• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy szkoła może być demokratyczna? Ta jest

Katarzyna Mikołajczyk
16 stycznia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Zdecydowanie niestandardowe lekcje, duża swoboda, brak dzienników, ocen, dzwonków, sal klasowych - czy szkoła demokratyczna to dobra alternatywa dla typowych placówek edukacyjnych? Zdecydowanie niestandardowe lekcje, duża swoboda, brak dzienników, ocen, dzwonków, sal klasowych - czy szkoła demokratyczna to dobra alternatywa dla typowych placówek edukacyjnych?

Nowinki edukacyjne zawsze budzą zainteresowanie wśród rodziców. Kiedy przyzwyczailiśmy się do szkół bez dzwonków, autorskich programów nauczania, braku ocen, pojawiają się kolejne propozycje. W szkołach demokratycznych dzieci uczą się same i same decydują o tym, czym się zająć.



Czy uważasz, że dzieci mogą uczyć się same?

Jednym z głównych założeń Szkoły Demokratycznej Kalejdoskop, która działa w Gdańsku od września 2014 r. przy ul. Hubala zobacz na mapie Gdańska w Strzyży, jest to, by dzieci uczyły się same.

W zasadzie placówka nie jest typową szkołą, a propozycją dla rodziców, którzy zdecydowali się na nauczanie dzieci w domu. Nie muszą jednak robić tego w ścianach własnego mieszkania. Formalnie bowiem młodzież uczęszczająca do szkoły demokratycznej realizuje obowiązek szkolny w trybie edukacji pozaszkolnej - jest zapisana do szkoły tradycyjnej i przystępuje tam do egzaminów semestralnych i rocznych.

Czytaj również: Oni uczą się bez dzwonków i lekcji. Edukacja domowa

Szkoła nie ma dyrektora (jest nim struktura demokratyczna, a organem decyzyjnym i ustawodawczym zebranie szkolne, czyli dzieci i kadra). Nie ma tu także dzwonków ani lekcji - chyba, że dzieci zdecydują inaczej. Uczą się tego, co jest im akurat potrzebne, czyli spędzają czas robiąc to, na co mają ochotę.

- W szkołach demokratycznych zwykle dominuje edukacja nieformalna. Dziecko obiera sobie cel i zdobywa takie umiejętności, które pomogą mu ten cel osiągnąć - tłumaczy współzałożycielka Kalejdoskopu, Magdalena Saja. - Ciekawym przykładem jest czytanie i pisanie. Jeśli ktoś chce samodzielnie zgłosić swój temat na zebranie szkolne (służą temu specjalne formularze), musi nauczyć się pisać. Jeśli chce wiedzieć, co się kiedy w szkole dzieje, widzi, że bez umiejętności czytania nie będzie łatwo (szkoły są zwykle oblepione karteczkami z informacjami na temat różnych wydarzeń, zasad, ogłoszeń). Obie te umiejętności może opanować samodzielnie lub indywidualnie, z pomocą kadry. A jeśli dziecko tak zdecyduje - również podczas lekcji. Najczęściej jednak dzieci obywają się w tych sprawach bez pomocy dorosłych, wystarcza im silna wewnętrzna motywacja warunkowana autentyczną potrzebą.

Czytaj też: Zamiast w szkole uczą się w domu

Materiały edukacyjne, z których korzysta szkoła, są równie niekonwencjonalne, jak cały system. Ucząc się dzieci korzystają ze wszystkich dostępnych źródeł informacji - nie są ograniczone jakimikolwiek podręcznikiem.

Placówka ta z założenia tworzyć ma środowisko edukacyjne przyjazne dziecku i jego rozwojowi. Jej fundamentem jest przekonanie, że tradycyjny system nauczania ogranicza dziecko, nie pozwalając mu rozwijać się w jego własnym (często szybszym niż przewiduje program) tempie.

W szkole demokratycznej dziecko może uczyć się nawet do matury, jeśli oczywiście pomyślnie zdaje egzaminy.

Kalejdoskop działa pod skrzydłami sopockiego Stowarzyszenia Dla Przyszłości. W szkole uczy się obecnie siedmioro dzieci: sześcioro pierwszaków i jeden czwartoklasista.

Dorosłym, przyzwyczajonym do tradycyjnego modelu, trudno to sobie nawet wyobrazić.

- Nie jestem przekonana, że dobrym pomysłem jest zostawianie dzieciom w wieku wczesnoszkolnym dowolności co do tego, czym miałyby się zająć i co miałyby robić - mówi Kamila, mama pięcioletniej Igi. - Nie wiem, czy moje dziecko odnalazłoby się takiej szkole. Wątpię, że samo usiadłoby do czytania, pisania, czy np. rozwiązywania zadań z matematyki.

- Być może to fajna inicjatywa, ale bałabym się chyba posłać dziecko do takiej szkoły. Wolę, jak uczy się ono w tradycyjnej szkole, z określonym programem, w klasie, nad którą czuwa nauczyciel - mówi Marta, mama szóstoklasisty.

Dlatego założyciele szkół demokratycznych podkreślają, że ich placówki są dla wszystkich dzieci, ale nie dla wszystkich dorosłych.

Jak w szkole demokratycznej radzą sobie dzieci?

- Na początku maluchy, które trafiły do Kalejdoskopu z normalnych przedszkoli, były trochę zdziwione tym, że nikt nie mówi im, co mają robić. Czekały na inicjatywę ze strony dorosłych - opowiada wrażenia po pierwszym semestrze Magdalena Saja. - Teraz mogę powiedzieć, że pierwszym sukcesem jest to, że dzieci zaczęły tworzyć swoją rzeczywistość, wyznaczają sobie cele, realizują własne plany.

Szkoła demokratyczna nie jest jedynym sposobem na niekonwencjonalne podejście do edukacji. W Trójmieście funkcjonują też placówki takie jak Chrześcijańska Szkoła Montessori, w której dzieci także cieszą się dużą swobodą w dokonywaniu odkryć i przyswajaniu wiedzy. Prowadzą samodzielne badania, organizują wycieczki, podczas których zbierają potrzebne informacje, realizują projekty. Nie ma w niej grupowych lekcji prowadzonych przez nauczyciela, jest za to wolność tworzenia i uczenie się od siebie nawzajem, czemu sprzyja tworzenie grup wiekowych (np. 6-8, 9-11). Czytaj więcej: Nauka i wychowanie. O szkołach katolickich w Trójmieście

Miejsca

Opinie (95)

  • Ile kosztuje???? (4)

    Bo pewnie większość społeczeństwa na taki rarytas nie stać.

    • 24 4

    • no niestety... to było moje pragnienie posłać dzieci do takiej szkoły...ale niestety koszty nie pozwalają.

      • 0 1

    • oczywiście że nie będzie stać, będą tam chodzić dzieci elity (2)

      • 8 4

      • (1)

        tzn, konkretnie ile za miesiąc? Bo rozumiem, ze masz dokładną wiedze w tym zakresie

        • 5 2

        • 800 zł za miesiąc

          Plus dotacja ze środków które otrzymuje szkoła do której jest przypisane dziecko- w tym przypadku szkoła montessori.

          • 3 1

  • Masakra (13)

    Jestem nauczycielem, dość nowoczesnym,tak mi się wydaje, ale taka szkoła opisana wyżej przeraża mnie. Dziecko samo nie nauczy się pisać, samo nie nauczy się czytać i wiele innych rzeczy, co będę pisać. Każdy wie.
    Cytuję "wystarcza im silna wewnętrzna motywacja warunkowana autentyczną potrzebą" - kupa śmiechu. Dzieci w tym wieku może maja jakąś motywację ale nie tak jak zacytowano - to można mówić o starszych dzieciach. Maluchy chcą się bawić. A co wychowanie do funkcjonowania w społeczeństwie, stosunki społeczne, dojrzałość emocjonalna. A w takiej szkole róbta co chceta - to nie bardzo widzę. Właściwie czarno widzę.

    • 43 25

    • a to ciekawe, że pani jako nauczycielka tak twierdzi
      bo właśnie dziś moje trzyletnie dziecko podpisało się na rysunku własnym imieniem
      i nie było tego "uczone"
      jedynie z ciekawości pytało o literki czy podpatrywało jak różne słowa pisała starsza siostra

      • 1 0

    • (3)

      No i głupstwa piszesz. Moje dzieci uczyły się same czytać, bo chciały. Potrzebna była oczywiście pomoc z naszej strony, ale nikt ich do tej nauki nie zmuszał, po prostu chciały czytać same komiksy.

      Mnie przeraża Twój autorytarny ton i silne przekonanie o własnej nieomylności. A to podpieranie się domniemanym sądem powszechnym: "każdy wie", "wszyscy tak robią", mówi bardzo wiele o nauczycielach podobnych Tobie. Na szczęście są też inni.

      • 10 4

      • (2)

        Też jestem nauczycielką i na studiach uczyłam się o szkołach demokretycznych i innych szkołach alternatywnych. I jest to jak najbardziej wykonalne, tylko że nasze społeczeństwo tego nie rozumie i niestety ale nie zrozumie. Taki kraj, taka kultura, szkoła tradycyjna i koniec! A szkoda...

        • 15 6

        • a ja też jestem (1)

          i nie pochwalam, moje chodzi do normalnej i żyjemy, rozwija się bardzo dobrze.

          • 2 1

          • i też osiągnie sukces życiowy

            tak samo jak Ty.
            Gratulacje.

            • 0 0

    • widać, że nie masz pojęcia o czym mówisz

      przykre, że jesteś nauczycielem. Te dzieci błyskiem uczą się czytać i pisać, bo zwyczajnie tego chcą - tak po prostu jest - możesz zaklinać rzeczywistość ale zwyczajnie się mylisz. Zanim zaczniesz wydawać opinię poczytaj przynajmniej trochę o sumerhill albo i sudberry - albo obejrzyj jakieś filmy na youtube

      • 3 1

    • (6)

      kolega Józka ma pewnie rację. wolałabym jednak żeby dzieci uczyli nauczyciele, którzy potrafią poprawnie posługiwać się językiem polskim. trzecie zdanie od końca to jakiś straszny bełkot (+kilka innych błędów). Co autor miał na myśli?

      • 7 8

      • (3)

        To bełkot ? To prawda. Nie umiesz czytać ze zrozumieniem.

        • 6 5

        • (2)

          "a co wychowanie do funkcjonowania w społeczeństwie, stosunki społeczne, dojrzałość emocjonalna". nie, nie rozumiem. Bardzo brakuje orzeczenia... i logiki. a i reszta to nie jest wcale polszczyzna, którą wypadałoby się chwalić. naprawdę kiepsko, jak na nauczyciela zwłaszcza.

          • 3 3

          • I znowu błędy w twojej wypowiedzi, niestety. Dobrze, że ty nie jesteś nauczycielką.
            A w tym zdaniu wymieniam pewne aspekty życia ( jeśli wiesz co to aspekty).

            • 2 1

          • czy może chciałeś napisać: a co Z wychowanieM do funkcjonowania w społeczństwie, stosunkAMI społecznymI, dojrzałością emocjonalnĄ. Ja wiem że końcówki są w języku polskim trudne, no ale jednak nauczyciele powinni mówic po polsku a nie po polskiemu

            • 3 4

      • (1)

        Ty też popełniłaś sporo błędów. Nie wiem, czy cię nauczono, że zdanie zaczynamy wielka literą, bo o niej zapomniałaś. Wytykając błędy innym spójrz na swój wpis. Pewnie tez kończyłaś taka szkołę, jak opisana wyżej. I oto skutki.

        • 7 7

        • kolego wielka litera to chyba jedyna zasada którą się kierujesz

          • 7 6

  • Ja nauczyłem się czytać, gdy miałem cztery lata. (2)

    Oczywiście podpytywałem się mamy, siostry, prosiłem o czytanie, ale nikt mnie nie zmuszał i nauczyłem się sam.
    Ale jak dziecko ma uczyć się praw fizyki, czy matematyki, bez nakazu, doprawdy nie rozumiem...

    • 7 2

    • stary, zdolny kiedyś- nie rozumiesz... nic dziwnego.

      • 0 0

    • zabawa uczy

      dzieci uczą się bawiąc jest mnóstwo możliwych pomocy do samodzilnych doświadczeń np. woda i różne naczynia, waga, pozwala uczyć fizyki lepiej niż wykład nauczyciela. W każdym razie na tym etapie na pewno.
      Jakoś większość narzeka na szkolne doświadczenia ale jak usłyszy że można inaczej, że dziaci mogą chcieć się uczyć dobrowolnie i bez przymusu to nikt nie pyta jak to możliwe tylko atakuje z nienawiścią. Dlaczego tak wielu wkurza nawet próba zmiany systemu którego sami nienawidzili? Przykładów że można i należy uczyć inaczej jest na świecie wiele. Może dobrze byłoby najpierw poznać a potem krytykować. Ja taką szkołe poznałam (w Niemczech) i wiem że dzieci potrafią nas zadziwić.

      • 2 2

  • Jak dzieci uczone w takich pseudoedukacyjnych nurtach odnajdują się w społeczeństwie. (6)

    Najlepiej świadczy opowieść mojej koleżanki, która pracuje w jednej z placówek w stylu hewelianum z Gdańska, gdzie dzieci przyjeżdżają na jakiś rodzaj zajęć prowadzony przez edukatora danej placówki. I tak: dzieci w wieku 6-7 lat nie wiedziały, że ołówek służy do pisania, nie wiedziały po co się znalazły na zajęciach i po co jest osoba prowadząca, opiekunowie zamiast dać prowadzić zajęcia za które przecież zapłacili, przerywali w trącali swoje informacje... To ja już wolę zwykłą publiczną szkołę.

    • 38 12

    • i dopowiem więcej... (5)

      gdy takie dziecko przejdzie ze szkoły demokratycznej np. do liceum, albo na studia, chyba że w przyszłości studia demokratyczne też powstaną, to niech będzie pójdzie do pracy, też będzie w tej pracy używać demokracji i decydować o tym co w danym dniu sobie w tej pracy zrobi?? Chodzi o spojrzenie w przyszłość tych dzieci. Osobiście uważam, że jest to robienie im krzywdy. Bo ktoś decyduje (rodzice), że w przyszłości mogą nie poradzić sobie w społeczeństwa, właśnie ze względu na sposób edukowania.

      • 17 11

      • (3)

        Widać, że ma bardzo oderwane pojęcie o rzeczywistości. Ludzie otwarci i kreatywni mogą właśnie robić co chcą w firmach, szczególnie zagranicznych koncernach, których coraz więcej w Polsce. Mądry pracodawca będzie będzie wiedział, że liczy się wynik, a nie to, że ktoś ma siedzieć od 8:00 do 16:00 na krześle. Zobacz jaka filozofia pracy panuje w google. Możesz przyjść kiedy chcesz, jak chcesz ubranym, możesz nawet leżeć na podłodze i pracować jeżeli to Ci pomaga. Liczy się efekt końcowy, czyli czy uda Ci się zrealizować postawione przed Tobą zadanie.
        No, ale jak to wytłumaczyć osobom które przeszły przez 20 pranie mózgu w normalnym systemie edukacji.

        • 24 9

        • Wszyscy będą pracować w Google (1)

          Komputery same się zrobią, samochody same wyprodukują, drogi same wyleją. Demokratycznie, jak zechcą!

          • 5 1

          • nie wszyscy

            dzieci z "tradycyjnych" szkół będa tyrać 8-16 i robić za wyrobników.
            A rozwinięte dzieci "demokratyczne" będ asię spełniały w kreacji, pionierskim rozwoju i kierowaniu tym potulnym motłochem.
            Tak to demokracja przekształca się w elitę - czyli konserwatywny raj :)

            • 1 0

        • naprawdę uważasz, że wszystkie te dzieci....

          znajdą pracę w takich miejscach? ja tak nie uważam... dużo lepiej będzie funkcjonowało dziecko, wychowane przez fajnych rodziców, który będą je wspierać w wyborach życiowych, zainteresowaniach, pasjach, zawodzie (nawet klasycznym) a chodzące do zwykłej szkoły. Bo zwykle dziecko wie na co ma chęć, ale nie wie, czego naprawdę POTRZEBUJE...

          • 5 0

      • no ale pewnie moda będzie, żeby być trendy

        a potem płacz

        • 9 5

  • spokojnie (3)

    Znam współtwórców tej szkoły, to osoby mądre, doświadczone i nieschematyczne. O szkołąch demokratycznych marzyłam od czasów mojego społecznego liceum, zresztą rewelacyjnego, kiedy czytałam Summerhill A.S.Nail`a. One się sprawdzają - w przypadku tych rodziców, którzy to rozumieją. Z szkół montessoriańskich, trochę podobnych do demokratycznych, wyrośli tworcy Googla, Amazona czy Wikipedii. A Andre Stern, syn niesamowitego malarza i twórcy bezocennej pracy z dziecmi Arno Sterna, wyrósł na precyzyjnego lutnika, muzyka, pisarza. Warto czasami wyjść poza schemat.

    • 25 9

    • potwierdzam (2)

      A szanowni krytycy mogliby się nie ośmieszać brakiem racjonalnych argumentów.
      Może zacznijcie od przyjrzenia się lukom we własnym wykształceniu i zdolności do samodzielnego myślenia - zanim raz na zawsze podetniecie swoim dzieciom skrzydła.

      • 6 4

      • ja już widziałam dzieci uczone w takich nurtach... (1)

        są problemy w ich funkcjonowaniu w społeczeństwie...wg mnie to kłopot nie tyle dla samego społeczeństwa ile dla nich samych

        • 2 4

        • ale gdzie konkretnie?

          bo w Polsce to zupełne nowum raczej. Z doświadczeń brytyjskich, amerykańskich, austriackich (do innych nie miałam dostępu) wynika, że te dzieciaki świetnie sobie radzą w społeczeństwie gdyż nabywają najważniejsze umiejętności, których szkoła tradycyjna dzieciom nie daje.
          Uczą się odpowiedzialności za siebie, za swój tok kształcenia, za innych (bo wyrażanie przez nich własnej wolności wpływa na otoczenie). Uczą się rozwiązywania konfliktów i znajdowania najlepszych dla wszystkich rozwiązań Wzmacniają poczucie własnej wartości doświadczając od otoczenia szacunku i akceptacji dla własnej unikalności i dla własnych wyborów. Jeśli czegoś chcą się dowiedzieć (a chcą cały czas) muszą znaleźć na to sposób (czasem robią ta przy pomocy dorosłych - jeśli uznają, że to konieczne - a czasem nie) co pozwala im odważnie dążyć do realizowania celów w późniejszym życiu.
          Szkoła tradycyjna nie wykształca żadnej z tych umiejętności - przeciwnie - niszczy je na każdym kroku. W szkole tradycyjnej zakłada się, że dziecko jest nieinteresującym się niczym złośliwym matołkiem, którego trzeba dobrze wytresować, żeby się do czegokolwiek nadawał. Nie w każdej szkole i nie u każdego nauczyciela - ale z takiej bazy właśnie wychodzi ten pruski, koszarowy model edukacji zupełnie nie mający nic wspólnego co dziś wiemy o psychorozwoju czy rozwoju mózgu po prostu.

          • 5 0

  • jestem nauczycielem i rodzicem (2)

    nie wyobrażam sobie takiej opcji, samo też się uczy, ale w szkole ma się słuchać i przekonywać do tego co dziś może mu się nie podobać, ale przyda się za kilka lat. Dyscyplina i nie wejdzie mi na głowę w wieku 14 lat, a takie rozwiązania może realizować na studiach, póki co to dorośli nim kierują uwzględniając pasje i możliwości, indywidualne potrzeby i jednocześnie trzymając się standardów ogólnie przyjętych i sprawdzających się.

    • 10 17

    • ciekawe

      a te standardy to gdzie się sprawdzają?
      Przyglądałeś się jak świat wygląda? Szczęśliwi wszyscy tacy?
      Od dziecka niszczy się zaufanie dziecka do siebie, do własnych wyborów. Mówi mu się, że to co go interesuje nie jest dla nikogo ważne - nikogo to nie obchodzi - ma się zająć tym co wszystkie pozostałe dzieci (tak jakby się między sobą nie różniły), nie wyróżniać się i uczyć do testów a potem zapomnieć. Potem powinien zostać potulnym (potulność przez 18 lat starano się mu wpoić) członkiem społeczeństwa i najlepiej szybko umrzeć tuż po przejściu na emeryturę, żeby nikomu nie robić kłopotu. System najważniejszy.

      Przerażające jest to, że tylu ludzi - tak jak Ty- nie widzi jaka krzywda dzieje się dzieciom (z pewnością na podobnej zasadzie jak tu - "ojciec wlał mi parę razy i dzięki temu jestem porządnym człowiekiem") - i jaka krzywda dzieje się społeczeństwu kiedy te "zniszczone" dzieci stają się jego trzonem.

      • 3 0

    • Haha- a jaka wiedz, oprócz podstaw pisania, czytania i liczenia może mu się przydać ze szkoły? To jest teoria do kwadratu. Tylko nie mów, że przyroda, biologia, historia, geografia itp. Większość dorosłych ludzi nie zaliczyła by egzaminu gimnazjalnego. To co jest Ci potrzeba to samemu się uczysz. Zawsze tak było i tak będzie, reszta to tworzenie sztucznej rzeczywistości i wmawianie innym, że tak ma być.

      • 4 5

  • To jest chyba jakaś odmiana kształcenia domowego (1)

    Tylko dla tych rodziców którzy nie chcą mieć dzieciaka na głowie 24/h dobę.
    Bo nauczyć wszystkiego trzeba bedzie i tak w domu.
    Takie przedszkole dla dzieci w wieku szkolnym.

    • 12 6

    • Jak to cudownie

      wypowiadać się na temat, na który nie ma się bladego pojęcia, którego się nawet nie liznęło. "Nie znam się więc się wypowiem" - BRAWO.
      Polecam filmy o Summerhill i Sudbury dostępne na youtube na początek - a potem może jakieś monografie. Summerhill istnieje od 1921 roku więc chociażby o nim sporo już napisano.
      Nikt niczego nie musi dzieci uczyć - dzieci chcą się uczyć i jeżeli nikt tej chęci nie niszczy (jak tzw. tradycyjna szkoła) uczą się znacznie więcej i znacznie dogłębniej od swych rówieśników uwięzionych w systemie. I co najlepsze ta nauka je uszczęśliwia - z jakiegoś niepojętego powodu wielu to bardzo boli.

      • 1 0

  • (4)

    Jednym słowem - róbta co chceta. Z dnia na dzień mam co raz większe wrażenie, że żyję w jakimś Matrixie. Przecież obowiązkiem szkoły jest nauczanie i wychowanie. Demokracja jest dobra przy iskaniu pcheł w społeczeństwach pierwotnych ale nie w szkołach. Ratunku.

    • 40 19

    • Logika (1)

      Przecież to logiczne że państwo ma za dużo teraz bezrobotnych osób z wyższym wykształceniem więc zaczyna wytwarzać ludzi-debili by ci zasuwali jak im się rozkaże.

      • 14 6

      • chodzi Ci o absolwentów szkół demokratycznych?

        oni akurat nigdy nie nauczą się zasuwać tak jak im ktoś każe - tego się uczysz w tradycyjnej szkole. Tym dzieciom pozwala się rozwijać rak, żeby realizowały swoje pasje - mało czyją pasją jest zasuwanie na rozkaz.
        Poza tym zwykle ich wiedza jest znacznie bardziej pogłębiona niż przyciętych pod linijkę uczniów ze szkół tradycyjnych w związku z umiejętnością samodzielnego myślenia, zdobywania wiedzy i realizowania pragnień są on znacznie lepszym nabytkiem dla większości firm - nie to co bezwolne, czekające na wyraźnie sformułowane polecenia dzieciaki po zwykłych szkołach..

        • 5 0

    • może najpierw sprawdź co z takiego typu "róbta co chceta" wynika

      wolność dziecka jest ograniczona przez wolność innych osób. Dzieci którymi się nie zarządza i którym się nie rozkazuje ucza się odpowiedzialności za siebi i za innych. Są znacznie lepszymi członkami społeczeństwa niż te biedne dzieciaki, którym przez pierwsze 18 lat udowadnia się, że o niczym same zdecydować nie mogą, bo kto inny wie lepiej co jest dla nich dobre a które nagle potem zostają wyrzucone na głęboką wodę bez żadnego przygotowania do decydowania o sobie i do odpowiedzialności za siebie.
      Najciekawsze jest, że te dzieci z wolnych szkół są znacznie bardziej uważne na potrzeby innych, znacznie bardziej elastyczne i swobodnie poruszające się w normalnym świecie. Nikt po prostu nie zepsuł ich poczucia własnej wartości i poczucia posiadania wpływu na własne życie.
      Bazą dla takiego podejścia jest przekonanie, że dziecko jest z natury dobre, chcące funkcjonować jako przydatna społecznie jednostka, ciekawe świata. Tzw "tradycyjne" szkolnictwo bazuje na przekonaniu, że dziecko jest złe, niechętne wiedzy i trzeba je wytresować, żeby się do czegokolwiek nadawało. - a teraz zastanów się w co wierzysz Ty. I najlepiej skąd ta wiara się bierze (pewnie z patrzenia na dzieciaki, które całymi sobą buntują się przeciwko siłowemu wpychaniu w nieprzystające do nich struktury - rzeczywiście po kilku klatach nauki dzieci wyglądają w dużej części na małe potwory - wcale mnie to nie dziwi.

      • 7 0

    • no popatrz

      a ja myślałam, że to rodzice są od wychowywania swoich dzieci...

      • 8 1

  • ??? (4)

    W szkole uczy się obecnie siedmioro dzieci: sześcioro pierwszaków i jeden czwartoklasista.

    Czytaj więcej na:

    I ten czwartoklasista ma taki sam poziom jak pierwszaki???

    • 14 3

    • (3)

      Na tym forum wypowiadają ludzie inteligentni i mniej inteligentni. To nie znaczy, że wszyscy mają równać w duł do Ciebie. Rozumiesz? Choć nie spodziewać się, że tak.

      • 1 10

      • (2)

        Dobra. wypowiedziałeś sie Tomek pod tyloma wypowiedziami, a tu okazuje się, ze Ty masz jakieś braki w edukacji.

        • 4 0

        • (1)

          Dziękuje za diagnozę. Czy możesz przybliżyć gdzie mam te braki? Jesteś wróżką, telepatą, czy masz jaką inną czarodziejską moc wyczytywania z dwóch zdań braków uzyskanych w 20 letnim procesie edukacji? :)
          Okazuje się jednak, że nie ogarniasz tematu i stać Ci tylko na takie puste zdanie. Kolejny twór systemu edukacji, ale generalnie to nie Twoja wina ;).

          • 0 5

          • Masz braki w edukacji

            piszemy dół a nie duł... Ale widocznie kończysz jakąś demokratyczno - lansiarską szkołę w której stawia się na "cele" oraz "plany". 20 lat edukacji masz? Nooo...długo Ci zajęło skończenie podstawówki....

            • 0 1

  • Demokracja to

    wielka kupa smrodu,mamy jej po dziurki w nosie,to najgorszy system jaki wymyślono,i nikt do tego nie chce śię przyznać nawet do socjalizmu to się przyznają niektórzy twórcy więc po co mieszać w głowach dzieciom i uczyć
    bałaganu ,w Polsce najbardziej demokrytyczną partią jest PiS {Prawo i Socjalizm}
    i jak to wygląda każdy widzi.

    • 1 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane