• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdzie się podziały trzepaki?

Katarzyna Mikołajczyk
26 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Dawniej dzieci beztrosko bawiły się z rówieśnikami na podwórku, wisiały głową w dół na trzepaku lub wykonywały na nim różne akrobacje. Dziś na placach zabaw słychać głosy przestrogi ze strony rodziców: uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę, nie tak wysoko, bo spadniesz. Dawniej dzieci beztrosko bawiły się z rówieśnikami na podwórku, wisiały głową w dół na trzepaku lub wykonywały na nim różne akrobacje. Dziś na placach zabaw słychać głosy przestrogi ze strony rodziców: uważaj, bo zrobisz sobie krzywdę, nie tak wysoko, bo spadniesz.

Nasze dzieci są wychuchane. Wozimy je do szkół, odprowadzamy na zajęcia, organizujemy zabawy z kolegami z klasy, zabieramy na wycieczki i dbamy o to, by niczego im nie zabrakło. Dlaczego więc z rozrzewnieniem wspominamy czasy własnego dzieciństwa, gdy umorusani wisieliśmy głową w dół na trzepaku, a wokół szyi "majtał się" nam zawieszony na wstążce klucz?



Czy twoim zdaniem dzieci są dziś samodzielne?

Nauczyłam się jeździć na rowerze w wieku sześciu lat. Rower był zdezelowany, nie miał opon, a ja zaliczyłam upadek, solidnie rozbijając sobie łokieć. Ranę opatrzyła mi w swoim mieszkaniu obca kobieta. Gdzie była wtedy moja mama? Nie mam pojęcia. A muszę zaznaczyć, że moja mama należała do mam nadopiekuńczych. W tamtych czasach. Dziś nie wytrzymałaby konkurencji większości rodziców.

Czy są jeszcze tacy, którzy nie śledzą każdego kroku swojego dziecka? Czy są rodzice, którzy nie organizują każdej minuty życia potomka, żeby "coś głupiego nie przyszło mu do głowy"? Po wpisach na naszym forum można twierdzić, że są, ale pełni obaw o to, czy robią słusznie.

Plac zabaw

- Kajtek wychodzi sam na dwór mniej więcej od piątego roku życia - mówi Iwona z Gdańska, mama ośmiolatka. - W pobliżu naszego bloku są dwa place zabaw i Kajtek wie, że ma być na którymś z nich. W razie czego wiem, gdzie go szukać.

Niektórych rodziców uspokaja, jeśli dziecko nosi przy sobie telefon komórkowy. Inni uważają, że to kuszenie losu: telefon może stać się łatwym łupem, a okradanemu dziecku mogłaby się stać krzywda. Jeszcze inni są zdania, że kilkuletnie dziecko w żadnym wypadku nie powinno przebywać samo na dworze.

- Obojętnie, czy we własnym ogródku, czy na placu zabaw pod blokiem - kilkulatek bez nadzoru jest bezbronny. W razie jakiegokolwiek wypadku jego stres jest wielokrotnie większy, niż dziecka, które może z płaczem pobiec do mamy - uważa Marzena, mama siedmioletniej Weroniki. - Nawet na własnym podwórku zdarzają się tragiczne wypadki, a rolą rodziców jest im zapobiegać i zapewnić dziecku możliwie największe bezpieczeństwo.

Nie do końca zgadza się z tą opinią Agnieszka, mama dziewięcioletnich bliźniaków i dwuletniej Kasi, z wykształcenia pedagog.

- Dziecko, które stale przebywa pod opieką kogoś dorosłego czuje się zwolnione z odpowiedzialności, bo opiekun myśli za nie - tłumaczy. - Moich synów zostawiałam na placu zabaw już trzy lata temu. Znali zasady, których nieprzestrzeganie oznaczało poważne konsekwencje. Przez jakiś czas sprawdzałam, czy są bezpieczni, zaglądając na plac zabaw co 20-30 minut.

Droga do szkoły

W świetle przepisów już siedmiolatek może samodzielnie pokonywać drogę do szkoły. Pozostaje jeszcze kwestia odległości do placówki edukacyjnej i... zdrowego rozsądku. Nie każdy siedmiolatek jest gotów na taką dozę samodzielności. Nie każda szkoła jest na tyle blisko, by pokonanie doń drogi nie wiązało się z żadnym ryzykiem. Inaczej wygląda sytuacja, gdy rejonową "podstawówkę" widzimy z okna, a inaczej, gdy by do niej dotrzeć trzeba pokonać kilometr poboczem drogi lub podjechać parę przystanków autobusem. Wówczas nawet dla ośmio- i dziewięciolatka może to być zbyt dużym wyzwaniem.

- Kiedy pierwszy raz puściłem córkę samą do szkoły, czaiłem się za nią przez całą drogę tam i z powrotem - opowiada Hubert z Gdyni, tata trzynastoletniej Magdy. - Była wtedy w drugiej klasie szkoły podstawowej i musiała podjechać przystanek autobusem. Czaiłem się tak przez kilka dni, aż uspokoiłem się widząc, że córka zachowuje się odpowiedzialnie i przytomnie.

Sami w domu

Skoro już siedmiolatek może sam poruszać się po ulicach, można domniemywać, że tym bardziej powinien móc zostać sam w domu. Kodeks karny napomyka wprawdzie o konsekwencjach porzucenia dziecka poniżej 15. roku życia i nie zapewnienia mu opieki, ale przecież wyjście na zakupy nie może być traktowane jak porzucenie. Jednak, jeśli podczas naszej nieobecności stanie się coś złego, możemy mieć kłopoty. Zwłaszcza, jeśli zostawimy dziecko samo np. na weekend.

A czy zostawiamy?

- Zostawiam dzieci same w domu, kiedy są chore, a ja muszę iść do pracy - wyznaje Ewa, mama Karolinki i Adasia, uczniów czwartej i piątej klasy. - Znikam wtedy na pół dnia, ale dzwonię do nich. W lodówce zostawiam kanapki, albo zupę do podgrzania w mikrofalówce. Doskonale sobie radzą. Ale chyba nie zostawiłabym ich jeszcze samych na noc.

Choć istnieje zasadnicza różnica pomiędzy zostawieniem w domu siedmiolatka a trzynastolatka, trudno powiedzieć, na czyją korzyść ta różnica przemawia.

- Aneta zostawała w domu bez problemu, gdy była młodsza - opowiada Asia, mama czternastolatki. - Im jest starsza, tym większe mam obawy, zwłaszcza jeśli zostaje z koleżankami. Mam wrażenie, że weszła w taki wiek, gdy rozsądek na jakiś czas wziął wolne.

Wspomnień czar

Coraz mniej dzieci nosi na szyi klucze od mieszkania, coraz więcej za to ma telefony komórkowe do stałego kontaktu z rodzicami. Ci zaś, pomimo możliwości sprawowania stałej kontroli, wydają się bardziej przestraszeni. Media donoszą o strasznych wypadkach na całym świecie, a rodzice lokują swe obawy na osiedlowych alejkach, skwerkach i placach zabaw. Czy świat się zmienił aż tak? A może to my się zmieniliśmy. Patrzymy na nasze dzieci, które w kaskach i ochraniaczach pokonują na rowerkach z obowiązkowo sprawnymi hamulcami kolejne kilometry, znamy ich każdy krok, a jeśli nie, to na wszelki wypadek dzwonimy, znamy kolegów, rodziców kolegów, lokalnym "rezydentom" spod budki z piwem zrobiliśmy zdjęcia z każdej strony - tak na wszelki wypadek.

A jednocześnie starannie pielęgnujemy wspomnienia o zabawie na trzepaku, o Piotrusiu, który upadł na rowerze i pękła mu śledziona, a później przez miesiąc nie chodził do szkoły, o grupowych wyprawach do warzywniaka po gumę Donald, o podrapanych kolanach, nowych kolegach z innego bloku, o bójkach, porażkach, łzach i ... życiu, na które mieliśmy wpływ. Jako dzieci.

Dekalog samodzielnego dziecka:

Kiedy jestem sam na placu zabaw, podwórku, nie opuszczam go (ani sam, ani z nikim innym). Czekam na osobę, która mnie przyprowadziła.

Jeśli ktoś obcy częstuje mnie czymś do jedzenia lub picia - grzecznie odmawiam. Nie wolno brać niczego od obcych.

Kiedy ktoś mówi mi, że przysłała go po mnie moja mama, nie wierzę mu. Czekam na osobę, która mnie przyprowadziła. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy z placu zabaw chce nas zabrać bliski członek rodziny (babcia, ciocia, starsze rodzeństwo). Jeśli mam wątpliwości, proszę by osoba zadzwoniła do moich rodziców i pozwoliła mi z nimi porozmawiać.

Jeśli mam gdzieś samodzielnie pojechać, zachowuję ostrożność: przestrzegam przepisów ruchu drogowego, uważam na jezdni, przystankach, peronach. W razie jakiegokolwiek zagrożenia, zwracam się do osoby pracującej w tym miejscu: ochroniarza, kasjerki, policjanta, strażnika miejskiego itp.

Wracam do domu punktualnie. Jeśli z jakichś przyczyn jest to niemożliwe - dzwonię, by uprzedzić rodziców.

Jeśli zostaję sam w domu - nie otwieram nikomu drzwi. Udaję, że mnie nie ma. W żadnym wypadku nie informuję gościa, że nie ma ze mną nikogo dorosłego.

Jeśli odbiorę telefon domowy od obcej osoby - nie mówię, że jestem w domu sam. Jeśli ktoś prosi do telefonu kogoś dorosłego, mówię, że np. mama się kąpie i oddzwoni.

Nie robię niebezpiecznych rzeczy: nie otwieram okien, nie siadam na parapetach, nie wychodzę na balkon, nie wspinam się na meble, nie włączam kuchenki itp.

Jeśli mam pod opieką młodsze rodzeństwo - jestem za nie odpowiedzialny. Zwracam uwagę na jego potrzeby i troszczę się o nie.

Znam najważniejsze telefony alarmowe, telefony do rodziny i przyjaciół, do których w razie potrzeby mogę się zwrócić. Mam zaprzyjaźnionych sąsiadów, którzy też w razie czego udzielą mi pomocy.

Opinie (124) 8 zablokowanych

  • Gdzie się podziały ...

    tamte prywatki ...

    • 63 1

  • Pamiętam...jak koleżanki robiły fikołki w spódniczkach na trzepakach :)

    • 122 3

  • :) Trzepaki odeszly wraz z socjalistyczna epoka dywanowa czyli moda na dywany :)

    Mysle ze trzepaki byly potrzeba epoki dywanowej :) byly dywany to i byly miejsca ich '' trzepania '' ! dywany wyszly z mody to i trzepaki zanikaja bo wykladzin sie nie '' trzepie ''. Jest tu oczywiscie jeszcze inny aspekt istnienia tzw. trzepakow i to byl ich piekny sens gdyz stawaly sie miejscem spotkan , przeroznych akrobacji i cwiczen bo sluzyly doskonale jako przyrzad do cwiczen sportowych gdyz nawet '' nudne '' siedzenie na trzepaku sprzyjalo wykonywaniu przeroznych ewolucji z glowa w dół :) a najfajniejsza funcja '' trzepaka '' byla jego funkcja jako miejsce milosnych randek z podworkowymi pieknosciami :) i to bylo piekne . Trzepak byl jakims punktem zbornym i bez zastanowienia sie kiedys jak sie chciano umawiac to z automatu na pytanie '' ;; gdzie sie spotkamy ? ,,odpowiadalo sie pieknosci blokowej !..Spotkamy sie przy Trzepaku '' . To byl super punkt do spotkan oraz miejsce romantyczne :). Dzis mlodziez tego nie zrozumie ze kiedys zylo sie spotkaniami , randkami , zabawami , i ogolnie byciem na podworku i przy wlasnie trzepaku . Podworko i Trzepak to bylo kiedys centrum swiata i tam byly podroze na koniec swiata i wspaniale dyskusje jak przygotowac kapsle do gry w kapsle :) lub jak przyozdobic rower bibula kolorowa aby byl szal w czasie jazdy ! . Brak dzis tego wlasnie romantyzmu trzepakowego ktory ksztaltowal mlodych ludzi w samodzielnym wymyslaniu zabaw ktore mialy zagospodarowac czas wolny a fantazja wtedy zastepowala komputery lepiej niz wszelkie wspolczesne dobra technologiczne............ I LOVE TRZEPAK :)

    • 135 4

  • Na Przymorzu jest sporo trzepaków, a co jakiś czas ktoś trzepie dywan (8)

    • 57 1

    • Moje dzieci, roczniki 1989-1995 jak najbardziej organizowały spotkanie przy trzepakach (2)

      • 12 2

      • ale to juz straszne stare dzieci

        • 10 3

      • Ewela, to niech trzepie dywan , lubię klimaty tego typu:-)

        • 0 1

    • Sąsiedzie to moje dziecko trzepie dywany;)

      • 4 1

    • (3)

      Bo Przymorze zatrzymało się w czasie i rozwoju w polowie lat 1990.

      • 7 11

      • Tak jak i Ty.

        • 10 4

      • Na Przymorzu są place zabaw, bloki stoją w przyzwoitej odległości od siebie, blisko do sklepików (koło mojego bloku są dwa małe (1)

        -na nowych "rozwiniętych" osiedlach, okno zagląda w okno z innego bloku,
        brak placu dla dzieci,
        daleko do przedszkoli, szkół, przychodni,
        czasem postawią jakąś drewniana zjeżdżalnię - brzydactwo i drzazgę można zaliczyć, bo wykonawstwo pozostawia do życzenia

        • 12 1

        • widac, ze nie byles na nowych osiedlach:) Nie wiem czy dasz wiare, ale mamy tu kilka placy zabaw dobrze wyposazonych, do przychodni, przedszkolu 5 minut jazdy autem, na piechote z 20 minut, a poza tym brak betonowego krajobrazu:) Sasiad nie widzi ze swojego okna co porabiam, bo blok jest wystarczajaco daleko, sklepow pod nosem mam 8, w tym Biedronke. Do centrum tyle samo co ty z Przymorza:)

          • 1 1

  • OD 10 LAT (11)

    nie widziałam dziewczynek skaczących w gumę... to była moja ulubiona zabawa w dzieciństwie...do tego badminton...podchody....co wiecej...na podwórkach nie widać praktycznie dzieci, czy to oznacza że siedzą w domach? :(

    • 148 1

    • ja widziałem dziewczynki +18 skaczących na gumie... (4)

      • 43 9

      • czy chodzi o te +18 dziewczynki które skaczą na gumie w "klubach nocnych"... ? (1)

        :)

        • 10 16

        • aleś kasztana zasadził.

          to było zupełnie niepotrzebne.

          • 23 3

      • LOL dobre

        • 6 3

      • teraz to juz chyba raczej 13+ ;)

        • 3 2

    • Gdy nie ma już rejonizacji w podstawówkach (2)

      dzieciaki mają swoich kolegów/koleżanki na drugim końcu miasta a nie w budynku obok. Rolę gum pełni teraz komórka/internet.

      • 24 3

      • Omnomnom (1)

        Lepiej żeby rolę gum pełniły tabletki antykoncepcyjne albo ewentualnie szczoteczki do zębów, bo potem będzie płacz, że dzieci nie dość, że w ciąży, to jeszcze z próchnicą.

        • 7 9

        • Rozumiem, że gdy byłeś nastolatkiem połowa

          twoich koleżanek zaciążyła? Czy jesteś po prostu trollem?

          • 6 2

    • podwórko (2)

      Grało się w sznura, w dwa ognie, lazilo po drzewach, robiło się tzw sekrety, wlazilo się na dachy bloków ( gdyby moi rodzice wtedy wiedzieli gdzie się szwedam... Oj szlaban na wyjście na podwórko gwarantowany) podchody, wlazenie do piwnic, jeżdżenie windą, dzwonienie do sąsiadów i uciekanie. Eh miło powspominać :-D

      • 49 1

      • re

        popieram w 100 %.nasze dzieciństwo to były super czasy...a teraz??? internet jaranie kłady skutery tablety sex dzieciaków żeby być cool itd..i zero szacunku do życia rodziców nauczycieli chociaż sam do grzecznych nie należałem:) ale człowiek wiedział że jest jakaś granica której się nie przekracza!! POZDROWIENIA dla starych rodzników

        • 38 0

      • o tak....

        pamietam jeszcze ; gumę huba bubba - szybko tracila smak ale jakie robila balony, szczypanie; "eeee tylko nie w szczepionke", zucie jednej gumy przez pare dni, bazy i ustawki miedzyosiedlowe :))) i straszenie dziewczyn kupą na patyku.....
        piekneczasy!!!

        • 13 0

  • uhol

    "Gdzie się podziały trzepaki?" w trzepakowni

    • 8 11

  • (3)

    na moim pięknym wspólnotowym, ogrodzonym, strzeżonym, pachnący i skredytowanym osiedlu są nawet 2..

    • 15 14

    • ja też mam (2)

      na swojej posesji całkiem prywatny ale czasem sąsiadkom też trzepię ;)

      • 11 1

      • gdzie mogę podjechać??

        • 5 0

      • a sąsiadom?

        • 1 0

  • Robiło się wymyki na takim :( (2)

    A dzisiaj dzieciaki tylko przed pecetem na fejsie

    • 63 5

    • (1)

      pecet to też określenie z dawnych czasów

      • 1 3

      • Teraz rozróżnia się laptopy i kompy. Tak jakby laptop nie był kompem. ;)

        • 4 0

  • "Dlaczego więc z rozrzewnieniem wspominamy czasy własnego dzieciństwa, gdy..." (1)

    No dobra. Na spokojnie. Te czasy wyłoniły dzisiejszą elitę polityczną, czyli prawie 100% kretynów i imbecyli. Może jednak wychuchiwać te dzieci, tak żeby chociaż sprawdzić inny wariant..

    • 27 48

    • "Coraz mniej dzieci nosi na szyi klucze od mieszkania, coraz więcej za to ma telefony komórkowe"

      yyyyyy noo... jeszcze można dodać, że w jaskiniach nie mieszkają. to były czasy, ach..

      • 18 8

  • (4)

    Jezu ja się wychowałam na podwórku i to jeszcze w Chyloni. całymi dniami latałam z koleżankami na podwórku, grałam w gumę i wisiałam na trzepaku łamiąc dotkliwie dwa razy nos! I byłam szczęśliwa. Nie miałam problemu z otyłością a dziś nie raz wspominamy swoje wyczyny z dziewczynami. Jako mama 2 dzieci puszczam ich na dwór tylko niestety nie ma z kim się bawić. Czasami czuję się jak wredna matka bo wymagam od swoich dzieci żeby same zorganizowały sobie czas/zabawę. Oczywiście jest czas kiedy bawimy się razem, ale jest i taki kiedy każde z nas spędza go jak chce.

    • 89 4

    • nie twoja winna (2)

      nie twoja winna iż wiekszość dzisiejszych rodziców nie rozumie ,że podwórko kształtuje charakter dzieci i jest ważnym elelmentem w życiu, moje córeczki trafiły dobrze bo u nas na podwórku jest dużo dzieci i w wakacje całymi dniami bawią się z równieśnikami....

      • 25 2

      • (1)

        Dziwię się, że większość rodziców w wieku 30-40 zachowuje się tak beznadziejnie. Zarówno względem podwórka, znajomych, szkoły, nauczycieli (rozczeniowo). Przecież oni wychowywali się w normalnym jeszcze świecie, więc nie wiem czemu im tak odbiło.

        • 19 0

        • Pracuję w szkole 25 lat i tak głupiego, niedojrzalego, roszczeniowego pokolenia rodziców nigdy wcześniej nie spotkałam . Ponadto robią z dzieci nieruchawe kaleki , prawie do 18-tki ubierają je w szatni. Starym koniom
          noszą tornistry, dzwonią do dzieci w trakcie zajęć. I wiedzę pedagogiczną ,, , mają w jednym paluszku". Koszmar.Zal pomyśleć co z tych dzieci wyrosnie . Grube , niedojrzale mamisynki.

          • 9 0

    • Wychowywałas sie na podwórku

      I całymi dniami wisiałas na trzepaku łamiąc dotkliwie dwa razy nos! I byłas szczęśliwa. Masz odemnie moje serdeczne wyrazy wspolczucia.

      • 4 24

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane