii? W każdej dzielnicy właściwie są, a tu duży potencjał wjeżdżających do pracy zza obwodnicy - Banino, Wiszące ogrody, Karczemki itd. Do Niedźwiadka b. trudno się dostać, a do del Salle nie każdy chce.

    • 3 4

  • jestem nauczycielem i rodzicem (2)

    nie wyobrażam sobie takiej opcji, samo też się uczy, ale w szkole ma się słuchać i przekonywać do tego co dziś może mu się nie podobać, ale przyda się za kilka lat. Dyscyplina i nie wejdzie mi na głowę w wieku 14 lat, a takie rozwiązania może realizować na studiach, póki co to dorośli nim kierują uwzględniając pasje i możliwości, indywidualne potrzeby i jednocześnie trzymając się standardów ogólnie przyjętych i sprawdzających się.

    • 10 17

    • Haha- a jaka wiedz, oprócz podstaw pisania, czytania i liczenia może mu się przydać ze szkoły? To jest teoria do kwadratu. Tylko nie mów, że przyroda, biologia, historia, geografia itp. Większość dorosłych ludzi nie zaliczyła by egzaminu gimnazjalnego. To co jest Ci potrzeba to samemu się uczysz. Zawsze tak było i tak będzie, reszta to tworzenie sztucznej rzeczywistości i wmawianie innym, że tak ma być.

      • 4 5

    • ciekawe

      a te standardy to gdzie się sprawdzają?
      Przyglądałeś się jak świat wygląda? Szczęśliwi wszyscy tacy?
      Od dziecka niszczy się zaufanie dziecka do siebie, do własnych wyborów. Mówi mu się, że to co go interesuje nie jest dla nikogo ważne - nikogo to nie obchodzi - ma się zająć tym co wszystkie pozostałe dzieci (tak jakby się między sobą nie różniły), nie wyróżniać się i uczyć do testów a potem zapomnieć. Potem powinien zostać potulnym (potulność przez 18 lat starano się mu wpoić) członkiem społeczeństwa i najlepiej szybko umrzeć tuż po przejściu na emeryturę, żeby nikomu nie robić kłopotu. System najważniejszy.

      Przerażające jest to, że tylu ludzi - tak jak Ty- nie widzi jaka krzywda dzieje się dzieciom (z pewnością na podobnej zasadzie jak tu - "ojciec wlał mi parę razy i dzięki temu jestem porządnym człowiekiem") - i jaka krzywda dzieje się społeczeństwu kiedy te "zniszczone" dzieci stają się jego trzonem.

      • 3 0

  • Demokratycznie to można ugotować obiad vege u wujka geja.

    • 2 10

  • Krzycz Trybson! (1)

    A na tej oto zacnej fotografii widzimy jak elitarne demokratyczne dziecko grzebie w d*pie :D -> https://www.facebook.com/SzkolaDemokratyczna/photos/a.669840179753775.1073741830.473493376055124/669840296420430/?type=3&theater

    • 8 6

    • No coo... bo tak lubi!

      • 1 1

  • spokojnie (3)

    Znam współtwórców tej szkoły, to osoby mądre, doświadczone i nieschematyczne. O szkołąch demokratycznych marzyłam od czasów mojego społecznego liceum, zresztą rewelacyjnego, kiedy czytałam Summerhill A.S.Nail`a. One się sprawdzają - w przypadku tych rodziców, którzy to rozumieją. Z szkół montessoriańskich, trochę podobnych do demokratycznych, wyrośli tworcy Googla, Amazona czy Wikipedii. A Andre Stern, syn niesamowitego malarza i twórcy bezocennej pracy z dziecmi Arno Sterna, wyrósł na precyzyjnego lutnika, muzyka, pisarza. Warto czasami wyjść poza schemat.

    • 25 9

    • potwierdzam (2)

      A szanowni krytycy mogliby się nie ośmieszać brakiem racjonalnych argumentów.
      Może zacznijcie od przyjrzenia się lukom we własnym wykształceniu i zdolności do samodzielnego myślenia - zanim raz na zawsze podetniecie swoim dzieciom skrzydła.

      • 6 4

      • ja już widziałam dzieci uczone w takich nurtach... (1)

        są problemy w ich funkcjonowaniu w społeczeństwie...wg mnie to kłopot nie tyle dla samego społeczeństwa ile dla nich samych

        • 2 4

        • ale gdzie konkretnie?

          bo w Polsce to zupełne nowum raczej. Z doświadczeń brytyjskich, amerykańskich, austriackich (do innych nie miałam dostępu) wynika, że te dzieciaki świetnie sobie radzą w społeczeństwie gdyż nabywają najważniejsze umiejętności, których szkoła tradycyjna dzieciom nie daje.
          Uczą się odpowiedzialności za siebie, za swój tok kształcenia, za innych (bo wyrażanie przez nich własnej wolności wpływa na otoczenie). Uczą się rozwiązywania konfliktów i znajdowania najlepszych dla wszystkich rozwiązań Wzmacniają poczucie własnej wartości doświadczając od otoczenia szacunku i akceptacji dla własnej unikalności i dla własnych wyborów. Jeśli czegoś chcą się dowiedzieć (a chcą cały czas) muszą znaleźć na to sposób (czasem robią ta przy pomocy dorosłych - jeśli uznają, że to konieczne - a czasem nie) co pozwala im odważnie dążyć do realizowania celów w późniejszym życiu.
          Szkoła tradycyjna nie wykształca żadnej z tych umiejętności - przeciwnie - niszczy je na każdym kroku. W szkole tradycyjnej zakłada się, że dziecko jest nieinteresującym się niczym złośliwym matołkiem, którego trzeba dobrze wytresować, żeby się do czegokolwiek nadawał. Nie w każdej szkole i nie u każdego nauczyciela - ale z takiej bazy właśnie wychodzi ten pruski, koszarowy model edukacji zupełnie nie mający nic wspólnego co dziś wiemy o psychorozwoju czy rozwoju mózgu po prostu.

          • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane