• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przez agresję w klasie musiał zmienić szkołę. Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko, co możliwe

Mateusz Dietrich
5 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 

Ciągłe popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów - przez takie sytuacje rodzice 7-letniego Pawła postanowili przenieść syna do innej szkoły. W dotychczasowej ich zdaniem dyrekcja i nauczyciele nie radzili sobie z przeciwdziałaniem coraz częstszej agresji wśród uczniów. Szkoła broni się podkreślając, że w tej sytuacji zrobiono wszystko, ale niektórych procedur nie można ominąć, dlatego na zmiany trzeba czasem poczekać.



Agresja i przemoc w szkołach to coraz większy problem?

Paweł był uczniem Morskiej Szkoły Podstawowej w Gdańsku, ale zdaniem rodziców musiał ją zmienić z powodu konfliktu z innym uczniem. Według rodziców chłopca, szkoła nie potrafiła poradzić sobie z narastającą agresją wśród pierwszaków, co zmusiło ich do przeniesienia dziecka.

Agresję do klasy "przyniósł" jeden z uczniów



Krótko po rozpoczęciu nauki w placówce wyszło na jaw, że w klasie Pawła jest kilku uczniów napastliwych wobec pozostałych kolegów i koleżanek. Zdaniem ojca Pawła [na życzenie rodziców zmieniliśmy imię chłopca - red.] agresję do klasy "przyniósł" jeden chłopiec, który dołączył już po rozpoczęciu roku szkolnego.

- Jego nadpobudliwość wywołała kolejne takie zachowania u rówieśników. Odnoszę wrażenie, że dzieci same się "nakręcały" - twierdzi pan Grzegorz [imię również zmienione - red.], ojciec Pawła.
Zaznacza, że zarówno on, jak i jego żona próbowali interweniować.

- Informowaliśmy nauczycielkę i dyrekcję szkoły o zaistniałych incydentach, ale niestety poza rozmowami nikt nie podjął konkretnych działań. Przekonywano nas, że sytuacja jest poddawana analizie, że jedno z dzieci jest pod opieką specjalistycznej poradni i szkoła czeka na wyniki badań - opowiada ojciec Pawła.

Popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów



W tym samym czasie, kiedy nauczyciele czekali na opinie specjalistów, zdaniem pana Grzegorza jego syn był regularnie atakowany przez rówieśników.

- Wśród incydentów, do jakich dochodziło można wymienić chociażby: wielokrotne bicie w różne części ciała, w tym w głowę, popychanie w trakcie lekcji w-f na metalowy słupek bramki na boisku, doszło też do próby zrzucenia syna ze schodów - wylicza rodzic.
Jak przekonuje, również kontakt z rodzicami jednego z agresywnych uczniów nie odniósł oczekiwanego skutku. Deklaracje o zwróceniu szczególnej uwagi na zachowanie w klasie także niczego nie zmieniły.

- Po kilku dniach sytuacje zaczęły się powtarzać, syn wracał ze szkoły posiniaczony, z płaczem. Często sam zgłaszał nauczycielom problem, ale wciąż nic z nim nie robiono - podkreśla ojciec Pawła.
Krótko po rozpoczęciu nauki w placówce wyszło na jaw, że w klasie Pawła jest kilku uczniów napastliwych wobec pozostałych kolegów i koleżanek. Zdaniem ojca chłopca agresję do klasy "przyniósł" uczeń, który dołączył już po rozpoczęciu roku szkolnego. Krótko po rozpoczęciu nauki w placówce wyszło na jaw, że w klasie Pawła jest kilku uczniów napastliwych wobec pozostałych kolegów i koleżanek. Zdaniem ojca chłopca agresję do klasy "przyniósł" uczeń, który dołączył już po rozpoczęciu roku szkolnego.

"Nie mogliśmy czekać, aż syn trafi ze szkoły do szpitala"



Ponieważ rodzice Pawła spodziewali się zdecydowanej reakcji dyrekcji szkoły i nie chcieli na nią czekać, postanowili przenieść syna do innej szkoły.

- Nie mogliśmy czekać, aż syn "zgodnie z procedurami" trafi ze szkoły do szpitala, zamiast do domu. Niestety po raz kolejny to on stał się ofiarą, bo musiał ewakuować się ze szkoły, którą wspólnie wybraliśmy - kończy pan Grzegorz.

Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko, co możliwe



Dyrektor placówki Justyna Januszewska zapewnia, że szkoła zrobiła wszystko, co możliwe w tej sytuacji - zachowała odpowiednie procedury i zmierzała do rozwiązania problemu.

Dyrektor potwierdza, że dochodziło między uczniami do różnych incydentów. Jak podkreśla, wynikały one jednak nie z wzajemnej niechęci czy braku sympatii obu chłopców, ale problemów zdrowotnych wynikających z trudności w kontrolowaniu emocji i modulowaniu zachowań.

- Rodzice podjęli działania diagnostyczne lekarskie i psychologiczne. Efektów w formie opinii spodziewamy się na dniach, niestety procesy te nie są krótkie i trwają w czasie - napisała dyrektor Januszewska.
Dyrektor zaznaczyła, że szkoła planuje wprowadzenie nauczyciela wspomagającego, ale to wymaga pisemnego orzeczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej, na które rodzice Pawła nie chcieli czekać. Bez takich dokumentów szkoła nie dostanie środków na zapewnienie takiej opieki. Justyna Januszewska przyznała też, że sytuacja być może wyglądałaby inaczej, gdyby przed decyzją o przeniesieniu syna rodzice Pawła chcieli z nią osobiście porozmawiać.

W rozmowie z Trójmiasto.pl dyrektor stwierdziła, że ocena rodziców Pawła wobec szkoły i jej działań jest krzywdząca, podkreśliła też, że nie czekając na opinię szkole udało się zorganizować "koleżeńską" pomoc innej nauczycielki, która wspiera wychowawczynię klasy Pawła.

- Żadna inna szkoła nie ma tylu terapeutów do pracy z dziećmi z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego - zaznacza Januszewska i podkreśla, że w jej szkole bardzo poważnie traktuje się każdy, nawet najtrudniejszy przypadek.

Miejsca

Opinie (290) ponad 10 zablokowanych

  • Nie tylko ta szkoła

    Niestety problem agresji to problem wielu szkół, a nie tak że akurat coś jest w tej.Potem się mówi, że dzieci zmieniają ciągle szkoły. W innej szkole prywatnej położonej bliżej naszego domu córka dostawała w przedszkolu taki wpiernicz od rówieśników, że wracała posiniona. Nie odpowiadali na maile, śmiała się tamta dyrektorka z moich interwencji, a psycholog radziła żeby nauczyć ja oddawać.W kolejnej szkole też prywatnej przyjaciółka mojej córki była zastraszana przez inną dziewczynkę, że jak będzie się z nią przyjaźnić to zostanie pobita.Tak niestety to wygląda. Także wszędzie jest ten problem niestety.

    • 0 0

  • Potwierdzam, ze w takich wypadkach szkoły nic nie robia tylko udają (18)

    W "mojej" byl jeszcze gorszy przypadek - dziecko ograniczone umyslowo, chodzace do klasy "integracyjnej" z normalnymi dziećmi, ktore biło inne dzieci nawet o kilka lat młodsze - przykladowo klapą od sedesu. Niby cały czas ktoś z nauczycieli miał tą dziewczynę (potężną, silną jak dorosly) pilnować na przerwach ale rzeczywistość byla inna.

    Natomiast rodzic dziecka byl z branży edukacyjnej i dlatego (?) mimo powtarzającego sie bicia i stalego zagrożenia ze strony tego niepelnosprawnego umyslowo dziecka z publicznej szkoly podstawowej nie zabrano. Rodzice pobitych interweniowali wszędzie gdzie mozliwe...

    • 145 7

    • (8)

      no co za skandal, żeby w klasie integracyjnej były dzieci z dysfunkcjami.Nieprawdopodobne.
      Ja bym się tego nigdy nie spodziewał...

      A teraz na poważnie - problem nie jest z dziećmi, tylko szkołą i urzędem miasta Gdańsk, który gubi się kompletnie w sferze opieki nad niepełnosprawnymi dziećmi.

      • 12 4

      • w latach 90 tych nauczyciel mógł przywalić linijką i szybko uporano się z dysfunkcją (7)

        • 28 2

        • czy socjopatia to dysfunkcja?

          dlaczego zdrowe dzieci mają oglądać zachowania patologiczne społecznie? szkoła powinna mieć narzędzia aby do tego nie dopuścić bo to placówka która odpowiada za wychowanie wszystkich dzieci. Od resocjalizacji są inne ośrodki.

          • 2 0

        • s..nie w banie (4)

          Akurat wtedy chodziłem do podstawówki nr 3 na Chełmie (tam gdzie doszło niedawno do głośnego medialnie pobicia uczennicy) i jakoś sobie nie przypominam żeby się uporano z dysfunkcją. Tych bandytów (kojarzę przynajmniej kilka osób które skończyły w więzieniach za przestępstwa cięższego kalibru) nie dało się nawrócić biciem. Po skończeniu podstawówki to oni bili. Im potrzeba było autorytetu, choćby porządnych zajęć sportowych z charyzmatycznym WFistą. Było takich paru (choćby Kotlik czy Sowa) ale nie byli w stanie opanować wszystkich łobuziaków.

          • 7 2

          • Ktory rocznik? (3)

            Skoro tak piszes to musuales byc ofiara klasowa, ja tez chodzilem tam w katach 90 i hesli cis nie grali to pi szkole chodzilo sie na plac zabaw i rozwuazywali sorawe , zadni rodzice nue interweniowali , bo nie bylo to potrzebne

            • 1 1

            • a co to ma ze mną wspólnego? Przecież nie o sobie pisałem. (2)

              Rocznik 81. Honorowe załatwianie spraw nie było dominujące. Było sporo grupowych pobić, kilku na jednego. Byli to ludzie zarówno z mojej klasy - sportowej jak i innych, np. F albo E. Po podstawówce słyszałem o nich już tylko w kontekście długoletnich odsiadek. Widocznie tych typków nie znałeś

              • 1 1

              • Zbiorowych? (1)

                Zbiorowych pobic nie bylo za darmo, kogo masz na mysli piszac f czy n ? Znam tam wszystkich i jesli chodzi o odsiadki to wiekszosc szkoly w tym roczniku ma za siba jakies mniejsze lub wieksze potyczki z prawem

                • 0 1

              • hahaah 3000 dzieciaków się uczyło w tej szkole a ty znasz wszystkich :)

                Sprawdź sobie najpierw która szkoła podstawowa miała nr 3 w tamtych latach bo chyba piszemy o czym innym. Z resztą sam przed chwilą przyznałeś to oczym napisałem na początku, że biciem linijką nie uporano się z dysfunkcją

                • 0 0

        • I dlatego uczniowie takich nauczycieli, gdy sami zostali rodzicami, nie będą szanować innych nauczycieli. Nauczyciele sadyści sami skazali się na ten los.

          • 0 1

    • to obdukcja pobitego dziecka i sprawę do sądu się oddaje to dobry zimny kubeł wody dla rodziców agresora/ki (7)

      • 28 5

      • (5)

        A jeśli to dziecko ma problem np. jest niepełnosprawne umysłowo lub ma autyzm ? jakiś pomysł ? może zamknięta placówka i brak perspektyw na samodzielny byt w imię komfortu "zdrowych" dzieci ?

        • 2 39

        • jeśli nikt nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa innym dzieciom

          to sorry, ale tak. oczywiście nie ze względu na chorobę dziecka, ale bierność opiekunów- niech wynajmą prywatnego nauczyciela pomocniczego, który będzie zapobiegał groźnym sytuacjom, jeśli chcą by dziecko pozostało w szkole publicznej. integracja nie polega na tym, że chore dziecko terroryzuje pozostałe.

          • 8 0

        • (3)

          Tu nie chodzi o komfort żadnej ze stron konfliktu, tylko nieporadność dorosłych. Nie może być tak, że "niby" ktoś dozoruje taką dziewczynę. Skoro orzeczono, że ona może się kształcić w klasie integracyjnej, to zapewne szkoła dostała dodatkową kasę na nauczyciela wspomagającego. I to jemu (lub wychowawcy) ktoś powinien zrobić koło... że wynagrodzenie bierze, a odpowiedzialności, to już nie. Przecież ta uczennica kiedyś będzie samodzielnie egzystować i przebywać wśród innych ludzi. Jeśli nikt nie nauczy jej zasad teraz, to kiedy????

          • 29 4

          • (2)

            Pełna zgoda, ująłem to skrótowo. Mój post dotyczy przede wszystkim dorosłych -
            "...zimny kubeł wody dla rodziców agresora/ki" świadczy o tym, że nie potrafimy z jednej strony zająć się dziećmi a z drugiej nie ma w nas empatii i zrozumienia dla niepełnosprawnych.

            • 9 2

            • (1)

              od tego zawsze były zakłady

              • 3 3

              • szkoda mi Ciebie. Autyzm, niepełnosprawności umysłowe stają się częścią naszego życia i prawdopodobieństwo, że dotknie to Ciebie z każdym dniem wzrasta. Mówią tu o Twoich potencjalnych dzieciach, wnukach lub krewnych. Ten dzień przyjdzie i wówczas nie będziesz chciał/a słyszeć o zakładach zamkniętych- zapewniam

                • 3 5

      • nie będzie kubła wody dla rodziców agresorki bo w czzasie zajęć lekcyjnych odpowiada za nią szkoła

        • 5 0

    • Te klasy integracyjne to pomyłka. Chorym dużo to nie pomoże, a zdrowym zaszkodzi. Mniej więcej tak, jakby do czwórki bez sternika wsadzić jednego wioślarza bez rąk...

      • 5 1

  • nauczyciele pracują tylko 18 godzin w tygodniu, niech więc więcej czasu poświęcają wychowaniu dzieci. (35)

    • 59 138

    • 18? (11)

      Nauczyciele pracują średnio 18h PRZY tablicy. Jeszcze raz tyle poświęcają na przygotowanie do lekcji, sprawdzanie prac i "papierologię". A od wychowania, moim zdaniem, przede wszystkim są rodzice. Nawet gdyby nauczyciele pracowali 18h, to nie oznaczałoby, że muszą chować dzieci innych osób i uczyć je dobrego zachowania.

      • 57 10

      • (2)

        18+18 to o tak zdecydowanoe mniej niz pozostsli. Nie czaruj.

        • 2 5

        • Wystarczy zostać nauczycielem a wtedy tylko 18 godzin pracy w tygodniu będzie. I po co ta zazdrość?

          • 0 0

        • Badania z 2015 roku wskazują, że nauczyciele pracują tygodniowo 46 godzin. Zapoznajcie się z nimi i przestańcie wreszcie kłamać.

          • 2 1

      • Wszystkie zawody muszą się dokształcać

        I przygotowywać fo wykonywanych obowiązków.
        Tylko nauczyciele jakoś z tego powodu biadolą

        • 2 2

      • (6)

        Jeśli szkoła zupełnie już abdykowała z wychowywania dzieci i młodzieży (szczerze przyznaje to wielu nauczycieli, którzy uważają, że ich rolą jest tylko przekazywanie wiedzy i umiejętności), to może przynajmniej mogłaby zapewnić naszym dzieciom elementarne bezpieczeństwo w trakcie zajęć, bez zasłaniania się konieczną przewlekłością procedur?

        Chłopcu i rodzicom życzę powodzenia w nowej szkole.

        • 16 9

        • a jak nauczyciel ma wychowywać dziecko... (4)

          skoro nie ma wsparcia w rodzicach? a dziecko na każdym kroku, czy to od rodziców czy w tv słyszy, że nauczyciele to lenie bo pracują tylko 18 godzin a zarabiaja kupe kasy? a w ogóle to sa do niczego... itp itd.. a rodzic jak wezwany do szkoły na rozmowę, to "co Pani opowiada za głupoty! on jest grzeczny! a Pani głupia i sobie nie radzi"... i tyle w temacie.... skoro sami pozbawiamy się autorytetów (kiedys nauczyciel był autorytetem, którego rodzic w domu nie podważał) to nie oczekujmy, że dzieci będą szanowac kogokolwiek!!!

          • 35 2

          • (2)

            Autorytetami to nauczyciele byli bardzo dawno temu. Od trzydziestu lat ten zawód przyciąga tylko kobiety, które ukończyły studia z niskimi ocenami i nikt ich gdzie indziej nie zatrudni. O ile jakoś dają sobie radę z małymi dziećmi, które łatwo zastraszyć krzykiem i groźbami, to dla starszych klas są oderwanymi od rzeczywistości histeryczkami.

            • 4 13

            • (1)

              Od tylu lat faktycznie przyciąga ten zawód kobiety, ktore stac na to aby pracowac z pasją w tym zawodzie. Jeszcze trochę a sami bedziecie uczyc i wychowywać... zajmie wam to tylko 18 gidzin drodzy wykształceni na 6 rodzice.

              • 11 0

              • Badania wskazują, że dzieci nauczane w domu przez kompetentnych rodziców osiągają o wiele lepsze wynik i lepiej sobie radzą w życiu niż te skazane na siedzenie w klasie. Jednak mało rodziców ma czas i możliwości.

                • 0 3

          • Niestety, najpierw rodzice usiłują pokazać wszystkim dookoła jakie z tych nauczycieli tępaki i jak to ich można postraszyć kuratorium, a potem jak pojawia się problem, zwłaszcza dotyczący ich dziecka, to oczekują pomocy. Trochę konsekwencji by się przydało...

            • 19 1

        • Role nauczycieli i szkoły precyzują przepisy. Nie zmienia to faktu, że jak rodzic się obija (w kwestii wychowania dziecka), to nauczyciel nic nie zdziała.

          • 23 2

    • w tej szkole pracuje sie 40 h nie 18

      • 0 0

    • Wychowanie

      Wychowanie należy do Rodziców!! Nauczyciel wspomaga tylko ten proces. Nie macie nawet pojęcia jaka odpowiedzialność spoczywa na nauczycielu zajazdy nawet drobny siniak odpowiada nauczyciel. Proponuje dać sobie spokójb z tym 18 godzinami w tygodniu, jesli nauczyciel nie pracuje w szkole państwowej obowiązuje go 40 godzinny wymiar pracy!

      • 0 0

    • Brak karty nauczyciela (1)

      Brak karty nauczyciela w szkole, tak jak jest w przypadku Morskiej Szkoły Podstawowej w Gdańsku, skutkuje zatrudnieniem na umowę o pracę, co oznacza, że jak 'klasyczne' szkoły mają wolne wakacje, ferie ect. To w tej szkole nauczyciele muszą siedzieć w pracy. Oprócz tego nauczyciele pracują 35 godzin w pracy i 5 godzin zostaje im na pracę w domu.

      • 1 0

      • a co robi taki nauczyciel w ferie, wakacje czy inne wolne ?

        "opiekuje" się garstką małych dzieci ? A co robi w tym czasie reszta kadry ?
        Tylko nie piszcie że grupą porównywalną do przeciętnej klasy bo to by oznaczało że wszyscy posyłają w wakacje dzieci do szkoły, a tak nie jest, poza tym zakładam, że 10ciolatki zostają raczej same w domu.
        Więc co to za biadolenie że brak karty nauczyciela.
        Poza tym bardzo dobrze że musi siedzieć w szkole.
        Sam doskonale pamiętam jak w liceum był problem by np. przed maturą dopytać o coś nauczyciela bo go już nie było (a na przerwie nie można było bo przecież przerwa to czas tylko dla nauczyciela)

        • 0 2

    • Po co kłamiesz? (4)

      Nauczyciel pracuje tyle samo co kazdy pracownik. Do 40 godzin tygodniowo. Karta Nauczyciela.

      • 27 6

      • (3)

        Tak dlatego bez problemu potrafią mieć dwa pełne etaty bez uszczerbku na zyciu prywatnym i wolne weekendy

        • 4 6

        • Zostań nauczycielem, zobaczysz ile będziesz mial wolnego czasu. Moja żona pracuje w domu codziennie do nocy. (2)

          Ręce opadają.

          • 14 1

          • lekarze rezydenci też pracują po 300 godzin i więcej (1)

            pytanie tylko ile robią w tym czasie nadgodzin? Jeden etat to 40 godzin tygodniowo w każdym zawodzie i nie jest to jakiś nadludzki wymiar obowiązków, który uzasadniałby siedzenie po nocach.

            • 1 3

            • bo to pewnie jest tak jak u mojej sąsiadki

              o 13:00 wraca z dziećmi do domu, potem obiad, zakupy, zabawa/lekcje z własnymi dziećmi i tak do wieczora. Potem z ciężkim sercem marudzi że jak dzieci położy spać po 21 to jeszcze 2-3 godziny musi pracować.

              nie ganię i nie bronię nauczycieli ale jakoś tak te biadolenie o potrzebie siedzenia (czasem) po nocach blednie przy fakcie że zawsze mają wolne w najlepszym okresie i dłuuuugie wakacje

              • 0 1

    • akurat w tej szkole (4)

      Obowiązuję kodeks pracy, czyli 40 godzin i 26 dni urlopu.
      Rodzice, kiedy pracują nauczyciele w ferie i wakacje, , idą na plażę lub przed sylwestrem na manicure.

      • 5 4

      • ojej, jeden dzień w wakacje trzeba przyjechać na radę (3)

        straszne poświęcenie, doprawdy. Mam cïotkę nauczycielkę i nie słyszałem żeby kiedykolwiek jechała do pracy przed sylwestrem. Wręcz przeciwnie - wakacje, ferie, święta, wszystko wolne ustawowo. Do tego co roku sanatoria, urlopy na podratowanie zdrowia. Jeśli komuś z tym ciężko, proponuję spróbować chleba w innej branży. Nie twierdzę, że w edukacji publicznej jest kasa, ale przynajmniej rekompensuje to czas wolny.

        • 4 2

        • W tej szkole! (2)

          Obowiązuje kodeks pracy, nie ma wakacji, tylko bierzesz urlop, tak jak wszędzie 20 lub 26 dni. A w pracy siedzisz 8 godzin.

          • 0 2

          • W ferie

            Kolonie, świetlice i dyżury, tak pracują szkoły ...

            • 0 0

          • A co robisz w wakacje, ferie itp?

            Lekcje dla pustej klasy?

            • 2 0

    • (1)

      a może to niech rodzice zajmą się wychowaniem swoich dzieci, co?

      • 59 0

      • po co od tego jest pańśtwo

        • 1 1

    • Po pierwsze, te 18 godzin jest tylko na papierze - w rzeczywistości jest więcej. Po drugie - szkoła nie zastąpi wychowania w domu

      • 3 1

    • , oby twoje dzieckotego nie doswiadczylo

      • 0 1

    • ??

      W naszej szkole nauczyciele pracują 40 godzin a nie 18! A wychowaniem chyba powinien zająć się rodzic?

      • 12 1

    • Nauczyciele nie pracują 18 godzin w tygodniu...pracują wielokrotnie więcej,dziecko wymagało opieki specjalistycznej niestety...

      • 13 3

    • Jak wypisujesz takie bzdury to najpierw sprawdź jak jest naprawdę. Nauczyciel to chociaż pracuje i próbuje hodowane dzieci wychowywać..... Hodowco

      • 16 3

    • 18 to w szkole. A sprawdzanie klasówek, a matury, to ch.....j?

      • 21 7

    • wychowanie dzieci - obowiązek rodziców!

      może Ty je powychowujesz skoro tak się identyfikujesz z problemem?

      • 64 5

  • Przyjmowani wszyscy! (1)

    • 0 0

    • Prawda!

      Do tej szkoły przyjmowane są dzieci nawet bardzo psychicznie chore!
      Jakie są tego powodu?
      Przecież nie jest to szkoła specjalna??

      • 0 0

  • ADRIAN 2D szkoła morska (1)

    Kolejne dziecko które dręczy innych.. ma 9 lat a jest w 2 klasie znowu.. kiedyś dla takich były szkoły specjalne.. nie zdać w 2 klasie to znaczy że chłopak się nie nadaje do normalnej szkoły. Możecie hejtowac..

    • 1 0

    • 3f

      Kolejny taki gagatek jest w 3f tłucze dzieci a rodzice szukają winnego, cały czas mają pretensje do innych a sami nic z nim nie robią!

      • 0 0

  • Moje dziecko korzysta z pomocy terapeutycznej w Morskiej Szkole i jestem bardzo zadowolona ze współpracy z wychowawczynią, nauczycielami i dyrekcją. A wiem co mówię bo współpraca ze szkołami w takich przypadkach bardzo często nie jest łatwa. Widzę, że w szkole jest przynajmniej kilkoro dzieci z terapeutami a to oznacza, że współpraca jest możliwa. Trzeba niestety pamiętać, że zanim taka pomoc jest przyznana to trzeba dziecko zbadać w poradni pedagogicznej a potem poczekać na napisanie opini z tego badania. A to niestety trwa często kilka tygodni. Dopiero wtedy można zacząć szukać terapeuty, a to też niełatwa sprawa. Najlepiej jeśli rodzice zdają sobie sprawę z problemu dziecka przed rozpoczęciem nauki w szkole. Wtedy moźna wszystko załatwić wcześniej. Jeśli jednak problem wyjdzie na jaw po rozpoczęciu nauki, to choćby nie wiem jak się starać, nie załatwi się takiej pomocy bardzo szybko. Jeśli mówimy o takich małych dzieciach jak 7latki to myślę, że tu wiele można naprawić. Być może zbyt pochopnie ten chłopiec został ze szkoły zabrany. Zwłaszcza, że na pewno juź się z kimś zaprzyjaxnił i pewnie było mu przykro z tego powodu.

    • 0 0

  • Morska Szkoła pomaga mojemu dziecku (2)

    Moje dziecko chodzi do drugiej klasy w Morskiej Szkole,wcześniej dwa lata chodziło do Morskiego Przedszkola. Przez te wszystkie lata moje dziecko miało i ma nadal miłych kolegów i koleżanki w klasie. Wspaniałe, mądre, kreatywne i naprawdę kochające dzieci wychowawczynie. Przyjemnością dla mnie zawsze były zebrania ponieważ rodzice chętnie się udzielają dla dobra klasy. Panie Dyrektorki zawsze chętne do współpracy, a kilka razy zdarzyło mi się mieć kontakt z Dyrekcją w ciągu tych 4 lat. Zawsze chwaliłam Szkołę Morską i nadal będę ją chwalić. W wypowiedzi rodziców, którzy przenieśli swojego syna nie zgadza mi się trochę to, że nie poszli najpierw porozmawiać do Dyrekcji. Tak jest a artykule napisane. A to przecież podstawa działania.

    • 1 3

    • nie ma świecie idealnych szkół

      • 1 0

    • czemu nie podpisałaś

      się (belferka ) tylko kłamiesz ,a niby jaki cel mieliby rodzice by kłamać co by z tego mieli ,forsę , przywileje itd

      • 0 0

  • Mamy demokrację (1)

    Tak to właśnie jest tzw.nadpobudliwość kiedyś w szkole jak dostało się linijką po łapach albo wytargało za uszy i jakoś wszyscy przeżyli , ale nie było w szkole takich zachowań.Teraz nic zrobić nie można i mamy tą swoją demokrację że nauczyciel jest bezsilny.

    • 4 1

    • może dzięki temu ,że byłaś targana za uszy ,klepana linijką nikim dzisiaj jesteś

      jest tyle sposobów by unikać przemocy ,trzeba tylko chcieć.

      • 0 0

  • trzeba 1 raz w miesiącu zapytać dzieci anonimowo w szkole ( Kogo się boisz w szkole i dzieci chętnie

    tak anonimowo odpowiedzą).

    • 0 0

  • PO WIELU BITWACH ZE SZKOŁĄ ODNOŚNIE AKCEPTACJI AGRESJI na najwyższym poziomie!!!, przenioslem swoje dzieci do innej szkoły1q111

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (6 opinii)

(6 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane