- 1 Nowe oblicze Wroniej Górki na Aniołkach (20 opinii)
- 2 Majówka 2024 z dziećmi. Atrakcje w Trójmieście (7 opinii)
- 3 Atrakcje dla rodzin na ładną pogodę (20 opinii)
- 4 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (32 opinie)
- 5 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (69 opinii)
- 6 Majówka z dzieckiem. Gdzie na wycieczkę? (11 opinii)
Przez agresję w klasie musiał zmienić szkołę. Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko, co możliwe
Ciągłe popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów - przez takie sytuacje rodzice 7-letniego Pawła postanowili przenieść syna do innej szkoły. W dotychczasowej ich zdaniem dyrekcja i nauczyciele nie radzili sobie z przeciwdziałaniem coraz częstszej agresji wśród uczniów. Szkoła broni się podkreślając, że w tej sytuacji zrobiono wszystko, ale niektórych procedur nie można ominąć, dlatego na zmiany trzeba czasem poczekać.
Agresję do klasy "przyniósł" jeden z uczniów
Krótko po rozpoczęciu nauki w placówce wyszło na jaw, że w klasie Pawła jest kilku uczniów napastliwych wobec pozostałych kolegów i koleżanek. Zdaniem ojca Pawła [na życzenie rodziców zmieniliśmy imię chłopca - red.] agresję do klasy "przyniósł" jeden chłopiec, który dołączył już po rozpoczęciu roku szkolnego.
- Jego nadpobudliwość wywołała kolejne takie zachowania u rówieśników. Odnoszę wrażenie, że dzieci same się "nakręcały" - twierdzi pan Grzegorz [imię również zmienione - red.], ojciec Pawła.
Zaznacza, że zarówno on, jak i jego żona próbowali interweniować.
- Informowaliśmy nauczycielkę i dyrekcję szkoły o zaistniałych incydentach, ale niestety poza rozmowami nikt nie podjął konkretnych działań. Przekonywano nas, że sytuacja jest poddawana analizie, że jedno z dzieci jest pod opieką specjalistycznej poradni i szkoła czeka na wyniki badań - opowiada ojciec Pawła.
Popychanie, bicie, a nawet próba zepchnięcia ze schodów
W tym samym czasie, kiedy nauczyciele czekali na opinie specjalistów, zdaniem pana Grzegorza jego syn był regularnie atakowany przez rówieśników.
- Wśród incydentów, do jakich dochodziło można wymienić chociażby: wielokrotne bicie w różne części ciała, w tym w głowę, popychanie w trakcie lekcji w-f na metalowy słupek bramki na boisku, doszło też do próby zrzucenia syna ze schodów - wylicza rodzic.
Jak przekonuje, również kontakt z rodzicami jednego z agresywnych uczniów nie odniósł oczekiwanego skutku. Deklaracje o zwróceniu szczególnej uwagi na zachowanie w klasie także niczego nie zmieniły.
- Po kilku dniach sytuacje zaczęły się powtarzać, syn wracał ze szkoły posiniaczony, z płaczem. Często sam zgłaszał nauczycielom problem, ale wciąż nic z nim nie robiono - podkreśla ojciec Pawła.
"Nie mogliśmy czekać, aż syn trafi ze szkoły do szpitala"
Ponieważ rodzice Pawła spodziewali się zdecydowanej reakcji dyrekcji szkoły i nie chcieli na nią czekać, postanowili przenieść syna do innej szkoły.
- Nie mogliśmy czekać, aż syn "zgodnie z procedurami" trafi ze szkoły do szpitala, zamiast do domu. Niestety po raz kolejny to on stał się ofiarą, bo musiał ewakuować się ze szkoły, którą wspólnie wybraliśmy - kończy pan Grzegorz.
Dyrekcja: zrobiliśmy wszystko, co możliwe
Dyrektor placówki Justyna Januszewska zapewnia, że szkoła zrobiła wszystko, co możliwe w tej sytuacji - zachowała odpowiednie procedury i zmierzała do rozwiązania problemu.
Dyrektor potwierdza, że dochodziło między uczniami do różnych incydentów. Jak podkreśla, wynikały one jednak nie z wzajemnej niechęci czy braku sympatii obu chłopców, ale problemów zdrowotnych wynikających z trudności w kontrolowaniu emocji i modulowaniu zachowań.
- Rodzice podjęli działania diagnostyczne lekarskie i psychologiczne. Efektów w formie opinii spodziewamy się na dniach, niestety procesy te nie są krótkie i trwają w czasie - napisała dyrektor Januszewska.
Dyrektor zaznaczyła, że szkoła planuje wprowadzenie nauczyciela wspomagającego, ale to wymaga pisemnego orzeczenia z poradni psychologiczno-pedagogicznej, na które rodzice Pawła nie chcieli czekać. Bez takich dokumentów szkoła nie dostanie środków na zapewnienie takiej opieki. Justyna Januszewska przyznała też, że sytuacja być może wyglądałaby inaczej, gdyby przed decyzją o przeniesieniu syna rodzice Pawła chcieli z nią osobiście porozmawiać.
W rozmowie z Trójmiasto.pl dyrektor stwierdziła, że ocena rodziców Pawła wobec szkoły i jej działań jest krzywdząca, podkreśliła też, że nie czekając na opinię szkole udało się zorganizować "koleżeńską" pomoc innej nauczycielki, która wspiera wychowawczynię klasy Pawła.
- Żadna inna szkoła nie ma tylu terapeutów do pracy z dziećmi z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego - zaznacza Januszewska i podkreśla, że w jej szkole bardzo poważnie traktuje się każdy, nawet najtrudniejszy przypadek.
Miejsca
Opinie (290) ponad 10 zablokowanych
-
2017-12-06 18:24
Gdy dyrektor szkoły w swoim wyjaśnieniu stwierdza, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurami, można być pewnym, że najchętniej zamiótłby sprawę pod dywan i bardziej zależy mu na reputacji jego placówki niż na bezpieczeństwie pojedynczego ucznia.
- 4 1
-
2017-12-06 09:28
Sp50 (1)
Do klasy mojego dziecka przeniesiono takiego agresorka, narobil bigosu w klasie rownoleglej teraz bierze sie za kolejne dzieciaki. Zaczepia, bije, klnie, przeszkadza w lekcjach. Cala klasa jest przerazona. Dyrekcja rozkłada rece - brak narzedzi, zeby przeniesienia chlopca gdzie indziej. Czy musi stac sie tragedia, zeby narzedzia sie znalazly? Przez jednego dzieciaka cala klasa nie może normalnie funkcjonowac ...
- 11 0
-
2017-12-06 17:44
Niestety w Sp 86 jes dokładnie taka sama sytuacja . Agresor pozbawiony wszelkich norm poprawnego zachowania. Zagraża życiu i zdrowiu pozostałym dzieciom. Lekcje się nie odbywają i mamy wrażenie ze nauczyciele maja zakaz od Dyrekcji na reakcje na jego złe zachowanie. Wszystko zgłoszone do KO i UM lecz od miesiąca jesteśmy bez żadnej odpowiedzi. Pozostaje czekać aż komuś zrobi naprawdę wielka krzywdę.To straszne bo staramy się jak możemy aby temu zapobiec lecz cały czas jesteśmy lekceważeni a problem bagatelizowany.
- 3 0
-
2017-12-06 16:51
Niestety ale agresje uczniowie przynosza z domu.
A dokladnie od swoich rodzicow. To nie wina nauczycieli ze mlodziez tak sie zachowuje ale nie jest to takze usprawiedliwieniem dlaczego nauczyciele nic w tym kierunku nie robia aby przeszkodzic tej kryminalnej jak by nie bylo dzialalnosci. Dzieje sie tak nie tylko w szkolach podstawowych ale takze w przedszkolach i szkolach srednich oraz wyzszych. Zawsze tak bylo. Pamietam jeszcze lata 50-te. W klasach byl kult jednostki silnej i sprawnej fizycznie ktora potrafila skupic wokol siebie swoich poslusznych zwolennikow i razem terroryzowali slabszych fizycznie a szczegolnie prymusow szkolnych. Prawdopodobnie prymitywna zazdrosc ze sami nie potrafili osiagac takich dobrych wynikow w nauce. Innego rodzaju agresja przejawiala sie w fakcie ze niektorzy nie akceptuja jednostek slabszych, spokojnych stale bedacych na uboczu i stroniacych od wiekszego towarzystwa. Szkoly zatrudniaja w wiekszosci kobiety jako nauczycielki/wychowawczynie a te jako reprezentantki plci slabszej bardzo obawiaja sie wkraczac w sytuacje konfliktowe gdzie wmieszani sa mlodzi mezczyzni. To jest wszedzie na swiecie. Skandaliczne sytuacje zdarzaly sie w szkolach francuskich, kanadyjskich i amerykanskich. W amerykanskich na Brooklynie czy szczegolnie Bronxie nawet mlode dziewczyny z wyjatkowa nienawiscia pobily swoja zupelnie niewinna kolezanke z klasy ktora o malo nie zmarla w szpitalu i ma juz stale uszkodzenie mozgu. Stalo sie to w szkole i nauczyciele takze nie reagowali. Nagminne jest przemilczanie takich zajsc az do momentu kiedy media w telewizji jako jedna z glownych wiadomosci podawaja do wiadomosci publicznej. Sa wtedy wywiady z dyrektorka szkoly ktora wije sie jak waz aby w jakis sposob wytlumaczyc zajscia. Co to daje? Nie wiele poniewaz dochodzi do tego co raz czesciej. RODZICE WINNI..........
- 5 2
-
2017-12-06 16:28
(1)
Chyba moje dziecko chodzi do innej szkoły.... Ma 7 lat. Pierwsza klasa. Kocha swojego wychowawcę klasy, ma bardzo sensowną Dyrekcję i z-cę Dyrekcji (tą samą Dyrekcję miał w przedszkolu, więc nie jest to opinia 3 mc). Widzę dużą pracę pedagoga, psychologa, terapeutòw. Ma
kumpli w klatce i na osiedlu. Jada pyszne obiady.... Ma też rodziców, którzy chodzili do szkoły nie za czasów gimnazjów. Rodziców, którzy biorą na klatę, ze czasem
nie jest aniołków. Rodziców, którzy chcą iść w jednym froncie ze szkołą. Refleksja na
dziś. Kiedy ostatnio dałem coś z siebie... Chyba nadejdą zaraz czasy ze nikt nie będzie chciał pracować w szkole.... i to przez nas... dorosłych.- 4 11
-
2017-12-06 16:30
A na legitymacji widnieje pieczątka - Morska Szkoła.
- 0 4
-
2017-12-05 18:19
SP 86 w Gdańsku ul. Wielkopolskia (1)
W SP 86 w Gdańsku dyrekcja i grono pedagogiczne nie potrafią sobie poradzić z agresywnym, wulgarnym, niestosującym się do podstawowych zasad społecznych uczniem, który bije, zastrasza, wyzywa, demoralizje dzieci z klasy. Wszelkie akty agresji i niewłaściwego zachowania problemowego ucznia zamiatanie są pod dywan, nie są odnotowywane w dokumentacji szkolnej, a rodzicom próbują wmówić, że jest już poprawa, choć dzieci w dalszym ciągu zgłaszają rodzicom że są przez agresywnego ucznia bite, wyzywane, że przeszkadza na lekcji.
- 14 2
-
2017-12-06 15:36
jest to przerażające - wychowujesz dziecko, starasz się aby było grzeczne, empatyczne, szanujące innych. W szkole spotyka dziecko patologiczne, którego nikt nie nauczył co dobre a co złe, dziecko które ma wszystko i wszystkich w d... . , i tak sobie trwa w bezkarności pod parasolem dyrekcji szkoły
- 7 0
-
2017-12-06 12:15
patologie systemu społeczno-wychowawczego -> kryzys systemu wartości
Obecne szkolnictwo swoje ewentualne "sukcesy" opiera na strategii zbliżonej do sportu zawodowego. Nie szuka się metod kształcenia i dotarcia do umysłów, szuka się metod "pozyskania" gotowego materiału, który jest wstepnie obrobiony i zdeterminowany.
Stąd "sukcesy" przytulonych do "centrów zysków" (medycyna, prawo, niekiedy sztuka) szkół (najczęściej ogólnokształcących), formatujących materiał pod potrzeby branżowego sita selekcyjnego.
Problemami czy pracą nad "zdolnym a zaniedbanym" nikt się nie przejmuje, bo po co? Po co świadomy i wykształcony człowiek o szerokich horyzontach, który zadaje pytania i szuka odpowiedzi?
Po co tłum "produktów" z papierkiem "szkoły wyższej" i rozbudzonymi aspiracjami konsumpcyjnymi...
O "rodzinach" również niewiele dobrego można powiedzieć, w dzikim galopie do kolejnego bonusa dziecko staje się atrybutem a nie celem... I wcale nie jest łatwo cel znaleźć, bo trzeba konkurować z ogłuszającą tubą mass-mediów kreujących wzorce pod doraźne potrzeby.
Więc dziecko musi sobie radzić. Najczęściej samo...
Czym to sie kończy, świetnie zilustrował Golding (Władca much)...- 5 0
-
2017-12-06 12:05
Dyrektorka duzo mowi ale nic nie robi
Czeka na opinie, jeszcze ma pretensje do Pawla i jego rodzicow. Niewlasciwa osoba na stołku
- 10 1
-
2017-12-05 15:59
Efekt PIS+ (5)
Przyzwolenie na przemoc, chamstwo, buta zbiera swoje owoce. A będzie gorzej.
- 131 92
-
2017-12-06 11:20
W lodówce też pewnie masz PIS
A i o pracy w szkole raczej wiesz guzik:)
- 3 0
-
2017-12-06 09:41
Leming ty własnie popisałes sie głupotą:) To efekt rzadów Powców bezmózgowcu i jecgo wychowaniebeztresowe
- 5 0
-
2017-12-05 17:58
(1)
Głupi jesteś.
- 7 2
-
2017-12-05 21:50
Proponuję kolejną reformę oświaty, a co tam.
Kaczyńska już wprowadza nowe przedmioty. Wuj przeforsuje zmiany.
- 1 5
-
2017-12-05 16:58
skoro mały bandzior ma 7 lat, to zapewne Kaczafi hodował go na swoim łonie, aby terroryzować miasto po objęciu władzy. sprytny zeń i złośliwy karzeł
- 10 13
-
2017-12-05 16:13
Prywata - nic dziwnego (5)
Szkoły prywatne to największa patologia jaka istnieje, nie wiem czym to jest spowodowane ale dochodzi do nich wielokrotnie częściej do nękania.
- 57 32
-
2017-12-05 20:05
ale.. (1)
ta szkoła już nie jest prywatna,podpisali jakąś umowę z miastem
- 0 1
-
2017-12-06 10:50
była prywatna - miała dużo wolnych miejsc ( co świadczy o jakości kadry) , więc ją upaństwowili bo inaczej by upadła .........kadra została ta sama, dzieci więcej i już nie "prywatne" wiec sobie nie radzą
ten sam problem kadrowy ( dyrekcja bez kompetencji w zarządzaniu + młodzi kreatywni prze pierwszy miesiąc ,bo potem wypaleni nauczyciele bez doświadczenia albo w doświadczeniu w prywatnym malutkim przedszkolu- żłobku) jest w Pozytywnej Szkole podstawowej
wniosek : omijać tego typu placówki ( Pozytywna i Morska) bo o jakości szkoły świadczy kadra a dopiero później nowy budynek- 2 0
-
2017-12-05 19:29
To nie jest szkoła prywatna
- 4 0
-
2017-12-05 16:45
W szkołach publicznych jest tak samo do zależ od dzieciaka który sprawia problemy No i Dyrekcja która **wni robi nie wspominając o rodzicach
- 9 1
-
2017-12-05 16:16
ta szkoła nie jest prywatna
- 19 1
-
2017-12-06 10:12
Po pierwsze tłumaczenie pani dyrektorki jest wyjątkowo żałosne- procedury to sobie mogą realizować służby mundurowe, a nie szkoła- szkoła ma reagować na patologię i to stanowczo. Po drugie zawsze to ofiara opuszcza szkołę a nie agresor i to jest kolejna skandaliczna praktyka, wynikająca z bezczynności szkoły i zasłaniania się ( prawdopodobnie nieistniejącymi ) procedurami- po prostu starają się wziąć na przetrzymanie, a nóż sytuacja się uspokoi. Sytuacja się nie uspokoi, bo agresor będzie tylko eskalował swoją agresję w stosunku do swojej ofiary, i to ten cały sztab psychologów, którymi się chwali pani dyrektor powinien wiedzieć i pewnie wie, ale też udaje, że wszystko jest ok. Po trzecie należy porozmawiać z rodzicami najpierw indywidualnie, a jak nie wystarczy, to na w większym gronie odnośnie sytuacji i możliwości jej rozwiązania- jeśli rodzice będą mieli choć trochę oleju w głowie, coś z tym dzieckiem zrobią- niestety dzisiejsze mamuśki uważają, że to ich dzieci są najwspanialsze, spokojne i ułożone, a tylko otocznie uwzięło się na ich pociechy i to oznacza impas- zadaniem szkoły jest uruchomienie najpierw w sposób łagodny, a potem zdecydowany swojej " procedury" usunięcia agresora ze szkoły, a nie ofiary. Po trzecie słyszałem o przypadkach narastającej agresji wobec ofiary, które zakończyły się poważnymi obrażeniami wewnętrznymi- dyrektorka szkoły szła w zaparte, że zrobiła co mogła- powinna być bezapelacyjnie zwolniona, a szkole wytoczony proces o brak zapewnienia bezpieczeństwa, bo takowe ma zapewnić. Po czwarte dzieci rozpuszczone, niewychowane są uznawane za ADHD i inne pochodne, mają taki kwit od lekarza, i nie trzeba się szczególnie trudzić, żeby taki uzyskać- taki kwit daje całkowitą nietykalność takiemu bachorowi i dobre wytłumaczenie dla rodziców ( szczególnie mamusiek ), ewentualnie w modzie ostatnio jeszcze niedoczynność tarczycy. Po piąte jako ojciec miałem podobną sytuację- mój syn nauczony, że nie wolno nikogo bezpodstawnie krzywdzić, swoją biernością, stał się ofiarą pewnego wyrostka- najpierw była rozmowa z nim ( milczał długi czas ), wydusił w końcu to z siebie. Potem była rozmowa z nauczycielem- standardowo wszystko pod kontrolą. Potem była rozmowa z innymi rodzicami- były skargi, ale nic poza tym, potem rozmowa z samym rodzicem ( mamusią )- mój synek jest cudowny, wszyscy uwzięli się na niego. Ostatecznie po odpilnowaniu krótka rozmowa z samym zainteresowanym- jak nie przestanie, to spuszczę mu taki wp....l, że przez tydzień nie będzie mógł siadać. A że pracowałem w służbach, to jak będzie trzeba wyciszę sprawę, jeśli ktoś z tego powodu będzie robił mi i mojej rodzinie problemy, no i od tego momentu problemy ustały. Z drugiej strony mój kolega- ojciec miał podobny problem, ale ze swoim synem- chłop na tyle przytomny był, że jak doszły masowe skargi, zareagował i ustawił dzieciaka, chłopak wyciszył się
- 9 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.