- 1 Atrakcje dla rodzin na ładną pogodę (20 opinii)
- 2 Mikroplastik w pokarmie dla niemowląt (63 opinie)
- 3 Nowe oblicze Wroniej Górki na Aniołkach (51 opinii)
- 4 Kredkami w kierowców przy przejściu (107 opinii)
- 5 Majówka 2024: matury i egzaminy. W szkołach będzie ponad 2 tygodnie wolnego? (69 opinii)
- 6 Majówka 2024 z dziećmi. Atrakcje w Trójmieście (7 opinii)
Michałka poparzono w żłobku, po kilku latach procesu nikt nie wie, czemu nie wezwano pomocy
Michałek jest dziś uczniem pierwszej klasy, do tej pory odczuwa skutki poparzenia, jakiego doznał w żłobku. Chłopiec miał wtedy 1,5 roku, po wypadku przeszedł pięć operacji, konieczne były przeszczepy skóry i długie leczenie. Niestety po kilku latach procesu wciąż nie wiadomo, dlaczego opiekunki nie wezwały pomocy, zadzwoniły jedynie do matki chłopca. - Nikt z nich nie chce powiedzieć, co się tak naprawdę wtedy stało. Dopiero kiedy w pierwszej instancji skazano jedną z opiekunek, przyznała ona, że była tam osoba, która jako jedyna chciała wezwać pogotowie. Teraz szukam tej kobiety - mówi mama chłopca.
Kilka lat temu opisywaliśmy historię Michała. Chłopiec miał 1,5 roku, był pod opieką prywatnego żłobka Muszelka w Gdyni, kiedy jego mama dostała telefon, że dziecko trzeba koniecznie odebrać. Na miejscu okazało się, że Michałek jest dotkliwie poparzony, a w zasadzie na lewym przedramieniu nie ma skóry, bo ta wisiała w okolicach łokcia.
- Od razu zadzwoniłam do męża, żeby uprzedził pogotowie, ale tego, co zobaczyłam w przedszkolu, nie spodziewałam się. Dziecko było w szoku, bez skóry, krzyczało z bólu, a ja sama wiozłam je do szpitala - opowiadała jego mama.
Leczenie trwało długo. Konieczne było pięć operacji, przeszczepy skóry, rehabilitacja, nie ominęło ich widmo sepsy czy amputacji. Do tej pory dziecko odczuwa skutki tego wypadku.
- Teraz Michałek jest uczniem pierwszej klasy i choć rana się zagoiła, a czucie wróciło po kilku latach masaży i laseroterapii, to ślad po poparzeniu stresuje go, bo to coś, co będzie już na całe życie - podkreśla pani Marta.
Przez kilka lat rodzice chłopca usiłowali dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się tamtego dnia. Kto ponosi odpowiedzialność za tragedię, jaką musiało przejść 1,5-roczne dziecko i jego rodzice? Kto odpowiada za dziecko pozostawione pod opieką placówki? Czy jest możliwe, że nikt?
Co wydarzyło się w żłobku i kto za to odpowiada?
Proces przed Sądem Rejonowym w Gdyni trwał od kwietnia 2017 roku do stycznia 2019 roku. Oskarżono w nim o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu [o przestępstwo z art. 160 § 2 i 3 k.k. w zw. z art. 156 § 1 k.k. w zw. z art. 11 S 2 k.k. - dop. red.] właścicielkę żłobka i dwie opiekunki. Sąd uznał winę jednej z opiekunek, natomiast drugą opiekunkę i właścicielkę uniewinnił.
Od wyroku odwołali się rodzice chłopca. W toku nowych dowodów Sąd Apelacyjny przywrócił całe postępowanie wobec właścicielki i jednej z opiekunek. Utrzymał w mocy wyrok skazujący drugą z opiekunek.
- Podczas procesu w apelacji jedyna skazana opiekunka po wielu latach przerwała milczenie. Dowiedzieliśmy się, że właścicielka placówki nie była obecna tego dnia w pracy, choć wcześniej twierdzono co innego. Według zeznań skazanej opiekunki tego dnia w placówce była ona, siostra właścicielki z inną opiekunką i opiekunka oskarżona w pierwszej instancji. Po zdarzeniu właścicielka i jej siostra będąca w placówce konsultowały się telefonicznie, ale postanowiły czekać i nie wzywać pogotowia, choć osoba będąca na dyżurze z siostrą pani Beaty sugerowała takie rozwiązanie. Następnie gdy właścicielka dotarła do placówki, powiadomiono nas o zdarzeniu. Mamy więc znikających świadków, fałszywe zeznania, fałszywe dokumenty, a placówka nadal działa i ma się świetnie. Z kolei prokuratura nie zajmuje się sprawą z najmniejszym zainteresowaniem, kolejni przedstawiciele tego organu na rozprawach nie mają pojęcia o sprawie, dostają ją z przydziału w dniu rozprawy, co wyklucza nawet zapoznanie się z aktami - mówi mama Michałka.
Szukają świadka
Kim była opiekunka, którą wykreślono z grafiku i wpisano w jej miejsce właścicielkę żłobka? Dlaczego i kto zabronił tamtej osobie zadzwonić po pogotowie?
- Aby się tego dowiedzieć, musimy odnaleźć tę osobę. Co o niej wiemy? Praktycznie nic. Całe postępowanie rozpoczyna się od pytań, których nie ma komu zadać. Jedna z opiekunek (oskarżona) wyjechała za granicę i pomimo starań jej adwokata utraciliśmy z nią kontakt. Nie reaguje na pisma, telefony. Prawdopodobnie trzeba będzie wezwać ją przed sąd, rozpocząwszy wcześniej jej poszukiwanie i doprowadzenie przez policję. Właścicielka nadal odmawia współpracy. Zeznawać nie zamierza wcale. Podczas rozprawy adwokat kobiety tłumaczy jej dziwne i nieracjonalne zachowanie stresem i traumą w związku z omawianymi zdarzeniami. Pozostaje znaleźć "wykreśloną" z harmonogramu opiekunkę, aby odpowiedziała na tych kilka najważniejszych pytań. Będzie to dodatkowo trudne, bo nikt wcześniej o niej nie wspominał, a minęło już 6 lat. Jedyna osoba, która wiedziała, jak się zachować, a do tej pory komuś zależało, by sąd jej nie przesłuchiwał. Nie wiemy ani ile ma lat, jak się nazywa, ani czy nadal pracuje w placówce - dodaje pani Marta.
Opinie (48) 2 zablokowane
-
2021-11-05 20:47
Żłobek (3)
Ktoś wie jaki to żłobek? Chciałbym go wykluczyć z listy. Szukam obecnie czegoś dla syna i wolałbym unikać nie uczcciwych właścicieli
- 19 0
-
2021-11-05 21:50
Muszelka na Chwaszczyńskiej
- 4 0
-
2021-11-07 22:29
Muszelka na Chwaszczyńskiej
- 3 0
-
2021-11-09 17:16
czytanie za zrozumieniem
Przecież jest w treści artykułu.
- 1 1
-
2021-11-05 21:09
(1)
może po tym artykule żłobek nie będzie miał się tak świetnie.
- 67 0
-
2021-11-08 11:12
oby
- 3 0
-
2021-11-06 00:37
To brania kasy pierwsza
Ale za zaniedbanie jak zwykle winnych brak
- 13 0
-
2021-11-06 09:34
Niby żłobki
Pozwala się otwierać placówki typu żłobek jak "opiekę żłobkową" ludziom których interesuje tylko pieniądz. Zatrudniają ludzi przypadkowych bez przygotowania zawodowego bo nie muszą. Placówka zamienia się szybko w przedszkole. Przykłady można znaleźć w każdej dzielnicy np Obłużu czy Oksywiu
- 14 0
-
2021-11-06 10:30
Brak slow, tak sie zestresowala pani dyrektor, ze nie moze mowic, no biedaczysko...
- 14 0
-
2021-11-06 10:32
Czas...leczy rany (1)
Czy w tym przypadku? Fizyczne? Psychiczne...? Szukanie winnych. Szukają ich dorośli. I co...? A czy ten chłopiec ich szuka- nie. Teraz nie szuka, ale może kiedyś będzie chciał wiedzieć więcej lub wręcz przeciwnie- zapomnieć. Uważam, że teraz przede wszystkim należy sprawić by Michał miał zapewnioną opiekę medyczną. Zrzutki...są w różnym celu. Ile potrzeba pieniędzy na kolejne zabiegi estetyczne? Minęło kilka lat, jak czuje się Michał?....to chłopiec...który za jakiś czas...może prowadzić...pracować w klinice oparzeń..lub w BHP, by zapewnić dzieciom bezpieczeństwo przed poparzeniem. Może także wybrać biomed....i stworzyć aerozol regenerujący skórę po oparzeniu. Dbajmy o przyszłość tego chłopca. Winni zdarzenia i tak nie śpią spokojnie. A tu nie chodzi o zemstę. O wyjaśnienie sytuacji...? O ucieczkę winnych? Placówka działa. Pytanie: czy we wszystkich placówkach w kraju powzięto działania zmierzające do tego, aby takie zdarzenia nie miały miejsca. Kaszka? A może kontakt z prądem...wiele należy wyjaśnić.
- 3 10
-
2021-11-06 17:32
Poważnie?
Myślisz, że ludzie z powodu własnej krzywdy robią coś sensownego ze swoim życiem? A wiesz ilu jest niepoparzonych empatycznych ludzi na całym świecie, którzy zajmują się leczeniem poparzeń?
- 3 0
-
2021-11-06 12:09
Michalem byl w zlobku, czy w hucie z martenami? Czym i jak mozna sie poparzyc w najbezpieczniejszym miejscu na swiecie? (1)
- 16 1
-
2021-11-06 14:17
Czajnikiem
- 6 0
-
2021-11-06 18:30
Żłobki, przedszkola
Czy ktoś się może zastanawiał na tym że prywatne żłobki,przedszkola to nie są czasami pralnie pieniędzy
- 7 0
-
2021-11-06 19:31
ślad po poparzeniu stresuje go (2)
ślad po poparzeniu stresuje rodziców. Oczywiście, to straszne, co się wydarzyło, i to w placówce opiekuńczej. Ale rodzice i otoczenie powinni się postarać, aby go to nie stresowało! nie rozdrapywać starych ran. Dziecko na zdjęciu wydaje się niezaiteresowane/niezestresowane swoją blizną. Sam mam podobny ślad po oparzeniu "od zawsze" i w ogóle o nim nie pamiętam, nie myślę, nie zakrywam w żaden sposób. Śmieszy mnie i dziwi, gdy inni się o to pytają.
- 7 67
-
2021-11-08 12:27
Pozwól, że zapytam - masz dzieci?
- 7 2
-
2021-11-08 12:36
Widać jak mało wiesz jak okrutne potrafią być dzieci. Moja córka ma przeszczepy na rączkach po poparzeniu. Dzieci nie chciały jej dotykać. Mowiły okropne rzeczy. Nikt nie stanął w jej obronie.W szkole jak zgłosiłam to nauczycielowi nic nie dało .
- 8 0
-
2021-11-07 09:38
Mataczenie jak po zgonie Adamowicza. Zylko w przypadku lokalnego bonza z wieksza dociekliwoscia niz bezbronnego dziecka.
- 6 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.