Przedstawiciele ponad 30 pomorskich samorządów zaapelowali do premiera o rozmowy, spotkanie i wprowadzenie tarczy ochronnej dla przemysłu turystycznego nad morzem, adekwatnej do tej, jaką rząd zapowiedział dla gmin z południa Polski.
to logiczne posunięcie, zimą to południe najwięcej zarabia na turystyce
28%
to niezbyt sprawiedliwe rozwiązanie, ale podejrzewam, że latem rząd pomoże branży z północy kraju
14%
w mojej ocenie to decyzja motywowana politycznie, karząca samorządy rządzone przez opozycję
58%
Przypomnijmy, pod koniec grudnia premier
Mateusz Morawiecki zapowiedział stworzenie tzw. tarczy turystycznej, czyli przekazanie około miliarda złotych na ratowanie branży turystycznej na południu kraju. Chodzi głównie o gminy i przedsiębiorstwa żyjące z turystyki zimowej.
Zdaniem przedstawicieli pomorskich samorządów skierowanie tej pomocy tylko do południowej części kraju jest niesprawiedliwe.
We wtorek w Sopocie odbyła się konferencja prasowa, w której udział wzięli m.in. przedstawiciele kilku pomorskich samorządów (Sopotu, Kołobrzegu, Darłowa, Krynicy Morskiej czy Pucka) oraz przedstawiciele pomorskich organizacji turystycznych i przedsiębiorców.
Podkreślono, że przeciągająca się kwarantanna narodowa to problem dotykający w równym stopniu branży nad morzem, co w górach, a pomoc nie została skierowana do wszystkich. Ma ją otrzymać ponad 200 samorządów, ale z południa kraju, a - zdaniem samorządowców z Pomorza - nie powinna się ona wiązać z położeniem danej miejscowości, ale z jej faktycznym udziałem w rynku turystycznym.
10 proc. mieszkańców Gdańska pracuje w branży turystycznej
- 87 proc. branży hotelarskiej deklaruje utracenie płynności bądź też utracenie jej w najbliższym czasie. Musimy też pamiętać, że 10 proc. zatrudnienia w Gdańsku to turystyka. Zima nad morzem to też turystyka biznesowa. W 2019 r. w jej ramach, odwiedziło nas ponad 700 tys. osób, które przyjechały tu na konferencje i kongresy. A jak wygląda to w tym roku? W grudniu obłożenie hoteli wynosiło 10 proc, w styczniu - zero procent. Branża stoi, branża płacze, a przecież wiadomo, że sezon turystyczny nad morzem trwa cały rok - stwierdził Łukasz Wysocki, prezes Gdańskiej Organizacji Turystycznej.W podobnym tonie wypowiedzieli się też samorządowcy, którzy zwrócili uwagę na to, że turystyka zimowa to nie tylko narty i góry, ale też wypoczynek nad morzem, i to nie tylko związany z konferencjami i kongresami, a także z morsowaniem, spacerami nad morzem, funkcjonowaniem uzdrowisk morskich czy nawet z nordic walkingiem i biegami na nartach.
Polityczne motywy pomocy dla południa kraju?
Pojawiły się zresztą sugestie, że pomoc dla południa kraju motywowana jest politycznie, bo tam większość gmin rządzona jest przez Prawo i Sprawiedliwość, w przeciwieństwie do Pomorza, gdzie partia rządząca liczyć może na mniejsze poparcie społeczne. Najdobitniej wyartykułował je prezydent Sopotu.
- Ja bym chciał zwrócić się z apelem do premiera. Przedsiębiorcy na Pomorzu też mówią po polsku. To polscy przedsiębiorcy. Polski nie można dzielić na tę, która głosowała na PiS, i na tę, która głosowała inaczej. Apeluję o spotkanie z nami. Apeluję o to, aby traktować nas równo - stwierdził Jacek Karnowski.Branża turystyczna się wyprzedaje
O tym, że pomoc dla branży turystycznej jest potrzebna, niezależnie od tego, czy mówimy o południu, czy północy kraju, świadczyć może fakt, że w ostatnich tygodniach zaroiło się wręcz od ogłoszeń dotyczących sprzedaży pubów, restauracji czy hoteli, które kupić można za pół ceny.
Zwrócił na to uwagę
Business Insider. W tekście przytoczono m.in. ogłoszenie dotyczące sprzedaży jednego z sopockich pubów niedaleko Monciaka. Tak naprawdę wystawionych na sprzedaż jest aktualnie kilka różnych sopockich klubów i restauracji. Podobnie dzieje się w całym Trójmieście i regionie.