• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy rodzice kochają swoje dzieci inaczej?

Monika Kopycińska
22 grudnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Biologia warunkuje role ojca i matki w różny sposób. Biologia warunkuje role ojca i matki w różny sposób.

Zmieniają się stereotypy w postrzeganiu roli mamy i taty, nie zmienia to jednak faktu, że dziecko przychodzi na świat i rozwija się w określony i niezmienny sposób i ma swoje potrzeby niezależnie od tego, którą mamy obecnie falę feminizmu.



Rozmawiamy dziś z  Emilią Suszką - psychoterapeutką i trenerem rozwoju osobistego na temat stereotypów w postrzeganiu roli matki i ojca w wychowaniu dziecka.

Czy zmiana stereotypów związanych z rolami kobiety i mężczyzny może wpływać na potrzeby rozwojowe dziecka?

Stereotypy związane z rolą matki i ojca wywodzą się w dużym stopniu z tradycji obowiązującej w naszej kulturze, ale nie tylko. Role rodziców określone są także przez uwarunkowania biologiczne, na które - jak na razie - mamy znikomy wpływ. Matka jest pierwszą osobą, z którą dziecko ma kontakt, jeszcze przed swoim urodzeniem. To rytm jej serca jest mu znajomy, to jej zapach rozpoznaje instynktownie. Początkowo dziecko odczuwa jakby było częścią swojej mamy. A matka odczuwa naturalną troskę, empatię i wyczulenie na potrzeby dziecka, m.in. pod wpływem hormonów związanych z ciążą i porodem. Dlatego pierwotna więź matki i dziecka jest szczególna i istnieje od pierwszych chwil życia dziecka.

Ojciec tej więzi dopiero się uczy, on pojawia się w życiu dziecka jako drugi, jako ktoś, kto w pewien sposób reprezentuje świat zewnętrzny. Na bazie uwarunkowań biologicznych zbudowały się przez wieki stereotypy kulturowe, np. że kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna zarabianiem pieniędzy. To się zmienia i pewnie będzie się dalej zmieniać w kierunku zacierania różnic między płciami, więc inaczej będziemy przygotowywać dziecko do pełnienia przez nie ról kobiety czy mężczyzny. Jednak potrzeby rozwojowe dziecka wynikające z uwarunkowań biologicznych, pozostają niezmienne.

Czy prawdziwą jest obiegowa opinia mówiąca, że "tata kocha za to jaki jesteś, a mama za to, że jesteś"?

Biologia warunkuje role ojca i matki w różny sposób. Badania dowodzą, że mózg kobiety i mężczyzny różnią się od siebie i nie ma tu tego który jest "lepszy" - kobieta i mężczyzna mają po prostu różne mocne strony, które się świetnie uzupełniają. Kobiety są np. bardziej dokładne, cierpliwe, empatyczne, mają podzielną uwagę. Mężczyźni za to widzą problemy bardziej ogólnie, lepiej panują nad emocjami, są bardziej aktywni. Tak się to kształtuje dla statystycznej większości. Jednak nasz mózg jest delikatną strukturą i może być bardzo różnie ukształtowany (np. pod wpływem hormonów obecnych w organizmie naszej matki w czasie ciąży), dlatego obie płcie mają w sobie pierwiastki płci przeciwnej i można być kobietą, która ma w sobie rozwinięte cechy uznawane za męskie, jak również być mężczyzną z cechami kobiecymi. Każdy człowiek jest unikalną mieszanką tych różnych cech.

Nie zmienia to faktu, że dziecko w swoim rozwoju potrzebuje zarówno bezwarunkowej miłości i akceptacji, jak i stawiania realistycznych wymagań. Ze względu na wyżej wspomniane uwarunkowania biologiczne, zazwyczaj przyjmuje się, że matka częściej daje to pierwsze, a ojciec to drugie. W rzeczywistości na ogół i mama i tata mogą zarówno stawiać wymagania jak i dawać głęboką akceptację. Sformułowanie "tata kocha za to jaki jesteś, a mama za to, że jesteś" podkreśla tylko najważniejszą różnicę w podejściu do dziecka, wynikającą w dużym stopniu z uwarunkowań biologicznych.

Obecnie większość kobiet pracuje zawodowo, co wymusiło zmiany w tradycyjnym podziale obowiązków w rodzinie. W jaki sposób może to wpływać na dziecko?

Od kiedy kobiety zaczęły wykorzystywać w większym stopniu swoje "męskie" cechy, mężczyźni coraz częściej korzystają ze swoich aspektów tradycyjnie uznawanych za kobiece: tata przejmuje częściowo opiekę nad dziećmi, karmi je, kąpie, przewija. Jednak wnikliwy obserwator zauważa różnice w sposobie wykonywania tych czynności. Podczas kiedy mama np. zwróci uwagę na różnorodność czy wartości zdrowotne posiłku, tata zadowoli się tym, że po prostu dał jeść i dziecko nie chodzi głodne. Bo kobieta i mężczyzna mogą wykonywać te same czynności, jednak ze względu na różnice w postrzeganiu świata, będą je na ogół wykonywać nieco inaczej. Inaczej też zazwyczaj sprawują swoje funkcje wychowawcze: np. kiedy dziecko zrobi coś niewłaściwego mama najpierw wyrzuci z siebie emocje, a potem będzie tłumaczyć dziecku jak trzeba się zachowywać, a ojciec raczej wprowadzi karę i będzie wymagał przestrzegania reguł na przyszłość. A dziecku potrzebne są zazwyczaj oba te rodzaje działań wychowawczych i dlatego warto akceptować te różnice, bo są niezwykle cenne. Pomimo tego, że rodzice inaczej dzielą się teraz obowiązkami niż to było kilkadziesiąt lat temu, nadal przekazują dziecku podstawowe wzorce męskości i kobiecości.

Problem powstaje wtedy, kiedy rodzice walczą między sobą o dominację, a poligonem tej walki staje się dziecko. Bywa, że matka próbuje udowodnić ojcu, że jej sposób wychowania czy pielęgnacji dziecka jest lepszy, lub odwrotnie, to ojciec chce uchodzić za tego, który posiada jedyny słuszny patent na wychowanie. Wtedy dziecko otrzymuje niespójną mieszankę, w zależności od tego, kto z rodziców akurat "wygrał bitwę". Co do najważniejszych zasad rodzice muszą być zgodni, mogą jednak mieć różne sposoby na wpajanie tych zasad dziecku (oczywiście oprócz agresji).

Od czego zależy obraz kobiecości lub męskości w psychice dziecka?

Psychika dziecka kształtuje się pod wpływem 3 najważniejszych czynników: biologicznych, kulturowo-społecznych oraz przeżyć osobistych. Rodzice mają największy wpływ na ten trzeci czynnik, nieco mniejszy na drugi, a na uwarunkowania biologiczne mamy w zasadzie wpływ znikomy. Dla uproszczenia można więc rozróżnić 3 rodzaje "płci": biologiczną, kulturową (tu największą rolę odgrywają stereotypy męskości i kobiecości) oraz wewnątrz-psychiczną. Dla dziecka najważniejsze jest, aby wszystkie te 3 aspekty były ze sobą zgodne, aby miało jasno określoną identyfikację płciową. Płeć biologiczna zależy od tego jakie chromosomy płciowe zostały przekazane przez ojca komórce jajowej, a także od poziomu hormonów w organizmie matki w różnych stadiach ciąży. A to z kolei wpływa na konstrukcję mózgu, który może mieć mniej lub więcej cech uważanych za męskie lub kobiece. Na te uwarunkowania biologiczne nakłada się wychowanie, wszystko to, co dziecku przekazują rodzice, w tym także obowiązujące akurat w społeczeństwie stereotypy. Ważne jest, aby dziewczynka była dumna z tego, że jest dziewczynką, a chłopiec z tego, że jest chłopcem. Jeśli np. dziewczynka urodzi się w rodzinie, w której oczekiwano chłopca i będzie wychowywana jak chłopiec, w przekonaniu, że być dziewczynką jest źle, że to rozczarowuje rodziców, to w okresie dojrzewania przeżyje dramatyczny kryzys tożsamości płciowej. Zdarzają się wtedy próby samobójcze, częste jest sięganie po narkotyki czy alkohol.

Z punktu widzenia rozwoju dziecka różnice między płciami nie mogą być całkiem zniwelowane, jak się ma do tego feminizm?

Różnice między płciami są ważne i potrzebne, to jest to, co przyciąga do siebie kobietę i mężczyznę. Z pojęciem feminizmu łączy się pewne nieporozumienie: niektórzy sądzą, że w feminizmie chodzi o to, aby kobieta upodobniła się do mężczyzny, że to zapewni jej sukces w życiu. Dojrzały feminizm oznacza jednak, że wartości i cechy kobiece mają stać się równie ważne i cenione społecznie jak męskie. Inaczej mówiąc: nie chodzi o to, aby kobiety stały się np. bardziej agresywne, szły do wojska itp., ale aby cechy takie jak np. dawanie opieki czy umiejętność szukania kompromisów były wyżej cenione społecznie niż są obecnie. Co może znaleźć wyraz np. w tym, że pielęgniarka (dawanie opieki) będzie zarabiać tyle samo co wojskowy. Jak widać, jest jeszcze sporo do zrobienia w zakresie feminizm.

Rozmawiała

Miejsca

Opinie (52) 4 zablokowane

  • Pani Moniko (4)

    ale z pani śliczna dziewczyna

    • 30 7

    • To prawda. Popieram przedpiszce.

      • 7 5

    • Marzena jest ładniejsza

      • 0 4

    • Popieram

      Świetne zdjęcie.

      • 3 4

    • piękna kobieta...

      • 2 2

  • Czy nie wystarczy jedno dziecko? (22)

    Mamy z żoną 1 dziecko ale nie zecydujemy sie na kolejne chociaż byłoby nas stać. Sami mieliśmy rodzeństwo. Teraz wszystkim musimy się z nimi dzielić (np mieszkania po rodzicach). O ile byłoby nam latwiej gdybysmy byli jedynakami. Zresztą teraz możemy zapewnić dziecku prywatne przedszkole, lekcje angielskiego, wakacje. A w przyszlości dobre studia - własne m itd. W przypadku zrobienia kolejnego dziecka utrzymali bysmy dwójkę ale kosztem tego które już mamy. Nie byłoby prywatnego przedszkola i wszystkich w/w kozyści.
    Zauważylismy pewną prawidłowość np.wśród sąsiadów polegającą na tym, że im ktoś biedniejszy tym sobie robi więcej dzieci i tym samym może nie skazuje ich na biedę ale nie ułatwi im startu w życiu.
    Pewnie zaraz zostane zwyzywany że jestem zaślepiony przez pieniądze i że nie one są najważniejsze w zyciu. Od razu odpowiadam że tak też uważam. Sądze , że najważniejsza jest miłość, uczciwość, wzajemne zrozumienie i co najważniejsze nauczenie się doceniać tego co się już ma. Zastanawiam się tylko czym kierują się ludzie, którzy za wszelką cenę robią sobie drugie imoże kolejne dzieci a potem wiszą na rodzicach i ledwo wiążą koniec z końcem.
    Bezrobotnym polonistom, którzy znaleźli ewentualne błędy w moim poście z góry dziękuję za ich wytknięcie. Bardziej cenione będą wypowiedzi merytoryczne bez agresji.

    • 37 52

    • Masz rację! Zadowolony?

      • 6 3

    • czy nie wystarczy jedno? (2)

      Kacper, jak nauczyć dziecko współdziałania, dzielenia się z innymi, wrażliwości na drugą osobę jak nie przy bezpośrednim kontakcie z bratem czy siostrą, co dzień, co chwilę przez 24 h na dobę?
      Jeśli nie chcesz dzielić się z rodzeństwem - przypominam że nie musisz - to się nie dziel. Ale ty się nie dziel nie swoim majątkiem a nie majątkiem rodziców. Jak w przysłowiu o dzieleniu skóry na niedzwiedziu.
      Co do braku pieniędzy. Tu sprawa jest trudna bo co to znaczy dużo pieniędzy?
      Nie odpowiem. Ale ja mam dwie córeczki i jak widzę jaką one niosą sobie nawzajem radość i jaką dają nam rodzicom, to myślę że w miarę możliwości człowiek do końca życia powinien mieć co jakiś czas młode potomstwo, bo to go opamiętywuje i daję siłe do życia i poężne źródło radości - i to może jest bardziej egoistyczne ale chyba głębsze niż sprowadzanie to do rozmyślanie nad materialną stroną rodzicielstwa. Prawdą jest że na trzecie póki co się nie decydujemy, bo chyba nas na to nie stać - ale pewnie znajdą się tacy co by mi udowodnili że się mylę.
      I jeszcze dwie kwestie. Znam kilkoro jedynaków, którzy są nieprzeciętnie samolubni a nie znam takich którzy potrafią wrażliwie patrzeć na innych. I druga kwestia, gdyby każdy miał tylko jedno dziecko - skazani bylibyśmy na wymarcie, które i tak nam grozi nawet w układzie przy dwójce dzieci, a o zarabianiu na Twoją emeryturę już nie wspomnę... Ale to zupełnie inna bajka.

      • 21 16

      • (1)

        To o czym napisałeś - współdziałanie, dzielenie z innymi - coś w tym jest ale nie do końca. Ja chyba jestem po zbyt dużych przejściach i pewnie dla tego może jestem w jakiś sposób złamany. Gdyby siostra w tajemnicy przed tobą zaprowadziła chorą psychicznie mamę do prawnika aby ta zapisała jej mieszkanie to też byś się zastanowił gdzie nauczyła się takiej "wrażliwości i współdziałania". Mamą na codzień opiekuję sie ja. (nie oczekuję aby mi zapisała mieszkanie ale żeby było po pół).

        Z tymi jedynakami również mam inne doświadczenia niż ty. Osobiście znam kilku, których Ty gdybys poznał to nigdy byś nie powiedział że to jedynak. Nie warto wrzucać wszystkich do jednego worka.

        He a zeby było smieszniej to zawsze jako dzieci i w młodości mieliśmy bardzo dobry kontakt.

        W przypadku żony sytuacja troszke inna.
        Zona zawsze była traktowana przez starszą siostrę jak śmieć. Do dzisiaj jak ta dzwoni to żona ma nerwicę. Tamta nie potrafi pogadać o życiu o sprawach błachych. Każda rozmowa kończy się u żony bólem brzucha. Nie chcę tu wywlekać przykładów ale nie jest fajnie.

        Tak czy inaczej dzięki za opinię
        Pozdrawiam

        • 9 2

        • Jedno dziecko w domu to często egoizm rodziców

          Ja mam wiele rodzeństwa i nie zamieniłbym się z jedynakiem.

          • 0 1

    • mam 3 dzieci :) .... to straszne :)

      to straszne :), aż strach się bać.

      myślę, że posiadanie więcej niż jednego dziecka jest poświęceniem . co mam na myśli?
      wkładamy swój trud w wychowanie gromadki dzieci , po to aby im przekazać wartości które nam są bliskie.......tak wiem jedynakowi też możemy to przekazać.

      Posiadanie rodzeństwa jest jednak samo w sobie wartością .....być może trzeba stracić brata lub siostrę aby poczuć o co chodzi , a być może wystarczy wyobraźnia.

      Jesteśmy zwierzętami stadnymi i o ile ja np. nie potrzebuję 24 h / dobę przebywać w gromadzie to gdzies podświadomie cieszę się, mam świadomość , że ktoś na mnie czeka .....daje mi to zwyczajnie spokój.

      Chciałbym aby moje dzieci też doświadczyły tego.

      • 14 3

    • (2)

      A ja odpowiem tak: gdybyś był jedynakiem to byś inaczej mówił. Bynajmniej większość jedynaków zrozumie moje słowa.
      Ja jestem jedynaczką i nie chcę żeby moje dziecko było SAMO. Przyjaciele? - jasne, ale to nie to samo, uwierz mi.
      Mój mąż ma brata i mimo że różne były między nimi sytuacje w życiu, to teraz jest super, spotykamy się często, czasami telefon wystarczy, to są inne klimaty. Ja nie mam do kogo zadzwonić, poza przyjaciółmi oczywiście. Wigilia - oczywiście jestem z Rodzicami bo przecież nie mogą spędzić tego dnia bez jedynej córki. Jakaś pomoc/obowiązki - zawsze ja. Nie twierdzę że nie chcę, ale czasami brakuje mi kogoś kto by mi pomógł.
      Poza tym nie łatwo wychować jedynaka. Gdybym miała jedno dziecko to nie dałabym do prywatnego przedszkola czy szkoły, tylko dlatego że jest prywatne bo po co? Pieniądze zaoszczędzone z państwowego można dobrze zagospodarować, a przy okazji dzieci z podwórka nie będą się wyśmiewać bo tak to często niestety bywa jak ktoś uczeszczą do prywatnej szkoły.
      Jestem aktualnie w drugiej ciąży i cieszę się że córcia nie będzie zawsze sama...

      • 26 4

      • (1)

        Aniu
        Dziękuję za post.
        Piszesz że nie chcesz żeby twoje dziecko było samo. Rozumiem twoją argumentację. Wszystko jednak przy zalożeniu że rodzeństwo kiedyś się będzie dogadywać. My dogadywaliśmy się tylko jako dzieci i młodzież. Powyżej w odpowiedzi na post Cheryfa opisalem w jaki sposób ja dogaduję się ze swoją siostrą i teraz możesz zobaczyc, że czasem lepiej jest być SAMEMU niż mieć "wsparcie".
        Ja tu przedszkole prywatne podałem jako przykład ale skoro piszesz o przedszkolu (a jest to temat rzeka) to moje zdanie jest takie że lepsze jest prywatne. Oczywiście może udało sie Tobie i masz dobre doświadczenia z państwowego. Ja wierzę natomiast że lepiej aby moim dzieckiem spędzającym czas w sali z 5 tką innych dzieci opiekowały się 2 panie a nie 2 panie na 30 dzieci. Co do tego że będzie się ktoś śmiał bo chodzisz do prywatnej szkoły to owszem było tak kiedyś jak np chodziłaś do euro school 10 lat temu bo to był wstyd. Teraz czasy się zmieniają, czy tego chcemy czy nie nastepuje dość znaczne rozwarstwienie społeczne i przywilejem jest fakt uczęszczania do dobrej prywatnej szkoły.
        Tak czy inaczej życzę zdrówka dla Ciebie i rodzinki i przyszłego dzieciaczka i oczywiście życzę abyście nie mieli takich przykrych doświadczeń z rodzeństwem jak ja i żona.

        • 5 3

        • Nie łatwo jest wychować dzieci na "odpowiednim" poziomie. Czasami wydaje nam się że się udało, a przychodzi taki moment że za głowę się łapiemy. Brat mojego męża wpadł kiedyś w złe towarzystwo, narkotyki, potem stres, psychiatra i leki. Długo to trwało ale minęło już sporo lat i jest jak do rany przyłóż. Mam jednak nadzieję i postanowienie że uda mi się wychować na szczęśliwych niedługo dwójkę moich dzieci. Oby mi (i mojemu mężowi) się udało.
          A że przedszkole prywatne lepsze, to nie powiedziałabym. Wszystko zależy od tego jak się trafi. Wszystko zresztą również zależy od dziecka, od jego charakteru, znalezieniu się w towarzystwie innych dzieci. W przedszkolu mojej córy jest mało opiekunek, ale rwie się do przedszkola bardzo mocno i to mi wystarczy.
          Różnie w życiu bywa, mam dwie kuzynki (siostry) które do dzisiaj za sobą nie za bardzo przepadają, ale sie tolerują. Natomiast inna kuzynka z bratem dogadują się świetnie. Różnica charakterów, towarzystwo w jakim się wychowujemy itp. - wszystko ma na nas wpływ.
          Również życzę spokojnych Świąt, duuużo prezentów :-), uśmiechu na twarzy dziecka i rodzinki. Obyście byli zawsze szczęśliwi!

          • 6 0

    • Rodzeństwo daje nawzajem sobie wsparcie. Ty podałeś jeden przykład: spadku po rodzicach, którym musicie się (w domyśle: niestety) podzielić, ale zalet z posiadania rodzeństwa jest bardzo dużo (i nawet tym nieszczęsnym spadkiem rodzeństwo potrafi się podzielić wedle potrzeb).
      Oczywiście wszystko zależy od rodziny, są takie rodziny, z którymi najlepiej wychodzi się na przysłowiowym zdjęciu, ale wychodząc z takiego założenia, najlepiej w ogóle nie mieć dzieci czy współmałżonka.

      • 6 0

    • Tylko co ten komentarz

      ma wspólnego z artykułem? Ja uważam, że każda sytuacja ma swoje plusy i minusy. Każdy niech wybiera jak chce. Niektórzy w ogóle nie powinni mieć dzieci, bo się po prostu do tego nie nadają. Inni czują się szczęśliwi w otoczeniu licznej rodziny. Ich sprawa.

      • 5 2

    • (1)

      Kacper 34
      z twojej wypowiedzi wynika ze nie stac cie na 2 dziecko i tyle i dobrze ze nie decydujesz sie na nie. po co w biedzie wychowywać 2 dzieci skoro można jedno na przyzwoitym poziomie.

      • 5 2

      • No właśnie. Cieszę się że tak zrozumiałaś mój post.
        Po prostu wielu ludzi uważa że stać ich bez względu na to ile mają kasy bo jakoś się ułoży. Ja nie chcę zostawiać tego samego sobie.
        Pozdrawiam

        • 2 2

    • To prawda...niestety

      • 3 0

    • (3)

      ciekawe co bys powiedzial jakbys nagle stracil to 1 dziecko, a wtedy majac dwojke masz jeszcze kogos kto ci wypelni pustke. Poza tym dzieci ktore maja rodzenstwo nie sa egoistami i kiedy rodzicow juz nie ma, maja na kogo polegac

      • 2 12

      • Dzieci które mają rodzeństwo nie są egoistami? To bardzo ciekawe. A co powiesz na przykład tego Kacpra i jemu podobnych historii. Ilu ludzi (rodzeństwo) potrafi nie odzywać sie do siebie latami właśnie w podobnych sytuacjach.
        Większej głupoty niż to co napisałaś nie slyszałam: Czyli Ty uważasz żeby drugie dziecko robić tak na zapas jak by się coś z jednym stało? Czyli robisz je nie z miłości tylko z własnego egoizmu żeby w razie co jak ktoś już napisal na tym forum zabezpieczyć sobie starość.

        • 8 2

      • Krajewski stracił jedno i zobacz jak mu drugie pomogło

        • 0 0

      • z tym poleganiem to taka sama ściema, jak z tym, że twoje dzieci ci pomogą na starość. jedne pomogą, inne będą czekać na schedę; jedno rodzeństwo będzie żyć w zgodzie, inne będą się spotykać wyłącznie na pogrzebach.
        widzę po swojej rodzinie - rodzeństwo dziadka rozsiane po całej Polsce - dzwonią do siebie i spotykają się regularnie mimo podeszłego już wieku niezbyt odpowiedniego na podróże; rodzeństwo babci - mieszka w tym samym mieście - nie widują się absolutnie wcale.
        także - przestańcie myśleć debilnymi stereotypami!

        • 7 0

    • Szkoda, że nie zaznaliście radości z tego, że macie rodzeństwo, ale może wszystko przed Wami (choć zapewne nie od Was to zależne).

      Sam wychowałem się w trudnych warunkach i pierwsze lata dorosłe były nie po drodze z rodzeństwem, ale po wielu latach, gdy sami dorośli, jestem o wiele szczęśliwszym człowiekiem niż będąc jedynakiem.

      Człowiek uczy się siebie i drugiego człowieka przez całe życie.

      • 3 0

    • Piszesz, że najważniejsze to miłość, uczciwość, etc. a jednocześnie podkreślasz, że nie "zrobicie sobie" kolejnych dzieci, bo (2)

      nie byłoby was stać na prywatne przedszkole i lekcje angielskiego...

      Jak dla mnie to wygląda tak, jakby to jedyne "zrobione" dziecko było rodzajem inwestycji, którą należy chronić zapewniając najlepsze warunki, niezależnie od kosztów. Ciekawe, czy kiedyś wam nie powie, że zamiast prywatnego przedszkola wolałby jednak mieć braciszka albo siostrzyczkę...

      Zastanów się, czy niechęć do "zrobienia kolejnego dziecka" nie wynika przypadkiem z waszego braku woli do powtarzania wszystkiego od początku, albo wygody, a obawa przed rezygnacją z prywatnych lekcji to tylko wymówka, dosyć beznadziejna zresztą!

      • 2 2

      • (1)

        Dziękuję serdecznie za zabranie głosu.
        Myślę, że gdybym chciał jak to nazywasz zrobić sobie inwestycję w przyszłość np spokojna emerytura jak ktoś już na tym forum napisał to robiłbym sobie więcej a nie mniej dzieci.
        To co robię a właściwie czego nie robię jest to owszem inwestycja al nie w nas tylko w dziecko.
        Dziękuję i pozdrawiam

        • 1 1

        • Liczenie na to, że liczne dzieci zapewnią dostatnią starość jest jakieś takie... afrykańskie ;)

          Twojego postępowania nie oceniam, pozytywne jest to, że - być może - sam masz wątpliwości, czy to słuszna droga. Konieczność dzielenia się czymś z rodzeństwem to nic złego, wręcz przeciwnie... i kto powiedział, że rodzice mają zapewnić mieszkanie? Dach nad głową, jedzenie, dobre wychowanie, uczucia - to powinni zapewnić rodzice, a nie zarzynać się, żeby dziecku niczego nie brakowało, bo - jak wiadomo - człowiek jest tak zrobiony, że zawsze mu czegoś będzie brakowało :)

          • 3 0

    • Wiesz Kacper myślę, że zazdrościsz bezrobotnym polonistom odwagi i tyle. Chciałbyś, ale się boisz. Czyż nie?

      • 0 0

  • Ciekawy artykuł (1)

    Wartościowe rzeczy w dobrym skrócie ujęte.

    • 1 4

    • nic ciekawego

      • 0 0

  • wreszcie coś o biologii

    a nie tylko życzeniowe postrzeganie świata przez feministki.

    • 3 6

  • Kochać to nie znaczy zawsze to samo ...

    inaczej jest z tatą, a inaczej z mamą.

    • 6 1

  • Kacper

    sprawa jest trudna. Ja uważam, że jak mieć dzieci - to jak najwięcej się da. Do rodziców należy decyzja.
    Jak wychowywać - tak? Tak by zawsze się starały porozumieć.
    To rodzice mają wymusić na dzieciach potrzebę zrozumienia problemów obu stron i jak trzeba - odpowiednio mediować. Chyba że nie mają możliwości - jak n. choroba Twojej mamy - współczuję.
    Nie znam rodziny gdzie nie ma problemów ze spadkiem/spadkami czy równym traktowaniem ze strony rodziców. Może to Twoja siostra ma chorobę psychiczną - tak się zachowując? Na szczęście jest prawo, które określa jak i co robić. Masz przecież zawsze prawo do zachowku, prawo do sprawdzenia, czy Twoja mama miała prawo dysponować swoim majątkiem będą w pełni lub mniej poczytalna a co za tym idzie odpowiednio nacisnąć na siostrę w imieniu prawa. Odsyłam do prawników - pewnikiem pomogą.
    Natomiast rolą rodziców jest - tak wychować swoje dzieci, by nie doprowadzać do wytuacji przez Ciebie opisanych. Ja swoje wychowuję w myśl, którą zasłyszałem od swojego ojca - żyj tak by nikt nie musiał przez Ciebie płakać. I tego życzę wszystkim wychowującym swoje pociechy.
    A tak poza tym - to tylko pieniądze, które jak widać szczęścia nie dają a uśmiech dziecka ? niezmierzona jego cena...

    • 9 3

  • (1)

    Ja tez tak wychowywałam. Przyszedł wiek dojrzewania i wszystko diabli wzieli.Mam w domu obce ,ordynarne i paskudne 18 to letnie dziecko.Czekam z utęsknieniem kiedy się wyniesie w cholerę jasną.

    • 18 3

    • to pokaż palcem drzwi, jak taki kozak z 18 letniego "dziecka":)

      • 5 0

  • Podwójne szczęście (1)

    Mnie trochę zasmucił tekst Kacpra..... zupełnie się z nim nie zadzam, ale też mam inną filozofię życia. My mamy dwoje dzieci- dwie kochane córy i naprawdę podwójną radość. Też zastanawialiśmy się po pierwszym dziecku czy drugie to dobra decyzja - ale okazało się to najlepszą decyzją w moim życiu. Od początku ciąży córka ciekawa była rodzeństwa, jak dzidziuś się rozwija, czy będzie chłopiec, czy dziewczynka, razem wyybieraliśmy imię, razem czekaliśmy na przyjście siostrzyczki....to był piękny okres w życiu nas wszystkich i na pewno rozwinął bardzo starszą córeczkę. i nie zapewnią tego żadne kursy na świecie. Po urodzeniu maleństwa, mimo że na początku trzeba byłosię nauczyć wspólnego życia we czwórkę, było wspaniale obserwować kontakt jaki rodził się pomiędzy dziećmi, jak w starszej córce powstają instynkty opiekuńcze, jak uczy się wyrozumiałości i cierpliwości, jak nabiera poczucia własnej wartości i tego jaka jest niezwykle ważna dla swojej siostry. Myśle że to nie do uzyskania w żaden inny sposób i za żadne pieniądze.. A owoce tego widzę do teraz kiedy tworzą swój własny dziecięcy świat i wzajemnie uczą miłości siostrzanej, dzielenia, kompromisu i radości z dawania. I muszę powiedzieć, mam to szczęście że starsza córka bardzo lubi zajmować się młodszą, pomaga jej i przekazuje to czego nauczyła się od nas- rodziców a mała jest zachwycona. Ja też, bo mogę teraz więcej odpoczywać i zająć się własnymi sprawami i z przyjemnością obserwuję jak świetnie córeczki razem się bawią i uczą. Więcej też z mężem wychodzimy, bo od kiedy dziewczyniki są we dwie to latwiej akceptują naszą nieobecność i rozumieją że też chcemy pobyć we dwoje.
    Piszę tu same pozytywne strony, są też może minusy ale myślę że tych plusów jest jednak nieporównywalnie więcej. A co do zapewnienia lepszego startu... to nigdy nie mamy pewności jak życie się potoczy.. I myślę że najważniejsze to przygotować dziecko do radzenia sobie w życiu i społeczności , a do tego posiadanie rodzeństwa pomaga. Ja pochodzę z rodziny gdzie "nie zapewniono mi startu", czy mam rodzeństwo czy bym nie miała mojej sytuacji materialnej by to nie zmieniło. Start zapewniłam sobie sama i bardzo to cenię. A wsparcie rodzeństwa wiele razy pomogło mi w życiu.
    Ogólnie uważam,że nie jest tak ważne czy mamy rodzeństwo czy nie, tylko jak wychowamy nasze dzieci, jakie wartości im przekażemy... czy to że im się należy "dobry start", czy to że ten" start" mogą zapewnić sobie sami...?
    Karolina (35)

    • 21 0

    • w samo sedno, popieram

      • 0 0

  • Pani Moniko pani się marnuje w tej redakcji!!!

    Mam nadzieję że dobrze panią opłacają bo jest pani prawdopodobnie jedyną wiarygodną i rzetelną dziennikarką w całej redakcji.
    Z artykułem nie zgadzam się od A do Z ale to jest dziennikarstwo!
    Słowa takie jak feminizm komunizm faszyzm powinny być zabronione w konstytucji bo przez te ideologie cierpią ładne wartościowe kobiety!

    Wesołych świat

    • 8 8

  • "tata kocha za to jaki jesteś, a mama za to, że jesteś" (2)

    uuu co za bzdura:) kochać trzeba bezwarunkowo i tak też jest w moim przypadku:)

    • 10 2

    • KOCHAJĄCY INACZEJ?

      • 0 4

    • Dokładnie, nie rozumiem dlaczego niektórzy na siłę szufladkują zachowania dzieląc je na kobiece i męskie

      każdy kocha jak umie i tyle

      • 3 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (7 opinii)

(7 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane