• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zamiast w szkole uczą się w domu

Anna Żukowska
7 czerwca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Chcemy pokazać dzieciom świat, dlatego uczymy je w domu - mówią rodzice, którzy wybrali dla swoich dzieci domową formę edukacji. Chcemy pokazać dzieciom świat, dlatego uczymy je w domu - mówią rodzice, którzy wybrali dla swoich dzieci domową formę edukacji.

Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nim wyczekiwany przez uczniów odpoczynek. Ale jest grupa dzieci, które wiedzę zdobywają przez cały rok, bez wakacyjnych przerw i to nie w szkole, a w domu.



Czy zdecydował(a)byś się na edukację domową swoich dzieci?

Edukacja domowa często kojarzy się z dziećmi, które mają problemy zdrowotne i nie mogą chodzić do stacjonarnej szkoły. Nic bardziej mylnego. Powody wybierania tej formy nauki są często podyktowanie przekonaniami rodziców, zdaniem których sposób nauczania w szkole jest nieodpowiedni względem potrzeb dziecka. Czytaj więcej.

Z formalnego punktu widzenia nie ma większych przeszkód, by zacząć uczyć dziecko w domu. Trzeba tylko zgromadzić kilka dokumentów, m.in. opinię z poradni psychologiczno-pedagogicznej o możliwości rozpoczęcia takiej nauki, podanie do dyrekcji szkoły, która obejmie nad uczniem opiekę oraz zobowiązanie rodzica o zapewnieniu dziecku odpowiednich warunków do nauki i o przystępowaniu do egzaminów. W praktyce nie jest jednak łatwo znaleźć szkołę, która będzie przygotowana do prowadzenia ucznia systemem edukacji domowej.

Dziecko uczące się w domu i tak zobowiązane jest do pisania egzaminów z każdego przedmiotu przynajmniej raz w roku. Szkoły często jednak idą na rękę takim uczniom i jeśli jest potrzeba - organizują dla nich egzaminy cząstkowe z pewnych partii materiału, które przypominają sprawdziany. Można wybrać szkołę nie tylko ze swojego rejonu czy miasta, ale nawet oddaloną o kilkaset kilometrów i raz w roku do niej pojechać, aby zdać egzaminy zaliczające przedmiot. Uczeń dostaje co roku takie samo świadectwo, jakie otrzymują jego koledzy i koleżanki w szkołach.

Argumenty rodziców przemawiające za edukacją domową nie przekonują jednak wszystkich. Andrzej Barczak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 18 w Gdyni, uważa, że w odpowiednio zarządzanej szkole, w której pracują dobrzy nauczyciele, uczniowie radzą sobie doskonale.

- Nie mamy pod opieką żadnego ucznia z edukacji domowej - mówi. - Jednak to, że nasi uczniowie egzamin kończący sześć lat nauki napisali wysoko ponad średnią, jest dużym sukcesem. Świadczy to również o tym, że klasyczna edukacja działa, jeśli jest odpowiednio dzieciom przekazywana.

Andrzej Barczak podkreśla, że dużą rolę w procesie uczenia się, odgrywa grupa.

- W naszej szkole uczniowie bardzo dużo uczą się od siebie nawzajem. Uważam, że owszem, są dzieci, które ucząc się w domu świetnie sobie poradzą i przyswoją potrzebną wiedzę, jednak mam też wrażenie, że takie dziecko ma mniej możliwości niż dziecko szkolne - mówi Barczak.

O tym, jak w praktyce wygląda edukacja domowa, rozmawiamy z mamami, które wybrały tę formę nauki swoich dzieci.

Ola Smulska z Gdańska, mama trzynastoletniego Mieszka i siedmioletniej Nawojki, edukacją domową zaczęła interesować się po urodzeniu córki. Usłyszała o niej od znajomych, po czym zaczęła czytać i zdobywać na jej temat coraz więcej informacji.

- Im więcej czytałam i dowiadywałam się, tym bardziej byłam przekonana, że to rozwiązanie dla nas - przyznaje pani Ola. - Mój starszy syn pierwsze cztery lata nauki odbył w klasycznej szkole. Jednak już w czwartej klasie okazało się, że nie do końca się w tej nauce odnajduje - jest żywym dzieckiem i najlepiej przyswaja wiedzę w ruchu. Postanowiliśmy, że program piątej i szóstej klasy będziemy realizować w edukacji domowej. Córka z kolei idzie trybem mieszanym - część zajęć, które sama wybrała, realizuje w szkole, nad resztą pracujemy w domu - opowiada.

Jak wygląda dzień pani Oli i jej dzieci? Wstają rano bez pośpiechu i po wspólnym śniadaniu zaczynają się uczyć. Z córką pani Ola przerabia różne zajęcia manualne i plastyczne, poznawanie liter i cyfr. Jej syn jest już na tyle duży, że potrafi pracować samodzielnie i najczęściej sam wybiera to, czego będzie się uczył.

Ola Smulska przekonuje, że program realizują taki sam, jak dzieci chodzące do szkoły, natomiast robią to innymi metodami. Takimi, które są dla dziecka bardziej przyjazne i łatwiejsze w przyswojeniu, jak np. wyjścia do centrów nauki, do zoo, domowe eksperymenty fizyczne lub chemiczne.

Edukację domową stosuje także pani Patrycja Banaszek-Musialska z Gdańska, mama trzyletniej Laury. - Obecnie Laura chodzi do przedszkola na 5 godzin dziennie, a dodatkowo uczymy się też w domu. Uznałam, że w naszym wypadku połączenie edukacji tradycyjnej i domowej to najlepsze rozwiązanie - mówi pani Patrycja. - W przedszkolu uczy się funkcjonowania w grupie i nabiera umiejętności społecznych. W domu wykonywania różnych innych czynności, przede wszystkim manualnych - opowiada

O tym, że Laura będzie uczona w domu, pani Patrycja zdecydowała zaledwie trzy miesiące po jej urodzeniu. Obecnie pisze książkę o swoich doświadczeniach związanych z edukacją domową i opisuje różne metody pracy.

- Moja córka jest bardzo samodzielna jak na swój wiek. Sama się ubiera, sama je, ma bardzo dobrze rozwinięte słownictwo oraz czyta trzy- i czteroliterowe słowa - mówi pani Patrycja. - Kiedy zobaczy się efekty metody domowej nauki, nie sposób jej zaniechać - mówi.

Kiedy rodzic decyduje się na edukację domową, musi liczyć się z tym, że dziecku trzeba będzie poświęcać dużo czasu. Wiąże się to z rezygnacją z pracy zawodowej jednego z rodziców lub posiadaniem wolnego zawodu.

Temat edukacji domowej dyskutowany jest też na forach internetowych, gdzie rodzice nie tylko dyskutują i pytają, ale też radzą sobie nawzajem, gdzie znaleźć ciekawe materiały, polecają sprawdzone szkoły opiekujące się dziećmi uczonymi w domu i wymieniają doświadczeniem.

Miejsca

Opinie (77)

  • sami rodzice (1)

    szkoła szkołą, nauka ławkowa i tak później idzie w kąt, a nauka życia i funkcjonowania wśród ludzi jest nie do zastąpienia przez kochających rodziców w warunkach domowych.

    • 13 4

    • uczenie w domu nie znaczy odizolowania

      Drogi Panie Gwidonie, na początku jak zdecydowałam się na ten sposób nauki też tak myślałam, ale teraz kilka razy w tygodniu chodzimy na spotkania z innymi rodzinami które uczą swoje dzieci tą metodą gdzie wszystkie dzieci się socjalizują. Co ważniejsze to mają okazję poznawać dzieci w różnym wieku gdzie często uczą się od siebie

      • 0 0

  • przykłady domowej edukacji

    przykłady domowej edukacji na blogach radosnaedukacjalaury.blogspot.com, radosnybuziak.blogspot.com, a tam idąc za osobami, które się dodały jako widzowie znajdzie się kilkadziesiąt innych blogów

    • 0 0

  • nauka dla powolnych

    Poznawanie liter i cyfr w wieku lat siedmiu? Za moich czasów (niedawny rocznik 90.) od 6-letnich dzieci wymagało się umiejętności czytania i pisania a cyfry znał każdy przedszkolak. I nie było w tym nic, co mogłoby przeciążającyć biedne, wymagające nadopukieńczej troski dziecko

    • 2 1

  • To uogólnienei i wyrokowanie, często nie mające pokrycia w życiu

    • 0 0

  • Bzdura (3)

    Jestem matką, dziecko wybitnie inteligentne (po mamusi :), chodzi do publicznej szkoły, średnia w 6 klasie 5,8. Dużo rozmów w domu, solidna współpraca z nauczycielami ( zwłaszcza indywidualne podejście do zdolności matematycznych i z jęz. angielskiego) , zero myśli o indywidualnym nauczaniu. To podobny zły tok myślenia jak szkoły prywatne paręnaście lat temu. Wszystkim zdawało się, że społeczna czy prywatna szkoła to super sprawa ale dziś, gdzie w klasach jest 17 osób ( szkoła w centrum miasta 450-tysięcznego) szkoły publiczne nie mają czego się wstydzić. Trzymanie dzieci w domu to wychowywanie alienów.

    • 3 13

    • Hmm...gdzie tak mało liczne klasy

      w Gdańsku mam trójkę pociech, klasy liczne: 28,31,27

      • 2 0

    • Znam sytuacje w ktorej wybitne dziecko zostalo "zniszczone" wlasnie dzieki brakowi indywidualnego podejscia. nauczycielki nie wiedzialy jak prowadzic chlopca, ktory przewyzsza rowiesnikow o kilka lat i stanowil tylko problem dla ow pan.skonczylo sie to frustracja, znudzeniem i zla ocena ze sprawowania

      • 4 0

    • wolę alienów

      Niż niewolników konformistów.

      • 3 1

  • Szkoła publiczna jest zasadniczo dla idiotów. (1)

    Szkoła publiczna jest zasadniczo dla idiotów. Jak ktoś się chce uczyć to w domu lub jakoś inaczej w każdym razie kameralnie zrobi to na pewno lepiej. A dziecko jak chce być między rówieśnikami zawsze może przecież uczestniczyć w takim życiu bedąc woluntarnie członkiem jakiegoś stowarzyszenia, klubu, kółka itp. Byle z dala od tej państwowej machiny masowego ogłupiania i dyscyplinowania!

    • 5 2

    • Anonim, jestes kretyn.

      I chyba tobie szkoly albo brakuje albo w ogole do nauki nie przykladales sie.

      • 0 2

  • Dziecko powinno sie uczyc w szkole.

    Nie tylko przedmiotow zadanych przez ministerstwo szkolnictwa ale takze wspolzycia z innymi ludzmi. A tak w domu to wyrosnie na niesmialego samotnika nieumiejacego nawiazywac potrzebnych przeciez kontaktow z innymi. W domu moga doksztalcac sie tylko. O ile rodzice sa na pewnym wyzszym poziomie edukacyjnym oczywiscie. Ale nie puscic dzieciaka do szkoly w obawie przed czyms nie wiadomo czym to zbrodnia na swoim dziecku i okaleczenie go na cale zycie.

    • 1 7

  • Rodzice, którzy mają zdrowe dziecko i uczą je w domu... (16)

    ... powinni być poszczuci kuratorem i opieka społeczną.

    Potem wyrastają takie niespełnione aspołeczne ambicje nadopiekuńczych rodziców

    • 53 107

    • (11)

      radzę wrócić do szkoły. w polsce od dawna nie ma czegoś takiego jak opieka społeczna. a skąd ten wniosek o efekcie kształcenia domowego? gdybanie czy oparte na jakichś podstawach?

      • 8 2

      • poznałem w swoim życiu dwie osoby, które uczyły się w domu (10)

        w liceum kolegę, który wtedy wreszcie został wypuszczony do ludzi i przez 4 lata do nikogo się nie odezwał jeśli nie musiał oraz w kuzynkę mojego przyjaciela, która również miała taki tok nauczania połączony z tresurą w kierunku gry na instrumencie muzycznym. Nieśmiała, cieła się i nadużywała alkoholu plus ekscesy z antydepresantami.

        • 17 3

        • (2)

          Tylko kiedyś był obowiązek chodzenia do szkoły, więc te osoby umknęły z systemu z jakiś sczególnych powodów

          • 0 1

          • (1)

            Nadal mamy obowiązek szkolny.

            • 0 0

            • nie nauczyłaś się w szkole czytania ze zrozumieniem?

              • 0 0

        • (5)

          No tak, całkowite izolowanie dziecka to nie jest żadne wyjście. Wiadomo, że ze szkoły wyjdzie z gorszą wiedzą, ale zachowania społeczne i komunikacja z ludźmi też są przecież ważne...
          Takie nauczanie ma swoje plusy i minusy, ale żeby "szczuć kogoś kuratorem"?!?! Ludzie, opanujcie się...:P

          • 11 1

          • Nikt tu nie pisze o całkowitej izolacji dzieci- tak się czyta ze zrozumieniem po nauce w szkole

            • 4 1

          • a może by tak wysyłać dziecko do szkoły (3)

            a po szkole z nim spędzać czas przy okazji ucząc ich dodatkowych rzeczy - tak jak to robią normalni rodzice?

            • 15 1

            • rodzice ich nie uczą

              z reguły- posyłają na lekcje dodatkowe

              • 1 1

            • (1)

              Właśnie artykuł był o tym, że dzieci dodatkowo w domu się uczą.

              • 0 6

              • nie, w artykule jest mowa o dzieciach w wieku przedszkolnym

                , których rodzice nie poślą do szkoły.

                • 7 0

        • mnóstwo tak zachowujacych się dzieci uczących się w szkole publicznej

          • 0 0

    • jest demokracja i zgodna jest taka z prawem (2)

      to ich sprawa

      • 19 4

      • to ich sprawa... (1)

        zbyt często to słyszę w doniesieniach prasowych: sąsiedzi nie słyszeli krzyków, nikt nie zauważył, że kobieta była 5x w ciąży, a ten pan to przecież taki miły był i dzień dobry mówił - nie mógł być pedofilem.

        • 6 15

        • Nie dotyczy tematu

          jako jedyna po wprowadzeniu się zareagowałam gdy dziecko było notorycznie bite i przez patologiczną matkę ( wszyscy sąsiedzi o tym wiedzieli- biegający do kościoła ( ja tam nie bywam w ogóle), ja byłam sąsiadką z innej klatki)

          oberwałam od niej na ulicy w twarz ( szłam z małym dzieckiem w wózku)
          potem ona wyjechała za granicę, babcia wychowuje dziecko

          • 4 0

    • kpisz sobie

      taaa, a ile aspołecznych rzeczy dziecko nauczy się w szkole ?
      I przy odrobinie szczęscia nie będzie bite i molestowane .. no i nie zacznie tak szybko ćpać ;p

      • 5 1

  • no i super (2)

    Co z tego że moje dzieci chodzą do państwowych szkół jak praktycznie nic z nich nie wynoszą.Nauczyciele niestety w większości nie potrafią przekazać wiedzy tak ,aby cokolwiek przyswoiły.Wiem ile czasu muszę poświęcić,aby je przygotować do zwykłego sprawdzianu,nie mówiąc o pieniądzach wydanych na korepetycje.Moje starsze dziecko chodzi do gimnazjum i nie ma w klasie ucznia który by nie uczęszczał na korki,dla mnie to jest jakieś jajo a nie szkoła.

    • 12 2

    • bzdura (1)

      Kiedyś uczniowie nie chodzili na korepetycje, a nauczyciele przekazywali wiedzę w ten sam lub mniej zaangażowany sposób i jakoś dzieci przyswajały, a jak nie przyswajały, to nie winiły nauczycieli. Jakie szanse ma nauczyciel w szkole w konfrontacji z rodzicem wmawiającym dziecku, że korepetycje są mu niezbędne. Byłam nauczycielką w gimnazjum, stawałam na głowie, a uczniowie mówili mi wprost, że najpierw muszą się nauczyć na zajęcia z korepetytorem, bo za korepetycje płacą, a moje lekcje są za darmo.. Korepetytorzy byli gorzej wykształceni i popełniali masę błędów, ale uczniowie, oczywiście wiedzący najlepiej, doszukiwali się rzekomych błędów u mnie! Na koniec roku pielgrzymki rodziców, bo ich dzieci zasługują na lepsze oceny, przecież tyle robią poza szkołą!!! Paranoja, ludzie! Odeszłam ze szkoły 7 lat temu i nigdy tam nie wrócę. Doskonale radzę sobie poza nią, oby roszczeniowi i wszystkowiedzący uczniowie i rodzice mogli powiedzieć to samo o sobie.

      • 3 0

      • została Pani korepetytorem?

        • 0 0

  • w Gdańsku edukacja domowa to przyszłość

    jak na razie dzięki Adamowiczowi brakuje miejsc w przedszkolach a jak nic się nie zmieni to za kilka lat zabraknie miejsc również w podstawówkach

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane