• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Matka w podróży: Zacznijcie wychowywać swoje dzieci

Małgorzata
7 sierpnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
Jeśli podróżujemy z dzieckiem to pilnujmy, aby przebojowość i otwartość naszego dziecka nie stała się utrapieniem dla innych podróżnych. Jeśli podróżujemy z dzieckiem to pilnujmy, aby przebojowość i otwartość naszego dziecka nie stała się utrapieniem dla innych podróżnych.

Wpadające w histerię dzieci, spożywanie śmierdzącego jedzenia, zdejmowanie butów, kładzenie nóg na przeciwległe siedzenie, zajmowanie innego miejsca niż przypisane na bilecie - przykłady tego, co denerwuje nas w podróży, można by podawać bez końca. - Dlaczego zatem, choć mamy świadomość tego, które z zachowań są denerwujące, nie tylko sami się ich dopuszczamy, ale wręcz prowokujemy do niewłaściwych zachowań nasze dzieci? - zastanawia się w liście do naszej redakcji pani Małgorzata.



"Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - mówi stare porzekadło. Wydaje się jednak, że jest ono już tak stare, że całkowicie się zdezaktualizowało. - Przekonałam się o tym dobitnie, odbywając kilka wakacyjnych podróży różnymi środkami transportu i na różnych trasach - pisze do naszej redakcji Małgorzata.

Niefrasobliwi rodzice utrapieniem podróżnych



Czy masz coś przeciwko podróżowaniu w towarzystwie dzieci?

Podróż z dzieckiem nigdy nie stanowiła dla mnie problemu. Miałam szczęście, bo kiedy moja córka była mała, w pociągach funkcjonowały wydzielone strefy dla mam z dziećmi do lat 4. Niejednokrotnie zdarzało się, że dzieci - podróżując w towarzystwie rówieśników - tak dobrze się ze sobą bawiły, że podróż mijała w mgnieniu oka. Obywało się przy tym bez niepokojenia osób postronnych.

Kilka lat temu na trasie, którą zazwyczaj podróżuję, wprowadzono miejscówki. Nie ma więc potrzeby organizowania przedziałów specjalnych, bo dla mam i ich dzieci miejsce siedzące się znajdzie. W przedziale z dorosłymi pasażerami. Po tym, co przeżyłam w ciągu ostatnich miesięcy, konieczność dzielenia przestrzeni z dzieckiem, znajdującym się niejednokrotnie pod opieką rodziców bez fantazji, napełnia mnie grozą.

"Mojemu dziecku wolno wszystko"



Wsiadam do pociągu, podchodzę do miejsca, które mam przydzielone, a tam wygodnie rozłożyła się trzyletnia dziewczynka. Proszę jej mamę, żeby zabrała dziecko, a ona mi na to "przecież gdzieś siedzieć musi" (dziecko jechało za darmo pod warunkiem, że nie będzie zajmowało dodatkowego miejsca). Wróciłam z kierownikiem pociągu, który kategorycznie kazał miejsce zwolnić. Obrażona mamuśka poszła do wagonu restauracyjnego i siedziała tam godzinę. Kiedy wróciła, zobaczyła, że na jej miejscu siedzi młoda dziewczyna - miejscówki zostały wyprzedane, więc dziewczyna takiej nie posiadała i liczyła się z tym, że prędzej czy później będzie musiała ustąpić to miejsce. Zanim jednak zdążyła to zrobić, mamuśka narobiła takiego rabanu, że jej własne dziecko się wystraszyło i rozpłakało.

Jeśli ktoś podróżuje z dzieckiem, to często kieruje się zasadą, że jego dziecku wolno wszystko. I tak, jechałam już z cudzymi stópkami na swoich kolanach, dzieci wyjadały mi paluszki czy herbatniki ("Patrzysz się, jakie pyszności ma pani? Na pewno cię poczęstuje"), udzielałam odpowiedzi na miliardy idiotycznych pytań ("Dlaczego masz taki stary telefon, a nie taki ładny, jak ja? Ile zębów ma słoń? Jak będzie po angielsku "fosforyzujące zęby wampira", etc.).

Systematycznie zdarza się też, że ktoś wydaje polecenia mojemu dziecku - "Zobacz, jakie dziewczynka ma piękne książeczki, na pewno ci jedną pokaże", "Dziewczynka jest duża i nie musi siedzieć przy okienku, więc na pewno się z tobą zamieni na miejsce", "Dziewczynka ogląda bajeczkę, może chcesz pooglądać z nią?" W takiej sytuacji mam ochotę zamienić się z córką miejscami i odpalić na swoim telefonie bajkę o przyjaciołach z pewnego wesołego lasu, którzy prowadzą życie pełne nietuzinkowych niespodzianek. Dodam, że ostatnia z opisywanych mam, po tym, jak jej dziecko objadło wszystkich współpasażerów, wyjęła swoją obszerną wałówkę, nie częstując nikogo.

Podróż z dzieckiem - teatr jednego aktora



Dziecko jest pępkiem świata, dlatego trzeba do niego mówić dużo i głośno. "A gdzie Matyldzia ma oczko, gdzie Matyldzia ma nosek, gdzie Matyldzia ma kolanko" i kiedy już cały wagon jest obeznany z anatomią Matyldzi, leci set odzieżowy: "Skąd Matyldzia ma bluzeczkę, skąd spodenki, kto Matyldzi dał skarpetki". Zwariować można. Kiedy podgłośniłam dźwięk w słuchawkach na maksa, żeby w tym koszmarku nie uczestniczyć, to oburzona mama Matyldzi zwróciła mi uwagę, że to ciężka muzyka i jej córka może się tego wystraszyć, dlatego niezwłocznie mam ściszyć, a najlepiej wyłączyć. Kiedy to zrobiłam odpaliła "powrót do przeszłości": "bo wiesz, Matyldziu, kiedyś to ludzie byli mili i kulturalni, w pociągu ze sobą rozmawiali, a teraz widzisz, zero kultury - słuchawki, książki, drugi człowiek to dla nich nic nie znaczy".

Dwie godziny bez internetu? Dla wielu dzieci podróżujących samolotem to nie do wytrzymania. Dwie godziny bez internetu? Dla wielu dzieci podróżujących samolotem to nie do wytrzymania.

Nie dajmy się terroryzować dzieciom



Podczas mojego niedawnego lotu z Londynu nastąpiła kumulacja. Dwoje dzieci zaczęło płakać jeszcze przed startem samolotu, bo internetu w komórce nie było, a one chciały Świnkę Peppę na YouTube. Potem rozryczała się dwójka kolejnych, bo też chcieli Peppę. Prawdziwy cyrk rozegrał się, kiedy okazało się, że jakieś dziecko siedzące z przodu samolotu ogląda Świnkę Peppę, bo ma tę bajkę zgraną, ale z nikim innym oglądać nie będzie, bo chce samo. Zresztą samolot był wypełniony do ostatniego miejsca, więc i tak nie byłoby takiej możliwości.

W tym czasie wódka na pokładzie samolotu lała się strumieniami, więc lot upłynął przy dźwiękach płaczących dzieci i w oparach alkoholu. Koniec lotu nie oznaczał końca koszmaru - jeszcze większy cyrk rozegrał się na lotnisku, bo trzeba było cierpliwie czekać w kolejce do wyjścia, a przecież każde dziecko po dwugodzinnym siedzeniu na tyłku nagle bolały nóżki. A tu trzeba było stać bite 15 minut. Kiedy widziałam, jak ośmioletnie dziecko zmusza się do płaczu, żeby mama wzięła je na ręce, to coś mną wstrząsnęło.

Chcesz uczyć dziecko postaw społecznych? Zacznij to robić w domu



Mój list nie ma na celu obrażania kogokolwiek. To prośba o refleksję i zmianę podejścia do dzieci, póki jeszcze możemy to zrobić. Na kogo wyrosną, jeśli będziemy im na wszystko pozwalali? Jak nauczą się funkcjonowania w społeczeństwie, kiedy rodzice na każdym kroku rozkładają nad nimi parasol ochronny? W jaki sposób nabiorą szacunku do innego człowieka, skoro rodzice na każdym kroku wykazują się jego brakiem? Nauczmy się szanować przestrzeń osobistą innych podróżnych, jeśli chcemy, żeby oni uszanowali naszą.

Przestrzeń publiczna nie jest miejscem do eksperymentów i nauki dobrego zachowania. Takie lekcje powinno przeprowadzać się w domu. Wiadomo, że jeśli dziecku na co dzień wolno wszystko, kiedy w samolocie, po raz pierwszy w życiu, ktoś zabroni mu oglądania ulubionej bajki, będzie histeria. Bądźmy również bardziej stanowczy w egzekwowaniu nakazów i zakazów, zanim nasza pobłażliwość doprowadzi do tragedii. Niedawno, dla przykładu, spotkałam mamę idącą z dwojgiem kilkuletnich dzieci. Młodsze spacerowało środkiem ścieżki rowerowej przy ul. Kartuskiej, vis a vis Szpitala Wojewódzkiego zobacz na mapie Gdańska. Jaka była reakcja mamy? "Kochanie, proszę podejść do mnie. Nie wolno samemu tak chodzić. Zapraszam słoneczko." Etc. Nie wytrzymałam i zwróciłam uwagę (pierwszy raz w życiu ), że jeśli natychmiast nie chwyci tego dwuletniego dziecka za rękę i nie będzie go trzymała blisko siebie, to jego spacer po ścieżce rowerowej może skończyć się tragicznie. Natężenie ruchu, szczególnie w godzinach porannego szczytu, jest tam przecież ogromne.
Małgorzata

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (226) ponad 10 zablokowanych

  • Jaka mądra ta autorka (6)

    Wszyscy naokoło źle wychowują, tylko ona wie jak to należy robić. Cała reszta jest bezmyślna i nie rozumie potrzeb innych.
    Przewrotnie wychodzi na to, że autorka zupełnie nie rozumie potrzeb dzieci, wyolbrzymia wydarzenia i nie potrafi podejść ze zrozumieniem do dzieci.
    Przykład?
    "W tym czasie wódka na pokładzie samolotu lała się strumieniami, więc lot upłynął przy dźwiękach płaczących dzieci i w oparach alkoholu." Tytuł akapitu: "Nie dajmy się terroryzować dzieciom".
    Tak, przecież tą wódkę to dzieci popijały.
    Ten artykuł i komentarze dobitnie potwierdza jakim jesteśmy narodem. Wszystko naokoło przeszkadza, każdy wkoło jest głupi i się nie zna, a najważniejszy jest własny święty spokój.

    • 31 156

    • Nie zrozumiałeś sensu artykułu

      przeczytaj jeszcze raz

      • 1 0

    • W 100% zgoda (4)

      Ludzie by chcieli żeby z dziećmi najlepiej nigdzie nie wychodzić, nie jeździć środkami transportu publicznego, nie korzystać z restauracji itp. A jak już, to dziecko ma siedzieć cicho, bo inaczej to pewnie źle wychowane.
      Nie rozumiem tego ciągłego ataku na rodziny z dziećmi.
      Popatrzcie najpierw na siebie i swoje zachowania, tą przerażająca kulturę dorosłych dookoła. Pety gdzie popadnie, trawniki w psich odchodach, samochody na chodnikach, smród szczyn na peronach i wódki w samolotach rejsowych.

      • 10 60

      • Wychodźcie, tylko zajmujcie się swoimi dziećmi. To proste.

        • 14 0

      • kłania się czytanie ze zrozumeniem

        czyżby właśnie madka się odezwała?

        • 20 1

      • te rzucanie petów, samochody na chodnikach, smród szczyn

        to młodzi rodzice tych dzieci :)

        elo 500+

        • 27 2

      • Przecież autorka nie atakuje dzieci a jedynie apeluje do rodziców aby te swoje pociechy jednak choć trochę wychowywali.

        • 50 2

  • Są różne dzieci (6)

    To że Autorka miała szczęście mieć grzeczne dziecko to nie znaczy że wszystkie takie są. Czasem są dzieci z problemami i nie potrafią albo nie mogą usiedziec w miejscu. Trochę współczucia też by się przydało a nie patrzeć na wszystkich przez pryzmat siebie. A po za tym dajmy dzieciom trochę szczęścia chociaż w dzieciństwie zanim trafią do szkół i pracy gdzie takie Panie jak autorka tego artykułu zabiją ich indywidualność i kreatywność.

    • 19 144

    • Kreatywność a dobre wychowanie to dwie różne rzeczy

      Inteligentne zajęcie dziecka by produktywnie i nieuciążliwie dla otoczenia spędziło czas należy do rodziców(opiekunów)

      • 2 0

    • " a nie patrzeć na wszystkich przez pryzmat siebie" no właśnie, na patrz na wszystkich przez pryzmat szczęścia swojego bombelka, bo nikogo on poza tobą nie obchodzi.

      • 12 0

    • Tak, są różne dzieci, ale nie zamierzam się nimi zajmować.

      Jeśli jestem w podróży od wielu godzin, po kolejnej przesiadce z bólem głowy na ostatnich nogach, nie mam ani siły ani ochoty zajmować się cudzymi dziećmi. To rodzic powinien był miły dla współpasażerów, powinien przygotować się do podróży. Warto zabrać ze sobą książeczki, kolorowanki i inne niekłopotliwe gadżety dla dzieci. Drodzy rodzice, musicie się zająć swoimi dziećmi, inni mogą nie mają obowiązku przejmować waszej roli.
      Nie ma nic gorszego niż wkurzeni rodzice zajmujący się tylko sobą lub warczeniem na siebie.

      • 24 0

    • (1)

      Autorce zapewne nie trafiło się grzeczne dziecko, tylko je sobie po prostu wychowała :)

      • 47 0

      • a może wylosowała grzeczne? kto wie :)

        • 19 1

    • Dla ciebie uprzykrzanie innym życia to kreatywność?!

      • 51 0

  • Znany problem (14)

    Ostatnio jechałam pociągiem do Warszawy i ok. 5 letnia dziewczynka przez półtorej godziny śpiewała. Kiedy zwróciłam się do jej mamy z uprzejma sugestia, by może córka przestała już śpiewać (spojrzenia wdzięcznych współpasażerów- bezcenne), usłyszałam, ze to nie jest wagon ze strefa ciszy. W tym wagonie jechało jeszcze ok. szescioro innych dzieci, ale skoro to nie była strefa ciszy, to może wszystkie powinny śpiewać? Ludzie, co z Wami? Uczycie swoje dzieci (często wcale już nie takie małe) braku poszanowania dla publicznej przestrzeni!

    • 277 11

    • (8)

      wrzasnąłbym na bachora tak zeby od razu go zatkało i po problemie

      • 22 12

      • Dziecko jest niepełnoletnie (3)

        możesz rozmawiać tylko z jego opiekunem, który odpowiada za jago zachowanie.
        Uciążliwe dziecko to ciągle dziecko.

        • 26 13

        • A dlaczego nie można zwrócić uwagi skoro opiekun nie reaguje?

          • 0 0

        • Prawo zabrania rozmowy z dzieckiem?

          • 12 10

        • Głos mądrości i wysokiej kultury. Szkoda, ze w społeczeństwie mimo, ze wielu za takich chce uchodzić i poucza innych, nie maja pojęcia o dobrym wychowaniu.

          • 18 1

      • Ja bym Ci za to lekko głowę popsuł. (3)

        Zajmij się najpierw własna kultura

        • 1 17

        • (2)

          krewki tatusiek, nie ma to jak popisywać się przed bajtlem XD

          • 11 2

          • Kolejny cebula dresik którego niby nie zabolało (1)

            A jednak w serducho coś uciska

            • 4 3

            • Uciska, ryk twojego dzieciaka

              • 3 0

    • To skoro nie był to wagon ze strefą ciszy, to trzeba było dołączyć do śpiewania :D (3)

      Gwarantuję, że po chwili mamusia by uciszała dzieciaki, jeśli wybitnie nie masz głosu :) A jeśli jako taki masz, to zmieniasz repertuar na piosenki typu: przyśpiewki Lechii o Arce/ Arki o Lechii (zależnie od sympatii), klasyki piosenki biesiadnej, lub co tam jeszcze najbardziej wulgarnego pamiętasz. :D

      • 35 0

      • i to jest inteligentne rozwiązanie

        puta barca puta barca

        • 4 0

      • Albo pieśni kościelne :)

        • 5 0

      • Świetny pomysł! Muszę to przetestować

        • 9 0

    • To prawda

      nie mają szacunku dla nikogo

      • 12 2

  • Dziękuję za ten tekst! (12)

    Właśnie ostatnio bardzo doskwiera mi efekt społeczeństwa 500+
    Na każdym rogu ryczący, krzyczący dzieciak, tupiący, niszczący, macający, kopiący, domagający się uwagi plus bezradny, ale też niezauważający w tym zachowaniu niczego złego - rodzic.
    Błagam, obudźcie się!

    • 96 17

    • katastrofa (3)

      To nie ma nic wspólnego z 500+. To efekt pseudonowoczesnych trendów "bezstresowego" wychowania. Oczekuje się traktowania dziecka - bez względu na wiek - jak partnera w negocjacjach, także w sprawach zasadniczych, jeszcze do niedawna nie podlegających dyskusji. Jest tylko kwestią czasu kiedy to "partnerstwo" przeradza się w tyranię niewychowanych dzieci.

      • 24 3

      • O to to! moje partnerstwo z synem skończyło się, kiedy wybiegł prosto na ulicę

        tłumaczyłem, prosiłem 15 razy, żeby nie wyrywał mi się jak idziemy a jadą po ulicy auta. I co - wyrwał się jak szalony i poleciał prosto na jezdnię! Bogu dzięki, że facet odbił w bok i zahamował, nie miałem słów, żeby go przeprosić, bo on też był cały w szoku. Tyle sobie można dyskutować z trzylatkiem!

        • 4 0

      • mylisz bezstresowe wychowanie z brakiem wychowania (1)

        Wszystko można dziecku wytłumaczyć zwłaszcza jak będzie miało dobry przykład ze strony rodzica.

        • 11 8

        • niestety - nie wszystko, to tak nie działa

          Powiesz dwulatkowi "nie kop pani", to właśnie będzie kopał. Możesz sobie tłumaczyć, mówić - przecież mamusia nie kopie tej pani - a on swoje. Pani zostanie skopana, autorytet rodzica podważony. Jest dużo więcej sytuacji, kiedy nie ma czasu ani przestrzeni na negocjacje i tłumaczenia. Jak stanie w otwartym oknie - będziesz tłumaczyć, że jak wypadnie to zrobi sobie krzywdę a mamusia pójdzie siedzieć - czy złapiesz za frak i zdejmiesz z parapetu?

          • 9 0

    • (5)

      Jak nie było 500+ to wszyscy byli kulturalni i uprzejmi?

      • 30 8

      • (4)

        Byli, bo szanowali to, na co rodzice zapracowali.teraz jest roszczeniowosc i zaścianek

        • 31 14

        • (3)

          To brzmi jakby za 500zl można było kupić conajmniej jakiś całkiem sprawny używany samochód albo wynająć kawalerkę a realnie to można sobie kupić trochę lepszego żarcia na tydzień dla całej rodziny. Trochę ekologicznego mięsa, warzyw i owoców i nie ma kasy.

          • 5 14

          • Czwórka bachorów daje dwa tysiaki (2)

            Można za to wynająć mieszkanie, gratatdi powszechnego na pl drogach też kupisz.

            • 13 5

            • Niechciałbym jeździć autem za 2 tys bo każda wizyta w serwisie to 2 tys i tak co 3-5 mc...

              • 5 6

            • Nie znam nikogo kto ma 4 dzieci małoletnich.

              • 2 16

    • w samo sedno rosną jak grzyby po

      deszczu rodziny patologiczne

      • 17 2

    • Program 500+ działa raptem 3 lata - efekt więc dotyczy maksymalnie trzylatków.
      Te w wieku 4 lat i starsze to już cudowne dzieci złotej ery bez rządowych programów socjalnych.

      • 21 7

  • W naszym narodzi zauważam coraz mniej empatii (2)

    Ale tyczy się to nie tylko osób z dziećmi - tych jestem w stanie zrozumieć. To autorka artykułu i autorzy co poniektórych komentarzy są tego najlepszym przykładem.
    Problemem autorki nie są głośne dzieci w podróży, ale jest jej wewnętrzna alergia na dzieci i matki.
    Prezentuje bardzo skrajną postawę i popiera ją, jak mi się zdaje, przejaskrawiając sytuacje z którymi się spotyka.
    W przypadku kiedy mamy do czynienia z trudnym współpasażerem to sztuką jest uprzejmie przekonać go do zmiany zachowania, a nie stać się równie nieznośnym dla niego i przy okazji może dla innych.

    • 2 11

    • Autorka listu również jest matką, wnioskując z tego co napisała. Empatia, empatią. Nią możemy się wykazać, kiedy dziecko jest chore, czy zwyczajnie zmęczonemu z tego powodu bywa marudne. Natomiast w sytuacji gdy jest po prostu zwyczajnie nieznośne i niewychowane, nie rozumiem wykazywania się empatią. Przyzwalanie na pewne zachowania i stosowanie się do zasad bezstresowego wychowania powoduje, że dzieci takie w dorosłym życiu nie są w stanie funkcjonować akceptując odmowy w różnych sytuacjach, konsekwencje swoich poczynań, wykazywać się empatią właśnie, gdyż mama czy tata nigdy nie oczekiwali od nich niczego, wszystko było dozwolone, a jeśli nie do końca to i tak wszystko można było wyegzekwować wystarczająco głośnym krzykiem lub kładzeniem się na podłogę i uderzaniem w nią kończynami. Jesteśmy odpowiedzialni za to jak wychowujemy dzieci i w dużej mierze za to, jakimi ludźmi będą w dorosłym życiu. Później taki chłopiec, któremu było wszystko wolno we wczesnym dzieciństwie i naogląda się głupich filmów z ogromna ilością przemocy jako nastolatek, pójdzie i zgwałci koleżankę, bo nie zrozumie słowa NIE. Wszystko ma swoje konsekwencje. Rodzice bezstresowi chyba nie do końca zdają sobie sprawę jaki los sobie szykują i niestety boleśnie dowiedzą się jak ich pociechy będą starsze.

      • 4 0

    • dlaczego mam się wysilać na "sztukę" uprzejmego przekonywania, skoro do chama dotrze tylko ktoś mocniejszy od niego?

      • 4 0

  • żywe srebro (2)

    Wierzcie, że mając dziecko, które określa się mianem "żywe srebro", każda podróż, wyjście gdziekolwiek, wykańcza do granic wycieńczenia psychicznego. 3 czy 4 letnie dziecko nie usiedzi cicho przez godzinę w miejscu, chyba że coś z nim jest nie tak. Pozdrawiam normalnych rodziców

    • 6 11

    • Zmniejsz radykalnie ilosc cukru w diecie dziecka.

      Hiperaktywnosc nie zawsze ma podloze psychiczne (ADHD, nerwice, itp.). Czasami po prostu w diecie jest za duzo weglowodanow i dziecko rozsadza energia. Nigdy nie kupuj na podroz batonow, coli, cukierkow, ciastek - powinno pomoc.

      • 5 0

    • a może po prostu z twoimi jest coś nie tak? byleś z nimi u psychologa dziecięcego? a może ty powinieneś pójść, skoro byle wyjście wykańcza cię psychicznie?

      • 3 1

  • Mój brajan ma prawo! (4)

    • 71 14

    • Moja Dżesika też a co!

      a wy jesteście głąby, bo prowokacji Madki nie potraficie odczytać

      • 3 0

    • Ma prawo, a nawet prawa

      Ale ma też obowiązki, ty zresztą też.

      • 3 0

    • Do solidnego wprdlu

      • 6 0

    • Ma prawo wiesz co .......

      • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    bardzo dobry artykuł (5)

    zgadzam się z autorką, że jest coraz gorzej. Coraz więcej ludzi ma dzieci, a nie ma zielonego pojęcia jak je wychować. Panuje dzieciocentralizm, skupienie się nie dziecka potrzebach do tego stopnia, że np. w restauracji dziecko biega - prawie kelnera z tacą przewraca a rodzice w najlepsze dyskutują ze znajomymi.

    • 324 15

    • Zgadzam się 100% (2)

      ostatnio miałam problem z wejściem do "trajtka" bo był tam wózek z dzieckiem a pani nie chciała się trochę usunąć'' bo jest z dzieckiem"

      • 30 2

      • (1)

        To trzeba było wsiąść innymi drzwiami

        • 8 23

        • niestety

          tak się zachowuje pokolenie 80+(z pewnymi wyjątkami oczywiście). To jest już problem socjologiczny.

          • 8 0

    • (1)

      pewnego razu w restauracji miałem stolik obok jakiejś rodzinki - po jakimś czasie podchodzi kelnerka i kulturalnie zwraca uwagę matce żeby bardziej pilnowała dzieci bo biegały cały czas wokół innych ludzi i stolików i pod przechodzącymi kelnerami z jedzeniem na to matka wystrzeliła do niej - ale pani jest nie mila !

      no i jak taki element ma wychować swoje dzieci na kogoś normalnego jak sam nie rozumie zasad życia we wspólnocie ?

      • 75 1

      • niemiła jeśli już...

        • 1 1

  • ddddd

    albo zafajdany parszywy bękart d**ilnej wyszczekanej govniary bijący piętami w podłogę i drący brudny pysk aż robi się siny bo jogurcik ma nie taki kolor jak chciał

    • 4 0

  • Wyrozumiałość (1)

    Punkt widzenia zależy... kto nigdy nie podróżował ze zmęczonym, chorym, znudzonym czy czasem nadpobudliwym maluchem nie zrozumie tego .

    Oczywiście człowiek stara się zająć czymś dziecko, zainteresować, wykupuje mu dodatkowe miejsce w samolocie , żeby nie musiał siedzieć na kolanach. Co z tego, jeżeli widzę miny współpasażerów jeżeli maluch tylko zakwili.

    Dlatego nie mam współczucia dla chamów, którzy chcieliby zamknąć dziecko w klatce i zakneblować usta.

    Dużo częściej od płaczących dzieci spotykam :
    Śmierdziuchów jedzących kiełbachy w pociągach, zdejmujących buty ze śmierdzącymi skarpetami, ludzi wrzeszczących przez telefon lub skacowanych turystów wracających z wakacji śmierdzących
    alkoholem na kilometr, do tego niemyte pachy i cuchnące potem ciuchy... może o tym napiszcie artykuł.

    • 5 13

    • "Śmierdziuchów jedzących kiełbachy w pociągach, zdejmujących buty ze śmierdzącymi skarpetami..." dokładnie tak jak ty patrzysz na tych syfiarzy tak inni patrzą na ciebie i twojego kapryśnego bombelka

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane