• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Adopcja dziecka? W Trójmieście poczekasz średnio dwa lata

Ilona Raczyńska
12 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
W roku ubiegłym, dzięki pracy trójmiejskich ośrodków adopcyjnych, 175 dzieci znalazło nowe rodziny. W roku ubiegłym, dzięki pracy trójmiejskich ośrodków adopcyjnych, 175 dzieci znalazło nowe rodziny.

Ponad dwa lata - tyle średnio trwa proces przygotowania do adopcji dziecka w Trójmieście. Czas kwalifikacji zależy od indywidualnych predyspozycji kandydatów oraz liczby zgłaszających się chętnych. Ta długa droga wymaga cierpliwości, ale jest to ważny i intensywnie spędzony czas, w którym rodzice m.in. uczą się, jak przysposobić nowego członka rodziny oraz przygotowują się do rodzicielstwa adopcyjnego.



Czy był(a)byś w stanie zaadoptować cudze dziecko?


W województwie pomorskim działają dwa ośrodki adopcyjne - Pomorski Ośrodek Adopcyjny w Gdańsku oraz Ośrodek Adopcyjny Fundacji "Dla Rodziny". Tylko w ubiegłym roku dzięki pracy tych placówek 175 dzieci zostało adoptowanych.

- W roku 2012 liczba przeprowadzonych procedur adopcyjnych zakończonych przysposobieniem dzieci wynosiła 126, rok później 169, a w 2014 roku 203 - mówi Katarzyna Weremko, zastępca dyrektora Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej. - Tendencja jest wzrostowa, a jeśli jest spadek tej liczby, to tylko dlatego, że czasem postępowania w sądach się przedłużają.
Co ważne, dzieci zgłaszanych do adopcji jest coraz mniej.

- To dlatego, że po zmianie przepisów od 2012 r. wszystkie dzieci z uregulowaną sytuacją prawną muszą być zgłaszane do ośrodków adopcyjnych. W pierwszych latach zgłaszane były dzieci, które już od pewnego czasu przebywały w pieczy zastępczej. Doszliśmy w końcu do momentu, w którym dzieci są zgłaszane na bieżąco po uregulowaniu ich sytuacji prawnej - tłumaczy Joanna Bartoszewska, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego. - W 2015 roku zgłoszonych do adopcji zostało 250 dzieci i choć jest ich mniej, to wciąż o 250 za dużo.
Dyrektorki obu gdańskich ośrodków uważają, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o tym, czy ustawa o in vitro będzie miała wpływ na liczbę adopcji.

- I tak większość kandydatów trafiających do ośrodków najpierw poszukuje biologicznego rodzicielstwa na wszystkie możliwe sposoby. Jeszcze zanim weszła ustawa kandydaci przechodzili procedury in vitro czy inseminacji - mówi Joanna Bartoszewska. - Rodziny chcące mieć dziecko najczęściej próbują wszystkich metod, ale jeśli biologiczne rodzicielstwo nie jest im dane, decydują się na adopcję.
Od czego zacząć?

Decyzja o adopcji dziecka to bardzo poważny krok, który wymaga maksymalnego zaangażowania w sprawę oraz wielkiej cierpliwości, bo procedury mogą potrwać nawet kilka lat.

- Procedury adopcyjne są szczegółowo określone przez ustawę o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej oraz kodeks rodzinny i opiekuńczy - tłumaczy Joanna Bartoszewska. - W myśl przepisów przysposobić dziecko może osoba pełnoletnia, mająca pełną zdolność do czynności prawnych, której kwalifikacje osobiste uzasadniają, że będzie należycie wywiązywała się z obowiązków oraz posiada opinię kwalifikacyjną i świadectwo ukończenia szkolenia organizowanego przez ośrodek adopcyjny.
W praktyce wygląda to tak, że jeśli w ogóle myślimy o adopcji, to pierwszym krokiem, który należy wykonać jest umówienie się na spotkanie w jednym z ośrodków adopcyjnych. Na taką wizytę nie trzeba zabierać żadnych dokumentów, ewentualnie listę pytań.

- Na spotkaniu informacyjnym opowiadamy o procedurach i jednocześnie poznajemy wstępnie rodzinę. Jeśli są wciąż zainteresowani adopcją, wówczas wydajemy formularze oraz prosimy o dostarczenie kompletu dokumentów - mówi Joanna Skurska, dyrektor Fundacji "Dla Rodziny".
Wśród wymaganych dokumentów znajduje się m.in. zaświadczenie o niekaralności, stanie zdrowia czy dochodach, ale także życiorys. Po ich skompletowaniu następuje proces kwalifikacyjno-diagnostyczny, który trwa ok. pół roku.

- Pracownicy ośrodka przeprowadzają wywiad adopcyjny w miejscu zamieszkania kandydatów. Badają sytuację rodzinną, mieszkaniową. Następnie odbywa się kilka spotkań z psychologiem i pedagogiem. Ich liczba zależna jest od indywidualnej sytuacji - tłumaczy Joanna Bartoszewska. - Następnie wydajemy wstępną ocenę - pozytywną lub negatywną. Wpływ na nią mają m.in.: motywacja, sytuacja rodzinna, zdrowotna, materialna i predyspozycje do opieki nad dzieckiem.
Jeśli ocena jest pozytywna, a przyszli rodzice nie chcą przerywać procesu, wówczas następuje kwalifikacja do szkolenia, na które czeka się średnio kolejne pół roku.

Szkolenie adopcyjne

Szkolenie jest prowadzone w oparciu o program edukacyjny, który ma na celu wszechstronne przygotowanie kandydatów do pełnienia roli rodzica i stworzenia dziecku lub dzieciom przysposobionym możliwości wzrastania w stabilnym środowisku rodzinnym.

Niektórzy twierdzą, że to kubeł zimnej wody dla osób, którym dzieci kojarzą się z różowymi bobaskami o twarzy aniołka.

- Czasem podczas szkolenia bywa naprawdę emocjonalnie ciężko, bo trzeba sobie uświadomić wiele spraw. Ale jeśli komuś zależy na stworzeniu pełnej rodziny, to jest w stanie przejść wszystko - mówi Dagmara z Gdyni, która niedawno ukończyła szkolenie.
Na koniec szkolenia kandydaci wspólnie z trenerami decydują, co dalej.

- Szkolenie to czas dla nas i dla rodziny, a bardzo często także weryfikowanie oczekiwań - tłumaczy Joanna Skurska. - Dlatego po nim czasem rodzice rezygnują, ale rzadko się to zdarza.
Oczekiwanie na dziecko

Po przebytym szkoleniu następuje czas oczekiwania na dziecko. Jest on różny w zależności od oczekiwań rodziców. Najdłużej czeka się oczywiście na najmniejsze dzieci - ok. roku, a nawet i dwóch lat.

- Jeśli rodziny są otwarte i chętne na przyjęcie dzieci w wieku szkolnym, z rodzeństwem czy dysfunkcjami, to zdarza się, że zaraz po szkoleniu otrzymują propozycję. Ale niestety wciąż mało jest takich rodzin. - mówi Joanna Skurska.
Ośrodki dobierają dzieci do rodzin pod kątem potrzeb dziecka. W przypadku samotnych kobiet starających się o adopcję zazwyczaj brane są pod uwagę dzieci już kilkuletnie.

Po wytypowaniu kandydaci na rodziców poznają sytuację prawną, zdrowotną i opinię psychologa na temat dziecka. Następnie mogą udać się do placówki, w której malec przebywa. Podczas takich spotkań dzieci i rodziny oswajają się, uczą siebie. Zdarza się jednak, że rodziny rezygnują z danego dziecka. Nie ma w tym nic złego, jeśli powód jest istotny, ale jeśli rodzina nie chcę przyjąć dziecka np. ze względu na kolor oczu czy włosów, to wówczas proces może być nawet zawieszony.

- Jeśli jednak rodzinie i dziecku udaje się nawiązać więź, wówczas z pomocą ośrodka składany jest wniosek do sądu rejonowego o decyzję o przysposobieniu. To moment przełomowy - mówi Joanna Skurska.
W trakcie sprawy o przysposobienie sąd wyznacza okres preadopcyjny - powierzenie pieczy nad dzieckiem w miejscu zamieszkania rodziny. W tym czasie pracownik ośrodka odwiedza rodzinę i informuje sąd o przebiegu preadopcji. Jeśli wszystko przebiega poprawnie, następuje decyzja o adopcji.

Szukamy osób, którym udało się zaadoptować ukochane dziecko!

Jeśli jesteś osobą, która z pomocą trójmiejskich ośrodków zdecydowała się zaadoptować dziecko i chciał(a)byś podzielić się swoimi doświadczeniami, napisz do nas. Szukamy ludzi, którzy przeszli proces adopcji i chciałyby na łamach naszego portalu (w reportażu wzbogaconym galerią z waszymi zdjęciami) opowiedzieć o swoich doświadczeniach, a tym samym pomóc innym, którzy rozważają takie rozwiązanie. Zachęcamy do kontaktu pod adresem: dziecko@trojmiasto.pl

Miejsca

Opinie (127) 1 zablokowana

  • (3)

    W życiu bym się nie zdecydowała na adopcje..

    • 15 16

    • a ja w życiu ani na adopcję, ani na ciążę. (2)

      • 26 3

      • żal (1)

        Żal mi Was...

        • 1 8

        • Dlaczego Ci ich żal? Możesz uzasadnić?

          • 7 0

  • wszechstronne przygotowanie kandydatów do pełnienia roli rodzica... (2)

    To jak sobie radzą, ci którzy nie adoptują? bez szkolenia??

    • 74 3

    • No właśnie - żeby adoptować nusisz mieć szkolenie, mieszkanie, odpowiednie zarobki, (1)

      dobrą opinię od sąsiadów, świadectwo od proboszcza.

      A jak sobie machniesz swoje to możesz nie wiedzieć gdzie dziecko ma miejsce na czapeczkę a gdzie na pampersa.

      Żeby dostać pracę musisz mieć zawód, studia.
      Żeby jeździć samochodem musisz mieć prawo jazdy.
      Żeby mieć dziecko - nie musisz niczego mieć, nie musisz niczego umieć.

      • 32 2

      • dobrą opinię od sąsiadów, świadectwo od proboszcza.

        skąd takie wiadomości?

        • 1 1

  • 2 lata - chore!!! To jest bussines. A domy dziecka i posrednicy to czesto przewalki i tyle. (4)

    Zal dzieci. Traktowani jak przedmiot. Bzdura ze takie sprawy trwaja dluzej niz 3 miesiace.

    • 9 7

    • (2)

      Nie masz bladego pojęcia o czym mówisz. Wyobraź sobie sytuację młoda (np. niepełnoletnia) matka rodzi w szoku poporodowym ucieka ze szpitala zostawiając dziecko, jest bombardowana przez otoczenie by o nim zapomniała i dala sobie spokój ale w niej jest instynkt macierzyński, po kilku tygodniach czy miesiącach dorasta do decyzji by jednak wychowywać własne dziecko i jest w stanie teraz oddać wszystko by to zrealizować, ale jej dziecko jest już adoptowane. Zaczyna szukać swego dziecka, w końcu je znajduje, ale w tym czasie nowi rodzice pokochali już je. zaczyna się wielki konflikt o dziecko, pamiętaj żadna ze stron nie będzie chciała ustąpić bo walczą o sprawy dla nich najważniejsze. Sprawa bezie się toczyć latami, zostanie zniszczone życie rodziców adopcyjnych, matki biologicznej a w konsekwencji i dziecka. I to właśnie dla tego ze procedura trwała tak krótko. Rozwlekłość procedury ma za zadanie doprowadzić wszystkie strony procesu adopcyjnego do całkowitej (o ile to możliwe) pewności że podejmowane decyzje są najlepsze po to właśnie by nie skrzywdzić przy okazji dziecka. A bussinesu w tym nie ma żadnego, oczywiście poza patologiami - ale one zwykle polegają na omijaniu oficjalnych adopcji.

      • 3 4

      • serio nie ma biznesu? (1)

        A moze po prostu zdrowe dawno na lewo wyprzedane na Zachod?

        • 0 0

        • wiec mówię Ci serio !!!!

          To o czym mówisz to tzw. podziemie adopcyjne, które w naszym kraju istnieje ale nie jest powszechnym zjawiskiem i nie ma skali olbrzymiej. Dzieci w ramach tych przestępstw nie trafiają do ośrodków adopcyjnych.

          • 1 0

    • Dokladnie!!! W szczegolnosci dla niemowlaka.

      On jak najszybciej powinien byc przy osobie, ktore go pokochaja.

      • 10 1

  • (6)

    współczuję wszystkim, którzy nie mogą mieć dzieci biologicznych bo niestety trafić na w 100 % zdrowe dziecko adoptowane to jak wygrana na loterii, nie oszukujmy ile jest nastolatek, które dbały o siebie w ciąży i zdecydowały się oddać dziecko, a ile to prostu dzieci patologicznych matek, żadna normalna, dorosła kobieta nie odda swojego dziecka nawet bardzo biedna !!!

    • 37 8

    • a ile znasz adoptowanych dzieci? (4)

      Ludzie wygłaszają opinie, powielają stereotypy...a mało kto zna chociaż jedną dorosłą osobę, która wychowała się w rodzinie adopcyjnej. Przykre to..., że tak łatwo tkwimy w przekonaniach nawet nie wyściubimy nosa by zobaczyć jak jest naprawdę. Ja poznałam cztery takie osoby, wszystkie są fajne, mądre i tylko nie wszystkim mówią, że byli adoptowani bo boją się, że niektórzy będą ich przez ten pryzmat źle oceniać. Ot nasze tolerancyjne i wierzące w Boga społeczeństwo.

      A poza tym ile kobiet dba o siebie i chucha w ciąży, a dzieci rodzą się chore? To też nie jest reguła.

      • 14 5

      • ja znam jedną - faceta, ma jedno dziecko z żoną - ale jest dziwny - bardzo dziwny...

        • 1 2

      • moja siostra jest adoptowana, znaczy ją adoptowała para co nie mogła (1)

        mieć swoich a chciała dziewczynkę, ja zostałem do ukończenia pełnoletności

        tata umarł (podobno go milicja zatłukła) w szpitalu jak miałem rok, siostra jest starsza, mama odeszła do taty, jak miałem 3 lata (nie pamiętam jej), kuzynka taty nas zostawiła i zwiała do RFN

        po tym co widziałem w "domu" cieszę się, że z moją dziewczyną nie możemy mieć dzieci

        a wracając ile znam?
        6 + siostra :)
        ale to nikt z mojego "domu"

        • 1 0

        • osobiście znam rodzinę która adoptowała siostry których rodzice zgineli w wypadku ale niestety nikt z rodziny ich nie chciał, niestety a może właściwie na szczęście takich przypadków jest mało, pozostałe dzieciaczki które znam pochodzą z rodzin patologicznych nie były planowane ani chciane a matki nie robiły w ciąży nawet podstawowych badań, dzieci oddane prze nie były ich pierwszymi które oddały

          • 4 0

      • nie piszę o chorych dzieciach w normalnych rodzinach bo to może się przytrafić każdemu ale o dzieciach oddanych przez matki które ciąży nie chciały i prowadziły tryb życia zagrażający dziecku, a tym samym szansa, że dzieci będą obciążone chorobami i wadami wzrasta, w większości to wcześniaki bo matkom nie zależało żeby donosić ciążę. tak ale na pewno wśród tych dzieci będą zdrowe fizycznie ale co z resztą?z przypadków które znam pomimo miłości, pracy i pieniędzy o życiu tych dzieci już teraz dorosłych zadecydowały geny i i tak wybrały życie jak ich biologiczni rodzice. W obecnych czasach o adoptowanych dzieciach wie się częściej ponieważ już nie ukrywa się nawet przed małym dzieckiem że jest adoptowane tylko mówi się o tym otwarcie jeszcze 30 lat temu rodzice adopcyjni rzadko się przyznawali że adoptowali dziecko. wydaję mi się że właśnie ta tolerancja wzrosła a rodzice adopcyjni są podziwiani za odwagę .

        • 4 2

    • jak biedna to już się państwo postara, żeby odebrać

      • 7 2

  • (8)

    Para to nie rodzina

    Pierwszym warunkiem, jaki spełniać musi para starająca się o przysposobienia dziecka, to pozostawanie w formalnym związku małżeńskim. Jeżeli wasz związek nie jest udokumentowany w kościele bądź w urzędzie niestety nie macie możliwości ubiegać się o adopcję.

    Para starająca się o dziecko musi posiadać nie tylko stałe źródło utrzymania, ale także wystarczające warunki mieszkaniowe.

    Brak stwierdzenia choroby uniemożliwiającej właściwą opiekę nad dzieckiem to nie tylko wykluczenie chorób psychicznych. Jeśli np. jeden z małżonków jest w trakcie chemioterapii, bez względu na rokowania pacjenta, procedura nie może toczyć się zwykłym trybem. Jeśli jednak pacjent pomyślnie przeszedł leczenie, mimo pozostawania pod kontrolą lekarską, ma oczywiście szansę na adopcję. Warto zauważyć, że niepełnosprawność nie dyskwalifikuje kandydatów, bowiem wszystko jest uzależnione od stopnia niesprawności.

    Każdy ośrodek adopcyjny ma prawo stworzyć dodatkowe kryteria ubiegania się o adopcję. Wśród takich warunków możemy znaleźć np
    niekaralność,
    długość trwania związku małżeńskiego,
    różnicę wieku pomiędzy małżonkami,
    różnicę wieku pomiędzy dzieckiem a rodzicami (nawet minimalną),
    zaświadczenie o bezpłodności,
    opinię proboszcza parafii (w przypadku ośrodków katolickich)

    Po to było invitro i dla tego Polacy nie mają dzieci

    Prościej zaadoptować stado baranów, posła i prostytutkę, legalnie dokonać aborcji, otrzymać akt apostazji, polecieć rowerem na księżyc niż w Polsce zaadoptować dziecko (ludzkie)

    • 129 22

    • Nieprawda, wbrew temu, co zostało napisane nie jest aż tak trudno adoptować.
      Ja adoptowałam dziecko, formalności oczywiście trzeba spełnić, procedura długa i żmudna, ale udało się zarówno nam jak i 7 parom z naszej grupy.

      Selekcja kandydatów niestety musi być, dziecko to nie piesek.

      Jak komuś bardzo zależy to się uda.

      Fakt - oczekiwanie w naszym przyp ok 2,5 roku, ale warto było!

      Nie wiem, po co takie bzdury krążą jakie to trudne w Polsce.

      • 6 4

    • Może również się starać o adopcję osoba samotna. Małżeństwo to nie wymóg, chociaż oczywiście mają łatwiej - zależy tutaj dużo od osoby przyznającej opiekę.

      Pamiętajmy, że małżeństwa nie muszą trwać wiecznie i nie są gwarantem dobrej rodziny dla dziecka.

      • 14 0

    • opinię proboszcza parafii (1)

      więc adopcja tylko dla katolika?

      • 23 4

      • Nie, możesz być nawet muzułmaninem. Tylko kwota w kopercie musi być trochę większa. 1,666 * co_łaska.

        • 9 7

    • (1)

      Zaraz jakiś zamulony dżender z parafii się odezwie i afera gotowa.

      • 15 4

      • Para to woda w stanie gazowym.

        • 12 1

    • (1)

      > Po to było invitro i dla tego Polacy nie mają dzieci

      Kilkadziesiąt lat temu o in vitro nikt nie słyszał, adopcja była również raczej wyjątkowa niż pospolita, a jakoś Polacy (i generalnie: społeczeństwo europejskie) mieli znacznie więcej dzieci, zatem chyba związek przyczynowo-skutkowy nieco z sufitu wzięty.

      • 8 26

      • Królowa Bona przywiozła do Europy kartofel

        m.in. Polacy nie znali ani frytek, ani puree ani obierków (o gorzale nie wspomnę)

        a jakoś dawali radę

        Przed II wojna też nikt nie słyszał o antykoncepcji farmakologicznej
        dopiero po badaniach na ludziach (doktor Mengele się kłania) i 'zaradności' amerykanów w 1946 wypuszczono na rynek pierwsze pyle

        co do sufitu
        możesz się go uczepić

        • 17 5

  • .... (2)

    Znam wiele rodzin z adoptowanymi dziećmi.W najbliższej rodzinie tez jest dzieciak , już kawaler.Dzieciaki fajne, normalne , maja niektóre problemy,a to słąbą pamięć, a to nadpobudliwość, lecz wszystko jest ogarnięte.Bo rodzice wiedzieli,że tak może być i akceptują takiego smyka jakiego mają.Jedno z maluchów ( już studiująca panna)z kolei ma pamięć wybitną. Czyli jak to mówią różnie bywa.Najważniejsza jest miłość.Jedna rodzina na wiele z tych które znam, ma dziecko trudne, ale to mało powiedziane.Pozbawione empatii i zdrowego rozsądku, pełne złości i nienawiści, nie ukończyło żadnych szkół, bo nie potrafiło, itd......tragedia.I tu mam apel, jeśli w ośrodku wiedzą,że dziecko jest z matki alkoholiczki, lub psychicznie chorej TO RODZINA ADOPCYJNA MUSI TO WIEDZIEĆ.To jest ich decyzja, czy chcą poświęcić się do śmierci i żyć kochając i martwiąc się o jedyne dziecko, które ma ich gdzieś i jest dla nich podłe do okrucieństwa.Dlatego uważam,że żaden to problem jeśli dziecko jest np.kaleką lub opóżnione, najgorsze co może się zdarzyć to dziecko, w ogóle człowiek, pozbawiony UCZUĆ WYŻSZYCH.

    • 23 1

    • nie do końca się zgadzam- "z rodziców" nie patologicznych też takie dziecko może być (1)

      a znam z rodziny trudnej, gdzie tata pił, zachorował psychicznie i odszedł, tułał się po śmietnikach- a dzieci, jak to się mówi 'wyszły na ludzi", jeden wybitnie dobrze się uczy

      • 5 1

      • bo dla jednych patologia jak pije do zniszczenia DNA

        Dla wiekszosci jak nie ma na ajfonika...

        • 0 0

  • głowa do góry.. (5)

    Nie jest tak źle. Nam mówili, że minimum 2 lata, a dostaliśmy synka po 1,5 roku. Straszyli, że bez znajomości to dostaniemy dziecko z ukrytą chorobą, a syn jest okazem zdrowia, ma świetną odporność, dobre wyniki w nauce. Mamy fajnego syna, który świetnie się chowa. Ostatnio zapytał, czy jak będzie dorosły to pójdę z nim do jego biologicznej mamy, bo chciałby żebym była obok. I będę obok jak będzie tego potrzebował. I pomogę mu się z tym bólem odrzucenia rozprawić. Wszystkim w trakcie procesu życzę optymizmu, wytrwałości i morza miłości!!!!

    • 177 5

    • nonsens zeby wychowywac cudze dzieci. (2)

      ani ty jego ojciec ani matka .

      • 5 69

      • Jackson spiewał, że wszystkie dzieci nasze są (znaczy jego i tego szympansa z którym sypiał) (1)

        • 2 25

        • to nie dżekson, tępa strzało

          • 8 2

    • (1)

      wyrazy szacunku dla Ciebie. Sama mam dwoje dzieci biologicznych i wiem jaki to trud wychować Je na porządnych ludzi. Tym bardziej podziwiam, że pokochałaś i wychowujesz swoje-nie-swoje dziecko!:) Twoj Syn dobrze trafił :) pozdrawiam:) i zycze wytrwalosci i milosci na codzien:)

      • 56 0

      • jak to taki trud to po co miec dzieciory ?

        zawracanie D.

        • 6 28

  • 2 lata, tak było ale dzięki piss będzie szybciej !!!

    Będzie zaostrzone prawo aborcyjne !!!

    padłam jak zobaczyłam wiadomości

    • 11 5

  • ciekawe (2)

    takie weryfikacje stosuja to jak to sie ma do tej ukochanej puckiej rodziny zastepczej co kilkoro dzieci zabilo a jedynie na kase (2 czy 3 tys za jedno dziecko) je "bralo"?...gdzie te procedury?gdzie te rozmowy?korupcja niestety dalej dziala

    • 21 2

    • to zupełnie coś innego (1)

      Czymś zupełnie jest rodzina zastępcza zawodowa a czym innym adopcyjni rodzice. Nie myl pojęć.

      • 4 0

      • @opcjonalny, widzisz ?

        to co innego
        matka i ojciec - patola
        zastępcza - patola
        a żeby adoptować trzeba być jak kryształ

        • 6 0

  • Zdaje się że znakomita większość tu się wypowiadających nie rozumie czym jest adopcja. W adopcji podmiotem jest DZIECKO, a zadaniem ośrodka adopcyjnego jest wybrać dla NIEGO rodzinę. Ludzie którzy decydują się na adopcję chcą dać miłość bezwarunkową, jest to ich objaw człowieczeństwa i nic nie ma to wspólnego z jakimkolwiek wymiarem materialnym. Co do okresu oczekiwania na adopcję, same sprawy związane ze szkoleniem i rekrutacją mogłyby trwać krócej, jednak problem jest z wolnymi prawnie dziećmi - jest to procedura bardzo sformalizowana i ważna, należy pamiętać że błędy mogą skutkować złamaniem życia wielu ludziom.

    • 16 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane