• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Życie budowane na nowo. Rodzina patchworkowa modelem naszych czasów?

Magdalena Raczek
2 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Życie w rodzinie patchworkowej to nie lada wyzwanie, jednak wielu je podejmuje i tworzy udane relacje i szczęśliwe rodziny. Życie w rodzinie patchworkowej to nie lada wyzwanie, jednak wielu je podejmuje i tworzy udane relacje i szczęśliwe rodziny.

Tutaj wszystko zależy od nas - od starania, cierpliwości i braku oczekiwań. Życie w rodzinie zwykle nie jest proste, jednak życie w rodzinie patchworkowej, bo o niej mowa, jest podwójnie trudne. Nie zawsze się udaje za pierwszym razem, dlatego wiele osób podejmuje kolejne wyzwania, by tworzyć udane relacje i szczęśliwe rodziny. W rodzinie "z odzysku" nie jest to jednak łatwe zadanie. Jak funkcjonują współczesne rodziny patchworkowe i jak sobie radzą z problemami, które się w nich pojawiają? Wszystko zależy od nas samych.



Czy wśród twoich znajomych są rodziny patchworkowe?

Z roku na rok rośnie liczba rozwodów. Jak podaje GUS, co roku w Polsce rozwodzi się ponad 36 procent małżeństw i ta tendencja rośnie. Statystyki nie obejmują jednak osób ze związków niesformalizowanych. W nich również dochodzi do rozstań, a pary te nierzadko mają dzieci. Później wchodzą oni w kolejne relacje, a ponieważ bywa, że wiążą się z kimś "po przejściach" tworzą tzw. rodziny "patchworkowe". To zjawisko staje się coraz powszechniejsze.

Co to jest patchwork?



Określenie "rodziny patchworkowej" pojawiło się niedawno i nawiązuje do definicji "patchworku", czyli kompozycji ze zszytych kawałków tkaniny, skóry, futra itp. oraz rzeczy, która jest wykonana tą techniką.

Model "rodziny patchworkowej" to właśnie taki, który jest "zszyty" z różnych ludzi - tworzy go rodzina powstająca z połączenia dwojga ludzi, mających za sobą wcześniejsze związki, i ich dzieci pochodzące z tych relacji, np. z poprzednich małżeństw. Do tego zwykle dochodzą też nowe dzieci tej pary.

- Rodzina patchworkowa to rodzina zrekonstruowana z dziećmi po części wspólnymi, po części każdego z partnerów, z poprzednich związków, tzn. w takich rodzinach są dzieci moje, twoje i nasze. Partnerzy i ich dzieci przeżyli już w życiu straty - śmierć, odejście rodzica biologicznego. Nie zawsze akceptacja nowego partnera i jego dzieci zachodzi w sposób bezproblemowy. Bywa, że tworzeniu takiej rodziny sekundują liczne babcie, dziadkowie, ciocie i wujkowie. Zatem na budowę i kształt rodziny patchworkowej może mieć wpływ większa liczba osób, którym wydaje się, że wiedzą lepiej i chcą dobrze - definiuje psycholog Maria Bemben z Centrum Terapii ENSO.
Rodzina patchworkowa jest pewnego rodzaju tworem, składającym się z różnych osób. Nierzadko są to rodziny wielokulturowe. Rodzina patchworkowa jest pewnego rodzaju tworem, składającym się z różnych osób. Nierzadko są to rodziny wielokulturowe.
Rodzina patchworkowa jest zatem pewnego rodzaju tworem, składającym się z różnych osób: obecnych partnerów, byłych partnerów, dzieci z poprzednich związków, dzieci wspólnych, dziadków, teściów i eksteściów oraz pozostałych krewnych z wszystkich tych rodzin. Nierzadko są to rodziny wielokulturowe. Rodzina patchworkowa nazywana jest również rodziną zrekonstruowaną lub wielorodzinną.

- Mówiąc szczerze to nasz dom czasem przypomina trochę dom wariatów. Obecny mąż ma dwoje dzieci z poprzedniego związku, a ja jedno. Mieszkamy wraz moim synem i dwójką naszych wspólnych dzieci razem, jednak zarówno życie mojego byłego męża i jego nowej dziewczyny, jak i sprawy dzieci i eksżony mojego obecnego męża są jak najbardziej nam bliskie. Niestety nie wszystko zawsze układa się polubownie i nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli, ale staramy się zbudować "normalny" dom dla naszych dzieci. Mimo tych wszystkich powikłań i sieci relacji pozostajemy normalną rodziną - mówi Kasia, mama trójki dzieci, będąca w nowym związku.
Rodziny patchworkowe to normalne rodziny, jednak mają wiele trudnych zadań przed sobą, problemów, jakich zwykle inne rodziny nie doświadczają lub dzieje się to w mniejszym stopniu.

- Warto mieć świadomość, że stworzenie udanej rodziny patchworkowej jest trudniejsze niż rodziny tradycyjnej. Konstrukcje tych rodzin są czasem bardzo skomplikowane. Najtrudniejsze są zwykle początki. Skoro doszło już do rozstania, to najlepiej byłoby pozwolić na rekonstrukcję i poszerzenie się rodziny bez dewastacji poprzedniej. Ważne jest, aby stworzyć przestrzeń na smutek po rozstaniu. Duże znaczenie ma kontakt z dziećmi oparty na szczerości - wyjaśnianie im sytuacji i własnych intencji w sposób dostosowany do ich możliwości, tak, aby rozumiały, co się dzieje - mówi Kamila Szyntar.

Wyzwania - dobro dzieci



Decydując się na stworzenie nowej rodziny i budując rodzinę patchworkową partnerzy muszą być przygotowani na wiele wyzwań i na różnego rodzaju komplikacje, zwykle takie, które nie dotyczą "zwykłych" rodzin. Wyzwań jest całe mnóstwo, począwszy od tych psychologicznych, jak i prawnych oraz logistycznych. Wiele problemów dotyczy spraw organizacyjnych, codziennych, choćby tych, jak podzielić się opieką nad dziećmi, jak spędzać czas wolny, wakacje czy święta.

W najtrudniejszej sytuacji są oczywiście dzieci. Rozwód czy rozstanie rodziców jest przez nie bardzo mocno przeżywany, prowadzi do wielu negatywnych emocji (strach, poczucie winy, obawy przed zmianami, itd.). Powinniśmy zatem w pierwszej kolejności pomyśleć o ich dobru i o tym, by zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, wytłumaczyć zmiany, przygotować do nich.

Warto także zapewnić sobie dobre, przyjacielskie lub choćby poprawne relacji z byłym partnerem czy partnerką, czyli drugim rodzicem naszego potomka. Warto już na początku ustalić podział obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem. Z kim będzie ono mieszkać, z kim i gdzie spędzać święta, ferie, wakacje oraz weekendy.

- Sytuacja rozstania czy rozwodu uruchamia falę różnych emocji. Niestety bywa, że dzieci wciągane są w rozgrywki między rodzicami. Podstawowym obowiązkiem rodziców jest zabezpieczenie dzieci przed sytuacją rozdarcia między nimi. Dzieci kochają oboje rodziców i nigdy nie powinny zostać postawione w sytuacji wyboru między miłością do taty a miłością do mamy. To sytuacja dramatyczna dla dziecka. Obowiązkiem rodziców jest zadbać o to, aby dziecko nie przeżywało konfliktu lojalności. Nie powinno być świadkiem czy uczestnikiem konfliktów z byłym partnerem. Badania pokazują, że dzieci rozwijają się dobrze, kiedy są kochane, a nie wtedy, kiedy wychowują się w mniej lub bardziej typowym układzie rodzinnym. Dzieci rodziców, którzy są razem, ale ciągle są skonfliktowani, wcale nie rozwijają się lepiej od dzieci samotnych rodziców. W procesie wychowywania dzieci znaczącą rolę odgrywa atmosfera, w jakiej przebywają - przekonuje psycholog i psychoterapeuta rodzin - Kamila Szyntar, prowadząca Gabinet Psychoterapii.
Przeczytaj także: Wszystkie dzieci potrzebują miłości. Jak zostać rodziną zastępczą?

W najtrudniejszej sytuacji są dzieci. Rozwód czy rozstanie rodziców jest przez nie bardzo mocno przeżywany.
W najtrudniejszej sytuacji są dzieci. Rozwód czy rozstanie rodziców jest przez nie bardzo mocno przeżywany.
Dzieciom potrzebny jest czas, dlatego raczej lepiej się wstrzymać z zapoznaniem ich z naszym nowym partnerem. Nie można poza tym zmuszać malucha czy nastolatka do lubienia kogokolwiek, nawet jeśli jest to nasz nowy mąż czy żona albo nowe rodzeństwo (przyrodnie lub "przyszywane"). Dzieci mają prawo do swoich uczuć i emocji. Do budowania poprawnych, pozytywnych relacji potrzebny będzie na pewno czas, a także szczere chęci do dialogu i porozumienia z wszystkich stron.

- Problem z dziećmi jest taki, że albo dla nich zostajemy w złych i toksycznych, nieudanych związkach, albo rzekomo dla nich szukamy nowego "tatusia" czy "mamusi". Trochę tego nie rozumiem - dlaczego nie robimy tego po prostu dla siebie? Tak, jak czujemy? Moja przyjaciółka niedawno się zakochała - miłość życia. Ale wybrała dom, męża, dziecko - typowo, bo nie mogłaby tego zrobić dziecku, jak stwierdziła. Nie wiem, co gorsze, oszukiwanie się nawzajem czy rozstanie - twierdzi Ela.

Wyzwania - własne potrzeby i emocje



Poukładanie wszystkich spraw, zbudowanie dobrych relacji, uporządkowanie życia na pewno wymagać będzie większego nakładu pracy niż "normalnie", ale i czasu. Pamiętajmy, że nie tylko dla dzieci będą to trudne chwile - nowi partnerzy również mogą czuć się przytłoczeni, zmęczeni ciągłymi konfliktami, ale także i zazdrośni np. o relacje z eksmałżonkami.

Również dalsza rodzina (rodzice, dziadkowie, teściowe, ciocie, wujkowie, kuzyni) mogą niestety np. nie akceptować naszego nowego partnera, nowej rodziny. Nie ułatwi nam to życia, jednak warto próbować się z tym mierzyć.

- Najtrudniejsze jest chyba budowanie relacji z dalszą rodziną w tej sytuacji. Z moją obecną partnerką i byłą żoną jesteśmy dogadani, trochę gorzej układa się z dziećmi, ale już najtrudniej dojść do porozumienia z rodzicami i teściami - oni chyba nie akceptują po prostu naszych nowych związków - żali się Adam.
Zobacz także: Bezpłatna terapia dla rodzin w Centrum Interwencji Kryzysowej

Nie ma na to wszystko jednej, złotej recepty. To bardzo indywidualny proces, uzależniony od wielu czynników.

- Ważne, aby mieć świadomość, że dorośli i dzieci zostają wepchnięci w nowe role i często nie wiedzą, jak mają się zachowywać. Sytuacja wymaga szeregu ustaleń. Czasem trzeba uszanować i zaakceptować fakt, że dzieci partnerki czy partnera z poprzedniego związku będą stosowały się do innych zasad niż nasze wspólne. Ważny jest pewien rodzaj pokory i cierpliwości w procesie budowania relacji. Bywa, że dzieci utrudniają takie porozumienie, sprawdzają granice, tak samo, jak robią to z rodzicami, wystawiają na próbę. Istotne jest konsekwentne okazywanie im życzliwości, a w końcu to docenią. Nie należy w takich relacjach nikogo zastępować - matki czy ojca. Wystarczy być sobą, a z czasem dzieci przekonają się, że możemy być kimś bliskim, godnym zaufania. Warto spojrzeć na sytuację oczami dzieci, pasierbowie często występują w roli gości - nic w tym domu nie jest ich własnością. To przestrzeń innej rodziny - radzi Kamila Szyntar.
Dzieciom potrzebny jest czas, dlatego raczej lepiej się wstrzymać z zapoznaniem ich z naszym nowym partnerem. Dzieciom potrzebny jest czas, dlatego raczej lepiej się wstrzymać z zapoznaniem ich z naszym nowym partnerem.

W nowym domu



Ważne jest także to, co dzieje się w naszym nowym domu, gdy już go założymy. Ustalmy jasne zasady dla każdego domownika, granice, a także jakie kto pełni role w nowej rodzinie (zwłaszcza gdy pojawia się rodzeństwo, macocha, ojczym).

- Nie należy zaprzeczać temu, że macocha to nie matka, ojczym to nie ojciec. Nie ma tu prostego przełożenia. Każdy z każdym musi zbudować relacje oparte na własnych zasadach z poszanowaniem swoich potrzeb, z zaznaczeniem własnych granic. Do tego niezbędna jest otwartość, elastyczność i brak oczekiwań. Rzeczywistość jest taka, że zarówno ojczym, jak i macocha uczestniczą w procesie wychowywania dzieci. Relacje w takiej "pozszywanej rodzinie" mogą być bardzo różne - bliższe i dalsze. W budowaniu relacji z dziećmi partnerów istotna jest uważność i sprawdzenie, co działa, a co nie. To, co najważniejsze, to wzajemny szacunek i akceptacja - mówi Kamila Szyntar.
Warto ponadto sięgnąć po fachową literaturę, tj. "Patchworkowe rodziny. Jak w nich żyć" - książkę Wojciecha Eichelbergera i Aliny Gutek czy publikację Lindy Stone pt. "Pokrewieństwo i płeć kulturowa", a także udać się po pomoc do terapeuty rodzinnego lub psychologa.

- Budowanie relacji, które są najważniejsze dla każdego związku i każdej rodziny jest w rodzinie patchworkowej utrudnione. Przeżyte straty, traumy, budzą dodatkowe lęki, co nie ułatwia wchodzenia w zależność i słuchania siebie nawzajem. Ponadto rodzice biologiczni mają w zwyczaju (wynika to z pewnego sposobu pojmowania miłości) ograniczać wpływ wychowawczy partnera na "moje" dziecko. Często partnerzy nie mają praw rodzicielskich, zatem formalnie również podlegają ograniczeniom. Łatwo przewidzieć zatem, że jest tu wiele zmiennych, które utrudniają proces budowania rodziny. Da się to jednak zrobić, gdy zachowamy szacunek i wrażliwość dla potrzeb innych, gdy będziemy rozmawiać otwarcie, odpowiedzialnie podejmować decyzje, gdy damy wszystkim czas i prawo do własnych uczuć. W sytuacjach trudnych mogą pomóc specjaliści: psychologowie, psychoterapeuci czy mediatorzy. Nie wstydźmy się prosić o pomoc. Centrum ENSO jest do tego przygotowane i zaprasza - mówi Maria Bemben.

Miejsca

Opinie (96) 4 zablokowane

  • Postanowiłam być sama

    Po rozwodzie sama wychowuję dwoje dzieci i z przyczyn opisanych w artykule postanowiłam już nigdy nie wejść związek z uwagi na dobro dzieci. Smutno mi ale to dobra decyzja.

    • 0 0

  • przedkładanie własnej wygody ponad dobro dziecka (7)

    "Patchworkowa" rodzina ? Durne określenie. To tak jakby nazwać rakową komórkę organizmu - komórką prawidłową.

    • 21 11

    • Ja jako dziecko marzyłam o tym, (1)

      żeby rodzice się rozwiedli. Tak miałam dość ojca, nie chciałam go oglądać. No ale mama "musiała nieść swój krzyż" i męczy się z nim do dziś.

      • 6 6

      • zmarnowała sobie życie i swoim dzieciom w imię niewiadomoczego.

        • 1 0

    • (4)

      gnij z niekochaną żonką dla dobra dziecka, żryjcie się na jego głową i warczcie zamiast okazywać czułość. dziecko na pewno to doceni i na pewno w przyszłości zbuduje wspaniały związek ;) na wzór mamusi i tatusia.

      • 5 10

      • nie gnijcie (3)

        szanujcie się i akceptujcie

        • 4 1

        • (2)

          to albo masz 15 lat, albo nigdy nie byłeś w dłuższym związku, albo po prostu nie znasz życia.

          • 2 2

          • Jesteśmy razem z mężem 31 lat, wychowaliśmy 4-ro dzieci, (1)

            zgodnie przyznaliśmy po kilkunastu latach, że"coś się wypaliło", że nasza miłość nie jest tą miłością jaka była gdy braliśmy ślub, a może raczej już w ogóle nie ma miłości między nami?
            Daliśmy się przygnieść sprawom codziennym, wielu troskom i zaniedbaliśmy nasze wzajemne uczucia, konflikty były o byle co.
            Jednak- postawiliśmy na przyjaźń, gdyż zawsze szanowaliśmy się,
            a szacunku można się nauczyć.
            Jak dużo zależy od nastawienia!
            To była decyzja doskonała, choć niełatwa w realizacji, wymagająca ustępstw i pracy nad sobą.

            p.s. to był czas, gdy mieliśmy oboje przed 40-stką, a wtedy wielu naszych znajomych się rozwodziło.

            • 1 2

            • no i fajnie, wy postawiliscie na przyjaźń. WY. inni może nie chcą, może nie mogą. nie zawsze się da.

              • 1 1

  • Są to parodie rodziny mili Państwo.

    • 0 1

  • Czy ze mną jest coś nie tak? Jakiś nienormalny jestem ??? (3)

    Raz się ożeniłem. Z tą jedną żoną mam dzieci które wychowaliśmy i są już na swoim.
    Nadal nam dobrze ze sobą.
    Okazuje się, że takie życie to jakas patologia w obecnie przyjętych standardach.
    Trzeba być albo po kilku rozwodach, lub tęczowym zbokiem , albo choćby "singlem z wyboru" aby zasłużyć na uznanie społeczne.

    • 18 8

    • No i tu jest problem, który ktoś poruszył powyżej. (1)

      Zaczynasz zastanawiać się co jest normą, a co wyjątkiem. Rzeczywiście wpaja się nam powoli, że rozpadający się związek to nie jest wielki problem i poskładanie nowego będzie łatwe, bo wiele osób tak robi. Młodzi ludzie nie chcą formalizować związków, bo wyjście z takiego układu jest wg nich łatwiejsze i bezpieczniejsze. Zamiast pisać obszerne artykuły jak powyższy, zachęcajcie do tworzenia stałych, zdrowych związków, do wysiłku i potem satysfakcji z takich relacji. Za kilkadziesiąt lat społeczeństwo nie dość, że będzie pełne starych ludzi to do tego samotnych, bo w odpowiednim czasie nie stworzyli związków zapewniających im bliskość innych. To będzie dramat, który widać za horyzontem.

      • 6 1

      • Tak, chyba też tak się dzieje, ponieważ ludzie przed związkiem oczekują bajki w związku,

        oczekują doskonałości od partnera, od siebie już nie.
        Wyobrażają sobie małżeństwo jako raj, a gdy pojawiają się trudności- ewakuują się.

        • 3 0

    • nie mierz innych swoją miarą, nikogo nie obchodzi czy masz jedną żonę, czy trzeciego męża. ale ciebie najwyraźniej bardzo interesuje kto z kim łazi do wyra.

      • 3 12

  • Rodzina patchworkowa- taki tytuł wszystko mówi,

    pisanie: "pozszywana rodzina patchworkowa", to jak :"cofanie do tyłu".

    • 1 1

  • Inżynieria społeczna... (5)

    ...artykuł wspaniale wpisuje się w tendencję "stwórzmy sobie nowego człowieka". Kropelka po kropelce wpajajmy mu, że to co go niszczy (albo jest wynikiem jakiegoś niepoukładania), tak naprawdę jest normalne. Przy pierwszym artykule budzi się sprzeciw, przy dziesiątym - rodzi się wątpliwość: "A może to normalne?", przy setnym uznajesz to za normę.
    Nie oceniam rozwodników, powtórnych związków - itp. Naprawdę ludzie mają różne historie, nie zawsze mają na nie wpływ, konsekwencje pewnych błędów są często nie do odwrócenia i trzeba z nimi jakoś żyć. Jednak nie sugerujmy, że jak się coś nie udało, to się udało, że wszystko da się naprawić i da się uniknąć konsekwencji swoich albo czyichś wyborów...

    • 36 8

    • (4)

      Odnoszę wrażenie, że wielu z Państwa wychodzi z założenia, że jeśli ja tego nie aprobuję albo nigdy bym tak nie zrobiła/nie zrobił to znaczy, że problemu nie ma. Jest to trochę infantylne, żeby nie powiedzieć głupie. Postawa "jestem przeciw zatem inni również muszą być przeciw" jest cholernie niedojrzała, od ludzi dorosłych wymaga się chyba nieco więcej. Żyjemy w XXI wieku, losy pojedynczych ludzi są nieraz bardzo pokręcone, nie widzę powodu aby pozbawiać ich szansy na stworzenie rodziny, W tych wszystkich głosach o ochronie "zdrowej polskiej rodziny" pobrzmiewa wyraźnie ton polskiego kołtuna skądinąd znany bardzo dobrze, niestety. A skoro są specjaliści, którzy mogą wspomóc ludzi w ich wysiłkach to tylko trzeba przyklasnąć i podziękować!

      • 9 4

      • (2)

        Nie napisałem, że jestem przeciw pomocy ludziom, których losy są "pokręcone". Chodzi o to, aby nie sugerować, że normalnym i właściwym jest to, co z gruntu jest właśnie "pokręcone".
        No i rzeczywiście - jestem kołtunem, bo pragnę dla mojego dziecka bezpieczeństwa - przede wszystkim emocjonalnego, w pełnej rodzinie, z zapewnionymi właściwymi wzorcami do budowania trwałej więzi emocjonalnej, przezwyciężania kryzysów, umiejętności dialogu pomiędzy członkami rodziny etc. Chyba przypnę sobie taką tabliczkę na drzwiach: "Tu mieszkają kołtuny" ;)

        • 5 4

        • no de facto możesz sobie powiesić taką tabliczkę, bo kołtunem jesteś. tylko akurat nie z powodu żony i dzieci.

          • 0 1

        • wiesz jak buduje się właściwe wzorce emocjonalne w rodzinie, w które rodzice się nie kochają? Nie bądź zatem sędzią tylko buduj swój świat według swoich zasad ale pozwól innym budować na ich zasadach nawet jeśli do tego dochodzą nieco zawiłymi ścieżkami. Taj jak nie ma żadnej gwarancji na zbudowania relacji i miłości w rodzinie patchwork tak samo nie ma jej w "normalnej". I tu i tu najważniejsi są ludzie i ich emocje - piekło można zbudować wszędzie. Nie osądzajmy zatem tylko budujmy swoje relacje jak najlepiej. Tak właśnie widzę polskiego kołtuna - "moje jest najważniejsze i tylko ja mam rację" - tak więc jeśli się w tej definicji mieścisz, no cóż... Mam nadzieję, że nie :-)

          • 3 2

      • nie rozumiesz

        'nie nazywajmy szamba perfumerią'

        • 3 5

  • kiedyś nie było tyle rozwodów, ludzie byli może biedniejsi ale bardziej otwarci, szczerzy, mniej było romansów i zdrad. (10)

    • 61 43

    • (3)

      Bo kiedyś rzeczy się naprawiało, a nie wyrzucało i kupowało nowe. I ten zwyczaj przeszedł na relacje międzyludzkie. I za dużo egoizmu aktualnie.

      • 5 7

      • (2)

        infantylne, żeby nie powiedzieć idiotyczne myślenie. zacznijmy od tego jak "naprawiano"? terapią? rozmową? czy raczej myśleniem typu "przysięgałam, więc teraz będę się z nim męczyć do końca życia bo na tym to polega"? i co to znaczy naprawiać? czy sklejenie taśmą to naprawa? czy sklecenie czegoś do kupy po raz enty to naprawa? czy uzywanie takich rzeczy nie grozi kalectwem bądź śmiercią? jak się bawimy w durnowate analogie, to zapewne nie znajdziesz problemu z odpowiedzią na takie pytania.

        • 4 4

        • (1)

          Idiotyczne to jest właśnie podejście do życia: byle szybko, byle łatwo, byle przyjemnie. Naprawianie często trzeba zacząć od siebie. Trzeba włożyć wysiłek. Dla wielu teraz najważniejsze jest pokazanie się przed innymi, błyszcząca otoczka, potrzeba atencji... I to rodzi egoizm. Naprawić trzeba cementem, a nie taśmą, może to zrozumiesz, choć wątpię.

          • 4 2

          • "Naprawić trzeba cementem" widać, że niewiele skumałeś :)

            • 1 1

    • (2)

      jestem ciekawa, skąd takie bzdury się w ludzkich głowach lęgną. co chwila słyszę, że kiedyś nie było: tylu morderstw, tylu pijaków, pedofilii, zdrad itd. że ludzie naprawiali zamiast wyrzucać. jajco naprawiali. po pierwsze wstyd było się rozwieść, no i jak to bez chłopa żyć. to ludzie żyli ze sobą, bo tak trzeba, bo tak wypada, bo dzieci, bo nie jest tak źle - inni piją więcej, biją mocniej. a teraz opowiada się jakieś bajki o szczęściu i wielkiej miłości. pomijam już fakt, że ludzie najczęściej zawierali związki małżeńskie w okolicach lat 20, po niezbyt długiej znajomości i w zasadzie bez doświadczenia wspólnego życia. To na pewno były same mądre wybory...

      • 40 7

      • rodzice koleżanek pobrali sie po 3 spotkaniach iwymianie listów,

        które pisał kolega taty tych koleżanek.
        Bardzo niedobrane małżeństwo, bardzo.
        Ale są razem, bo tak trzeba.
        ach, jakie to piękne.....

        • 7 1

      • były, nie było mediów, które o tym głośno mówią

        • 15 1

    • "mniej było romansów i zdrad"

      Na prawdę mocno byś się zdziwił.

      • 12 1

    • kiedyś nie bylo gdzie o tym poczytac

      • 39 6

    • Bzdura. Kiedyś najwyżej żona musiała siedzieć przy pijaku całe życie, bo co ludzie powiedzą.

      • 58 6

  • Moje życie w rodzinie jest bardzo łatwe (24)

    Mam jedną żonę, dwoje dzieci, nikt nie kombinuje na boku i jakoś nie pojawiają się żadne problemy z tych waszych "nowoczesnych miast".

    • 117 36

    • Potwierdzam (1)

      Jego żona jest bezproblemowa.

      • 15 3

      • Tez potwierdzam

        • 0 0

    • Pewnie na tatusiowym siedzisz, mamusia dzieci pilnuje a ty lezysz i ci tak bosko

      • 0 0

    • (9)

      Spytaj kiedyś żony, czy ma tak samo :)

      • 27 8

      • (8)

        Drugie dziecko pewnie jest jakoś dziwnie mocno opalone :D

        • 10 16

        • Po prostu nie możesz uwierzyć, ze może być normalnie :D Współczuję. (6)

          • 20 9

          • (5)

            Po prostu współczuję, że ktoś musi się tym chwalić, żeby poczuć się lepiej i dowalać "miastowym" :D

            • 18 9

            • Jeśli normalni ludzie nie będą się chwalic swoją normalnością (4)

              to w przestrzeni publicznej pozostaną same patologie i wrażenie, że normalność nie istnieje, skoro się nie odzywa.

              Niech się chwali, że ma rodzinę, niech będzie dumny ze swoje raligii, narodowości czy innych cech. Wolność słowa na tym własnie polega.

              Postępowcom to się nie podoba i wywołuje aresję - jak najbardziej aktywną ;)

              • 31 12

              • (3)

                to nie agresja, to raczej śmiech, że ktoś jest dumny z czegoś, na co albo nie ma wpływu, albo mu się po prostu "udało". to trochę tak, jakby się chwalił tym, że jest zdrowy. można, ale po co?

                • 11 13

              • no niestety mijasz się z prawdą,

                aby związek był trwały i zgodny trzeba wiele wysiłku, od wyboru odpowiedniej osoby, poprzez rozwiązywanie codziennych problemów, dbanie o relację, o rzeczy materialne, potem dzieci, ich wychowanie wspieranie, itd. To naprawdę wymaga zaangażowania i niestety wiele osób jest na tyle leniwa, że sobie z tym nie radzi.

                • 3 1

              • Rodziny

                Jeżeli dobre zdrowie jest efektem zamierzonych działań-diety, dbania o regularny wysiłek fizyczny mimo siedzącej pracy etc. to również jest się czym chwalić. Dobre zdrowie może być wspomagane przez ciężką pracę ale dobry długotrwały zwiazek po prostu nie istnieje bez ciężkiej pracy i kompromisów a także umiejętności zaakceptowania faktu że związek się zmienia i nie zawsze będzie tak jak na początku. Ludzie są obecnie skrajnie hedonistyczni, chcą cały czas czerpać natychmiastową satysfakcję ze wszystkiego, realizować swoje potrzeby w sposób nieograniczony. Gdy przychodzi proza życia, gdy np. okazuje się że dziecko albo ograniczy te możliwości obojgu po trochę albo jednemu całkowicie to zaczynają się przepychanki. Udany związek jest efektem ciężkiej pracy więc jak najbardziej jest się czym chwalić. Nieudany jest natomiast porażką dwóch osób a dodatkowo ofiarami są dzieci więc rzeczywiście, tak jak wcześniej już pisano, nie należy epatować rewelacjami na temat tego typu rodzin prezentując je jako pozytywnie wyjątkowe, ponieważ one są i z całą pewnością powinny pozostać marginesem

                • 7 1

              • ależ owszem ma się wpływ

                i o ten wpływ właśnie chodzi

                • 4 1

        • To, że u Ciebie tak jest to nie znaczy, że u wszystkich.

          • 1 1

    • (8)

      Porcja pasywnej agresji zaliczona. Już poczułeś się lepiej?

      • 36 37

      • Uuuu, pasywana agresja. Coś jak bezalkoholowe pijaństwo. (7)

        Lewacka nowomowa ma jedną cechę: brak kontaktu z rzeczywistością.

        • 37 25

        • (6)

          O niepijącym alkoholiku też pewnie nie słyszałeś. Tak samo jak o splątaniu kwantowym, modelu Hawkinga-Hartle’a i długości Plancka - to też lewackie wymysły, nie? xD

          • 22 13

          • Nie nadymaj się , bo pękniesz.

            • 0 1

          • Wprowadzimy trochę starej, dobrej logiki do tej rozmowy (4)

            Żeby być niepijącym alkoholikiem, najpierw trzeba być pijącym.

            Żeby być agresywnym trzeba aktywnie naraszać dobra drugiej osoby.

            A już żeby się pośmiać. Gdyby naprawdę istniało coś takiego jak pasywna agresja, to Twój post byłby jej wzrocowym przykładem.

            Wplątanie fizyki kwantowej w dyskusje o manowcach współczesnych nauk społecznych, które długo jeszcze nie wyrwą się z okowów szkoły frankfurckiej, (ta, niczym zbuntowany nastolatek kwestionuje rzeczywistość), było spowodowane wyłącznie Twoim niczym nie uzasadnionym poczuciem wyższości, wynikajacym ze stereotypu: jeśli ktoś kwestionuje współczesne szaleństwa politpoprtawności, to musi być prawicowym oszołomem/populistą i przygłupem.

            Odróżniam lewicę od lewactwa, podobnie jak prawicę od prawactwa. Jako absolwent ETI (dawne dzieje), coś tam jednak o fizyce kwantowej wiem. Nie wiedziałem tylko, że nauki ścisłe mają barwę polityczną :D

            • 28 12

            • Dobre. Nic dodac i nic ujac. Milego dnia.

              • 2 1

            • (2)

              Obojętnie ile tekstu nie spłodzisz, to pasywna agresja będzie nadal poprawnym terminem, nijak nie związanym z lewactwem, tak samo jak wspomniana przeze mnie długość Plancka.

              • 15 17

              • Lenistwo intelektualne jest cechą nie polityczną, lecz pokoleniową. (1)

                "TL;DR" jest wymysłem Twojego pokolenia, podobnie jak cała niechęć do pogłębionej dyskusji.

                Łatwiej skandować i zagłuszać, niż zdobyć się na wysiłek samodzielnego stawiania pytań i poszukiwania odpowiedzi :)

                • 13 3

              • No i co to ma do rzeczy? To ty masz problem bo nazwę zachowania sprowadziłeś do "lewackiej nowomowy". Bez odbioru.

                • 5 5

    • Poczytaj statystyki odnośnie ilości zdrad małżeńskich

      i rozwodów. Niestety Twoje małżeństwo jest w mniejszości (o ile jest tak jak piszesz, czego Ci życzę).

      • 9 2

    • ile masz lat i od ilu jestes zonaty?

      • 6 8

  • (3)

    Mówiąc krótko Sodoma i Gomora.

    • 87 38

    • Mówiąc krótko - po prostu życie.

      • 1 1

    • Mówiąc krótko-porównanie kretyńskie , a jeśli to miał być ironiczny żarcik to na poziomie inteligentnego inaczej...

      • 3 6

    • sodomia i gomoria

      • 15 3

  • Sami jestescie potworkowi, d**ile.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane