- Kiedy usłyszymy alarm, zawsze biegniemy, żeby zobaczyć, czy tam rzeczywiście jest mały człowiek - opowiada siostra Samuela. Rozmawiamy o gdańskim oknie życia, procedurach, ale i o przeżyciach związanych z ratowaniem dzieci.
zdecydowanie tak, bez względu na wiek
54%
noworodka tak, ale starszych dzieci nie
22%
nie był(a)bym w stanie zdecydować się na adopcję
24%
Przy
Domu Samotnej Matki Caritas w Matemblewie, na skraju Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, od 2009 r. działa "okno życia", w którym uratowano już sześcioro dzieci.
"Zobaczyć radość, że może żyć"
Otwarcie okna zawsze skutkuje uruchomieniem sygnału alarmowego - w całym domu zaczynają dzwonić telefony. Nie da się tego przegapić.
- Kiedy usłyszymy alarm, zawsze biegniemy, żeby zobaczyć, czy tam rzeczywiście jest mały człowiek. Do tej pory sześć razy mieliśmy taką możliwość. Mieliśmy możliwość wziąć dziecko na ręce, patrzeć mu w oczy i zobaczyć radość, że może żyć - mówi siostra Samuela Ciesielska ze Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego de Saxia, kierownik Domu Samotnej Matki.
Martwy noworodek znaleziony w Gdyni
Czasami rodzic dodatkowo zostawia ubranka czy butelkę z mlekiem. Dwukrotnie jednak siostry znajdowały dzieci owinięte jedynie w koc.
- Były sytuacje, że dziecko miało jeszcze pępowinę. Ten kocyk też nie był taki jak dla noworodka - dodaje.Innymi słowy - zostały urodzone w warunkach domowych.
- To się mocno przeżywa, z bijącym sercem. Osobiście już 4 razy brałam w tym udział. To nie jest tak, jak wyciąga się dziecko z wózka czy kołyski. Wiem, że to jest okno życia i tu te życie ratujemy. Zresztą cały nasz dom to przeżywa - wspomina siostra Samuela.Raz w oknie życia uratowano 2-latka. Ostatni raz alarm włączył się w grudniu 2022 r.
"Okno jest po to, aby dziecko znalazło życie dla siebie"
Siostry od razu wzywają karetkę i policję. Dziecko jest następnie zabierane na badania, a resztą zajmują się już służby, które rozpoczynają poszukiwania rodziny zastępczej.
- Po przekazaniu dziecka nasze zadanie się kończy. Zawsze dbamy o anonimowość. Nikt nie podgląda, nikt nie sprawdza, kto przyniósł dziecko. Okno jest po to, aby dziecko znalazło życie dla siebie - wyjaśnia.Jest to miejsce szczególne. Każda mama, która ma jakiekolwiek trudności czy uważa, że nie jest w stanie sobie poradzić, zawsze może tu przyjść. Wystarczy otworzyć okno i położyć dziecko.
Zdarzyły się odwiedziny
- Myślimy o mamie, bo nigdy nie poczujemy tego co ona, tego dramatu, a to przecież jej dziecko. Natomiast jest to możliwość ochronienia dziecka. Modlimy się za matkę, bo wiemy, że nie jest łatwo podejść tutaj i zostawić własne dziecko - dodaje siostra Samuela. Nie wiadomo, jak nazywają się te dzieci, nigdy nie zostawiono karteczki z imieniem. Czasami więc siostry wedle uznania nazywają: Marysia, Stasiu czy Jasiu.
- Była taka sytuacja, że mama, która zaadoptowała potem dziecko z naszego okna życia, odwiedziła nas z rodziną i powiedziała: Siostro, to było dziecko, które wzięłam z okna życia. To kolejne przeżycie, kiedy widzimy, że ma kochających rodziców. To jest piękne - dodaje siostra Samuela.