- 1 10-latka zrobiła wywiad z Tuskiem (178 opinii)
- 2 Dziecko bawiło się na krawędzi balkonu (85 opinii)
- 3 Odra wraca? Do kwietnia więcej przypadków niż w całym ubiegłym roku (100 opinii)
- 4 Z Żabiego Kruka do Rawenny? Dziewczyny z Gdańska walczą o wyjazd na zawody smoczych łodzi (12 opinii)
- 5 Nowe oblicze Wroniej Górki na Aniołkach (51 opinii)
- 6 Majówka 2024 z dziećmi. Atrakcje w Trójmieście (7 opinii)
Zupa owocowa, kasza z sokiem i kakao. Wspominamy smaki dzieciństwa
Makaron z truskawkami, pampuchy od babci, oranżada czy jabłka i śliwki skradzione "na szaber" od sąsiada. To tylko niektóre przykłady smaków z dzieciństwa, które wspominamy po latach. Co jeszcze królowało na stołach w czasach, gdy byliśmy mali? Zapytaliśmy mieszkańców Trójmiasta o ich kulinarne wspomnienia.
Przedszkola w Trójmieście
Prawdopodobnie każdy z nas ma swoje wyjątkowe wspomnienia związane z przysmakami z czasów młodości. Wiele z nich to pierwsze szkolne lub przedszkolne posiłki, ulubione dania, ale także znienawidzone potrawy, na myśl o których nadal może robić się słabo. Zapytaliśmy mieszkańców Gdańska, Sopotu i Gdyni, co najbardziej zapadło im w pamięć.
Czytaj też: Telegram w butelce sprzed 50 lat odnaleziono w murach remontowanego dworca
- Moje smaki dzieciństwa przypadają na lata 60. - wspomina Maria z Gdańska. - Są to przede wszystkim chleb polany kawą Turek i posypany cukrem. Czasami w innej wersji, z kwaśną śmietaną i cukrem. To także bułka ze smalcem domowej roboty i solą, a do tego jabłko, czyli kwaśna "papierówka" prosto z jabłonki z ogródka. Oczywiście był też placek drożdżowy z rodzynkami, którym pachniał cały dom w sobotę po przyjściu ze szkoły. Nie zapomnę lodów Eskimos kupowanych na ul. Wyspiańskiego we Wrzeszczu. Była też oranżada od Cyrsona z budki z warzywami, którą wspominał również Paweł Huelle w książce "Weiser Dawidek". Zimą stawialiśmy ją za piecem kaflowym, żeby się ogrzała. A na koniec jabłko, tak zwana "zimówka", czyli pieczone w piecu.
- Ja się zawsze na śniadanie w przedszkolu spóźniałam, bo nie liczyliśmy czasu rano i w przedszkolu lądowałam, gdy ze śniadania zostawało dosłownie kilka kanapek - opowiada Dominika, która do przedszkola chodziła w latach 90. - Pamiętam, że kanapki były z pastą jajeczną i choć dawniej jej nie lubiłam, to dziś z chęcią bym takie kanapki zjadła. Do tego pamiętam naleśniki serwowane wyłącznie w piątki, bo przestrzegano postu. Było też kakao i kompot. Do tego chyba najfajniejsze jest wspomnienie zapachu świeżej zupy czy kotletów, który niósł się przez całe przedszkole. Zawsze na mnie wrażenie robił ten gigantyczny gar z zupą i z ogromną chochlą w kuchni, gdy zaglądałam tam ukradkiem.
Najbardziej znane trójmiejskie zespoły lat 90.
Z wizytą w Fabryce Czekolady "Bałtyk":
- Bardzo dużą część swojego dzieciństwa spędzałem na terenie klubu tenisowego na Lechii - opowiada Alan. - Pamiętam tamten sklepik, w którym często kupowałem słodycze czy frytki. W przedszkolu natomiast się jadło ryż z cynamonem i jabłkami, budyń z jakimś sztucznym różowym syropem, piliśmy też kawę zbożową. Moje smaki to także maliny w słoiku od dziadka, kotlet schabowy mamy i ciastko z nadzieniem jabłkowym, na które zawsze chodziłem po treningu.
- Do przedszkola chodziłem w latach 90. i najlepiej z tamtego okresu wspominam danie, które nazwaliśmy nie wiadomo właściwie dlaczego "lodziki" - śmieje się Daniel. - Był to po prostu makaron z twarogiem na słodko, za czym przepadali niemal wszyscy. Kiedy okazywało się, że tego dnia serwowane jest nasze ulubione danie, wbiegaliśmy do jadalni z radosnym okrzykiem "lodziki, lodziki!". Pamiętam też, że bardzo modne były wtedy tatuaże, które można było znaleźć w opakowaniach gum do żucia i przyklejało się je do skóry na wodę. Jeden z moich wujków, chcąc mnie zniechęcić do ich naklejania, wciąż powtarzał, że te tatuaże zmieniają kolor krwi i są strasznie szkodliwe.
Zobacz także: Mieszkaniec Witomina zebrał zdjęcia z 70 lat istnienia swojej dzielnicy
- Moim ulubionym przedszkolnym daniem była "potrawka" - mówi Agata. - Było to mięso z kurczaka z ryżem i białym sosem, do tego gotowana marchewka. Ale były też dania, których nie znosiłam, takie jak zupa mleczna. Zjadłam ją tylko raz, gdy przymusiła mnie przedszkolanka będąca u nas na zastępstwie, nie znająca naszych zwyczajów i upodobań. Nadal mam bardzo wyraźne wspomnienie tego dnia. Na co dzień byłam fanką śledzi w śmietanie i parówek. Teraz uświadamiam sobie, że nie była to najlepsza dieta, ale łudzę się, że zdrowych rzeczy po prostu nie pamiętam. Zawsze lubiłam zupy, ale te domowe, nie z przedszkola czy od innych osób. Musiał być "mój" smak - opowiada.
- Moje smaki z dzieciństwa to przede wszystkim te związane z kuchnią regionalną - mówi Hubert, który pierwsze lata życia spędzał na Mazurach. - Na tamte rejony wpłynęła mocno kuchnia litewska, więc dużo było rzeczy mącznych i ziemniaczanych: babka ziemniaczana, kopytka, kartacze, pierogi. Natomiast w przedszkolu królowała zupa owocowa. Nikt jej nie lubił, ale ja się nią zajadałem. Do tego zupa mleczna na lanych kluskach lub z makaronem i oczywiście kaszka manna z syropem Paoli. Był także ryż z jabłkami i cynamonem lub z truskawkami. Oczywiście odbywał się też zawsze rytuał mycia rąk przed i po jedzeniu. Mieliśmy taki bardzo długi zlew z wystającymi kurkami i myliśmy w nim ręce aż po łokcie. A słodycze to przede wszystkim lody Bolero albo wodne lody pałki po 30 groszy. Do tego flipsy i gumy kulki. A jak brakowało słodyczy, ojciec robił mi kogel-mogel, a mama zawsze wołała na wylizywanie miski z kremu do ciasta.
- W okresie przedszkola byłem strasznym niejadkiem i toczyła się zawsze walka na stołówce o jedzenie - wspomina Tomasz z Gdyni. - Dopiero w wieku sześciu lat wysłano mnie do przedszkola, wcześniej byłem przyzwyczajony do posiłków, które gotował mi dziadek. Nie mogłem się długo przestawić na te wszystkie owocowe zupy. Była też zawsze walka o picie mleka, którego do dziś nie znoszę. Mój przysmak z dzieciństwa to kanapka z masłem i solą. Natomiast nie mogłem przekonać się do gotowanego mięsa z zupy i nigdy go nie jadłem. Jeśli chodzi o słodycze, pamiętam chrupki, w których można było znaleźć różne gadżety. Pamiętam serię kart z ciekawostkami ze świata "Ile zjesz, tyle wiesz". Lody "Solo" zajadałem, aż mi się uszy trzęsły. I uwielbiałem pić oranżadę Helenę, litrami.
A jakie są Wasze ulubione smaki z dzieciństwa? Czekamy na wspomnienia w komentarzach.
Opinie (245) 8 zablokowanych
-
2021-01-11 13:26
Opinia wyróżniona
(6)
Najlepszy chleb namoczony w wodzie i posypany cukrem . Dziadek tak zawsze nam robił i cała wieś się zlatywala. Babcia zawsze serwowała najlepsze kladziaki i kopytka. To było dzieciństwo. W przedszkolu zmuszano żebym zjadła zupę mleczna, do dzisiaj mleka się nie napije! Ale przedszkole było inne niż te do którego chodzą teraz dzieciaki , żadnych diet, innych posiłków. Wszyscy jedli jedno i to samo .
- 54 4
-
2021-01-12 08:19
(1)
Rano w domu świerzy chleb sopocki ze sklepu Społem z maslem i pasztetem Mamy (Mniaaam!), na to pomidor i szczypiorek albo cebula, albo twaróg ze Społemu w papierze. Mamy dżemy (Mmmm!) Mleko z butelki, czesto siadłe domowo :)
Herbata Assam chyba zwykle albo gruzińska?
Do szkoły bułki w papierze woskowanym i jabłko.
Czasem była oranżada w butelkach.
Po szkole na Monciaku gruźliczanka, kurczak z ogórkiem pod Społem, potem loda Giusti za 1zł.
W domu rosołek, gołąbki (bue), kurczak, schab, zrazy (bue!), flONdra, ziemniaczki z pietruszką, albo Mamy frytki i sosy (pycha!), albo ketchup. Do tego zwykle kompot i herbatka.
Donald rzadko, nie lubiłem rzuć. Później były donaty (odjazd!) Do tego najlepiej żółta albo czerwona oranżada. W cukierni pod SKM Kamionka rurki ze śmietaną albo ciepłe lody.
Ulubione Słodycze sklepowe to białe albo kolorowe drażetki w bębeniku, suche wafle, ryż dmuchany :)- 6 0
-
2021-01-12 08:38
Aaaa, jeszcze dropsy i szklaki w papierku!
- 5 0
-
2021-01-11 21:24
(2)
Nie chleb namoczony, bo z niego byłaby papka. Cukier sypało się na kromkę chleba i delikatnie po kilka kropel polewało wodą.
- 2 0
-
2021-01-11 22:33
(1)
Kiedyś chleb kupowało się w prawdziwej piekarni a nie supermarkecie. Kiedyś chleb pachniał, ze każdy chciał piętkę zjeść, dzisiaj chleb nie ma żadnego zapachu. Kiedyś chleb czuć było w siatce, dzisiaj jest lekki jak piórko. Kiedyś chleb to był chleb dzisiaj to sama chemia. I kiedyś ten chleb pomoczony w wodzie nie był papką tylko rarytasem. Przykre ale prawdziwe.
- 11 3
-
2021-01-11 23:16
Chleb kupowało się w samie. I faktycznie, zanim doniosło się do domu jakoś piętki same się odgryzały. Ale prawda. Kiedyś chleb pachniał. Był z państwowej piekarni, więc nikt nie kombinował. Oczywiście, że kilogram był kilogramem. Teraz wymiar ten sam, a waga 0,5. Kapitalizm sprawił, że mamy mniej chleba w chlebie. Dziś czasem bochenek nie starcza na jeden dzień. Jemy gąbkę, przez co mimowolnie stajemy się gąbkami.
- 14 1
-
2021-01-11 20:48
oj tak, chleb namoczony wodą i z cukrem, myślałam że tylko ja takie dziwactwa jadłam :)
- 4 2
-
2021-01-12 08:08
Chleb z cukrem który polewało się woda z kranu :) zupa tzw zacierka... Rocznik 91
- 2 3
-
2021-01-12 03:03
Najlepsza jest zupka chińska na sucho
- 2 10
-
2021-01-12 03:01
A pamiętacie pyszne lody kręcone na pętli autobusowej w Oliwie?
Tak gdzie teraz jest Biedronka?
- 7 1
-
2021-01-12 00:41
He he
Placki z jabłkami, kompot z wiśni, oranzada na miejscu za 50 gr,
Truskawki, gdzie się chodziło na szabarek na dzialki, ale jeszcze coś czego nie zapomnę i do tej pory mam uraz " Zsiadłe mleko,, albo kompot z rabarbaru he he albo wypijesz, albo masz karę na podworko. Ha ha i wielki płacz.- 5 2
-
2021-01-12 00:16
Dzieciństwo ️️️
Lody smerfowe, rurki z kremem. A najwcześniejszy smak jaki pamiętam to chleb maczany pod kranówką i posypany cukrem, babcia serwowała takie rarytasy :) Gumy kulki, donald, turbo od których bolała szczęka, a smak znikał po sekundzie ale żuło się dalej :)
- 3 0
-
2021-01-11 20:35
(1)
skradzione "na szaber"? Nie bylo czegos takiego. Na szaber to sie chodzilo.
- 19 1
-
2021-01-12 00:01
ona ma 25 lat
(zazdroszczę)
- 3 0
-
2021-01-11 18:23
(2)
Ciepłe lody. Ha!
- 30 1
-
2021-01-11 23:34
Pycha niestety.... (1)
Mi rodzice zabraniali latem kupować strasząc salmonellą. Niestety pokusa była silniejsza :)
- 1 0
-
2021-01-11 23:58
moja matka odwrotnie
bała się że zachoruję na gardło i kupowała ciepłe, których nie lubiłem.
- 2 0
-
2021-01-11 18:08
(1)
Rurki z kremem vis a vis neptuna. Zpaiekanki vis a vis lotu. Pizza bis we Wrzeszczu. Oranzada w woreczku. Lata80/90.
- 33 0
-
2021-01-11 23:58
tak, zawsze jadłem tam rurki
wchodziło się po schodkach w dół. To była dodatkowa frajda. Co tam dziś jest? Bursztyn?
- 5 0
-
2021-01-11 23:53
baton krymski pychota i frytki z baru karmazyn w sopocie obok kas biletowych skm
- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.