• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Nie potrafię się bawić z moimi dziećmi"

Borys Kossakowski
7 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Co zrobić, gdy zabawa z dzieckiem okazuje się być męczarnią? Co zrobić, gdy zabawa z dzieckiem okazuje się być męczarnią?

"Nie lubię się bawić z moimi dziećmi. Czy coś ze mną jest nie tak?". Co ma poradzić rodzic, który zasypia w trakcie zabawy z pociechami? Pytamy psycholożki dziecięce: Patrycję Drywę i Katarzynę Jaroszewską.



Siadam w pokoju z moją Gosią, wyciągamy lalki i ogarnia mnie pustka. Nie wiem, co powiedzieć, nie potrafię się tym cieszyć

- Nie lubię się bawić z moimi dziećmi, nudzi mnie to - mówi Tomasz, 32-letni informatyk, ojciec 2-letniej córki i 5-letniego syna. - Nie za bardzo wiem, co na to poradzić, ale jak zostaję sam z nimi w domu, to wariuję. Często zdarza mi się nawet zasnąć na dywanie wśród klocków.

Przełamać się?

Czy warto się przełamywać w takich momentach? Bawić się na siłę? Mimo że w środku rośnie frustracja i rozdrażnienie, a po pół godzinie człowiek ma ochotę wiać na drugi koniec świata?

Czy lubisz się bawić ze swoimi dziećmi?

- Zdecydowanie należy się przełamać - twierdzą Patrycja DrywaKatarzyna Jaroszewska, psycholożki z Centrum Wczesnego Wspierania Dziecka i Rodziny "Do Przodu". - Ale nie zmuszać się, tylko raczej poszukiwać takiego rodzaju aktywności, który jest atrakcyjny także dla rodzica. Chodzi przecież o spędzenie z dzieckiem czasu, a w jaki sposób, możemy zdecydować. Jest dużo nowoczesnych gier planszowych (chińczyk i grzybobranie to już przeżytek), rysowanie, lepienie z ciastoliny, aktywność ruchowa (rower, basen, łyżwy), budowanie z klocków, rozwiązywanie łamigłówek, zagadek, czytanie książek, wspólne pieczenie ciasta itp.

Wydaje się proste. Trudno uwierzyć, żeby nie znaleźć czegoś atrakcyjnego dla siebie. Być może problem leży gdzieś indziej?

- Niby wszystko jest w porządku - mówi Kasia, 33-letnia farmaceutka, matka pięcioletniej córki. - Siadam w pokoju z moją Gosią, wyciągamy lalki i ogarnia mnie pustka. Nie wiem, co powiedzieć, nie potrafię się tym cieszyć. Czasem się pytam córki, co mam robić.

W poszukiwaniu równowagi

Co ciekawe, sama idea zabawy z dzieckiem wcale nie jest taka oczywista. Rodzice, którzy zabawiają swoje dzieci pojawili się na naszej planecie dopiero w drugiej połowie XX wieku w kulturze Zachodu. Dotąd dzieci bawiły się z innymi dziećmi. W bogatszych rodzinach były niańki i guwernantki, ale też raczej do nauki, niż do zabawy. W Azji czy Afryce rodzice nadal nie widzą potrzeby bawienia się z dziećmi.

Zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak? Co to za matka, która nie potrafi się bawić z dzieckiem?
- Decydując się na dziecko, należy nauczyć się znajdować równowagę pomiędzy zaspokajaniem własnych potrzeb a realizowaniem potrzeb rozwojowych naszego dziecka - twierdzą psycholożki z "Do Przodu". - Czy zmęczony i znerwicowany rodzić nie ma nakarmić swojego dziecka tylko dlatego, że nie ma na to ochoty albo nie potrafi dobrze gotować? W tej kwestii nie mamy wątpliwości, jak postępować i co robić. Badania zaś jednoznacznie dowiodły, że na prawidłowy rozwój emocjonalny dziecka (czyli jego poczucie własnej wartości, samoocenę, zaradność, a nawet rozwój intelektualny) ma wpływ bliskość, kontakt fizyczny i czas, który rodzic mu poświęca. Dziecko bez kontaktu ze swoim rodzicem nie będzie szczęśliwe.

Problem w tym, że decydując się na (pierwsze) dziecko, nikt nie wie, co ta decyzja oznacza. Można przeczytać setkę książek i obejrzeć drugie tyle filmów, odwiedzać dzieciatych przyjaciół, a nawet brać na noc pociechy rodzeństwa. A jednak to nie to samo.

"Co ze mnie za matka?"

- Szczerze mówiąc mam wyrzuty sumienia - mówi Aleksandra, 36-letnia matka dwóch chłopców. - Nie znoszę puzzli, gier planszowych ani gier komputerowych. Mam nagły atak ziewania, jak tylko do nich zasiadamy. W piłkę nożną też nie będę z nimi grała. Choć uczestniczyłam raz na treningu judo. Zastanawiam się, czy ze mną jest coś nie tak. Co to za matka, która nie potrafi się bawić z dzieckiem? Trudno też z kimś o tym porozmawiać, bo wstyd się przyznać do tego.

Na szczęście najważniejsza jest sama obecność rodzica. Rodzic nie musi tryskać zachwytem, chwalić, organizować dziecku zajęć. Musi zauważać dziecko, bo dziecko potrzebuje uwagi.

- Kilka chwil wystarczy, aby nasze dziecko poczuło się istotnym i ważnym elementem naszego życia - podsumowują ekspertki z "Do Przodu". - Warto pamiętać, że nie musimy poświęcać takiej aktywności kilku godzin dziennie.
I na koniec inna ważna myśl. Nuda wcale nie jest wrogiem dziecka (przeczytaj więcej na ten temat). Ale samotność - tak. Nie musimy organizować dziecku wolnego czasu, ale bądźmy z nim, gdy tego potrzebuje.

Miejsca

Opinie (101) 2 zablokowane

  • Wbrew temu jak to zabrzmi , ale cieszę się, że nie tylko ja mam takie problemy.... nie potrafię, nie mam ochoty gadać ciągle do dziecka. Syn ma obecie 11 miesięcy. Jesteśmy gdzieś to Nasza relacja jest żywsza. W domu robi swoje. Bawi się albo psoci ja czasem zagadam, zaczepię. Cieszę się, że go mam, że mamy siebie i dbam o noego, ale nie tak jak chiałam, bym chciała... Jestem zmęczona po prostu.

    • 0 0

  • do P. Drywa i K. Jaroszewskiej

    Czy mogę prosić o namiary na badania, na które się Panie powołują? Interesuje mnie stwierdzenie, że bez kontaktu z rodzicem dzieci nie będą szczęśliwe.
    Co wobec tego z dziećmi osieroconymi?

    • 1 0

  • i znowu to samo... (22)

    PSYCHOLOŻKI... no i ręce opadają aż po same Chiny...

    • 103 22

    • (16)

      Psycholożki, adwokatki, radczynie prawne, prezeski- ludzie, uszy puchną od tych słownych dziwolągów! Żeńska forma nazwy zawodu nie dodaje żadnej rangi wykonywanej funkcji, wręcz przeciwnie - brzmi to niepoważnie i niestosownie.

      • 39 10

      • zabiegowa

        • 0 0

      • (8)

        W takim razie masz zerowe pojęcie o języku, ulega on ciągłej transformacji i jeżeli jezykoznawcy uznali te wyrazy za formy poprawne to znaczy, ze można się nimi posługiwac jak każdym innym słowem. Ludzie z kompleksami oczywiście będą mieli ból czterech liter.

        • 16 30

        • (7)

          W przeciwieństwie do Ciebie, myślę samodzielnie. Niezależnie od uznania przez językoznawców, żeńskie formy brzmią żałośnie i komicznie jednocześnie.

          • 28 14

          • (2)

            Pewnie wyborca pisu, co nie? Poznałem po tej anegdotycznej samodzielności myślenia.

            • 6 3

            • (1)

              Pan to pewnie z KOD-u. Poznałem po skakaniu (po wątkach).

              • 4 5

              • Nie nie, ja z gorszego sortu

                • 2 0

          • (3)

            Myślisz samodzielnie, czyli co to znaczy? Sam sobie tworzysz język i uznajesz, którymi wyrazami będziesz się posługiwał? Nawet jeżeli są niepoprawne? Wtedy właśnie będziesz żałosny, ale Ty oczywiście uznasz że mówi się "wziąść".
            To, że dla Ciebie tak brzmią to nie dowód na to, że są niestosowne, czy specjalnie wymyślone przez feministki - a nawet takie wersje już słyszałem... Jest to poprawnie przyjęta forma i można jej używać równolegle do formy Pani socjolog.

            • 12 11

            • (2)

              Pani Komentatorko, wspaniały komentarz!

              • 5 6

              • (1)

                Raczej Panie Komentatorze (?) , przecież widać po odmianie "słyszałem" , że to facet pisał :)

                • 6 1

              • Chciał może dotknąć syfrażystę :-)
                Jutro 8 marca :-)

                • 4 2

      • (2)

        Niepoważnie i niestosownie? Serio?
        A niby dlaczego tak brzmi?

        • 10 7

        • (1)

          Brzmi głupio. To wystarczy

          • 14 3

          • Nie wystarczy

            inteligentnym i znającym się na języku ludziom ten argument nie wystarczy.

            • 4 8

      • (2)

        Dodam jeszcze jednego dziwoląga- architektka :D

        • 23 9

        • (1)

          O, dobre! Ale chyba "ministra" jest najlesza ;-)

          • 19 5

          • Widzka telewizyjna - zasłyszane dziś.

            • 21 2

    • Wincyj... (1)

      Ślusarka, Tokarka, Ładowarka, Betoniarka, Inżynierka, Koparka, Weterynarka, Gospodarka...

      Idę się napić bo nie wytrzymam...
      Wody...
      Woda jest najlepszym lekarstwem...
      Kilka kropli wody na szklankę whisky i wszystko przechodzi jak ręką odjął.

      • 12 2

      • jak się osłucha i ludzie się przyzwyczają, to może zmienisz proporcje napitku Panie Betoniarzu

        • 3 3

    • a pielęgniarz, sprzątacz, kucharz, nauczyciel już Ci nie przeszkadza?

      • 5 1

    • psycho loszki;)

      • 33 12

    • cała Azja i Afryka

      Jak wynika z artykułu cała Azja i Afryka to kontynenty nieszczęśliwych dzieci (rodzicie nie widzą potrzeby zabawy z dziećmi a brak kontaktu z rodzicem to nieszczęśliwe dziecko).

      Jak dobrze że mieszkamy w Europie i mamy takie mądre psycholożki, dzięki ich radom dzieci u nas zawsze będą szczęśliwe

      • 24 7

  • dla mnie zabawa zaczęła się gdy córka skończyła 8 lat

    i nauczyła się obsługiwać konsolę do gier, dzięki niej wciągnąłem się w Minecrafta i gry z serii Lego, pozdrawiam fanów xboxa i playstation :-)

    • 0 2

  • Nie (2)

    Mam 3 dzieci w zróżnicowanym wieku. Nigdy nie przepadałam za zabawą z nimi . Jedyne co mnie cieszyło to spacery po lesie , ruch, i przytulanie. Ale wiemy że najwięcej czasu spędza się w domu i tego już nie potrafiłam:( gdy zmuszałam się do zabaw z dziećmi rosła tym bardziej niechęć do przebywania z nimi. Pomimo wielu starań i całej kreatywności przyniosło to efekt taki że nie chcę spędzać za wiele z nimi czasu tylko jak jest absolutna potrzeba. Tatuś w rozjazdach i nieobecny więc spadło to na mnie . Dziadkowie jedni nie żyją a drudzy zapracowani. Nie jestem zadowolona z tego co im dałam pomimo mojego zaangażowania. Nie mam do tego charakteru. Wiedząc o tym prawdopodobnie wybrałabym bycie singlem;) rodzicem człowiek się nie rodzi i nie wszyscy czują do tego powołanie...

    • 35 6

    • Święta prawda. Ja wiem, że byłabym beznadziejną matką dlatego nawet nie zamierzam skazywać siebie ani swoich niedoszłych dzieci na przebywanie ze mną.

      • 0 0

    • a gry planszowe?

      ja mam 4-kę i gramy często, to świetna sprawa.

      Piszesz: pomimo wielu starań i kreatywności....?

      • 0 0

  • Psycholożki? (14)

    Ogarnijcie się wreszcie w tych swoich frustracjach. To odpowiednikiem betoniarza będzie betoniarka?
    Nie ma takiego słowa jak psycholożka. To wyteor

    • 78 16

    • (4)

      Masz rację co to za slowo psycholożka, mowi pani psycholog !!!

      • 11 7

      • Generalnie zawody w jezyku polskim odmieniają się przez rodzaje. (3)

        Nie zyskiwały popularności w rodzaju żeńskim tylko zawody silnie zmaskulinizowane. Zatem konduktorka, sprzedawczyni, malarka, poetka były "od zawsze" słowami naturalnymi. Zawody na kończące się na -arz mają często w liczbie mnogiej już jakieś inne znaczenie, jak "stolarka", "murarka", "betoniarka", "kolarka", "marynarka" - powstały wcześniej niż panie zaczęły murować, ścigać się na rowerach i żeglować po morzach. Następuje dysonans, ale słów mających podwójne znaczenie jest więcej i jeśli są zakorzenione nie rażą - dawniej myśliwiec, to po prostu myśliwy, potem pilot samolotu myśliwskiego i w końcu sam samolot. Pewien problem, jak widzę stanowią zawody "naukowe", czyli kończące się na -log, pochodzące od nauki ...-logii. Cóż, kwestia przyzwyczajenia. W języku włoskim nie ma takiej możliwości, żeby kobietę nazwać formą męską - jeśłi jej nie ma, to są reguły słowotwórcze i właściwie od razu jest forma żeńska dostępna (co najwyżej nie była nigdy używana)

        Nie kruszyłbym kopii. Tworzenie form żeńskich jest normalne i sądząc z determinacji pań, wejdą wszystkie one do języka. Ani to nie umniejsza rangi zawodu, a nie nie zwiększa kobiecości wykonujących je pań. Zresztą jest to chyba już trwała tendencja w języku, słowa nieodmieniane nie sa chętnie akceptowane, a np. minister i premier w formie żeńskiej mają we wszystkich przypadkach formę mianownika. Jakoś przez lata udawało się to ze słowem "radio", ale i ten bastion padł. Jestem dość niechętny zmianom w w języku z przyczyn ideologicznych, ale tu bym odpuścił - i tak wszystkie zawody będą odmieniane przez rodzaje, a jakiegoś szczególnego gwałtu na języku nie czuję. A, że kilku mężczyzn trochę się w międzyczasie ponaigrawa - śmiech to zdrowie.

        • 4 1

        • (2)

          Panie wykłócają się o odmianę zawodów, jednak brak odmiany nazwiska nie
          przeszkadza im, a tutaj byłoby to bardziej wskazane.
          -owa, -ówna kiedyś tak powszechnie stosowane z nazwiskami teraz jest nie
          modne, ale wszelkiego rodzaju -ożki itp. już tak?
          Pogódźmy się z faktem, że są słowa których nie odmienia się. Ich odmiana
          zakrawa na farsę i jest prawdę powiedziawszy, słowotworem wymyślonym chyba
          przez feministyczne ruchy. To jest chore. Nie twórzmy na siłę czegoś co
          przypomina klauna w cyrku.
          Przytoczona przez kogoś ministra, premiera itp. pokazuje jak łatwo trafić w
          ślepy zaułek. Premiera - to także pierwsze wyświetlenie filmu, czy
          wystawienie sztuki. Poza tym ta forma jest nieco "zgrubiała". Premierka
          natomiast jest infantylna i lekceważąca. Aby dopełnić całość należy poruszyć
          kwestię dwuznaczności. Zwrot grzecznościowy Pani Premiera - to lekko
          uprzedmiotawiające określenie (Pani (czyja?) Premiera brzmi jak zwrot z
          filmu 50 twarzy... ;) ).
          Protestujemy przeciwko kaleczeniu języka polskiego przez młodzież, ale sami
          nie jesteśmy lepsi.

          • 4 1

          • Argument o slepym zaułku jest nietrafiony (1)

            Należałoby zrezygnować także z bułki (kurtki) szwedki, łódki kanadyjki, klapek japonek, tańca polki, klucza francuza i noża finki.
            A ministra to rodzaj żeński od "minister". Minister był służącym, a ministra służącą. Potem minister zmienił znaczenie na "będący w służbie króla" i tak trafił w dzisiejsze czasy, jako członek rządu (grupy ministrów króla). To czemu by "ministra" nie miała przejść szybkiej ścieżki od łacińskiej służącej, do członka rządu? Językowo jest poprawnie, może we współczesnej polszczyźnie nieco razi, jak się przyjmie to za 20 lat będzie pospolitą nazwą, jak nie, to pójdzie w zapomnienie.
            Oczywiście, że głupawą rzeczą jest walka o nazewnictwo, jakby od tego miał się zmienić stosunek do nazwanej rzeczy. Mamy takie przykłady - czarni nie chcą, aby ich nazywano murzynami, Romowie nie trawią nawy cyganie - to stosunkowo świeże sprawy, ale dziś nikt nie próbuje chłopa nazywać chamem, czy rzemieślników pospólstwem

            • 2 2

            • Być może nie w 100% procentach z zamierzonym efektem jednak myślę, że trafiony w prawie 100%. Nadal nie zgadzam się z Tobą i uważam, że Tworzenie "na siłę" takich słów jak psycholożki, ministra etc. jest tylko i wyłącznie po to aby pewne grupy mogły "zabłysnąć". W moim poczuciu jak i wielu innych osób jest to śmieszne a nawet zaryzykuję stwierdzenie "głupie" ze względu a pobudki jakie temu towarzyszą. Przypomina mi to dziecięce zabawy "od dziś w "naszej bandzie" mówimy na chleb bep oraz tworzymy dziwne słowa które zastępują inne powszechnie używane". Zamiast tworzyć dziwne słowotwory zadbajmy o czystość ojczystego języka powszechnie używanego, aby: nie bylo ze ktos zrobi nam laske zamiast łaskę brak znakow interpunkcyjnych sprawia ze zmienia sie kontekst zdania a powszechne skroty i ZePsUtE cApS lOcKi na zawsze nie weszły do naszego jezyka.
              To tyle w temacie. Myślę, że dalsza konwersacja nie wnosi nic, a na dodatek obiegamy od tematu zaśmiecając go niepotrzebnie. Nie róbmy tego.

              • 0 0

    • ,,Psycholożki" brzmi tragicznie, ale nadużywane ,, ogarnijcie się" - niewiele lepiej...

      • 2 2

    • (2)

      Język ulega przemianom i w dzisiejszych czasach słowo "psycholożka" coraz mniej zaskakuje, niż 10 lat temu. Brzmi obco i dziwnie, ponieważ ludzie zamiast pisać poprawną polszczyzną wolą wszystko napisać skrótami np. fb. zw, ok, btw. i można tak dużo wymieniać. Gdyby ludzie rozwijali swój język damskie odmiany zawodów nie byłyby takie zaskakujące.

      • 9 12

      • (1)

        nie brzmi dziwnie, brzmi obrażająco i lekceważąco

        • 11 3

        • Lekceważąco, obrażająco? Ty znasz w ogóle znaczenie tych słów?
          Jak nazwa zawodu może brzmieć lekceważąco? Wytłumacz mi to.
          Marchewka, pies, kasjerka, aktorka, lekarka - te słowa też są obrażające?

          • 3 5

    • ministra Mucha!

      • 14 7

    • hehe

      słyszałem lepsze - "pedagożki". Trzeba mieć niezłe kompleksy żeby używać takich słownych nowotworów.

      • 24 10

    • (2)

      To wytwór jakieś chorej wyobraźni!

      • 13 11

      • Spuść swoje mizoginiczne frustracje gdzie indziej.

        • 11 15

      • raczej wytwór lewackiej politpoprawności ale spokojnie przyjdzie kryska na matyska :)

        • 21 10

  • (3)

    No i jak to zwykle bywa z tematami dziecięcymi- odzew grona "specjalistów" chłosta cichy i anonimowy głos części społeczeństwa która przyznaje się do jakiejś rodzicielskiej słabości. Nic dziwnego że nikt o tym głośno nie mówi- zaraz masz znamię na czole " leniwy rodzic" , "karierowicz", "mało kreatywny"... no ZŁY po prostu ZŁY i NIEDOBRY bo o zgrozo ma.... PROBLEM.
    Dajcie lepiej jakieś pomysły na fajne zabawy z dzieckiem i nie przynudzajcie moralizatorskim bełkotem.
    A wszystkich rodziców którzy czasem czują jak im umierają szare komórki gdy po raz 125 otwierają drzwi i mówią "akuku!" do swojego potomka po drugiej stronie ku jego wielkiej radości- pozdrawiam ciepło i serdecznie :) Nie jesteście sami:)

    • 29 2

    • Boże, wreszcie jakiś głos rozsądku.

      • 0 0

    • słabe poczucie pewności w roli rodzica ... (1)

      wszystko się pomieszało na tym świecie ..kiedyś dzieci się bały rodziców a teraz jest odwrotnie..robimy wszystko by nie ćpało, nie popełniło samobójstwa, nie czuło się gorsze...być może dlatego nie dorastają tylko dziczeją i są roszczeniowi...nie dajemy im dojrzeć bo wchodzimy w tyłek od zabawy codziennej począwszy...czują , że powinien ktoś zawsze być do ich dyspozycji ..nic dziwnego ,że potem gdy dorosną też tego oczekują...trzeba by chyba zmienić kierunek, nie kupować samochodu na 18-tkę ..tylko traktować ich normalnie ..dużo rozmawiać , uczyć oszczędności, nie pokazywać ,że są wyjątkowe, nieprzecietne, nie wymagać 6-tek , pogodzić się z gorszymi możliwościami dziecka..czyli nie na siłę na studia....dzielić się problemami, pytać o radę, jak cieżko w rodzinie finansowo niech to poczują też..

      • 8 1

      • też coś jest w tym co piszesz. Potem dochodzi do tego, że rodzic czuje wyrzuty sumienia jeśli radośnie nie rzuca się na podłogę w wir zabawy z latoroślą po ciężkim dniu wyrypy w pracy. "Bo trzeba", "bo dziecko musi czuć obecność rodzica", "bo budujesz jego pewność siebie". Ale z kolei inne badania naukowe (tzw. Hamerykańscy naukowcy ;)) donoszą że wystarczy 1,5h dziennie czasu z dzieckiem- w formie rozmowy ale można np. robić obiad razem, sprzątać czy coś- i jest ok. Dziecko czuje że jesteś, że rozmawiacie, że się interesujesz.
        Czyli jak zwykle umiar, umiar ze wszystkim umiar, nie trzeba być pełnoetatową Marry Poppins :)

        • 2 0

  • Dzieci potrzebuję TYLKO innych dzieci i troche swobody. (1)

    Jeżeli macie jedynaków to pożyczajcie innego jedynaka od znajomych.
    Później oni pożyczą od was.

    • 6 1

    • czas spędzony z rodzicami, jeśli oni są mądrzy, działa na dziecko kojąco i twórczo

      gry planszowe,
      wspólne spacery,
      wspólne np.pieczenie ciastek, tworzenie origami

      • 1 0

  • (1)

    Bo prawda jest taka, ze jest to nudne. Matki nigdy nie bawily sie z dziecmi. Dzieci bawily sie dziecmi. Dzieci nie dosc ze bylo wiecej, to mogly dosc swobodnie biegac calymi grupami po ulicach, bo nikt ich nie mordowal w samochodach.
    Teraz wszystko jest postawione na glowie.
    Kto to widzial, zeby dorosli ukladali klocki. To zwykla moda z ostatnich 50lat.

    Swoje zrobilam, przezylam, na szczescie klocki zaczynaja byc juz przeszloscia i wcale nie tesknie. Dzieci maja teraz lat 8 i 11 i swietnie umieja sobie same zajac czas.
    Uwielbiam sie z nimi przytulac, tarmosic na kanapie, chodzic na spacery, angazowac w prace ogrodkowe itd. Ale sama zabawa samochodzikami itd to straszna nuda.

    • 22 6

    • Moja mama piekła razem z nami ciasteczka ( tzn.my z nią),

      czytała nam książki, rysowała z nami, wycinała,
      szyłyśmy razem ubranka dla lalek, zrobiłyśmy ogromny dom dla lalek z zapałek- tu już i tata pomagał,
      no i graliśmy w Chińczyka, warcaby, państwa i miasta- wspomnienia cudowne.

      • 0 0

  • Nie potrafię się bawić z moimi dziećmi. (1)

    Skąd facet wiesz, że są twoje ?

    • 7 4

    • jego, bo wychowuje

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Forum

Wydarzenia

Wystawa budowli z klocków Lego (2 opinie)

(2 opinie)
33 - 35 zł
wystawa

Wystawa dinozaurów Di­no­world (8 opinii)

(8 opinii)
45 zł
wystawa

Unikaj statków, gdzie nie mają zwierząt. Zwierzęta na Darze Pomorza - wystawa czasowa (2 opinie)

(2 opinie)
28 zł
wystawa

Najczęściej czytane