• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Miłość w zastępstwie. 30 maja dniem Rodzicielstwa Zastępczego

Izabela Małkowska
30 maja 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Dla małego człowieka rodzina zastępcza jest nieporównywalnie lepsza od życia w Domu Dziecka Dla małego człowieka rodzina zastępcza jest nieporównywalnie lepsza od życia w Domu Dziecka

Zanim stali się rodzinami zastępczymi dla swoich dzieci nie spali po nocach, bali się, czy dadzą radę. Hanna poszła na kurs z ciekawości, Katarzyna i Marcin zostali rodziną zastępczą, ponieważ nie mogli mieć własnych dzieci. W rezultacie maluchy dostały szansę na normalne życie w domach pełnych ciepła i życzliwości. 30 maja obchodzimy dzień rodzin zastępczych



Stanowisko jakie zajmuje nosi nazwę dyrektor rodzinnego domu dziecka. Jednak kiedy mówi o swojej pracy, tak naprawdę czuje się mamą maluchów, których przyjmuje pod swój dach. Nawet jeśli mieszkają u niej tylko kilka miesięcy.

- Na kurs rodzin zastępczych i adopcyjnych poszłam z ciekawości. Na początku chciałam wziąć do siebie tylko jedno dziecko, ale po kursie zmieniłam zdanie - opowiada Hanna Piech, prowadząca rodzinny domu dziecka w Gdyni. - Nie wiedziałam, czy dam radę, jak zareaguje mój 10-letni wtedy syn, więc postanowiłam zacząć od pogotowia rodzinnego, w którym dzieci umieszcza się maksymalnie do 15 miesięcy. Gdybym więc zrezygnowała, odbyłoby się to bez szkody dla nich.

Do pani Hanny trafiają dzieci pokrzywdzone przez dorosłych, z rodzin patologicznych, często odbierane rodzicom wskutek interwencji policji z powodu przemocy psychicznej i fizycznej albo porzucone w szpitalu przez matki. Praca jest trudna i odpowiedzialna, bywa że wszystkie maluchy w tym samym czasie są chore. Im dziecko starsze, tym większy bagaż doświadczeń ze sobą przynosi.

- Podstawy przemocy, jakiej doświadczyły dzieci w rodzinach dysfunkcyjnych są źródłem różnych zaburzeń, jak nadmierna lękliwość, agresja, długotrwała frustracja oraz zaburzenia emocjonalne - pani Hanna. - Dlatego tak ważne jest dla nich życie w stabilnej rodzinie. Te skrzywdzone maluchy pragną zrozumienia, dużo miłości i dobrego przykładu. Potrzeba czasu, aby ich stan emocjonalny poprawił się, nie wolno ich do niczego zmuszać, same powinny chcieć zmian.

W 2007 roku pani Hanna przekształciła pogotowie opiekuńcze w rodzinny dom dziecka. Do chwili obecnej gościła u siebie prawie czterdzieścioro dzieci w wieku od miesiąca do 8 lat.

- Opieka nad dzieckiem jest taka sama, bez względu na to, czy jest to pogotowie czy rodzinny dom dziecka - twierdzi Hanna Piech. - Jednak lepsze warunki są w tym drugim, stąd moje postanowienie modyfikacji formy działalności. Ale we mnie to wiele nie zmienia, ciągle tak samo emocjonalnie przywiązuję się do tych maluchów. Na początku tęskniłam za nimi do tego stopnia, że płakałam po nocach w poduszkę, ale wiedziałam, że jeśli chcę ciągnąć to dalej, muszę zmienić nastawienie psychiczne. Każde dziecko zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, każde było inne, a zarazem wyjątkowe, przede wszystkim jednak bardzo kochane. Mam nadzieję, że czas spędzony u mnie był dla nich szczęśliwy. Każdy maluch zasługuje na kochających rodziców i wierzę , że rodzina która zgłosi się po dziecko, zaakceptuje je takim, jakim jest i da mu wszystko, co najlepsze.

Pani Katarzyna i pan Marcin zostali rodziną zastępczą dla GracjanaBartusia, bo nie mogli mieć własnych dzieci. Chłopcy z domu dziecka trafili do normalnej, tradycyjnej rodziny w Gdyni.

- Bałam się, jak to będzie, czy podołamy, jakie problemy nas czekają, przepłakałam kilka nocy - przyznaje pani Katarzyna. - A potem przyszło normalne życie. Najpierw był urlop macierzyński, czas, żeby się przystosować, ważny dla nich i dla nas. Im poszło chyba szybciej niż nam, ale jest dobrze, nie wyobrażamy sobie bez nich życia. Zakochaliśmy się w chłopcach od pierwszego wejrzenia.

Dla małego człowieka rodzina zastępcza jest nieporównywalnie lepsza od życia w instytucji, jaką jest tradycyjny dom dziecka. Gracjan i Bartek mieszkają w nowym domu od półtora roku. Pani Katarzyna z mężem myślą o adopcji chłopców.

- Chcemy, żeby poznali normalną rodzinę, żeby w niej dorastali, uczyli się relacji międzyludzkich innych, niż w domu dziecka - mówi kobieta. - Mam nadzieję, że dajemy im to, co najlepsze, jakiś wzór bycia człowiekiem, dobrym człowiekiem. Myślę, że rodzicielstwo zastępcze nie jest bardziej trudne, niż biologiczne, to również dużo satysfakcji. I jest jeszcze taka świadomość, że dało się tym dzieciom szansę, a co nam się uda osiągnąć - czas pokaże.

Opinie (11) 5 zablokowanych

  • Oby

    jak najwięcej osób pomagajacych dzieciom!!!!

    • 22 0

  • pełen szacunek dla ludzi decydujących się na poświęcenie swego życia "obcym" dzieciakom

    • 23 0

  • nie tak słodko

    moja siostra 10 lat temu rozwiodła sie z męzem mieli córke 2 latka ,po rozwodzie jej tesciowa walczyła o dziecko ,moja siostara ''słaba psychicznie ' nie chora!! przegrała walke o córke :(:(:(,zabrali jej prawa rodzicielskie za nieopiekowanie sie córka!!!!!!!!!!!! tylko ze babunie do dopuszczała matki do córki,a jej synek w tym czasie dobrze sie bawił i jeszcze ze 2 razy sie ozenił i zdazył psiedziec w kryminale
    teraz babci znudziło sie niankowanie i po 10 latach oddała dziecko do domu dziecka !!!! swiat jest mały i dowiedziałą sie od osób trzecich!! Siostra nie odzyska dziecka! dziecko bedzie teraz na tułaczce panstwowej!! paranoja !!

    • 10 3

  • Zawsze chciałam adoptować dziecko (1)

    Jak mówię o tym głośno, spotykam się z dezaprobatą innych. Naczęściej mówią, że z tych dzieci nic nie będzie, że mają złe geny, że się zaćpają albo zapiją, że jak dorosną to uciekną... Nic z tego nie rozumiem. Przecież dziecko z natury jest dobre, a dopiero my dorośli uczymy je życia. Pochodzę z porządnej rodziny, my we dwie ułożyłyśmy sobie normalne życia, dwóch naszych braci to alkoholicy, po rozwodach. A u nas w domu nikt nie pił... Nie rozumiem więc tych stereotypów.

    • 15 0

    • Niestety mieszkamy w kraju gdzie ludzie ledwo akceptują adopcję psa lub kota a co dopiero dziecko. Smutne...

      • 3 0

  • od roku jestem rodziną zastępczą

    dla mojej 4 letniej wnuczki, którą zostawiła matka a moja córka. Jedna czarna owca w rodzinie i tyle krzywd dla dziecka. W tej chwili jest wspaniale, ponieważ chodzi do przedszkola w załatwieniu którego pomogła pani z Urzędu Miejskiego.
    Dzięki

    • 2 1

  • Każde dziecko zasługuje na miłość

    Bardzo mi żal tych biednych porzuconych dzieci, których biologiczni rodzice nie chcą. Dlatego dobrze, że są rodziny zastępcze i chętni do adopcji. Oby jak najwięcej takich szlachetnych, dobrych ludzi i jak najmniej przeszkód i barier. Każde dziecko zasługuje na miłość i dom!

    • 6 0

  • (2)

    Samo stwarzanie rodzin zastępczych to chowanie problemu pod dywan. Sama nazwa "zastępcza" mówi o czym mamy tu do czynienia. Jest na pewno większość prowadzących takie instytucje, którzy robią to dla dobra dzieci ale:
    1. dziecko się przyzwyczaja do domu - potem to jak zabranie ponowne z domu rodzinnego.
    2. Rodzina zastępcza jest zobowiązana do pięlęgnowania kontaktu dziecka z rodzicami biologicznymi - niby szansa dla rodziców - i nie mogą się dla dzieci stawiać w roli rodziców.
    3. Dla sądów to wygodne rozwiązanie. Zamiast postanowić o odebraniu praw rodzicielskich i możliwości adopcji, męczą dzieci "przetrzymując" w nienaturalnym stanie rodziny zastępczej.
    4. W konsekwencji sa bardzo dużym utrudnieniem dla procesów adopcji, których powinno być jak najwięcej.
    5. Z mojego przykładu wiem, że wiele z nich jako zawodowe prowadzi je dla pieniędzy jako sposób na życie - z takiej trafił mój syn. Po 10 miesiącach w takiej rodzinie, nigdy nie był u dentysty, nie chodził do przedszkola "bo szkoda pieniędzy", miał 2 pary majtek, 1 pare rajstop, 2 pary spodni, 2 podkoszulki, 2 swetry, 1 kurtkę i dwie zabawki. Zaznaczam, że wszystkie te rzeczy otrzymał od swojego dziadka.

    • 2 9

    • mimo wszystko, lepsza dla dobra dziecka taka rodzina zastępcza niż państwowy dom dziecka

      pochłaniający ogromne pieniądze, a w zamian nie daje prawie nic

      • 6 0

    • Wielki szacunek dla rodzin zastępczych.

      Widocznie pani nie wie nic o rodzinach zawodowych zastępczych bo to co dostają to ja jako nauczyciel mam więcej a ile ja godzin robię mam też urlop , chorobowe itd po pracy idę do domu i mam spokój a moja siostra z szwagrem prowadzą zaw.rodz.zas. oni nie mogą po ośmiu godzinach spokojnie usiąść w domu bo są z dziećmi przez 24-godz. na dobę przez 365 dni w roku nie ma żadnego urlopu czy chorobowego mają szóstkę dzieci oraz piątkę swoich w ich własnym domu co chwilę jest coś do naprawienia itp.bo dzieci nie są nauczone , że trzeba dbać jak o swoje a za szkody nikt im nie zapłaci wiele razy było tak ,że musieli wyciągać z banku pieniądze odłożone na czarną godzinę bo np. na leki nie starczało a wiadomo jak jedno dziecko zachorowało to potem po kolei .Mógłbym dać dużo przykładów ale po co i tak ludzie nie mają pojęcia jak ciężko jest wychowywać dzieci które nie miały wzorców . Albo jak rodzic biologiczny odwiedza dziecko w brudnych gumofilcach w dodatku jak taki rodzic posiedzi 3-godz.w domu to można wietrzyć mieszkanie 2-dni. A siostra ma dzieci z czterech rodzin czyli takich odwiedzin jest sporo.
      Pytanie; czy chcielibyście aby po waszym własnym domu kręcili oby ludzie , ludzie różnego pokroju często po odwyku czy odsiadce za pobicia , kradzieże itd. Ja mam dla nich wielki szacunek dla siostry , która cały czas opiekuje się z dziećmi a dla szwagra , że po ciężkiej pracy wraca do domu gdzie gwarno i też musi pomagać w wychowaniu tych dzieci .

      • 4 0

  • Chłopcy to skarb!

    Bartek i Gracek to najukochańsi chłopcy jakich znam! Pozazdrościć takich dzieci :)
    buziaki z Rzeszowa :*

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane