• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jeśli rodzić, to gdzie? Sprawdzamy Szpital Morski w Redłowie

Justyna Spychalska
5 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Na oddziale są cztery porodówki, w tym trzy indywidualne, jedna z wanną do immersji. Łóżka są nowe i wygodne. Na oddziale są cztery porodówki, w tym trzy indywidualne, jedna z wanną do immersji. Łóżka są nowe i wygodne.
Cykl "Jeśli rodzić, to gdzie?" powstał z myślą o przyszłych rodzicach. Specjalnie dla nich sprawdzamy warunki opieki w trójmiejskich oddziałach położniczych, a przy okazji pytamy o opinie świeżo upieczone mamy.

Oddział położniczy Szpitala Morskiego im. PCK w Redłowie zobacz na mapie Gdyni jest duży, ale, niestety, przepełniony. Na poród w gdyńskiej placówce decydują się kobiety z całego Trójmiasta. Czy warto wybrać porodówkę w tym szpitalu?



Miejsc jest ciągle za mało

Szpital morski działa od 1957 roku, chociaż same budynki są dużo starsze: wcześniej na tym terenie znajdowały się koszary wojskowe. Placówce na pewno przydałby się generalny remont, na szczęście oddział położniczy nie odstrasza, w przeciwieństwie do połączonej z nim ginekologii.

Na kobiety po porodzie czeka 26 miejsc rozmieszczonych w salach 2-, 3- i 4-osobowych. Niestety, od jakiegoś czasu szpital boryka się ze sporym przepełnieniem.

- Przyjeżdżają do nas mamy z całego Trójmiasta i okolic, mamy dużo pacjentek z Rumi - informuje kierownik, dr n. med. Andrzej Płoszyński - Robimy, co możemy, ale na oddziale wciąż brakuje miejsc.

- W styczniu mieliśmy 170 porodów, to bardzo dużo - dodaje Jolanta Błaś, zastępca położnej oddziałowej.

Oprócz sal położniczych z dzieloną łazienką na korytarzu, na oddziale są dwa pokoje o podwyższonym standardzie ze wspólnym sanitariatem: jedna "dwójka" i jedna "trójka". To przestronne sale z telewizorem, przeznaczone przede wszystkim dla mam po cesarskich cięciach.

- Za pobyt w tych pokojach nie pobieramy od mam żadnych dodatkowych opłat - podkreśla kierownik. - Dyrekcja jest przeciwna przyjmowaniu jakichkolwiek pieniędzy od pacjentów.

Poród na nowoczesnym łóżku

Na oddziale znajdują się cztery sale porodowe: trzy jednoosobowe przystosowane do porodów rodzinnych i jedna sala ścisłego nadzoru z dwoma łóżkami. Wyposażenie jest standardowe: piłki, worki sako, brakuje tylko drabinek.

- W jednej z sal porodowych mamy wannę, która umożliwia korzystanie z immersji wodnej - dodaje dr Płoszyński. - Nie mamy jednak w ofercie porodów do wody.

Sale porodowe różnią się standardem od położniczych: są intymne, zamykane, jasne i przestronne. Co ważne, kobiety rodzą na nowoczesnych, wygodnych, regulowanych łóżkach.

Niestety, szpital nie przewiduje możliwości znieczulenia zewnątrzoponowego.

- W najbliższym czasie planujemy za to rozpocząć stosowanie środka łagodzącego ból: podtlenku azotu. Mamy już akceptację dyrekcji - informuje kierownik.

Oddział posiada własną salę operacyjną, po cesarskim cięciu mamy trafiają najpierw do dwuosobowych pokojów, gdzie dochodzą do siebie, potem są przewożone na oddział położniczy.

- Odsetek cesarskich cięć jest u nas dość wysoki, wynika to z tego, że mamy aż 18 łóżek na oddziale patologii ciąży - tłumaczy kierownik. - Oczywiście, wspieramy porody fizjologiczne, nie ma u nas czegoś takiego, jak "cesarka na życzenie".

Szpital Przyjazny Dziecku od 16 lat

Położnictwo Szpitala Morskiego otrzymało wiele ważnych dyplomów uznania, wśród nich na pewno warto wymienić "Złotego bociana", przyznanego przez miesięcznik "Twoje Dziecko" za ".. stworzenie warunków godnego przychodzenia na świat" i II nagrodę w akcji "Rodzić po ludzku", którą szpital otrzymał od Gazety Wyborczej.

Placówka uzyskała też tytuł Szpitala Przyjaznego Dziecku. Co ważne, posiada go już od 16 lat, zdobyła go dużo wcześniej niż Szpital Św. Wojciecha na Zaspie, który dostał odznaczenie dopiero w tym roku.

Dzięki temu tytułowi, na oddziale jest konsultantka laktacyjna, która razem z położnymi promuje naturalne karmienie. Kadra dba też o to, żeby dziecko od narodzin aż do wypisania przebywało z matką.

Idealna sala porodowa to przede wszystkim taka, która:

W szpitalu można wypożyczyć sprzęt laktacyjny bez żadnej dodatkowej opłaty. Na oddziale jest też poradnia laktacyjna, którą w ramach swoich obowiązków prowadzą położne.

- Poradnia działa codziennie od 11 do 13, jest bezpłatna, ale przeznaczona tylko dla pacjentek naszego szpitala - tłumaczy zastępca ordynatora, lek. med. Anna Benert - Po porodzie kobiety dostają ulotkę z numerem telefonu, pod którym można się rejestrować.

Rodziny i znajomi mam mogą je odwiedzać w specjalnie przeznaczonym do tego pokoju, ale dzieci ogląda się tylko przez szybę: w ten sposób szpital chroni je przed infekcjami. Preferowane godziny to 13-19, chociaż nie jest to restrykcyjna zasada.

- Wolimy, żeby podczas zabiegów i obchodów mamy z dziećmi były na oddziale, ale jesteśmy elastyczni i wyrozumiali, jeśli ktoś chce przyjść poza godzinami odwiedzin - zapewnia Jolanta Błaś, zastępca położnej oddziałowej.

Neonatologia: jest prawie wszystko

Neonatologia znajduje się na innym piętrze niż położnictwo, ale karmiące mamy mogą odwiedzać dzieci cały czas. Wstęp na oddział mają także ojcowie maluchów.

W szpitalu jest sprzęt niezbędny do opieki nad maluchami, między innymi dziewięć inkubatorów.

- Mamy wszystko, co potrzebne niemowlakom, część sprzętu dostaliśmy od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, oczywiście nie znaczy to, że nie chcielibyśmy mieć aparatury lepszej i nowszej - przyznaje ordynator, lek. med. Andrzej Butkiewicz.

Dzieci są przewożone do szpitali o wyższym stopniu referencyjności (na Zaspę lub do Kliniki Położniczej) tylko w specjalnych przypadkach, na przykład przy dużej niedowadze.

Nasze podsumowanie: Oddział położniczy Szpitala Morskiego jest dość schludny, pokoje o podwyższonym standardzie są naprawdę ładne i duże. Niestety, placówka boryka się ze sporym przepełnieniem, w takich warunkach trudno o komfortowy odpoczynek po porodzie. Brakuje możliwości znieczulenia zewnątrzoponowego, podtlenek azotu ma być dopiero wprowadzony do oferty. Te braki mogą rekompensować zamykane, intymne sale porodowe z wygodnymi łóżkami. Tak jak w pozostałych szpitalach - łazienka znajduje się na korytarzu. Mamy mogą korzystać z drugiego sanitariatu przy trakcie porodowym, ale żeby się do niego dostać, trzeba przejść przez pokój odwiedzin: to opcja nie dla każdego.

Opinie mam:

Bogna Nadolska, mama bliźniaków Leonka i Tymonka (sala o podwyższonym standardzie):
Przebywam w szpitalu już miesiąc, najpierw leżałam na oddziale patologii ciąży. Moje dzieci to wcześniaki, urodziły się w 37. tygodniu ciąży, jeden z nich leżał na OIOM-ie, drugi w sali obserwacyjnej, opieka na oddziale neonatologii jest bardzo dobra. Zawsze mogłam przyjść, odciągnąć pokarm i nakarmić maluchy. Położne są bardzo pomocne, a warunki w pokoju świetne, chociaż reszta sal nie jest aż tak komfortowa.

Mama Rocha (sala trzyosobowa):
Warunki w pokoju są dobre, nie ma na co narzekać, łazienka jest co prawda na korytarzu, ale niedaleko mojej sali. Leżę w pokoju trzyosobowym, dla niektórych obecność innych osób może być problemem, mi akurat nie przeszkadza. Mój synek wymaga leczenia, jest naświetlany, więc dobrze, że mam na oddziale z kim porozmawiać, to dodaje otuchy. Opieka jest dobra, większość położnych jest miła.

Miejsca

Opinie (291) ponad 20 zablokowanych

  • redłowo porodówka (6)

    Rodziłam w Redłowie we wrześniu 2013r.
    Pobyt tam jest i pewnie będzie najgorsza traumą w moim życiu.
    Opisze sytuację ze szczegółami.
    Skurcze zaczęły mi się od 7 rano i bardzo powoli nasilały. o 15 pojawiłam się na izbie przyjęć i po ok 40 minutach zrobiono mi badania. Pielegniarka niedelikatnie sprawdziła rozwarcie i kiedy wyjela rękę, chlusnęło wodą. Dziwne to dla mnie bylo, bo wczesniej nie sączyły się wody.
    Kazali się przebrać, zrobili lewatywę i trafiłam na salę porodową.
    Ból się nasilał, dostałam piłkę i wydawało mi się, że wszystko idzie ok. Przyszła położna i jak zobaczyła mnie uśmiechniętą na tej piłce, to stwierdziła "nieeee noooo, tak to pani będzie do jutra rodzić". Kazała się położyć i dostałam oksytocynę. Była godzina ok. 18.00 i wtedy się zaczęło. Ból stał się nie do zniesienia, nie byłam w stanie samodzielnie iść pod pryszynic.
    Pojawiały się kolejne kobiety, jedna mówi, "niech się pani położy", po jakimś czasie wchodzi inna: "no jak tak pani będzie leżeć to nic z tego nie będzie" i tak kilka razy. Widać te babki mają duży problem z przepływem informacji. W końcu któraś zapytała czy chodziliśmy do szkoły rodzenia, jak usłyszała, że nie, to wywróciła oczami, coś bąknęła pod nosem i wyszła.
    Czytałam przed porodem książkę i czułam się przygotowana na całą tę akcję, ale nic nie było tak jak w książce.
    Godziny mijały a ja opadałam z sił, prosiłam o znieczulenie, ale nikt mi nie chciał go dać. po 8 godzinie w tych najwiekszych bólach zaczełam mówić, żeby mnie zabili. Usłyszałam, że przecież podali mi przeciwbólowy lek, super, nic a nic nie ulżył! Słyszałam, że poza mną rodzi wiele kobiet. Pielegniarki mówiły miedzy sobą, że lekarz nie ma czasu.
    Miałam ze sobą 1,5 litrową butle wody, kiedy się skonczyła poprosiłam o szklankę wody i usłyszałam, że nie mają. Mój chłopak oburzony, zwrócił im
    uwagę, że jak to jest możliwe, to mi przyniosła wodę z czajnika elektrycznego Z KAMIENIEM NA DNIE. Nie dało się tego pić. Chłopak pojechał szybko do domu po drobniaki i wodę (tak, nikt nie miał rozmienić kasy, żebyśmy chociaż z automatu kupili. Około godziny przed porodem, nie dałam już rady, zaczęłam krzyczeć z bólu. Najwstrętniejsza pielęgniarka jaka tam była (chuda, starsza w krótkich, ciemnych włosach) wydarła się na mnie, że mam się tak nie drzeć, bo jest noc i inni śpią. Taka znieczulica, że aż się wierzyć nie chce.
    Dopiero ok. 4 rano (co za ironia, jednak rodziłam "do jutra") nagle ktoś się mną zainteresował i koło łóżka pojawiło się z 6 osób. Nagle wszystkim się spieszyło, zrobiła się nerwowa atmosfera. Nie wiem jakim cudem urodziłam to dziecko. Po tylu godzinach męczarni byłam tak wykończona, ze zasypiałam między skurczami. Dziecko odebrał lekarz (niby lekarze odbierają porody w wyjątkowych sytuacjach, ale mi nikt nic nie mówił, że coś się stało WYJĄTKOWEGO). Maleństwo było fioletowe i zimne, nawet nie zdążyłam odpiąć piżamki, żeby mieć ten kontakt skóra do skóry. Położono mi ją na dosłownie minutkę i zaraz zabrali.
    Kiedy mnie szyli, to czułam każde wbicie igły, babka do mnie że to niemożliwe, że ja coś czuję, bo mam znieczulenie. A ja naprawdę wszystko czułam, bolało niesamowicie. Dziś już bym sobie tak nie pozwoliła, że mnie będą na żywca szyć. Powinnam jej kopa w twarz sprzedać, za te głupie gadanie, że "niemożliwe".
    Zawiozły mnie do pokoju, i kazały przejść z łóżka na łóżko. Ta sama wredna baba znowu podniosłą na mnie głos "Szybciej! Inni pacjenci czekają"! Pojawiła się kolejna kobieta koło mnie, poprosiłam o wodę, bo ta druga też się skończyła. Też nie mieli. Dziewczyna z łóżka obok oddała mi swoją butlę.
    Minęły ze 2-3 godziny i dostałam swoje maleństwo. Jedyne co się dowiedziałam, to to że była w inkubatorze.
    Spędziłam tam 7 dni. Po porodzie, NIKT NIC NIE MÓWIŁ, ŻE COŚ SIĘ WYJĄTKOWEGO WYDARZYŁO a jednak się zdarzyło, bo zatrzymali mnie na dłużej, udzielając zdawkowych odpowiedzi, że coś tam przy porodzie było za ciężko. Jak spotkałam lekarza, który odbierał poród, to dopiero on mi opowiadał, dlaczego tak się to wszystko potoczyło. Miałam wrażenie, że się tłumaczył. Dziwne to było, do dziś jestem ciekawa ile zataili.
    Zdążyłam jeszcze raz spotkać tego paskudnego babsztyla co się na mnie darł. Pobierała mi krew i oczywiście musiała się wbić dwa razy.
    Pani neonatolog jednak ją przebiła jeśli chodzi i ranking była wredną,głupią suką. Któregoś dnia była taka sytuacja: wyszłam do toalety, zostawiłam śpiące dziecko na łóżku, a żeby było bezpieczne, to zrobiłam takie gniazdko z pościeli, żeby mi przypadkiem nie spadła z łóżka.
    Będąc w wc słyszę zza drzwi jakiś głos "A GDZIE JEST MATKA TEGO DZIECKA" szybko wyszłam przestraszona, że coś się stało. A ta lekarka do mnie: "Pani nie może zostawiać dziecka na łóżku, ono może spaść, to pani nie wie, że teraz dziecko nie może umrzeć"? i coś jeszcze mówiła o telewizji że się słyszy itd., ale ciężko to przytoczyć, BO TO, kurkA NIE MIAŁO SENSU. Stałam zmieszana, patrze to na nią, to na dwie pielegniarki, co przyszły z nią. Patrzyły na siebie i się śmiały pod nosem. MNIE ZATKAŁO. No co można powiedzieć? Niby stoi przede mną lekarz, a miałam wrażenie, że ta kobieta jest chora psychicznie. I zaraz dodała, że ona mi może dziecko zabrać. Przestraszyłam się tego. Teraz już wiem, że mogłam te idiotkę zbesztać równie mocno, jak ona mnie. Nie mam do dziś pojęcia o co jej chodziło TAK NAPRAWDĘ. Dziecko leżało zabezpieczone, zresztą taki noworodek, to przecież nie obraca się nawet. Wisienką na torcie był tekst tej kobiety kiedy już przyszedł dzień wypisów. Przyszła do pokoju i dawała swoje wizytówki, że zaprasza na prywatne wizyty, jakby coś się działo. Widząc moje spojrzenie dodała "ale pani, to pewnie nie bedzie chciała". Mimo upływu lat, wciąż mam ochotę krzyczeć jak sobie przypomnę te chwile. Te paskudną starą babę i te lekarkę. Jak można tak kogoś potraktować?
    Fatalnie się czułam później w domu po tym wszystkim. Żałuję, że nie przyszłam tam później ze skargą, bardzo żałuję. Jeśli te kobiety to przeczytały, to życzę im, żeby trafiły kiedyś do szpitala. Żeby spotkały się z takim samym traktowaniem i "kulturą w pracy" jaką one reprezentują.

    • 17 5

    • Prosze o konakt

      Witaj, mimo upływu czasu od wpisu, prosze o kontakt stopprzemocygr@gmail.com

      • 1 0

    • (1)

      W Redłowie zawsze lekarz odbiera poród,nie wiem gdzie słyszałaś bzdurę że tylko w wyjątkowych okazjach

      • 0 3

      • Poród przyjmuje położna nie lekarz no chyba że myśli Pani o cięciu cesarskim

        • 0 0

    • Wierzę w każde Pani słowo. Spędziłam 7 dni na patologii + 2 po porodzie, widziałam wiele rzeczy na tym oddziale. Niestety ten oddział, mimo kilku cudownych lekarzy i położnych, to jest po prostu dno. Odradzam. Żałuję, że mi tego szpitala nikt nie odradził.

      • 0 0

    • I opisujesz to po 5 latach? Chyba trochę za późno. Czasy mogły się trochę zmienić.

      • 0 0

    • Moja opinia

      Po przeczytaniu twoich wspomnień z Redłowa (sprzed 7 lat, WOW!) stwierdzam że to raczej z tobą coś jest nie tak. Typowa roszczeniowa kobieta. Po pierwsze nie przygotowałaś się kompletnie do porodu. Nie byłaś w szkole rodzenia. Przeczytałaś jakąś książkę. Nieźle. Ja po przeczytaniu książki bałabym się jechać do szpitala, ba, nawet po przeczytaniu trzech książek i całego Internetu. W szkole rodzenia to wygląda trochę inaczej. Może gdybyś się douczyła jak należy to nie strzelałabyś gaf jak na początku. Dwa, nie zabrałaś ze sobą wody do szpitala, a chyba wszyscy wiedzą, że wodę musisz mieć swoją. Jakaś kobieta musiała ci oddać swoją, nie było ci wstyd? Nie zabrałaś nawet drobnych do szpitala, to też podstawa. Dlaczego twój mąż nie przywiózł ci wody i pieniędzy? Nikt nic nie mówił na temat porodu? A pytałaś jak należy, interesowałaś się, czy zdawkowo zadałaś ogólnikowe pytanie? Wreszcie zostawiłaś dziecko same w pokoju, z tego co ja wiem, a też szykuję się do porodu, nie wolno tego robić. Położne potraktowały cię jak głuptaska, bo trochę tak się zachowywałaś. Zamiast rozpamiętywać zdarzenie sprzed 7 lat, zastanów się lepiej co zrobić, żeby następnym razem było inaczej. Jesteś już doświadczona, więc nie popełniaj tych samych błędów, a gwarantuję ci, że twoje wspomnienia będą inne.

      • 1 1

  • Najgorsza porodówka!!! (1)

    Chciałabym ostrzec wszystkie kobiety które planują prowadzić ciąże u dr Macieja D. A co gorsza trafić na niego jako odbierającego poród! Przez tego człowieka moje dziecko o mało nie zmarło podczas porodu ponieważ doktorkowi nie chciało się zrobić cesarskiego cięcia. Położna Joanna W. Prowadziła poród od godz. 12:00. Cudowna i oddana osoba, kolo godz. 19:00 kiedy nastąpiła zmiana personelu niestety trafiłam na inną położną Anetę U. Niestety moim zdaniem kiepska w swoim fachu. Od godz. 19:00 rozpoczęły się bóle parte. Po półtorej godziny parcia położna uznała że nic z tego nie bedzie. Główka dziecka gdzieś się przyblokowała i nie było postępu porodu. Dr Maciej po badaniu stwierdził że jeszcze poczekamy ponieważ kobieta może przeć dwie godziny ( tak jest przepisowo). Mąż oznajmił położnej że idzie lekarza prosić żeby wykonał cesarskie cięcie, na co położna „Nie warto, nic to nie da, z nimi Pan nie wygra”. Nie ważne że kobieta wyje z bólu i martwi się czy to nie zaszkodzi dziecku. Niestety zaszkodziło. Pan dr doprowadził do tego że na Sali operacyjnej byłam o godzinie 21:00. Kazano mi nie przeć i czekac 15min na anestezjologa!!! Dziecko wylądowało na oiomie pod respiratorem z zakażeniem organizmu ponieważ zaciągnęło smułkę. Trzy tygodnie w szpitalu i walka żeby z tego wyszło. Pan doktor chciał mnie wypisać mimo wysokiego crp co oznajmił na obchodzie przy innych lekarzach (nikt nie wyraził sprzeciwu) – niezła klika. Po kilku godzinach przyszedł do mnie dr Adam Ż. Którego na obchodzie nie było i powiedział że absolutnie nie mogę iść do domu, crp było zbyt wysokie i że zostanie mi podany antybiotyk. Na drugi dzień zostały ponownie wykonane badania i dopiero wypuszczono mnie do domu. Pan dr Maciej to najgorszy lekarz na jakiego trafiłam i do tego gbur. Nieprzyjemny i opryskliwy. Wstrętna osoba która nie powinna mieć styczności z ludźmi. Jeśli chodzi o pobyt na Sali poporodowej to kolejny dramat. Położne są tak niemiłe że to się nie mieści w głowie. Pani starsza położna Beata P. Okropna arogancka i pracująca z karę. Miała mi podać do welflonu antybiotyk. Zrobiła to mimo że zgłaszałam że bardzo boli mnie ręka i musi być jakoś przytkany, na co pani polożna że nie powinno mnie boleć i dalej na siłę wciskała mi antybiotyk. Myślałam że odpadnie mi dłoń. Po czym zdjęła welflon i stwierdziła że faktycznie musiał być przytkany. Po czym zrobiła opatrunek owijając mi dłoń taśmą klejącą ponieważ na oddziale nie było bandarza. Tragedia!! Dziewczyny wybierzcie do porodu inny szpital!!

    • 15 8

    • Proszę o kontakt

      prosze o kontakt stopprzemocygr@gmail.com

      • 0 0

  • Poród 19.02.2017 (1)

    Rodzilam 19.02.2017 na nic nie mogę narzekać lekarze prowesionalni a położne to anioły♥️ Z całego serca polecam mimo tego że rodzilam na starszej sali to i tak w żaden sposób nie mogłam narzekać wszystko było dopilnowane i robione tak aby najmniej bolało poród co prawda SN więc nie obeszło się bez bólu ale wiem że lekarz i położne pomagali mi tak jak tylko mogli..

    • 4 0

    • Potwierdzam

      Rodziłam w styczniu 2017.Polozne były miłe i bardzo pomagały.Faktycznie tatuś nie mógł być z nami tylko za szyba i to ponad tydzien bo maluszek miał infekcje...Ale wytrzymaliśmy to.Ogolnie pobyt w tym szpitalu wspominam milo:).Byl to Porod siłami natury.W sierpniu 2019 czeka mnie kolejny Porod i tez napewno wybiorę ten szpital!

      • 2 0

  • Pobyt na oddziale po porodzie (4)

    Jestem w szoku .Bliska mi osoba urodziła dziecko w tym szpitalu.Poród rodzinny.Wszysto dobrze do momentu kiedy mama z dzieckiem przechodzi na salę.Od tego momentu skazana jest tylko na siebie.Ojciec dziecka nie może wziąć własnego dziecka na ręce ani pomóc żonie . Wszystko jest ok.kiedy trwa to tylko dwie doby ale w momencie kiedy muszą pozostać dłużej na oddziale jest to bardzo trudne dla kobiety w połogu ponieważ sama zajmuje się swoim dzieckiem przez 24 godziny przez tydzień .Ojciec dziecka może patrzeć na maleństwo tylko przez szybę.Jakim prawem ktoś ogranicza spotkania ojca z dzieckiem .Sytuacja taka mogłaby mieć miejsce tylko w sytuacji epidemii . Odradzam zdecydowanie ten szpital . Tak było w Polsce 30 lat temu.

    • 22 12

    • Kobieto,ty musisz rodzić w prywatnej klinice,zapłać i wymagaj

      • 3 2

    • Nie zgodzę się!

      Zapraszam do szpitala w Wejherowie. Tam odwiedziny są bez ograniczeń. Dramat! Ludzie nie potrafią uszanować prywatnosci pozostałych kobiet w połogu, kt są na sali. W Redłowie przynajmniej nikt postronny nie przeszkadza i to jest mega plus. A ojciec jeszcze zdaży sie dzieckiem nacieszyć...zwłaszcza w nocy.

      • 8 3

    • Rowniez sie nie zgodzę. Bylam z dzieckiem w redlowie az tydzien. Fakt, ze odwiedzajacy nie moga wchodzić na sale to blogoslawienstwo! Moje drogie kobiety, zwlaszcza te ktore jeszcze nie rodziły- naprawde chcialybyscie wystawiac cycki, zakrwawione podklady lozkowe, czy pizamy przy wujkach, ciociach, rodzicach swoich wspollokatorek? Czesto nie grzeszacych kultura czy higiena? Herlajacych na Wasze dzieci? Wrzeszcych wówczas, gdy Wy probujecie odespac choc chwilę bez sensa noc bo Wasze dziecko akurat zasnelo... Może kolejny porod wybierzcie w tego typu szpitalu i bedziecie mialu porownanie...

      • 7 1

    • Zgodzę się z pozostałymi komentującymi. Nie wyobrażam sobie leżeć na sali a obok całe rodzinki przychodzą odwiedzać maleństwo i młodą mamę, jakby nie mogli poczekać dwóch dni. Co z intymnością dla kobiet? To czas połogu, nauki kontaktu z dzieckiem i opieki nad nimi. Uczysz się karmić piersią, przewijać, z ciebie cieknie. Naprawdę byś chciała żeby ktoś to oglądał?

      • 4 0

  • Pobyt w szpitalu

    W 100% zgadzam się z przedmówczynią. Rodziłam w tym szpitalu i odradzam w 100%!!! Po porodzie mój maluszek miał infekcje i musieliśmy zostać cały tydzień na oddziale. Trafiłam na salę 3-osobową i każda z nas musiała zostać dłużej że swoim maluszkiem. Modliłyśmy się, żeby ten koszmarny pobyt w szpitalu się zakończył jak najszybciej. Każda z innym problemem, pozostawałyśmy bez pomocy. Położne tylko siedzą i popijają kawkę, gdy prosi się je o pomoc z wielką łaską przychodzą po pół godziny, bo najpierw muszą dokończyć plotki. Nasze dzieciaczki musiały mieć wymienione wenflony, to po wymianie przyszła pielęgniarka i nakrzyczała na nas, że to przez nas i że nie pilnujemy dzieci ona teraz musiała zmieniać im wenflon! Bardzo mało profesjonalne podejście do kobiet będących kilka dni po porodzie, zmęczonych, niewyspanych i pozostawionych samych sobie. Zakaz wstępu bliskich osób to kompletna porażka. Zwłaszcza, że nie pozwalają wchodzić tatusiowi i wziąć swojego maluszka na ręce. Osobiście byłam świadkiem razem z mężem jak jemu zabronili wejść i oglądał dziecko przez szybę, a po chwili pielęgniarka przyprowadziła wycieczkę składająca się z kilku osób (dwóch ciężarnych i czterech panów) i wpuściła bez żadnego problemu na oddział opowiadając co gdzie jest. Skandal!!! Jeśli mama nie może karmić piersią to dziecko dostaje sztuczne mleko, szkoda tylko że to mleko co dwa dni się zmienia. Raz jest dostępny Hipp, raz Humana i tak na zmianę. To tylko kilka przykładów. odradzam ten szpital!!!!!!

    • 7 8

  • rodzilam w sierpniu 2018 (1)

    rodzilam juz drugi raz w tym szpitalu i goraci polecam. Polozne sa przesympatyczne i bardzo pomocne. tak samo lekarze byli bardzo mili i odpowiadali spokojnie na kazde pytanie.

    • 4 1

    • Rodziłam w kwietniu 2017
      Zdecydowanie polecam ten szpital. Trafiłam na porodówkę o 24. O godzinie 5 rano kiedy osiągnęłam pełne rozwarcie okazało się, że córka cofnęła główkę z kanału rodnego i skurcze parte zaczęły ją podduszać. Decyzję o konieczności wykonania CC podjął dr Adam Ż., który nawet w tak nerwowym momencie znalazł czas na wytłumaczenie mi sytuacji i poinformowaniu o spadku tętna dziecka. Nie minęły 2 minuty a z sali porodowej przewieziono mnie na operacyjną gdzie pod znieczuleniem ogólnym wykonano CC. Wybudziłam się 30 min po zabiegu i od razu przyniesiono mi córeczkę. Nie mogłam się ruszać ale to nie stanowiło problemu gdyż położna pomogła mi przystawić na leżąco po raz pierwszy córkę do piersi i zaglądała do mnie co chwilę aby sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
      Następnego dnia trafiłam na oddział poporodowy, byłam już całkiem mobilna jak na dobę po CC. Tam rozpoczęłam walkę o pokarm i samodzielne karmienie piersią. Początkowo był to ciężki temat i kiedy w środku nocy byłam już zrezygnowana i szłam po butelkę dla małej jedna z położnych zapytała mnie gdzie idę. Jak usłyszała, że po butelkę to odprowadziła mnie do pokoju, pomogła przystawić małą i udało się. Powiedziała, że będzie przychodzić co 3 godziny do końca swojej zmiany a następnie przekazała swojej zmienniczce aby dokończyła ze mną temat. Dzięki tym dwóm wspaniałym kobietom karmiłam córkę prawie rok.
      Na tym jednak nie koniec. Ze względu na dobre wyniki moje i dziecka lekarz na obchodzie stwierdził, że możemy wyjść do domu w 3 a nie 4 dniu jak to zwykle bywa po CC ale zapytał mnie czy czuję się już pewnie w karmieniu piersią i jeśli nie to zaleca zostać jeszcze jedną dobę i skorzystać z pomocy położnych(!). Zostałam.

      Obecnie jestem w drugiej ciąży, rodzę w grudniu 2018 oczywiście w Redłowie. Druga ciąża była zaplanowana i jak widać szpital/poród nie spowodował u mnie niechęci do kolejnej ciąży.
      Przestrzegam osoby, które szukają informacji na forach przed negatywnie wypowiadającymi się osobami. Zdarza się, że ich wrażenia słusznie są negatywne ale często również wynika to z ich wygórowanych oczekiwań bądź złego przygotowania do porodu.
      Szpital to nie Hotel a personel jest od tego aby dbać o zdrowie mamy i dziecka a nie od spełniania zachcianek rodzących kobiet jak np. przynoszenie im wody. Na stronie każdego szpitala znajduje się lista rzeczy zapewnianych przez szpital i tych, które należy ze sobą zabrać zgłaszając się do porodu min. woda. Od tego typu spraw jest osoba towarzysząca/mąż/partner a nie położna.

      • 2 1

  • Polecam, ale

    Rodziłam listopad2018. Patologia ciąży super, czułam się zaopiekowana. Porodowke rewelacyjna, położę bardzo ale to bardzo motywują i pomagają rodzic, poza tym są ładne czysciutkie i fajnie wyposazone. Do oddziału położniczego można się przyczepić zwłaszcza jeżeli chodzi i organizacje czasu pracy personelu- na wszystko ciągle trzeba czekać, na zabiegi, sprzątanie, obchodzi co chwilę w innych godzinach itp. No i położne z tego oddziału bardzo cisną na karmienie naturalne więc jak ktoś nie chce to będzie traktowany jak pacjent gorszego sortu.

    • 3 2

  • cesarskie cięcie (2)

    Rodziłam planowo przez cesarskie cięcie w listopadzie 2018r. Trwało to ok 45 minut, znieczulenie w kręgosłup nie takie straszne - ukłucie igłą podobne do pobrania krwi. Położne na porodówce miłe i przyjemne. Opieka na sali pooperacyjnej super - niestety w dniu cesarki każą wstać po 7-8 godzinach i iść pod prysznic - oczywiście pomagają, ale ból jest okropny. Na drugi dzień idzie się już na normalny oddział i tam niestety nie ma już pomocy. Na drugi dzień po cesarce ciężko opiekować się dzieckiem, nikt z rodziny nie może wejść na salę i pomóc, więc jest się zdanym samemu na siebie. Doradcy laktacyjni dostępni cały dzień. Dużym minusem jest to, że ojciec dziecka może je tylko oglądać przez szybkę... Cesarka była w poniedziałek, we wtorek dostaje się dziecko, a wychodzi się ( jak wszystko jest ok) w czwartek.

    • 5 2

    • Porod siłami natury boli i cesarka też-tylko później.Niestety trzeba wstać bo szpital nie hotel i służby brak.Leżeniem długim można sobie tylko zaszkodzić.Nie jestem fanką tego szpitala szpitala i sporo przeszłam na porodowce ale jak czytam takiego komentarze to śmiech mnie ogarnia.Cieszylam się że nikt nie może wchodzić i kaslac na moje dziecko i mogę w spokoju dochodzić do siebie.Nie chciałabym żeby obcy ludzie wlazili na salę i mnie oglądali w połogu i budzili dziecko

      • 3 2

    • 2 doby

      Teraz już się wychodzi po 2 dobach po cc ️

      • 0 0

  • Poród 08.2016

    Jak panie przede mną w opiniach zwracam uwagę na to, że ojciec jest w automacie wyganiany do domu... Cudem mężowi udało się zrobić zdjęcia dziecku, gdy pielęgniarka ubierała dziecko. Chociaż nie pozwoliła. Zero czasu dla rodziny, kangurowania. Dziecko podczas szycia matki wywożone jest na salę poporodowa.
    Reszta pobytu w szpitalu może być.

    • 4 0

  • Tragedia (2)

    Odradzam poród w Redlowie. Pacjentka jest zdana na siebie, nie może liczyć na niczyja pomoc. Położne niechętne do pomocy, a nikt z rodziny nie może wejść. Na sali pooperacyjnej jest zakaz nie tylko odwiedzin, ale też telefonowania. Prawdziwe więzienie. Komentarze niektórych pracowników nie na miejscu.

    • 5 1

    • Miała pani CC? (1)

      • 1 0

      • Tak, cc

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (7 opinii)

(7 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane