• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zegar biologiczny tyka nieubłaganie

Izabela Małkowska
22 czerwca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Jak odkładana w nieskończoność decyzja o macierzyństwie może rzutować na nasze życie i kiedy jest dobry moment na dziecko - na te i inne pytania odpowiedź poznamy podczas poniedziałkowego spotkaniu z Beatą Makowską, autorką książki "Mogłaś być Anną".



Małgorzata pracuje w dużej korporacji. Goni za awansem, coraz lepszymi warunkami życia. Wyposaża mieszkanie, zapewnia sobie maksimum komfortu, gromadzi wokół siebie dziesiątki przedmiotów cieszących oko piękną formą. O macierzyństwie zaczyna myśleć, gdy ma już właściwie wszystko, co da się kupić za pieniądze. W wieku czterdziestu lat wyścig z zegarem biologicznym okazuje się niełatwy.

Małgosia jest bohaterką powieści Beaty Makowskiej "Mogłaś być Anną" i ta historia nie wydarzyła się naprawdę, ale spotyka coraz więcej współczesnych kobiet

- To opowieść o pewnej czterdziestolatce, która młodość poświęciła na robienie kariery i zdobywanie dóbr doczesnych, a teraz dojrzała do macierzyństwa - opowiada Beata Makowska, lekarz i autorka książki "Mogłaś być Anną". - W wieku 40 lat pojawiają się pewne zaburzenia hormonalne, jest dużo trudniej zajść w ciążę niż 10-20 lat wcześniej. Małgosia nigdy poważnie nie myślała o macierzyństwie. Dla niej dwie najważniejsze sprawy to praca i niezwykła przyjaźń z trzema koleżankami ze studiów, z którymi często uprawia clubbing. Jest mężatką, ale mąż pozostaje na marginesie jej życia. Koleżanki czterdziestolatki na jednej z imprez uświadamiają sobie, że jedyne, czego brak im w życiu, to dziecko. Pozostała trójka jest niezamężna, więc wybierają Małgosię, by urodziła dziecko, a one włączą się w jego wychowanie. Małgosia stawia sobie za punkt honoru jak najszybciej zajść w ciążę. Od razu konsultuje się z lekarzem i poddaje skrupulatnym badaniom. Wyniki badań hormonalnych okazują się jednak nieprawidłowe.

Czy Małgosi uda się dotrwać do końca ciąży i urodzić zdrowe dziecko? Czy nie zemści się na niej wcześniejsza beztroska? Na te i inne pytania odpowiedzi będzie można znaleźć na poniedziałkowym spotkaniu z autorką książki. Spotkaniu o tyle ciekawym, że Beata Makowska to nie tylko pisarka, ale także lekarz, na co dzień zajmująca się leczeniem niepłodności.

- Wokół nas jest mnóstwo takich Małgorzat. Decyzję o macierzyństwie odkładają w nieskończoność. Mają szczęście, jeżeli, kiedy już zdecydują się na ciążę, zachodzą w nią naturalnie tylko przy niewielkim wsparciu lekarskim. I jeśli nie muszą poddawać się procedurze in vitro, co jest nie tylko bardzo kosztowne, ale niejednokrotnie po prostu upokarzające - twierdzi Makowska. - Często nie zdają sobie sprawy, że ciąża i dziecko wywrócą ich świat do góry nogami. Nie dopuszczają do siebie myśli, że będą musiały chociaż częściowo zrezygnować z obowiązków zawodowych, bo inaczej mogą poronić albo urodzić przedwcześnie. Celebrytki rodzą, bo taka moda się pojawiła, a później krzyczą: dlaczego nikt mi nie powiedział, że macierzyństwo jest takie trudne? Bo boli blizna po cięciu cesarskim, piersi od nawału pokarmu, a dziecko dzień i noc płacze.

Beata Makowska zapewnia, że na spotkaniu autorskim nie będzie dawać rad. Chce tylko przekazać pewną wiedzę kobietom takim, jak Małgorzata i tym, które jeszcze mogą uniknąć błędów bohaterki książki "Mogłaś być Anną".

- Czasy są takie, a nie inne. Mężczyźni są niedojrzali, nie myślą o stałych związkach, a kobiety, gdy decydują się na ciążę, chcą mieć obok siebie dojrzałego partnera, a dziecku zapewnić dobrobyt. Tylko muszą wiedzieć, że w wieku 30 lat kobieta ma w jajnikach tylko 12 % zdolnych do zapłodnienia komórek jajowych, w wieku 40 lat - już tylko 3 %. Dlatego decyzję o późnym macierzyństwie powinny podejmować z pełną świadomością i wiedzą na temat swojej fizjologii. Nie mnie dawać rady, ja chcę przekazać tylko pewną wiedzę, każdy niech sam zadecyduje, czy z niej skorzystać - dodaje autorka.

Autorka książki, dr n. med. Beata Makowska, w 1992 roku ukończyła studia medyczne w Akademii Medycznej w Gdańsku. W 1999 r. objęła stanowisko asystenta w Klinice Położnictwa Akademii Medycznej w Gdańsku, a sześć lat później uzyskała stopień doktora nauk medycznych. Obecnie zajmuje się zawodowo problematyką leczenia niepłodności w Europejskim Centrum Macierzyństwa InviMed Gdynia. Pod pseudonimem Aleksandra Mak pisze książki o kobietach i dla kobiet.

Spotkanie autorskie poświęcone książce "Mogłaś być Anną" odbędzie się 25 czerwca, w poniedziałek o godzinie 18.00 w sopockim Klubie Atelier.

Wydarzenia

Opinie (105) 5 zablokowanych

  • W tym społeczeństwie nie da się żyć bez dzieci... (13)

    Urodziłam pod presją rodziny i otoczenia. Każdy mi ciągle powtarzał, że będę potem żałować, że mąż mnie zostawi, że będzie potem za późno, że egoistką jestem, zobaczysz urodzisz a pokochasz, każda kobieta stworzona jest do bycia matką, kto będzie na twoją emeryturę pracował, co z ciebie za kobieta... A jak skończyłam 30 to istna lawina. Nigdy nie chciałam mieć dzieci i nigdy mnie do nich nie ciągnęło. Teraz moje dziecko ma rok a ja żałuję swojej decyzji. Staram się być dla niego najlepszą mamą jaką potrafię ale opieka nad nim nie sprawia mi radości, po prostu przetrwanie. Jestem sfrutrowana i przygnębiona. Płacz dziecka doprowadza mnie do szału. Boję się, że w złości zrobię mu krzywdę. No i teraz rzeczywiście żałuję. Drugi raz bym się nie zdecydowała. Nie nadaję się na mamę. Macierzyństwo nie jest dla wszystkich. Trzeba mieć predyspozycje. Nie nękajcie bliskich i znajomych, bo może to się skończyć tragedią a nie szczęściem.

    • 30 3

    • pracuje w domu starosci i widze roznice (10)

      w zachowaniu starszych osoba majacych dzieci, wnuki a starszych osob bez rodziny. Ci ktorzy maja dzieci, wnuki odwiedzaja ich niektorzy codziennie a czesc dzowni, wysyla listy, albumy ze zdjeciami jelsi mieszkaja w innym kraju. Osoby bez rodziny, samotne maja puste pokoje, bez zdjec bliskich, gole, smutne sciany i smutne oczy.

      • 3 8

      • (5)

        Dlaczego ktoś ma dziecko i wnuki i mieszka w domu starców ?

        • 15 3

        • (3)

          Może wymaga stałej opieki medycznej, a rodzina jej przecież nie zapewni? Są różne sytuacje, nikt nie powinien oceniać takiego postępowania.

          • 5 7

          • Można wynająć opiekunkę (2)

            Ja tak zrobiłam. Płaciłam za nią 30 zł. Resztę dopłacał MOPS. Przychodziła do mamy kiedy my byliśmy w pracy. Dziecko też wymaga opieki i co wyrzucacie je z domu?

            • 6 2

            • czemu MOPS dopłaca Ci za opieke nad mamą? (1)

              mamie też dopłacał, kiedy byłaś niemowlęciem?

              • 0 0

              • Mama mieszkała z nami. Opiekunka kosztuje 1200 zl. Mam 2 dzieci i płacę za prywatne przedszkole. Nie stać nas było jeszcze na opłacenie opiekunki. A jeszcze kredyt na mieszkanie. Mama miała schizofrenię. Nie mogła zostać w domu sama, bo miala skłanności samobójcze. Mama miała skromną emeryturę. Dużo kosztowały leki i pampersy, ale widzę, że niektorym się wydaje, że taka starsza osoba nic nie kosztuje i nic nie potrzebuje i najlepiej oddać do DPS i zapomnieć.

                • 0 0

        • bo łatwiej zadzwonić i wysłać list niż codziennie zmagać się ze starością i niedołężnością. Ot, kochająca rodzina

          • 8 1

      • A gdzie są te domy i mieszkania tych ludzi, że są w DPS-ach? (2)

        Najsmutniejsze to, ze te dzieci, wnuki wysyłali te osoby starsze bo nie było dla nich miejsca we własnym domu. Moja mama miała opiekunkę, z MOPSu. Koszt 30 zł miesięcznie. Za nic w świecie nie wysłałabym jej do staruszkowa. Wybudowała z tatem dom i dożyła w tym domu starości. Jakie to musi być smutne dla tych ludzi być wyrzuconym z własnego lokum do przytułka.

        • 6 2

        • opiekunka za 30 złotych miesięcznie? (1)

          Bo z moich podatków płacą Ci za opiekę nad mamą?
          Masz się czym chwalić! :p

          • 0 1

          • Też płacę podatki. Może nawet więcej od Ciebie i nie robię z tego dramatu. Normalnie zapłaciłabym 1200 zł, a miejsce w DPS kosztuje 2000, więc chyba i tak zaoszczedziłes(łaś), bo mama nie była 24/dobę w DPS, tylko z rodziną.

            • 0 0

      • a ile osób jest takich, co to mają rodziców i dziadków w pupie? a wpadają ewentualnie po "kieszonkowe"?

        • 9 0

    • "Urodziłam pod presją"!

      pretensje do siebie

      • 0 0

    • ...

      To prawda, taka presja to rzeczywistość. Z drugiej jednak strony rzeczywiście - później może być za późno. Oczywiście nie każdy musi mieć dzieci, i tacy ludzie też mogą być szczęśliwi. Gorzej jeśli mąż chce a ty nie. Musisz pamiętać że macierzyństwo nie wygląda jak w reklamie. To wyrzeczenia,zmęczenie, ale też wielka radość. Z tym, że to spełnienie i radość mogą przyjść później. Roczniak to jeszcze małe dziecko, dopiero potem może docenisz to że masz to dziecko, gdy odejdą pieluchy, dziecko zacznie mówić np. ze ciebie kocha. I pamiętaj że to największy skarb, cząstka ciebie, musisz nad sobą panować. Każda matka ma trudne momenty...

      • 6 4

  • Dzieci (2)

    W sam raz glos do zabrania dla Karoliny W. - już się człowiek nastawiał na pojechanie z kilkoma brzydkimi wyrazami, ale widze po tym co tu niektórzy napisali , że nie trzeba. Zacznijmy od tego aby kobiety zaczęły byc traktowane poważnie. Same się poddajemy i wyszło,że facet to Pan i władca. Przez takie Panie muszę teraz charowac jak wół nie tylko w pracy, ale i w kontaktach z naszymi uroczymi MEZCZYZNAMI. Niech cała populacja zrozumie, że kobieta to nie PRZEDMIOT do rodzenia dzieci dla dobra tejże populacji. Nie chcę miec nic wspólnego z kobitkami, które postawiły sobie za cel pierwszorzędny "niańczenie" dziecka bo nie wspomnę tu o wychowaniiu.Na to mało kto ma czas. Nie wina facetów, że to kobiety zostały obdarzone tą cudowną mocą urodzenia dziecka, ALE NA BOGA NIE JEST TO WINA TYM BARDZIEJ KOBIET. Dzieci to nie kolej rzeczy. Dla wszystkich zaciekawionych; mam 30 lat i mi się nie spieszy! Zacznijmy może od szacunku do kobiet i nie rozpuszczania ciągłego facetów wystawianiem im piersi na wierzchu i ciągłym udowadnianiem, że są lepszą płcią to może wszystko zacznie wracac na swoje miejsce. Jak kobiety zaczną poszukiwac płci męskiej do stworzenia czegos wartościowego to wówczas może dzieci bedą miały jakiś sens. Również dla wszystkich zaciekawionych: gdyby chciała już dawno bym to dziecko posiadała ponieważ tak się składa, że prawie wszyscy byli zainteresowani aby mi takie sfabrykowac. Dlatego szanowne kobiety bardzo prosze aby mi kreciej roboty nie robic. Bo nie bede udawac glupiej po to aby wszystko bylo TAK JAK NALEZY. Gdyby ktos zechcial sie ze mna skontaktowac w tej sprawie to zostawiam e-mail: karolcia2661@wp.pl obojetnie w jakim kontekscie.
    I NA KONIEC SPROSTOWANIE: ZADNA ANNA NA PEWNO BYC NIE ZAMIERZAM !!! piszcie chocby jezeli macie ochote pogadac na ten lub inny temat, na spotkan ie moze i bym sie wybrala z ciekawosci, ale nie wiem czy dam rade - gdyby ktos byl zainteresowany to piszcie.
    POZDRAWIAM
    przestanmy z dziecka robic najwyzesze dobro bo to nie nasza wlasnosc.

    • 6 3

    • a jaka jest myśl przewodnia Twojego pełnego ekspresji wywodu?

      • 0 0

    • uffffff

      a już zaczynałam czasami myśleć, że to ja mam coś nie tak z głową. Cieszę się, że to napisałaś. Pozdrawiam

      • 3 0

  • tyka oj tyka (3)

    a później na placach zabaw siedzą sobie zmęczone, wymiete panie i nie wiadomo czy to babcia, czy mama ;-)) Dramat
    Z facetami nie lepiej - siedzi siwiutki, przetarty pan i tępo gapi się w komórke. Dzidek? Nie, późny tato...

    • 38 50

    • Re: tyka oj tyka (2)

      Gorzej, jeśli późna mama lub późny tato rzeczywiście zachowują się, jak babcia lub dziadek w stosunku do swoich dzieci.

      • 10 4

      • lepiej późna mama i tata niż małolaty porzucające gdzie popadnie swoje noworodki! (1)

        • 40 1

        • Re: lepiej późna mama i tata niż małolaty porzucające gdzie popadnie swoje noworodki!

          Sekunda - po pierwsze nie powiedziałem, że wszyscy "późni" rodzice źle wpływają na dziecko. Jasno zaznaczyłem, żo chodzi o rodziców, którzy przyjmują rolę dziadków (lub kolegów, dzieci swoich dzieci, itp.).
          Po drugie - proponuję nie urządzać zabawy pt."kto wymyśli gorszą patologię". Oczywiście zostawienie dziecka np w beczce po kapuście, zamiast w szpitalu lub w oknie życia jest bestialstwem. Nie "wybiela" to jednak rodziców, o których mowa.

          • 0 0

  • stereotypy i statystykę mam gdzieś (3)

    w tym roku kończę 40 i rodzę dziecko :) ile trwało zanim zaszłam w ciążę? - nie trwało NIC, zaszłam tak jak zaplanowałam :)

    • 20 8

    • 5 lat prób i nic

      nie mam jeszcze 40 lat, oboje jesteśmy zdrowi, próbujemy od 5 lat i nic, ale ciągle się staramy

      • 0 0

    • Nie mów nigdy

      hop, zanim nie przeskoczysz.... Nigdy nie wiesz kogo urodzisz i z czym Ci się przyjdzie zmierzyć. " Zaskoczyć " to nie wszystko...

      • 2 4

    • Masz szczęście, ale to nie znaczy, że wszystkie kobiety w Twoim wieku je mają. Znam trzy w Twoim wieku, które chcą mieć dziecko, dla jednej z nich to nawet byłoby drugie. I cóż... mimo usilnych starań kolejny rok, dzieci nie mają. Wizyty u lekarzy i badania na razie nie przyniosły rezultatów, więc pozwala to sądzić, że autorka książki ma rację. Tym bardziej, że przede wszystkim jest lekarzem, który z własnego doświadczenia ma obserwacje.

      • 5 0

  • Tylko 12% jajeczek zdolnych do zapłodnienia

    Tylko 12% jajeczek zdolnych do zapłodnienia po 40-tce?

    Super wiadomość, już wkrótce będziemy mogli odstawić gumki!

    • 1 4

  • NAPROTECHNOLOGIA (2)

    to przyszłość a inseminacja na szkle - smutne "zabawy" koncernów farmaceutycznych

    • 17 21

    • (1)

      Tak ci kościele powiedzieli? Gratuluję...

      • 11 4

      • Celem NaProTechnology jest naturalne poczęcie- mówi Ewa Prokop z Mater Care Polska

        Obecnie w mediach, przez większość polityków promowana jest metoda in vitro. Mało kto, kogo nie dotyczy problem niepłodności, interesuje się na czym ta metoda polega. Czy w obecnej sytuacji medialnej, politycznej są szanse by informacje o in vitro dotarły do społeczeństwa?

        Sądzę, że tak. Prowadzone są akcje informujące, konferencje na ten temat. Robią to przede wszystkim organizacje katolickie. W czasie tego typu spotkań staramy się uświadomić uczestnikom czym naprawdę jest metoda in vitro. Pokazujemy, że nie jest ona rozwiązaniem. W jednej trzeciej przypadków daje dziecko jednak nigdy nie leczy niepłodności. Większość zarodków obumiera w trakcie procedury i jest ona obarczona również ryzykiem dla matki. Za metodą in vitro stoi cały przemysł. Jest ona szeroko promowana. Mówi się, że to rozwiązanie szybkie, bezbolesne i skuteczne. Przed in vitro są otwarte wszystkie drzwi, bo jest to metoda bardzo dochodowa.

        • 1 6

  • Żenujące

    To nie tak, że kobiety nie chcą wcześniej rodzić bo wybierają wygodną kanapę czy clubbing!!! Kobiety nie mają stabilizacji (brak męża albo mąż wieczny chłopiec), nie mają poczucia bezpieczeństwa w pracy, rodziny mają za małe dochody aby sobie pozwolić na dziecko bo przecież to nie jest tylko kwestia jedzenia, pieluch czy ubranek ale przede wsszystkim zapewnienie opieki!!!! Jeżeli praca to 8 godzin plus dojazdy czyli ok. 9-10 godzin dziennie to opiekunka bierze 2 tys (10 zł za godzinę). a do tego utrzymanie dziecka. Kto może sobie pozwolić na 3 czy 3,5 tys miesięcznie????? Ile osób ma babcie które się nudzą? Moi znajomi mają rodziców po 50 czy 60 lat, którzy pracują albo są w innym mieście albo sami mają problem ze zdrowiem.
    Gdyby 30 letnia kobieta miała warunki to musiałaby być idiotką, aby nie chcieć dziecka, ale w większości przypadków to jest ogromna chęć i brak możliwości!

    • 15 1

  • Niedojrzali mężczyźni?! (1)

    To szowinistyczna postawa. Opinia nierzetelna, tendencyjna i krzywdząca. W moim otoczeniu więcej było kobiet, które dały sobie zrobić dziecko, a później nie chciały być z partnerem, który ich kochał, niż odwrotnie. Albo właśnie kariera była dla nich ważniejsza. To na tym polega dojrzałość kobiet? Równie dobrze można by rzec, że kobiety w dzisiejszych czasach są modliszkami uprawiającymi wojnę płci. Rodzą dzieci, a później szukają kogoś, kto by się nimi zajął, bo koleżanka ma urodziny, bo Sylwester, bo "chcę jechać na wycieczkę" itp. Albo ciągle narzekają, że to obiad trzeba zrobić, wyprać, rozwiesić, wyprasować, że nie mają czasu dla siebie. A później się dziwią, że dorastające bądź dorosłe dzieci nie chcą z nimi rozmawiać. Lepiej w ogóle nie rodzić, niż urodzić i krzywdzić np. wychowywaniem bez ojca, produkując maminsynków albo kobiety, które wzorem matek również mają trudności w nawiązaniu właściwych relacji z mężczyzną. Na podstawie moich obserwacji otoczenia mógłbym postawić tezę przeciwną, mianowicie, że to kobiety stały się egoistyczne i niedojrzałe do założenia rodziny. Z całą pewnością nie zrobię dziecka z kimś, kto przedkładałby karierę zawodową albo życie towarzyskie nad rodzinę, jaką chciałbym stworzyć. Wolę mieć żal do świata, że nie dał mi okazji zostać ojcem, że nie zagram z synem w piłkę, że oczami dziecka nie będę na nowo odkrywał tego świata.

    Poza tym dziecko powinno pojawić się wtedy, gdy dwoje ludzi się kocha i chcą tę miłość ucieleśnić i wzmocnić w potomku, w którym oboje będą zjednoczeni. Może brzmi to jakoś górnolotnie, choć podkreślam, że moje odczucia nie są podszyte kaznodziejskimi kazaniami, ponieważ jestem areligijny; po prostu tak czuję. Każde dziecko łączy w sobie coś z matki i coś z ojca, i to jest właśnie najwspanialsze w dzieciach, to że w nich się łączymy, a nie przedłużamy gatunek. I podstawą do planowania macierzyństwa powinna być wzajemna miłość, wspólna wizja rodziny, a nie znajomość fizjologii. Kobieta, która rodzi dziecko nie z miłości, a tylko dlatego, bo to ostatni dzwonek, ma raczej małe szanse być dobrą matką, skoro kariera była dla niej ważniejsza od miłości i rodziny. Przy tej okazji nasuwa mi się temat być może na inną okazję, ale w moim odczuciu bardziej ważki. O wiele lepiej niż znajomość fizjologii, do planowania rodziny przyczyniłaby się edukacja pedagogiczna, ale i psychologiczna w każdej szkole ponadgimnazjalnej. Edukacja, która uczyłaby przede wszystkim odpowiedzialności. Odpowiedzialności w ogóle, tak na dobrą sprawę, należałoby uczyć już od dzieciństwa. Być może nie uwierzycie, ale podczas kursu psychologii w trakcie moich studiów na innym kierunku, sam byłem zdumiony, jak DWUDZIESTOKILKULETNIE KOBIETY z przerażeniem i w wiele mówiącej ciszy słuchały o odpowiedzialności za to, gdy choćby idzie się z kimś do łóżka. Padły nawet pytania "Nawet jak się kogoś nie kocha? Nawet jak to tylko przygoda?" Zdarza się, że dziecko pojawia się nieoczekiwanie, i to obie strony są za to odpowiedzialne, obie strony są odpowiedzialne za jego przyszłość.

    • 3 1

    • Broniąc swojej odpowiedzialności oraz krzywdzącej opinii na temat mężczyzn - przerzuciłeś to na kobiety.

      Kobiety rodza dzieci a później szukaja kto by się nimi zajął - bez sensu przeciez ojciec sie nimi zajmie w tym czasie

      Narzekają że obiad, pranie, że nie mają czasu dla siebie - bez sensu przecież mąż to zrobi

      Kobiety stały sie egoistyczne z jakiegos powodu - jak myslisz z jakiego? Brakiem odpowiedzialności w chwili obecnej u Kobiet jet pozbawienie sie pracy na rzecz rodziny - bycie zależna od mężczyzny. Dla wielu takich kobiet jest juz za późno, kiedy mężczyzna zmienia zdanie.

      W drugim akapicie o miłości i oczekiwaniu dziecka oraz odpowiedzialności w jego tworzeniu - jest piękne - dotyczy obu płci.

      I przewrotnie - dwidziestokilkuletni mężczyźni zawsze ida do łóżka z pełna odpowiedzialnością. Tylko wtedy gdy kochają. Ci by te słowa przyjęli w krzykiem, że u nich tak jest właśnie.

      • 3 1

  • 40-latek to nie emeryt!!! (1)

    Ludzie nie przesadzajcie i nie róbcie z nas 40-latków jakiś schorowanych niedołęgów.Mam 42 lata i dwoje dzieci:jedno ma 11 lat,drugie 3 latka!Jeżdżę z nimi na rowerze,na nartach,pływam,biegam i ze zjeżdżaniem na sankach też nie mam problemu.Nie czuję się staro na wywiadówkach ani w szkole ani w przedszkolu,bo przekrój wieku rodziców jest naprawdę różny!Nie mam żadnych schorzeń,czuję się normalnie,przepełnia mnie energia i radość życia!A jednym ze żródeł tej radości są właśnie moje dzieci!

    • 38 1

    • Dzięki, bo już myślałam,że jestem jedyną zdrową i czującą się młodo czterdziestolatką w tym pełnym zgorzkniałych dwudziestolatków świecie:)
      I myślę o trzecim dziecku :p

      • 7 0

  • Nie wiem gdzie sa te kobiety po 30 ktore chca miec dziecko ! (6)

    Mialem zone, przed slubem mowila ze chce miec dziecko, po slubie juz nie!!!
    Ostatnio spotykalem sie z dziewczyna blizej 40 lat niz 30. Kiedy bylo nam dobrze zaczalem podnosic temat wspolnego zycia, dzieci itp. Kobieta uciekla, przestraszyla sie odpowiedzialnosci! Jak sama mowila nie wie czego chce!

    To ja sie pytam powtornie gdzie sa te kobiety chcace miec dzieci?

    Dodam, ze mam gdzie mieszkac, czym jezdzic, prace itd. Sprawy materialne nie maja wplywu na to czy mnie stac czy nie. Jedyny wplyw maja niezdecydowane kobiety ! Tak kobiety!

    • 9 14

    • są :) tylko, żle trafiasz...

      są tutaj :) tylko, że trafiasz... jak ja :/

      • 0 1

    • wejdze na pewien portla randkowy z onetu i popatrz tam, na pewno znajdziesz
      no chyba ze klamia, albo nie przypadnie ci wybranka do gustu

      • 7 0

    • (3)

      a może Twoje dotychczasowe partnerki nie widziały Cię w roli ojca?

      • 22 0

      • (2)

        Tu jestem! prawie 30-latka,wiem czego chcę chcę domu,rodziny i dzieci ale co noc płacze bo nie mam z kim miec tego domu i dziecka i boję się,że już zawsze tak będzie,że będę sama bo faceci to chcą kobietę tylko do lóżka ale do życia razem z obowiązakami to już nie.

        • 11 2

        • (1)

          Nie płacz maleńka, zawsze znajdzie się jakiś samiec do zapłodnienia.

          • 10 4

          • ja się zgłaszam na ochotnika do wszystkiego: o dzieci, o obowiązków, do życia :-)

            • 0 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane