• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego nasze dzieci nas złoszczą?

Monika Kopycińska
30 stycznia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Ze złością trzeba umieć się obchodzić - mamy prawo ją przeżywać, ale nie mamy prawa z jej powodu krzywdzić innych. Ze złością trzeba umieć się obchodzić - mamy prawo ją przeżywać, ale nie mamy prawa z jej powodu krzywdzić innych.

Dopóki nie mamy dzieci, przekonani jesteśmy o tym, że będziemy dobrymi rodzicami. Zazwyczaj już w pierwszych miesiącach życia dziecka wyobrażenia o sielankowym rodzicielstwie zostają zweryfikowane.



Czy zdarza ci się wyładowywać złość na dziecku?

Nieprzespane noce, histeryczny płacz, którego przyczyn nie jesteśmy w stanie rozpoznać, napady furii zbuntowanego dwulatka, a do tego natłok codziennych obowiązków generują w nas uczucie złości. Doprowadzeni do ostateczności, wyładowujemy całą swoją złość, krzycząc na dziecko, a niekiedy uderzając czy potrząsając nim. Gdy uczucie złości mija, cierpimy z powodu wyrzutów sumienia. Nierzadko jest nam wstyd, że nie potrafiliśmy w tej konkretnej sytuacji zapanować nad emocjami.

Czytelniczki trójmiejskiego forum "Rodzina i dziecko" dzielą się swoimi opiniami i obawami związanymi z kontrolowaniem negatywnych uczuć, a nasza ekspertka - Emilia Suszka, psychoterapeutka, trener rozwoju osobistego odpowiada na pytania - dlaczego nasze dziecko nas złości? Co robić, by złość nie wymknęła się nam spod kontroli?

Czym jest złość?

Złość jest uczuciem, w które wyposażyła nas natura po to, abyśmy mogli się obronić przed atakiem lub powalczyć o nasze potrzeby. Jest to emocja potrzebna w życiu, tak samo jak miłość czy radość. Daje nam siłę i energię w trudnych sytuacjach. Jednak złość pojawia się w nas czasem niezbyt adekwatnie do sytuacji, jakby nadmiarowo. Zazwyczaj dlatego, że w ciągu naszego życia zgromadziliśmy w sobie pewien "zapas" złości z różnych sytuacji, w których nasze prawa czy potrzeby nie były szanowane. I wtedy nawet drobna iskierka uruchamia duży wybuch uczuć, które tak naprawdę pochodzą z innych okresów naszego życia, z innych relacji.

Ze złością trzeba umieć się obchodzić - mamy prawo ją przeżywać, ale nie mamy prawa z jej powodu krzywdzić innych. Energia złości bywa ogromna i dlatego właśnie trzeba się nauczyć nad nią panować, wykorzystywać ją umiejętnie. Bo za swoją własną złość każdy jest odpowiedzialny osobiście. Czasem dziecko stwarza sytuację, która nas irytuje, jednak to my przeżywamy złość i to my musimy zadecydować, co z nią zrobimy, w jaki sposób ją wyrazimy. Niedopuszczalne jest obciążanie dziecka odpowiedzialnością za to, jak rodzice odreagowują swoją złość, np. komunikat "Tak mnie zezłościłeś, że musiałam Cię zbić." Nie musiałam. Mogłam w inny sposób rozładować swoją irytację.

Często zdarza się, że matka czuje się winna, że zezłościła się na dziecko i na nie krzyczała. Wtedy szczególnie łatwo przerzuca winę na dziecko - żeby zmniejszyć swoje własne poczucie winy, a to jest krzywdzące dla dziecka. Wzięcie odpowiedzialności za swoją złość to np. komunikat: "Jestem zdenerwowana, bo przestraszyłam się, że wpadniesz pod samochód" - to ja się przestraszyłam i biorę to na siebie.

Dlaczego nasze dzieci nas złoszczą?

Dzieci rzadko robią coś celowo na złość rodzicom. Jeśli tak się zdarza, to najczęściej po to, żeby pozyskać uwagę rodziców, która jest dziecku tak bardzo potrzebna, że woli nawet doświadczać złości ze strony mamy lub taty, niż obojętności. Przyczyny wybuchów złości do dziecka leżą w psychice rodzica. Może to być "zapas" złości zgromadzony we wcześniejszych etapach życia, także wtedy, gdy sam rodzic był jeszcze dzieckiem. Wzorce wyrażania złości wyniesione z domu rodzinnego mają tu ogromne znaczenie, wielu dorosłych po prostu nie umie sobie radzić z własną złością, nie wiedzą, jak ją okiełznać.

Czasem przyczyną wybuchów są inne problemy, których dorośli doświadczają w życiu. Złość jest wtedy "przenoszona" na dziecko, choć przyczyną są np. trudne relacje z partnerem, przemęczenie młodej mamy, brak bezpieczeństwa finansowego i wiele innych. Kiedy rodzice są ogólnie poirytowani z powodu swoich "dorosłych" spraw, z łatwością wpadają w złość na dziecko, na którym mogą się łatwo wyładować, bo mają nad nim wielką przewagę.

Dużo trudniej jest okazać swoją złość partnerowi, szefowi czy teściowej. Innymi słowy bywa, że z lęku przed osobami, które mają nad nami przewagę, złościmy się "zastępczo" na dziecko. Częstą przyczyną złości na dziecko jest także zwykła zazdrość o partnera. Kiedy np. tata hołubi córeczkę, poświęca jej nadmiar uwagi, złość żony często kieruje się na córkę, choć to nie ona jest odpowiedzialna za tę sytuację, podobnie kiedy mama nadmiernie koncentruje się na synku kosztem męża, ojciec może złościć się na syna. Odpowiedzialność za takie sytuacje jest po stronie dorosłych, a nie dzieci.

Czy podnoszenie głosu na dziecko jest dopuszczalne?

To zależy od sytuacji: gdy np. dziecko biegnie w stronę jezdni, to musimy czasem krzyknąć, żeby zwrócić jego uwagę. Często potrzebny jest również ton mocny i stanowczy, aby dziecko jasno odebrało komunikat, że czegoś nie wolno robić. Gdy mówimy miłym i spokojnym głosem: "Synku nie bij dziewczynki", to synek może nie zrozumieć, że robi coś złego.

Warto pamiętać, że sama treść tego, co mówimy, użyte słowa, stanowią małą część tego, co odbiera dziecko - ono odbiera komunikat głównie poprzez nasz wyraz twarzy, ton głosu, gesty, które muszą być adekwatne do sytuacji. Niedopuszczalne są jednak krzyki służące tylko wyładowaniu złości rodzica, a zwłaszcza ubliżanie dziecku, poniżanie go czy obrażanie - nawet jeśli odbywa się to cichym głosem. Nie mówiąc już o biciu czy potrząsaniu dzieckiem. Nawiasem mówiąc, potrząsanie niemowlęciem jest nie tylko szkodliwe dla jego rozwoju emocjonalnego, ale także niebezpieczne dla jego zdrowia, a nawet życia.

Jak nie dać się ponieść własnej irytacji? Jak sobie radzić, gdy nasze dziecko nas złości?

Po pierwsze trzeba umieć rozpoznać w sobie pojawiającą się złość i przyznać się do niej. Wiele wybuchów złości wynika z tego, że ignorujemy pierwsze sygnały złości, kiedy jest ona jeszcze do opanowania. Np. dziecko irytuje mamę głośnym stukaniem w garnek, ale ona blokuje w sobie sygnał złości, dziecko - nie wiedząc, że robi coś złego - kontynuuje stukanie. A w mamie wzbiera coraz większa złość i w końcu wybucha. Dlatego trzeba uznać pojawiającą się złość, dać sobie do niej prawo i starać się określić jej przyczynę. Mogę przyznać sama przed sobą "Jestem zła, bo jestem zmęczona i hałas mnie irytuje" albo "Jestem zła, bo hałas jest za głośny i może przeszkadzać sąsiadom".

Kolejny ważny krok to wzięcie odpowiedzialności za swoją złość, za sposób jej okazania. Mogę sobie powiedzieć "Mam prawo być zła, ale nie mam prawa skrzywdzić dziecka". Tu warto uruchomić w sobie empatię do dziecka, wyobrazić sobie, jak ono się czuje, mając świadomość, że nie robi nic złośliwie. Dziecko po prostu sprawdza granice, nie zna jeszcze reguł współżycia z innymi i testuje różne możliwości. Warto też przypomnieć sobie swoje odczucia z dzieciństwa w obliczu wybuchu złości naszych rodziców. A jeśli zdarzyły się nam już wcześniej wybuchy złości do dziecka, to warto sobie przypomnieć, jak źle się wtedy czuliśmy i jak mogło się czuć dziecko.

I bardzo ważna sprawa, o której trzeba pamiętać: nasze zachowanie jest wzorem dla dziecka na całe życie, możemy mu pokazać, jak konstruktywnie radzić sobie ze złością albo zaszczepić mu negatywne wzorce, które przeniesie do swojej rodziny.

Jakie sposoby radzenia sobie ze złością można wykorzystać przy kilkumiesięcznym maluchu, a jakie, gdy mamy do czynienia z 2- lub 3-latkiem?

Kiedy mamę irytuje płacz niemowlęcia, to ważne, żeby zdała sobie sprawę, że dziecko komunikuje jej jakieś swoje potrzeby fizjologiczne, bo to one wypełniają jego świat: chce jeść, coś je boli, jest zmęczone itd., a nie umie inaczej wyrazić swoich problemów niż płaczem. Zadaniem matki jest odczytać te potrzeby i utulić niemowlę, a nie odreagowywać własną złość. Czasem matka złości się z bezradności, bo nie rozumie, o co dziecku chodzi i czuje się z tym źle. Warto dać sobie przyzwolenie na pewną bezradność, bo czasem odczytanie potrzeby dziecka nie jest łatwe, zwłaszcza na początku macierzyństwa. Jeśli jednak matka czuje, że wzbiera w niej złość i ma ochotę zrobić coś dziecku, to lepiej, żeby na chwilę je komuś oddała lub odłożyła w bezpieczne miejsce, a sama dała sobie chwilkę na ochłonięcie.

Złość jest uczuciem, które narasta i po osiągnięciu maksimum intensywności - zawsze opada. Możemy więc mieć pewność, że złość minie. Aby szybciej ją "rozpuścić", można wyjść do drugiego pokoju lub łazienki i wziąć 10 głębokich oddechów, rozluźnić mięśnie ramion i karku. Można też wykonać kilka ćwiczeń lub zająć się na chwilę czymś innym, co zaangażuje naszą uwagę. A czasem trzeba wykrzyczeć się w poduszkę lub podrzeć starą gazetę. Jeśli mamy z kim zostawić dziecko, bardzo pomocny bywa spacer lub bieg. Najważniejsze: jeśli czujemy, że możemy wyładować złość na dziecku, trzeba odreagować ją w bezpieczny sposób. A później, na spokojnie, zastanowić się, o co chodziło i czy to coś jest warte aż takich emocji.

Jeśli złościmy się na starsze dziecko, czasem trzeba pozbyć się nadmiaru nieadekwatnej złości, a czasem okazać dziecku złość w bezpieczny i nie raniący sposób. Aby być stanowczym czy nawet wymierzyć dziecku zasłużoną karę, musimy panować nad swoją złością, bo inaczej może pojawić się krzyk, ubliżanie, szarpanie czy bicie, które są niedopuszczalne.

Dziecko 2- lub 3-letnie zaczyna już rozróżniać emocje, samo właśnie poznaje swoją złość i warto mu mówić o swoich uczuciach, o swojej złości i jednocześnie pokazywać, jak sobie z nią radzimy. To bezcenna lekcja dla malucha. Mama może powiedzieć np. "Jestem teraz tak zdenerwowana, że nie mogę z tobą się bawić, muszę iść i wykrzyczeć złość w poduszkę". Samo nazwanie złości i opowiedzenie o niej zmniejsza jej natężenie. Pomagają tu także te same sposoby, o których była mowa powyżej, przy niemowlęciu, tyle że ze starszym dzieckiem trzeba o złości rozmawiać. Także wtedy, kiedy przydarzy nam się atak wściekłości - gdy już furia minie, warto dziecku wyjaśnić, co się stało, jak się czuliśmy, dlaczego jest nam przykro.

Jeśli w porę i stanowczo stawiamy dziecku granice, pokazujemy, co wolno, a czego nie, to jest szansa, że nie dopuścimy do sytuacji, które doprowadzą nas do utraty kontroli ze złości. Czasem to nasze dzieci miewają napady złości, z którymi sobie nie radzą, ale to odrębny temat.

Rozmawiała

Miejsca

Opinie (71) 2 zablokowane

  • Porady do szuflady (1)

    Większość rodziców, którzy wyżywają się na dzieciakach i tak z tego co tu napisano nie skorzysta.
    Najbardziej bawi mnie cytat pewnej znanej ekspertki od uzależnień, że "z dzieckiem trzeba rozmawiać"
    Trzy czwarte ludzi po prostu nie nadaje się na rodziców. Smutne, ale prawdziwe.

    • 71 16

    • bo dzieci trzeba wychowywać bezstresowo..........
      a na starość tylko jeszcze zaskórniaki im oddać i z 10 pietra skoczyć by dziecko problemów z nami nie miało.........

      • 20 6

  • Artykuł podobał mi się

    Na takie tematy trzeba rozmawiać i je ciągle poruszać. Często ludzie sami przed sobą nie przyznają się do tego, że swoją złością krzywdzą dziecko. A potem rodzi się poczucie winy, które rodzic stara się wynagrodzić. Dzisiaj życie i wychowywanie dziecka jest wyzwaniem. Rodzice chcąc zapewnić odpowiedni byt dużo pracują, żyją w pośpiechu, odczuwają stres. Jedni radzą sobie z tym lepiej inni mniej skutecznie, dlatego trzeba o tym pisać i rozmawiać.

    • 23 2

  • po prostu leżę na glebie i wstać nie mogę (4)

    "Jeśli jednak matka czuje, że wzbiera w niej złość i ma ochotę zrobić coś dziecku..." - to niech się lepiej zrzeknie praw rodzicielskich. Kto to w ogóle pisał? Raczej nie rodzic, a nawet jeśli, to chyba patologiczny. Specjaliści Psychologowie, tfu. Kochasz swoje dziecko? To je wychowujesz, a nie się na nim wyżywasz.
    Patologiczny artykuł.

    • 12 77

    • Czy jesteś rodzicem??

      Ja, jako rodzic nie łapię autora artykułu za słówka. Chodzi o to, że większość rodziców szczególnie małych dzieci, miewa z różną częstotliwością chwile słabości, kiedy na prawdę ciężko im opanować własną złość. w większości przypadków takie momenty kończą się krzykiem, a potem poczuciem winy u rodzica.... I jakieś 99% rodziców, którzy spędzają z dzieckiem większość swojego czasu przyzna mi rację....Chodzi o to, żeby po pierwsze uświadomić sobie, że nikt nie jest z żelaza, a po drugie o to, żeby starać się nad złością i frustracją pracować.
      No i jeszcze chodzi o to, żeby przestać idealizować rzeczywistość. Wychowanie dziecka, to na prawdę niełatwa sprawa...Maluch, to nie tylko sama radość (tej też jest wiele) ale przede wszystkim poświęcenie, odpowiedzialność i mnóstwo obowiązków

      • 24 0

    • Kocham moje dzeci

      Życie nie jest usłane różami,czasem zdarza sie że nerwy zawodza rodziców i kogos poniesie,wcale nie znaczy to ze jest sie złym rodzice.Skłania to do refleksji.

      • 14 0

    • a kierowca ktory kogos potraci przez nieuwage tez nigdy nie powinien dostac tego prawojazdy?!? nie ma idealnych rodzicow - zawsze sie znajdzie cos w wychowaniu czym skrzywdzisz swoje dziecko - fakt jedni krzywdza mniej drudzy bardziej- ale zawsze krzywdza, dopiero z perspektywy czasu mozna powiedziec ze rodzice tu czy tam mieli racje, dobrze nas wychowywali ale zawsze znajda sie jakies "rany"
      a rodzic ktory twierdzi ze jest idealny jest najgorszy bo uwaza ze nic nie ma na swoim sumieniu i dziecku nic nie jest - a ono moze sobie z czyms nieradzic, cos je ubodlo gleboko w serce itp.

      • 9 0

    • Nie masz dzieci na 100%, więc g..wno za przeproszeniem wiesz. Jakbyś miał, to byś wiedział/a, takie uczucia się zdarzają. Przykład: gdy po raz 50ty tłumaczysz (na tyle spokojnym głosem na ile Cię stać) dziecku, że należy sprzątać zabawki po zabawie, bo potem jest bałagan, mało miejsca, nie można niczego znaleźć, zabawkom jest smutno, mogą się pogubić itp itd, a ten mimo, że jest samodzielny jak mało które dziecko zaczyna jęczeć, drzeć się czy ryczeć w niebogłosy jakby kto ze skóry obdzierał, że nie umie, nie potrafi, nie chce, nie będzie i na złość dodatkowo wywala inne rzeczy z szaf/półek, bo "sam nie wie dlaczego tak robi" to uwierz mi, choćbyś nie wiem jak kochał/a swoje dziecko, to mając takie akcje regularnie, dzień w dzień, miałbyś/miałabyś ochotę strzelić dziecko w tyłek tak, by faktycznie miało o co ryczeć. To samo tyczy jedzenia obiadu (bo ja nie umiem widelcem), siusiania do kibelka (bo nie umiem! umiem tylko na podłogę!), nie włączenia drugiej bajki, bo już się limit na tv skończył (ale ja chce, ale ja proszę, ale maaaaaaaaaaaamo włącz mi!!!) itd. Aż dziw, że sąsiedzi jeszcze pomocy społecznej nie wezwali ;)

      • 10 0

  • W sobotę nad ranem byłem na Monciaku. Zgroza. Małolaty w samych podkoszulkach, nawaleni jak stodoły, język rynsztoka (3)

    W swojej drodze do "nocnego" minąłem dwie pary, jakby do mnie partner tak się odzywał, to dostałby w papę i w tył zwrot. A tu nic, zero reakcji. Coś z tym pokoleniem młodych, pięknych i bogatych jest nie hallo. I oni mają być lub już są rodzicami? Chyba czas umierać:-)

    • 57 2

    • Bo widzisz to byli partnerzy (1)

      mężowie zachowują się inaczej

      • 4 7

      • Że niby co? U partnerów życiowych nie dochodzi do rękoczynów?

        :-)

        • 2 0

    • pwenie ktoś bezstresowo wychowywał dzieciaki :)

      • 5 1

  • dzieci to kupa szczęścia z przewaką kupy.. (1)

    Lubię dzieci.... z frytkami i zestawem surówek..

    • 30 14

    • AsiaLatex=Albert Fish?

      • 3 5

  • Największe brawa należą się bezdzietnym ekspertom od dzieci :-) (2)

    A jeszcze większe bezdzietnym którzy tłumacza rodzicom że z dziećmi trzeba rozmawiać.
    Posiadanie dzieci w Gdańsku doprowadza rodziców do złości z powodu braku przedszkoli i szkół podstawowych w miejscu zamieszkania przez co dzieci trzeba dowozić w korkach marnując pieniądze w odległe rejony często poza Gdańsk!

    Jestem za tym aby urzędnicy całym swoim majątkiem odpowiadali za niekompetencję i utrudnianie ludziom życia! Szczególnie ci najwyższego stopnia z prezydentem Adamowiczem na czele.

    Zgraja potwornickich (tzw legumina family jak określa sie osoby z otoczenia Adamowicza należace do jedynej słusznej partii) ograbia nas z pieniędzy w podatkach cenach wody ciepła parkingów itd... a w zamian dostajemy uśmiech Adamowicza.

    • 56 4

    • nic dodać nic ująć

      samo wychowywanie dziecka to bardzo trudna sprawa, a miasto ją dodatkowo utrudnia (i to znacznie).

      • 7 2

    • Zgadzam się

      Zgadzam się w pełni. Chociaż Gdańsk ma więcej przedszkoli niż np Gdynia. Nie zmienia to faktu, że właściwie w całym Trójmieście prędzej potniesz się szarym mydłem niż bezproblemowo załatwisz dziecku żłobek lub przedszkole...

      • 1 1

  • Bardzo mądre i przydatne rady. (4)

    Jestem bardzo nerwowy i bardzo łatwo mnie sprowokować. Mam dwu letnie dziecko, które jest grzeczne i nie sprawia problemów wychowawczych, niestety kontakt z matką jest nieco inny. Żona łatwo daje się sprowokować i zaczyna podnosić głos na malucha. To tworzy straszny hałas i wyraźnie widać że dziecko prowokuje bardzo skutecznie ( chce zwrócić na siebie uwagę mamy ). Niestety w tych przepychankach miedzy matką a dzieckiem ja zawsze jestem gdzieś po środku. I to ja najbardziej się wtedy denerwuję... Krzyczę do żony, by przestała krzyczeć.. Tworzy to pewnego rodzaju chory krąg złości i frustracji. Gdy jestem sam z dzieckiem, w domu jest spokój i cisza...

    • 15 11

    • Najwyraźniej macie prblemy w związku (1)

      współczuję dziecku

      • 8 8

      • no i odezwał się melepeta - psycholog

        • 3 2

    • nie jesteś sam

      na pocieszenie.

      poza tym, że ja nerwowy nie jestem to reszta wygląda podobnie. Taki charakter wyszedł...po jakimś czasie niestety.

      • 2 4

    • Może pogadaj z żoną...

      Wierz mi lub nie matkom jest zawsze trochę ciężej, bo najczęściej to one najwięcej czasu spędzają z dziećmi łącząc wiele obowiązków, a właśnie 2-u, 3-y latki bywają bardzo męczące... Porozmawiaj z żoną,podziel się swoimi spostrzeżeniami, może uda Wam się wypracować jakiś sposób działania, np. kiedy jesteś w domu i widzisz, że żona nie daje już rady, poproś ją żeby wyszła do innego pomieszczenia, a Ty w tym czasie odwrócisz uwagę dziecka i uspokoisz go.

      • 14 1

  • (1)

    dzieci są pyszne........tylko trzeba długo gotować..........;)

    • 21 6

    • chyba "dobre" ... nawet taki zart potrafisz spalic...

      • 2 1

  • małe, tłuste kluseczki, zażerające się frytkami i chrupkami przed komputerem (1)

    zawożone wszędzie przez rodziców :)

    • 30 7

    • chyba ty!

      • 4 4

  • Chyba nie ma przepisu na wychowanie dziecka. Jedni rodzice stają dosłownie na głowie, chuchają i dmuchają, inni się nie

    przejmują... A w efekcie ci co chuchali mają problemy z dzieckiem, a ci drudzy nie.

    • 19 7

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (7 opinii)

(7 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane