- 1 Atrakcje na rodzinny weekend w Trójmieście
- 2 Rusza rekrutacja do szkoły średniej 2024/25. Jak zapisać się i wybrać klasę? (18 opinii)
- 3 Miejskie pływalnie nie dla każdego? "Z dzieckiem bez szans" (72 opinie)
- 4 Zwyciężyli w Odysei Umysłów w Polsce. Czeka ich finał w USA (16 opinii)
- 5 Imprezy rodzinne, za które trzeba płacić (90 opinii)
- 6 Egzamin ósmoklasisty 2024. Mamy arkusze z angielskiego (10 opinii)
Rodzice, pilnujcie na plaży swoich dzieci
18 lipca 2014 (artykuł sprzed 9 lat)
Najnowszy artykuł na ten temat
W środę efektowne wejście Daru Młodzieży
Od początku sezonu na trójmiejskich plażach zgubiło się ponad 300 dzieci. Na szczęście wszystkie zostały dość szybko odnalezione. Ratownicy apelują jednak do opiekunów o uwagę i wzmożoną czujność względem małych plażowiczów.
- Na gdańskich plażach dzieci gubią się codziennie, podczas upalnych dni dochodzi nawet do kilkudziesięciu takich przypadków - mówi Grzegorz Pawelec, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gdańsku. - Od początku sezonu odnotowaliśmy ich 150. Najczęściej zdarza się tak, że o zaginięciu dziecka informują ratowników rodzice, ale bywa też na odwrót - kiedy zgłaszają się dzieci, nie mogące odnaleźć na plaży swoich opiekunów.
Akcje ratownicze kończą się na ogół powodzeniem, ale tak silne przeżycie potrafi zostawić ślad w pamięci dziecka na bardzo długie lata.
- Oczywiście wszystko zależy od tego, z jakim dzieckiem mamy do czynienia - mówi psycholog Magdalena Zmuda-Trzebiatowska, psychoterapeuta z Gdyni. - Jeśli cechuje je samodzielność, będzie wiedziało, co robić i potrafiło poprosić kogoś o pomoc, więc na pewno psychicznie poradzi sobie lepiej niż dziecko zamknięte w sobie, w którym przeżycie zagubienia wzbudzać będzie paraliżujący strach. W takim przypadku konsekwencje mogą być silne i przejawiać się np. nocnym budzeniem, strachem przez oddaleniem, a w efekcie kurczowym trzymaniem się rodziców.
Długość trwania akcji poszukiwawczej zamyka się zazwyczaj w 30 min. Bywa jednak i tak, że poszukiwania rozciągają się w czasie, choćby dlatego, że opiekunowie zbyt późno zauważają zaginięcie dziecka.
- Pamiętam sytuację, kiedy dziecko zawędrowało z plaży w Nowym Porcie aż do plaży w Gdyni Orłowie - to była najdłuższa akcja poszukiwawcza w mojej dotychczasowej karierze - opowiada Kazimierz Zalewski, kierownik plaży sopockiego WOPR-u. - Znaleźliśmy malca po kilku godzinach dzięki kobiecie, którą zastanowiło, że dziecko samo spacerowało plażą o tak późnej porze.
Aby odciążyć ratowników, których głównym obowiązkiem jest przecież ratowanie życia ludzi przebywających w wodzie, na trójmiejskich kąpieliskach od lat funkcjonują opaski dla dzieci, na których wpisać należy niezbędne informacje o dziecku i opiekunie - niezwykle przydatne podczas akcji poszukiwawczej.
- Takie kolorowe opaski funkcjonują na wszystkich strzeżonych kąpieliskach w Gdyni i otrzymać je można bezpłatnie od ratowników stacjonujących przy plaży. - mówi Michał Gruk, starszy ratownik z plaży Gdynia Śródmieście. - Zapisuje się na niej imię dziecka i rodzica, a także nr telefonu kontaktowego. W ramach akcji edukacyjne rozdajemy dzieciom także informacyjne broszury, które pomagają zapoznać się z kąpieliskiem oraz ogólnymi zasadami panującymi na plaży.
Na plażach Gdańska i Sopotu opaski również odebrać można u ratowników stacjonujących przy wieży ratowniczej.
Jak należy postąpić w sytuacji, kiedy dojdzie już do zagubienia dziecka wśród tłumu plażowiczów? Szukać go samemu, czy od razu udać się do najbliższej wieży ratowniczej i zadzwonić pod numer ratunkowy nad wodą, czyli 601-100-100?
- Nigdy nie należy czekać, a od razu udać się do ratownika i zadzwonić na numer alarmowy. Nie powinniśmy w takich sytuacjach przeceniać swoich sił i uskuteczniać poszukiwań na własną rękę, tym bardziej, że ratownicy współpracują ze sobą na różnych kąpieliskach, porozumiewając się za pomocą radiotelefonów, dzięki czemu mogą zadziałać szybciej i skuteczniej - dodaje Kazimierz Zalewski.
Elżbieta Michalak
Miejsca
Opinie (78) 9 zablokowanych
-
2014-07-18 11:05
Jak co roku to samo.
To jest wina samych rodziców i ich chowańców.
U siebie,to zamkną dzieciaka i po kłopocie,niestety w mieście i na "świeżym powietrzu" tak się nie da.
Powtarzam.
Dwa metry łańcucha i upalować w bezpiecznej odległości przy wodzie.- 19 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.