• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdański pastor i "superniania" spierają się o wychowanie

mia
30 sierpnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Telewizyjna superniania, czyli Dorota Zawadzka nie zgadza się z postulatami Douglasa Wilsona, opublikowanymi w artykule pt. Łyżka edukacyjna. Telewizyjna superniania, czyli Dorota Zawadzka nie zgadza się z postulatami Douglasa Wilsona, opublikowanymi w artykule pt. Łyżka edukacyjna.

W internetowy spór na temat dyscyplinowania dzieci i zasadności stosowania kar fizycznych wdali się gdański pastor kościoła ewangelickiego oraz znana jako "superniania", pedagog Dorota Zawadzka.



Pastor Paweł Bartosik z Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku Pastor Paweł Bartosik z Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku
Na stronie Ewangelicznego Kościoła Reformowanego w Gdańsku przeczytać można artykuł amerykańskiego teologa i pastora Douglasa Willsona pt. Łyżka edukacyjna. Tekst dotyczy dyscyplinowania dzieci, a konkretniej mocy przysłowiowego klapsa.

Autor przybliża w nim pogląd, że dziecko traktuje rodzica jako wzorzec zachowań, które powielać będzie jako dorosły człowiek. Według Douglasa Willsona najważniejsze jest nauczenie pociechy właściwej oceny sytuacji i reakcji odpowiedniej do zaistniałych okoliczności, nawet jeśli miałoby się to odbyć za pomocą adekwatnej kary cielesnej.

W tekście przeczytać możemy:

"Uderz dziecko, a nauczysz je tego samego. I o to właśnie chodzi. Mamy wychowywać dzieci tak, by, gdy dorosną, naśladowały nas i czyniły to, co my w tych samych okolicznościach. Innymi słowy, kiedy nasz syn dorośnie i będzie miał swoje dzieci, i zobaczy, jak jego syn grzmotnął siostrę w głowę, by odebrać jej zabawkę, to nasz syn powinien dobrze pamiętać, co my uczyniliśmy w takiej sytuacji i zrobić to samo. Z drugiej strony, jeśli rodzic wydziela klapsy na prawo i lewo powodowany nieuzasadnioną złością, jeśli uderza zbyt silne lub zbyt wcześnie, to uczy tego swoje dziecko."

Dopuszczasz danie dziecku klapsa?

Autor przekonuje, że nie powinniśmy ślepo trzymać się nakazów współczesnych instytucji, ale postępować sprawiedliwie i kierować się miłością. Patrząc na to przesłanie przez pryzmat krajów skandynawskich, gdzie dzieci potrafią używać swoich praw do wywierania presji, a czasem jawnego szantażu wobec rodziców, znaleźć można w tym tekście pewne przesłanki z którymi nie sposób się nie zgodzić.

Jednak wzmianka o karze fizycznej wzbudza uzasadnione kontrowersje.

"Tekst uważam za głupi i szkodliwy!" - pisze na swoim facebookowym profilu Dorota Zawadzka, pedagog znana jako telewizyjna Superniania. Pod wpisem pojawiła się prawie setka komentarzy w podobnym tonie.

Spór przeniósł się na blog gdańskiego pastora Pawła Bartosika, który skrytykował znaną wychowawczynię za brak tolerancji wobec rodziców wyznających odmienne zasady wychowania.

"Niestety, tego typu uwagi utrwalają wizerunek pani Zawadzkiej, jako srogiej pedagogicznej inkwizytorki tropiącej wszelkie ślady rodzicielskiej dyscypliny, które naruszają jej wizję świata oraz wychowawcze oczekiwania wobec polskich rodziców" - napisał pastor.

Dorota Zawadzka nie była mu dłużna.

"Fizyczna dyscyplina i rodzicielska miłość wzajemnie się wykluczają. Bo albo kocham albo biję. Nie można bić z miłości, ani z miłością. Jeśli ktoś uderza drugą osobę, to ją krzywdzi a jeśli ją krzywdzi to znaczy że jej nie kocha. Dla mnie proste"

Pastor jednak nie ustępuje.

"Jeśli chodzi o dyscyplinowanie to bardzo trudno jest mi z Panią poważnie rozmawiać, ponieważ dokonuje Pani bardzo dużych i wegług mnie błędnych uogólnień oraz całkowicie spłyca temat. Jako pedagog powinna Pani umieć dokonywać podstawowych rozróżnień: nie każdy człowiek w masce jest złodziejem, nie każdy, kto potrafi zmienić oponę musi być mechanikiem i nie każdy, kto mówi po chińsku musi być tłumaczem. Na podobnej zasadzie, nie każdy kto trzyma w ręku drewnianą łyżkę musi być agresywnym zwyrodnialcem (o tym jest tekst D.Wilsona)"

Czytaj także: Czy dzisiejsze dzieci można w ogóle nauczyć dobrych manier? O problemach z kulturą osobistą najmłodszych
mia

Opinie (527) ponad 20 zablokowanych

  • Kocham, nie wychowuję (1)

    Inny b. ciekawy wpis z bloga pastora:

    Rodzice: kochajcie swoje dzieci. Nie wychowujcie ich. Tylko "miłość" ich uratuje przez moralnym zepsuciem.

    • 3 2

    • cytat z bloga

      "Paweł Bartosik (Gdańsk) pisze...

      Dyskusja nie tyczy tego kto jaką metodę uzna za lepszą. Jeden będzie kierował się pouczeniem Biblii, inny pedagogiką Montessori, Korczaka, Steinera czy Freineta.

      Mogę sądzić, że np. dwie ostatnie metody są szkodliwe dla mojego dziecka. Nie o tym jednak rozmawiamy. Rozmawiamy o tym czy zwolennicy określonej pedagogiki powinni dążyć do utrwalania jej metod wychowawczych we wszystkich domach i szkołach. Oczywiście by swój cel osiągnąć nazwą ją:
      - przyjazną dziecku
      - sprzyjającą dziecku
      - neutralną religijnie
      (rzekomo w przeciwieństwie do pozostałych)

      Moje stanowisko jest takie, że decyzja w tym względzie należy do rodziców, a nie do zwolenników Montessori, Freineta, p. Zawadzkiej czy Bartosika. I nie zamierzam nikogo przekonywać do pedagogiki biblijnej jeśli Biblia (Bóg) nie jest dla tego kogoś autorytetem.
      31 sierpnia 2012 12:58 "

      • 2 0

  • "Z tego co zauważyłem zdecydowani przeciwnicy klapsa rekrutują się niemal wyłącznie pośród rodziców jedynaków ". Dokładnie. Albo spośród: singli lub rozwiedzionych. Zastanawiające, że mają upodobanie z pouczaniu innych rodziców.

    • 3 0

  • kocham

    jestem matką trójki dzieci, które bardzo kocham.
    Uważam za totalną bzdurę pisanie, że klaps wyklucza kochanie.
    Mój syn lubił wchodzić na parapet i ściąganie go z niego i tłumaczenie nie pomogło. któregoś dnia okno było otwarte -wypadł. Na szczęście Bóg cudownie go uratował, choć lekarze nie dawali szans:
    http://www.facebook.com
    bardzo kocham moje dzieci, czasem dostają klapsy.
    Kiedy ten sam syn wyrwał się i chciał wbiec na ulicę dostał klapsa. wystarczyło, żeby więcej tego nie zrobił,
    bardzo żałuję, że wcześniej nie użyłam tej metody - gdy wchodził na parapet, nie byłby dziś niepełnosprawny.

    • 5 0

  • mam 43 lata i dwoje dzieci

    nigdy ich nie uderzyłem chociaż ja dostawałem, nigdy też no może w dzieciństwie nie uderzyłem nikogo, ale wkurza mnie, że państwo czyli sejm a więc politycy, którzy niejedno spartolili (rozejrzyjcie się wokół)lub tzw. autorytety moralne będą decydować za mnie jak mam wychowywać moje dzieci. chce mieć prawo dać im klapsa jeżeli zajdzie taka potrzeba i żadna ustawa mnie nie przekona,żebym tego nie zrobił. Argumenty - kto bije ten nie kocha to czysta demagogia. Kto kocha zrobi wszystko-nawet użyje przemocy jeżeli będzie to z dobrem dla kochanego. I to tyle przemyślcie to zwolennicy ograniczania ludzkiej wolności tak z prawa jak i z lewa.

    • 6 1

  • idac tokiem rozumowania klechy (2)

    to zamiast kar wiezienia trzeba bic i torturowac nieletnich przestepcow. Dobrze pokazuje to ten przyklad

    "Śmieci nie siedzą, śmieci jadą na podłodze - usłyszał 17-latek, gdy czterej mężczyźni złamali mu nogę, ząb, przypalili papierosem i wsadzili do srebrnego busa. A gdzie zawieźli? Na komisariat"

    Gdy Simiński zostaje wciągnięty do auta, widzi tam już swoich kolegów. Pojawia się też "łysy" i czterech innych mężczyzn. Jeden z nich pyta: - Który z was miał narkotyki?

    Chłopacy zaprzeczają, by mieli cokolwiek - wtedy Simiński zostaje wyciągnięty z busa, zaprowadzony do bramy przy ul. Głogowskiej.

    Relacjonuje: - Okładają mnie pięściami, kopią. Z ust leci mi krew. Mam skute ręce, nie mogę się ruszyć. Krzyczą: Nie kłam, przyznaj się, bo starych już nie zobaczysz. Nie wyjdziesz z »młyna «! .

    Siemiński twierdzi też, że mężczyźni oferowali mu 100 złotych, jeśli poda nazwisko dilera. A potem przypalali papierosami i skakali po nodze. Usłyszał chrupnięcie, poczuł ból.

    "

    • 1 17

    • oczywiscie, że trzeba, gwarantuje Ci,ze przestepczość by się zmniejszyła

      • 0 0

    • zacnijmy do tego ze ty niemasz zadnego toku rozumowania bo niemasz czym :)

      • 5 1

  • konflikt (1)

    swoja droga dzieci pastora sa super przykładem na brak umiejetnego wychowania potomstwa
    najstarsza córka w zerowce tłukła wszystkie dzieci...
    teraz ma nauke w domu według nowoczesnych trendów

    • 3 6

    • tak ale zmieniło sie to jak zaczął ja karać cieleśnie, bo wczesniej stosował metody super niani

      daj spokój nie pisz o czymś co jest nie do sprawdzenia, bo jak widzisz ja tez mogę to robić

      • 3 0

  • Jedynaki nie są w stanie pojąć (5)

    Z tego co zauważyłem zdecydowani przeciwnicy klapsa rekrutują się niemal wyłącznie pośród rodziców jedynaków lub dzieci które były jedynakami. Wyraża się to stwierdzeniami moja córka, mój syn (zamiast moje dzieci), albo ja (zamiast my, ja i moja siostra, brat). To wiele tłumaczy. Znacznie mniej sytuacji wymagających klapsa jest przy jedynakach niż przy większej liczbie rodzeństwa. Mogą to potwierdzić wszyscy rodzice (pierwsze dziecko jest najpierw jedynakiem). Łatwiej tako dzieciaka odseparować. Jedynak nie spowoduje przecież zagrożenia dla rodzeństwa. Cała uwaga skupiona jest na tym jednym. Sam się bawi, albo z dorosłymi. Jak nie zachowa się tak jak należy na podwórku, to zabiera się go do domu (jak wyjdziesz z dwójką, to dlaczego ten drugi ma cierpieć?). Myślę, że przy panującym modelu 2+1 albo 2+pies (kot), takie podważanie zasad (dorobku) wychowania z kilkuset tysięcy lat, będzie coraz częściej podważane.

    • 2 2

    • 50/50 (4)

      Mnie się wydaje, że zdecydowanymi przeciwnikami klapsa są: ludzie bezdzietni, mamy maluchów albo tacy "z wygodną pamięcią". Albo ci z rodzin naprawdę patologicznych.

      Mnie temat bezpośrednio nie dotyczy, bo moje jedyne dziecko jest dorosłe, ale jestem przerażona wciskaniem się macek eurogłupoty rodem ze Skandynawii do domów rodzinnych. Za wychowanie dzieci odpowiedzialni są i będą zawsze rodzice. Psycholog czy wychowawca czy pastor może doradzać, a nie wciskać się z butami do normalnych domów kwestionując zasady pokoleń. I podnosić swoje zasady do rangi prawa. Całą tą sprawę uważam za żenującą.

      • 1 1

      • Nie starałem się napiętnowac jedynaków (3)

        i ich rodziców tylko raczej odnotować pewną zależność i zrozumieć ją. Mój najlepszy przyjaciel też jest jedynakiem, normalnie wychowanym ... :) Z tą patologią nie przesadzał bym, bo to jednak margines, wbrew temu, co nam media chcą wmówić. Jednak zachodzą pewne zjawiska społeczne, to zmienia również punkt patrzenia u wielu osób. Osoby z 3 dzieci i więcej, już postrzegane są bądź jak bohaterowie, bądź jak patologia. To też daje wiele do myślenia.

        • 2 1

        • (2)

          Tak, zrozumiałam zależność, którą słusznie wspomniałeś. Patologię wspomniałam nie w odniesieniu do rodzin wielodzietnych, które faktycznie są powszechnie piętnowane, tylko w stosunku do rodzin dosłownie patologicznych, w zrozumiałym tego słowa znaczeniu. Takie dziecko może sobie przysięgnąć, że jak będzie dorosłe, nigdy nie uderzy swojego dziecka.

          • 0 0

          • Myśle, że jak ktoś się wychował w rodzinie patologicznej (1)

            gdzie bicie było na porządku dziennym i za błahostki, to faktycznie może mieć awersję do kar cielesnych. Znacznie częściej będzie jednak powtarzał te zachowania patologiczne (o czym napisał właśnie cytowany w artykule Pastor). Jakby nie postępował to zawsze rozstrzygnie to w kategoriach czarno-białych, co jest błędne!
            PS. Wiem że nie przypisywała Pani patologii do rodzin wielodzietnych :). Zamieściłem to spostrzeżenie tylko jako, kolejny przykład na sposób postrzegania takich rodzin. Uważanie ich za herosów też jest błędem (znowu postrzeganie czarno-białe, bo zjawisko staje się nietypowe).

            • 1 0

            • Właśnie czarno-biały radykalizm tej pani Z. i poczucie misji (swoją drogą, straszne mieszkać z osobą z misją, która najlepiej wie, co dla Ciebie jest najlepsze) nasuwa mi podejrzenia, że sama pochodzi z rodziny, mówiąc delikatnie, niezdrowej. A może dobrze wyczuwa, skąd wiatr postępu wieje;)

              Kiedyś w telewizji był program angielski o trudnych dzieciach (rodziny przyjeżdżały wspólnie do jakiegoś ośrodka). Słabo go pamiętam a nazwy w ogóle, ale był o niebo lepszy. Szkoda, że wypadł z telewizyjnej konkurencji.

              Pozdrawiam:)

              • 1 0

  • (7)

    a mi nikt nie będzie mówił jak mam wychowywać dzieci, ani państwo, ani jakaś extraniania, czy pastor, wychowałem dwoje i teraz trzecie, jak było trzeba to i w d. dostali, a trzecie dostaje nadal, wszyscy są ucziwi, dobrze się uczyli, dwójka skończyła studia, ma prace i szczęśliwe rodziny, i wara mi urzędasy od mojej rodziny,jak trzeba będzie to was pogonimy do Berlina i Bruxeli albo i dalej :)

    • 5 2

    • (6)

      Bo dziecko jest twoją własnością,którą możesz zatłuc jak będziesz miał na to ochotę.Ręce opadają gdy czyta się takich idiotów.

      • 0 4

      • nie bo mam prawo wychowywać według mych zasad a innym nic do tego klapsem nie powoduję obrażeń (4)

        • 4 0

        • (3)

          Fizycznych może nie,ale psychiczne na pewno.Tylko takie prymitywy jak ty nie są w stanie tego zrozumieć.A nic innym do tego będziesz miał jak zobaczę na ulicy jak bijesz swojego dzieciaka.Nic do tego skończy się dla ciebie długim leczeniem.

          • 0 5

          • A jak nazwać osobę, która w dyskusji używa (1)

            inwektywy "prymityw"?

            • 3 0

            • A jak nazwać kogoś kto bije bezbronnego?

              • 0 3

          • psychiczne powoduja tez kary niani obejrzyj jej programy

            i te obrażenia powstają niezależnie od tego cz osiągnęła sukces wychowawczy

            • 4 0

      • Ciekawa zbieżność

        spośród przeciwników (autorytetów) prezentowanych w mediach, negujących kary cielesne dla dzieci, 100% jest zwolennikami aborcji, czyli tego co nazywasz swobodą do zatłuczenia własnego dziecka.

        • 4 0

  • dobrze, że kościół nie milczy (1)

    Dobrze, że duchowni wypowiadają się na ten temat. Szczególnie ci, którzy mają dzieci i kochają je. Niestety dziś kościół ograniczył swoje przesłanie do odmawiania Zdrowasiek i dbania o swoje interesy finansowe. Skutek jest taki, że ludzie myślą, że poglądy pani Doroty Zawadzkiej to norma. Komentarze pod tym artykułem pokazują, że to tylko pewien margines oszołomów (20% w ankiecie). Dobrze, że Ewangeliczny Kościół Reformowany (może wpadnę tam w którąś niedzielę) wychodzi do ludzi i głośno mówi o tym, w co większość z nas wierzy, ale jest zahukanych przed medialną propagandę.

    • 5 1

    • Dlatego młodzi ludzie mogą myśleć, że to norma, poglądy p. Zawadzkiej, bo te poglądy lansowane są wszędzie, a inne się usuwa, tak jak usuwa się książki z wydawnictwa o innych niż p. Zawadzkiej metodach wychowawczych.

      • 3 0

  • PO rozwodzie, synowie pani Zawadzkiej nie zamieszkali z nią (16)

    Młodszy, 13-letni wybrał dom ojca, a starszy tzw. "wolność". Jest to w pewnym sensie porażka pedagogiczna pani, która radzi innym jak wychowywać dzieci.
    Na pytanie czy karać fizycznie dzieci, musimy odpowiedzieć sobie sami, bo to my ponosimy później konsekwencje, a nie pani Zawadzka.

    • 328 22

    • A czy wybranie ojca zamiast matki jest złe? (6)

      Akurat ów syn pani Zawadzkiej, o którym mówisz, po latach powiedział swojej matce (polecam przeczytać wywiad z D.Z. wydany przez wydawnictwo Czerwone i Czarne), że gdyby nie wybrał ojca, ten by mu nigdy nie wybaczył i prawdopodobnie ich kontakty byłyby bardzo chłodne. Wybrał ojca, bo jak sam powiedział, miał świadomość, że matka sobie poradzi psychicznie z tym wyborem.

      • 10 45

      • (2)

        właśnie udowadniasz, że Pani Zawadzka to tylko pusta osoba, która ma w d..pie swoją rodzinę, ale za to z butami chce wchodzić w życie innych. 13-latek na pewno stwierdził, że ojciec jest słabszy psychicznie? Jakie ten chłopak musiał katusze psychologiczne przechodzić ten chłopak - od dzieciństwa karmiono go psych gadką

        • 45 4

        • (1)

          z jakimi butami? pomaga tym którzy tego chcą

          • 8 26

          • DArek

            w telewizji, w swoim programie pomaga wybranej części tym, którzy chcą
            ale wtrąciła się w wychowywanie wszystkich dzieci.

            Dwa lata temu wbrew sondażom, zastrzeżeniom i opiniom uchwalono nowe prawo i teraz celebrytka Super Niania jest aktywistką, narzucającą, że klaps to maltretowanie dziecka.

            • 0 0

      • (2)

        Ja nie daję wiary w wywiady w jakiś dmuchanych wydawnictwach. Gdybym swoją wiedzę opierał o wywiady z celebrytami, to mój kot Ferdek jarałby zioło, a kociczka Zuzia miała kilka skrobanek.
        Ja czytałem wywiad, oto fragment:

        "Tak i boli do dzisiaj. Musiałam jednak sobie uświadomić, że z ojcem nie stanie mu się żadna krzywda i że wybrał tamten dom nie dlatego, że ojca kocha bardziej. Bo gdyby poszedł wtedy ze mną, tak naprawdę mieszkałby sam. Ponieważ moje rozejście się z mężem odbyło się prawie w tym samym momencie, w którym zaczęła się "Superniania"."

        A zatem program telewizyjny był dla pani Zawadzkiej ważniejszy niż syn. Pani Zawadzka wybrała własną karierę, nie potępiam jej, takie ma prawo. Ale syna olała.

        • 57 5

        • Do FajnaPolka...

          Czy Pani Zawadzka miała żyć z zasiłku dla bezrobotnych, albo pomocy społecznej? Dziewczyno, przemyśl jeszcze raz co napisałaś. Pani Zawadzka ma zawód taki jaki ma, pracuje, nie pobiera zasiłków, alimentów czy innych zapomóg. Jest takie przysłowie: "jeśli umiesz liczyć, licz na siebie". Proszę więc zatem nie potępiać nikogo za to, że troszczy się o swoje tu i teraz i swoją przyszłość.
          W moim życiu zdarzyło się tak, że przez 24 lata wychowywałam dziecko, prowadziłam dom, ogród i wszystko co sobie mój ex małżonek zażyczył Teraz po rozwodzie zostałam z niczym. Uprawnienia zawodowe wygasły, szarpać się po sądach nie miałam sił - nie mam alimentów, domu... Tułam się po świecie wykonując najpodlejsze prace za bardzo nędzne pieniądze, żeby przetrwać teraźniejszość. Co będzie w przyszłości - nie wiem, bo za późno uwierzyłam w prawdziwość powiedzenia: " jeśli umiesz liczyć, licz na siebie". Ja liczyłam na swojego ex małżonka. Wymienił mnie na nowszy model...

          • 1 4

        • buhahaha

          nie dajesz wiary ale sam przytaczasz fragment i wyciągasz z niego idiotyczne wnioski;-)))

          • 2 3

    • Maria Montessori... (6)

      ...oddała swojego syna do domu dziecka, bo inaczej nie mogłaby zająć się swoją pasją naukową i pedagogiczną (!!!). W tej chwili w Skandynawii jej metoda uznawana jest za podstawę wychowawczą na poziomie od żłobka do szkoły podstawowej, to samo w wielu innych regionach Europy i świata,a w Polsce wiele osób płaci grubą kasę za posyłanie swoich dzieci do placówek Montessori. Córka Ireny Sendlerowej również nie wypowiada się pochlebnie o niej jako o matce. Nie wspomnę już o J.J. Rousseau - niewtajemniczonych odsyłam do jego biografii. Mam wymieniać dalej...? Może to tak jest, że żeby być wybitnym pedagogiem czy społecznikiem na przestrzeni dziejów, trzeba poświęcić rodzinę. Ja tak nie umiem, ale ani Zawadzkiej, ani innych podobnych jej kobiet potępiać nie będę, a wręcz uważam, że często mają rację stosując swoje metody wychowawcze. To, że dzieci wybierają ojca w przypadku rozwodu rodziców? Dla mnie to tylko znak, że mężczyzna dorasta do roli ojca i opiekuna, któremu można zaufać. Tylko pozazdrościć takiego partnera. Długo by o tym dyskutować...:). A klaps jest dla mnie niczym innym jak tylko utratą cierpliwości ze strony rodzica i oznaką jego słabości, szczególnie w świecie, gdzie liczy się czas, zarobek i często niezaspokojone własne ego. Niestety. Choć nie biję swojego dziecka, to wiem jak często jestem tego bliska. Na szczęście moja i męża kreatywność ma się jeszcze dobrze i potrafimy wybrnąć z wielu krytycznych sytuacji bez bicia, czego i innym rodzicom życzę:). Tak się złożyło, że jesteśmy teraz na kilkumiesięcznych "korepetycjach" z wychowania w Szwecji. Nabieramy bardzo dużo zdrowego dystansu tak do metod szwedzkich, jak i polskich. Ani w jednym, ani w drugim kraju nie jest idealnie i prawda jest taka, że tylko zdrowy rozsądek i intuicja, które zawsze bezbłędnie mną i mężem kierują są drogą do względnego spokoju naszego i dziecka w jego wychowaniu. My zresztą też cały czas się uczymy i w jakiś sposób wychowujemy na nowo. Czy szacunek, rozmowy, zabawy i czas, który dajemy naszemu małemu jeszcze synowi kiedyś do nas wróci w jakiejkolwiek postaci? Przekonamy się najwcześniej za jakieś 16-17 lat;).

      • 10 12

      • (1)

        "Z niewiarygodną energią Montessori rzuca się w wir swoich rozlicznych zajęć zawodowych. Jednak w roku 1898 musi zrobić krótką przerwę. Oczekuje bowiem dziecka - ojcem jest jeden z jej kolegów. Ciąża musi pozostać tajemnicą, gdyż w innym przypadku jej kariera ległaby w gruzach. Matka przekonuje ją, by ukryła swój błogosławiony stan a potem oddała syna Mario na wieś do rodziny zastępczej. Maria Montessori nigdy nie przebolała faktu, że ojciec dziecka wkrótce po rozwiązaniu poślubił inną kobietę. Dopiero w roku 1912 ponownie zabiera do siebie syna, którego jednak przez długie lata podaje za siostrzeńca lub adoptowane dziecko, co jednak nie jest w stanie zachwiać jego głębokiej miłości do matki. Zawsze będzie stał przy jej boku, stanie się jej opiekunem i obrońcą a także gorliwym propagatorem ruchu montessoriańskiego."

        • 0 1

        • chore

          nazwałbym to patologią

          • 1 0

      • re

        Nie przeczytałem za długie LOL

        • 6 1

      • "Istota Pedagogiki Montessori sprowadza się do stwierdzenia, że ponieważ każde dziecko jest inne, powinno rozwijać się według indywidualnego planu rozwoju tak, aby móc uczyć się szybciej
        i efektywniej."

        dla tak "odkrywczego" stwierdzenia mozna było skazać swoje dziecko na dom dziecka?

        • 8 1

      • jeszcze przyjęłabym p. Montessori jako autorytet w dziedzinie dajmy na to fizyki czy astronomii

        ale ona chce być autorytetem dla rodziców?!
        i jest autorytetem w Szwecji??

        to się nie dziwię, że szwedzki model wychowania dziecka jest przedmiotem wielu dowcipnych komentarzy

        • 7 2

      • Ja do życia prywatnego pani Zawadzkiej nic nie mam, rozwód to jest zawsze problem dla dziecka, ojciec też rodzic;)

        Ale jak czytam wymieniane przez Ciebie pedagogiczne autorytety, to trochę słabnę. Autorytet pedagogiczny - matka, która oddała swoje dziecko do domu dziecka??? Rousseau???

        • 10 3

    • Jaki

      normalny dzieciak chciałby ją za matkę ?????? ,żal było by tych niewinnych dzieci !!!!

      • 4 3

    • Rozwód to już jest porażka

      i paszport do piekła.

      • 8 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane