- 1 Egzamin ósmoklasisty coraz bliżej. Z matematyką pomagają licealistki (5 opinii)
- 2 Festyny, dinozaury, pociągi, a może zwiedzanie? Majówka 2024 z dziećmi (12 opinii)
- 3 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (68 opinii)
- 4 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (32 opinie)
- 5 16 chętnych na budowę nowej szkoły w dzielnicy Piecki-Migowo (84 opinie)
- 6 Dom Samotnej Matki daje nadzieję. "Czasami mama trafia do nas prosto z dworca" (73 opinie)
Nie całujcie mojego dziecka w usta
Zawsze to robi, chociaż wiele razy prosiłam, żeby się powstrzymała. Nie wiem, skąd ten zwyczaj i co to za potrzeba. Nie rozumiem, dlaczego nie wystarczy jej buziak w policzek. Dzisiaj - wyjątkowo - tego nie zrobiła. Ciotka Halina nie pocałowała mojej córki w usta.
Od pewnego czasu robię się nerwowa przy powitaniach z rodziną. Czekam czujna jak kobra, spięta i gotowa do skoku. Nie odrywam wzroku od potencjalnego napastnika. Jak tylko widzę, że ktoś chce mojemu dziecku na dzień dobry zaserwować buziaka w usta, rzucam się do przodu, blokuję przeciwnika i krzyczę: policzek! Policzek wystarczy!
W mojej rodzinie nikt dzieci nie całował w usta. Nigdy też nie zwrócił mojej uwagi fakt, że spora część populacji podczas powitania obdarza maluchy "mokrymi całuskami". Do czasu, aż zobaczyłam to w szpitalu, na korytarzu oddziału położniczego. Mama, która pochylała się nad kuwetą z noworodkiem. Coś tam poprawiła, coś pomruczała i nagle - cmok w usta. A potem zostałam wydana na pastwę rzeczywistości - to, czego dotychczas nie dostrzegałam, zaczęło mnie prześladować na każdym kroku. Mama całująca swoje dziecko na spacerze. Ciocia, która wita się z siostrzeńcem i cmoka go centralnie w usta. Szwagierka, co nie odpuści, dopóki nie przytknie swoich warg do warg kilkuletniej bratanicy.
Prosiłam, żeby tak nie całować, tłumaczyłam dlaczego. Niektóre ciocie zrozumiały i przestały, inne są uparte i okopały się na swoich pozycjach. Ja tymczasem zaczęłam się zastanawiać, czy z tego się wyrasta. To znaczy, w jakim wieku takie dziecko przestaje - według mam, cioć i babć "nadawać się" do całowania w usta. Gdy ma lat 5, 7 czy 12? Czy wypada jeszcze cmokać w usta gimnazjalistę? Czy licealistka nie jest nieodpowiednia? Życie szybko przyniosło odpowiedź: kilka koleżanek oświadczyło, że muszą chować usta przed teściową. W ostatniej chwili przed wydętym dzióbkiem robią błyskawiczny unik... mokry całus ląduje na policzku. Bo - taki widać u niektórych obyczaj - mamusie ich mężów uznają, że całowanie w usta jest tak fajne, ze nie warto z niego rezygnować nawet wobec całkiem już dorosłych synowych.
Od czasu, gdy do mojej świadomości wdarły się "mokre buziaki", stałam się bardziej wyczulona na inne sytuacje, które budzą mój instynktowny sprzeciw. Otóż nie rozumiem, dlaczego ciągle wielu rodziców uważa, że najlepszym sposobem na oczyszczenie smoczka, który wypadł dziecku z buzi jest oblizanie go. Nie pojmę nigdy, dlaczego opiekunka dziecka woła je do siebie i mamrocząc pod nosem "Boże, aleś ty umorusany", ślini chusteczkę higieniczną, bo na sucho nie zejdzie i wyciera mu buzię. Albo jeszcze takie coś: dziecko zjadło, a resztki tego jedzenia oblepiły małą buzię. I co robi mama? Palcem zdejmuje te resztki, palec oblizuje, potem palcem wyciera drugą stronę buzi... i oblizuje. I nie ma znaczenia fakt, że łazienka jest niedaleko, a nawilżane chusteczki dokonałyby dzieła dużo szybciej i skuteczniej.
Czy ci wszyscy ludzie, którzy tak ochoczo zaśliniają dzieci słyszeli o próchnicy i innych chorobach przenoszonych ze śliną? Bo jeżeli nie słyszeli, to proszę, oto czym można obdarzyć maluchy za pośrednictwem płynów ustrojowych z jamy ustnej: wspomniana już próchnica, katar, grypa, zapalenie oskrzeli, mononukleoza, pleśniawka, ospa wietrzna, sepsa... lista jest długa, a intruzów, którzy czekają na nowego gospodarza, zatrważająco dużo. Dla wszelakiej maści bakterii, wirusów i grzybów dziecko jest szczególnie pożądanym celem, bo jego odporność jest prawie żadna. Weźmy na przykład taką opryszczkę - cała krzywda, jaką zrobi dorosłemu zamyka się w nieprzyjemnej skwarce na wargach. Co może wyrządzić noworodkowi, opinia publiczna przekonała się kilkanaście miesięcy temu, gdy media informowały o przypadku dwumiesięcznego dziecka, które nie przeżyło zakażenia. A wirusa - wraz z pocałunkiem w usta - przekazał mu ojciec.
Ja - w przeciwieństwie do tamtego ojca - wiem o tym, że całowanie dziecka w usta jest niehigieniczne. Dlatego, gdy duża komercyjna telewizja emituje spot, w finale którego mama z córką obdarzają się "mokrym całuskiem", ja - zamiast czułości - widzę tam transfer krwiożerczych drobnoustrojów.
Całujcie swoje dzieci w stopy, brzuszki i w szyję. Po głowie i po rączkach, nawet pod pachą, jeżeli tylko dacie radę. Wszędzie, ale nie w usta. I pilnujcie, żeby inni też tego nie robili.
Ja pilnuję. Nie zawsze skutecznie, bo czasami agresor jest szybszy, a prośby są jak rzucanie grochem o ścianę. Tak jak w przypadku ciotki Haliny. Chociaż akurat dzisiaj się powstrzymała. Przytuliła jedynie i pocałowała w główkę. Ale mam wrażenie, że to nie koniec wojny, a tylko chwilowe zawieszenie broni. Nie pocałowała tylko dlatego, bo mała ma jelitówkę.
Opinie (172) 4 zablokowane
-
2014-09-27 04:33
Każdy dentysta powie
że próchnicą nie można się zarazić
- 1 1
-
2014-09-29 00:59
Strach się bać
Wszelkiej maści bacie, dziadkowie, ciotki, wujkowie i inni najbliżsi, kochający mnie ludzie obdarowywali mnie zawsze (i poniekąd obdarowują nadal) buziakami "od stóp do głów". Jak widać przeżyłam dzieciństwo, nadal żyję, mam się dobrze, nie mam próchnicy, gruźlicy, grzyba, ani innych "popularnych" dolegliwości, którymi straszą poradniki dla trendy, seksi mam :-) co więcej, moje dzieci też są obcałowywane i wyściskiwane przez innych członków rodziny, od kilku lat codziennie biegają po podwórku, brudzą sobie ręce, wkładaj różne rzeczy do buzi, co zapewne szokujące - niewiele chorują i są szczęśliwymi małolatami.
Matki, zamykanie dzieci w "szklanej kuli" bardziej zaszkodzi, niż pomoże. Przypomnijcie sobie swoje dzieciństwo ;-)- 3 1
-
2014-10-06 13:01
To zależy
Zgadzam się z jedną z wypowiedzi, iż wszystko zależy od tego, jak dziecko reaguje na to. Zazwyczaj mojemu dziecku daję całusy w policzki, ale czasem jak mówię - "daj buziaka" i maluch wydyma usteczka i nastawia je do całusa - to dostaje całusa w dziobek. I nie ma w tym nic nienaturalnego. Co do całusów przez rodzinę - uważam, że to też zależy od tego, co dziecko chce - nie tylko całusy, ale też przytulania itd. Jeśli dziecko nie ma na to ochoty to go nie zmuszam i nie pozwalam przytulać/ całować na siłę. Ma prawo do swojej autonomii. Jak mówię np. pożegnaj się z babcią, to dziecko decyduje jak - czy powie cześć babciu, czy pomacha, czy rzuci się na szyję. I tyle. Trzeba słuchać potrzeb dziecka. A co do higienicznej strony całego zagadnienia - to jesteśmy zwolennikami naturalnego a nie sterylnego podejścia do życia.
- 3 0
-
2015-12-30 15:20
Z tym całowaniem w rączki to według mnie też nie do końca. Małe dziecko ciągle te rączki do buzi wkłada wiec tak samo może tam się dostać ślina z mnóstwem bakterii.
- 2 0
-
2017-05-18 21:55
Masz racje
Ja jestem właśnie dzis po wizycie u teściowej. I jestem wkurzona na siebie ze nie zareagowałam prędzej. Jakoś wydawało mi sie tzn oszukiwałam sie ze go cmoka w policzek żawsze. A tu centralnie w usta. Okropieństwo. Ostatni raz.
- 0 0
-
2017-08-14 21:27
Aga
Nienawidze Tego ze Babcia i dziadek Caluja malego w usta smierdzi im z Buzi i ich nie obchodzi ze mozna zarazic malego niepomagaja prosby
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.