• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nie bij dzieci, nie bądź frajerem

Małgorzata Zimnoch
29 października 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 


Gdy dorosły bije dorosłego - mówimy o przemocy. Gdy dziecko bije dziecko - to jest agresja. Gdy dorosły bije dziecko - nazywamy to metodą wychowawczą. Skończmy z tą szatańską logiką bezradnych dorosłych.



Widzisz na ulicy kobietę, która bije swoje dziecko. Co robisz?

Moje życie zawodowe kręci się dookoła słów - pisanych czy mówionych. Słowami zarabiam na życie. Zawsze mam coś do powiedzenia. Chociaż niedawno, gdy urzędnik zwrócił się do mnie "cukiereczku" - przyznaję, nieco mnie przytkało. Ale już kompletnie zabrakło mi słów, kiedy poczytałam sobie komentarze pod artykułem "Jak radzić sobie z niesfornym dzieckiem". Oniemiałam. Nie mogłam uwierzyć, że większość czytelników Trojmiasto.pl (przynajmniej tych, którzy zabrali głos w komentarzach) lubi bić dzieci. Przejrzałam nieco publikacji na ten temat i zdziwiłam się jeszcze bardziej - nasi czytelnicy nie wystają poza średnią krajową. Przemoc fizyczna to wciąż najchętniej stosowana przez Polaków metoda wychowawcza.

"Bijąc dzieci możemy je wiele nauczyć...

Ponad 60 proc. Polaków dopuszcza stosowanie kar fizycznych, do uderzenia swojego dziecka przyznaje się 70 proc. Polaków. Jedna trzecia rodziców sięga po pas albo uderza w twarz (!). Bić bardziej lubią ludzie biedniejsi, starsi, gorzej wykształceni. Bicie popierają głównie osoby, które dzieci nie mają (!)* .

... że przemoc jest najlepszym sposobem rozwiązywania problemów...

Bicie podsuwa dziecku takie wnioski: jak jest konflikt, trzeba użyć siły. Jak ktoś mnie wkurzy, mogę użyć siły - zwłaszcza jeżeli jest to ktoś słabszy. Taki mu biciem wpajamy system. Dziecko to bardzo uważny obserwator, dlatego w wychowaniu "lepszy przykład niż wykład"**. Niby jak wytłumaczyć dziecku, które kopie kolegę, że nie wolno bić, że tak się nie robi? Skoro tata bije, mama daje klapsy, a i babcia nie stroni od lania - to dziecko dochodzi do wniosku, że to jest dobry sposób załatwiania trudnych spraw. A w świecie dziecka trudnych spraw jest bardzo dużo.

... że nawet najbliższych trzeba się bać, że silniejszy ma zawsze rację...

Ten, kto był bity prawie na pewno będzie bił. Przemoc bezkarnie wędruje sobie z pokolenia na pokolenie - nie ma jej w genach, ale mocno siedzi w głowie. Bijesz, bo nie potrafisz załatwić problemu w inny sposób, bo bezmyślnie korzystasz z rozwiązania, którego nauczyli cię rodzice. I jeszcze dorabiasz do tego teorię - że "pasem od czasu do czasu nie zaszkodzi"**, że wszystkiemu winne "całe to wychowanie bezstresowe"**. I tu mała, ale bardzo ważna uwaga: wychowanie bez bicia nie jest synonimem bezstresowego wychowania. To, że nie daję klapsów nie oznacza, że beztrosko wołam: róbta co chceta, a moje dziecko - jak krowa na polu - łazi sobie gdzie chce i robi to, co mu się podoba. Stawiam granice, wymagam, jestem konsekwentna. To wymaga czasu i cierpliwości. Czyli tego, czego nam w życiu najbardziej brakuje.

Chór zwolenników bicia krzyczy teraz, że kiedyś nikt się nie cackał, rodzice bili i patrzyli, czy równo puchnie, a dzieci przeżyły i "wyszły na ludzi". Dodam jeszcze to: kiedyś człowiek żył w jednej izbie z kozami, myślał, że trąd jest karą za grzechy, a gdy się postawił urzędnikowi państwowemu - tracił głowę, i to dosłownie. Cywilizacja była na nieco innym poziomie rozwoju. Czy naprawdę tęsknimy za takim "kiedyś"?

... że ludzie nie zasługują na szacunek...

Dziecko to istota - że użyję modnego wyrazu - dwubiegunowa. Potrafi być słodkie jak miód, ale potrafi też tak zaleźć za skórę, że nawet flegmatyk się zagotuje. I co wtedy, gdy wkurzy, gdy nie chce słuchać, gdy robi po swojemu? Bić? "Lać po pysku aż się nauczy normalnego zachowania"**? No to może spróbujmy pójść tą drogą nieco dalej: każdy z nas ma w bliskim otoczeniu kogoś, kto wkurza, upiera się przy własnych sądach, nie słucha rad czy próśb - zupełnie jak dziecko. No to poczęstujmy koleżankę pasem, jak nas wyprowadzi z równowagi. Walnijmy w ucho kolegę, który wyprzedza na podwójnej ciągłej narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo. Robisz to dla ich dobra, bo przecież inne argumenty do nich nie docierają. Co, tak się nie da? Bo koleżanka jest dorosła, bo kolega odda? Dlaczego ich nie bijemy, a dziecko - owszem, według uznania?

... a jedyne, co do nich przemawia, to ból. I strach."

Urząd Rzecznika Praw Dziecka właśnie rozpoczął kampanię społeczną "Bicie uczy, ale tylko złych rzeczy". Spot jest całkiem zgrabny, a Jerzy Radziwiłowicz w roli szatana - diabelnie uwodzicielski. Nie daj się skusić, wsłuchaj się w to, co mówi i zrozum: bicie dzieci jest dobre tylko w szatańskim świecie. Naprawdę "trzeba być frajerem, żeby uderzyć dziecko, w dodatku swoje"**.

Wychowywanie dziecka jest podobne do pakowania walizki - wszystko, co tam codziennie wkładasz, twoje dziecko zabierze potem ze sobą w świat. I to jest bagaż na całe życie.
W walizce mojej córki nie będzie ani klapsów, ani pasów, ani żadnej innej formy bicia. Czego i waszym dzieciom życzę.


* raport Rzecznika Praw Dziecka 2014 oraz badania przeprowadzone przez Millward Brown i Fundację Dzieci Niczyje
** fragmenty komentarzy czytelników do artykułu "Jak radzić sobie z niesfornym dzieckiem"

Opinie (194) 4 zablokowane

  • (3)

    Droga Beato,niestety dzieci nie rozumieją argumentacji słownej. Serdecznie współczuję sąsiadom twoim i twojej ekspresyjnej , to znaczy nie wychowanej córeczki.

    • 8 5

    • Hahahaha, mam genialne dzieci!! One rozumieja argumentacje slowna! Woooooooow, genialne. Moze dlatego, ze od malego slysza argumentacje, rzeczowa, konkretna rozmowe. Dlatego w wieku kilku lat potrafia bardzo logicznie myslec, spokojnie rozmawiac i negocjowac!! Bez wrzaskow, bicia sie i chamstwa. Wg. nauczycieli ze szkoly - ponadprzecietna znajomosc i stosowanie regul spolecznych. Moze sa genetycznie zmutowane?? Na pewno tak, to mutanci.

      • 1 1

    • (1)

      czyli bite=wychowywane?

      • 4 7

      • Karanie obejmuje cały szeroki katalog kar, bicie powinno stać na samym końcu.

        Oprócz kar należy także i nagradzać, czyli -
        prawidłowo zapisana równość wygląda tak:
        nagradzane i karane (czasem i bite) = wychowywane

        • 1 2

  • (8)

    moze mi Pani wyjasnic w jaki sposob mam wplynac na dziecko ktorego sytuacja prawna jest niejasna bo z 1 strony panstwo kaze mi sie nim zajmowac i wychowywac do 18 roku zycia a do 17 nawet odpowiadac za niego prawnie gdy cos zbroi ale z 2 manki zakazuje mi go karac....rozumiem ze w kazdej sprawie gdy cos dziecko przeskrobie powienienm wzywac najblizszy patrol aby sie nim zajal...ale nie chwila przeciez wtedy to ja pojde siedziec bo jestem za niego prawnie odpowiedzialny a wiec sam na siebie bym donosil...

    Skoro panie psycholozki,terapeutki...i innej masci szpecjalistki od wychowywania dzieci uznaja wszem i wobec ze dzieci maja rozum i swoje zdanie to moze powinny rowniez przyznac ze podobnie jak z doroslymi jednemu mozna wytlumaczyc i w zgodzie rozejsc sie do domu to tak samo z dziecmi jednemu wystarczy wyjasnic a innemu no coz jak nie zaboli to nie zrozumie.

    • 19 7

    • Nie jestem panią, ale spróbuję wyjaśnić. (7)

      1. W jaki sposób mam wpływać..? Ano, wychowując. Nikt nie zabrania Ci karać dziecka (w praktyce nawet nikt u nas nie zabrania go bić, co innego w teorii). Pytanie tylko, czy nie umiesz ukarać dziecka w sposób inny niż bicie.
      2. Rozumiem, że nie zgadzasz się z tymi paniami (psycholożkami i innymi specjalistkami, jak je nazwałeś). Z tego wynika, że uważasz (w odróżnieniu od nich), że dzieci rozumu nie mają, podobnie jak i swojego zdania. Masz dzieci? Nie mają ani jednego, ani drugiego? No, to współczuję!
      3. "Jak nie zaboli, to nie zrozumie". Taaak. A jak zaboli, to zrozumie? Tłumaczenie przez ból..? Oj, dobrze byłoby, żebyś jednak nie był rodzicem.

      • 10 16

      • Założę się, że kto jak kto, ale ty napewno dzieci nie masz. (6)

        Zresztą, niby jak? Pederaści się przecież nie rozmnażają...

        • 7 7

        • Raz jeden zniżę się do Twojego poziomu, (3)

          choć przychodzi mi to z trudem. Nie dziwię się, że chciałbyś się założyć - ja również, bo nie darmo mówi się, że każdym zakładzie jeden jest chytry, a drugi głupi. Bądź spokojny, na chytrego byś nie wyszedł.
          W Twoim ciasnym rozumku (który nie obejmuje nawet zasad pisowni obowiązujących w języku polskim) roi się, że jeśli ktoś nie uważa przemocy za rozwiązanie, to jest pedałem. Otóż wyobraź sobie, że moje własne dziecko nie jest dla mnie przeciwnikiem, wobec którego mógłbym użyć siły. Dlatego go nie biję. Z Tobą byłoby inaczej - dostałbyś taką bombę w zęby, że jedynki z pewnością byś wypluł. Jak widzę, to jedyna forma ekspresji, która trafia do takiego prymitywa jak Ty.
          PS. Nie pochlebiaj sobie. Nie jesteś żadnym szydercą. Do tego trzeba krzty intelektu, którego rozpaczliwie Ci brak.

          • 11 10

          • Widze, że hoMośka zabolała prawda o sobie. I dobrze, miało boleć. A bombami w zęby to (2)

            możesz swoje wyimaginowane "dzieci" straszyć. Co ciekawe - ja ani razu nie nawoływałem do przemocy ani nie użyłem gróźb. A ty i owszem i to w pierwszym mailu. Więc jak to jest z tym twoim opanowaniem?

            • 2 4

            • Widze, ze dalej nic nie zrozumiales. Chcesz sie bic, znajdz kogos wagowo i mentalnie do siebie podobnego.

              • 1 2

            • Brawoo!!!

              dobra riposta dla idioty ,

              • 0 5

        • Cymbał nie szyderca (1)

          • 5 6

          • Weź się ode mnie odstosunkuj!

            Tylko pe..ł w mordę kopany, mógł napisać coś takiego jak ten kacperek (ciekawe, czy Honzę i smoka też ma?)

            • 8 8

  • Chciałbym zacytować tutaj komentarz użytkownika c2nnib2l z portalu joemonster.org. (10)

    My, urodzeni w latach 70 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych,

    "Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią lata 80. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.



    Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.



    Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo jak zwykle. Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą już do niej wracać. Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.



    Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a Milicja zajmowała się sprawami dorosłych.



    Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka. W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami bez smyczy i kagańca. s**** gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.



    Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub tam nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka. Za to potem robił nam bańki mydlane z dymem fajki w środku. Fajnie się dym później rozchodził po podłodze jak bańka pękła.



    Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad. Ojciec postawił mu piwo. Do szkoły chodziliśmy półtora kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie (za 3 błędy nie zdawało się matury z polaka). Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.



    Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.



    Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie i poręcze w bloku. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.



    Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.



    W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jak się poskarżyłeś mamie na nauczyciela to jeszcze w łeb dostałeś. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie, koledzy ze starszej klasy, pani na świetlicy albo woźna jak już świetlica była zamknięta. Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrotcie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.



    Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.



    A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!"

    • 55 6

    • Swietnie napisane!!!!!

      Aż łza się w oku kręci! Tak było-biedne, ale cudowne dzieciństwo!

      • 0 0

    • (3)

      Jako nostalgiczny poemat o krainie utraconego dzieciństwa w porządku. Jako świadectwo historyczne i argument w dyskusji o biciu dzieci bez sensu.

      • 4 7

      • niema nic wspólnego z nostalgią tylko własnie z wychowaniem,z tym jak sie ludzie wtedy zachowywali (1)

        gdy cie sąsiad zobaczył z fajka w gębie to by cie wział za ucho i zaprowadził do rodziców.Teraz gówniarstwo chodzi sobie normalnie paraduje po ulicy nie tylko z papierosami ale i alkoholem bo nikt nie zareaguje poza policją.Mozna tak długo pisac ale ty najwyraźniej nie rozumiesz co czytałeś bo myślenie jest ci obce podobnie jak ten drugi co niema zielonego pojęcia co znaczy rozsadek

        • 9 4

        • Dlaczego więc nie reagujesz jak zobaczysz dziecko z papierosem lub alkoholem?

          Ja reaguję, więc "nikt" to jednak przesada, może raczej "niewielu".
          Reaguję też na wulgarne zachowanie, co wydaje się być już zupełną donkiszoterią.

          Jeszcze jedno: w żadnym miejscu mojego postu nie obrażałem nikogo, w odpowiedzi za to dostałem: "myślenie jest ci obce" i "gratulujemy głupoty". Zadziwiające jak zwolennicy klapsów są źle wychowani - a przecież według nich powinno być właśnie odwrotnie.

          • 0 0

      • Dzięki, W. za głos rozsądku.

        Piszę to z tym większym przekonaniem, że sam jestem wczesnym rocznikiem lat 70.

        • 5 5

    • My kontra obecne pokolenie gimbusów skaczacych z falowca

      • 6 3

    • o rany

      ale bym pograła w gumę!;)

      • 8 0

    • do "u :)"

      Dzięki,ze przytoczyles/przytoczylas ta wypowiedz.jest bezbledna.idealnie interpretujaca pokolenie lat70\80

      • 8 3

    • Aż się łza w oku zakręciła. Pięknie napisane, czysta prawda. Dzieciaki z naszego podwórka nie nazywały wrednej sąsiadki wiedźma tylko gruba bela spadla z kartofela :D

      • 15 3

    • Ech, było tak, w mordę...

      • 15 3

  • A jak dziecko bije dorosłego ?

    A jak nazwiemy kiedy dziecko bije dorosłego ? Dzieckiem nazwiemy osoby w młodym wieku jak i młodzież.
    Nie tylko dotyczy to zachowania dzieci w domu wobec rodziców, ale na ulicy, dziecko lub młodzież, zaczepia dorosłą osobę, prowokuje i bije ? :)
    Zachowanie dzieci i młodzieży w szkołach, a uderzyć wiadomo nie chcemy, nie możemy, gdyż teraz dzieci przepisy chronią.

    Wówczas mówimy nie bądź frajerem i nie bij?
    Bić czy nie bić, oto jest pytanie :) ?

    Dlaczego o tym piszę, bo nie jestem zwolennikiem bicia, lecz też obiektywnie patrzę na temat z każdej ze stron. Bicie dotyczy wielu aspektów sytuacji.. Nie można tego w sztywne ramy wsadzać.
    Lecz może kiedyś uda się większość młodych ludzi nauczyć szacunku wobec drugiej osoby i dyscypliny, bo póki co, zbyt dużo mamy złych zachowań młodych ludzi, wyniesionych z domu lub po prostu z braku wzorca nie są nauczone.

    Lecz dlaczego mamy być ofiarami takich złych zachowań i nie mamy prawa do nakazania dowolną metodą owej dyscypliny, kiedy normalne tłumaczenie jak przystało na normalny poziom wychowania nie pomaga ?

    Zwolenników i przeciwników tego bardzo modnego ostatnio tematu jest tylu, ile przypadków w życiu. A szczęśliwi ci rodzice, co mają dzieci o charakterze, z którym nie ma się problemów :)

    Trochę współczuję tym rodzicom, którzy mają problemy z dziećmi, ba znam osoby, które są zawodowo doskonale przygotowani do pracy z młodzieżą od strony psychologicznej, ale nie mają tyle szczęścia w życiu, jedne dziecko trafiło im się super fajne, a innym razem urodziły się dzieci, delikatnie ujmując bardzo kłopotliwe, z którymi nie mogą sobie poradzić.
    I nie można takim osobom zarzucić, że są niedokształceni, ze są kiepskimi rodzicami.

    • 3 0

  • To potrwa jeszcze pare pokoleń

    Polskie społeczeństwo tkwi jeszcze gdzieś w latach 60, z metodami wychowawczymi jesteśmy tak samo do tylu jak z innymi aspektami życia. Ale to w końcu do ludzi dotrze i agresja osłabnie, tak może za 50 lat?

    • 2 3

  • (2)

    kto bije dzieci jest d.e.b.#.l.e.m i tyle

    • 38 76

    • trzeba lac bachora po du..e to wyrosnie na normalnego. (1)

      te wychowane bezstresowo jak widac wyrosly na pokolenie patoli i leni zapitych pod blokernia.

      • 17 15

      • Kazik

        Ojciec Hitlera ciągle go napierdzielał
        Pasem go ćwiczył, a mały razy liczył
        Ojciec Hitlera stworzył fuhrera
        Co skończył na grobie idei chorej swojej

        • 2 1

  • a gdzie opcja w ankiecie: w pełni aprobuję (7)

    tendencyjna jak zwykle

    • 104 18

    • bardzo tendencyjna (2)

      Ja bym jeszcze dodał:
      - przynoszę młotek, żeby mocniej zabolało;
      - przytrzymuję smarkacza, żeby było jej wygodniej bić.
      Parę innych propozycji mogę od reki wymyślić.
      Żeby wybrać opcję "w pełni aprobuję, trzeba mieć nieco nie po kolei.
      Bicie nie jest argumentem. Górujesz nad dzieckiem w każdym aspekcie. Nie musisz go lać.

      • 26 29

      • Podpisuję się obiema rękami (1)

        Wszystkim, którzy nie są sobie w stanie poradzić z dziećmi bez przemocy, polecam książki autorek Faber Adele i Mazlish Elaine - naprawdę warto przeczytać i przejrzeć na oczy.

        • 7 4

        • Kazik

          Ojciec Stalina krótko go trzymał

          n*********ł bez końca, karma boląca

          Ojciec Stalina wykonał olbrzyma

          kata milionów, upiora domów

          • 3 2

    • zapomniano w na2glowku jak zwykle o tym co niewygodne (2)

      Co jak: dziecko bije rodzica?

      • 22 1

      • Dziecko bije rodzica, gdy było bezstresowo wychowywane (1)

        To już jest rodzica wina.

        • 19 3

        • Czyli bez klapsa w tyłek?

          • 10 3

    • lac pasem az du..a spuchnie i do wojska powinni isc obowiazkowo.

      Dziecko bez lania staje sie agresywne i chore psychicznie wiec lac jak najbardziej nalezy .

      • 26 26

  • (2)

    bez klapsa psujesz bahora i tyle.
    niestety lewacka retoryka na wszystkie argumenty przedstawia z automatu obrazek pijanego patola ktory nak... czym sie da dzieciaka najlepiej ze skutkiem smiertelnym ale jednoczesnie zapomina ze 3/4 tych przypadkow ma miejsce jak na ironie w ateistycznych konkubinatach gdzie ojczym ma wylane na nie swoje a siedzi w tym domu jedynie by nie placic za k.. na miescie i by mu ktos cos goracego ugotowal.

    • 53 24

    • "Rózgą dziateczki Duch Święty bić każe" - z poradnika "katolickiego" rodzica. (1)

      Ale nie, to ateiści katują dzieci. k*****, katolskie zakłamanie...

      • 18 11

      • Duch Święty miał pewnie na myśli

        klapsa w tyłek rózgą, a ateiści katują kopniakami, duszą i wyskrobują

        • 1 2

  • Łachudry! (4)

    Ja zawsze interweniuję widząc przemoc wobec dziecka. Mam 4 letnią bardzo ekspresyjną córeczkę i nigdy nie przyszło mi do głowy by użyć przemocy. Wszystkie łachudry i frajerzy, którzy biją swoje dzieci posłuchajcie: dziecku trzeba tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć. Do us#anej! (za przeproszeniem). Dziecko, które jest bite traci poczucie bezpieczeństwa i oparcie w rodzicach, którzy są całym jego małym światem.

    • 6 15

    • Te same efekty dużo szybciej osiągnęłabyś dając w odpowiednim momencie szczeniarze klapsa (3)

      Ale, skoro chcesz, żeby twoje dziecko za lat kilka robiło co tylko zechce, bo w ramach "kary", "stara P********i i przestanie", to twoj wybór. Oby tylko ta gówniara nie zechciała np. nożem sprawdzić, co sąsiadka ma w środku.

      • 8 4

      • Szczeniara? Gówniara? Stara *** i przestanie? (1)

        Ile wzajemnego szacunku i miłości.

        • 1 3

        • "stara popierdoli i przestanie" tak za parę lat będzie o Beatce mówić jej córeczka.

          Jeśli dalej będzie uważać, że tłumaczeniem coś osiągnie.

          • 2 3

      • Naprawde nie wiesz, ze mozna kogos wychowac dobrze, bez klapsow?? Tak, to bardziej pracochlonne, ale nie ma nic za darmo.

        • 1 6

  • Ja nigdy nie uderzyłam mojego dziecka (5)

    Są inne skuteczniejsze metody dyscypliny.
    W Szwecji od 1979 jest bezwzględny zakaz bicia dzieci. To jest wotum kraju ciężkie przestępstwo. Bijesz dziecko - tracisz prawa rodzicielskie obudziwszy siedzieć. Każdy widząc przemoc wobec dziecka może zawiadomić policję i to nie jest traktowane jako donos. Nauczyciele w przedszkolach i szkołach maja obowiązek zawiadomienia policji i odpowiednich służb przy podejrzeniu, ze dziecko jest źle traktowane. A jednak społeczeństwo szwedzkie jest poukładane i wie co wolno, a czego nie.
    Uważam, że Polskie prawo powinno być równie restrykcyjne.
    Czasy bicia już dawno sie skończyły, już od dawna nie chłoszcze sie dzieci w szkołach ale niestety w wielu domach nadal panują średniowieczne "metody" wychowawcze.

    • 4 6

    • i dlatego w szwecji maja to co mają czyli miliony ciapatych opanowujących tolerancyjny kraj (1)

      • 3 4

      • Taaa

        I tysiące Polaków żyjących na zasiłkach...

        • 1 0

    • I dlatego nauczyciele w Szwecji protestują! (2)

      Że nie da się prowadzić zajęć! Że właściwie do 15 roku życia nauka jest iluzoryczna! Że RODZINA w Szwecji nie istnieje!!!!!! Nie ma więzi rodzinnych, nie ma dzieci (nie licząc muzułmanów). Jak pojechaliśmy z moją trójką dzieci na wycieczkę po Skandynawii, to dopiero po kilku dniach zrozumiałem, dlaczego tak przyciągaliśmy spojrzenia! Biała rodzina z trójką dzieci jest tam równie często spotykana jak mamuty!!! Tego chcesz dla Twojego kraju i Twojej rodziny? Żeby jakiś urzędnik decydował co jest najlepsze dla Twojego dziecka??? Poczytaj sobie dokładniej o Szwecji - o odbieraniu dzieci rodzinom pod byle pretekstem i przekazywaniu ich pod opiekę pedałom, komunom (np.2 mamusie 3 tatusiów) albo jakimś niezaradnym życiowo (no byłym narkomanom). Tworzą wzorcowe społeczeństwo wypranych z uczuć dewiantów (nie bez kozery najwięcej współczesnych pisarzy kryminałów pochodzi....ze Szwecji). Za powoływanie się na przykład Szwecji powinna w Polsce grozić PRZYMUSOWA DEPORTACJA!!!!

      • 3 6

      • Szwecja nie jest idealna

        Tak jak żaden inny kraj, ale i tak dzieciaki maja tu lepiej niż w wielu innych krajach nawet mimo tego wszystkiego, o czym wspominasz.

        • 2 2

      • Nie muszę czytać bo mieszkam właśnie w Szwecji a Ty byłeś tu tylko na wycieczce i sie nasłuchałeś stereotypów. Rodzina ma tu jak najbardziej znaczenie wbrew pozorom.

        • 4 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane