• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy rodzice kochają swoje dzieci inaczej?

Monika Kopycińska
22 grudnia 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
Biologia warunkuje role ojca i matki w różny sposób. Biologia warunkuje role ojca i matki w różny sposób.

Zmieniają się stereotypy w postrzeganiu roli mamy i taty, nie zmienia to jednak faktu, że dziecko przychodzi na świat i rozwija się w określony i niezmienny sposób i ma swoje potrzeby niezależnie od tego, którą mamy obecnie falę feminizmu.



Rozmawiamy dziś z  Emilią Suszką - psychoterapeutką i trenerem rozwoju osobistego na temat stereotypów w postrzeganiu roli matki i ojca w wychowaniu dziecka.

Czy zmiana stereotypów związanych z rolami kobiety i mężczyzny może wpływać na potrzeby rozwojowe dziecka?

Stereotypy związane z rolą matki i ojca wywodzą się w dużym stopniu z tradycji obowiązującej w naszej kulturze, ale nie tylko. Role rodziców określone są także przez uwarunkowania biologiczne, na które - jak na razie - mamy znikomy wpływ. Matka jest pierwszą osobą, z którą dziecko ma kontakt, jeszcze przed swoim urodzeniem. To rytm jej serca jest mu znajomy, to jej zapach rozpoznaje instynktownie. Początkowo dziecko odczuwa jakby było częścią swojej mamy. A matka odczuwa naturalną troskę, empatię i wyczulenie na potrzeby dziecka, m.in. pod wpływem hormonów związanych z ciążą i porodem. Dlatego pierwotna więź matki i dziecka jest szczególna i istnieje od pierwszych chwil życia dziecka.

Ojciec tej więzi dopiero się uczy, on pojawia się w życiu dziecka jako drugi, jako ktoś, kto w pewien sposób reprezentuje świat zewnętrzny. Na bazie uwarunkowań biologicznych zbudowały się przez wieki stereotypy kulturowe, np. że kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna zarabianiem pieniędzy. To się zmienia i pewnie będzie się dalej zmieniać w kierunku zacierania różnic między płciami, więc inaczej będziemy przygotowywać dziecko do pełnienia przez nie ról kobiety czy mężczyzny. Jednak potrzeby rozwojowe dziecka wynikające z uwarunkowań biologicznych, pozostają niezmienne.

Czy prawdziwą jest obiegowa opinia mówiąca, że "tata kocha za to jaki jesteś, a mama za to, że jesteś"?

Biologia warunkuje role ojca i matki w różny sposób. Badania dowodzą, że mózg kobiety i mężczyzny różnią się od siebie i nie ma tu tego który jest "lepszy" - kobieta i mężczyzna mają po prostu różne mocne strony, które się świetnie uzupełniają. Kobiety są np. bardziej dokładne, cierpliwe, empatyczne, mają podzielną uwagę. Mężczyźni za to widzą problemy bardziej ogólnie, lepiej panują nad emocjami, są bardziej aktywni. Tak się to kształtuje dla statystycznej większości. Jednak nasz mózg jest delikatną strukturą i może być bardzo różnie ukształtowany (np. pod wpływem hormonów obecnych w organizmie naszej matki w czasie ciąży), dlatego obie płcie mają w sobie pierwiastki płci przeciwnej i można być kobietą, która ma w sobie rozwinięte cechy uznawane za męskie, jak również być mężczyzną z cechami kobiecymi. Każdy człowiek jest unikalną mieszanką tych różnych cech.

Nie zmienia to faktu, że dziecko w swoim rozwoju potrzebuje zarówno bezwarunkowej miłości i akceptacji, jak i stawiania realistycznych wymagań. Ze względu na wyżej wspomniane uwarunkowania biologiczne, zazwyczaj przyjmuje się, że matka częściej daje to pierwsze, a ojciec to drugie. W rzeczywistości na ogół i mama i tata mogą zarówno stawiać wymagania jak i dawać głęboką akceptację. Sformułowanie "tata kocha za to jaki jesteś, a mama za to, że jesteś" podkreśla tylko najważniejszą różnicę w podejściu do dziecka, wynikającą w dużym stopniu z uwarunkowań biologicznych.

Obecnie większość kobiet pracuje zawodowo, co wymusiło zmiany w tradycyjnym podziale obowiązków w rodzinie. W jaki sposób może to wpływać na dziecko?

Od kiedy kobiety zaczęły wykorzystywać w większym stopniu swoje "męskie" cechy, mężczyźni coraz częściej korzystają ze swoich aspektów tradycyjnie uznawanych za kobiece: tata przejmuje częściowo opiekę nad dziećmi, karmi je, kąpie, przewija. Jednak wnikliwy obserwator zauważa różnice w sposobie wykonywania tych czynności. Podczas kiedy mama np. zwróci uwagę na różnorodność czy wartości zdrowotne posiłku, tata zadowoli się tym, że po prostu dał jeść i dziecko nie chodzi głodne. Bo kobieta i mężczyzna mogą wykonywać te same czynności, jednak ze względu na różnice w postrzeganiu świata, będą je na ogół wykonywać nieco inaczej. Inaczej też zazwyczaj sprawują swoje funkcje wychowawcze: np. kiedy dziecko zrobi coś niewłaściwego mama najpierw wyrzuci z siebie emocje, a potem będzie tłumaczyć dziecku jak trzeba się zachowywać, a ojciec raczej wprowadzi karę i będzie wymagał przestrzegania reguł na przyszłość. A dziecku potrzebne są zazwyczaj oba te rodzaje działań wychowawczych i dlatego warto akceptować te różnice, bo są niezwykle cenne. Pomimo tego, że rodzice inaczej dzielą się teraz obowiązkami niż to było kilkadziesiąt lat temu, nadal przekazują dziecku podstawowe wzorce męskości i kobiecości.

Problem powstaje wtedy, kiedy rodzice walczą między sobą o dominację, a poligonem tej walki staje się dziecko. Bywa, że matka próbuje udowodnić ojcu, że jej sposób wychowania czy pielęgnacji dziecka jest lepszy, lub odwrotnie, to ojciec chce uchodzić za tego, który posiada jedyny słuszny patent na wychowanie. Wtedy dziecko otrzymuje niespójną mieszankę, w zależności od tego, kto z rodziców akurat "wygrał bitwę". Co do najważniejszych zasad rodzice muszą być zgodni, mogą jednak mieć różne sposoby na wpajanie tych zasad dziecku (oczywiście oprócz agresji).

Od czego zależy obraz kobiecości lub męskości w psychice dziecka?

Psychika dziecka kształtuje się pod wpływem 3 najważniejszych czynników: biologicznych, kulturowo-społecznych oraz przeżyć osobistych. Rodzice mają największy wpływ na ten trzeci czynnik, nieco mniejszy na drugi, a na uwarunkowania biologiczne mamy w zasadzie wpływ znikomy. Dla uproszczenia można więc rozróżnić 3 rodzaje "płci": biologiczną, kulturową (tu największą rolę odgrywają stereotypy męskości i kobiecości) oraz wewnątrz-psychiczną. Dla dziecka najważniejsze jest, aby wszystkie te 3 aspekty były ze sobą zgodne, aby miało jasno określoną identyfikację płciową. Płeć biologiczna zależy od tego jakie chromosomy płciowe zostały przekazane przez ojca komórce jajowej, a także od poziomu hormonów w organizmie matki w różnych stadiach ciąży. A to z kolei wpływa na konstrukcję mózgu, który może mieć mniej lub więcej cech uważanych za męskie lub kobiece. Na te uwarunkowania biologiczne nakłada się wychowanie, wszystko to, co dziecku przekazują rodzice, w tym także obowiązujące akurat w społeczeństwie stereotypy. Ważne jest, aby dziewczynka była dumna z tego, że jest dziewczynką, a chłopiec z tego, że jest chłopcem. Jeśli np. dziewczynka urodzi się w rodzinie, w której oczekiwano chłopca i będzie wychowywana jak chłopiec, w przekonaniu, że być dziewczynką jest źle, że to rozczarowuje rodziców, to w okresie dojrzewania przeżyje dramatyczny kryzys tożsamości płciowej. Zdarzają się wtedy próby samobójcze, częste jest sięganie po narkotyki czy alkohol.

Z punktu widzenia rozwoju dziecka różnice między płciami nie mogą być całkiem zniwelowane, jak się ma do tego feminizm?

Różnice między płciami są ważne i potrzebne, to jest to, co przyciąga do siebie kobietę i mężczyznę. Z pojęciem feminizmu łączy się pewne nieporozumienie: niektórzy sądzą, że w feminizmie chodzi o to, aby kobieta upodobniła się do mężczyzny, że to zapewni jej sukces w życiu. Dojrzały feminizm oznacza jednak, że wartości i cechy kobiece mają stać się równie ważne i cenione społecznie jak męskie. Inaczej mówiąc: nie chodzi o to, aby kobiety stały się np. bardziej agresywne, szły do wojska itp., ale aby cechy takie jak np. dawanie opieki czy umiejętność szukania kompromisów były wyżej cenione społecznie niż są obecnie. Co może znaleźć wyraz np. w tym, że pielęgniarka (dawanie opieki) będzie zarabiać tyle samo co wojskowy. Jak widać, jest jeszcze sporo do zrobienia w zakresie feminizm.

Rozmawiała

Miejsca

Opinie (52) 4 zablokowane

  • Gdzieś tak do dwudziestego piątego roku życia oboje rodzice kochają za to, że jesteś, a potem to się zmienia i kochają, ale

    znacznie mniej, za to jaki jesteś

    • 2 1

  • Olaf (1)

    Wiekszosc tekstów o miosci i przekazywaniu wartosci w wypowiedziach na forum ,pachnie pięknie zawoalowano hipokryzja . Jako istoty stadne wyksztalcilismy schemat który polega na pomocy udzielanej poprzez młodsze w pleni sprawne osobniki (dzieci), osobnikom starszym niebędących w pełni sil witalnych ( rodzice).
    Pomoc ta jest splata długo zaciągniętego w dzieciństwie ( opieka nad potomstwem ).... i to tyle jedna skrajna stadna wykalkulowana hipokryzja .... więcej dzieci mniejszy strach o własna starość . I stad mamy konflikty pokolenie ...naturę g**** obchodzą nasz poglądy...trzeba zrozumieć instynkt i nad nim zapanować.

    • 4 1

    • Widocznie ja jestem jeszcze za młody żeby czuć strach o własną starość i dla tego nie robie sobie ochronki czy emerytury w postaci gromadki dzieci. Na chwilę obecną jestem na etapie myślenia co zrobić albo czego nie robić żeby mojemu dziecku nie mnie żyło sie lepiej w przyszłości. Może kiedys zmieni mi się myslenie.

      • 1 0

  • Kacper (5)

    Mi nikt startu nie zapewnił.Rodzice dali mi jedzenie,dach nad głową ,opierunek i wykształecenie.Na własne M,auto czy wakacje musiałam sama zarabiać jako dorosła kobieta. I dałam radę. Jestem natyle samodzielna,zaradana ze teraz pomagam finansowo mojej mamie.I robir to z radością. Mam jednego brata najukochanszego i w życiu nie zamieniła bym go na mieszkanie a nawet dom od rodziców tzw lepszy start.

    • 8 1

    • (4)

      Nie każdy jest tak zaradny jak Ty i nie każdy ma udane rodzeństwo. Po za tym dzisiaj zarobić na własne m i to kobiecie na prawde jest bardzo ciężko więc rozumiem, że pisałaś ten post zdając sobie z tego zprawę że nie twoja sytuacja to nie jest norma. Kacper dobrze robisz myśląc juz teraz o przyszłości swojego dziecka

      • 2 2

      • Moim zdaniem bardziej motywujące jest gdy dzieciak nie ma wszystkiego podsuwanego pod nos (3)

        i pewne rzeczy musi zdobywać własnym wysiłkiem. Zbyt komfortowe warunki rozleniwiają i utrwalają roszczeniową postawę wobec świata..

        • 6 0

        • (2)

          Racja ale za dobre studia sam sobie nie zapłaci. I rodzi się pytanie dać mu na te studia czy nie. A może być tak że mu nie dasz bo zrobiłeś sobie drugie dziecko, które pożera te koszty. I jak mniemam o to też Kacprowi chodziło.

          • 4 1

          • A kto powiedział, że musi iść na te dobre studia? A jak musi, to kto powiedział, że mają za nie zapłacić rodzice? (1)

            Szczerze mówiąc, decyzja o powoływaniu nowego życia na świat (czy jak wolisz "robienie dziecka") nie powinna wynikać z zimnej kalkulacji ekonomicznej. No, może tylko kiedy oznaczałoby to, że przestanie się "dociągać do pierwszego".
            Ryzyko zrezygnowania z prywatnych lekcji to chyba trochę mało poważny powód..

            • 3 0

            • Twoja wypowiedz traci nieco filozofia zycia rodem z meliny, gdzie co rok to prorok, a dzieci wychowuja sie same. Czasy sie zmieniaja, teraz dziecku trzeba zapewnic mozliwie duzo opcji, zeby w pozniejszym zyciu mialo w ogole jakies szanse w konkurencji z innymi. Nie mowie, ze takie zycie jest lepsze, ono takie po prostu jest i to niczyja wina.

              • 0 1

  • Komunikacja

    ważne, żeby rodzice potrafili rozmawiać ze sobą o tym w jaki sposób chcą wychowywać dziecko, wychowanie to też sztuka kompromisów...

    • 6 1

  • stereotypy...

    i tyle w temacie

    • 6 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane