- 1 Dziecko bawiło się na krawędzi balkonu (44 opinie)
- 2 Z Żabiego Kruka do Rawenny? Dziewczyny z Gdańska walczą o wyjazd na zawody smoczych łodzi (8 opinii)
- 3 Nowe oblicze Wroniej Górki na Aniołkach (51 opinii)
- 4 Rodzic po usłyszeniu diagnozy jest w rozsypce. Wsparciem onkosegregator (8 opinii)
- 5 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (69 opinii)
- 6 Mikroplastik w pokarmie dla niemowląt (63 opinie)
Małe dziecko uratowane na stacji benzynowej
Ratowanie niemowlęcia na stacji benzynowej na Chełmie.
Pracownice stacji benzynowej na Chełmie uratowały życie niemowlęciu, które zadławiło się kaszką.
Nagle do sklepu wbiegła kobieta.
Pracownica, pani Iwona, usłyszała krzyk:
"Pomóżcie, moje dziecko się dusi! Ratujcie!" i zobaczyła, że kobieta trzyma niemowlę ubrane w kombinezon. Było zupełnie sztywne.
Pani Iwona sięgnęła po telefon. W stresie, z trudem przypomniała sobie, że trzeba dzwonić pod 112.
Matka dziecka wbiegła na stację z samochodu, który zostawiła na środku ulicy. Była w szoku. Zupełnie nie wiedziała, co robić. Druga z pracownic stacji, pani Ewa, przejęła inicjatywę.
- Podbiegłam do kobiety, która bez przerwy krzyczała - wspomina. - Dziecko było zupełnie sztywne, jak manekin. Domyśliłam się, że się zakrztusiło i musi być skierowane głową w dół, ale matka w panice je podnosiła. Klepałyśmy je po plecach. Nie wiedziałam, czym się zakrztusiło, nie można było popełnić błędu - opowiada pani Ewa.
Pani Iwona, czekając na połączenie z numerem 112, obserwowała, co się dzieje i zadawała matce pytania.
- Gdy matka podniosła dziecko, widać było, że jest zupełnie sine. Ewa walczyła o życie dziecka, a ja z telefonem przy uchu próbowałam wydobyć z przerażonej kobiety, co się stało, czy właśnie karmiła dziecko. Akurat gdy krzyczałam "trzymajcie główkę w dół", uzyskałam połączenie i zaczęłam relacjonować dyspozytorce, co się dzieje - odtwarza wydarzenia pani Iwona.
Wreszcie dziecko wypluło kaszkę i zaczęło oddychać. Sztywność ustąpiła i na twarz dziewczynki zaczęły wracać kolory.
Dziecko zaczęło płakać. Usłyszała to dyspozytorka i powiedziała:
- Uratowałyście dziecku życie, karetka już jedzie.
Po karetkę dzwoniła też babcia dziecka, która została w samochodzie, na środku ulicy, lecz nie wiedziała, gdzie się znajduje. Klientka stacji przyprowadziła samochód na stację. Karetka po przyjeździe stała na stacji przez 20 minut, po czym odjechała z matką i dzieckiem do szpitala.
Zarówno pani Ewa, jak i pani Iwona uczestniczyły wcześniej w szkoleniach z pierwszej pomocy, lecz, jak same mówią, działały intuicyjnie. Ale, gdy ogląda się monitoring, wydaje się, że dokładnie wiedzą, co robić.
- Jestem dumna z moich koleżanek, że mimo stresu nie straciły głowy i zachowały się bardzo profesjonalnie. To wspaniale mieć takich pracowników - komentuje Agnieszka Maciaś, ajentka stacji Lotos.
- Bardzo dziękuję pracownikom naszej stacji za postawę w sytuacji, gdy zagrożone było życie dziecka. Taką postawę należy propagować i nagradzać - podkreśla Krzysztof Zwierzycki, ze spółki Lotos Paliwa.
Opinie (233) ponad 10 zablokowanych
-
2019-03-08 10:07
brawo dla tych kobiet
- 5 1
-
2019-03-08 10:28
NiemowlĘ
- 0 0
-
2019-03-08 11:17
ile jeszcze o tym ??
szkolić mamuśki żeby potem nie było paniki!
- 1 0
-
2019-03-08 11:25
Brawo i szacun dla Pań ze stacji!!!
- 5 1
-
2019-03-08 11:32
no to kobitki wszystkiego naj !!!!!!
jesteście wielkie
- 7 0
-
2019-03-08 19:13
Brawo PAnie. Brawo. O tym powinno posac się a nie o głupotach.
- 7 1
-
2019-03-09 09:14
smutne
Zamiast uczyć tego w szkole od małego uczą wielu niepotrzebnych bzdur, to powinno być w programie szkolnym i co roku przypominane . Tak łatwo można człowiekowi uratować życie.
- 4 0
-
2019-03-09 15:42
Stacja paliw nie jest miejscem na karmienie dziecka.
A mamusia mogłaby przeszkolić się w opiece nad własnym dzieckiem, które ma od kilku miesięcy. Telewizja śniadaniowa i seriale niczego nie uczą.
- 1 6
-
2019-03-15 22:37
Podziwiam
za zachowanie "zimnej krwi" :-)
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.