• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uczymy dzieci niesamodzielności czy tylko im pomagamy?

Anna Żukowska
15 września 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Wielu rodziców wyręcza dzieci w noszeniu za ciężkich plecaków. Wielu rodziców wyręcza dzieci w noszeniu za ciężkich plecaków.

Zwróciliście uwagę na to, co się dzieje tuż po powitaniach przed szkołą, kiedy rodzic odbiera z niej dziecko? Bardzo często zdejmuje mu plecak i niesie do domu. Czy to tylko troska o delikatne kręgosłupy czy może raczej oduczanie dzieci samodzielności?



Czy nosisz tornister za swoje dziecko?

Przed południem czekam na koniec lekcji w jednej z trójmiejskich szkół, chcę zapytać rodziców o to, czy noszą dzieciom plecaki do i ze szkoły, czy nie. Zaczynają się schodzić pierwsze dzieci, które do szkoły przyszły na drugą zmianę. Proporcje układają się tak, że na dziesięcioro dzieci dwoje lub troje samo niesie na plecach tornistry. Resztę wyręczają w tym mamy, ojcowie czy babcie.

- Nie jest pani ciężko? - pytam starszą panią, która niesie wnuczce tornister. Początkowo nie wie, o co pytam, kiedy wyjaśniam, że o tornister, dziwi się. - Przecież Ola chodzi dopiero do drugiej klasy, to niezdrowo nosić takie ciężary. Dla mnie tornister nie jest ciężki, wolę, żeby ona się nie męczyła. Pytam więc Olę, czy może wolałaby sama nosić swój tornister. - Nie - odpowiada - wolę, jak babcia niesie. - Dlaczego? - Bo tak mi wygodniej.
Zeszyty, książki, przybory - nierzadko waga szkolnego plecaka osiąga 5-6 kg. To o wiele za dużo jak na dziecko ważące ok. 20 kg. Zeszyty, książki, przybory - nierzadko waga szkolnego plecaka osiąga 5-6 kg. To o wiele za dużo jak na dziecko ważące ok. 20 kg.
W plecaku dzieci noszą zeszyty, piórnik, książkę lub książki i drugie śniadanie w pudełku. Czasami do tego dochodzą materiały plastyczne. Niektóre rzeczy, które nie są potrzebne w domu, można zostawić w szkolnych szafkach. Jednak sam usztywniony tornister może ważyć ok. kilograma, a według zaleceń Instytutu Matki i Dziecka uczeń nie powinien nosić na plecach ciężaru większego niż 15 proc. wagi swojego ciała. Dziecko, które waży 20 kg, powinno więc nosić plecak nie cięższy niż 3 kg. Jeśli do potrzebnych w szkole rzeczy dojdzie np. strój na w-f albo strój na basen z klapkami i mokrym ręcznikiem, to plecak może ważyć nawet 5-6 kilogramów.

- Nie noszę plecaka syna, bo uważam, że sam powinien to robić - mówi Magda, mama Mateusza. - Ograniczam się do sprawdzenia, czy wieczorem nie spakował do niego niepotrzebnych rzeczy. Ale faktycznie widzę trend, że większość rodziców w klasie mojego syna nosi im plecaki i mam wrażenie, że sami nie wiedzą, dlaczego.
Kolejna mama dziwi się mojemu pytaniu.

- Odruchowo biorę tornister dziecka na ramię. Szczerze mówiąc nie wiem, dlaczego to robię. Żeby miała lżej chyba. - A córka nie protestuje? - Nie, sama mi wręcza tornister od razu, kiedy mnie zobaczy. Chyba nie chce jej się go nosić. - A wydaje się pani, że jest ciężki? - Dzisiaj wyjątkowo nie, ale są dni, kiedy waży tyle, co spora siatka zakupów.
W innej szkole sytuacja wygląda podobnie. "Cześć!" I plecak ląduje w rękach rodzica.

- Zawsze noszę plecak syna - mówi Agata, mama Kuby. - Zaczęłam w pierwszej klasie i noszę teraz, w trzeciej. Kiedy szedł do pierwszej klasy był taką kruszynką, że nie mogłam patrzeć na niego z tym wielkim, kwadratowym tornistrem. A teraz chyba już tak zostało. Chociaż po basenie tornister z mokrym ręcznikiem i klapkami jest naprawdę ciężki i noszenie go na pewno nie jest zdrowe.
Ostatnio dużo mówi się o niesamodzielności naszych dzieci. O tym, że np. będąc w gimnazjum nie potrafią nawet samodzielnie zrobić drobnych zakupów, że wolą spędzać samotnie czas w domu, zamiast z kolegami, że nie potrafią sami odrabiać lekcji. Czy noszenie za dzieci plecaka to jeden z kroków do wychowania niesamodzielnego dziecka czy normalna troska o zdrowie dzieci? W końcu przeciążone plecy mogą skutkować wadą postawy, a co za tym idzie - bólami stawów i mięśni w późniejszym okresie.

Opinie (185) 7 zablokowanych

  • ZPT (15)

    Wie może ktoś czemu nie ma juz w szkole takiego przedmiotu jak ZPT?

    • 51 3

    • nie ma ZPT takiego jak było kiedyś (2)

      aby korporacjom było łatwiej uzależniać ludzi od siebie, swoich usług itp.
      Albo kierunek na samowystarczalność albo na niewolę.

      • 9 6

      • Grubo :) (1)

        Brak ZPT tajnym planem korporacji.

        • 6 0

        • Im mniej umiesz tym bardziej jesteś zależny

          • 0 0

    • jest. zamiast ZPT jedt TECHNIKA

      • 0 0

    • lubiłem ZPT z Ziutem z sp 3 w Ostródzie...

      • 1 0

    • ZPT? (5)

      Zajęcia Techniczno Praktyczne, moja córka ma po porostu technikę, jest w podstawówce. Zmieniła się tylko nazwa, ale wiem, że robią prawie to samo co my 20, 30 lat temu na takich zajęciach, czyli manualne, szycie, rzeźbienie itp.

      • 10 1

      • fakt, na ZPT w latach 70-tych XX w.

        nauczyłam się kroju spódnic, bluzek, spodni,
        uszyłam sobie kilka i nosiłam gdy byłam nastolatką,
        robiłam sobie swetry i szaliki,

        a wcześniej - ciocia mnie nauczyła szydełkować i dla lalek i misiów z kordonka szydełkowałam ciuszki już w wieku 8 l.
        ale jakoś moich dzieciom, w tym córkom nie chciało mi się pokazywać tych sztuk...:-(

        • 2 1

      • (3)

        u mnie w połowie lat dziewięćdziesiątych był podział, dziewczny uczyły się wyszywania, robiły kanapki, sałatki piekły ciasta. Chłopcy natomiast latawce, drabinki do kwiatów, gry (prawidłowa odpowiedź zamykała obwód i zapalała się żarówka, lutowali gotowe zestawy elektroniczne(syrena policyjna, pływajace światło), było nawet przygotowywanie mikstury zwanej "klej klajster"

        • 15 2

        • (2)

          A dlaczego dziewczyny nie robiły latawców, tylko piekły ciasta?

          • 16 1

          • u nas chłopcy też piekli ciasta i robili sałatki ;-)

            • 12 0

          • bo im to lepiej wychodziło

            na pewno raz na semestr była zmiana, pamietam ze my jako chłopacy bylismy u dziewczyn i robilismy frytki albo sałatki, innym razem dziwczyny były u nas i chyba właśnie drabinki do kwiatów robilismy...i z tego co pamietam musieliśmy z chłopakami coś tam wyszywać- na lnianej szmacie muliną wyszywalismy logo jakichś druzyn koszykówki- logo trzeba było najpierw zdobyć ( a internetu przeciez ni było) później narysowac na szmacie i wyszyć..i chyba nawet robiliśmy na drutach szaliki.

            • 18 0

    • bo dzieciaki miały problem z odróżnieniem (1)

      młotka od kombinerek... Gwoździem do trumny była instrukcja używania obcęg.

      • 30 2

      • to nauczyciel powinien nauczyć je odróżniać

        • 3 5

    • (1)

      teraz jest Technika
      i oczywiście do niej: książka i zeszyt ćwiczeń
      i kolejny kilogram do plecaka
      i 40 PLN mniej w kieszeni

      jak mnie wkurza, ze teraz do wszystkiego są książki i zeszyty ćwiczeń!...
      czekam na to, że do w-f potrzebny będzie podręcznik...wrrr

      Dlaczego zamiast ćwiczeń nie mogą być najzwyklejsze zeszyty, gdzie i notatkę z lekcji można zrobić, zadanie domowe odrobić, a na marginesie zapisać co trzeba na pamięć wykuć!
      Pisząc w zeszycie przy okazji dzieciak wyrabia sobie pismo, uczy się robienia skrótowych notatek, zapisuje sam, co uzna za stosowne, zapisze tak, żeby zrozumieć..... a nie- wszystko na tacy podane w "zeszycie ćwiczeń".
      No ale wydawnictwa nie miałaby takiego interesu, wiec zeszyciki ćwiczeń do każdego przedmiotu są obowiązkowe !

      • 33 1

      • Na "zeszytach ćwiczeń" zarabiają wydawnictwa (korporacje). Na samodzielnych notatkach korzystają uczniowie

        • 19 2

  • System edukacji to problem (4)

    Cały system dzisiejszej edukacji opartej na modelu pruskim z XIX wieku to problem.
    Szkoła zorganizowana jak taśma w fabryce ucząca dzieci zdawać testy, które są oderwane od jakiegokolwiek kształcenia. Dlaczego, w zasadzie dzieci muszą chodzić z tornistrami? Przecież uczyć można na 100 innych sposobów nie opartych na tonie makulatury, którą w dodatku ciągle się zmienia.
    Przyszłością są szkoły demokratyczne.

    • 22 4

    • Niemożliwe? Czy to znaczy, że 3 ostatnie panie ministerki z PO myla się?

      • 1 0

    • przyszłością są szkoły w modelu tzw. radzieckim, gdzie po 8 latach podstawówki, było do wyboru zawodówka, technikum, liceum, plus do tego szkoły uzupełniające, proste, oczywiste, bez gimnazjów, i zawsze z możliwością nadrobienia wykształcenia i pójścia dalej z edukacją.

      • 11 2

    • to mowisz, że w Prusach tak rozplenily sie testy?

      • 3 0

    • niestety, zrezygnowano z kar cielesnych. a wiadomo, że tylko bicie, bicie i jeszcze raz bicie kształtuje zdrowego, odpornego, karnego obywatela, ojca, męża, żołnierza! a wojna już niedługo....

      • 4 3

  • (9)

    Mam prawo sądzić, że rozanieleni reproduktorzy nie wychowują, tylko się bezustannie zachwycają własną pociechą! Rosną później takie bachory wychowywane bezstresowo przez rodziców, którzy wpajają im że wszystko im wolno bez zasad, bez kultury i bez szacunku dla innych ludzi. Trzydzieści lat temu siedmioletnie dzieci potrafiły obierać ziemniaki nożem i strugać kije scyzorykiem. Umiały zapalić świeczkę czy gaz na kuchence, były w stanie przeżyć godzinę poza domem bez ustawicznego nadzoru, płotu i monitoringu. Ale poza tymi praktycznymi zdolnościami miały w sobie coś jeszcze odwagę i rozsądek wynikający z doświadczenia. Obecnie ludzie rodzą się coraz głupsi. Hodujecie tylko bezstresowo wychowywane, niezaradne życiowo, bezwartościowe łajzy. Praczłowiek, który nie potrafił zapewnić sobie i swojemu potomstwu schronienia lub zdobyć jedzenia, prawdopodobnie szybko ginął. Drogą naturalnej selekcji przetrwały nie tyle najsilniejsze, co najmądrzejsze jednostki. Zasada ta przestała obowiązywać we współczesnych czasach, kiedy to nawet mniej inteligentni i słabsi ludzie są w stanie przeżyć dzięki wsparciu udzielanemu im przez społeczeństwo. Największym zagrożeniem dla współczesnych dzieci są ich lansiarscy, tępi, niewykształceni rodzice wyczuleni na wszystko tylko nie na własna głupotę!

    • 96 9

    • (3)

      A najlepsze jest to, jak widzę 4 i 5 latki w spacerówkach. Rodzice nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że krzywdzą dzieci. Dzieciaki z 5 i 6 klasy są wożone do pobliskiej szkoły samochodem. Nie potrafią samodzielnie zrobić zakupów w pobliskim sklepie. Ja w wieku 5 lat chodziłam do sklepu po pampersy dla młodszej siostry. Dramat.

      • 14 2

      • Po pampersy do sklepu?

        Ja w wieku 5 lat prałem pieluchy po młodszym bracie na tarze w pobliskiej rzece. Do d..y ta Twoja samodzielność.

        • 5 0

      • cieszysz się zaradnością, czy jesteś osobą nastawioną do wszystkeigo krytycznie?

        • 0 0

      • a ja w wieku 12 lat znikałam na rowerze na pół dnia (bez komórki, gpsu ani kasku) i jakoś żyję

        • 9 1

    • 30 lat temu mialam 7 lat i nie umialam obierac ziemniaków (2)

      ani strugać kija scyzorykiem, ani nie gotowałam sama niczego
      jak można mówić, że 7-latek ma doświadczenie ? -może mały Rom tak.

      dzisiaj jestem zaradna, mam dzieci, pracuję, zarabiam, tworzę z mężem dobre małżeństwo---nie widzę związku z tym, jakbym umiała obierać ziemniaki w wieku 7 l.

      w Tobie jest dużo goryczy, nie żyj życiem innych.

      • 11 18

      • (1)

        7 lat i obieranie ziemniaków to raczej normalna umiejętność, żal mi ciebie skoro tego nie umiałaś, czy ty wiesz ile jeszcze rzeczy ci umknęło? Na szczęście dobrze biegasz w wyścigu szczurków więc jakoś dasz sobie radę w charakterze niewolnika.

        • 15 9

        • "dobre" :-) , złośliwe, ale czego mam żałować.....,

          że mnie ominęło obieranie ziemniaków w wieku 7 lat......- to chyba najbardziej bezsensowna teza, jaką słyszałam--jakby to miało rzutować na całe moje życie.

          Nie wiem czy biegnę w wyścigu szczurków,
          po studiach zostałam na uczelni- robię to co lubię, czyli uczę, i tłumaczę jednocześnie z jęz.obcego,
          hmm....gdy ktoś pisze, że radzi sobie i pracuje,
          to od razu jest nominowany na "szczurka" lub "niewolnika"....stan krytyczny ?

          • 11 3

    • dlaczego niewykształceni? Tutaj nie ma wyjątków. Zależy od czego czy rodzice zaradni bo od kogo dzieci biorą przykład...

      • 2 0

    • Dobrze, że Ty jesteś taki mądry i nie zginiesz.

      • 5 16

  • głupszych wniosków nie dało sie wyciagnąć ? (1)

    Jak po pewnym fragmencie zachowań, można wysnuć obszerną pseudoanalizę rozwoju całego pokolenia i nabić sobie wierszówki.
    Z utęsknieniem czekam na analizę psychologiczną, kolesi noszących torebki i "jorki" za swoimi niuniami po "galeriach"- jakież wnioski można wyciagnąc z takich zachowań?
    Swoją drogą chętnie pani Żukowskiej podrzucę plecak mojego 10 letniego syna, z którym co dzień pieszo wraca do domu. Wazy tyle co tygodniowe zakupy. Oczywiście jako samodzielna osoba wychowana na zaradną pani Żukowska codziennie tacha taklie plecaki bez uzycia samochodów, czy wyręczania się mężczyzną.
    A ja nadal będę skrzywiać charakter mojego pierwszoklasisty - 6 latka- pomagając mu nieść tornister na około kilometrowej drodze do domu do czasu aż podrosnie i zacznie wracać sam. Tak jak moje dzieci pomagają mi nieść czasem zakupy. Mnie uczono,że to się nazywa empatia a nie nadopiekuńczość.

    • 13 3

    • Brawo !

      • 2 0

  • Pusty plecak... (10)

    Nawet jeśli plecak jest pusty to swoją dużą powierzchnią okrywa całe plecy. Dziecko idąc w nim ze szkoły do domu będzie miało mokre od potu całe plecy. Przeziębienie gotowe.

    • 12 150

    • Litości (3)

      Ludzie czy Wy się sami słyszycie?? Kto Wam nosił tornister, jak Wy chodziliście do szkoły?? Mi nikt, zreszta całej szkole żaden rodzic nie nosił tornistrów. Co więcej sami chodziliśmy do szkoły. Dziecko odprowadzało się tylko do zerówki, później dzieci same chodziły do szkoły. Ja chodziłam lub jeździłam rowerem 3,5 km, niosąc sama swój plecak i jakimś cudem się nie przedźwigałam i nie miałam problemów z kręgosłupem. Zresztą nikt w szkole nie miał problemów z kręgosłupem i zwolnień z w-f też nie było.

      • 37 2

      • całe pokolenia same sobie radziły z plecakami i tornistrami. (2)

        A teraz to 1 książka to za ciężko, mała mzawka i taksówka trzeba jechać. Lekki wiaterek i już usprawiedliwienie od rodzica że dziecko nie obecne. Zwolnienia z wfu to podstawa problemu. Pozatym dzieciaki teraz to tylko kolorowe napoje, słodycze i konsole. Jeszcze 20 lat temu frajda było cały dzień biegać z kolegami i pić wodę wątpliwej jakości z kranu za garażami. Teraz dzieci nie wiedzą nawet kim był i jak wyglądał Alf. A to wszystko wina rodziców. Trzymajcie dzieci dalej pod kloszem to w wieku 30 lat nadal nie będą potrafiły nawet kanapki zrobić...

        • 7 5

        • A sto lat temu dzieci zamiast do szkoły chodziły do fabryki

          i nie było żadnego problemu z tornistrami a jeszcze kasę do domu przynosiły.

          Takie argumenty "jak to kiedyś było" są najdurniejsze. Czasy i warunki się zmieniają coraz szybciej i odwoływanie się do przeszłości w większości przypadków nie ma sensu.

          • 2 2

        • A 20 lat temu dzieci nie wiedziały kim był i jak wyglądał Telesfor. Tragedia.

          • 6 0

    • żart czy idiota? ????

      • 2 0

    • To niech wozi zeszyty w taczce

      • 17 0

    • żeś trochę pojechał z tematem Leonsjo

      • 6 0

    • Niech siedzi w domu, bo biedactwo jeszcze dostanie grypy.

      • 41 2

    • w ogole strach wypuszczac dzieci z domu

      wszedzie tylko zarazki i alergeny.

      • 74 4

    • ROTFL
      a na krzywych chodnikach może się potknąć, tak!
      rośnie pokolenie, które się potyka o własne nogi

      • 80 3

  • nie ma problemu (11)

    mam 29 lat, męża I synka. Mam pralke- oczywiście nie umiem uprać nic ręcznie. Mam zmywarkę- w życiu tależa nie umyłam. Mam telewizor (ba! nawet dwa!)- oczywiście książek nie czytam- ani sobie ani memu dziecięciu.
    Ciuchów nie szyję, bo koszulki dla dziecka można wyhaczyć na wyprzedaży poniżej 20zł... Cerować skarpetki? chyba nie będę tego komentować :) Ale guziki przyszywam :) Nagminnie obrywane przez mego pierworodnego :)
    Gotuję, bardzo lubię gotować! Ale bywa, że jemy w restauracji.
    Dlaczego nie mam korzystać z wygód I dostępnych ułatwień?
    Dlaczego mam sama malować pokój, brać wolne w pracy, upaprać siebie I wszystko dookoła, skoro, tak, powiem to - STAĆ MNIE, żeby zapłacić komuś 100zł za pomalowanie?
    To, że czegoś nie robimy, płacimy komu innemu za zrobienie, nie znaczy, że zrobić nie potrafimy...
    Ja wolę czas po pracy spędzić z mym dziecięciem jedynym póki co, niż cerować skarpety, prać ubrania w rzece, czy malować pokój...

    • 13 38

    • (2)

      Tależa na pewno nie umyłaś. Może umyłaś choć jeden talerz...

      • 7 1

      • literówki... (1)

        No tak, bo to właśnie moja literówka jest sednem tej dyskusji...
        Jak zwykle społeczeństwo skupia sie na najistotniejszych rzeczach...

        • 4 7

        • Tornister na plecy i do szkoły, niedouczona Kasiuuuu

          • 0 0

    • Wszystko fajnie, ale z tym czytaniem to chyba żart. Przecież to nie jest korzystanie z wygód, które daje nam dzisiejszy świat, tylko odmóżdżanie siebie i dziecka.

      • 5 1

    • No wiesz!

      • 0 0

    • (4)

      za 100 złotych to nikt nawet palcem nie ruszy, a Ty mówisz o pomalowaniu...widac jak bardzo rozgarnięta jesteś..no chyba że Twój facet wszystko załatwia i dla świętego spokoju mówi ze za pomalowanie zapłacił przysłowiową stówkę

      • 18 0

      • śmieszny jesteś (3)

        Budimex pewnie za 100zł nie pomaluje ale Pan Mietek z bloku obok to za stówkę ogarnie to I owo :) A stówka to przysłowiowa... To właśnie jest zaradność- znaleźć kogoś, kto za niewielką kasę zrobi za Ciebie czarną robotę :)
        Ja wolę ten czas spędzić bardziej pożytecznie- z synkiem, na dworzu, w praku, zoo...
        Nasze pierwsze, malutkie mieszkanko malowaliśmy sami, dziś, 6 lat później, mogę sobie pozwolić, aby zrobił za mnie to ktoś inny. Minęły już czasy, kiedy człowiek musiał wszystko sam robić. Nie miał czasu dla dziecka, dla siebie, na rzeczy naprawdę ważne...

        • 4 6

        • (2)

          moze to i owo za stówkę Pan Mietek zrobi, ale nie pomaluje pokoju a nawet jeśli jakimś cudem to po znajomosci zrobi, to po sobie nie posprzata. Samo malowanie zreszta to pikuś, bo sciane trzeba przygotowac, szpachlowac, szlifować, gruntować, przy kazdej z tych czynnosci trzeba miec zabezpieczone meble i podłogi. Jeśli Pan mietek wszystko to dla Ciebie robi za "przysowiową stówkę" podczas gdy Ty jestes na spacerze z dzieckiem...błagam daj mi na niego namiar.

          • 10 1

          • Pan Mietek (1)

            Pan Mietek jest nieco fikcyjny :)
            Ścian w stanie deweloperskim nie musisz ani szpachlować, ani gruntować ani cekolować, ani szlifować. Lecisz samą farbę :)
            I jak za mieszkanie dajesz 400tys to uwierz mi, że chcesz mieć profesjonalnie położone kafle I pomalowane ściany...

            • 3 4

            • Szkoda

              Ok, zgadzam sie jesli chodzi o stan deweloperski,- tu tez wolałbym dac zrobić to komuś innemu niż być Polakiem na urlopie z wałkiem w ręku. Natomiast w przypadku gdzie pokój trzeba tylko odświezyć zawsze jest coś do szpachlowania..no nie ma siły żeby nie. Przeciez to wystarczy po "szawagra" zadzwonić i w jeden dzień uczciwej pracy da sie zrobić i mysle ze w kieszeni 5 stówek zostanie, odliczajac koszty pizzy i malego piwka.

              • 1 0

    • Yyy...

      Tzn dziecko Ci płaci za noszenie plecaka? Bo nie rozumiem powiązania.

      • 5 1

  • Autorce polecam codziennie nosic 15kg ziemniakow na plecach. Ciekawe czy poczuje sie od tego bardziej samodzielna?
    Dla mnie samodzielnosc oznacza zupelnie co innego.

    • 9 2

  • Wspomonasz zacofany kraj. Nie wiem co w tym mialo byc dobrego. Zycie trzeba ulatwiac

    • 1 1

  • Kazdy wychowuje dziecko tak jak uwaza za sluszne. Artykul uwazam za bezbadziejny. Nie nalezy sie wtracac w zasadnosc decyzji podejmowanych przez rodzica. To nie jest sprawa w ktorej trzeba interweniowac z troski o dobro dzieci ale indywidualna opinia pani redaktor.

    • 7 8

  • (1)

    Moje 6-letnie dziecko chodzi od 2 tyg. do pierwszej klasy. Nie kupiłam mu tornistra-ma leciutki (jakieś 300 g) plecaczek trekkingowy z usztywnionymi plecami jeszcze z przedszkola. W przedszkolu nigdy nie wyręczałam dziecka w noszeniu plecaka, ale po tygodniu szkoły zmieniłam zdanie, bo plecaczek ważył czasami prawie 5 kg. Moje dziecko jest drobniutkie, waży 16 kg, więc 5 kg na plecach to ponad 30% masy jego ciała. Jedyny mój błąd to piórnik-nie zwykły szmaciany piórnik-kosmetyczka, tylko taki szkolny dwustronny, ale nie jest on głównym "winowajcą" ciężaru. Książki wielkoformatowe z grubego papieru+papcie+strój na w-f robią niestety swoje :( Niestety też należę do rodziców noszących plecak za swoim dzieckiem, ale z pełną świadomością czemu to czynię ;) Nie rozumiem czemu papcie w worku nie mogą zostawać w szkolnej szatni (trzeba je nosić codziennie do i ze szkoły) oraz po co dźwigać ze sobą książki/ćwiczenia, skoro część z nich (elementarz, książka do religii i podręcznik do angielskiego) może zostawać w szkole.

    • 20 3

    • po co?

      to po co kobieto dawałaś 6 latka do szkoły>!?!!!!!

      • 1 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane