• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Życie budowane na nowo. Rodzina patchworkowa modelem naszych czasów?

Magdalena Raczek
2 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 
Życie w rodzinie patchworkowej to nie lada wyzwanie, jednak wielu je podejmuje i tworzy udane relacje i szczęśliwe rodziny. Życie w rodzinie patchworkowej to nie lada wyzwanie, jednak wielu je podejmuje i tworzy udane relacje i szczęśliwe rodziny.

Tutaj wszystko zależy od nas - od starania, cierpliwości i braku oczekiwań. Życie w rodzinie zwykle nie jest proste, jednak życie w rodzinie patchworkowej, bo o niej mowa, jest podwójnie trudne. Nie zawsze się udaje za pierwszym razem, dlatego wiele osób podejmuje kolejne wyzwania, by tworzyć udane relacje i szczęśliwe rodziny. W rodzinie "z odzysku" nie jest to jednak łatwe zadanie. Jak funkcjonują współczesne rodziny patchworkowe i jak sobie radzą z problemami, które się w nich pojawiają? Wszystko zależy od nas samych.



Czy wśród twoich znajomych są rodziny patchworkowe?

Z roku na rok rośnie liczba rozwodów. Jak podaje GUS, co roku w Polsce rozwodzi się ponad 36 procent małżeństw i ta tendencja rośnie. Statystyki nie obejmują jednak osób ze związków niesformalizowanych. W nich również dochodzi do rozstań, a pary te nierzadko mają dzieci. Później wchodzą oni w kolejne relacje, a ponieważ bywa, że wiążą się z kimś "po przejściach" tworzą tzw. rodziny "patchworkowe". To zjawisko staje się coraz powszechniejsze.

Co to jest patchwork?



Określenie "rodziny patchworkowej" pojawiło się niedawno i nawiązuje do definicji "patchworku", czyli kompozycji ze zszytych kawałków tkaniny, skóry, futra itp. oraz rzeczy, która jest wykonana tą techniką.

Model "rodziny patchworkowej" to właśnie taki, który jest "zszyty" z różnych ludzi - tworzy go rodzina powstająca z połączenia dwojga ludzi, mających za sobą wcześniejsze związki, i ich dzieci pochodzące z tych relacji, np. z poprzednich małżeństw. Do tego zwykle dochodzą też nowe dzieci tej pary.

- Rodzina patchworkowa to rodzina zrekonstruowana z dziećmi po części wspólnymi, po części każdego z partnerów, z poprzednich związków, tzn. w takich rodzinach są dzieci moje, twoje i nasze. Partnerzy i ich dzieci przeżyli już w życiu straty - śmierć, odejście rodzica biologicznego. Nie zawsze akceptacja nowego partnera i jego dzieci zachodzi w sposób bezproblemowy. Bywa, że tworzeniu takiej rodziny sekundują liczne babcie, dziadkowie, ciocie i wujkowie. Zatem na budowę i kształt rodziny patchworkowej może mieć wpływ większa liczba osób, którym wydaje się, że wiedzą lepiej i chcą dobrze - definiuje psycholog Maria Bemben z Centrum Terapii ENSO.
Rodzina patchworkowa jest pewnego rodzaju tworem, składającym się z różnych osób. Nierzadko są to rodziny wielokulturowe. Rodzina patchworkowa jest pewnego rodzaju tworem, składającym się z różnych osób. Nierzadko są to rodziny wielokulturowe.
Rodzina patchworkowa jest zatem pewnego rodzaju tworem, składającym się z różnych osób: obecnych partnerów, byłych partnerów, dzieci z poprzednich związków, dzieci wspólnych, dziadków, teściów i eksteściów oraz pozostałych krewnych z wszystkich tych rodzin. Nierzadko są to rodziny wielokulturowe. Rodzina patchworkowa nazywana jest również rodziną zrekonstruowaną lub wielorodzinną.

- Mówiąc szczerze to nasz dom czasem przypomina trochę dom wariatów. Obecny mąż ma dwoje dzieci z poprzedniego związku, a ja jedno. Mieszkamy wraz moim synem i dwójką naszych wspólnych dzieci razem, jednak zarówno życie mojego byłego męża i jego nowej dziewczyny, jak i sprawy dzieci i eksżony mojego obecnego męża są jak najbardziej nam bliskie. Niestety nie wszystko zawsze układa się polubownie i nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli, ale staramy się zbudować "normalny" dom dla naszych dzieci. Mimo tych wszystkich powikłań i sieci relacji pozostajemy normalną rodziną - mówi Kasia, mama trójki dzieci, będąca w nowym związku.
Rodziny patchworkowe to normalne rodziny, jednak mają wiele trudnych zadań przed sobą, problemów, jakich zwykle inne rodziny nie doświadczają lub dzieje się to w mniejszym stopniu.

- Warto mieć świadomość, że stworzenie udanej rodziny patchworkowej jest trudniejsze niż rodziny tradycyjnej. Konstrukcje tych rodzin są czasem bardzo skomplikowane. Najtrudniejsze są zwykle początki. Skoro doszło już do rozstania, to najlepiej byłoby pozwolić na rekonstrukcję i poszerzenie się rodziny bez dewastacji poprzedniej. Ważne jest, aby stworzyć przestrzeń na smutek po rozstaniu. Duże znaczenie ma kontakt z dziećmi oparty na szczerości - wyjaśnianie im sytuacji i własnych intencji w sposób dostosowany do ich możliwości, tak, aby rozumiały, co się dzieje - mówi Kamila Szyntar.

Wyzwania - dobro dzieci



Decydując się na stworzenie nowej rodziny i budując rodzinę patchworkową partnerzy muszą być przygotowani na wiele wyzwań i na różnego rodzaju komplikacje, zwykle takie, które nie dotyczą "zwykłych" rodzin. Wyzwań jest całe mnóstwo, począwszy od tych psychologicznych, jak i prawnych oraz logistycznych. Wiele problemów dotyczy spraw organizacyjnych, codziennych, choćby tych, jak podzielić się opieką nad dziećmi, jak spędzać czas wolny, wakacje czy święta.

W najtrudniejszej sytuacji są oczywiście dzieci. Rozwód czy rozstanie rodziców jest przez nie bardzo mocno przeżywany, prowadzi do wielu negatywnych emocji (strach, poczucie winy, obawy przed zmianami, itd.). Powinniśmy zatem w pierwszej kolejności pomyśleć o ich dobru i o tym, by zapewnić im poczucie bezpieczeństwa, wytłumaczyć zmiany, przygotować do nich.

Warto także zapewnić sobie dobre, przyjacielskie lub choćby poprawne relacji z byłym partnerem czy partnerką, czyli drugim rodzicem naszego potomka. Warto już na początku ustalić podział obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem. Z kim będzie ono mieszkać, z kim i gdzie spędzać święta, ferie, wakacje oraz weekendy.

- Sytuacja rozstania czy rozwodu uruchamia falę różnych emocji. Niestety bywa, że dzieci wciągane są w rozgrywki między rodzicami. Podstawowym obowiązkiem rodziców jest zabezpieczenie dzieci przed sytuacją rozdarcia między nimi. Dzieci kochają oboje rodziców i nigdy nie powinny zostać postawione w sytuacji wyboru między miłością do taty a miłością do mamy. To sytuacja dramatyczna dla dziecka. Obowiązkiem rodziców jest zadbać o to, aby dziecko nie przeżywało konfliktu lojalności. Nie powinno być świadkiem czy uczestnikiem konfliktów z byłym partnerem. Badania pokazują, że dzieci rozwijają się dobrze, kiedy są kochane, a nie wtedy, kiedy wychowują się w mniej lub bardziej typowym układzie rodzinnym. Dzieci rodziców, którzy są razem, ale ciągle są skonfliktowani, wcale nie rozwijają się lepiej od dzieci samotnych rodziców. W procesie wychowywania dzieci znaczącą rolę odgrywa atmosfera, w jakiej przebywają - przekonuje psycholog i psychoterapeuta rodzin - Kamila Szyntar, prowadząca Gabinet Psychoterapii.
Przeczytaj także: Wszystkie dzieci potrzebują miłości. Jak zostać rodziną zastępczą?

W najtrudniejszej sytuacji są dzieci. Rozwód czy rozstanie rodziców jest przez nie bardzo mocno przeżywany.
W najtrudniejszej sytuacji są dzieci. Rozwód czy rozstanie rodziców jest przez nie bardzo mocno przeżywany.
Dzieciom potrzebny jest czas, dlatego raczej lepiej się wstrzymać z zapoznaniem ich z naszym nowym partnerem. Nie można poza tym zmuszać malucha czy nastolatka do lubienia kogokolwiek, nawet jeśli jest to nasz nowy mąż czy żona albo nowe rodzeństwo (przyrodnie lub "przyszywane"). Dzieci mają prawo do swoich uczuć i emocji. Do budowania poprawnych, pozytywnych relacji potrzebny będzie na pewno czas, a także szczere chęci do dialogu i porozumienia z wszystkich stron.

- Problem z dziećmi jest taki, że albo dla nich zostajemy w złych i toksycznych, nieudanych związkach, albo rzekomo dla nich szukamy nowego "tatusia" czy "mamusi". Trochę tego nie rozumiem - dlaczego nie robimy tego po prostu dla siebie? Tak, jak czujemy? Moja przyjaciółka niedawno się zakochała - miłość życia. Ale wybrała dom, męża, dziecko - typowo, bo nie mogłaby tego zrobić dziecku, jak stwierdziła. Nie wiem, co gorsze, oszukiwanie się nawzajem czy rozstanie - twierdzi Ela.

Wyzwania - własne potrzeby i emocje



Poukładanie wszystkich spraw, zbudowanie dobrych relacji, uporządkowanie życia na pewno wymagać będzie większego nakładu pracy niż "normalnie", ale i czasu. Pamiętajmy, że nie tylko dla dzieci będą to trudne chwile - nowi partnerzy również mogą czuć się przytłoczeni, zmęczeni ciągłymi konfliktami, ale także i zazdrośni np. o relacje z eksmałżonkami.

Również dalsza rodzina (rodzice, dziadkowie, teściowe, ciocie, wujkowie, kuzyni) mogą niestety np. nie akceptować naszego nowego partnera, nowej rodziny. Nie ułatwi nam to życia, jednak warto próbować się z tym mierzyć.

- Najtrudniejsze jest chyba budowanie relacji z dalszą rodziną w tej sytuacji. Z moją obecną partnerką i byłą żoną jesteśmy dogadani, trochę gorzej układa się z dziećmi, ale już najtrudniej dojść do porozumienia z rodzicami i teściami - oni chyba nie akceptują po prostu naszych nowych związków - żali się Adam.
Zobacz także: Bezpłatna terapia dla rodzin w Centrum Interwencji Kryzysowej

Nie ma na to wszystko jednej, złotej recepty. To bardzo indywidualny proces, uzależniony od wielu czynników.

- Ważne, aby mieć świadomość, że dorośli i dzieci zostają wepchnięci w nowe role i często nie wiedzą, jak mają się zachowywać. Sytuacja wymaga szeregu ustaleń. Czasem trzeba uszanować i zaakceptować fakt, że dzieci partnerki czy partnera z poprzedniego związku będą stosowały się do innych zasad niż nasze wspólne. Ważny jest pewien rodzaj pokory i cierpliwości w procesie budowania relacji. Bywa, że dzieci utrudniają takie porozumienie, sprawdzają granice, tak samo, jak robią to z rodzicami, wystawiają na próbę. Istotne jest konsekwentne okazywanie im życzliwości, a w końcu to docenią. Nie należy w takich relacjach nikogo zastępować - matki czy ojca. Wystarczy być sobą, a z czasem dzieci przekonają się, że możemy być kimś bliskim, godnym zaufania. Warto spojrzeć na sytuację oczami dzieci, pasierbowie często występują w roli gości - nic w tym domu nie jest ich własnością. To przestrzeń innej rodziny - radzi Kamila Szyntar.
Dzieciom potrzebny jest czas, dlatego raczej lepiej się wstrzymać z zapoznaniem ich z naszym nowym partnerem. Dzieciom potrzebny jest czas, dlatego raczej lepiej się wstrzymać z zapoznaniem ich z naszym nowym partnerem.

W nowym domu



Ważne jest także to, co dzieje się w naszym nowym domu, gdy już go założymy. Ustalmy jasne zasady dla każdego domownika, granice, a także jakie kto pełni role w nowej rodzinie (zwłaszcza gdy pojawia się rodzeństwo, macocha, ojczym).

- Nie należy zaprzeczać temu, że macocha to nie matka, ojczym to nie ojciec. Nie ma tu prostego przełożenia. Każdy z każdym musi zbudować relacje oparte na własnych zasadach z poszanowaniem swoich potrzeb, z zaznaczeniem własnych granic. Do tego niezbędna jest otwartość, elastyczność i brak oczekiwań. Rzeczywistość jest taka, że zarówno ojczym, jak i macocha uczestniczą w procesie wychowywania dzieci. Relacje w takiej "pozszywanej rodzinie" mogą być bardzo różne - bliższe i dalsze. W budowaniu relacji z dziećmi partnerów istotna jest uważność i sprawdzenie, co działa, a co nie. To, co najważniejsze, to wzajemny szacunek i akceptacja - mówi Kamila Szyntar.
Warto ponadto sięgnąć po fachową literaturę, tj. "Patchworkowe rodziny. Jak w nich żyć" - książkę Wojciecha Eichelbergera i Aliny Gutek czy publikację Lindy Stone pt. "Pokrewieństwo i płeć kulturowa", a także udać się po pomoc do terapeuty rodzinnego lub psychologa.

- Budowanie relacji, które są najważniejsze dla każdego związku i każdej rodziny jest w rodzinie patchworkowej utrudnione. Przeżyte straty, traumy, budzą dodatkowe lęki, co nie ułatwia wchodzenia w zależność i słuchania siebie nawzajem. Ponadto rodzice biologiczni mają w zwyczaju (wynika to z pewnego sposobu pojmowania miłości) ograniczać wpływ wychowawczy partnera na "moje" dziecko. Często partnerzy nie mają praw rodzicielskich, zatem formalnie również podlegają ograniczeniom. Łatwo przewidzieć zatem, że jest tu wiele zmiennych, które utrudniają proces budowania rodziny. Da się to jednak zrobić, gdy zachowamy szacunek i wrażliwość dla potrzeb innych, gdy będziemy rozmawiać otwarcie, odpowiedzialnie podejmować decyzje, gdy damy wszystkim czas i prawo do własnych uczuć. W sytuacjach trudnych mogą pomóc specjaliści: psychologowie, psychoterapeuci czy mediatorzy. Nie wstydźmy się prosić o pomoc. Centrum ENSO jest do tego przygotowane i zaprasza - mówi Maria Bemben.

Miejsca

Opinie (96) 4 zablokowane

  • Kto sie do tego przyczynia? Ano media które z uporem maniaki niszczyły wszystkie definicje rodziny

    które niszczą cały czas wszystko to co jest najbardziej wartościowe i promuje tylko kult posiadania za wszelką cenne! Które promują egoistyczne zachowania i pragnienia.To ze dzieci robienie dzieci traktuje się jako tymczasową zabawkę na zgodę partnerów.I to ze nie czują zadnego zobowiązania i odpowiedzialności wobec dziecka.Najlepszym przykładem są wielokrotne małzeństwa ,rozwody których wynikiem są dzieci .Prym wiodą tu pseudo gwiazdy TVN .Najnowsze to Rossati czy Wendzikowska ,która się rozstała z ojcem swojego dziecka zanim się urodziło.

    • 44 13

  • to NIE SĄ żadne rodziny! (1)

    taka iluzja, która z czasem i tak się sypie

    • 42 12

    • Rodziny potworkowe

      Ieczne napiecia, konflikty interesow, kucharek przyslowiowych 6, kazdy ciagnie w swoja strone, dzieci skolowaneucza sie lawirowac...koszmar to jest, taka moja obserwacja zycia znajomych

      • 2 1

  • Najlepiej to się nie żenić. Nie ma problemu przy rozstaniu, wtedy szukasz nowego kwiatka a na koniec i tak umrzesz sam, tak samo jak sam na świat przyszedłeś.
    Żyjemy około 3/4 wieku z czego świadomi jesteśmy około 50 lat.Po co sobie psuć te 50 lat? Potem nie wiadomo czy coś nas zastanie, czy też nie. Mamy jedno życie.

    • 7 13

  • Droga Redakcjo

    Jak co dnia, czytam Państwa artykuły jako mieszkanka naszej metropolii i osoba ciekawa bieżących tematów tego portalu. Co do treści artykułów nigdy nie mam większych zastrzeżeń. Czytam to, co mnie interesuje. Błędy językowe , czy interpunkcyjne zdarzają się. Owszem, ale rzadko i nie są one jakoś spektakularne. do meritum.
    Po przeczytaniu każdego artykułu (a nie rzadko wcześniej :D ) podejmuję się lektury komentarzy czytelników, bo przeważnie dzieje się w nich więcej niż w samym artykule sensu stricto. Tu mają miejsce prawdziwe igrzyska ! :D Liczne dialogi mniej lub bardziej merytoryczne, ale są. Nicki osób podpisujących się pod komentarzami są już raczej rozpoznawalne, „więc szaleją” tu te same osoby (prawdopodobnie :D ) Dostrzegam w tych komentarzach sporo jadu, ale jest tu też często coś mi bliskiego i coś, co bardzo cenię. Mianowicie jest to poczucie humoru, którym możemy się pochwalić (w domyśle mieszkańcy trójmiasta :D) i może warto byłoby to jakoś wykorzystać? Ja dostrzegam w tym potencjał, ale pozostawiam to Państwa rozważaniom i to primo. Może pochylenie się nad tematem wyszłoby z korzyścią dla portalu :)
    Secundo, że może warto też byłoby rozważyć koncepcję stworzenia czegoś na kształt czatu, na którym chętni mogliby się "wyszaleć". Z pewnością taka opcja cieszyła by się dużym zainteresowaniem. Moglibyśmy tam wchodzić w dialogi na konkretny temat. Teraz w raporcie drogowym często czytam o polityce i ogólnie abstrahuje się tam od sytuacji panujących na naszych drogach. Domniemam , że czytelnicy bardzo chętnie korzystaliby z tematycznych czatów. Tym samym pozwalając innym cieszyć się wymianą komentarzy na konkretny temat.
    Z poważaniem i wyrazami szacunku, Młoda :D

    • 18 5

  • Zdjęcia

    Na pewno te zdjęcia umieszczone w artykule z jakiejś bazy internetowej, przedstawiają szczęśliwe rodziny patchworkowe...
    Może artykuł miał być reklamą rozwodów i powtórnych związków?

    • 19 1

  • Inżynieria społeczna... (5)

    ...artykuł wspaniale wpisuje się w tendencję "stwórzmy sobie nowego człowieka". Kropelka po kropelce wpajajmy mu, że to co go niszczy (albo jest wynikiem jakiegoś niepoukładania), tak naprawdę jest normalne. Przy pierwszym artykule budzi się sprzeciw, przy dziesiątym - rodzi się wątpliwość: "A może to normalne?", przy setnym uznajesz to za normę.
    Nie oceniam rozwodników, powtórnych związków - itp. Naprawdę ludzie mają różne historie, nie zawsze mają na nie wpływ, konsekwencje pewnych błędów są często nie do odwrócenia i trzeba z nimi jakoś żyć. Jednak nie sugerujmy, że jak się coś nie udało, to się udało, że wszystko da się naprawić i da się uniknąć konsekwencji swoich albo czyichś wyborów...

    • 36 8

    • (4)

      Odnoszę wrażenie, że wielu z Państwa wychodzi z założenia, że jeśli ja tego nie aprobuję albo nigdy bym tak nie zrobiła/nie zrobił to znaczy, że problemu nie ma. Jest to trochę infantylne, żeby nie powiedzieć głupie. Postawa "jestem przeciw zatem inni również muszą być przeciw" jest cholernie niedojrzała, od ludzi dorosłych wymaga się chyba nieco więcej. Żyjemy w XXI wieku, losy pojedynczych ludzi są nieraz bardzo pokręcone, nie widzę powodu aby pozbawiać ich szansy na stworzenie rodziny, W tych wszystkich głosach o ochronie "zdrowej polskiej rodziny" pobrzmiewa wyraźnie ton polskiego kołtuna skądinąd znany bardzo dobrze, niestety. A skoro są specjaliści, którzy mogą wspomóc ludzi w ich wysiłkach to tylko trzeba przyklasnąć i podziękować!

      • 9 4

      • nie rozumiesz

        'nie nazywajmy szamba perfumerią'

        • 3 5

      • (2)

        Nie napisałem, że jestem przeciw pomocy ludziom, których losy są "pokręcone". Chodzi o to, aby nie sugerować, że normalnym i właściwym jest to, co z gruntu jest właśnie "pokręcone".
        No i rzeczywiście - jestem kołtunem, bo pragnę dla mojego dziecka bezpieczeństwa - przede wszystkim emocjonalnego, w pełnej rodzinie, z zapewnionymi właściwymi wzorcami do budowania trwałej więzi emocjonalnej, przezwyciężania kryzysów, umiejętności dialogu pomiędzy członkami rodziny etc. Chyba przypnę sobie taką tabliczkę na drzwiach: "Tu mieszkają kołtuny" ;)

        • 5 4

        • wiesz jak buduje się właściwe wzorce emocjonalne w rodzinie, w które rodzice się nie kochają? Nie bądź zatem sędzią tylko buduj swój świat według swoich zasad ale pozwól innym budować na ich zasadach nawet jeśli do tego dochodzą nieco zawiłymi ścieżkami. Taj jak nie ma żadnej gwarancji na zbudowania relacji i miłości w rodzinie patchwork tak samo nie ma jej w "normalnej". I tu i tu najważniejsi są ludzie i ich emocje - piekło można zbudować wszędzie. Nie osądzajmy zatem tylko budujmy swoje relacje jak najlepiej. Tak właśnie widzę polskiego kołtuna - "moje jest najważniejsze i tylko ja mam rację" - tak więc jeśli się w tej definicji mieścisz, no cóż... Mam nadzieję, że nie :-)

          • 3 2

        • no de facto możesz sobie powiesić taką tabliczkę, bo kołtunem jesteś. tylko akurat nie z powodu żony i dzieci.

          • 0 1

  • czemu nie napiszą ci psychologowie, że takie paczworkowe rodziny, to zwykła emocjonalna kastracja dla dzieci. rodzice przede wszystkim powinni bardziej zastanowić się , kogo bierze się za męża lub żonę i nie najmniejszy nawet kryzys małżeński kończyć rozwodami

    • 36 9

  • Mam nadzieję, że nie jest to typowy model naszych czasów.

    • 17 3

  • -ja

    Róbta, co chceta!
    Wasze życie, Wasza sprawa.

    • 6 3

  • made in usa

    Byle z kim, byle jak

    • 8 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (6 opinii)

(6 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane